Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Sun4

Zdradzone kontra kochanki-tylko kulturalnie

Polecane posty

cassie wybrała co wybrała ,to jej decyzja i co z tym zrobi to jej sprawa,ale chciałaby żeby czas się cofnął,więc ....róznie może być....niegdy nie wiadomo co wydarzy sie dnia nastepnego.... ale poczekajmy jak wyjdzie z wanny...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anebi
witam, was kochane.byc może to wydaje sie na wyrost te "kochane"ale od 3 dni i czytam ten topik i mam wrażenie, że was dobrze znam. zostalo mi jeszcze 15 stron by byc na bieżaco, a pote, aktywnie wtrącic sie w dyskusje. chce po prostu ogarnąc całośc. ale jakaś taka ogromna chetka mnie opanowałowała w tej w chwili by podzielic się z wami przemyśleniami, jaki mam po prześleedzeniu przeważającej częsci topiku. po pierwsze primo :-)- duży szacunek do sc i... agi/ aga to po wielokropku ponieważ mhmm... jak by tu rzec - reprezentuje stronę przeciwna (bez urazy:) strzelec 63 i babeczka 68 też zrobily na mnie duże wrażenie ze względu na ciepło i dojrzałość w prezentowaniu swoich poglądów. i ta druga też. generalnie chodzi mi o to, że potrafiły"wznieść się ponad podziałami" i prowadzić w sensowna dyskusję nie epatując przekonaniem, że " ja to wiem najlepiej i tylko mój sposób myślenia jest jedynie słuszny". po drugie primo:) jest mnostwo racji w tym co piszą strony zdradzające i zdradzane. tak samo jak mnóstwo jest zdrad. zdrada zdradzie nie równa. nie można do jdnego worka wrzucać kolesia z hucząca andropauzą, panienki, która dowartościowuje się zaliczaniem żonatych, , romansów - bo nie nazwę tego związków wynikających zz czysto mhmmm. zauroczenia... to nie jest dobre słowo...chociaż nie,może być... młodym ciałem bez gram tłuszczu i rozstępów i tym oh kociuuuu jeeeeesteś wspaniaaaaaaaaaaaaały, naprawdę jeeeździsz BMW??????????? ... zaaaaaaaaaabierzesz mnie do tego zaj*stego hotelu, bommmmmmmmmmba dla mnie tygrysku, kkolezanki pekną z zazdrości i związkow takich gdzieś w tych oficjalnych układach coś się wypaliło i obie strony są by byc - a bo dziecko, a bo zewnętrzen uwarunkowania, majątek, strach przed nowym, a to jakoś poukładałem tę beznadzieję, bo nic mnie nie spotka, bo inni tak maja i to norma

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anebi
laptop mi się wiesza więc na raty:) cdn :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eee.... Anebi? Mam 30lat, bez tłuszczyku się nie obeszło.. Nie napalam się na jego samochód, a jak już jeździliśmy gdzieś razem na weekend, to do pokoju 25zl/dobe a nie super hoteliku... Cieszyłam się nim a nie tym, że koleżanki zazdroszczą, poza tym nie mają czego. Zostałam sama, bez rodziny, bez dziecka, nad czym bardzo ubolewam, bo czas nieubłagalnie leci... Więc może nie określajmy kochanek hasłem: OH TYGRYSKU ŁADNY MASZ KOLOR BMW, PRZEWIEŹ MNIE BO KOLEŻANKI CZEKAJĄ JUŻ W OKNACH... to raczej haslo dla gorących nastolatek szukających sponsora...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witalinea, przede wszystkim, zmieniłabym: jak tylko poczułabym, że zaczynam coś czuć, powiedziałabym o tym otwarcie, nie zgrywałabym się jak niedojrzały gówniarz, żeby zrobić wrażenie... I pewnie już wtedy dowiedziałabym sie jakie zamiary ma on. Jeśli okazało by się, że jestem dla niego kimś ważnym, to pewnie oboje zastanowilibyśmy się co z tym fabtem zrobić, gdyby okazało się, że jestem zabawką, odskocznią, to już dawno by się to skończyło a ja... Przez pół roku ukrywałam, że jestem zakochana, po czym się wycofałam... no i teraz jest mi smutno... i tęsknię. i żałuję wielu rzeczy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anebi
cassie, to pierwsza częśc ten net mi wariuje. sa tez taki kochanki i sa związki gdzie m + kochanka to przyjaźn, sex wsparcie, miłość, chęć bycia razem wspólne troski i problemy - nie tylko łózko. takie normalne bycie z druga osobą - dla miłości wsparcia, potrzeby bycia razem, świadomości, że on, ona jest najważniejszy/a

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
m usze powiedziec dobranoc ,mały sie obudził narazie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sc a mnie się to wszystko w głowie nie mieści.Po pierwsze nie masz prawa oceniać żony Twojego K. Po drugie tak naprawdę jak było i jest naprawdę między nimi wiedzą tylko oni dwoje. Ty wiesz tylko tyle ile chcesz wiedzieć i le się dowiesz z drugiego źródła. Po trzecie, czy kiedykolwiek pomyślałaś o tym aby się postawić w sytuacji tamtej kobiety. Nie wyobrażam sobie takiej sytuacji, gdzie przez pięć lat żyję z mężem na zasadzie, żyjemy każde swoim życiem ale tak aby dziecko się nie zorientowało, że coś jest nie tak. Czy takie założenie jest w ogóle wykonalne? W świetle prawa całkowity rozkład pożycia występuje wtedy gdy nie ma żadnej więzi, gospodarczej ,fizycznej, duchowej. Więc jak to sobie wyobrażasz, kim tamta kobieta była przez te pięc lat. Jak ten dom musiał funkcjonować aby to dziecko, na którym ojcu tak szczególnie zależy, niczego się nie domysliło. Czy zdajesz sobie sprawę z tego co ta kobieta musiała przeżywać? Do czego musiała się zmuszać?Umiałabyś tak grać? I jaki ona miała w tym cel aby tę grę wytrzymywać i trwać i w sumie czekać nie wiadomo na co. Nie rozumiem tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anebi
są małzenstwa, gdzie żona kocha, on chyba tez ale wielie rzeczy zgubili... zapodzieli po drodze..., są też taki któryc łączy tylko współny dorobek, dziecko i nic więcej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dobranoc sc, do jutra. Witalinea, nie chciałabym być na jej miejscu.Ale nic wiecej na ten temat nie powiem, bo nie wiem jak miedzy nimi jest, dlaczego ja zdradza, nie bede na jej miejscu nigdy, wiec nie ma sensu mowic o tym... miałam wyrzuty sumienia, bo czułam sie wspolwinna temu, ze jego zona jest oklamywana i kiedys moze cierpiec...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anebi
czemu jestem na pomarańczowo????????????? ale do skończenia wątku. są zony kochające i są zgorzkniałe,obojętne, traktujące faceta jako bankomat. mnóstwo szarości zamiast tak wymaganej przez wielu bieli albo czerni. dlatego ne można przypinać łatek- zła kochanka kontra dobra żona, cudowna żona - zolza kochanka zeruj aca na nieszczesciu innej

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No nie do konca. Rozstalismy sie bez slowa praktycznie. Nie chce mi sie wspomniac tej sytuacji. Mozesz tego odszukac na wczesniejszych stronach. Minął miesiac i spotkalismy sie ostatnio. Powiedzialam, ze sie zaangazowalam. No i uslyszalam, ze to co powiedzialam traktuje powaznie, i ze jak bede chciala sie spotkac to mam dac od razu znac.. nie uslyszalam nic na temat jego odczuc. no i mam zamiar wyciagnac z niego te informacje. jesli sie spotkamy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość anebi
chcę powiedzieć, że nie można generalizować. a oceniac innych mozna gdy zna się fakty, bez przykładania sztamp i szablonów funkcjonujących w naszym społeczenstwie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sluchajcie, jutro mam ciezki dzien, najpierw szkola, potem przedszkole, a potem zebranie z rodzicami znowu w szkole. musze klasc sie spac. dobranoc, do jutra :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witalinea, wlasnie taki mam zamiar. kto wie, moze uda sie po zebraniu z rodzicami. dam wam znac, czy sie odwazylam, bo straszny tchorz ze mnie ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Naprawdę z całym szacunkiem podchodzę do tego. Taka propozycja padła też z mojej strony, żyjemy każde swoim życiem. a co to oznacza w praktyce? Nie interesuje mnie to co robi druga osoba.Jest całkowita rozdzielność. Nie gotuję dla Ciebie, nie sprzątam po Tobie, nie piorę i nie robię nic, co dotyczy Twojej osoby. Płacisz alimenty na dzieci. Pozostałymi kosztami dzielimy się po równo.Ja mam swoje zycie , mam prawo robić co chcę, spotykać się z kim chcę i Ciebie to nie interesuje, nie komentujesz tego. Dzieci wychowujemy razem, nie kłócimy sie , dzielimy się obowiązkami z tym związanymi. I wiesz co? Mój M się na to nie zgodził. Chciał aby to tylko on mógł żyć swoim życiem a ja chyba miałam się poświęcić dla dobra dzieci, bo on już się poświęcił ,nie odszedł od wrednej żony dla dobra dzieci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie żyjemy :-o bo ja nie chcę tak żyć. To ja zrezygnowałam z takiego życia. Dlatego nie mogę strawić tych pięciu lat żony kochanka Sc. Nie da się udawać na dłuższą metę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość indovina
Przyznam, że zaintrygowała mnie historia sc :-) Też mnie zastanawia fakt, że sc nie chce "za wszelką cenę" już teraz zamieszkać z ojcem swojego dziecka tylko odwleka to w czasie. Nie boi się ryzyka, że żona będzie być może chciała ratować małżeństwo. Nie dba też o interesy swojego dziecka, które mogłoby mieć ojca na stałe, za to bardzo przejmuje się losem córki kochanka i jego żony. Zastanowiły mnie słowa sc o jej ukochanym: "facet ze swoimi przyzwyczajeniami i chorobami". Wiem, wiem wyrwane z kontekstu ale jednak takie jakieś... mało ciepłe. Może po prostu sc boi się tego typowego małżeńskiego życia na dodatek z facetem z przyzwyczajeniami i chorobami? W końcu przyznała w jednej ze swoich wypowiedzi, że dotychczasowe życie było dla niej wygodne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chcialabym wiedziec
dlaczego ludzie ktorzy kochaja sie naprawde...zenia sie z innymi?? ....znam kogos kto ma zone.....ozenil sie z kim z kim byl dlugo w zwaizku ona naciskala wiec sie ozenil w koncu jak dlugo mieli zyc na "kocia lape" w tym czasie on szlaenczo pokochal inna....ta inna wiedziala ze on jest w zwiazku nie chciala zatem go niszczyc...choc rowniez go kochala....bala sie i wycofala....mimo ogromu uczuc....on poczul ze juz jej nie odzyska...przestal walczyc o nia...o milosc...byli wczesneij przjacilolmi i nie wiedzieli dlaczego tak barzdo za soba tesknia....kiedy narodzilo sie uczucie..nie mogli tego pojac...jej nie bylo "nie bylo" on w ciagu 3 miesiecy ozenil sie..... o tamtej kobiecie ciagle pamietal....kontakt mieli sporadyczny...ona cierpiala, nie mowiac jemu o tym..i on cierpial....ale przeciez mial juz zone....teraz mialo byc dobrze.....tak sie jednak nie stalo...serce bylo silniejsze od rozumu.....zaczal namawiac tamta kobiete na spotkanie....na rozmowe w cztery oczy nie przez gg czy tel (tak bylo bezpiecznie).....spotkali sie....w koncu i ona nie wytrzymala...tak ja zranil zeniac sie z inna nie mowiac o swych planach.... kochali sie przeciez...ale ona sie bala tej milosci..nie chciala wchodzic w ich zwiazek budowac szczescia na czyims cierpieniu...po miesiacu od jego slubu.....spotkali sie........magia szalenstwo.....brak slow...... pozniej spotkali sie kolejny raz i jescze kolejny...choc dzielila ich odleglosc to nie mialo znaczenia....ta milosc ciagle byla...tylko ze teraz bylo juz za pozno...on mial zone.....nie ukladalo sie mu zona ciagle klotnie tak wczesneij wygladal jego zwiazek ale trwal w nim..po co...przyzwyczajenie....?? nie wiadomo...sama nie wiem dlaczego ludzie sa w takich zaiwzkach a na koniec skladaja przysiege przed Bogiem...postanowili sie rozejsc, nie wytrzymywali ze soba...wczeseniej byli w kilkuletnim zwiazku...."rozejsc" choc ciagle mieszkali razem i byli malzenstwem.....a tamta dziewczyna?? rozpaczala...wreszice posluchala serca...zlamala wszelkie swoje zasady....milosc...ogrom uczuc...wsyztsko toczylo sie tak szybko...bylo jednak wiele bolu....on ciagle nie odchodzil od zony...przeszkoda byly pieniadze brak mieszkania....a moze po prostu sie bal....przeciez od zawsze byl tylko z nia...a tamta dziewczyna...plakala...chciala miec go tylko dla siebie, choc uwazala sie za kogos zlego.....powtarzala ze nie ma prawa..on zapewnial ze ma prawo, ze jest tylko jej...ze kocha ja nad zycie...ze beda razem, ze musza walzcyc, bo warto walczyc o prawdziwa milosc bo ona jest w zyciu najwazniejsza....spotkalo ich ogromne szczecie...wreszcie byli ze soba..a zona w koncu nie wytrzymala.....nagle zaczela mowic ze go kocha ze jest jedynym....zaczela walczec.....i jakie sznase miala dziewczyna ktora byla daleko...z zona byl na co dzien....widzial jej smutek rozpacz....mieli sie rozstac.....mial byc z tamta dziewczyna....byly plany...pozwolil jej sie tak mocno zaangazowc...uwierzyla w kazde jego slowo.....nie minelo pol roku.... a on telefonicznie powiedzial jej ze to koniec.... podobno zona go zmusila wciskala slowa do ust....bez wyjasnien bez niczego.....kilka godzin wczesneij mowil ze kocha, wrocil do domu......i zmienil zdanie o 180 stopn.....wielka milosc???? co to jest wielka prawdziwa milosc??? dziewczyna sie zalamala.....do tego stopnia ze podawano jej leki.....schudla, wycienczyla organizm, zaprzepascila wiele...dlaczegO? bo uwierzyla, ze dostali druga szanse...ze teraz bedzie juz tlko lepie....ze przeciez prawdziwa milosc wszystko zwyciezy....zostala ukarana za to....on cierpi?? byc moze...bo nazywa siebie tchorzem bo mowi jej jak teskni....ze boli go to ze tak ja skrzywdzil, ze nie wie dlaczego to zrobil, ze zmienil zdanie....a ona zyje z dnia na dzien....stala sie wrakiem czlowieka.... rozumiecie cos z tego????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalime
czasem chcialabym porozmawiac z jego zona....ale co tak naprawde mialabym jej powiedziec....znala mnie...jestesmy mlodzi...ona jest niecale pol roku jego zona...nas laczylo cos 2 lata...COS...ale na plaszczyznie czytso emocjonalnej...z nia byl w zwaizku...chcial zerwac, ciagle go trzymala...targnela sie na swoje zycie.....kochalam go bardzo...wczesniej bylismy przyjaciolmi...sami neiw eimy kiedy pojawilo sie uczucie....ale wiecie co poddalam sie...nigdy nie laczyla nas wtedy fizycznosc......byl z nia...wiec nie moglam wchodzic miedzy nich....probowalm ograniczyc kontakt...prosil mnie blagal tak barzdo walczyl...ale przeciez byla ona....a ja tego nie chcialam...ona ktora raz mowila ze nie chce z nim byc ze go nienawidzi innym razem przpraszala i mowila ze kocha nad zycie.....odeszlam z jego zycia zamilklam ozenil sie z nia....uczucie nie zgaslo.......fizycznosc nasz byla...po ich slubie....po co sie zenil?? nie wiem....bo ona chciala......on lat 22 ona 24...... tak bardzo go kocham to boli... bylam kochanka??? kims zlym??? co ja takiego wlasciwie zrobilam?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kalime
najbardziej czego w zyciu zaluje to tego ze wtedy sie wycofalam....wtedy gdy jecze nie byl jej mezem..ale czy on potrafilby od niej odejsc?? byla jego pierwsza kobieta....mimo iz ponizala czesto to jednak kochala....nie chciala by jej opuscil i robila wsyztsko.......by z nia byl i wygrala...moze to ejst dla niej milosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mały zasnął ,a ja nie moge .. strzelec -a czy ja oceniam zone mojego K ???CHYBA FANTAZJA CIE PONIOSŁA...wiem tyle ile chce wiedzieć ,a najchętniej chciałabym nic nie wiedziec o ich wspólnym zyciu,to ich zycie a chwilowo stało sie moim ...ja tez zony mojego K nie rozumiem i teraz kiedy zostawiła dziecko i sobie pojechała to juz wcale jej nie rozumiem ,starałam sie przez kilka lat zrozumieć ...tylko po co ??? jak sie okazało miała wybór...ja się o tym dowiedziałam całkiem nie dawno i nie zrobiła z tym wyborem nic a może co z nim zrobiła wie tylko ona... Strzelec ja cie nie rozumiem,swojemu mężowi powiedziałaś dokładnie to samo co mój K swojej zonie....to o co ci chodzi??ona tez nie odeszła ,tak jak i twój mąż ,po prostu pozostali w jednym mieszkaniu i tyle ,nie wtajemniczając w swoje sprawy dziecka.I stało sie to zanim w zyciu mojego K pojawiłam sie ja... troche nie rozumiem twojego ataku... indowina- te słowa które tak cię zastanowiły- faktycznie wyrwane z kontekstu -chodziło mi o zupełnie coś innego....wiesz takie typowe to zycie to nie będzie i pewnie że się boję ,dlatego chce stworzyc podstawy bytowe nazwijmy to chłodno do wspólnego zycia pod jednym dachem w 5 osób a może nawet 6 ,bo zycie to nie tylko słodkie słowa ,ale szara rzeczywistośc .Tez bym chciała mieć receptę na wszystko ...ale po co wtedy kształcic lekarzy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobieta.....
Kobiety wola byc naiwne niz samotne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobieta.....
Kobieta chce znac prawde ,ale nie chce jej slyszec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kobieta.....
Jesli kobieta jest winna ,to winny bedzie temu mezczyzna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość indovina
Masz rację sc, że słodkie słowa to nie wszystko. Ale to nie jedyne słowa, które zwróciły moją uwagę na Twój stosunek do niego i Waszego związku. Po prostu zaczęłam się zastanawiać, czy Tobie na pewno na nim zależy? Chociaż on też mnie zastanawia. Od pięciu lat wegetuje z żoną. Od pięciu w Tobie zakochany z wzjamenością. Od czterech ma z Tobą dziecko. I nadal tylko CHCE złożyć pozew o rozwód... Ale jakby się tak głębiej zastanowić, to Wy do siebie pasujecie z tym wyważonym, chłodnym i planistycznym podejściem do życia :-) Barwna, emocjonalna i spontaniczna żona jest Waszym całkowitym przeciwieństwem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sc, nie widzisz, że w tym wszystkim coś nie gra? Gdyby tak żyli ze sobą przez 5 lat, to teraz nie byłoby żadnego problemu. To małżeństwo praktycznie już by nie istniało i niestety nie byłoby co ukrywać przed nastoletnim dzieckiem.Czy ono byłoby szczęsliwe w takim domu? Co rozumiesz przez słowa K , że robi coś dla dziecka? To dziecko nic nie zauważyło? No nie mogę tego po prostu czytać. A ta żona po pięciu latach takiego życia, zamiast się cieszyć, że w końcu się uwolni, to coś pokazuje. Nie zastanowiłaś sie dlaczego tak jest? Bo ja tak. Znam sprawę z autopsji. U mnie trwało to dwa lata. Mój M okłamywał mnie tak samo jak tę kobietę. Też mi coś obiecywał, zapewniał, prosił. Nie wiesz dokładnie jak tam było. Bo gdyby było tak jak opisujesz to rozwód przebiegłby jak refren piosenki.I jeszcze te twoje słowa- Ma prawo tam mieszkać. Tak, ma wiele praw i żadnych konsekwencji za życie jakie prowadził. Też miał prawo tak żyć? A jakie prawa miała ta kobieta? Czym było jej życie przez te ostatnie lata? Byłaś skutkiem rozpadu małżeństwa? Jasne! A nie zastanawiałaś sie ,że ten skutek nie dał żadnych szans naprawy tego co było złe? Nie będe Ci więcej tłumaczyć. Nie życzę Ci abyś musiała kiedykolwiek przeżywać to samo co tak kobieta, więc staraj się bardzo aby historia się nie powtórzyła i żebyś nie musiała przed dzieckiem i dla dziecka udawać szczęśliwą kobietę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bvcvxn c
och co za heroiczne postępowanie tego tatusia zaraz się jeszcze okarze, ze tamta zona ma 10 kochanków, porzuci własne dziecko, a ono pokocha kochanke tatusia całym sercem jeszce po drodze będzie mnóstwo nieszczęść, które spotkają bohaterowie tego romansu, jeszce nie raz ktoś będzie chory i umierający i nieszczęśliwy, ale nie bedzie to ta zona..........w tych właśnie kwestiach sc chce wzbudzić w was litość ciekawe jakie jeszcze bajeczki wymyśli chyba naczytała się za dużo romansów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przecież to dziecko
jego córka napewno się pyta co się stało, ze mama tak nagle znikneła? co jej ojciec odpowiada? dlaczego nadal nie mówi prawdy, świeta sie już dawno skończyły a on nadal milczy jaki obraz matki ma teraz ta dziewczynka skoro jej ojciec nic jej nie powiedział a dla tej kobiety kazda minuta w jednym domu z tym facetem to koszmar

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×