Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zainteresowana tematem

mieszkanie z rodzicami/tesciami - wypowiadajcie sie

Polecane posty

Gość AleksandraOla
Przeczytałam cały temat i całkowicie się zgadzam, że młodzi powinni sami mieszkać. Napisze jak to u mnie było bo mam różne epizody za sobą i z rodzicami i z teściami ale najlepsze jak byliśmy sami. Wzięliśmy ślub w zeszłym roku i nie jest to zbyt miłe jak tułamy się z kąta w kąt ale lepsze to niz mieszkanie na stałe z rodzicami w naszym przypadku. W tym roku skończyliśmy studia, chwilowo z mężem staramy się odkładać jak najwięcej kasy żeby uzbierać na własne mieszkanie i nawet jak mamy więcej kasy to nie wydajemy na pierdoły tylko odkładamy. Nie możemy wziąć kredytu bo nie mamy stałej pracy, ale szukamy. Pierwsze 3 miesiące mieszkaliśmy u mnie tyle że trzeba było dojeżdżać na uczelnię, ale było całkiem spoko bo mieliśmy całe piętro dla siebie z łazienką, ale problemem była kuchnia i obiadki niestety moja mama jest bardzo nachalna w tej kwestii i po prostu by nas nieustannie karmiła, co jest denerwujące, po pewnym czasie się troszkę uspokoiła i było ok ale chcieli nie chcieli przynajmniej jeden posiłek trzeba było zjeść, a ile ja musiałam się nasłuchać że głodzę męża i takie tam, a ja jedynie go broniłam przed mamą. Poza tym było wszystko w porządku. Potem kolejne trzy miesiące wakacyjne trzeba było spędzić niemal oddzielnie bo mąż znalazł pracę na wakacje u siebie a ja znalazłam u siebie i popołudniami mogłam chodzić obrywać porzeczkę potem maliny i widywaliśmy się na weekendy tylko i zazwyczaj u niego. Od października znaleźliśmy mieszkanko bardzo małe ale też niezbyt drogie tylko że właściciel zastrzegł sobie że tylko do czerwca. Teraz wylądowaliśmy u teściów, na jakieś 3 miesiące. No więc jak jest, teście są super, jak z nimi nie mieszkam ale jak mieszkam to denerwują trochę. Ponieważ chcę tu zostać tylko na określony czas to nastawiłam się na nie wchodzenie w drogę, nawet kosztem moim, jakby co to zabieram męża i jedziemy do mnie na weekend, taki mój azyl. Nie chce też żeby mój mąż musiał rozwiązywać jakieś konflikty czy coś więc jakoś to wytrzymamy. U nas zarówno z mamą jak i teściową jest jeden zasadniczy problem, obie chcą być dobre a przez to nadopiekuńcze. Mimo że konfliktów między nami nie ma to i tak mnie denerwuje to że wynosi rzeczy synka do prania że przynosi poskładane i pachnące, że przychodzi ścierać kurze co drugi dzień, bo powiedzmy ja nie zdążyłam jeszcze tego zrobić. Tzn już z tymi kurzami nie robi ale robiła. Właśnie z wchodzeniem przez całą rodzinę jest problem, bo w pokoju jest bardzo gorąco i w lecie się nie da długo usiedzieć jak nie sa otwarte okna i drzwi i jak są otwarte czy uchylone to wtedy juz nikt nie puka. Ciągle sa pytania gdzie idziesz, kiedy wrócisz, co robisz. ale jest tak że ja nie zamierzam o to walczyć po prostu słucham co mówią i robię swoje tak czy tak. Z teściami mieszkają tez siostra męża i jej chłopak, on mieszka tam już chyba ze 3 lata, ale na tej zasadzie że właściwie tylko tam śpi a w dzien jest w pracy a w weekend i święta jadą do niego, coś jak ja teraz tylko że tak przez 3 lata. I oni planują teraz mieszkać u jego rodziców po ślubie. Ja patrząc na nich i na nas to widzę jedno, że osoby które nigdy nie mieszkały same lub trafiły na dziwnych współlokatorów to po prostu nawet nie wiedzą co tracą zamieszkując u rodziców. Ja tego roku który mogliśmy spędzić sami nie zamieniłabym na ta kase która bym na to miejsce oszczędziła, nawet na dwa razy tyle tej kasy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Joanna322
tak mieszkanie samemu jest najlepszym rozwiazaniem ale czy kazdego stac na mieszkanie czy wlasny nowy dom??? pomyslcie o tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mieszkam u teściów tymczasowo
Na bardzo małym metrażu, jest nas 8 osób w czterech pokojach. Nie jest źle ale dobrze tez nie jest. Mamy własną małą lodówkę w kuchni i nie muszę sięgać do czyjejś, co jest dla mnie bardzo wygodne. Ale jest duzo może się wydac błahych problemów, pierwsza sprawa to gotowanie, bo teściowa ciągle przygotowuje coś dla nas do zjedzenia mimo że uzgodniliśmy że my robimy dla siebie a ona dla reszty. Ostatnio mówiła do mojego męża że może sobie do jedzenia wziąć to i tamto i siamto mimo że obok się mój obiad gotował na kuchence a jak się zapytała mnie co będę jeść to jej pokazałam palcem że juz gotuję. Nie jest to bardzo irytujące ale jest, bo czasem już po prostu zjemy to co ona zrobi. Poza tym ciągle się zastanawiam czy jak coś robię to czy mam częstować czy nie, z jednej strony nie żałuje kogoś poczęstować ale z drugiej strony żeby poczęstować to muszę zrobić albo kupić dla 8 osób a nie dla dwóch co już nie jest takie fajne. jak mama mi czasem da kawałek ciasta to tez jak podzielę na 8 to będzie całe nic do zjedzenia i całe nic do częstowania i tak ze wszystkim mam i dlatego próbuję się z tym wszystkim odizolować ale nie zawsze się daje. łazienka? wydawałoby się że jest problem ale tutaj chyba jest mały problem bo jedyna kolejka to czasem do kibla a z łazienką jak się zdarzę wbić przed teściową i szwagierka to większych problemów nie ma. Pranie robię sobie sama, czasem korzystam z pralki ale zazwyczaj ręcznie bo jak piorę w pralce to mi zaraz teściowa przylatuje pomagać :P, prania zdjąć sama nie moge bo wisi na tarasie gdzie trzeba przejść przez pokój teściów, a nigdy nie zdążam przed teściowa która potrafi po jednym ciuchu nam przynosic poskładane pranie. przychodzą do nich dzieciaki od wujka na kompa i nikt nie potrafi im powiedzieć żeby sobie poszły. komp jest w naszym pokoju a one potrafią siedziec po kilka godzin i nikt ich nie przegania, ostatnio ja ich przeganiam albo ustawiam im licznik przez co mnie mniej lubią :P. teście tez nie lubią jak przychodzą ale nie umieja nic powiedzieć. Seks. Wyszłam z założenia że nie będe się krępować że to robię ale jednak lubie sobie powzdychać i musze się z tym powstrzymywać bo innym może być głupio siedziec i słuchac jak w sąsiednim pokoju się bzykają. Generalnie jest tak że skoro jestem tu chwilowo to nie zamierzam zmieniać zasad w domu i się do nich dostosowuję. Na początku denerwowało mnie dosłownie wszystko, teraz wiem że pewnych zasad nie jestem w stanie przyjąć na stałe i nie mogłabym mieszkać z nimi na stałe i wiem że oni ze mną też by nie mogli. Poza tym musze się pilnować na każdym kroku, naczynie pozmywać zaraz po posiłku, wanne zawsze płukać po sobie, bo szwagierka potrafi się wydrzeć. Zawsze ścielić łóżko nawet jeśli mąż pracuje na zmiany i ścielę tylko na 2 godziny, jeść obiad bo jak nie zjem to zaraz mi cos przynoszą z łazienką, kąpiel zajmuje mi 15 minut góra ale jak się nie wbiję pierwsza to czekam po 4 godziny, bo co niektórzy to siedzą po godzinie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Elementarna
Mieszkam z teściami od 1,5 roku i jest strasznie. Najzupełniej zgadzam się z tym, że przed ślubem i po ślubie nie mieszkając razem może byc fajnie. Ale inaczej jest jeżeli musisz dzielic z kimś kuchnie, łazienke itd. Z mężem jesteśmy skazani na wspólną lodówke, jedzenie, chociaż niekoniecznie jadamy to samo co rodzice męża to jesteśmy zmuszani do tego. Na domiar złego moi teściowie są bardzo rozrywkowi i nadużywają alkoholu, zdarzają się awantury w środku nocy, istna makabra. Mam 5 miesięczną córkę i nie chcę żeby jak podrośnie widziała jak jej dziadkowie się upijają. Ja z mężem wogóle nie piję alkoholu z zasady. Niestety mój mąż pracuje z ojcem i z bratem, z którym również mieszkamy i właściwie jest tak, że mój teśc zabiera mężowi całą wypłatę "na dom", strasznie toksyczna sytuacja, bo nawt rachunki nie są opłacane czasami od miesięcy. Aktualnie zastanawiam się czy nie wyprowadzic się do mojej mamy gdzie mielibyśmy osobną dużą kuchnie i pokój, wspólna byłaby tylko łazienka i korytarz. Czy ktoś ma podobną sytuację?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Elementarna
Mogę tylko dodac, że wcześniej, przed ślubem jak przychodziłam do ówczesnego narzeczonego i czasami nocowałam żadne takie sytuacje nie miały miejsca, myślę, że po prostu dobrze się "kryli". Teraz jest chora sytuacja bo wszyscy chodzą sztywno, ja nie rozmawiam z teściową bo zaczęła nastawiac męża przeciwko mnie i roic sobie jakieś bzdury. Sczerze odradzam mieszkanie z teściami, zwłaszcza dla dziewczyn które nie są ciche, potulne i na każde skinienie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnieszka27
Witam wszystkich! Również chcę się podzielić swoim małym nieszczęściem. Jak czytałam ten temat, to większość z Was pisała o mieszkaniu z rodzicami/ teściami - " mamy całą górę dla siebie". Też mnie to skusiło, no bo cała góra, to nie wspólne dzielenie mieszkania w bloku. Nic bardziej mylnego! Po ślubie żyliśmy w dużym mieście wynajmując mieszkanie. Ja zarabiałam . Maż miał dobrze płatna prace. Ale wiadomo na wynajem szło pół jego pensji. Zaczęliśmy marudzić, że nas na to czy na to nie stać. A co będzie jak pojawi się dziecko, lepiej byłoby na wsi, ogródek i te sprawy. A tak serio to mieliśmy wszystko teraz to widzę. Było nas stać na kino, na wypad weekendowy, na nowe ubrania. Spotykaliśmy się ze znajomymi. Ale postanowilismy zamieszkać z moją mamą, która ma duzy dom w małej miejscowości 100km dalej. Zostawiliśmy to miasto, przyjaciół, nastawiając się na nowe lepsze życie. Tak, w końcu zaczniemy się dorabiać, pracować na swoje. Niestety życie to nie bajka. Ja nie mam pracy, mąż zarabia pół tego co miał tam. Ledwo nam na życie starcza. Niestety w mniejszych miastach, miasteczkach zarobki są nieporównywalnie niższe. Nie stać nas na żaden wyjazd, na ubranie, na lekarza. Nie mamy dokąd wyjśc, tu ludzie żyją inaczej. Spokojnie nie można przejść ulicą. Brakuje mi miejskiej anonimowości, swobody. Z moją mamą miałam dobre stosunki. Wszystko się zmieniło... Pierwszy miesiąc był ok, potem powoli zaczęło się psuć. Niby wspólna tylko kuchnia, ale nie da się żyć osobno mieszkając w jednym domu. Czuję się wciąż jak dziecko, moja mama tak mnie przedstawia też tym którzy do niej przychodzą. Kroku nie można zrobic samodzielnie, a dokąd idziecie a kiedy wrócicie? A czemu Marcin tak długo śpi? To mama ustala jadłospis. Kiedyś zdarzało nam się nie gotować, bo mieliśmy ochotę na coś szybkiego. Tu się tak nie da, kiedy nie ugotuję, ugotuje ona, robiąc mi potem wyrzuty, że obiad mężczyzna ma mieć na stole zawsze! Pod naszą nieobecność wchodzi nam na górę, wiem że przegląda nam rzeczy. Ale co mam jej powiedzieć? Już raz usłyszałam argument, że ona jest U SIEBIE, więc wolno jej wszystko.Nie mogę nic przestawić, bo zaraz i tak jest ustawione tak jak wcześniej. Do wszystkiego sie wtrąca, niby dobrze tylko radzi- jak sama to określa. Zaczęłam żałować i kiedyś nawet wspomniałam o powrocie - maż wiedział, że tak myślę, chciałam sprawdzić reakcję mamy. Usłyszałam, że jestem głupia, że tu mam wszystko, po co płacić za wynajem. Że pewnie mi imprezy w głowie, miejskie rozrywki, czas dorosnąć, a ja jestem jak 5 latka. Zbeształa mnie potwornie. Płakałam po nocach nie mając nawet komu opowiedziec o moich problemach. Teraz nasze stosunki od miesiąca są bardzo oficjalne. Ale ile tak można żyć? Dawać sobą sterować, bo tak było taniej? Bać się każdego kroku, bać się że mogę ją zdenerwować? Mieszkając tak nie da się być samodzielnym, nie wmówicie mi, że piętro, że odzielnie. Nie jesteśmy u siebie i choćbym nie wiem ile tu pieniędzy włożyła nigdy nie będę u siebie! Prędzej czy później pojawią się konflikty, a wtedy może to być wypomniane. I też myślałam, moja mama jest bezkonfliktowa, tak nam się przecież dobrze układa. Wszystko wyszło w praniu. I ta sielanka zamieniła się w koszmar. I nasze małżenstwo również na tym cierpi.Być może uda nam się wyprowadzić. Dlatego jestem zdania, że nie powinno się mieszkać z rodzicami. Wolę klepać biedę, ale mieszkać sama. Nie popełniajcie mojego błędu. Walczcie o swoje, nie ważne jakim kosztem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Agnieszko 27 napisz to samo
w temacie "kto mieszka z rodzicami młodej" bo tam żadne argumenty nie trafiają do dziewczyn...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość atlantyda600
Ja jestem zdania, że młodzi powinni mieszkać osobno. Mieszkam z przyszła teściową 3 lata, ma na jednym pokoju, ona na drugim. Szczerze - na początku było fajnie, teraz mam dość. Nie mogę na nia patrzeć. Na początku mieszkaliśmy z jej przyjacielem - alkoholikiem. Kobieta nie widziała problemu. To ja sprzatałam po jej facecie wymiociny itd. chciałam się wyprowadzac i zostawić mojego narzeczonego z tym cały "szajsem". Tego faceta już nie ma od roku, bo postawiliśmy jej warunek - albo my albo on. Szczerze, gdy o tym wszystkim myślę to jest mi przykro. Nie byliśmy dla niej źli, pracujemy, pomagamy. Po tym co przeszłam nie mogę już być z nią blisko i i nie chcę. Trzymam ją na dystans i tak jest mi dobrze. Niedługo bierzemy ślub i zatanawiam się jak to będzie?! Mamy zamiar sprzedać dom i wybudowac się za miastem i ona ma z nami mieszka, ale w mieszkaniu z osobnym wejściem. Ten pomysł mi się nie podoba, bo nie po to przyjechałam z domu rodzinnego od sojej matki, żeby mieszkć z obca mi kobietą. Mój facet nie wyobraża sobie mieszkania w bloku, całe życie wychował się w domku z ogrodem. Poczekam, zobaczę jak życie się potoczy. Mam nadzieję, że w sytuacji kryzysowej wybierze mnie, a nie swoja matkę. Jeżeli wybierze matkę, wiem że to będzie koniec naszego małżeństwa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rjarecki
Zgadzam się z AGNIESZKĄ27, mam podobny problem. UCIEKAĆ OD RODZICÓW!!!!!! Mieszkanie z rodzicami na dłuższą metę to jest wielka porażka, zwłaszcza jak któreś nie akceptuje synowej. Niestety zawsze się do takiego wniosku dojdzie. Jeśli mieszkasz z rodzicami oni zawsze chcę "twojego dobra" tylko tobie wychodzi to bokiem na dłuższą metę. Zawsze będziesz musiał wybierać iść za żoną ( mężem) czy za rodzicami. Każdy do tego dojdzie tylko nie wiadomo po jakim czasie. Wszystkim co muszą mieszkać z rodzicami szczerze współczuje!!!!!! Niestety ale ludzie się starzeją, my mamy swoje przyzwyczajenia, oni też. Z wiekiem zaczyna przeszkadzać rodzicom coraz więcej, jeśli jeszcze przejdą na emeryturę to niestety nadmiar czasu dla ludzi jest też problemem i zaczyna się czepianie szczegółów, a to kwiatek przestawiony, a to kartofle w reklamówce zostały, a to okno otwarte.....itd. Jeśli jesteście świeżo po ślubie to uciekajcie od rodziców, będziecie zdrowsi i to każdemu to wyjdzie na zdrowie, rodzicom też. Wiem to z własnego doświadczenia. Po 19 latach walki szukam działki i muszę się budować lub kupić mieszkanie, bo inaczej to się wykończę psychicznie lub nerwowo i wyląduję na tamtym świecie, wtedy wszyscy będą zdziwieni, bo każdy chce dobrze, a tobie się nie chce żyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to naprawde zależy od ludzi. Nie generalizujcie. Ja mieszkam i sobie chwalę. Ale to ja jestem górą, a mój mąż umie opr. rodziców, jak się próbuja wtrącać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czas na dzialania.....
Agnieszka27 - to czmeu sie po prostu nie spakujecie i nie wyjedziecie do duzego miasta? znajdzcie najpierw prace potem jakies mieszkanko i idzcie na swoje. narzekacie jak wam jest zle a nic z tym nie robicie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Elementarna
Jakby to było takie proste to każdy by tak zrobił... ale nie z dzieckiem na karku, braku pracy dla młodej matki bo taka jest rzeczywistośc niestety. a koszt wynajmu mieszkania, ba kawalerki w "dużym mieście" to ok 1500złotych, a pensja jedna a na dodatek często jest tak, że dla młodego małżeństwa z dzieckiem nie kżdy chce wynając...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Baśka11112
Ja też uważam że samym najlepiej, czasem zmusza do tego brak kasy ale jak patrze po znajomych to raczej jest to niechęć wydawania jej w ręce obcych ludzi. W sumie czesto z rodzicami mamy finansowo luksus. Oczywiście można ale raczej nie nalezy planowac mieszkania na stałe. Mam znajomych co mieszkali 3 lata z jednymi rodzicami w ciasnym mieszkanku żeby wyremontować bez żadnych długów poddasze u drugich rodziców, łazienka wypas, pokoje wypas, wstawianie okien, ocieplanie podłoga i po miesiącu juz było nie halo, teraz mineło 3 miesiące i ona mysli o wyprowadzce a jemu całkiem dobrze i nie chce o tym słyszeć bo wpakował w to kupe kasy. A nas uważali za durni bo chcemy kredyt brać i to nie cały bo mamy troche odłozone. Najgorsze w tym wszystkim jest to że takie osoby się długo zastanawiają na d wyprowadzką bo musieliby zacząć od zera, ale nie widzą że im prędzej zaczną tym prędzej wyjda na prostą. Trzeba z wielu przyjemności zrezygnować żeby odłożyć ale w koncu się to opłaca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mój chłopak ma bogatych rodziców, mieszkają za Warszawą w ponad 600 metrowym domu a naokoło olbrzymi ogród. Otoczenie przepiękne... Jak to pierwszy raz zobaczyłam stwierdziłam "jak tu pięknie, jak w bajce jak chciałabym tu mieszkać". Wiec jak po miesiacu byciu ze soba uslyszalam od Marcina czy chcialabym tu mieszkac bylam wniebowzieta. Minely juz 4 lata i zaczynam widziec minusy tego pomyslu. To co ze bedziemy mieli polowe domu "dla siebie" jesli ja juz teraz bedac u niego boje sie glosniej krzyczec nie mowiac o innych rzeczach..:/ Ale moj chlopak sie uparl ze on juz rodzicom obiecal ze nie zostawi ich samych na takiej wielkiej posiadlosci i sie mnie wczesniej pytal a ja sie zgodzilam. SZczerze to teraz nie widze innej mozliwosci niz mieszkac samemu, ale chlopak nie chce o tym slyszec:/// Nie chce slyszec na kazdym kroku uwag teściow bo pewnie i tak bysmy sie gdzies widzieli a to zawsze bedzie i tak ich dom :/ Co robic...tak bardzo kocham mojego chlopaka ale jak go przekonac do mieszkania osobno? A moze nie mam racji i bedzie wszystko ok? Pomóżcie://

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ulaaaaaa
Cześć dziewczyny! Ja również nie jestem pozytywnie nastawiona na mieszkanie z rodzicami po ślubie, wręcz jestem temu przeciwna. Ale moja sytuacja jest naprawdę ciężka do rozwiązania. 12 lat temu przeprowadziliśmy się do domku jednorodzinnego w mieście. Moja rodzina liczyła 5 osób, ja, mama, tata, brat i siostra. Tata zmarł 5 lat temu, 2 lata później moja siostra i brat założyli własne rodziny i wyprowadzili się. Ja jestem najmłodsza, z narzeczonym planujemy ślub za 2 lata. Jest problem, gdyż my nie chcemy mieszkać z moją mamą, a ona ma nadzieję, że jednak będziemy. Kiedy ja się wyprowadzę, mama zostanie sama w pustym, dużym domu. Z jednej strony naprawdę mi jej żal, nie chcę by była sama, tym bardziej, że wiem, że ona się tego boi (wiele razy powtarza, że ten dom ojciec przepisał na nas - na mnie i na nią), z drugiej zaś strony, jak chyba większość młodych osób chciałabym mieszkać na swoim. I co tu zrobić? Jak nie ranić mamy? I jak żyć tak jak chciałabym? Nie chcę być egoistką, nie chcę jej zostawiać, ale nie wyobrażam sobie mieszkania z nią do końca życia. Kocham ją i szanuję, dobrze się dogadujemy, mój narzeczony również bardzo dobrze się z nią dogaduje, często nawet lepiej niż ja;) Ale ja nadal jestem rozdarta na te dwie strony. I nie wiem, co mam zrobić..............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jenk
spokojnie porozmawiać z mamą .Powiedzieć jej ,że chcecie pomieszkać na własny rachunek sami.Może praca w innym miejscu ją przekona?.A może wynajmie jakieś pokoje obcym ludziom albo komuś z dalszej rodziny?To wasze życie i mama musi to zrozumieć .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja bym zaproponowala mamie uklad ze znajdziecie mieszkanie gdziesz niedaleko Twojego domu rodzinnego a jak rodzina Wam sie powiekszy to sie z mama zamienicie, bo pewnie smutno by jej bylo samej na duzym domu a ludzie starsi wola mieszkania bo nie czuc tam az takiej pustki i samotnosci...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ulaaaaaa
Z tą zamianą to nie byłoby głupie, ale mama chce mieszkać już w tym domu do końca życia, bo mówi, że się do nowego nie przyzwyczai, po za tym ma z nim tyle wspomnień. Mam jeszcze trochę czasu by to przemyśleć wszystko, ale i tak dziękuję Wam za rady;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ullenka...
Od 12 lat mieszkam z teściami pod jednym dachem... Obok zamieszkuje jej córka [czyli moja szwagierka???} Żyje mi się cudownie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mieszkam u teściów tymczasowo
Ja swoja sytuacje opisalam na poprzedniej stronie częściowo. Oczywiście zmusiły nas do tego finanse. Oczywiście stwierdziłam że w tym domu nie wolno sie wogóle pokłócić bo zaraz wszyscy przylatują sprawdzać co się dzieje. Teście w zasadzie się przekrzykują na codzien i nikogo to nie obchodzi ale jak kto inny krzyczy to zaraz wszyscy przylatują. Miałam taką sytuacje, nie kłócimy się z mężem za często raczej staramy sie rozmawiać ale raz żeśmy sie przekomarzali tak zwyczajnie o coś za zamkniętymi drzwiami i przyleciała szwagierka z mordą żeby sie na mnie nie darł (a sama robi to samo praktycznie każdego dnia). Podobne sytuacje bo się lubimy z mężem drażnić tak z miłości i takie sytuacje sa nam przerywane np. robie jakies kotleciki i drażnie się z mężem że mu nie dam jeść i go jeszcze bije po ręce jak sięga a przychodzi te3ściowa i "zostaw jej to jedzenie przecież ona sobie zrobiła, sam sobie coś zrób" :O. do wszystkich dziewczyn powyżej które nie wiedzą, moja rada jest taka żeby na początek pomieszkać samemu jako małżeństwo i spróbować się dotrzeć samemu ze sobą. Nasze matki mają zasady czesto takie że koło faceta trzeba wszystko zrobić i jak wy tego nie zrobicie to ona to zrobi i kto wtedy będzie w jego oczach tym lepszym? Potem możecie zamieszkać na próbę z teściami ale pamiętajcie że co innego jest mieszkać jako gość i co innego jako domownik, w jednym przypadku dostosowujesz się do zasad (ciężko jest żyć pod czyjeś dyktando na dłuższą metę) w drugim przypadku należy ustalić nowe zasady i pilnować każdorazowo przekroczenia granic. Jesli się nie uda to niestety trzeba byc egoistą, rodzice to muszą zrozumieć. Wczoraj oglądałam Sąd rodzinny i była tam sprawa o teściowej co pouczała na kazdym kroku synową a mąż nic sobie z tego nie robił, swietnie odzwierciedlała pointę tego tematu. Ciężko jest byc osoba która stoi między rodzicami a partnerem i ciężko byc ta drugą osobą. blablabla123 w twoim przypadku to bym postawiła na swoim, jeśli facet cię kocha i zalezy mu to pójdzie za tobą, a jesli nie to widac rodzice są ważniejsi i mogłabyś miec ciężkie życie pod ich dachem z nim. Mam kuzynke która z teściową zaczęła się dopiero dogadywać jak zrozumiała realne zagrożenie przeprowadzki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mieszkam u teściów tymczasowo
Mam jeszcze coś do powiedzienia na temat spraw też istotnych ale o których najczęściej się nie myśli. Co będzie w przypadku rozwodu, albo jakby któremuś z was się coś stało. Jak rozwód to zazwyczaj majątek jest dzielony na pół, mieszkanie się sprzeda ale co zrobic z gniazdem u rodziców przecież nie sprzedasz. Ktoś będzie poszkodowany. Miałam na studiach kolegę co wzięli ślub zamieszkali u niej w domu, młodzi na studiach więc rodzice włożyli trochę kasy, trochę oni sobie zarobili za granica u włozyli w remont i mimo ze im się mieszkało dobrze z jej rodzicami to nie wyszło im. I co? On wyszedł z niczym, ona tez bo nie chce mieszkac w miejscu gdzie mieszkała z nim, rodzicom pozostało pięterko wyremontowane a nawet jakby chcieli zwrócić to nie mają z czego. Najlepsza sytuacja to jak zrobią darowiznę na młodą parę ale ludzie sie boją robic darowizny. Testament, rodzeństwo się może odwołać, a jak nie jest spisany to spłacasz wszystkich z domu w który ładowałaś kasę całe życie to tak w dużym skrócie Mamy w rodzinie taka sytuacje, kuzynka męża była bez pracy ale nie chciała zamieszkać u teściów, jej facet jak się okazało niedawno postawił ją przed faktem dokonanym. Po prostu ona bez pracy, była on miał dobrze płatną + jakies oszczędności i stwierdził że on może robic z tym co chce i wpakował w remont mieszkanka dla nich. Teraz ona znalazła prace i sie opiera bo stac ją na wynajem, tylko że z kolei wszyscy jej mówią jaka jest głupia że nie chce iść na gotowe. Wg mnie to głupszy jest ślub z tym facetem, a taki fajny sie wydawał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję za radę:) Masz rację jak mnie kocha to powinien zrozumiec moje podejscie...tylko ja tez czasami co on musi czuc, rodzice na niego cala wiare i odpowiedzialnosc zlozyli kazali mu znalezc dziewczyne ktora z nim zamieszka w tym domu a ja mowie nie...ale kurcze nie dam sie! To moje zycie i nie bede wypelniac czyjejs woli i poswiecac sie bo ktos sobie to tak zaplanowal. Dopiero niedawno doszlam tez do tego ze zyczac dobrze przyszlym tesciom odziedziczylby ten dom moj chlopak jak pewnie bedziemy po 50tce to co to za radosc moze ja juz bede miala wnuki! :P Wiec co to za gadanie ze to kiedys odziedziczy(my). Co tez jest smieszne bo tak jak pisala przedmowczyni DZIEWCZYNY niestety trzeba myslec formalnie o zwiazku a nie tylko unosic sie na chmurach milosci bo nigdy nie mozna przewidziec przyszlosci a w razie czego zostajemy z niczym , wszystkie zapewnienia i zaufanie przemijaja w takich chwilach, wazny jest PAPIER ze cos mamy razem a nie jedno z nas bo potem ktos zostaje na lodzie!!! Trzeba walczyc o swoje...ehh nie wiem jak to bedzie ze mna ale BEDE WALCZYC o swoja rodzine zeby nie byc chlopcem do bicia albo na posylki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jejli3
witjcie . czytam co piszecie i jestem przerazona. za rok biore slub i zamierzam zamieszkac zmoimi rodzicami.specjalnie dl;ategoczeka nas remont i podwyzszanie domu zebysmy mieli całą góre. tzn 2 pokoje lazienke i kuchnie. Boje sie jak to bedzie bo tata juz wszystko planuje tzn jak on sobie to wyobraza i liczy na pomoc moich tesciow. mnie to przeraza ale powiem wam ze chcialabym mieszkac we wlasnym domu i wolalabym to bo do tesciow nidgy nie pojde. bOje sie ze moze byc cos nietak miedzy moim mezem a moimi rodzicami boje sie ze bedzie sie czul skrepowany. jak pomoc mu i sobie zeby bylo dobrze? zebysmy sie nie musieli wyprowadzac gdzies indziej???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość okok
A mnie się dobrze z teściami mieszka, ale to fajni ludzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Powiem tak.Jeszcze jak się nie ma dzieci to ujdzie w tłumie.Ale jakjuż się dziecko urodzi to przerypane na całej linii.To nie tak tamto nie tak ani jednego dobrego słowa mimo że się człowiek stara.Przeszłam przez to PIEKŁO bo ja jako osoba ceniąca sobie niezależność nagle stałam się zależna i nie mogłam nic na to poradzić.Zalety?Może to iż czasem można dziecko zostawić pod opiekę(aczkolwiek w moim przypadku nigdy nie nadużywaliśmy tego z mężem) bo babcia jest na miejscu.Ale ile kłótni i awantur z powodu byle gówna przeszliśmy to naprawdę szok!Teraz mieszkamy na swoim i qrde luz jak nie wiem.Kuchnia zawsze wolna jak się kąpię to nie muszę się martwić że ktoś na mnie klnie bo akurat właśnie mu się zachciało umyć ręce (kibel był osobny).Naprawdę nie życzę nikomu żeby przechodził przez to co ja przechodziłam że włazidupstwo było na codzień.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mieszkam u teściów tymczasowo
Jejli3 Też mam taką sytuację że moi rodzice mają trochę kasy i chcieliby nam pomóc ale na poczatku było patrzenie się na teściów czy oni też pomogą, ale nie ma takiej opcji, bo wiem że bardzo by chcieli ale nie maja nawet jak. Teście z kolei patrzyli na moich rodziców bo dorobili się domu na podwórku 2 samochody (jeden siostry) i uważali ich za nie wiadomo jakich bogaczy, prawda jest taka że owszem dom stoi, samochody są bo są potrzebne bo tata pracuje z samochodem, oszczędności jakieś tam mieli ale teraz oboje zyją z miesiąca na miesiąc w niepewnej pracy. I tak jedni patrza na drugich. Najlepiej w takiej sytuacji nie brac od jednych ani od drugich jak chcą pomóc to niech pożyczą na umowę U mnie na ulicy stoi dom właściwie budowany 20 lat temu ale nikt tam nie mieszkał nigdy, 2 lata temu sie wprowadził syn właściciela, dom miał byc przepisany na młodych, sąsiad zaczął sobie tam z zoną remontować (od zera bo były tylko okna wstawione które zresztą były do wymiany) wyremontowali dwa pokoje i kuchnię i łazienkę i młodszy synek wpadł a tatuś wymyślił że młodszy z żona z racji że mają dziecko zamieszkają na gotowym a tamten z zona pójdzie na górę i tam będą sobie remontować znowu :O. W tym momencie nie wiem dokładnie jak to załatwili ale wiem że tamci wynajmują a ten młodszy z żona i dzieckiem mieszkają koło nas w tym domu. Przestroga żeby się nie budowac nie na swoim.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie do pojecia
Mieszkalam z tesciami trzy miesiace po slubie bo szukalismy czegos do wynajecia. Przyznaje, ze moja tesciowa to zlota kobieta, rozpieszczala mnie do granic mozliwosci bo widziala jak tesknilam za domem. Utylam 11 kilo bo gotuje bosko a ja przyzwyczajona do swojego zdrowtnego zarcia i niedojadania na studiach (ciezki wybor - piwo czy chleb na sniadanie) po prostu bylam w szoku. Musze przyznac, ze sie sporo od niej nauczylam w kwestii prowadzenia domu. Na dluzsza mete pewnie bym jednak nie wytrzymala. Lubie sama gotowac, lubie lzejsza kuchnie, lubie lazic w niedziele w szlafroku do wieczora, lub wylegiwac sie na kanapie co nie bylo przyjete u tesciowej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość znowu od początku
Sprawdziłam , próbowałam, bo bardzo kocham mojego chłopaka, jest wszystkim co najlepsze co mnie w życiu spotkało. Zamieszkaliśmy z jego rodzicami- duży dom, duża działka, po 6 miesiącach nie pozostało mi nic innego jak szukać kawalerki. I to do wynajęcia (nie mam innej możliwości ani nikogo do pomocy). Ci co mnie znają wiedzą, że jestem i do tańca i do różańca. Po wprowadzeniu bardzo się starałam przede wszystkim nie przeszkadzać a po drugie pomagać. Teraz już wiem, że skupiłam się na teściach a nie na chłopaku. Ale on nie myśli się o wyprowadzeniu, wg niego z przyczyn finansowych. Ja nie jestem szczęśliwa, poza tym nie ma teraz gdzie wrócić. On mi chyba dlatego nie wierzy, że mogłabym się wyprowadzić i poradzić sobie sama. Nie chcę się z nim rozstawać, ale muszę się wyprowadzić. E tym domu nie ma szczęścia, nie ma pasji, namiętności, czułości, ciepła... jest "poprawność".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale rozumiem że nie jesteś jeszcze mężatką? Moim zdaniem dobrze zrobiłaś..ja też myślę, że nie ma co się nadmiernie probowac przypodobac teściom, ja zawsze też byłam idealna, usmiechnieta, dobrze wychowana, ale stwierdzilam ze juz koniec z tym. Teraz jestem naturalna, jak mam zly humor to nie bede sie na sile szczerzyc i bede mowic co mi lezy na sercu i wydawac opinie ktore sa moimi opiniami a nie tylko takie jakie beda sie przyszlym tesciom podobac. Po slubie moze byc wielkie zaskoczenie a to jednak nie jestes taka a taka...koniec! trzeba zyc swoim zyciem a nie wiecznie byc poddana czyims upodobaniom! I kurcze cieszyc sie tylko tym co jest miedzy nami a naszymi chlopakami, narzeczonymi, mezami bo to my chcemy tworzyc nowa rodzine a jak komus sie to nie podoba to trudno...zycie ma sie tylko jedno...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×