Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość mądralka

Pytania dotyczące Biblii

Polecane posty

15:06 Urodzinowa s.d. Ważne jest również aby przyjąć, że tak naprawdę jesteśmy głupi i nie potrafimy zrozumieć Boga. Bo On sam jest tajemnicą. A my, z naszym kilkuprocentowym korzystaniem z mózgu, możemy co najwyżej mniemać... lub po prostu Mu zaufać. urodzinowa chyba pierwszy raz zgadzam się z tobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
była długa dyskusja nie doczytałam ...większość odpowiedzi już padła nie raz na zadane pytania, ale zaciekawiło mnie jedno: Pytanie tylko, dlaczego bóg pozwala na istnienie szatana, przecież jest wszechmocny z tego samego powodu dla którego nie zniszczył jeszcze grzesznych na ziemi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pytanie: Co Biblia mówi o dinozaurach? Czy Biblia wspomina o dinozaurach? Kwestia dinozaurów w Biblii jest częścią większej toczącej się debaty wśród chrześcijan, debaty na temat wieku planety Ziemi, właściwej interpretacji Księgi Rodzaju, i na temat fizycznych dowodów jakie odnajdujemy dookoła. Ci, którzy wierzą w to, że Ziemia jest bardzo starą planetą, zgadzają się co do tego, że Biblia nie wspomina dinozaurów, ponieważ, według ich nauczania, dinozaury wymarły miliony lat przed pojawieniem się pierwszego człowieka. Człowiek, który spisywał Biblię, nie mógł widzieć żywych dinozaurów. Ci, którzy wierzą w to, że Ziemia jest młodsza, uznają, że Biblia wspomina o dinozaurach nie używając słowa „dinozaur”. Zamiast niego użyte jest słowo tanniyn. Słowo tanniyn zostało przetłumaczone na kilka różnych sposobów w różnych tłumaczeniach Biblii; czasem mówi się o „smoku głębiny” a czasem o „wężu”. Najczęściej tłumaczy się je jako „smok”. Tanniyn wydaje się być jakimś gigantycznym gadem. Stworzenia te zostały wspomniane przynajmniej trzydzieści razy w Starym Testamencie; zamieszkiwały one zarówno ląd jak i wodę. Oprócz wspomnianych blisko trzydzieści razy w Starym Testamencie olbrzymich gadów, Pismo Święte wspomina kilka stworzeń, o których niektórzy nauczyciele mówią, że są dinozaurami. Behemoth jest najsilniejszym ze wszystkich Bożych stworzeń, jest olbrzymem, który ogonem zawija jak cedrem (Księga Hioba 40:17). Niektórzy nauczyciele próbowali zidentyfikować Behemotha jako słonia lub jako hipopotama. Inni wskazują, że słonie i hipopotamy mają bardzo cienkie ogony, w żadnym stopniu niepodobne do drzewa cedrowego. Dinozaury takie jak Brachiozaur i Diplodok miały bardzo duże ogony, które można by porównać do drzewa cedrowego. Prawie każda starożytna cywilizacja opisywała wielkie gady. Rzeźby skalne, wyroby rzemieślnicze, a nawet małe figurki gliniane odnalezione w Ameryce Północnej przypominają współczesne opisy dinozaurów. Rzeźby skalne w Ameryce Południowej opisują człowieka jeżdżącego na stworzeniu podobnym do diplodoka i, co może zadziwiać, stwór ten może być porównany do znanego dziś Triceratopsa, Pterodaktyla, czy Tyranozaurusa Rexa. Mozaiki rzymskie, wyroby garncarskie Majów i mury Babilonu świadczą o ponad kulturowej, nieograniczonej warunkami geograficznymi fascynacji człowieka tymi stworzeniami. Poważne sprawozdania Marco Polo w Il Milione mieszane są z fantastycznymi bajkami o gromadzących skarby bestiach. Dzisiejsze doniesienia o spotkaniach z tymi stworami mają dalej miejsce, ale są traktowane z druzgocącym sceptycyzmem. Istnieją więc namacalne dowody natury historycznej, że człowiek i dinozaur żyli w tym samym czasie. Ponadto są też na to dowody fizyczne: skamieniałe ślady stóp człowieka i dinozaura odnalezione jeden obok drugiego w Ameryce Północnej i w Azji Środkowo-Wschodniej. Tak więc wróćmy do głównego pytania: czy Biblia wspomina o dinozaurach? Trudno wyrazić się jednoznacznie. Zależy to od tego, jak interpretujemy dostępne dla nas dowody i jak postrzegamy świat wokół nas. Jako ludzie wierzący pracujący w GotQuestions.org wierzymy w interpretację, która zakłada, że Ziemia jest młodsza i uznajemy, że człowiek żył w tym samym czasie, co dinozaury. Wierzymy, że dinozaury wymarły jakiś czas po Potopie, co wynikało z dramatycznych zmian w środowisku i z faktu, że człowiek polował na nie bez litości do czasu, aż wyginęły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dreamer ja widzę Boga
bardziej duchowo bo według mnie najpierw była energia, a potem materia. To,co widzimy wokół siebie to są Boże dzieła, ale nie sam Bóg. pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
merkabo wkleić wklejkę z jakiejś tam ksiązki to potrafi generalnie każdy 13sto latek. Pytałam się Ciebie o Biblię, czy w Bibli jest cos na temat czyśćca :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a poza tym
tu nie chodzi o podlizywanie się, ja sama nie znosiłam lizusów w szkole kojarzyli mi się z dwulicowymi fauszerzami którzy myśleli że za ładną twarz zgarną największe nagrody. Nienawidzę czegos takiego. Znowu Twoje podejście do tematu widzę jako nie zrozumienie tych, ktorzy wierzą w Boga, już nie ważne jakiego. Ale zahaczasz tu o ważną sprawę-samo wykonywanie pracy dla Boga jest nie mniej ważne od należnej mu czci i chwały samej w sobie-ba! Może i ważniejsze, może to jest droga ku prawdziwemu oddaniu się Bogu i w ten sposób oddawanie Jemu cześci i chwały, swojim życiem i swoją pracą- istotny punkt, masz rację dreamer

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość deadlydoll
a ja w boga chyba nie wierze....pisze chyba bo sama sie jeszcze z tymn nie ogarnelamm a mam juz 24 lata..ale wiadomo..jak trwoga to do boga wiec jak tylko mam jakis dylemat lubie sobie porozmawiac z kims kogo nie mka :P Jezus kiedys tam sobie zyl, byla tez maria i Jozef , ale niepokalane poczecie i te sprawy++ ehh...baaaaaajki.. no i to ze pochodzimy od adama i ewy.. to to juz wogole jest makabra

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do merkaby
merkabo świat się naprwdę nie zmienił od czasu 2wojny śwatowej. Tak jak przed nią, tak i teraz ludzie obrażają Boga niemoralnymi czynami. Nie wiadomo więc co będzie dalej, grzech dalej znajduje poklask u ludzi i musisz się z tym zgodzić. Myślę że jeśli chcesz ruszyć ludzkie sumienia, powklejaj tego typu fragmenty na innych topikach, tam gdzie ludzie wikłają się w grzechy, namawiają do nich, wyliczają ilu jest wierzących ilu nie, ja tak robiam i wiesz co-zamykałam im usta, wklejałam teksty vassuli i autentycznie do nich docierałam. Przemyśl to.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość fragmenttttttt
O, pokolenie! Jakże twoje serce mogło wejść na bardzo zwodniczą drogę odrzucania Jej wstawiennictwa? Czy nie czytaliście: «Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida»? To Królowa Niebios i ziemi jest Moim Tronem. Ona jest Tronem waszego Króla, który stał się ciałem w rodzie Dawida... Pan, wasz Bóg, «będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca». Dzisiejszymi Jakubami są Jej dzieci, apostołowie końca czasów i wielcy Święci, którzy przez Serce Mojej Matki są podnoszeni i formowani, by być jednym sercem z Nami teraz i na zawsze, bo Moje Królestwo w ich sercach nie będzie miało końca. Bądźcie jedno. I co wy na to????????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a kto to mowi i co ON
A dlacze jest cos na temat przejscia po jakims ostrzu-iftar?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ojciec pio twierdził ze czyściec jest częścią piekła Ks. A. Parente , Ojciec Pio a dusze czyśćcowe, 2002 : (...) 30. Święty Antoninus i jego przyjaciel Święty Antoninus, arcybiskup Florencji, opowiedział o takim zdarzeniu: Kiedy zmarł pewien pobożny mężczyzna - wielki przyjaciel dominikańskiego klasztoru, w którym święty mieszkał - odprawiono za jego duszę wiele mszy świętych i ofiarowano wiele modlitw. Upłynęło sporo czasu od jego śmierci, aż nagle i niespodziewanie ukazała mu się dusza tego nieszczęśliwego człowieka, cierpiąca rozdzierające katusze. "Och, mój drogi przyjacielu - zawołał Arcybiskup - czy jesteś nadal w czyśćcu?" "Tak - odpowiedział cierpiący - i pozostanę tam jeszcze bardzo długo, ponieważ w czasie życia na ziemi nigdy nie ofiarowałem swoich modlitw za dusze w czyśćcu. Teraz Pan Bóg słusznie dodał innym duszom w czyśćcu modlitwy, które ofiarowano za mnie. Powinienem modlić się za te dusze. Pan Bóg jednak w swej sprawiedliwości da mi wszystkie zasługi moich dobrych uczynków, kiedy będę wchodził do nieba, ale teraz muszę przede wszystkim odpokutować moje poważne zaniedbania w stosunku do innych". Jak prawdziwe są słowa Pana Boga: "Taką samą miarą, jaką wy mierzycie, odmierzą i wam i jeszcze wam dołożą" (Mk 4, 24). Zapamiętaj więc Drogi Czytelniku: los tego pobożnego człowieka będzie udziałem tych wszystkich, którzy nie modlą się za dusze w czyśćcu i odmawiają im pomocy.(...) i tu coś znalazłem http://forum.wiara.pl/viewtopic.php?t=11739

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"dreamer ja widzę Boga bardziej duchowo bo według mnie najpierw była energia, a potem materia. To,co widzimy wokół siebie to są Boże dzieła, ale nie sam Bóg." Ale duchowość to jest cząstka, ta bardziej niepojęta, tego co istnieje. Być może - tak samo jak dom, zbudowany przez człowieka, nie jest człowiekiem. Ale w sumie jest też cząstką jego "otoczki" - nawet opuszczony przez człowieka, zawiera w sobie ślad rąk, które go zbudowały. Ja w sumie nie pojmuję, nie wiem. Wychodzę z założenia, że jakikolwiek jest bóg, to i tak go nie pojmę. I z założenia, że jeśli jest, to dobrze wie co robi, natomiast my tutaj jesteśmy gamoniowato przekonani o naszej wyjątkowej mądrości i że "wiemy co robimy". Zakładam też, że nie może być zły w swej naturze. A nawet jeśli jest zły, to "jego problem", bo my i tak nie mamy na to żadnego wpływu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A przy okazji - jesteśmy, jako ludzie pewni swej wyróżnionej pozycji na Ziemi - uważamy, że jesteśmy najbardziej rozwinięci, najmądrzejsi. Że jesteśmy ponad zwierzętami i roślinami, bo potrafimy je mieć "w garści" Ale co my takiego nadzwyczajnego zrobiliśmy. Wyjątkowe budowle - czy zachwycają bardziej niż cuda naturalne? Kultura - Ziemia się potrafi obejść bez naszej kultury. Opanowaliśmy w pewnym stopniu siły natury. Ale ona i tak nam nie raz pokazują, że to guzik prawda. A do tego, my, tacy wyjątkowi, mądrzy ludzie ect. ect. doprowadzamy wciąż do niepojętych rzeczy, najjaskrawiej widać to w obozach koncentracyjnych, łagrach, krwawych totalitaryzmach. I to wcale nie tak, że to akurat teraz się zdarzyło. Akurat zdarzyło się w takiej formie i na taką skalę. Ale od wieków zwycięża, w nas ludziach, nienawiść. Mordujemy się nie tylko za rzeczy materialne - jedzenie, ziemię, schronienie ale i w tej całej naszej mądrości mordujemy się w imię idei, które sobie powymyślaliśmy. I ciągle przekonani jesteśmy, jacy to jesteśmy lepsi. Nie wiem, ale nie wydaje mi się, żeby zwierzęta wpadały w depresję. Na pewno nie zabijają się dla kretyńskich idei. Cóż, pewnie nie roztrząsając spraw abstrakcyjnych, ale może to nie nasza wyjątkowość, tylko nasza ułomność, mutacja genetyczna? I z tego co zauważałem, problem jest tym większy, im za lepszych się uważamy. Albo w sumie głosimy się lepszymi, a w głębi duszy mamy jakieś kompleksy - przykładowo "rasa panów".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli chodzi o nas, ludzi, w świetle dyskusji o holokauście itp., wytykania "to oni! to Niemcy!" (choć oczywiście nie ulega wątpliwości, że prawda o tym kto był sprawcą nie powinna być zacierana) taki przykład, o naszych naturalnych skłonnościach: "Badania pokazują, jak niebezpieczne staje się przekazywanie takich informacji o innych osobach, które skłaniają ucznia do zaliczenia ich do grupy „lepszych” lub do grupy „gorszych”. Od takiego podziału już tylko krok dzieli do uprzedzeń i dyskryminacji innych. Zjawisko to świetnie ilustruje eksperyment przeprowadzony przez Jane Elliott – nauczycielkę trzeciej klasy szkoły podstawowej w Riceville w stanie Iowa. Otóż pewnego dnia pani Elliott oznajmiła swojej klasie, iż ludzie z brązowymi oczami są znacznie lepsi i bardziej inteligentni od ludzi z oczami niebieskimi. W związku z tym ta grupa dzieci, które mają brązowe oczy powinna jako grupa lepsza „rządzić” w klasie. Sformułowano szczegółowy zestaw praw przysługujących dzieciom brązowookim i dzieciom niebieskookim. Dzieci niebieskookie otrzymały na przykład takie polecenia, by siadały na końcu sali, by jako ostatnie wychodziły z klasy i by przepuszczały dzieci brązowookie w kolejce po obiad. Ponadto dla „niebieskookich” niedostępne były nagrody jakie przewidziano dla „brązowookich” za dobrze wykonane zadania. Takich niesprawiedliwych przepisów było bardzo dużo. Długo nie trzeba było czekać na efekty. Jeszcze tego samego dnia dzieci brązowookie stały się małymi tyranami. Według słów nauczycielki „te poprzednio wspaniałe, współdziałające, myślące dzieci, stały się paskudnymi, złymi, dyskryminującymi, małymi trzecioklasistami”. Dzieci te miały poczucie władzy i wyższości, której nie omieszkały wyrazić nawet w stosunku do swojej wychowawczyni – niebieskookiej pani Elliott. Kiedy nie udało jej się czegoś zrobić, bez zastanowienia zrzuciły to na karb jej „niebieskooczności”. Kiedy dzieci brązowookie poproszono by wybrały te słowa, które najlepiej do nich pasują najczęściej wybierały takie określenia, jak: „dobry”, „miły” czy „szczęśliwy”. A co się stało z dziećmi niebieskookimi? Otóż bardzo szybko zaczęły one określać siebie takimi słowami, jak: „zły”, „głupi”, „tępy” czy „trudny”. Kiedy nauczycielka poprosiła, aby się narysowały, rysunki „niebieskookich” przedstawiały małe i smutne dzieci. Na ich pracach dominowały ciemne kolory. (Postacie na rysunkach dzieci brązowookich były duże, ładne i zadowolone, a kolory jaśniejsze i żywsze.) Następnego dnia pani Elliott weszła rano do klasy i powiedziała, że pomyliła się. Dzieci brązowookie nie są „lepsze” od niebieskookich, a wręcz przeciwnie – są od nich „gorsze”! Sytuacja w klasie diametralnie się zmieniła. Dzieci zajmujące poprzedniego dnia pozycję liderów stały się teraz grupą „gorszą”. Tym razem to one musiały podporządkować się wielu niesprawiedliwym, dyskryminującym je przepisom. Dzie-ci te bardzo szybko zaczęły oceniać siebie negatywnie i określać się przymiotnikami, które poprzedniego dnia używali „niebieskoocy”. Znacznie pogorszył się również poziom ich funkcjonowania w klasie. „Niebieskoocy” stali się natomiast grupą „zwycięzców”. Wydatnie wzrósł poziom ich samooceny i znacznie lepiej niż poprzedniego dnia wykonywali swoje szkolne zadania. Uczniowie ci z pogardą zaczęli się odnosić do swoich „brązowookich” kolegów. Aż strach pomyśleć co by było, gdyby nauczycielka nie zakończyła szybko tego eksperymentu i nie wyprowadziła dzieci z błędu. Kiedy jej uczniowie dowiedzieli się, że nie ma wśród nich „lepszych” ani „gorszych”, przyjęli tę wiadomość z radością. Na nowo przywrócone zostały więzi przyjaźni, naruszone w trakcie eksperymentu." (Z artykułu http://charaktery.eu/artykuly/Rodzina/554/Pani-woli-zdolne-dzieci/1/ )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Całkiem ciekawy ten eksperyment. Okazuje się , że z miłych i sympatycznych dzieci wręcz ekspresowo można zrobić małych TYRANÓW.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dużo w tym prawdy. Zawsze byłam za tym, aby wszystkich w naszej klasie traktować jednakowo i widziałam niesprawiedliwość w naszej wychowawczyni. Poniżała za każdym razem tych słabiej uczących się i wychwalała prymusów, co wcale ani jednym ani drugim nie przyniosło żadnych korzyści, wyrządziło za to szkody.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chcialam zapytać czy odmawiasz tajemnice szczęśćia? ja odmawialam jakiś czas i niestety przerwałam:( ale modlitwa naprawde daje wewnętrzną siłę i niesłychane łaskie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj solansz :) Ja również przerwałam :( nie chcę się tłumaczyć dlaczego. Ale nadal modlę się, może nie tą modlitwą, ale modlę się codziennie. Głównie o to, żeby ci którzy nas wierzących nie rozumieją, nabrali trochę więcej rozumu i o to, żebyśmy wobec siebie nauczyli się więcej tolerancji, wyznania chrześcijańskie również nie maja w stosunku do siebie nawzajem za wiele zrozumienia. Ech...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Merkabo przerabiam link który wklejiłeś na poprzedniej stronie. Stanęłam na tym: "Nie trzeba skarżyć się na obecne złe czasy. Należy rodzicom powiedzieć, że ponoszą główną winę i nie mogą gorszej przysługi wyświadczyć swemu dziecku, jak spełniając każdą jego prośbę i dając wszystko czego tylko zapragnie, byle by było zadowolone i nie grymasiło. (...) Jeżeli dziecko nie otrzyma podstaw religii we wczesnej młodości, później nie wytrwa w jej zasadach. Uczcie dzieci samozaparcia się. Skąd dzisiaj ta religijna obojętność i moralny rozkład? Ponieważ dzieci nie nauczyły się odmawiać sobie niczego. Wyrastają z nich wiecznie niezadowoleni i nieopanowani młodzi, którzy muszą wszystkiego skosztować i posiąść każdą przyjemność. Stąd tyle wykroczeń seksualnych, zapobiegania ciąży i zabójstw w łonie macierzyńskim. Te nienarodzone dzieci wołają o pomstę do nieba. Liczba ich w wielu miejscowościach jest obecnie większa od dzieci żyjących. Prawo o przerywaniu ciąży należy zaostrzyć. Grzech ten popełniają dziś nawet 14-letnie dziewczęta. " Jest w nim dużo prawdy i mądre pouczenie dla rodziców. Nie można dziecku wyrządzić większej szkody niż spełniać wszelakie jego/jej zachcianki. Jest w tym sama prawda, wielu dzisiaj nie widzi tego jako błąd wychowawczy, a takie postępowanie bardzo psuje psychikę dziecka. Znam osobiście przypadek chłopaka którego matka rozpieszczała. Dziś on nie umie odmówić sobie żadnej przyjemności, nawet jeśłi miałby skrzywdzić bliskie osoby to i tak to zrobi, choć będzie się potem z tym źle czuł. Straszne to, ale prawdziwe, bo on sam wcale nie jest z tym szczęśliwy. Co do ilości abortowanych dzieci w niektórych miejscach na świecie, jestem skłonna wierzyć w to również. Straszne, ale niestety, prawdziwe. Taki jest nasz świat :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kiciurajda
a ja mam pytanie takie - skoro Kain i Abel byli pierwszymi jedynymi dziecmi Adama i Ewy , i skoro Kain zabił Abla - to skąd w takim razie wzięła się reszta ludzkości...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Synami Adama i Ewy byli Kain i Abel. Gdy Abel został zabity przez Kaina, Adam i Ewa doczekali się trzeciego syna - Seta. O innych potomkach brak konkretnych informacji w relacjach biblijnych; Księga Rodzaju podaje, że po urodzenia Seta Adam miał synów oraz córki Liczba dzieci Adama, według podanej przez Józefa Flawiusza dawnej żydowskiej tradycji, wynosiła trzydziestu trzech synów i dwadzieścia dwie córki”.Co jest prawdopodobne, zważywszy na długość życia pierwszych ludzi i nakaz, aby rozradzali się i rozmnażali (Rdz.1:28) Pierwsze małżeństwa bracia zawierali ze swoimi siostrami. Dziś może nas to bulwersować, jeśli pamiętamy, że Bóg później zakazał związków między bliskimi krewnymi. Taka konieczność pojawiła się jednak dopiero w czasach Mojżesza (Kpł.18-20) Jeśli chodzi o niebezpieczeństwa mutacji genowych w związkach spokrewnionych W czasach Kaina tego problemu jeszcze nie było. Pierwsze pokolenia ludzi urodziły się bez zdegenerowanych genów, gdyż Bóg stworzył wszystko, włącznie z ludźmi, jako „bardzo dobre” (Rdz.1:31). Kain, tak jak inni synowie Adama i Ewy, mogli więc pojąć za żonę siostrę, bratanicę czy siostrzenicę bez żadnych negatywnych skutków dla potomności. Odkąd jednak zaistniał grzech, proces degeneracji stopniowo objął również kod genetyczny, w którym zaczęły pojawiać się mutacje. Po upływie blisko około 2500 lat, Bóg musiał zakazać związków między bliskimi krewnymi, aby chronić swój lud przed degeneracją (Kpł.18-20). W czasach Mojżesza naród wybrany Boży był już na Ziemi dość liczny, aby nikt nie musiał szukać żony w swej bliskiej rodzinie, jak kilkaset lat wcześniej w czasach Abrahama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mutacje genetyczne pojawiły się dużo wcześniej niż człowiek. Gdyby nie mutacje, człowiek by nie powstał. Zresztą nie tylko człowiek, ale nawet rośliny i zwierzęta. Oczywiście przyjmując ewolucjonizm. IMHO biblijna wersja to sposób na danie odpowiedzi ludziom, którym nie dało by się wytłumaczyć tego genami itp. duperelami, bo dla nich to nawet nie była abstrakcja, dla nich to były rzeczy niepojęte. A ludzie zawsze, od kiedy jakaś bezwłosa małpa nieopatrznie pomyślała "ja jestem", potrzebują odpowiedzi. I myślę, że my jesteśmy w podobnej sytuacji, tylko już znamy geny. Ale nie znamy pewnie ogromu innych rzeczy, więc gdyby nam ktoś powiedział "jak to jest zrobione" to i tak nic byśmy z tego nie zrozumieli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kamelia czy to o Tobie
??? (...)Będzie słychać głośny huk, jak jakiś straszny grzmot. Wtedy każdemu zostanie ofiarowany obraz własnej duszy. Wielu upadnie, trafionych jak by przez piorun. Jednakże ludzie ci po krótkim czasie się przebudzą i wielu będzie mówić obcymi językami. Przez jakiś czas będą sługami Ducha świętego. Oni są posłani przez Ducha świętego, aby ludziom wyjaśniać Biblię. Są to prorocy, na krótki czas.(...)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kościół nie próżnuje.
[ Aby seks (między małżonkami rzecz jasna) był udany i po bożemu przyzwoity, należy przed nim odmówić odpowiednią modlitwę; wspólnie, partner i partnerka. By wierni jednak się nie pogubili a modlitwa by miała poważny charakter, kościół zdecydował się wydać „Modlitewnik dla par”. Modlitwa zawiera prośbę, by kolega pan bóg „obdarzył parę miłością, z której można czerpać, delikatnością, która łączy, samoofiarowaniem, które prawdę mówi i nie zwodzi, przebaczeniem, które samoofiarowuje i fizyczną unią w miłości” – czytamy w komentarzu do Modlitewnika. Generalnie chodzi o to, by - jak podkreślają księża – „przypominać, że w seksie nie chodzi o samolubność czy hedonizm.” O co chodzi w seksie ostatecznie się jednak nie dowiemy. No, bo pierdoły o „samoofiarowaniu” i „unii w miłości”, nie należy chyba brać poważnie. Można przypuszczać, że głównie chodzi o prokreację, czyli bezsensowne robienie dzieciorów za każdym razem i przy byle okazji, ale i tu jest sporo wątpliwości. Obserwując życie seksualne samych choćby księży, bez problemu udowodni się tezę, że seks wbrew naukom płynącym z ambony, to jednak przejaw czystego hedonizmu i samolubności. Zwłaszcza zaś ulubiony przez pasterzy seks homoseksualny , który z zasady wyklucza cel prokreacyjny, pozostawiając jedynie grzeszną przyjemność. Jakby nie było, potrzebna jest tu głębsza analiza i odpowiednie instrukcje. Ponieważ „Modlitewnik dla par” wydał kościół brytyjski, to uchodzący za autorytet od spraw seksu episkopat polski, czym prędzej powinien wydać własny poradnik i modlitewnik.] ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×