Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zainteresowana tematem

mieszkanie z rodzicami/tesciami - wypowiadajcie sie

Polecane posty

Gość katies s83
Jak to sie mowi ciasne,ale własne!!!! Nawet jak rodzice i teście są złoci....y kupiliśmy mieszkanie też nie duże bo 38m ,ale ważne ze nasze..Ja też jestem przyzwyczajona mieszkać w domku i boje sie,że sie nie zaklimatyzuje w bloku...Ale wazne ze na swoim nie wazne gdzie...A mieszkanie z rodzicami predzej czy pozniej wychodzi na niekorzysc....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katies s83
Wiadomo mieszkanie wlasne czesto wiaze sie z kredytem i duzym zadluzeniem..Ale cuz takie zycie... A co do tesciow,to moi przyszli to jakas masakra-kieds jak nie przebywalam u nich czesto sadzilam,że sa super..Nieraz z narzeczonym spimy u nich nieraz u mnie...A tesciowa...Tez ma glupi zwyczaj wlazenia do pokoju i patrzenia dlaczego telewizor do tak pozna jest wlaczony ;) stanie pod drzwiami w laziece i sluchanie ile wody sie zuzywa ;) Brak slow....Nie dalabym rady mieszkac z tymi ludzmi nawet tydzien...Z moimi nie byloby taknajgorzej biorac pod uwage ze mamy domek-ale tez ani sie poklucic ani nic bo sila rzczy by widzieli...A co za duzo to nie zdrowo ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ja z mężem mieszkamy u moich babci i dziadka w domku jednorodzinnym w małym miasteczku. Gdzie ciągle brakuje mieszkań dla młodych małżeństw, jeszcze się tłumaczą że dla nas nie ma mieszkań bo wszystkie zajęte, a socjalne nie dostaniemy bo za dużo mąż zarabia. Więc mąż postanowił kupić mieszkanie tylko z tym że to jego babci mieszkanie ona się zgodziła, ale będziemy mieszkać wtedy z jego babcią i jego mamą. W sumie moja teściowa nie jest taka zła. Mozna się z nią dogadać. Niestety mieszkania osobnego dla siebie nie kupimy bo już sięga ceny 90 tys. zwyż. A tyle mąż nie zarabia żeby wziąć kredyt mieszkaniowy. A te mieszkanie co chce kupić to jest administracji budynków komunalnych, więc tanio kupi, dyrektor znajomy zna ile męża dziadkowie mieszkali więc i posiedzenie sie liczy czyli lata ile mieszkali w tym lokalu. P.S pochodzę z małego miasteczka na mazurach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katies s83
Neonka...Ale nie trzeba miec super duzych zarobkow zeby dostac kredyt mieszkaniowy..Moj tez nie ma kokosow ale na M-2 starczylo kredyt dostal;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość plknmmnvvcss
to i tak u was tanie mieszkania jestem z pomorza i na głupich wioskach mieszkania kosztują od 100 tyś w górę a w miastach 200-300 w trójmieście 500 600 tyś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
w lubuskim fajne mieszkanko na nowym osiedlu -w 3 pietrowym bloku kosztuje ok 160 tys w stanie deweloperskim-jakies 3 pokoje ... 2 pokoje tez w fajnej okolicy jakies 120-130 tys.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość plknmmnvvcss
to powiem wam że niezła taniocha my z przyszłym mężem musieliśmy wziąć kredyt na 300 tyś bo chcieliśmy takie 75 metrów w nowym budownictwie. Przy czym mój mąż narazie pracuje mi został ostatni rok studiów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Taka jedna z dylematem
Ja mam wielki dylemat i potrzebuję rady bardziej doświadczonych koleżanek. Otóż niedługo się z narzeczonym pobieramy. I problemem jest kwestia mieszkania. Mamy dwie opcje... mieszkanie z teściami ( 2 pokoje dla nas, lecz wspolna z teściami łazienka i kuchnia). Druga opcja jest taka,że zamieszkamy w mieszkaniu po mojej babci. Mieszkanie jest mojej mamy obecnie, ale ona chętnie nam je udostępni. Z tym, że jest to mieszkanie na małej wiosce, w bloku ( 2 duże pokoje, kuchnia, łazienka) , wystarczy jedynie je trochę przemeblować i nadaje się do mieszkania. Ale musielibyśmy dojeżdżać do pracy 30 km . Mojemu narzeczonemu nie podoba się ta opcja, bo jak mowi, jest przyzwyczajony do życia w mieście, a nie w małej wsi. Mnie też się to nie usmiecha jakoś bardzo, ale przeraża mnie wizja zamieszkania z teściami , tym bardziej, że już teraz wiem, że bywają upierdliwi :/ Może to nie szczyt marzeń, ale przynajmniej na tej wiosce będziemy "na swoim", sami sobie, a nie pod czyimś okiem. Już teraz się sprzeczamy o to. Czy może ktoś mi doradzić, co wybrać ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja bym wybrala wioske
30km to nie dramat. Zreszta moze i opcja 3 by sie udala - sprzedac babcine mieszkanie i wziac troche kredytu, z mama sie umowic ze bedziecie ja powoli splacac i kupic sobie male mieszkanie w miescie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fantasticgirl
nie chce sie rozwodzic nad tym tematem ale powiem Wam wszystkim jedno;spie...lać od rodziców i tesciów jak najdalej ,nawet gdyby mi przyszło jesc chleb z margaryna nie zamieszkałabym z nimi po tym co przechodzilam przez kilka ładnych lat;toksyczna wscibska tesciowa,teść niechluj,alkoholik,biegające w ciasnym mieszkaniu ,smierdzące i ujadające psy,w tym wszystkim ja,mąż synuś mamusi ktory za nic nie chcial sie wyprowadzic i dwoje malutkich dzieci,istny koszmar....final taki ze czuję zal do męza do tej pory a minelo klka lat a moje uczucia tak ostygły ze nic ich juz nie wskrzesi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kisha
Cześć wszystkim, przeczytałam kilka waszych postów w tym temacie, ponieważ od pewnego czasu trapi mnie podobna kwestia. Otóż- nie wiem co robic.. mieszkamy z narzeczonym na razie w dwoch innych miastach,ale raczej jest tak, ze ja przebywam u niego, poniewaz on ma stala prace, ja podrozuje ,a drugim czynnikiem jest to,ze ma dom, ktory kupił niedawno i chce go rozbudowac. chcemy.. jest jedno ale. Ja mam juz tylko mamę,a on tate.. Budujemy duży dom. Z jednej strony nie chcemy na starosc zostawiac samych rodzicow kilkaset kilometrow od nas, jednak mysl mieszkania wspolnego ,nawet w wielkim domu z jego tata i moja mama mnie troche przeraza.. zwazywszy na to,ze juz zaczelam sie strasznie irytowac odkad jego tata zamieszkal z nami, poniewaz pomaga narzeczonemu dopiero przy rozpoczetej budowie i we wszystko sie wtraca.. chce uczestniczyc w naszym zyciu, wychodzic wszedzie z nami.. dopytuje, czuje sie jak moj rodzic.. zwraca uwage,a to ubierz sie cieplej,a to sniadanie zjedz, jeszcze spicie?to sa strasznie upierdliwe szczegoly,ale SA! nie wiem jak to przetrwam.. narzeczony jest ugodowy i stwierdzil ze powinnismy sie cieszyc ze jest ktos kto mu przy budowie pomoze przypilnuje robotnikow obiad ugotuje pojedzie do casto.. jat to rozumiem,jednak wizja kolejnych dwoch lat mieszkania wspolnego jest dla mnie straszna... nie wiem jak z tego wybrnac?! POmożcie prosze, doradzcie mi cos! Dodam,ze irytujace jest to,ze jest przewidziany pokoj,najpierw mial byc goscinnym a pozniej zaczal byc nazywanym pokojem taty, jesli cos ogladamy i nam sie podoba jest komentowane,ze a to za drogie, ostatnio nawet pzesadzil i powiedzial ze on nie potrzebuje takiej drogiej umywalki na dole,a ja na to,ze to nie bedzie jego lazienka tylko goscinna.. nie chce sie klocic o rodzicow i sama nie wiem jak to rozwiazac.. ale to ja chce urzadzac ten dom,a nie przyjezdzajac do domu narzeczonego nagle dowiadywac sie,ze pod moja nieobecnosc wybrano roziwazania o ktorych nie wiem i nie bylam poinformowana,albo wtracanie sie we wszystko typu: ja wole przeswit w ganku,a ojciec narzeczonego uwaza ze lepiej bez,albo ma wplyw na to czy drzwi beda otwierane na zewnatrz czy do srodka i wypowiada autorytatywnie jak powinno byc.. itd.. juz na poczatku mam dosc i jestem przerazona :(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mloda żona
od miesiąca jestem żoną synusia mamusi i po prostu zaczynam juz zalować. i to wcale nie wazne czy mieszkasz z teściami czy nie, jak sie wtrącają to i tak bedą to robić. Moja tesciowa przychodzi sobie do nas do domu, robi pranie sprząta "niby" a potem ja przez tydzien ukladam znowu wszystko na miejsce, robi nam zakupy.Podlizuje sie mojemu mezowi w ten sposob bo zawsze potrzebują pieniedzy na pozostalych synów;/ a najgorsze ze mąż pracuje i nie mowi mi ile i na co wydał bo oddaje matce. zyjemy splacajac z miesiaca na miesiac kredyty a to co zarobimy wydajemy na nich. Minal dopiero miesiac a ja juz zaluje najwazniejszej decyzji w zyciu..........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paluchserowy04
Jestem na ostatnim roku studiów, juz 2 lata jestem po ślubie. Niby mieszkam u teściów, tylko że sporadycznie bo mieszkam tam gdzie studiuję a do "domu" wracam sporadycznie. Po obronie juz mam wrócic tam na stałe. Z teściami mam dobre kontakty. Ostatnio mój mąż napomniał coś o budowie domu. Bardzo tego pragnę ale boję sie ze przez wyprowadzkę zranię moich teściów, ze przeciez nie było by tak źle gdybyśmy zostali u nich. Mam wyrzuty sumienia bo przecież nie są źli, a jednak marzę o samodzielności. Nie chcę być wstrętną synową która zostawiła ich samych. Niewiem co mam robic to nie jest takie proste........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mieszkam wprawdzie z moimi rodzicami. Mamy dwójkę dzieci 7 i 8lat. Strasznie żałuję, że po ślubie nie szukalismy czegos na wynajem. Niby mamy dwa pokoje (mieszkanie w bloku), osobno gotujemy, niby nie najgorzej ale.... Rodzice coraz gorsi są albo ja coraz mniej wyrozumiała i cierpliwa:( Głównie wszystko dotyczy dzieci, mój tata w nocy chodzi zaglądać czy czasem nie trzeba ich przykryć-masakra. Nie pomagają żadne uwagi i tak robi swoje. Nie popełniajcie takich błędów, próbujcie sami mieszkać choćby w jednym pokoju ale sami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam taki sam problem jak ty, tylko mam zamieszkac z tesciami. Bronie sie tego jak ognia......ale moze pomieszkam na jakis okres prubny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość projektslub zdjecie 18
sorry ale po co bierzecie ślub skoro nie zamierzacie sami mieszkać i się utrzymywać? jak można się oburzac na rodziców, że oczekują, że dołożycie się do czynszu, skoro jesteście na tyle dorośli, żeby zakładac rodziny? jestem zbulwersowana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość xmilla
Od ślubu, tj 4 lat mieszkam z teściami w jednym budynku. W budynku, ale nie mieszkaniu. Budynek to dom wielorodzinny, a właściwie stara willa. Od początku wiedziałam, że tam mój luby usiłuje uwić nasze gniazdo, wiedziałam i godziłam się, pełna obaw. Mąż nie jest jedynakiem, ale jedyny, starszy brat zamieszkał na innym kontynencie. Owszem, bałam się wspólnego dachu z teściami, ale sporo na ten temat rozmawialiśmy i mój głos był brany pod uwagę. Dzisiaj już nie mam takich dylematów, strach przed bliskim sąsiedztwem teściów zanikł zupełnie, my mamy swoje życie, oni swoje, Nawet nasze prawie roczne dziecię, mimo sugestii przyjaciół, nie jest przedmiotem "przetargów". Na swoich włościach czuję się gospodynią, do innych rewirów nie mieszam się. Popełniam błędy, teściowie też nie są idealni, ale żyje nam się spokojnie, bez zazdrości, konfliktów i wzajemnych pretensji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość szageszfer
A widzieliście ten program na Discovery o lisach czy rosomakach? Każde dorosłe zwierze, nie ważnie szympans czy jechany surikat wydala swoje młode z gniazda. Jeśli ktoś jest na tyle głupi, żeby mieszać z teściami/rodzicami, to niech ma potem na tyle zwykłej ludzkiej przyzwoitości, żeby nie biadolić na forum. Masz przejebane - twoja wina i sam se z tym radź, skoroś taki był odważny, by zamieszać. Ty jechany surikacie i szympansie z diskowery.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jedna poranna
a tu się z Tobą zgodzę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ktoś gdzieś napisał,że każde pokolenie ma swoje wady i zalety,ponadto każdy z nas ma swoje nawyki które nie muszą podobać się innym.zgadzam się.chociaż czasem pary nie mają wyjścia-chcą mieszkać razem,studiują, mają lichą pracę więc decydują się na mieszkanie z rodzicami któregoś.fajnie byłoby rodziców dobrze poznać,ich humory nawyki czy zachowania,chociaż to z reguły poznaje się jak już się mieszka razem..no i ta decyzja się okazuje klapą.ja mieszkałam 1.5 roku z teściami,miałam do dyspozycji 2 duże pokoje,ogród ze sporym domem to byłam wniebowzięta jak wynajęliśmy naszą 2 pokojową malutką kliteczkę.i i nie kupiłam klity na własność tylko wynajmujemy bo to jest dla nas wygodniejsze.na początku jak zamieszkałam z mężem,wtedy jeszcze chłopakiem to było cacy-miesiąc..wspólne długie rozmowy,śmiechy urzędowanie w kuchni.potem sielanka się skończyła,były fochy,nieodzywanie się do siebie,głupie dogadywanie i obgadywanie.kiedy zmieniliśmy pracę na stałą,lepiej płatną nie zastanawialiśmy się ani chwili nad wyprowadzeniem się od teściów.co prawda jak szukaliśmy naszego mieszkania, to teściowa jeszcze chciała nas przekonać,że jesteśmy rodziną,podzielimy się obowiązkami w domu i dogadamy się,lecz i mąż i ja przemilczeliśmy jej propozycję.i przypuszczam,że skończyłoby się tak samo-miesiąc,dwa super,potem beznadzieja..teraz jeszcze spodziewamy się dziecka,więc doszłyby upomnienia o płacz i gadanie po nocach przez małego,że butelki stoją na blacie,że wodę włączam i czajnik hałasuje,że pielychy,że łazienkę dlugo zajmuję i wiele innych..więc jestem szczęśliwa, że mamy małe mieszkanko ale swoje,gotuję kiedy chcę,sprzątam,piorę albo nic nie robię jak nie mam na to ochoty.i ani nie zamieszkałabym z teściami ani z moją babcią,jesteśmy młodzi,dorośli i nie potrzebujemy świadków od tego co się dziejej w naszym życiu,doradców czy podejmujemy dobre czy złe decyzje..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chodziło mi o dom z ogrodem, i o to mały oczywiście nie będzie gadał zaraz po urodzeniu tylko wydawał jakieś odglosy pod nosem :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość asia 81
Witam wszystkich. Ja od pół roku mieszkam z rodzicami. Jesteśmy z mężem po Ślubie półtora roku. Wcześniej wynajmowaliśmy kawalerkę, ale kiedy na świat przyszedł nasz synek zrobiło się trochę ciasno. Postanowiliśmy wziąć kredyt i kupić własne mieszkanie. Niestety formalności kredytowe, potem remont mieszkania zajęły tyle czasu, że trochę za długo posiedzieliśmy u rodziców. Mimo, że mieszkamy z nimi w dużym domu i na brak przestrzeni nie możemy narzekać, nie czujemy sie tu wogóle szczęśliwi. Jak moi rodzice uwielbiali mojego męża, tak teraz ciągle słyszę jak coś szepczą na jego temat, że a to za dużo węgla nakład do pieca a to za mało..że lepiej żeby nic nie robił bo jak coś zrobi to źle. Co nie jest prawdą, ponieważ mój mąż lepiej sobie radzi z pracą koło domu i w domu niż mój tata. Wszyscy wokół to widzą i kiedy dostanie się mu jakaś pochwała, mojego tatę aż pali złość, od razu chodzi jak poparzony, wymyśla mu nowe zajęcia..dodam że mój mąż bardzo dużo pracuję i ma ciężką fizyczną pracę, a po powrocie do domu nie może nawet pomarzyć o chwili odpoczynku. wspomnę jeszcze tylko o ciagłym wtrącaniu się w nasze sprawy..które jest nazywane dobrym radzeniem..ale jak nie skorzystamy z takiej rady to rodzi się awantura że jesteśmy najmądrzejsi. Kiedy jesteśmy sami w domu z mężem, rodzice wchodza do mieszkania po cichutku, albo stoją pod drzwiami żeby podsłuchać nasze rozmowy. Kiedy wieczorem jesteśmy już w łożku..nie ma mowy o jakiejkolwiek intymności, bo rodzice w swoim domu nie musza pukać do żadnego pokoju...nawet jak odwiedzi mnie koleżanka i pójdę z nia posiedzieć a naszym pokoju to po jej wyjściu jest awantura że mam przed własną matka tajemnicę!! a przecież mogłam zostać w salonie tam gdzie siedziała mama bo tu się gości przyjmuje. eh..jest milion takich spraw przez które załamuje ręce. to wspólne mieszkanie strasznie zepsuło miedzy nami relacje. przynajmniej mi się odechciało mieszkać z nimi i blisko nich, a nasze mieszkanie jest dosłownie 5 minut na pieszo od domu rodziców. i szczerze mówiąc, mimo że wprowadzamy się tam lada dzień, już myśle o zamianie mieszkania na oddalone od nich trszkę dalej. Miedzy mna a mężem tez już nie jest tak kolorowo jak było wcześniej. Nie ma czasu i miejsca na namiętność, na słodkie lenistwo z dzieckiem w weekend, na maratony filmowe, nie ma już dnia bez gotowania, tylko z pizzą :) absolutnie nie ma mowy przy mojej mamie ze pizze można zamówić, że kobieta tez potrzebuje chwili dla siebie..no nie ma. i pomyslec ze kiedys przyjezdzalam do mamy na kawe i ploteczki..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja nie wierzę w uadne
życie z rodzicami / teściami pod jednym dachem :O taka ze mnie pesymistka

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gabcia30
Witam Drogie Panie!! Z tego co czytam wasze wypowiedzi, to ja mam proble o podwojnej sile razenia!!;) Mieszkamy z mezem za granica mamy wspaniala coreczke, i jakies 2 miesiace temu moja mama zwrocila sie do nas z prosba o pomoc w znalezieniu pracy z przyczyn finansowych. Bardzo przejeci faktem sciagnelismy ja do nas i znaleslismy kobiecinie prace do- dzis mieszka u nas w domu. Przyszla pora na moj powrot do pracy wiele faktow wplynelo na nasza decyzje aby natarla na nas moja tesciowa do pomocy nad dzieckiem. Mieszkamy w 4 pokojowym domu na ktory zarabiamy my z mezem a mam nowa gospodynie- tesciowa (ktora jak widze to bym udusiala, ktora lekcewazy mnie na kazdy mozliwy sposob) i moja mame, ktora w moim mezu widzi tylko same wady i prubuje mi je doglebnie uzmyslowi. Mam w glowie taki metlik i chodze jak klebek nerwow. Poradzcie co mam zrobic bo wyjde z siebie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wywalić baby z domu
i tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tobiasz
ja, kiedy pomieszkiwalem troche przed slubem z rodzicami mojej zony to wtedy jeszcze bylo ok. niestety po slubie zaczelo mnie denerwowac ze tescie we wszystko sie wpierdzilaja i oczywiscie wszystko najlepiej wiedza. najgorsze przyszlo kiedy pojawilo sie dziecko i niestety tesciowa i tesc stali sie skarbnica wiedzy i dobrych rad na temat wychowywania naszego malucha..od jakiegos czasu mieszkamy razem juz na swoim ale niestety nie potrafie sie nadal uwolnic od nich.. mamusia nocuje u nas, pomaga w urzadzaniu mieszkania itd. szlak mnie trafia juz powoli. czasami to az mi sie nie chce wracac do domu... co wiecej kiedy wykanczalismy stan deweloperski to tesciu chcial wszystko wykanczac sam przez co nie moglem zrobic nic po swojemu..nie potrafil zrozumiec ze sam chce sie czegos nauczyc, zrobic cos spokojnie...na sile pomagal a jak mu mowilem ze sam sobie to czy tamto zrobie to sie obrazal jak male dziecko..zeby moc w spokoju cos porobic to musialem sie wymykac wieczorami do mieszkania...poprostu zenada... generalnie jesli ktos ma do wyboru mieszkac z natretnymi tesciami albo wziasc pol milona kredytu na cale zycie i sie wyprowadzic to ja bez zastanowienia podpisalem kwity bankowe... fajnie jest sie spotkac raz na jakis czas, pogadac i pojechac do swojego domu..przychodzi w zyciu taki czas kiedy trzeba dorosnac i sie usamodzielnic.. ja nigdy nie wroce do domu tesciow, wolalbym pracowac 16 godzin dziennie i mieszkac u siebie gdzie sam jestem panem swojego losu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zmuszona do życia z teściami
Mąż jedynak mieszkający z rodzicami w dużym domu, zbudowanym z myślą o nim i jego przyszłej rodzinie. I zamieszkałam z nim po ślubie. Najpierw sielanka, teściowie gotowi nam byli nieba przychylić. Mąż odbierał to normalnie, dla niego nic się nie zmieniło. Ja początkowo to akceptowałam, ale po urodzeniu dziecka te stosunki zaczęły mnie drażnić. Wtrącający się teściowie [w dobrej wierze]- zjedz, idź na spacer z dzieckiem, zostaw to, my zrobimy, nie przemęczaj się... Czułam się w tym domu coraz bardziej obco, oddalałam się od męża, było mi tam źle, przestałam panować nad sobą. Na moje szczęście teściowa szybko zdiagnozowała powód moich stresów. Właściwie zmusiła mnie do odbycia szczerej rozmowy i rozładowała sytuację. Od ponad 10 lat jest ok, nie ma między nami zgrzytów, pomagamy sobie wzajemnie i chętnie razem spędzamy część wolnego czasu. Po wielu latach z ręką na sercu muszę przyznać, że ówczesne moje "zachowanie" wynikało głównie z zazdrości o męża i syna. Nie miałam ochoty dzielić się z teściami [a właściwie głownie z teściową] miłością do moich dwóch mężczyzn. Ot, walka dwóch kochających jednego samca kobiet - matki i żony. Dzisiaj wiem, byłam głupia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tobiasz
niestety moja tesciowa wychowala moja zone zbyt opiekunczo przez co moja pani nie potrafi podjac zadnej decyzji bez konsultacji z nia.. zal mi siebie ze musze na to patrzec i nie moge nic zrobic bo za bardzo ja kocham i nie chce jej zranic...sam wychowany bylo tak by podejmowac samemu decyzje dotyczace swojego zycia, teraz czuje sie jak dzieciak i nic nie moge zrobic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rgdgad
ja mieszkam z tesciami i to jest koszmar:( niby mamy sie budowac ale kasy ciagle brak zebyz czyms ruszyc:( a oni sie wtracaja we wszystko co jest mozliwe, nic im sie nie podoba co robimy. tesciu to juz w ogole pępek świata ciagle tylko przeklina i dokucza na wszelkie sposoby az strach pomyslec co bedzie jak pojawi sie dziecko... z tesciem mam najgorszy kontakt nie mozna z nim normalnie porozmawiac bo jak masz swoje zdanie to juz zle no bo przeciez on ma racje, jak mozna inaczej myslec niz on, dyskusja konczy sie z nim kłotnią bo on wie lepiej a my to jestesmy gówniarze nawet w tematach gdzie to ja jestem specjalistko z racji wykształcenia a on facet z zawodówki mówi ze jest inaczej (oczywiscie nie obrazajac osób po zawodówce, bo wielu takich znam i cenie), czarna rozpacz nawet czepia sie gotowania bo jak robie cos nowego to odrazu ze zmyslam małpuje dania z innych panstw i tak dalej, smiech na sali przeciez nie kaze mu teho jesc, od jakiego czasu nie podejmuje z nim rozmowy bo nawet ciezko mu odpowiedziec na dzien dobry wiec przestałam sie odzywac na siłe nie bede sie klaniać przed wielkim panem... i on teraz wielce obrazony bo sie do niego nie odzywam... poradzicie jak wybrnac z tej sytucaji jak sie odzywam to mnie zjezdza na całego bo on wiel lepiej jak sie nie odzywam to obrazony itd juz nie wiem co robic a tesciowa to pieknie, ładnie w oczy a w plecy nóz wbija:( dziewczyny dobrze wam radze nie mieszkajcie z tesciami/ rodzicami ja byłam głupia ze sie na to zgodziłam... mądry polak po szkodzie:( juz lepiej odłozyc ślub i uwić sobie najpierw własne gniazdko, ja czasmi załuje ze wyszłam za mąz mogłam poczekac choc kocham meza ponad zycie tesciowie juz mnie konczą nerwowo:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×