Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

suri

a my rodzimy w sierpniu 2007!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

Polecane posty

dzieki corula za rady co do sab simplexu, to można go zamówić na tej stronce http://kolka.bazarek.pl/index.php ja zamówiłam od rzu dwie butelki i wczoraj dałam maluszkowi i wieczorne płacze były bardzo króciótkie w każdym razie ja też dużo dobrego słyszałam o sab simplexie wiec może warto spróbowac :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
novemberrain - ja też się zastanawiam, ale chyba wiatr spory, a moja Misia ma dopiero dwa tygdnie... :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej na chwolke oczywiscie :) mala spi maz pojechal na szkolenie i korzystam :) DZIEWCZYNY PRZESLIJCIE ZDJECIA MOJEJ CORCI DO GOSI FRANCJA OK?? nie wiem co jest z ta poczta bo wlasnie odebralam wiadomosc Gosiu ze do ciebie nie moge wyslac bo jakis blad wyskoczyl :) kurcze musze chyba obudzic mala bo spi juz tak od 4 nad ranem 9 wtedy ostatni raz jadla) to chyba za dlugo??!!?? sasiadka juz ci wysylam zaraz fotki (wydawalo mi sie ze wyslalam?) jestem teraz tak zakrecona ze hej :) wczoraj byl pierwszy spacerek bo pogoda dopisala i zesmy tak sie zaspacerowali ponad 2 godziny :) wczoraj byla u mnie polozna zobaczyla blizne, odkazila i dziwna mine zrobila ze szwy nie sciagniete hmmmm martwie sie tym :( a lekarz mi nie sciagnal szwow bo sie darlam jak glupia bo tak mnie bolalo i dal spokoj i kazal przyjsc za dwa tygodnie chyba pojde szybciej ale jeszcze mnie pobolewa z prawej strony i sie boje :( zrobilam sie strasznie przewrazliwiona i boje sie bolu - tak mi zostalo po porodzie :( Agnieszka fajne fotki z cesarki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny. Ale pusto, chyba wszystkie mamy pełne ręce roboty. Ja chyba mam spadek hormonów, tych dobrych oczywiście, wszystko mnie denerwuje. Ciuchy wszystkie za małe na mnie, chodzę ciągle po domu w koszuli czy piżamie, włosy nie zafarbowane bo nie mam jak iść do fryzjera, ciągle coś mnie denerwuje. Cholera kiedy ten kryzys się skończy. I wogóle jestem zła, bo mój facet nawet nie kupił mi kwiatów po porodzie. Wogóle nie jest domyślny. Był tam ze mną, widział jaka męczarnia i nic, zero. Eee, może sobie wymyślam, bo to nie jest najważniejsze, ale jakoś mi smutno z tego powodu. Na szczęście dużo mi pomaga przy Kubie, także jest mi lżej. Od poniedziałku idzie do pracy także zaczynam małego odzwyczajać noszenia na rękach, bo tatuś go tak nauczył. Potem sama zostanę i już wogóle nic nie zrobię. Także teraz siedzę też sama a mały sobie leży w łóżeczku, nie śpi ale sam się sobą zajmuje i jest ok. Byliśmy wczoraj u lekarza, waży 4500, myślałam, że więcej, bo ciężki strasznie. Za 3 tygodnie szczepionka, wiem, że już pisałyście o tej szczepionce, kosztuje 170 zł tak?? I wystarczy jedno podanie?? To jest ta 6 w 1? Też nie chcemy męczyć Kubusia i będziemy kupować skojarzoną. A co potem, kiedy jakieś następne szczepienia?? A i mam pytanie w sprawie wit. C. Czy lekarz przepisał ją waszym maluszkom i od którego tygodnia? Bo my dostaliśmy D a o C nie wiem czy zapomnial dac recepte, czy jest bez recepty i ja zapomnialam nazwy i nie kupilam. Już sie pogubilam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ankakoza - no ja to dochodzę do wniosku, że mam dwójke na wychowaniu. moj mąż niby pomaga, ale jak tylko mala zaczyna płakać to jest przerażony i zdenerowany i tylko tymi swoimi nerwami jeszcze mnie wyprowadza z równowagi. kwiatów tez nie dostałam. widocznie to nasz obowiązek rodzić, wychowywać dzieci i sprzątać chalupe i za takie rzeczy kwiatów sie nie dostaje :( jak widać też mam lekkiego doła

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej wszystkim jakoś nie mam czasu na pisanie,jak mały spi ja też staram się zdrzemnąć a jak jestem w miarę wolna-a bywa tak rzadko-to poprostu robię pranie,prasuje itp:) Soldeluna----normalnie nie uwierzysz wysłałam Ci zdjęcia małego:) Mam pytanie,jak zwykle,kiedy Wam lekarz kazał iść na bioderka?Mi jak mały skończy 3 tyg a moim koleżankom jak ich dzieci będą miały 5-6tyg,i mam metlik jak to u mnie często bywa od czasu narodzin synka:) Buziaki i miłej sobotki:)U nas wiatr pawie jak halny ale słonko jest i niebo niebieskie:)Pachnie jesienia:*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej ja na chwilke Ankakoza ja tez przechodzilam taki okres,ale po rozmowie (jak to mozna nazwac romowa) z mezem wzielam sie w garc i jest ok.Taki zimny prysznic jaki dostalam od meza pomogl :) Dzisiaj bylam u fryzjera zrobilam sobie balejaz i troche podcielam,ale nie zmienilam fryzury bo nie mam czasu na ukladanie wlosow.Mezowi sie podoba tylko myslam ze beda troche jasniejsze,ale ja nie chcialam bardzo jasnych i mam miodowe pasemka :) Zaraz jedziemy do sklepu odebrac lancuszek z medalikiem dla naszego chrzesniaka a potem zakupy i do rodzicow i sobota zleci.A w poniedzialek maz do Paryza :( Mleko pomoglo maluszek zupelnie inny.Marudzi troche,ale to przez to ze chce na raczki ale my jestesmy nieugieci i zabawiamygo ale nie bierzemy na rece.Wczoraj usypialismy go 2.5 godziny,a i tak usnal dopiero jak dawalam mu pic na rkach :( Dobra dziewczyny uciekam. Smiglo zaraz sprawdze poczte

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Śliczny bukiet Marlencia. Jeszcze są prawdziwi faceci na tym świecie. Ale mam nerwa o jejkuuuuu. Chyba zaraz wyjdę z siebie. Wiecie co, poszłam dzisiaj z małym na spacerek, idę sobie wzdłuż ulicy a tu nagle dziewczyna samochodem potrąciła babcię na rowerze. Jejku jak ona wyleciala w górę. Leżała na środku drogi nie ruszała się, myślałam, że nie żyje, a ona zaraz wstała i siadła na krawężniku noga we krwi trochę, nie wiem, może coś więcej też, karetka przyjechała to pewnie coś znajdą, ale ta biedna dziewczyna zanosiła się od płaczu, współczuje jej, bo ta babcia wyjechała jej tym rowerem pod samochód. Straszny widok, aż mi serce waliło na maksa. Mój Kubuś smacznie śpi. Czasami mam żal do siebie, bo jak płacze i nie wiem czemu, pampers zmieniony, nakarmiony, nie wiem co mu jest, to wychodzę z siebie. Potem go przepraszam, że byłam zła. Co on biedny winny, że ja nie wiem co mu jest. Biedaczek. Kurcze zero wsparcia od faceta czasami. Tylko słyszę, nie wycieraj tak mocno tego pępka, nie rób tego, daj mi go, ciągle naburmuszony już mam dość. Poszłabym do pracy do ludzi, ale nie zostawię mojego szkraba przecież. Wogóle nie wyobrażam sobie, że mam go zostawić z babcią, tzn z moją mamą, chyba bym się ciągle martwiła, czy nie płacze, czy nie głodny. Straszne to. A jak Wasze włosy i paznokcie, bo ja się zastanawiam kiedy mi zaczną się włosy sypać i paznokcie łamać. Witaminki jem to może się obędzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sąsiadka z łóżka
Ankakoza - połozna mówiła, że jak jem witaminy to może mnie minąć łysienie ;-) Co do witamin - moja ur. 15.08.2007r. dostała Cebion - 5 kropli, bo strasza przywleka co rusz coś z przedszkola, będę mogła zrobic doktorat z odcieni kataru ;-) starsza miała brac witaminy od listopada do marca - Młoda tez ma przepisany tylko Vigantol o Wtaminę K (droga jak z węża jad). Co do płaczu "bez powodu" - ja tez się wściekam i mi głupio potem, ale dziecku dojrzewa wtedy układ nerwowy, czasem sobie po prostu nie radzi z bodźcami - u nas pomaga rozregulowane na szumy radio - tańsza wersja suszarki. Śmigło - nadal nie mam zdjeć! Termin miałyśmy prawie tak sam, a moja strasza o 3 tygodnie :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej!!! Nie pisałam cale wieki na tym forum, mam nadzieje że przyjmiecie mnie znow??? :) Teraz juz mam internet w domku i mogę pisać do woli :) Moje słonko zaczyna się regulować, bynajmniej w wieczornych godzinach, mam więcej czasu dla siebie:) Pozdrawiam wszystkie sierpniówki!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej.Dziewczyny co myślicie o szczepionkach na pneumokoki i meingokoki?warto szczepić?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam :) Mysza - jeszcze nie zastanawialiśmy się nad tymi szczepionkami. Na tą chwilę wahamy się nad obowiązkowymi szczepionkami. Boję się, że teraz w ogole nie będą chcieli go zaszczepić przez tą żółtaczkę. Wczoraj odebraliśmy wyniki i było 9,76 - czyli przez tydzień spadło o prawie 2 (w porównaniu do niecałego 1 przez miesiąc to sporo), ale nadal jest za dużo (norma jest do 1,2) Po wczorajszym dniu byłam totalnie padnięta - na walkathonie przeszliśmy co prawd tylko 10 km, ale z przygodami. Na samym początku okazało się, że Cyrylowi przeciekła pieluszka i dylemat - co robić... Zastanawialiśmy się, czy wracać do domu, ale bliżej był do metra, tam w toalecie stał taki okrągły stolik ogrodowy - pan pozwolił nam z niego skorzystać, więc myk myk i synek był w czystej pieluszce i suchym ubranku. Później już było bez przygód. Trochę wiało, ale przykryliśmy małego dodatkowym kocykiem i nie wydawał się zmarznięty. Potem pojechaliśmy oglądać lodówki - oczywiście mamy z mężem zupełnie odmienne zdania i nie możemy dojść do porozumienia. Później poszliśmy na mecz - ponad połowę mały spędził pod moim swetrem, najpierw jedząc a potem śpiąc. Wiatr był okropny, zmarzłam strasznie, bo wszystkie siły skoncentrowalismy na tym, żeby synkowi nie było zimno. I nie było. Dużo było krzyku jak wrócił do wózka. Jechaliśmy do znajomych i jeszcze zanim tramwaj nadjechał musiał wrócić pod sweter. Na szczęście do znajomych nie było daleko, ale i tak całą drogę mały jadł pod swetrem :) Wróciliśmy do domu po 23... Noc była w miarę spokojna, ale to głównie dlatego, że mały spał z nami w łóżku...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
novemberain, no to niezla scieżka zdrownia dla małego Cyrylka :) my sie pojawiliśmy na Walkathonie przed 12, ale za bardzo wiało i się przeszliśmy po Polach i powrót do domu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej hej więc jak to u Waszych dzieci było z badaniem bioderek?W KTÓRYM TYGODNIU BYŁYŚCIE?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej dziewczyny troszkę nas nie było widzę, że na forum tematy kupkowo – kolkowe. My mieliśmy bardzo przykry tydzień, razem z maluszkiem w szpitalu. Wczoraj puścili nas na przepustkę a w poniedziałek do kontroli. Mały miał podejrzenie zachłystowego zapalenia płuc, ale może od początku. W niedzielę cały dzień był super, grzeczniutki jak aniołek. Wieczorem jak zwykle po kąpieli dostał jeść, odbiło mu się i poszedł spać. Całe szczęście że mąż został z nim w pokoju, bo ja poszłam na kolacje i nagle słyszę że mnie mężu woła. Przyszłam i mówi, że coś mu się cofa ledwo zdążyłam się nachylić a tu jak nie chluśnie. Znów straszne wymioty przez sen. Szybko go na bok i do góry. Jak wyleciało to dziecko nam się zaczęło krztusić i dusić. Strasznie przy tym płacząc do tego doszła jakaś klejąca ślina. Mały nie mógł złapać powietrza, cały był czerwony, zatykało go. Normalnie już myślałam że się nam udusi. Mąż szybko wyciągnął Fridę i trochę mu odessaliśmy tej dziwnej śliny z buzi to jakoś chwilowo lepiej było. W międzyczasie zadzwoniliśmy po karetkę. Tam się okazało, że nie ma żadnej bo jedna jest gdzieś w terenie. Jak będzie wolna o przyjedzie. Boże koszmar, dziecko nam się dusi, z nikąd pomocy, karetki brak, nogi ja z waty. Nie życzę nikomu takich przeżyć. No i mały tak jeszcze przez jakieś 5 minut nam się dusił i kaszlał i ryczał na przemian, aż w końcu się doczekaliśmy erki i tylko po to żeby pani doktor weszła zobaczyła i powiedziała że oni nic nie zrobią bo nie mają sprzętu dla takiego malucha. Jedyne co to może wypisać skierowanie do szpitala. Jeszcze ja trzymam dziecko na rękach, mały się przydusza a ona do mnie z ryjem gdzie ja mam przygotowane dokumenty (książeczkę zdrowia i ubezpieczenie) bo to się przygotowuje jak się wie że się dzwoni po nich. Normalnie szczyt bezczelności, że niby co ? wiedziałam że mi się dziecko będzie dusiło, tak? A może miałam je położyć zostawić i szukać książeczek. Szkoda mówić. Dostaliśmy skierowanie i na tym się skończył pobyt pani doktor. Szybko ubraliśmy małego i w nocy o 24 rura do szpitala. Całe szczęście (a jak się potem okazało nieszczęście ) szpital tylko 17 km, co prawda z duszą na ramieniu a ja dodatkowo z przyduszającym się małym pruliśmy do szpitala na własną rękę. Dojechaliśmy, na izbie mówimy co jest 5 a tam nikt się do nas nie spieszy :/ myślałam, że wyjdę z siebie. Po 10 minutach leniwym krokiem przyszedł doktorek. Obejrzał, posłuchał i kazał zostać. Oczywiście pierw padło dla mnie niedorzeczne pytanie: czy zostaję z dzieckiem czy życzę sobie jechać do domu… Po chyba 15 minutach papierkowej roboty, w końcu wzięli nas na górę na oddział dziecięcy. Myślę sobie ulga, w końcu teraz będziemy pod okiem specjalistów. A tam …. Następny szok. Na oddziale jedna siostra (na dwa piętra) dziecko po zdjęciu pampersa Tylek miało wytarte jakąś szmatą, która leżała obok. Wenflon zakładała chyba z 10 minut i to bardzo nieudolnie, zresztą jej samej chyba czegoś brakowało. A gdy mąż zwrócił uwagę, co to do cholery za szmaty to się wielce oburzyła jak śmie się odzywać. Po włożeniu wenflonu, odesłała mnie na korytarz z przeciągami i mówi :”to pani tu da pierś dziecku” … My z małym na korytarzu na krześle, które chciało się rozpaść, druga w nocy a ja z cycem na wierzchu, a ona sobie sprząta …. Jak już łaskawie skończyła wzięła nas jak się okazało do pokoju obok. Nie można było od razu ? musieliśmy siedzieć pół godziny na korytarzu eh … Podłączyła monitoring serca maluszkowi i wyszła… 5 minut minęło patrzymy a tu pokazuje 200 tętna a za chwile linia prosta, aż zamarliśmy. Mąż szybko poleciał ona spokojnie przychodzi i mówi, żeby się nie martwić, bo to sprzęt stary i zepsuty. To po cholerę to podłączać ? Chyba mówić nie trzeba, że noc nie przespana… Poniedziałek upłynął pod znakiem, co się w tym szpitalu dzieje. A się działo … koszmar… Ze mną na Sali leżała jakaś młoda guńka, która cały dzień ryczała, to kleła, to się pakowała i wracała powrotem na łóżko. W Sali obok dziewczyna paliła papierosy. Doktor wyglądający jak naćpany, zlecił usg żołądka żeby zobaczyć przyczynę wymiotów(którego de fakto nie zrobili, znaczy usg było ale wątroby i śledzionay) oraz rentgen klatki piersiowej. Wieczorem okazało się, że przenoszą nas na drugie piętro, bo przywieżli nieprzytomnego naćpanego chłopaka i musimy mu zwolnić łóżko. Paranoja, ja z dwutygodniowym maleństwem na ręku, wymiotującym musiałam iść na drugie piętro gdzie nie było nikogo w razie czego bo położna była na dole. Kazała wołać jakby się coś działo :/ ciekawe jak … Szpital ogólnie stan jak przed 50 laty. Łóżka stare, łóżeczka dla dzieci pomalowane sraczkowatą obgryzioną farbą, okna niedomknięte. Na Sali 17 stopni a ja z małym, który być może ma zapalenie płuc. Łzy mi się same lały po policzkach. Doktor na wieczornym dyżurze był na tyle miły, że kazał mi przynieść dziecko na pierwsze piętro (schody drewniane stare, jak w poniemieckich domkach – bardzo strome i wąskie – coś Ala wejście na strych) i chciał je badać na korytarzu – o zgrozo – miałam go sobie rozebrać całego na rękach, żeby mógł je zbadać. Mąż mówi zaraz , ale tu jest przeciąg jak mamy go rozebrać a doktor z obrażonym tonem, że chyba pan oszalał jaki przeciąg… Wieczorem byłam już tak przemęczona, że ledwo widziałam na oczy. Wziełam małego do siebie do łóżka, bo już jego najmniejszy ruch, czy czkawka czy cokolwiek wzbudzał mój strach, żeby tylko nie powtórzyło się to co w domu. Po godzinie przyszła siostra i mówi, że mam małego włożyć do łóżeczka bo ona nie będzie co godzinę w nocy przychodzić na drugie piętro, żeby sprawdzać czy ja małego nie przygniotłam …. Mówię, że jestem zmęczona, że tak mi będzie lepiej i że się boję że się mogę nie obudzić ( do jego łóżeczka miałam od swojego dobrych kilka kroków) a ona mi na to że jak tylko zapłacze to ona przyleci. (będzie słyszała z dołu ) po czym wyszła zamknęła drzwi od mojego pokoju i następne od mojego piętra. Ciekawe jak miała słyszeć cokolwiek. W nocy pojawiła się tylko raz ( mały płakał kilkakrotnie, i muszę przyznać że byłam tak wykończona że ledwo z łóżka się zwlokłam) żeby znów zabrać mi małego i włożyć do łóżeczka. Rano o 6 w pokoju było tak zimno, że prawie sople wisiały z sufitu, tego już było za wiele. Dostałam drgawek nie mogłam się zagrzać, szron na szybach (od środka) bo w nocy było 0 stopni a tu przychodzi pielęgniarka o 7 i mówi, że kąpiemy małego… Na szczęście jej to wyperswadowałam jedyne co, to musiałam go rozebrać do ważenia. Ja spałam w dwóch swetrach i dresach i mi zimno było a co dopiero maluszkowi. Moja cierpliwość się skończyła. O 8 przyjechali moi rodzice z mężem zabrali nas do szpitala gdzie rodziliśmy. Na odchodne w tym szpitalu zastępca ordynatora (bo ordynator się nie pokazał) stwierdził, że lepszych warunków niż u nich nigdzie nie ma … zastanawiam się czy tam aby wszyscy normalni … Koszmar się skończył, wypisaliśmy się na własne żądanie i bez żalu czym prędzej opuściliśmy mury tego koszmarnego szpitalu. W szpitalu w którym rodziłam, już wszyscy na nas czekali (ojciec wcześniej dzwonił i informował o naszej sytuacji) pielęgniarki miłe, przystępne, zajęły się maluszkiem jak należy. Dostaliśmy własny pokój (jednoosobowy) w którym było miło, ciepło i przytulnie. Do małego co chwilkę, ktoś zaglądał i doglądał czy wszystko ok. Przemiłe panie doktor, które go porządnie zbadały, osłuchały, pokazały mi wiele rzeczy ( przy okazji wyszło, że Filip ma wodniaka jądra) i z sercem odnosiły się do małego. Profilaktycznie dostał antybiotyk (na szczęscie okazało się że zapalenie się nie rozwinęło, a jedynie prawdopodobnie wpadło kilka kropel do płucek). Przez cały nas pobyt ani razu już nie zwymiotował, a ulewania były mniejsze. Zalecenia nie przekarmiać dziecka, jeżeli je zbyt łapczywie na chwile odstawić je od piersi, nie dopuszczać do zbyt dużego napływu pokarmu i oczywiście po karmieniu pionizował dokładnie i czekać, czekać, czekać aż mu się odbije najlepiej dwa razy. Dodam jeszcze, że w dzień przeniesienia się rozchorowałam (miałam prawie 40 st gorączki), byłam wykończona, zmaltretowana i ledwo widziałam na oczy. Mały był nerwowy, wybudzał się ze snu, bał się wszystkiego. Po dwóch dniach i wspaniałej opiece doszliśmy do siebie i ja i mały. Wczoraj wróciliśmy do domku, cali i mam nadzieję zdrowi… W poniedziałek mamy wizytę kontrolną, po 12 będzie wszystko wiadomo. Filipek wygląda na zdrowiutkiego więc prawdopodobnie wrócimy do domku. Ten tydzień był koszmarny, jak wyjęty z życiorysu … kosztowało nas to kupę nerwów, zszarganego zdrowia, sporą sumę pieniędzy i ciągłego strachu o dziecko … na szczęście wszystko już pomału wraca do normy. Takie wymioty i ulewanie może być do 6 miesiąca, także pilnujemy, pilnujemy i jeszcze raz pilnujemy … Na szczęście zapalenie płuc nas ominęło, bo podobno leczenie i sam przebieg jest bardzo długie, nieprzyjemne i grożne dla takiego małego dzieciątka. Będę miała chwilkę to was poczytam, bo póki co nie spuszczamy malutkiego z oka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jejku zona mundurowego to przeżyłaś stracha. Ja bym chyba też zawału dostała. A takie szpitale to jest koszmar. A oni zamykają te co nie trzeba. Za kumuny chyba było lepiej, nie wiem, ale ja bym chyba tam niezłą zadymę zrobiła, chociaz w obliczu zagrożenia zdrowia dziecka człowiek nie raz musi być potulny i zgadzać się z warunkami, które są, bo co zrobić, wyjścia nie ma, przeciez nie wyjdzie się na ulicę, jeżeli dziecko chore. Wystraszyłam się tym co napisałaś. Mój mały też strasznie ulewa. Czasami mu się nie odbije, mimo że chodzę z nim i chodzę i kładę go wtedy do łóżeczka, główkę przekręcam na bok, ale i tak się boję, że może mu się ulać i się zadławić. Nawet jak się odbije to ulewa. Czasami tak chluśnie, że to chyba wymioty, jeżeli pod ciśnieniem. Nie wiem, ale wydaje mi się, że za dużo je. I je strasznie łapczywie. Czasami aż się zachłyśnie. A może to ja mam tak dużo mleka i ono tak szybko płynie? Wtedy go szybko pionizuję, bo się boję, że się udusi. Kaszle kaszle i zaraz mu przechodzi, ale cały czerwony się robi, boję się, że nie złapie powietrza. Jejku, żeby te pół roku szybko minęło, skoro piszesz, że potem powinno być ok. Trzymajcie się zdrowo i uważajcie na siebie. Daj znać jak po kontroli. A ten szpital to obsmaruj na jakiejś odpowidniej stronce internetowej, bo to jest po prostu porażka jakaś.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zona_mundurowego wiem co przeszlas miala pare takich momentow w zyciu z pierwszym dzieckiem i wiem jak to jest jaki to strach o zycie dziecka i stresu.ja wiem wlasnie ze ulewanie jest niebezpieczne dla takiego malenstwa ,wczoraj wyszlam na chwile z pokoju po pieluche,przychodze patrze a maly ulal naszczęscie nic sie nie stalo ale lezal strasznie sie boje o te ulewania dlatego narazie spi w nocy z nami,najbardziej dziecko ulewa do 3 miesiąca potem juz mniej groznie i potrafi sobie radzic wiec poki co trzeba pilnowac pilnowac ale nie zawsze sie da ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zona mundurowego - włos się na głowie jeży i nóż w kieszeni otwiera, kiedy się czyta takie historie... Twoja szpitalna historia niemal jak z Faktu wyjęta... Horror.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam! Kondycja nie pozwala mi na przesiadywanie w sieci- własciwie to jest pierwszy raz od paru dni- dodatkowo nie ma czasu!!!!!! mam pytanko na szybkości- ja ubieracie swoje dzieci na spacer? i jak je zawijacie do wózeczka ? nie mam czasu na szkanie odpowiedzi- liczę na Was!!!! ubrałam małego w spioszki bawełniane z kaftanikie do tego ciepły pajacyk i zwinełam w rożek i p spacerze mały miał plecy mokre, nie chce mu zrobić krzywdy, nie chce żeby zachorował, zreszta jak każda z nas, ponieważ nie czuje sie zbytdobrze, a własciwie słabo , a pogoda dotychczas niedopisywała, byłam 2 razy na krótkim spacerku no i 2 x na sciąganiu szwów(pocerowana byłam mocno), prosze o rady, nie chce popelnic błędu w kwestii odpowiedniego ubioru i zabezzpieczeniamalego przed chłodem!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie kochane My dzisiaj caly dzien poza domem.Na obiedzie bylismy u przyjaciol (chrzestnych Nicolasa) a pozniej u rodzicow,a pozniej u mojego brata. U nas dzisiaj bylo 35 stopni :( oszalec mozna,ale od wtorku ma sie ochlodzic :) Halinamalina tak wiec Ci nie powiem bo dzisiaj nasz maly byl np.w samym body Dzisiaj chrzesna malego pokazala co kupila mu na chrzest.Bialy garnitur z koszulka,kamizelka i mucha hihihihi :) Zona mundurowego jak to przeczytalam to ciarki mi przeszly i teraz nie moge przestac o tym myslec co musieliscie przezyc :( Smutna ta polska sluzba zdrowia :( Trzymajcie sie i daj znac co i jak A jesli chodzi o naszego maluszka to juz wiemy,ze to kolki,bo zawsze o tej samej porze ten sam cyrk :( szkoda mi go. A jesli chodzi o kupki to dzisiaj zrobil trzy :) Rano troche mu pomoglam (wsadzilam koncowke czopka i poszlo,ale byla zielona.A pozniej normalnie jeszcze dwie juz normalne.Mam nadzieje,ze wszystko wroci do normy :) Ja uciekam bo mezus jutro wyjezdza,dzieci spia wiec trzeba sie soba nacieszyc :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Halinamalina - moje dziecko wczoraj na walkatonie było ubrane w body i pajac frotte, a później jak się zasikał, w trochę grubsze bawełniane (i body), leżał w wózku w nosidle, które ma zasuwane przykrycie. I jeszcze skarpetki miał na stópkach. Później jak zaczęło wiać - przykryłam go jeszcze polarowym kocykiem. Na głowie wiązana czapeczka - bo niewiązane szybko schodzą mu z uszu. Dzisiaj był ubrany w body z długim rekawem, spodnie ogrodniczki i polarową bluzę - zasunięty w nosidle, bez kocyka. No i czapeczka oczywiście. Ani wczoraj, ani dzisiaj nie zmarzł. Nie zawijam go w nic, wolę, żeby miał swobodę ruchów. Nie pamiętam, ile ma Twoje maleństwo, ale mój synuś dzisiaj skończył 7 tygodni i już od jakiegoś czasu krępowanie mu ruchów okropnie go wkurza :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam kurcze, moj madry malzonek wczoraj po kapieli zajmowal sie synem i nie posmarowal go niczym przed zalozeniem pieluszki, dlatego ze zrobil mu fontanne... efekt? mimo ze maly byl w pieluszce tylko godzine - pupa odparzona... co prawda nie bardzo, ale jednak... kurcze, do tej pory wszystko bylo zawsze ok, synus mial piekna pupe, a teraz taki zonk i to tuz przed wizyta u pediatry... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie martw sie najwyzej dostaniesz bardzo dbra masc do zrobienia w aptece:0 Zona mundurowego serdecznie współcxuję koszmarnych przeżyć i tersu. z całego serca życzę Wam zdrowia i świetego spokoju )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zonamundurowego, własnie przeczytałam twoją relacje i jestem w szoku. to jak w jakimś horrorze! wartoby to wysłać do jakiegoś programu w stylu \'uwaga\' w tvn. mozesz zdradzić co to za szpital? życzę tobie i synkowi zdrowia i nigdy wiecej takich przygód

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
poradzcie jakąs karuzelke dla dziecka bo kupilam taki koszmar ciągle spada jest okropna. Mały dzis niedobry w nocy budzil sie co 2 godziny i chcial jesc albo stękal na kupe i tak w kolko,robi sie gruby na buzi ma podwojny podbrudek takze bede miala malego grubaska jak tak dalej pojdzie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agnieszka, moj podwojny podbrodek ma juz od kilku tygodni :) I zaczynam juz odczuwac jego ciezar. Wczesniej moglam go karmic na stojaco i chodzaco bez wiekszych problemow, teraz po kilku min zaczyna mi byc ciezko... jutro chwila prawdy. ciekawe czy wazy juz 4,5 kg...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×