Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość *samotna*

Singielki mieszkajace same, jak spedzacie wieczory?

Polecane posty

Godzinka snu i jestem jak nowa :D Zdjęcia Wam nie podeślę, bo ojciec aparat zabrał ze sobą. Do Niemców pojechał i tydzień laby bez niego ;) W każdym razie moja fryzura taka klasyczna bardzo. Zaraz poszukam w necie czegoś podobnego ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mania ja sobie w zeszłym roku w Go Sporcie kurtke kupiłam. Coś koło 200 zł a pasuje i do spodni i do spódnicy. Sama w sobie nie grzeje, ale chroni przez wiatrem i zimnem :) Czarna z czerwonymi wykończeniami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć dziewczyny :) dzisiaj też zaliczyłam fryzjera :) trochę się bałam, bo poszłam do nowego (poprzedni ścinał mnie baaaaaardzo długo). Ale jestem bardzo zadowolona :) Gosia w przeciwieństwie do Ciebie mam taką hmmm.... nowoczesną fryzurę ;) a dokłądniej to asymetrię. Trochę odjechana, ale dobrze się w niej czuję ;) Wpadłam tylko się przywitać i zmykam odguzowywać moje mieszkanie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hejka. wczoraj chyba sie wstawilam. wypilam butelke wina ogladajac jakies filmidla... pozniej usnelam tak, ze nie slyszalam jak moj brat cioteczny byl u mnie na gorze... a dzisiaj rano mni etak zaskoczyl, ze nie wiedzialam o sooo chodzi:) teraz czekam na robotnikow do kuchni bo maja mi poprawic to co nam sie nie podoba... mam nadzieje, ze nie zejdzie im dluzej niz jeden dzien... ostatnio 3 dni montowali meble, ale mam nadzieje, ze teraz tak nie bedzie. pogoda za oknem nastraja tylko do picia, albo wycia:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jednostka wojsk pancernych. Młodzi żołnierze stoją przy czołgu. Podchodzi do nich dowódca. - Nazywam się kapitan Dyszel. Od dzisiaj jestem waszym dowódcą. - Tak jest panie kapitanie! - Żeby nie było niejasności - co jest najważniejsze w czołgu? - Działo - mówi jeden. - Nie,najważniejszy jest pancerz - rzuca drugi. - Radiostacja jest najważniejsza-krzyczy trzeci. - Bzdura, głupoty gadacie! Zapamiętajcie! Najważniejsze w czołgu, to nie pierdzieć! hahahahaha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kwiatek-- z ktora czescia szwabow masz do czynienia, ze moin znasz?? bo wiem, ze na poludniu to oni mowia grüß Gott.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
brutalny, ale na czasie.... Stewardesa dostała polecenia od kapitana, by w sposób dyplomatyczny i delikatny poinformowała pasażerów o tym, że samolot ma awarię i za kilka chwil się rozbije. Stewardesa wychodzi do pasażerów i pyta: - Czy wszyscy maja paszporty? Pasażerowie z entuzjazmem odpowiadają: - Taaak! - W takim razie niech wszyscy je podniosą i zamachają do mnie. Pasażerowie podnoszą paszporty w górę i radośnie machają. - A teraz wszyscy rolujemy paszporty nad głową. Rolujemy... ciaśniutko, ciaśniutko... Pasażerowie entuzjastycznie zwijają dokumenty, ciaśniutko... - A teraz niech wszyscy wsadzą sobie je głęboko w pupę, żeby zwłoki dało się łatwo zidentyfikować.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mama miała dwóch synów: optymistę i pesymistę. Chciała im wyrównać trochę szans w życiu i postanowiła, że na gwiazdkę da im nieco odmienne prezenty - optymiście coś dołującego, a pesymiście coś wystrzałowego. Jak pomyślała, tak zrobiła. Pesymiście kupiła kolejkę elektryczną z rozjazdami, tunelami, semaforami... słowem odlot. Dla optymisty miała coś gorszego; zapakowała do pudełka końską kupę. Przyszła gwiazdka, chłopcy dostali prezenty, obejrzeli je, i mama pyta pesymisty: co też mu Mikołaj przyniósł. A ten jak nie zacznie narzekać: że kolejkę elektryczną, ale na pewno nie działa, pewnie się szybko zepsuje, ma zepsute tory itd. itp. No więc mama podeszła do optymisty; - A ty, co tam synku dostałeś od Mikołaja? - Konika, ale chyba gdzieś uciekł?!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzien dobry. Wczoraj sie nie napilam, bo zostalam kierowca. Nie wytanczylam, bo jakos nastroju nie mialam. I go nie spotkalam. Chyba go kolega uprzedzil ze jestem, bo wpadlam na niego na wejsciu. Jednym slowem beznadziejnie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mówi wnuk do dziadka: - Kiedyś to mieliście źle. Nie było internetu, komórek, czatu ani gadu-gadu... Jak ty w ogóle babcię poznałeś ??? - No jak nie było? wszystko to było - odpowiada dziadek. - Ale jak to? - No przecież, babcia mieszkała w internacie, jak wracała ze szkoły to stałem na czatach, wychodziłem i z babcią gadu-gadu, a jakby nie komórka to i ciebie i twojego ojca by nie było....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poszedł ksiądz na targ kupić coś do jedzenia, bo miał mieć w parafii wizytację biskupa i biskup miał zostać na kolację. Podszedł do gościa z rybami i mówi: - O jaka piękna, duża ryba! Sprzedawca na to: - Pięknego skurwiela złapałem - co? Ksiądz się obruszył: - Panie, ja wszystko rozumiem. Piękna duża ryba, ale żeby zaraz przy księdzu takie epitety. Wstyd! Sprzedawca wyjaśnia: - Ale proszę księdza - skurwiel to jest nazwa tej ryby, tak samo jak płotka, okoń czy pstrąg. - Aaaa, no to w porządku. Poproszę tego skurwiela. Przygotuję go na kolację z biskupem. Przychodzi ksiądz na parafię, pokazuje rybę siostrze zakonnej. Zakonnica: - O jaka piękna, duża ryba. A ksiądz na to: - Ładnego skurwiela kupiłem, co? Zakonnica: - Ale co ksiądz - takie słownictwo? A ksiądz wyjaśnia, że ta ryba nazywa się skurwiel - tak jak inne węgorz czy szczupak. - Aaaa, to rozumiem. Ksiądz polecił zakonnicy żeby ta przygotowała skurwiela na kolację z biskupem. Stoi zakonnica w kuchni, skrobie rybę a tu wchodzi kucharka. - O jaka piękna, duża ryba - mówi kucharka. Siostra na to: - Piękny skurwiel - prawda? - Ależ co siostra? Nie poznaję! - oburza się kucharka. - A siostra to nie wie, że ta ryba nazywa się skurwiel - tak jak inne nazywają się karp czy lin. Siostra kazała przygotować skurwiela na kolację z biskupem. Wieczorem przyjeżdża Biskup - siada przy stole z księdzem i zakonnicą. Kucharka wnosi główne danie - rybę. Ksiądz biskup: - Jaka piękna, duża ryba! Na to proboszcz: - To ja skurwiela znalazłem i kupiłem. Odzywa się zakonnica: - A ja tego skurwiela skrobałam. Na to włącza się kucharka: - A ja skurwiela usmażyłam i przyrządziłam. Ksiądz biskup uśmiechnął się, wyjął z torby litr wódki i mówi: - k****, widzę, że tu sami swoi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:D hehehe Góralskie wesele - oczywiście, jak to bywa na weselu, wszyscy się pobili, ciężka masakra, sprawa w sądzie... Zeznaje drużba: Tańczę sobie z panną młodą, aż tu nagle młody przeskakuje przez stół i lu jej kopa między nogi... Sędzia: To musiało zaboleć... Drużba: Zaboleć?! Trzy palce mi złamał!!! :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kwiatek-- no teraz to juz zalapalam, no ze szwajcarami to nie mialam doczynienia na szczescie, bo jaos ich spiewne gadanie mi dzialalo zawsze na uzebienie. biala-- dobre dobre

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czterech mężczyzn: inżynier, chemik, księgowy oraz pracownik administracji państwowej spierało się czyj pies jest najmądrzejszy. Inżynier zawołał do swojego psa: - Pi, pokaż co umiesz! Pies momentalnie wskoczył na biurko, wziął ołówek, papier i narysował idealne koło, kwadrat i trójkąt. Księgowy zawołał swojego: - Bilans! Wiesz co masz robić! Bilans pobiegł do kuchni, przyniósł 12 ciastek, po czym podzielił je na cztery równe kupki. Chemik tylko spojrzał i zawołał: - Probówka! Do roboty! Suczka podbiegła do lodówki, wyciągnęła karton z mlekiem, po czym nalała dokładnie 180 ml do szklanki bez rozlania kropelki. Wszyscy spojrzeli na pracownika administracji państwowej i spytali: - A co potrafi Twój pies? Mężczyzna spokojnie powiedział do swojego pieska: - Przerwa Śniadaniowa! Do dzieła! Pies natychmiast zjadł ciasteczka, wypił mleko, narobił na papier, przeleciał pozostałe trzy psy, po czym zaczął narzekać, że zwichnął sobie podczas tego kręgosłup, wypełnił wniosek o odszkodowanie za pracę w szkodliwych warunkach i poszedł na chorobowe... hehehe - dobra chybva dosyć nie? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×