Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Kingala

ławeczka 50-tek i więcej

Polecane posty

Maria Antinina We Francji w latach 70-80 XVIIIw szybko rosly obciazenia podatkowe.Nie placili podatkow tylko magnaci,arystokracja i purpuraci koscielni.Rosl tez deficyt skarbu krolewskiego,bo same wydatki dworu monarchy pochlanialy 10% budzetu panstwa. Dla uspokojenia narastajacej determinacji gniewu ludu konieczne bylo znalezienie winnego za ten stan rzeczy. Krol dobrotliwy i ugodowy,probujacy zaprowadzic jakies reformy, na takiego kozla ofiarnego sie nadawal. Natomiast krolowa,cudzoziemka,otoczona przepychem, blyszczaca uroda i bogactwem-jak najbardziej. Oskarzano ja w licznych pamfletach o rozwiazlosc, wiarolomstwo,spiski i trwonienie majatku panstwowego. Oliwy do ognia oskarzen dolala tzw.\"afera naszyjnikowa\". Dotyczyla ona wielkiego oszustwa finansowego rozegranego w imieniu krolowej,choc bez jej udzialu i wiedzy, w gronie jednego kardynala,zabiegajacego o jej wzgledy, jednej hrabiny/z malzonkiem/ z dworu krolowej i dwoch bankierow--jubilerow,majacych na zbyciu najdrozszy naszyjnik wszech czasow, zwany \"klejnotem dla krolow\"./cd/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maria Antonina Afera polegala na tym,ze hrabina de La Motte/Joanna de Valois/ zaproponowala kardynalowi de Rohan posrednictwo w zakupie dla krolowej drogocennego naszyjnika.Sama krolowa nie mogla dokonac transakcji ze wzgledu na rzekomy sprzeciw meza. Kardynal wynegocjowal z bankierami umowe na sprzedaz kosztownego towaru.Hrabina uzyskala podpis krolowej na umowie, a kardynal naszyjnik,ktory niezwlocznie przekazal hrabinie, a ona na jego oczach poslancowi krolowej. Gdy minal termin platnosci pierwszej raty,jubilerzy wreczyli Marii Antoninie Habsburg delikatna prosbe o zaplate naleznosci. /kosztowny naszyjnik 1.4 mln liwrow,platnych w 4-ech ratach porocznych/ Po przeczytaniu pisma krolowa nie zrozumiala,o co wlasciwie chodzi,i je zbagatelizowala.Po m-cu doszlo do konfrontacji u krola:jego malzonki,bankierow i kardynala,ktory przedstawil LudwikowiXVI umowe z podpisem Marii Antoniny Habsurg. Nie bylo to jednak jej pismo i nigdy tak sie nie podpisywala. Oszustwo wyszlo na jaw,lecz w miedzyczasie zniknal malzonek hrabiny wraz z naszyjnikiem.Zamieszkal on w Londynie,tam wydlubywal z klejnotu brylanty i sprzedawal je,zreszta po nizszych cenach niz byly warte./cd/ ps.Na dzisiaj koncze o Marii Antoninie.Pogoda sprzyja spacerom,wiec wyruszam przed siebie.Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
,,,,,,,,,,,,,,,,,WITAJ LAWECZKO! Witaj Kingalo,Dalilo i Pasjo!! Kingalo,pewnie nie spodziewasz sie tych strasznych opowiesci o Kaczynskim,,,,,, Kaczynski rozpoczal swoja terrorystyczna kampanie w 1978r. Do pracownikow szkol wyzszych i linii lotniczych zaczal rozsylac pieknie zapakowane,zgrabnie wygladajace pudelka,w ktorych znajdowaly sie ladunki wybuchowe Dlaczego to robil? Jesli wierzyc jego manifestowi,opublikowanemu w 1995r,przyjal filozofie____zamierzal walczyc w ten sposob ze zlem wynikajacym,w jego mniemaniu,z postepu technicznego.Swoje bomby wysylal oznakowane literami \"FC\"/Freedom Club--Klub Wolnosci/. W ciagu prawie 18 lat zginely od jego przesylek trzy osoby,a dwadziescia dziewiec zostalo rannych. Kaczynski dzialal bardzo ostroznie,przez co byl praktycznie nieuchwytny.Stal sie w ten sposob przedmiotem najdrozszego,najdluzszego i najbardziej pracochlonnego w historii FBI sledztwa. Swoja pierwsza bombe wyslal w 1978r do prof.Crista Buckley na Northwestern University of Chicago.Profesor zawiadomil policje uniwersytecka.Funkcjonariusz otworzyl paczke.Eksplozja nie byla zbyt silna i zranila mu tylko reke. Nastepne przesylki pojawily sie na biurkach kilku pracownikow linii lotniczych,a w 1979r Kaczynski umiescil ladunek wybuchowy w bagazu,ktory znalazl sie w ladowni samolotu AA,ktory mial leciec z Chicago do Waszyngtonu.Wkrotce po starcie z bomby zaczal wydobywac sie gesty dym,ale do eksplozji nie doszlo.Pilot wyladowal awaryjnie na O\"Hare,a specjalisci potwierdzili pozniej,ze gdyby bomba wybuchla,samolot zostalby calkowicie zniszczony. Poczatkowo dominowala teoria,iz zamachowcem jest jakis niezadowolony z zycia byly pracownik linii lotniczych./np.mechanik/ Tylko agent FBI twierdzil,ze zamachowcem jest ktos dobrze wyksztalcony,byc moze pracownik wyzszej uczelni.Teza ta jednak zostala odrzucona. Pierwsza powazna ofiara Kaczynskiego stal sie w 1985r student,ktory w wyniku otwarcia przesylki doznal powaznych obrazen. W tym samym roku wlasciciel sklepu komputerowego w Kalifornii zginal w wyniku eksplozji paczki,pozostawionej na sklepowym parkingu. Po pierwszej serii atakow Kaczynski zrobil sobie 6-letnia przerwe. Dopiero w 1993r bomba w pocztowej przesylce znalazla sie na biurku profesora informatyki z Yale University.W tym samym roku eksplozja powaznie okaleczyla genetyka.W 1994r wybuch bomby spowodowal smierc dyrektora firmy marketingowej. Kaczynski opatrzyl bombe listem,w ktorym wyjasnial,ze jego ofiara musiala zginac,poniewaz jego firma wspomagala technologizacje swiata. Wszystkie bomby Teda byly perfekcyjne.Kaczynski stosowal wiele praktyk,ktorych celem bylo zbicie agentow FBI z tropu. Nie trzeba bylo dlugo czekac,by David /brat/doszedl do wniosku,iz jego brat jest poszukiwanym od lat terrorysta .Zglosil sie do FBI ,a wkrotce potem Ted Kaczynski zostal aresztowany w odludnej,prymitywnej chacie w gorach Montany. Obecnie Kaczynski przebywa w wiezieniu w Kolorado.Nie utrzymuje zadnych kontaktow z rodzina i nie jest przez nikogo odwiedzany. David twierdzi,ze terrorystyczna dzialalnosc Teda to wynik zaburzen mentalnych. Ludzie,ktorzy mieli z nim stycznosc w czasach,gdy pracowal jako profesor__sa przekonani o tym,ze stala przed nim otworem wielka kariera naukowa. Droga od geniusza do szalenstwa okazala sie byc krotka. Terrorysta uniknal kary smierci i reszte zycia spedzi w wiezieniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzien dobry! Z wielkim zainteresowaniem przeczytalam historie Kaczynskiego. Wielka szkoda,ze przekreslil swoje osiagniecia naukowe . Ten czlowiek juz wczesniej wysylal sygnaly o swoich mentalnych problemach.Uciekl w nauke,w prace,ale problemy psychiczne narastaly.Kiedys musialy eksplodowac.Przegral zycie.Smutny los. Pozdrawiam panie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zabcia_____
Ciekawy czlowiek z tego Kaczynskiego. Geniusz i szalenstwo. Szkoda ze to zawsze musi isc w parze. :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam! W nawiazaniu do historii o Kaczynskim-jak mozna tak sobie sknocic zycie na wlasne zyczenie? Byc moze popadl w depresje wynikajaca z jego spekulacji na temat przyszlosci ludzkiej cywilizacji.Niezaleznie od przyczyn,skutki tego zalamania byly i sa tragiczne.Potencjalnie genialny matematyk zmienil sie w zdziwaczalego pustelnika,knowajacego swoje kolejne ,krwawe zamachy na zupelnie niewinnych ludziach.Wielki dylemat mial tez jego brat David-zglosic czy nie?Na szczescie udaremnil smierc innych ludzi.To prawda,ze droga do szalenstwa jest krotka. Z psychika nie ma zartow.Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maria Antonina W prowadzonym przez Sad Najwyzszy procesie glownym oskarzonym byl kardynal.Wybronil sie jednak i tylko hrabina zostala skazana na dozywotnie wiezienie,z ktorego po roku uciekla do Anglii.Niezaleznie od wyroku sadowego republikanscy wrogowie monarchii nadal glosili,ze afera inspirowana byla przez krolowa.Ludwik XVI Burbon odwolal sie wtedy do parlamentu,by oczyscil krolowa z zarzutow.Parlament zdecydowanie wrogi monarchii,podtrzymal podejrzenia przeciwko krolowej. Byly to juz lata tuz przed Wielka Rewolucja Francuska i krolowa,okrzyknieta przez gawiedz paryska jako Madame Deficyt,stala sie winna za caly owczesny finansowy krach Francji. W rzeczywistosci Maria Antonina byla o wiele mniej rozrzutna niz nastepczyni,cesarzowa Jozefina,ktora posiadala 500 toalet,700 par butow i robila dlugi na miliony./cd/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość troche wiecej zycia
fajnowe opowiesci, historie i temu podobne ale dajcie prosze cos z siebie od serca a nie z ksiazek wziete - pomimo tego dobrze sie was czyta lecz zostaje ciagle to pomimo lub ale...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
,,,,,,,,,,,,,,,,,,,WITAJ LAWECZKO! To prawda,ze jesli mamy jakies problemy,niezwlocznie musimy zabrac sie za siebie.Psychiczne zaniedbania maja powazne nastepstwa.Bylam swiadkiem takich problemow,,,,,,,,,,,,,moja kolezanka z pracy w okresie menopauzy wyladowala w szpitalu psychiatrycznym.Wczesniej chudla w oczach,,,,,,,w rozmowach trzymala sie kurczowo tych samych tematow,,,,,,,,miala powazne problemy ze spaniem,,,,,,,,,,,,,Organizm nie wytrzymal i niestety,,,,,musiala zaliczyc leczenie.Caly czas jest na lekach i pewnie juz nie bedzie sobie mogla pozwolic na uwolnienie sie od nich. Dzieci opuscily dom,maz ciagle poza domem/ odpowiedzialne stanowisko i spolecznik/,,,,,,,,,,,i to takze przyczynilo sie do pogarszania sie jej stanu zdrowia. Mam nadzieje,ze juz jest dobrze,skoro jeszcze pracuje zawodowo. Pragne podzielic sie wrazeniami z niecodziennego spotkania.Niepowtarzalna atmosfera i wyjatkowosc chwili nie pozwala przejsc mi obojetnie. Otoz do rzadkosci naleza sytuacje,kiedy oko w oko spotykamy twarze ze szklanego ekranu.Tym razem mialam ogromne szczescie uczestniczyc w prawdziwej uczcie duchowej.I nie ma w tym ani odrobiny przesady. Wrazenia,ktorymi pragne sie podzielic,maja bardzo subiektywny charakter,ale jestem pewna,ze nie sa odosobnione.Wielu uczestnikow tego wyjatkowego spotkania mialo podobne odczucia.Ale do rzeczy___ktoz to taki wywolal takie poruszenie? Oczywiscie,bylo to spotkanie z Piotrem Adamczykiem,,,,, Usmiechniety,entuzjastycznie nastawiony do zycia i ludzi,mlody,pelen empatii aktor wszedl na sale widowiskowa przy pelnym aplauzie oczekujacych widzow.Miejsce--Osrodek Jeziucki w Chicago. Wypelniona po brzegi sala emanowala kameralna atmosfera.Nawiazanie kontaktu z aktorem okazalo sie bardzo latwe i niezmiernie mile,bo sam Piotr Adamczyk juz w pierwszych slowach zaprosil do dialogu,sugerujac,ze bedzie to najciekawsza i owocna forma tego spotkania.Zatem bariera,dystans,obawa nie mogly miec miejsca. Krotka biografie aktora przedstawil przelozony Sanktuarium.Piotr Adamczyk dodal z usmiechem,ze\"zadna biografia nie oddaje do konca czlowieka\",co oczywiscie wywolalo burze oklaskow i smiechu.Zanim \"uderzyla fala\" pytan,aktor podzielil sie faktami co do samego scenariusza i propozycji dla niego zagrania w pierwszym filmie \"Karol,ktory zostal papiezem\". Nie wchodzac w szczegoly,mozna to podsumowac krotko.Role te Piotr Adamczyk otrzymal dzieki sekretarce,taksowkarzowi i zonie rezysera/.A tak powaznie____dzieki swoim predyspozycjom. W czasie dwugodzinnego spotkania bylo wiele momentow radosnych,ale i takich,gdzie na twarzy aktora pojawialo sie zamyslenie,zasepienie i chwilowa ucieczka myslami gdzies bardzo daleko.Nie ukrywal,ze w czasie calej produkcji\"czulo sie pomoc z gory\".Podkreslil szczegolna atmosfere duchowosci na planie filmu,a takze ogromna role statystow,ktorym wiele zawdziecza.\"To nie byli zwykli statysci.To byli ludzie,ktorzy naprawde przezywali to,co sie dzialo.Patrzac na nich,odnosilo sie wrazenie autentycznosci\" W nastepnych postach ,,,,,,,, przygotowanie do roli,,,,,najtrudniejsze sceny,,,,,,chwile glebokich doznan,,,,,,szczegolne wzruszenia,,,,,,,,,,, cdn Pozdrawiam bardzo serdecznie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość troche wiecej zycia
milo poczytac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
,,,,,,,,,,,,,,,SPOTKANIE Z PIOTREM ADAMCZYKIEM/2/ Po rozmowie kwalifikacyjnej do filmu,,,,,,,,,,,,aktor,przechodzac kolo ksiegarni,postanowil kupic ksiazke o Papiezu.Spogladajacy z okladki mlody karol Wojtyla \"wydal mu sie tak bardzo podobny do niego\".I to zrodzilo marzenie zagrania w tym filmie___\"zagrania glownj roli\".Piotr Adamczyk stwierdzil,ze fizyczne podobienstwo utwierdzilo go w tym przekonaniu. Kolejnym krokiem byl wyjazd do Rzymu.Prywatna audiencja.Ogromna radosc z tego spotkania i takiez samo przezycie.Mial wrazenie,ze unosi sie nad ziemia.Towarzyszylo mu to uczucie takze pozniej,na planie. To jeszcze jednak,w/g aktora,bylo zbyt malo,by jak najwierniej odtworzyc te postac,dlatego postanowil poznac Ojca Swietego jako czlowieka. Nawiazal kontakty z bylymi studentami,a takze bliskimi znajomymi Karola Wojtyly.Dzieki temu poznal wiele szczegolow,chocby specyficzny sposob siadania na krzesle czy stukania palcami o stol. Moja uwage zwrocila bardzo ciekawa mysl Piotra Adamczyka,,,,,,,ktora podsumowal caly etap przygotowan do zagrania tej roli.__________Mial na celu znalezienie sposobu stworzenia symbolicznego portretu.Nie nasladowanie.Sposobu,ktory nie urazilby uczuc wielu milionow ludzi.,,,,,,, cdn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najslynniejsza kobieta naukowiec w swiecie! Maria Sklodowska-Curie...1867-1934 wybitna fizyczka i chemiczka polska, zyjaca i pracujaca we Francji, pierwsza kobieta bedaca profesorem Sorbony, wspoltworczyni nauk o promieniotworczosci, autorka pionierskich prac z fizyki i chemii jadrowej, jedyna osoba,ktora otrzymala dwa razy nagrode Nobla, matka nobelistki Joliot_Curie, jedyna kobieta pochowana we francuskim Panteonie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czytelniczka51
Kamil Durczok 1/Znakomity dziennikarz,inteligentny,blyskotliwy, 2/wartosciowy,odwazny czlowiek 3/Rodowod slaski;urodzil sie w rodzinie holdujacej tradycyjnym wartosciom,gdzie na dom zarabia ojciec,a matka troszczy sie o bliskich.W domu mowi slaska gwara.Przez 5 dni mieszka w W-wie,a na weekend jezdzi do Katowic,do zony Marianny i synka,ktory takze ma na imie Kamil. 4/Cechy charakteru: odwaga--potrafil przyznac sie publicznie do choroby nowotworowej;w walce z rakiem napisal optymistyczna ksiazke,ktora dodala otuchy innym.Pracoholik,ale lubi tez poleniuchowac,poczytac synkowi.Stanowczy. 5/Zamilowania: po prababci Klarze odziedziczyl milosc do literatury,po ojcu-do samochodow. 6/Poczatki kariery: przez przypadek trafil do studenckiego Radia Egida,potem byl dziennikarzem audycji muzycznej w Radiu Katowice i radiowej "Jedynki". 7/Woli: radio niz tv,bo zmusza ono do wiekszego wysilku,wymaga wiekszej wyobrazni.Telewizja jest bezlitosna. 8/Cierpi:na syndrom "dwoch godzin".Idac do studia,powtarza"gdybym mial jeszcze dwie godziny".Zawsze ma poczucie,ze o czyms zapomnial lub nie zdazyl przeczytac. 9/Dziennikarskie przesady: zanim usiadzie w fotelu studia "Wiadomosci",obchodzi stol przeciwnie do ruchu wskazowek zegara. 10/Gdyby nie byl prezenterem telewizyjnym-bylby zegarmistrzem. Pozdrawiam Was!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najslynniejsza Polka -naukowiec na swiecie. Maria Sklodowska-Curie ur.w Warszawie,jako piate dziecko w rodzinie, ojciec Wladyslwaw wykladowca matematyki i fizyki w gimnazjum, matka Bronislawa Boguska-przelozona szkoly zenskiej, Maria wyrozniala sie niezwykla pamiecia, ksztalcila sie najpierw na pensji prywatnej, gimnazjum rzadowe ukonczyla z wyroznieniem/zloty medal/ praca w charakterze nauczycielki /nietrafne inwestycje ojca-tarapaty finansowe/, studia na nielegalnym Uniwersytecie Latajacym, w wieku 18 lat posada guwernantki na wsi pod Plockiem,by oplacic studia medyczne swojej siostry Bronislawy w Paryzu, kierownik Laboratorium Muzeum Przemyslu i Rolnictwa--tu opanowala podstawy analizy chemicznej i zetknela sie z praca naukowo-badawcza, wyjazd do Paryza, dostanie sie na Sorbone...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość troche wiecej zycia
W drodze do nikąd Srebrzystobiały rumak gnał przez równinę Rohanu niczym strzała. Daleko za nim zostały ośnieżone szczyty Gór Białych.Jeździec kierował go na północ, w stronę Fangornu. Nie wiedział, czy dogoni żołnierzy. Możliwe, że byli już poza granicami Marchii. W drodze do nikąd. -Biegnij Cienistogrzywy, biegnij - Gandalf pochylił się do szyi wierzchowca.- Musimy ich dogonić. Mearas jeszcze bardziej przyspieszył, choć wydawałoby się to niemożliwe.Wiatr rozwiewał grzywę i ogon konia i siwą brodę Czarodzieja. Step uciekał spod kopyt gnającego szaleńczo rumaka. A czas uciekał jeszcze szybciej. *** Eomer wyprostował się w siodle. Podniósł do góry głowę, odetchnął głeboko czystym, pachnącym powietrzem. W każdej innej sytuacji byłby teraz najszczęśliwszym człowiekiem pod słońcem. Otaczał go step. Czuł przestrzeń. Wolność. Teraz jednak nie było mu do śmiechu. Odwrócił wierzchowca, żołnierze mijali go w milczeniu. Kiedy ostatni z nich dołączył do towarzyszy, Eomer popatrzył na południe. Tam było Edoras, od piętnastu lat jego dom. W tym domu została jego siostra, jego wuj, jego życie. Nawet nie wiedział, czy Theodred jeszcze żyje. Jego spojrzenie pomknęło na zachód. Aragorn... Legolas... Gimli... Tak brzmiały ich imiona. Czy osiagnęli swój cel ? Niedaleko zaparskały konie. Odwrócił się. Żołnierze stali i czekali na niego. Na swojego dowódcę. Czy miał prawo jeszcze im rozkazywać ? Nie prosił, żeby z nim jechali. W końcu to jego wygnano. A oni? Sami się na to zdecydowali. Nie dowodził nimi, walczył, ale nie dowodził. Już nigdy więcej. -Wracamy, panie Marszałku ? - jeden z zołnierzy podjechał do niego. -Nie... jedziemy na północ... tak jak planowaliśmy... - te słowa z trudem przeszły Eomerowi przez gardło. Ostatni raz popatrzył na Rohan, swoją ojczyznę, do której już prawdopodobnie nie miał nigdy wrócić. Zostawił tu wszystko co znał i co było mu drogie. pochylił głowe. Zamknął oczy, zacisnął zęby. nie mogli widzieć, jak się łamie. Nie ci ludzie. "Weź się w garść, głupcze. Czekają na ciebie" - pomyślał. Odwrócił konia. Skierował go na północ, ku nieznanej przyszłości... *** Cienistogrzywy podniósł łeb i zarżał donośnie. Z oddali dało się słyszeć coś, jakby odpowiedź - rżenie innych koni. Gandalf odetchnął i uśmiechnął się. Zmusił konia do ostatniego, szybkiego biegu. Na horyzoncie zobaczył ciemną kreskę. W miarę, jak się do niej zbliżał zaczęło być widać wierzchowce, ludzi. Chodzili tam i spowrotem, krzątali się przy koniach. Rozpalali ogniska. Cienistogrzywy zarżał jeszcze raz. Tym razem odpowiedź była pewna. Jeden z koni, szaro-siwy ogier podbiegł do niego. Był rozsiodłany,wyczyszczony. Widać było, że zajmowano się nim z troską. -Witaj, Płomiennonogi - Gandalf pogłaskał konia po karku. - A gdzie twój pan ? Kilku jeźdźców podeszło powoli do Czarodzieja. W dłoniach trzymali włócznie, gotowi w każdej chwili do obrony. -Kim jesteś, człowieku i co tu robisz ? - zapytali we Wspólnej Mowie. -Nie poznajecie mnie ? - Galdalf zeskoczył z grzbietu Cienistogrzywego. Rohirrimowie przyglądali mu się podejrzliwie. -Jestem Gandalf Biały i mam do przekazania ważne wieści. Gdzie jest Eomer, Trzeci Marszałek Marchii ? Muszę z nim pilnie mówić. Dopiero teraz żołnierze rozstąpili się przed Czarodziejem. -Marszałka znajdziesz, panie, przy ognisku. Ale jeśli przybywasz z Edoras,nie spodziewaj się wiele. Jest rozgoryczony i przybity. Z resztą, wcale mu się nie dziwię. na jego miejscu dawno bym zarżnał tę kreaturę. Nie zważaj więc na ewentualne ostre słowa z jego strony - jeden z wojowników poprowadził Gandalfa przez prowizoryczny obóz. -Ilu was tu jest ? - zapytał Czarodziej. -Ponad dwa tysiące. Tylu, ilu przeżyło Brody i odwrót po bitwie. Marszałek przyjechał dziś przed świtem z prawie całym eoredem. Z nikim nie rozmawia. -Nie dziwię mu się - mruknął Gandalf. W tym momencie wśród żołnierzy mignęła mu czerwono-srebrna brygantyna. Poszedł w tamtym kierunku. Eomer siedział przy ognisku, zapatrzony w płomienie. Całkowicie niewrażliwy na to, co działo się dokoła niego. Jego zbroja i ubranie były brudne od błota i orczej posoki. Splątane, ciemnozłote loki spływały mu na ramiona. Hełm leżał obok pnia, na którym siedział Eomer. Ogniste błyski igrały na jego powierzchni. Wygrawerowane runiczne napisy błyszczały. Biała kita mieszała się z trawą. -Czy nie jest obowiązkiem Marszałka Marchii trwać wiernie przy swym królu ? - zapytał Czarodziej stając za Eomerem. -O ile król sobie tego życzy, a jego doradcy nie mają nic przeciwko - głos Rohirrima był zmęczony i bezbarwny. Nawet nie podniósł głowy. Wciąż wpatrywał się w ogień. -Król potrzebuje twojej pomocy, Eomerze. Bez niej Rohan upadnie. -Rohan już upadł - Marszałek odwrócił się do Gandalfa. W jego zielonych oczach widać było żal i... -Theoden otrząsnął się z uroku - Czarodziej usiadł koło młodego wojownika. - Teraz zdąża do Rogatego Grodu i czeka na ciebie.Jesteś mu potrzebny... Marchia cię potrzebuje. Ciebie i tych żołnierzy. Waszej siły i odwagi.Wciąż jest nadzieja na zwycięstwo. -Nie ma już nadziei, Gandalfie. Opuściła te ziemie. W końcu brakło dla niej miejsca. -Poddajesz się rozpaczy ? - Czarodziej uważnie popatrzył na Rohirrima. - Przywykłem widzieć cię jako silnego, niezłomnego wojownika. -Przywykłeś widzieć mnie także czystego i w wypolerowanej zbroi - usta Eomera wykrzywił gorzki uśmiech. - świat się zmienił. Już nie jesteśmy tymi samymi ludźmi co kiedyś. Nie żywię urazy do wuja. Jest naprawdę wspaniałym człowiekiem i wiele mu zawdzięczam, ale nie pozwolę, żeby manipulowaną mną jak figurka na szachownicy. -Pamiętaj, Eomerze, jesteś nadal jego wasalem. I siostrzeńcem. Theoden czeka w Rogatym Grodzie i ma nadzieję, że go nie zawiedziesz. Zrobisz, co uważasz za stosowne - Gandalf wstał i podszedł do Cienistogrzywego. *** Aragorn gnał w gół Grobli nad Helmowym Potokiem. On, Theoden, Legolas i sześciu rycerzy, którzy byli jeszcze w stanie walczyć. Wśród tłumu orków czuł się jednocześnie silny i samotny. Wiedział, że czeka ich śmierć. Widział ją. Widział Elfów padajacych pod szablami Orków, jeden po drugim. "Piątego dnia o świcie patrz na wschód" - słowa Gandalfa nagle przemknęły mu przez myśl. Gdzieś jakby z oddali usłyszał rżenie konia. Odwrócił głowę. Na szycie zbocza srebrzysty rumak wspinał się na zadnie nogi... Gandalf spojrzał z wysoka na pole bitwy. Widział mrowie Orków i kilka sylwetek rohańskich wojowników. -Król Theoden walczy samotnie - powiedział, jakby do siebie. -Nie samotnie - odezwał się głos z tyłu. -Gandalf... - wyszeptał Aragorn, jakby bał się, że to co widzi, to tylko złuda. Obok Czarodzieja pojawił się drugi jeździec. Wiatr rozwiał biały piuropusz na jego hełmie. -Eomer... - Theoden zwrócił wzrok na skały. -Rohirrimowie! - okrzyk Eomera poniósł się echem po wąwozie. - Do króla! Za jego plecami nagle wyrosła cała armia i niczym lawina ruszyła w dół zbocza na przerażonych Orków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość troche wiecej zycia
-Poddajesz się rozpaczy ? - Czarodziej uważnie popatrzył na Rohirrima. - Przywykłem widzieć cię jako silnego, niezłomnego wojownika. -Przywykłeś widzieć mnie także czystego i w wypolerowanej zbroi - usta Eomera wykrzywił gorzki uśmiech. - świat się zmienił. Już nie jesteśmy tymi samymi ludźmi co kiedyś. Nie żywię urazy do wuja. Jest naprawdę wspaniałym człowiekiem i wiele mu zawdzięczam, ale nie pozwolę, żeby manipulowaną mną jak figurka na szachownicy. -Pamiętaj, Eomerze, jesteś nadal jego wasalem. I siostrzeńcem. Theoden czeka w Rogatym Grodzie i ma nadzieję, że go nie zawiedziesz. Zrobisz, co uważasz za stosowne - Gandalf wstał i podszedł do Cienistogrzywego. *** Aragorn gnał w gół Grobli nad Helmowym Potokiem. On, Theoden, Legolas i sześciu rycerzy, którzy byli jeszcze w stanie walczyć. Wśród tłumu orków czuł się jednocześnie silny i samotny. Wiedział, że czeka ich śmierć. Widział ją. Widział Elfów padajacych pod szablami Orków, jeden po drugim. "Piątego dnia o świcie patrz na wschód" - słowa Gandalfa nagle przemknęły mu przez myśl. Gdzieś jakby z oddali usłyszał rżenie konia. Odwrócił głowę. Na szycie zbocza srebrzysty rumak wspinał się na zadnie nogi... Gandalf spojrzał z wysoka na pole bitwy. Widział mrowie Orków i kilka sylwetek rohańskich wojowników. -Król Theoden walczy samotnie - powiedział, jakby do siebie. -Nie samotnie - odezwał się głos z tyłu. -Gandalf... - wyszeptał Aragorn, jakby bał się, że to co widzi, to tylko złuda. Obok Czarodzieja pojawił się drugi jeździec. Wiatr rozwiał biały piuropusz na jego hełmie. -Eomer... - Theoden zwrócił wzrok na skały. -Rohirrimowie! - okrzyk Eomera poniósł się echem po wąwozie. - Do króla! Za jego plecami nagle wyrosła cała armia i niczym lawina ruszyła w dół zbocza na przerażonych Orków.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość troche wiecej zycia
troche wiecej zycia nie zamieniajcie laweczki w czytelnie troche wiecej zycia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Zabciaaa
do troche wiecej zycia :) dlaczego chcesz na sile narzucic temat temu topikowi ? a jesli chcemy miec czytelnie ? to nie wolno? jesli ta czytelnia ci nie odpowiada , to nie musisz tu wchodzic... na pewno jest wiele topikow gdzie znajdziesz " wiecej zycia " :):):) poszukaj inne topiki zamiast tu sie uprzykrzac :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do dziewczyn
dziewczyny,ignorujcie intruza! uwielbiam was i czytam codziennie! poruszane tematy-super! Tak trzymac!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do troche wiecej zycia
czy zostalas tu zaproszona? masz problem i to wielki! zazdroscisz im? zostan na swoim topiku i pilnuj go!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Najslynniejsza Polka-naukowiec W 1899r panstwo Curie odwiedzili Polske, spotykali sie w Zakopanem z rodzina. Siostra Marii,lekarka Bronislawa Dluska budowala wtedy w Zakopanem sanatatorim dla chorych na pluca. Kiedy wybuchla I wojna swiatowa, Maria wraz z corka Irena zorganizowaly wojskowe stacje rentgenologiczne. Po zakonczeniu dzialan wojennych Maria napisala ksiazke na ten temat.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzien dobry! Przesylam Paniom aforyzm : \"STUDIOWANIE LITERATURY JEST NICZYM INNYM JAK STUDIOWANIEM LUDZI\" Zycze pogody ducha!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do troche wiecej zycia
zazyj potas i magnez,moze ci to pomoze na twoje zaburzenia,hehhe

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeeeeeee
takiej to juz nic nie pomoze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
,,,,,,,,WITAJ \"zaczytana \" LAWECZKO!!!! Kingalo!!!!!!!!!! Wraca stare,hi hi! czytelniczko51! Juz raz zapraszalysmy Ciebie____przylacz sie do nas na stale.Dziekuje za Twoj post o Durczoku.Czytalam jego ksiazke. Dalilo! Co dzisiaj bedzie o Marii Antoninie? Pasjo! Wspanialy aforyzm.Dobrze,ze przyblizasz nam nasza rodaczke.Czekam na kolejne posty,,,,,, Zabciu! Dziekuje! Jestes nasza...bo czujesz jak my. Babciuelektryczna! Skoro nie mozesz pisac,to przynajmniej zostawiaj jakis slad,ze jestes w poblizu. Policja forumowa ????? Nie boj sie,nie wydamy Ciebie!!!!!! Pozdrawiam piszacych i czytajacych!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pomaranczowe Damy! To bardzo milo,ze jestescie z nami.,,,,dziekuje za mile slowa pod naszym adresem.Zagladajcie zawsze i o kazdej porze. , ,,,,wiecej zycia______pisz ,pisz az do utraty tchu,,,,,miejsca mamy naprawde sporo!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maria Antonina Nie majac wielu obowiazkow na wersalskim dworze, Maria Antonina chetnie spedzala czas na doskonaleniu umiejetnosci muzycznych. Jej ulubionym instrumentem pozostala na zawsze harfa. Zainteresowanie Marii Antoniny harfa sprawilo, ze w ciagu 10 lat technika gry na niej rozwinela sie bardziej niz przez poprzednie trzy wieki. Nasladowanie pieknej krolowej bylo wowczas w Wersalu szczytem mody. W efekcie do Paryza zaczeli scigac liczni lutnisci z Niemiec. Maria Antonina grala rowniez na tympanonie- instrumencie klawiszowym podobnym do cymbalow, w ktory uderza sie malymi mloteczkami. Ludwik XVI ofiarowal malzonce automatyczny tympanon, ktory mozna dzis ogladac w paryskim Konserwatorium./cd/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×