Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zainteresowana tematem

mieszkanie z rodzicami/tesciami - wypowiadajcie sie

Polecane posty

Gość ala ma kotaaaa
czarna koala- jestem w tej samej sytuacji co Ty Też odziedziczę ogromny dom , a już inną sprawą jest to , że taki dom trzeba utrzymać a sami rodzice nie daliby sobie w przyszłości rady.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja się wypowiadałam pozytywnie - na str 11. Choc oczywiście wolałabym mieszkać osobno, to widze też i zalety. Zwłaszcza, ża za 2-3 miesiące zamierzamy starać sie o dziecko, a wtedy pomoc może być bezcenna, bo ja z pracy nie zrezygnuje. ale moja teściowa sie nie wtrąca - choc pare razy musiałam o to powalczyć. Ale ja mam argument przetargowy - mam swoje malutkie mieszkanie i troche szantażuje wszystkich, że w razie ... to sie wyprowadzam. Gotuje sama, mamy swoja kuchnię prowizoryczna, ale tę z prawdziwego zdarzenia kończymy - bo juz tylko szafki nam zostało zamówić., gotuje lepiej od teściowej, bo ja to lubię, a ona nie, więc nie ma mi się do czego wtrącić i tyle. to ona sie mnie troche boi chyba tak wyszło. Ale jak sie ma lat 20 plus to może byc troche gorzej, bo to i pewność siebie inna i poziom zarobków i pewność siebie i swojej pozycji w zyciu. Tak, że trzeba wszystko rozważyć. dwie młode osoby, które nie maja doswiadczeń w życiu samodzielnym - muszą zostac sami i SAMI się dotrzeć. Robienie kanapek przez teściową w tym nie pomoże. Ja wyszłam za mąż po 30-tce i dokładnie wiem czego chce - fochy teściowej mnie od tego nie odwioda i nie przejmuję się nimi. Jak mi przyjdzie zaczynac wszystko jeszcze raz od nowa, to szczęśliwa nie będę, ale w depresję nie wpadnę i nie boję się tego. Pomaga doswiadczenie zyciowe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ulabalula
Witam zaczne może od tego jak sie rowiazala sprawa z praniem:-)jak juz wspomnialam powiedzialam tesciowi o calej sytuacji i okazalo sie ze mam w nim sprzymierzenca:-)pirozmawial ze swoja zona i w ten weekend juz sie nie wtracala do mojego prania ani gotowania....zobaczymy jak bedzie dalej.na razie nadal nici z mieszkania.tutaj niestety ciezko jest cos wynajac:-( Co do kwestii czy mieszkac czy nie....to jest dziwne ale jest kilka aspektow patrzenia na te sprawe w moim przypadku... tzn. generalnie rzecz ujmujac uwazam ze powinno sie mieszkac samemu bez rodzicow (wynajac cos,...kto powiedzial ze ludzie ktorzy wynajmuja sa gorsi??nie stac nas na kredyt to wynajmujemy i tyle....czlowiek nie doszedl do wszystkiego od razu...bardzo wazne jest dla mlodego malzenstwa pomieszkanie razem... druga kwestia mozna mieszkac z rodzicami jezeli juz faktycznie taka bida:-) albo nie mozna nic znalezc, ale od poczatku nalezy sobie wszystko wyjasnic z rodzicami czytesciami (ja tego nie zrobilam) ewentualnie zawsze pozostaje wykorzystac do tego celu tescia:-) trzecia kwestia rodzice a tesciowie zawsze bedzie tak ze ty asz kochanych rodzicow ale Twoj maz moze tak nie uwazac, w koncu sa to dla niego obcy ludzie,tak samo bedzie w pzypadku tesciow.maz moze uwazac ze ma wspanialych rodzicow a ty i tak z nimi sie nie dogadasz:-) Podsumowanie Robcie wszystko aby mieszkac osobno:-) DO KASI 27 wspolczuje Ci bo Twoj maz to PIERDOLA,zapomnij o Nim bo On widocznie kocha bardziej swoja mamuske niz Ciebie...a stara nie jestes i na pewno jescze kogos znajdziesz....szkoda czasu na takiego patalache....wiem ze bedzie ci trudno...ale.....powodzenia i glowa do gory..... masz ewentualnie jeszcze jedno wyjscie ostatnia proba rozmowy z Nim,taka powazna.... trzymam kciuki tak czy owak..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna koala
tylko po co wynajmowac mieszkanie i marnowac pieniadze, skoro stoją domy z wolnym miejscem?... kwestia zeby się dogadac. poza tym - skoro to mój mąż, to jego rodzice są moją rodziną, nie? i w drugą stronę tez :) nierze się nie tylko męża/żonę, ale rodzinę tez, trzeba umiec poukładac się z wszystkimi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość evvvunia
tez tak uwazam ze to jest kwestia dogadania sie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pegi-felek
popieram dziewczyny,my napewno spróbujemy zobaczymy jak bedzie.Myśle pozytywnie-to jest kwestia dogadania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marlenuss
Witam!! Ja mieszkam z teściową

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja z mężem mieszkamy
u jego matki i tragedia :-( ona jest chora psychicznie i nawet potrafi o 4 rano się do nas dobijać po to by opowiedzieć co jej się śniło ale to jeszcze nic, ciągle mnie obraża i mówi że jak w najbliższym czasie nie będziemy mieli dziecka to mnie "wypier....bo ona chce wnuka" :-o Mamy zamiar brać kredyt i uciekać jak najdalej od niej, zbudować swój dom ale jak na razie musimy jeszcze wytrzymać :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marlenuss
Witam!! Ja mieszkam z tesciową juz prawie 9 lat, tyle ile jestem po ślubie..przyznam, że to mój największy koszmar..na początku naprawdę się starałam być dobrą synową, ale już wkrotce zaczęły sie konflikty.Mój mąż praktycznie cały dzień jest poza domem i nie rozumie czemu mi jest tak zle z jego mamusią, przeszłam silna nerwicę która trwała 2 lata niedawno przerwałam branie leków, ale wszystko mi wraca bo mieszkanie na kupie mnie wykańcza..Zyjemy z moim mężem na dość dobrym poziomie, ale mu chyba jest wygodnie tak jak jest bo nie chce wynająć mieszkania, bo zaczynamy budować dom i mu szkoda kasy..a pewnie się pobudujemy za trzy lata przy dobrych wiatrach, a ja nie wiem czy tyle czasu jeszcze wytrzymam. Nasz związek na pewno dużo traci, ja jestem złośliwa dużo częściej się kłócimy, życie intymne już też nie jest takie super bo jak tu się wyluzować kiedy ktos obok w pokoju wszystko słyszy..nie wiem jak mam dotrzeć do mojego męża próbowałam juz chyba wszystkiego..pewnie dojdzie do rozwodu..dlateo przestrzegam młode pary jeżeli macie możliwość zamieszkajcie sami!! Napiszcie co o tym sądzicie, moze ktoś z zewnątrz uświadomi mi co mam zrobić..proszę o wsparcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mieszksanie
Witam MY planujemy ślub na przyszły rok wszystko już prawie mamy załatwione i nadszedł etap rozmowy gdzie będziemy mieszkać. Ten temat jest zapalnikiem naszych kłotni. Mój narzeczony upar sie że u jego rodziców, a zaś nie chce tam mieszkać wolałabym u siebie. Kompromisem było by coś wynająć ale to troche bez senu gdyż budujemy dom i kasa potrzebna nam jest na budowe. NIe wiem co mam zrobić , pozatym mój narzeczony wygaduje ,że po ślubie jego noga w moim rodzinnym domu nie postanie jest mi troche smutno z tego powodu, BArdzo go kocham ale rani mnie to jak on o mojej rodzinie sie wypowiada mocno sie zastanawiam czy dobrze robie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a JAAAAAA
a ja bede mieszkac z moimi rodzicami lub teściami... i tez mi to wgole nie pasuje.. .bo no sami rozumiecie.. ale na chwile obecnas nie mamy innej mozliwosci:( ... oboje studiujemy... a studia zaoczne kazdy wie ile kosztuja.. ja jestem dopiero na pierwszym rok (niestety z wlasnej winy zawalialaim 3 lata życia!:/ ) a moj luby na mgr.. wiec jeszcze troszke nasz buzet ucirepi przez ten wydatek.. wiec ani dom ani mieskzanie nie wchodzi w gre:( ... co prawda oboje pracujemy ale... nasze zarobki sa na tyle niskie ze poprsotu nie damy rady!:( w kazdym razie mieszkamy albo u mnie albo u tesciow! ... ALE jesli cos to i tu i tu mamy osobne pietro.. osobna łazienka.. osone wejscie... osobna kuchne.. pokoj dzienny i jeszcze 2 male pokoiki!:) nie ma luxsusów.. ale CYK zamykay drzwi glowne i pcalujcie mnie w nos;) wiec mam nadz, ze nie bedzie tragedii:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna koala
"mieszksanie - pozatym mój narzeczony wygaduje ,że po ślubie jego noga w moim rodzinnym domu nie postanie jest mi troche smutno z tego powodu" ja bym się powaznie zastanowiła nad związkiem z takim facetem... Twój mąż ma szanowac Twoją rodzinę a nie pyszczyc na nich. uwierz mi, wiem z doświadczenia - moj wuj nie znosił rodziców ciotki i na ich starość nei dość ze ona została sama do pomagania im, bo on nie chciał nawet palcem ruszyc, nawet jesli chodziło o głupie rpzesunięcie szafy, to jeszcze miał do niej pretensje ze ona ze swoimi rodzicami "marnuje czas"...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ulabalula
witam do czarnej koali, jestes w błedzie mowiac ze wraz z mezem biore tez jego rodzicow.bo twoja rodzina nowa,ktora stwarzasz po slubie jest Twoj maż i potem Twoje dzieci, a nie razem z tesciami itd....chodzi o to zeby miec wlasna rodzine.ja nie uwazam ze kazda tesciowa jest zla, ale dorosli ludzie powinni robic wszystko aby sie usamodzielniac a nie trwac złączeni pepowina z rodzicami.jezeli istnieje tak mozliwosc to powinno sie mieszkac osobno.fajne wydaje sie rozwiazanie mieszkania z rodzicami ale majac kompletnie oddzielne mieszkanie,bo wtedy to jest odrebne gospodarstwo. do jaaaaaaa wiesz masz super i nie mow ze moze byc, mieszkanie zupelne osobne w domu,osobne wejscie ,salon i dwa pokoje i lazienka i kuchnia po prostu super!!!!wiec ciesz sie bo jestes w sytuacji komfortowej. ja dwa dni temu wyprowadzilam sie od tesciow i jestem szczesliwa bardzo....czuje sie w koncu Pania swojego domu...mimo ze mieszkanko jest nie wielkie i musimy placic za wynajem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość purpleday
Gdybym miała zamieszkać z teściową pod jednym dachem to wolałabym zostać starą panną- lub, jak to teraz mówią- wiecznym singlem :D Nie to, ze przyszła teściowa jest nie do wytrzymania, nawet ją lubię, a z całą pewnością szanuję- ale pod jednym dachem bym z nią nie wytrzymała nawet doby :D Ona ma swoje zasady dotyczące prowadzenia domu, swoje priorytety, które różnią się zupełnie od moich. I tak- o ile zięć z teściową ma szanse się dogadać, tak synowa z teściową pod jednym dachem to za dużo! "Gdzie kucharek sześć tam nie ma co jeść" Dwie baby w jednej kuchni, w jednym gospodarstwie to za wiele. I prędzej czy później będą kłótnie między małżonkami z tego powodu. Mam znajomą, która miała fajną teściową- dopóki z nią nie zamieszkała. Teraz rok po ślubie, po roku mieszkania z nią ma dość, ciągle kłóci się z mężem. Dlatego stawajcie na głowie, kombinujcie jak możecie. Choćby na 10 metrach kwadratowych- ale własnych zawsze będzie lepiej niż z teściową pod jednym dachem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna koala
"ulabalula - jestes w błedzie mowiac ze wraz z mezem biore tez jego rodzicow.bo twoja rodzina nowa,ktora stwarzasz po slubie jest Twoj maż i potem Twoje dzieci, a nie razem z tesciami itd....chodzi o to zeby miec wlasna rodzine.ja nie uwazam ze kazda tesciowa jest zla, ale dorosli ludzie powinni robic wszystko aby sie usamodzielniac a nie trwac złączeni pepowina z rodzicami." ja nei uważam że nalezy trwać w więziach pępowinowych. tylko że zakładając nową rodzinę jednocześnie Ty wchodzisz w rodzinę męża, a mąż w Twoją. Więc gadanie że "wychodzisz za mąż za niego a nie za jego rodzinę" jest prawdziwe tylko jesli chodzi o techniczny aspekt wychodzenia za mąż ;) Twoja teściowa może nei byc rodziną twojej mamy, ale Twoją jest. Bo chyba nie powiesz że jest dla Ciebie obcą osobą? Albo ona dla Ciebie? A jesli nei jest obcą osobą to kim jest? przypadkową znajomą? "Kobietą-która-tak-się-złożyło-urodziła-mojego-męża"?... Dla mnei teściowie to rodzina. Dla mojego przyszłego męża jego teściowie to tez rodzina. I tak to chcemy utrzymać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kizy
Mam dla was dobra rade nigdy ale to nigdy nie myslcie o miszkaniu z tesciami to poprostu sie nie uda . pozdro dla wszystkich

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość łaczmy sie w biedzie
zaskoczyło mnie ze tyle tu wpisów, tzn nie jestem sama...to dodaje trochę siły, gdy człowiek zgrzyta zębami i mówi "nie wytrzymam dłużej takich warunków życia, mam 23 lata ,studiuje na 4 roku, od paru miesięcy po ślubie,spodziewam się dzidziusia mieszkamy z mężem w jego "kawalerskim pokoju". a sprawa wygląda dokładnie tak, dom jest dość duży piętrowy, na dole 3 pokoje na gorze 3 pokoje.i kto tu mieszka? odpowiedz - jego mama w jednym pokoju na dole- bardzo fajna kobieta, nie wtrąca się jest ok, tata mojego męża nie żyje od paru lat.... następny pokój na dole jest gościnny,a w trzecim mieszka trojka "bachorów"- są to dzieci mojej szwagierki,tzn siostry mojego męża... ale to nie koniec koszmaru. my mieszkamy w dużym pokoju na gorze, w pokoju obok mieszka ta właśnie siostra z mężem. wiem ze to rozwiązanie tylko na dwa lata ale jedna łazienka i jedna kuchnia dla nas wszystkich to wg mnie koszmar, wiec mężuś mój już robi nam kuchnie na górze i łazienkę. ale boje sie ze problemu to nie rozwiaze moj maz ma 30 lat i praktycznie przez 8lat tu nie mieszkal wiec siostra z mezem swoim zrobili juz tu swoje panstwo, kupip wszystko do lazienki nam, twierdzac ze im to zostanie wiec oni zaplaca. zastanawi mnie tylko czy on beda chcieli korzystac z tej lazienki, a jesli tak, to co radzicie wprost powiedziec ze chcemy miec ją tylko dla siebie? sprawa jak widac delikatna bo z jednej strony sa spoko i mili a zdrugiej strony, cholera wie czego sie mozna spodziewac. tym bardziej ze ten maz siostry mojego meza jest bez sensu i wchodzi do nas do pokoju srednio 5 razy dziennie bo caly czas ma jakies "wazne rzeczy do powiedzenia nam" załamuje rece ale w ciazy ponoc nie mozna sie stresowac.... w sumie rozwiazanie wydawalo nam sie jak na dwa lata dobre, pytanie tylko czy da sie jakos te dwa lata bez wrzodów na żołądku przezyc. a na koniec pozdrawaim wszystkich którzy mja taki sam problem- nikt nie zrozumie dopóki sam tego na własnej skorze nie przerobi...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna koala
troche życzliwości oraz asertywności i wszystko się poukłada...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
łaczymy się w biedzie - trochę przesadzasz. Macie mieszkać dwa lata, oni zostają, funduja Wam łazienkę (bardzo ładnie z ich strony, co wolałabyś zrobić za swoje i im zostawić w prezencie!!!) a skoro Wam zasponsorowali, to co nie pozwolicie im używać. Mieszkanie na kupie ma swoje ograniczenia trzeba się dostosować. Jak się nie podoba, to wynająć coś. Macie tak to taniej, bo rachunki do podziału, a np grzanie jest wspólne i raczej nie zmienia się jak osób przybywa, więc czemu jeszcze kaprysisz - nieładnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fikii
No faktycznie bezczelność ludzka nie zna granic. Jeśli chcecie mieć łazienkę tylko dla siebie to sami ją urządźcie. To chyba niewielki wkład za darmowe mieszkanie przez 2 lata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasia27u
Do Marlenuss. Droga Marlenuss szczerze Ci współczuję, a zarazem podziwiam ze tyle czasu wytrzymalas z teściową pod jednym dachem. Ja się wyprowadziłam po 4 m-cach będąc w 8 m-cu ciązy. Swoją historię opowiedziałam na stronie 14. Dziś minął ponad m-c kiedy mieszkam u swoich rodziców. Mój mąż niechce ze mną zamieszkac poniewaz nie podobają mu sie warunki. Lepszych sam nie miał, ale kazdy powód jest przeciez dobry by nie miec obowiązków. On pochodzi z domku a ja z blokow. Mój maz twierdzi ze bloki smierdzą i ze nie bedzie w takich mieszkał. Przez ten m-c szukałam mieszkania do kupna lub na wynajem. Mój mąż kiedy oglądaliśmy mieszkania zawsze mówił za mały pokój, za mały przedpokój, że jest wanna a nie prysznic itp. Owszem zdarzały sie tez sytuacje, że ludzie mówili ze niechca małzeństwa z dzieckiem. Dziwi mnie to, bo co niby niemowle miałoby zrobic komus z mieszkaniem. ALe trudno kazdy ma prawo rozporzadzac swoim majątkiem tak jak sie jemu żywnie podoba. Kiedy mój mąż przyjezdzał do mnie pytałam sie czy gdzies dzwonił, odp ze on pracuje i ze jest taki padniety ze nie ma sił. Prawda jest taka ze w tym m-cu pracował zaledwie tydzien, a w zeszłym wogóle. Ciagle namawiał mnie na powrót do swojej mamuni ale ja niechce tych ludzi znać. Przez ten m-c ciągle podburzali mojego męza by był przeciwko mnie. On do dnia dzisiejszego pomimo moich tłumaczen codziennie nie wie dlaczego ja sie wyprowadziłam. Zaczal grozic mojej najblizszej rodzinie. Robic awantury u mnie w domu. Kiedy jechalismy samochodem nagle zaczał tak pedzic ze pomimo moich prósb smiał sie i mówił ze on wie co robi. A ja nie majac zapietych pasów myslałam tylko czy wyjdziemy z tego cało. Po tych przebojach zagroziłam mu rozwodem i pojechałam wraz ze swoim tatą po reszte swoich rzeczy. Dlaczego z tatą? poniewaz jestem w 9 m-cu ciązy a miałam sporo rzeczy do zabrania. Ponadto maja duzego psa - stafforda, bałam sie o swoje i dziecka bezpieczeństwo. Moja tesciowa zawołała mojego tatę i powiedziała mu ze mi sie pracowac niechce ze nie powinnam siedziec na L4 tylko tyrac. Dostałam od lekarza zwolnienie poniewaz miałam zagrozoną ciążę. Tesciowa zaczeła mojemu tacie mówic ze zyłam jak w hotelu ze nic nie robiłam. Mój tato wiedział co robiłam gdyz bardzo dobrze z nimi zyję i czesto z nimi rozmawiałam przez telefon. Kiedy mój tato zaczał jej piłeczke odbijac. Zaczeła mówic ze ja tylko kupowałam jedzenie dla siebie i męza, ze tylko sprztałam swoj pokój przedpokój, kuchnie i łazienkę, że gotowałam tylko dla nas. Że płaciłam tylko czesc rachunków - dokałdnie 360 zł, ze nie opiekowałam sie babcią itp. Nie wiedziałam ze pozwalajac mi tam zamieszkac z mężem wzieli mnie jako kopciucha, który bedzie im sprztała 160 m dom, gotował dla 6 osobowej rodziny, będzie opiekunką itp. Cóz moze i zyłam jak w hotelu ale bezgwiazdkowym. Bo przeciez nikt by nie uciekł od wygód. Przez ten m-c mój mąz nic mi nie przywiózł nic nie kupił nawet głupiego soku. Cała wyprawkę dla dzecka zrobiłam ja ze swoich pieniedzy. On tylko przyjezdzał i ządał bym go gosciła jak księcia. Nawet w głupie walentynki, wymagał bym go zaprosiła do restauracji. Bym dała mu pieniadze na rate za meble itd. Oczywiscie głupia pieniądze dałam. Parę dni temu usłyszałam kolejne pytanie kiedy mam wypłatę. Wielokrotnie usłyszałam od niego ze nie bedzie do mnie juz jezdził, ze traci na paliwo. A od swoich rodziców do mnie ma niespełna 2 km. Może nawet 1km. Po dzisiejszej kłotni i ublizaniu mojej rodzinie kazałam mu sie wynosic. Nie mam juz męza. Teraz liczy sie dla mnie tylko dziecko i spokój by je jeszcze troszkę ponosić w moim brzuszku. Nie dacie wiary temu, że kiedy on sie zbliza moje dziecko gwałtownie zaczyna sie ruszac w brzuchu. Boję się ze wszystkie ten nerwy które dotychcas miałam zle wpłynęły na płód. Tak bardzo boje sie o mojego synka :( Marlenuss dla Ciebie jedyną droga ratunku jest wynajecie mieszkania, nie mów nic mezowi skoro Ciebie nie rozumie. Postaw go przed faktem. Twoje zdrowie tez jest ważne. Wynajmij i zapros szanownego Pana. Przeciez bedzie musiał ci płacić połowę kosztów. Ja tak chciałam zrobic. Ale niestety lekarz przywiązał mnie do łózka. I już nie mam sił by biegac i ogladac mieszkania :(. Teraz musze dbac o dziecko. Musze wytrzymac jeszcze 2 tyg. A dzieciatko z opinni lekarza moze tyle czasu nie dotrzymac. Pozdrawiam Was serdecznie. Gdybym wiedziała ze tak bedzie nie wziełabym ślubu, a napewno nie wprowadziłabym sie do tych ludzi. Przez ten m-c wiele rzeczy sie dowiedziałam od ich sąsiadów, od ich najblizszej rodziny. Szczerze wczesniej słyszałam ze to szlachetna rodzina. Byłam dumna ze w taką rodzinę z takim szacunkiem u innych osób wchodzę. teraz wiem ze jeżeli ktos mówił szlachetna to miał na myśli co innego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kwiatu bzu_bezowy
Dlaczego nazywasz dzieci swojej szwagierki bachorami? Ciekawe czy Tobie było by miło gdyby ktośna twoje dziecko mówił bachor:O Do tego chce przytoczyć pewne powiedzenie "Rodzina męża to żadna rodzina" Niewiem czy dokladnie tak to brzmi ale cos takiego dlatego biorąc meza bierze sie go a nie go + rodzice, wiadomo trzeba ich szanowac jesli ktos moze to nawet lubic. mieszkasanie- wiesz ja bym sie zastanowiła nad tym czlowiekiem, bo tak jak pisalam nie musi lubic twoich rodziców ale powinien och szanowac, ja nie wyobrazam sobie zeby mój mąż takie szopki mi odstawiał:O Ja szanuje jego rodziców on powinien robic to samo, poprostu niewiem jak mozna robic takie cos ukochanej osobie. Poprostu zawsze wobec rodziców mojego M.kieruje sie zasadą, postepuje tak jak bym chciala zeby mój mąż postepowal wobec moich rodziców, nie kłoce sie znimi bo nei chcialabym aby mój mąż robil to z moją mama i koniec najwyzej zagryze zeby i sie nie odezwe, choc u nas jest dobrze :P tesciowa cały czas mi jakies bluzki przynosi czasem naprawde fajne :P a moja mama ciągle mu wyszukuje zestawów piwa z fajnymi szklankami lub kuflami bo mój mąż to uwielbia :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czarna koala
stwierdzenie "rodzina męża to żadna rodzina" jest równie prawdziwe jak stwierdzenie "kaszanka nie wędlina, synowa nie rodzina". pewnie każda z was by się strasznie obraziła gdyby mąż powiedział że wasza rodzina to dla niego nie rodzina...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość marlenuss
Droga Kasiu27u!! Bardzo Ci współczuje Twojej obecnej sytuacji z męzem i rodzinka, ale pamiętaj najważniejszy jest teraz Twój dzidzius ..niech Twój mąż żałuje, że nie uczestniczy w pełni w Twojej ciąży , ale wierzę , że wszystko będzie dobrze bo w przeciwieństwie do mnie potrafiłaś się postawić i wyprowadzić ..mimo Twojego błogosławionego stanu. Ja też walczę, abyśmy wkoncu zamieszkali razem i o dziwo stwierdzam, że mój mąż się po trochu przekonuje do mieszkania osobno., więc muszę kuć żelazo póki gorące. Życzę Ci z całego serca, aby wszystko się ułożyło, może Twój mąż gdy zobaczy Wasze malenstwo wkoncu przejży na oczy i przypomni sobie, że to Wy jesteście dla niego najważniejsza rodziną. Trzymam kciuki!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie kochane ja też mam ten problem chociaż moze nawet gorszy bo bez wyjscia :-( Jestem z moim chłopakiem.. 7lat od roku już narzeczonym. Planujemy wziać ślub w 2010. Problem polega w tym, że po slubie on chce mieszkać ze swoimimi rodzicami. Fakt mielibysmy całe pietro dla siebie, salon, syialnię i mały pokój oraz kuchnię i łazienkę ale wejscie wspólne, wspólna klatka schodowa. Też chciałam sie usamodzielnic wyprowadzic od swoich rodziców i mieszkać sama z mezem ale on nie chce o tym słyszeć. Twierdzi, że jego rodzice go wychowali i teraz na starosć on sie musi nimi zajac, opiekować. Jego mama ma 59 lat a ojciec 66. Powiem Wam ze jeśli nie zgodze sie mieszkać u niego, to ślubu nie bedzie on się wycofa bo dla niego rodzice są na 1 miejscu. Ja wiem, jest troskliwym dobrym synem i jak ja mam mu powiedzieć, zostaw ich niech mieszkają sami bo ja tego chce, bo ja chcę mieszkać na swoim. On ma tysiące argumentów, przekonujemnie ze jego mama nie bedzie sie wtrącać ale ja i tak wole mieszkać sama. pomóżcie mi prosze, doradźcie co robić ;-( Jak chce budować to jego mama płacze ze po co jak mają pietro wolne że tam mamy mieszkać. Osttecznie by sie zgodził na budowe ale tylko na jego działce praktycznie w ogródku rodziców. Dodam ze w jego miasteczku sąszkody górnicze i to nie ma sensu budwać bo zaraz to sie rozpadnie. Co robić, czy ulec jego namowom, czy sie poddać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Anusia11, nie rozumiem dokładnie czy chodzi o to, że mieszkacie z teściami- czy też macie mieszkać, czy o to że uważasz męża za maminsynka. Bo jeśli to drugie, jeśli dobro mamy jest ważniejsze od Twojego, jeśli ona kieruje jego życiem, wtrąca się, upomina Was, urządza Wam mieszkanie- to może być problem. Ale samo mieszkanie ta, czy byłoby problemem? Tzn. czy przeszkadzałoby Ci w dojeżdżaniu do pracy, albo nie pasowało z innych powodów? Bo jeśli mielibyście faktycznie osobne piętro (nie wiem w czym przeszkadza wspólna klatka, ja w kamienicy mam też wspólną ;) ), osobną kuchnię, łazienkę, płacilibyście osobne rachunki, to w czym problem? Możesz nawet przedyskutować z mężem przepisanie tego na Was. Nie dziwię się że kiedy jego rodzice zostali sami w tym wieku, chce być przy nich i im pomagać. To przecież świadczy o nim jak najlepiej! Trudno żeby para starszych ludzi radziła sobie zupełnie bez pomocy, dobrze wychowali syna. Pomyśl że kiedyś może być tak że jedno z teściów wymagałoby pomocy, opieki w chorobie, byłabyś gotowa się nimi zająć? A zanim odpowiesz, pomyśl czy byłabyś gotowa zająć się swoją mamą- razem z Twoim mężem. Dobrze że myślisz o tym przed ślubem, bo to dość poważna sprawa. Pomyśl też o dziadkach dla wnuczka... ja za babcią bardzo tęskniłam, mama taty mieszkała z nami jakiś czas ale olewała naszą rodzinę zupełnie i moja mama chyba by wolała już \"wtrącanie się\".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
anusia ty sie dobrze zastanów. Rodzice na pierwszym miejscu? Sorry ale uważam że po slubie to żona powinna być na pierwszym miejscu, zresztą nie tylko ja, nawet w biblii jest napisane że mężczyzna opuszcza ojca swego i matkę swoją i łączy się ze soją żoną i to nie ma nic wspólnego z tym czy się rodziców kocha mniej czy bardziej, po prostu taka jest kolej rzeczy. Rodzicami na starość można się zając nie koniecznie z nimi mieszkając. Ciekawe kto się nim zajmie gdy ty już na przykład nie będziesz tego nerwowo wytrzymywać albo zakończysz związek. Niedawno mój kolega był w podobnej sytuacji, planował z dziewczyną ślub ale ona nie dopuszczała do myśli faktu że ona miałaby płacić obcym za wynajem, a u niej w domu by stało wolne piętro. Mój kolega mimo tego że ją kocha to powiedział że nie chce żyć na takich warunkach i się rozstali. Tym bardziej że sytuacja w domu tej dziewczyny była taka że wszyscy się nią wyręczali, miała starszą siostrę i młodszego brata a żadnego z nich nie obchodziło czy naczynie jest pozmywane, czy dom jest na święta posprzątany po prostu, nawet rodzice nie byli w stanie nigdy uczciwie podzielić obowiązków między swoje dzieci tylko zwalali wszystko na tą która najmniej z nimi dyskutowała. Ja powiem tylko tak że rzadko kiedy sie sprawdza mieszkanie z rodzicami o czym świadczy nie tylko ten temat ale i wiele innych podobnych, a także historie które na pewno znamy z życia. Niektórzy mówią że trzeba pójść na kompromis ale chodzi o to że to młodzi muszą pójść na kompromis i to w większości przypadków nie jest kompromis ale dostosowanie się do tego czego od nas się oczekuje. Jeśli twój facet stawia cie w sytuacji bez wyjścia na którą ty się nie zgadzasz to niestety ale myślę że jedynym sposobem jest go postawić też w sytuacji bez wyjścia, po prostu zanim się zdecydujecie na ślub zamieszkać na swoim i jeśli facet nie pójdzie za tobą a pójdzie za rodzicami to niestety jest spalony całkowicie, po prostu nie jest wart żeby być mężem, nie dorósł do tego i być może nigdy nie dorośnie. Zastanów się czy chcesz być z facetem który zdanie rodziców przekłada ponad twoje, który nie potrafi być samodzielny i nie chce opuścić rodzinnego gniazda, który zawsze chce być przy mamusi i tatusiu. Naprawdę bym się uważniej przyjrzała jego relacjom z rodzicami, uważam że maminsynek to najgorsze co się może trafić kobiecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lista.
U mnie jest podobnie, nawet teściowie w podobny wieku. Ale ja nie zamierzam się tym sugerować. Wręcz przeciwnie - uprę się, żeby mieszkać osobno tylko dlatego, żeby sprawdzić po której stornie on stanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście zgadzam się też z Historynką że rodzicom trzeba pomóc na starość albo w przypadku choroby, ale nie pomyśl czy w tym momencie oni wymagają jakiejś poważnej opieki ? Moja 73 letnia babcia 4 lata temu też jak ostatni jej syn szedł z domu to narzekała kto się nią zajmie, kto jej będzie pomagał i co? Co tydzień ktoś do niej przyjeżdża, pomoże w sprzątaniu, w gotowaniu, jak jest cos więcej do zrobienia to mama np się umawia z ciotka na malowanie albo na gruntowne porządki i babcia sobie radzi sama. Jak cos jej potrzeba to nasz kuzyn mieszka niedaleko niej i jej pomoże. Starszy człowiek jak musi to też sobie poradzi i co lepsza lepiej się z tym czuje jak sobie sam radzi niż jak ktoś miałby go wyręczyć. A jak już sobie sam nie radzić to wtedy trzeba sie nim zająć. Moja prababcia to mieszkała sama do śmierci do 86 roku życia i codziennie z wózeczkiem chodziła do babci albo babcia do niej. I trzymała się naprawdę dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kokolina_mia
a ja bym zastanowila sie nad małżeństwem z nim, bo oczywiscie w bardzo dobrym swietle go to stawia ze najwazniejsi są dla niego rodzice ale ja nei chcialabym byc stawiana na drugim miejsu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×