Konkurs kokietowania cd...

A marketów, targów, tłumów - nie znoszę. Duszę się :(

A u mnie historycznych bombek nie ma - z wyjątkiem jednej. Wszystkie padły ofiarą różnych, szalonych zabaw i psikusów :-)

Rety! Co za kobiety! Do marketów na zakupy nie lubią chodzić... W jakie towarzystwo ja się wdałem?

Jak to, w jakie?? Doborowe!

Dośc nietypowe, Ryba. Nie spotkałem jednocześnie czterech kobiet, które zgodnie deklarują, że nie uwielbiają robić zakupów. To dość męska cecha, Ryba.

Swoją drogą, ja także jestem chyba nietypowy - lubię gotować.

Czyżbyś zarzucał nam brak kobiecości? :-P I przydawał cech męskich? :P

Kobieta nie lubiąca przebywać w we wspólczesnej świątyni komercji wykazuje cechy męskie. Świat się całkowicie pomieszał, Ryba. Ludziom się poprzestawiało w głowach i sami już nie wiedzą, kim są.

Pozaq tym, Ryba, to nie ja przydaję cech męskich. Założę się, że Ty na okrągło chodzisz w spodniach, a spódnicę zakładasz jedynie od wielkiego dzwonu. Mam rację? Mam. Kobiety wyglądają coraz bardziej podobnie do mężczyzn.

Czekaj, czekaj, ja nie pytam o współczesne pojmowanie cech kobiecych czy męskich, tylko o Twoje prywatne odczucia. Nie odkręcaj kota ogonem. :-P

To prawda, częściej chadzam w spodniach. Głównie dlatego, że dzięki temu unikam łakomych męskich spojrzeń. Moje przyjście w spódnicy wywołuje na ogół niezdrową ekscytację. :-P

Tyle że, Ryba, moje prywatne odczucia są kształtowane przez współczesne pojmowanie atrybutów kobiecości przez same kobiety.

Ależ ona jest najzupełniej zdrowa i pożądana, Ryba. No właśnie, w spodniach... A nie można by się ubrać w długą spódnicę? Zresztą, czy Twoje spodnie to jakieś bufoniaste, bezkształtne pantalony? Nie sądzę. Tak więc emocje i tak powstają. Nie zapieraj!

Akurat nie wierzę w to, co piszesz o kształtowaniu Twoich odczuć przez współczesne kobiety. :-P Wielokrotnie juz dowodziłeś racji swoim przekonaniom o trafności tradycyjnego podziału ról. Nie zapieraj! :-P Wiesz, i tak nie mam spódnic krótszych niż do kolana. :D Ostatnio, z okazji zimy nabyłam piękną spódnicę do pół-łydki. Jak w niej przyszłam, to się kolega bez przerwy lubieżnie uśmiechał. :-0

Ryba, Ryba, oczywiście nie zapieram. Jestem człowiekiem o dość otwartej głowie. Różne miewam poglądy, zależnie od okoliczności. NIe jestem żadnym dogmatykiem. Widocznie miałem jakiś interes, żeby się kiedyś upierać przy moich poglądach. :-) Była kiedyś taka anegdota o pewnym znanym krytyku teatralnym, który zwykł był mawiać: "pwiedzcie mi, czy to jest dobre, czy złe, a ja już to udowodnię".

A Ty, Ryba, wybrzedzając Twoją odpowiedź, zaraz zarzucisz mi tanią sofistykę i nic więcej. Ale nie masz racji. To jedynie biologiczne przystosowanie się do ciąglde zmieniającej się rzeczywistości.

Ale to nie była wina spódnicy do pół łydki, lecz tego lubieżnika.

Chorągiewka... :-P

Masz coś przeciwko chorągiewkom?

Zarzucasz mi oportunizsm?

Nie, skąd... Ładnie łopoczą na wietrze. :-P

No właśnie, dodają optymizmu i podtrzymują ducha walki.

O ile i jak wiatr zawieje...

Wiatr historii wieje zawsze w słusznym kierunku. Tego mnie nauczono podczas wojskowych szkoleń politycznych.

Historia pokazuje, że jednak nie zawsze... Historia wszak to zapis poczynań jednostek ludzkich, które jak powszechnie wiadomo, nieomylnościa nie grzeszą... ;-)

Zależy od tego, jakie książki historyczne się czyta. Ja napomknąłem o "jedynym słusznym" pojmowaniu historii, zgodnie z zasadami naukowej dialektyki materialistycznej, która torowała wśród ciemnoty postęp.

Pora mi do domu (wędzarni). Dziękuję i do widzenia. :-)

Się nie uwędź całkiem. No, może palec, w ramach kuracji. ;-) :-)

o fajny topic;)

Autorze! :D Oto, czego ktoś Ci życzy, zupełnie bezinteresownie: http://f.kafeteria.pl/temat.php?id_p=3372758 To na dobry początek dnia, przeczytasz to sobie w końcu całkiem rannym rankiem :-) PS. Jerzy H. to jednak wielki człowiek...