Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość cierpliwosc do cudzych dzieci

cudze dzieci w twoim domu

Polecane posty

Gość cierpliwosc do cudzych dzieci

ile macie cierpliwosci do cudzych dzieci? wlasnie byla u mnie kolezanka z 2-letnia coreczka. koszmar!!!co jej wpadlo do raczek -szargala po ziemi (lacznie z moim kotem-maskotka, prezentem od meza)telefon, pilot-to wyrywala z reki szyby obmacala, firany i zaslony wytargala misiami haribo juz sama sie czestowala ja caly czas spieta, bo wariuje to, wymachuje, a ja w piatym miesiacu ciazy raczej wolalabym, aby mnie nie uderzyla w brzuch kolezanka srednio na to reagowala. etap w zyciu, kiedy znajomi maja dzieci to kolejne wyzwanie dla znajomosci.... powiedzcie jak sobie z takimi sytuacjami radzicie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cenne rzeczy pochowaj przed wizytą, koleżance powiedz że niektórych zachowań nie akceptujesz, oczywiście w miły sposób :) I miej realne oczekiwania, trudno wymagać żeby dwulatek siedział podczas wizyty na grzecznie na tyłku. Dobrze gdy w domu są jakieś zabawki, ja tego problemu nie mam bo sama mam dzieci. Jak nie masz zabawek w domu to podsuń małej coś czym się będzie mogła zająć, przynajmniej przez chwilę - plastikowe pojemniki z pokrywami, plastikowe łyżki, stare kolorowe czasopisma itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rsrsrsrsrrs
cudze dzieci (kolezanek)narobily mi takiego rabanu w domu jak po wyjsciu tornada...nie mam (jeszcze)wlasnych dzieci i poki co nie zamierzam miec,bo zaczelam doceniac spokoj ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cocoshka
haha, mam tak samo, jestem w 7 miesiacy, przyszla do mnie kolezanka ze swoja 2,5 latka i znienawidzilam to dziecko. wyjo, deptalo zabawki, prawie nie dalo sie pogadac przez ten wrzask, zalowalam, ze zapomnialam o tv i dvd, moglam puscic jakies bajeczki, moze by sie uciszyła. matko, co za horror, jak poszly, to zaraz trzeba bylo za odkurzacz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja moge
prawdziwy horror jeszcze przed wami dziewczynki...Zobaczycie za rok jak wasze zaczną chodzic.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nastawcie sie na to ze za
dwa lata wszystkie Wasze bezdzietne znajome, zerwa z Wami kontakty:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cocoshka
a mi sie wydaje, ze moje nie bedzie takie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jakie będą z was matki
Zobaczymy co wy wychowacie.Nie popieram bezstresowego wychowania , jednak krytyka od was ---przyszłych matek ---jest jeszcze gorsza bo za plecami koleżanek.Trochę odwagi---powiedzcie to im , a nie za plecami na forum.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieci, nawet te rozkapryszone i płaczliwe w ogóle mnie nie drażnią. Lubię przebywać w towarzystwie dzieci, bawić się z nimi, obdarowywać prezentami i widzieć uśmiech na ich buziach. Mam taką wrodzoną sympatię do dzieci, jestem cierpliwa i to może dlatego, tak lubię dzieci. Rozumiem, że kogoś dzieci mogą drażnić, irytować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cocoshka
a po co im mowic, po co psuc humor, same widza, ze nie moga okielznac malucha. zeby czule sie nirswojo i nie wychodzily z nimi do towarzystwa? jakos przezylam ten nalot i jesli trzeba bedzie przezyje jeszcze raz, tylko przygotuje sie lepiej, wiec nie widze potrzeby psuc stosunkow.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja mialam taki \"problem\" z moja siostra i jej coreczka. I stwierdzilam, ze wizyty u mnie w domu nie maja sensu, bo malej naprawde nie da sie upilnowac. Staram sie wiec, zebysmy sie spotykaly u niej w domu albo na spacerach. Obie sie wtedy o wiele mniej stresujemy i spedzamy milo czas. I mysle, ze to jest najlepsze wyjscie. A z drugiej strony dziwia mnie matki, ktorym \"w gosciach\" sie wydaje, ze gospodarz ma za zadanie zajac sie ich dzieckiem, a one same zachowuja sie, jakby byly kobietami bedzietnymi.... Po prostu rece opadaja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wy poprostu nie poznalyscie mojego dwulatka:D On ma \"diabliki\" w oczach;):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W wielu przypadkach to wina rodziców. Dziecko trudno winic...ja mam taka znajoma co jak przychodzi ze swoim 3 latkiem i od rzuca zabawkami mojego synka, tłucze o ziemie to ona mu słowem nie zwróci uwagi. To zawsze ja musze reagowac, ale i tak widze ze ona komletnie nie rozumie czego ja chce od jej aniołka. :-0 Pewnych ludzi lepiej nie zapraszac....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Te co nie mają dzieci poczują coś w rodzaju dejavu jak ich dzieci będą broiły u innych. Rozumiem, że teraz sobie wyobrażają, że ich dzieci takie nie będą, że będą grzeczne i potulne. Ale to tylko wyobraźnia:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cocoshka
haha, no wlasnie tak sobie wyobrazam swojego synusia - grzeczny, ułożony chłopczyk :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No kurcze, nie zgodze się. Ja mam dreszcze, jak ma przyjść ktoś z dzieckiem, bo mam wiele nieprzyjemnych wspomnień. W ogóle nie przepadam za dziećmi. Nigdy nie lubiłam rozkapryszonych, wrzeszczących i nieokiełznanych maluchów i dokładam wszelkich starań, żebym za swoje nie musiała się wstydzić. Skoro ja nie lubię takich dzieci, to i jestem w stanie zrozumieć, że ktoś może też nie lubić. Nie mówię, że moje dziecko jest idealne. Tez psoci, też hałasuje. Ale jak idziemy do kogoś to wie, że MUSI być grzeczna, bo inaczej jest to ostatnia wizyta. Ma 2,5 roku i wbrew pozorom takiemu maluchowi naprawde da się dużo wytłumaczyć. Ponieważ mam małe dziecko i wiem ile można wskórać, dlatego ja nie mam żadnego usprawiedliwienia dla mamusiek, które w gościach w ogóle nie zwracają uwagi na małe dziecko. Uważam, że to brak kultury. Czy idę do kogoś z psem, z gadającą papugą, czy małym dzieckiem - nie ma znaczenia - jestem za \"towarzystwo\" odpowiedzialna i w moim interesie leży zadbać o to, że nikt nie oddychał z ulga po moim wyjściu. I jeszcze jedno - jak wychodzę z dzieckiem po wizycie, gdzie bawiło się zabawkami, prosze, żeby przed wyjściem pomogła posprzątać. I mała robi to z chęcią traktując jako formę zabawy. Natomiast dostaję ciarek, jak po wizycie u mnie dom wygląda jak po trzesieniu ziemi i kobitka zabiera dzieciaka pod pachę dając wielkie kroki, bo nie da się normalnie przejść po dywanie. Może uznacie mnie za totalnie walniętą, ale dla mnie to jest po prostu złe wychowanie. Od co. I mamuśki i dziecka. Jest czas na dziczenie, jest czas na wygłupy pbez granic i taplanie w piachu, ale jest też czas, kiedy dziecku musi się umieć zachować. nawet jeśli ma 2 latka. Bo można to osiągnąć bez wrzasków i bicia. Koniec. teraz do ataku ( bo że będzie, to pewne )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i co zrobisz jak taki nie będzie? ;) Przez mój dom odkąd pamiętam przewijają się dzieci. Teraz to już praktycznie drzwi się nie zamykają. Aby to trochę ograniczyć na pierwsze chwile z maluchem robimy dzieciom \"klub\" tzn pozwalamy im szaleć na strychu, wynieśliśmy im wieżę, tv+dvd, poznosiły tam swoje skarby i przewijają się tłumy:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Shalla>>> masz rację. Ja też stawiam dzieciom wyraźne granice. I nie raz słyszałam,że moje dzieci są grzeczne (m.in. nie wdają się w bójki, co niestety czasem kończy się płaczem, bo same obrywają..:o) Ale \"grzeczność\" dzieci doceniają tylko rodzice, a Ci co ich nie mają właśnie myślą, że będą miały w domu siedzące przy stole ideały:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ha, dziewczyny, to ja Wam cos powiem... Przed zajściem w ciążę, przychodzili do nas znajomi z dwójka chłopców w wieku 2, 3 lat...matko to był horror!!! Ja przez całą wizytę miałam zaciśnięte zęby i tylko myślałam o tym, kiedy sobie pójdą..... no wiem, nie ładnie, ale to był koszmar. Tylko myślałam, że jak bym dorwała któregoś, to pióra by leciały.... Potem urodziłam córkę, następnie syna... i co???? Mam to samo... dwa diabełki i bajzel nie do ogarnięcia praktycznie.... :-p Jaki z tego morał ? Po pierwsze na cudze patrzy się mniej przychylnym okiem... Po drugie, jak będziesz miała dziecko, to też zrozumiesz, że dzieci już takie są :-p i nie będzie Ci aż tak przeszkadzał ich wrzask i krzyk :-p Pozdrawiam 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj tak, mamo trójeczki. Ja wiem, że sa dzieci spokojne i uległe już z natury, ale nad większością trzeba jednak popracować. Ale ten trud się opłaci - moim zdaniem. Rozumiem matki, które ciężko pracują od świtu do nocy i swoje dziecko widują w drodzo do i z przedszkola. Ciężko w takim czasie pewnie o naukę, o wpajanie jakichś zasad itd, a gdzie jeszcze czas na wspólną zabawę? Ba... no bywa i tak. Ale jest mnóswto niepracujących matek, którym się po prostu nie chce. Wolą przeżywać katorgi w sklepie, kiedy dziecko się rzuca na ziemie, kopie, cyrk odstawia, wolą płonąć ze wstydu, kiedy ludzie z niesmakiem odwracają wzrok od skandalicznie zachowującego się dziecka, niż.... poświęcić trochę czasu na wspólny czas.... I jeszcze się trochę pomądrzę: wydaje mi się ( a może nawet jestem pewna ), że 50 % sukcesu to... dawanie przykładu. W domu, gdzie normą jest prosze, dziękuję i przepraszam, a ludzie są spokojni i zrównoważeni rzadko zdarza się dziecko, którego nie sposób opanować. W każdym razie - ja nie mam cierpliwości do cudzych dzieci i ograniczam zaproszenia tych znajomych, których pociechy roznoszą mi dom. Miłośc do dziecka to jedno, ale szacunek dla czyjejś pracy, to drugie. I nie ważne, czy idę do kogoś kto ma perskie dywany, czy linoleum i meblościankę. Nie ma znaczenia. Ktoś ciężko sobie zapracował na to i nie musi patrzeć z przerażeniem, jak moje dziecko radośnie to dewastuje. Takiego samego zrozumienia oczekuję od moich gości. A kto nie potrafi zrozumieć... trudno, niech się udziela towarzysko gdzie indziej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
elizabetho - nie zgadzam się z Tobą. dzieci już takie NIE są. To zależy od ich wychowania. Przykro mi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Shalla masz jak najbardziej
racje, Jak kogos przypreowadzam ze soba to za niego odpowiadam w calej rozciaglosci. Rozbestwione dziecko swiadczy o mnie, jesli nie umiem okielznac, to nie moge komus wsadzac na glowe takiego pasztetu.I oczywiscie dzieci biora przyklad z rodzicow.Trzeba tlumaczyc, wychowywac od najmlodszych lat. Moje np czasem byly ciut nieznosne w domu, bo czlowiek nie jest idealny non stop, ale na wizycie pelna mobilizacja , robily sie wzorowe. Inaczej natychmiast bym sie zmywala. Podobnie z psem. Moj pies niestety do gosci sie nie nadaje, bo robi sie nieznosny,a psu trudniej wytlumaczyc, wiec z bolem serca zostawiam go w domu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cocoshka
to fakt, nie mam pojecia, jakie bedzie moje dziecie, pobożne zyczenie, ze bedzie spokojne, bo od pierwszego dnia w brzuszku bylo nieklopotliwe i nie sprawilo mamusi najmniejszej dolegliwosci, wiec juz tak mi sie wydaje, ze totaka kochana dziecina :D druga sprawa, ze ja nawet nie wyobrazam na razie siebie w roli matki-wychowawcy, jaka bede, jak sie bede zachowywac, wiem tylko, ze czasem irytuja mnie mamuski z dzieckiem, ktore widzac, ze ich malezachowuje sie nieladnie, nie zwracaja na to uwagi. przypomniala mi sie wizyta innej kolezanki, ktorej coruchna wtedy juz chyba 5 latka, weszla do mojej kuchni i wyjadla wszystkie czekoladki, zreszta na oczach mamusi, podczas gdy poczestowalam ja kilkoma, a reszte mialam odlozona dla innych gosci i siebie. ale nie daj jej wtedy czegos, to bylby taki wrzask, ze dziekuje. przelknelam jakos te strate :) ta sama dziewczynka, krzyczala na nasza wspolna kolezanke "wynos sie stad" "idź stad", kiedy przyszlysmy w gosci - zbaranialysmy- a matka nic - glupia mina i zadnego przepraszam. ehhh nie chce sie madrzyc, bo Wy mamusie macie juz spore doswiadczenie. Sama na szczescie jestem spokojna z natury, opanowana i mam nadzieje, ze uda mi sie malucha wychowac na radosnego brzdaca, ale nie meczacego otoczenia. Szalec to on moze na podworku i u siebie w pokoiku - pal licho sciany, podlogi :) ale jeszcze dluga droga przede mna. ps. maly pewnie poczul, ze o nim mowa, bo zaczal sie mocno wiercic, a byla cisza :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Shalla masz jak najbardziej
cocoshka - nie ma cudow, jak mala wrzesczy "wynos sie stad" to na bank slyszala cos takiego w domu. I nieprawda jest,ze dzieci zle zachowanie biora glownie z TV i od kolegów. Dla malego najwiekszy autorytet to rodzice, ich zachowania widzi na co dzien, podpatruje i to bardzo uwaznie, a potem stosuje we wlasnym zyciu. Pewnie, ze dzieci maja rozne charaktery,sa chocby mniej lub bardziej spokojne . ale zawsze nasladuja sposob bycia i slownictwo rodzicow. Powiem wiecej, dzieci sa bardziej rygorystyczne i biora wszystko bardzo serio. Tlumaczylam swoim zawsze,ze tzw brzydkie slowa swiadcza o ubostwie jezykowym itd , oczywiscie ich nigdy przy nich nie mowilam, bylam konsekwentna. No i teraz mam, bo nie moge zakląc przy doroslym juz synu, swięte oburzenie.Ale coż - to dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W duzej mierze dzieci sa takie na jakie im pozwolimy zeby były... Wszystkie dzieci sa takie same? Absolutnie sie nie zgadzam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jestem mile zaskoczona. Spodziewałam się, że raczej temat zaatakuje liczne grono mamuś, których dzieci nadają się do rpgramu \"super niania\" i zjadą nas dokładnie za krytykę :) To miło, że są jeszcze ludzie, dla których coś znaczy dobre wychowanie. I nie uważają tego, za coś nadprzyrodzonego, co się w naturze w zasadzie nie zdarza. Ja się teraz nad tym zastanawiam, to pare rzeczy mi się skojarzyło. Zobaczcie, jaki to jest prosty mechanizm. Siedzi rodzina przy stole. Jedzą sobie powiedzmy śniadanie. W ilu domach padną słowa: - daj mi sól. ? Na pewno w wielu to jest całkiem normalne. A w ilu domach ludzie zwracają się do siebie zwyczajowo: - Czy mogę poprosić sól? Tak po prostu, bez żadnego ą - ę ? A potem się dziwimy, że dziecko w domu u siebie, czy u kogoś mój: DAJ. A jak ma mówić? Skoro tylko taki zwrot słyszy? dziecko nie widzi w tym nic niegrzecznego. A inni owszem.... I odwrotnie, dziecko, które w zabie zwróci się do loleżanki: \"- czy mogę Cię poprosić o to wiaderko?\" - tez nie wie, że powiedziało coś bardzo grzecznie. POwiedziało, bo tak słyszy wiele razy dziennie w domu i uważa to za normalny potoczny zwrot. Bierzmy to pod uwagę, drogie mamusie, a wszystkim nam będzie się żyło milej i sympatyczniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Shalla masz jak najbardziej
swieta racja. Jak slysza w domu, tak mowia.Kiedys sie wkurzylam i powiedzialam do synka: "Zjezdzaj stad!" A córka: "Mamo, jak mozesz tak mówic?" "A jak mam powidziec?" "No - prosze stąd zjechac!" Usmialam sie, odtad zawsze tak mówimy. Lubiłlam,zeby w domu, na codzien takze przy malych dzieciach bylo ladnie nakryte do stolu,zeby jesc porzadnie nozem i widelcem.Kiedys czytalam tu gdzies uwagi co do serialu Klan, ze lipa, bo za elegancko nakrywaja i nie klną. U nas to raczej norma. No, moze jak jestem sama, to mi sie nie chce. I sokow do dzbanka nie przelewam, chyba,ze przy gosciach. Poniewaz czasem jest wino do obiadu, dzieci sie nauczyly,ze wino jest do picia a nie do upicia sie i nigdy nie bylo problemow z upijaniem sie w szkole. Tez nigdy nikt z nas nie palił. Co oczywiscie nie znaczy,ze jestesmy bez wad,ale nasze wszystkie wady widac potem na dzieciach jak wyrzut sumienia niestety:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cierpliwosc do cudzych dzieci
hej :) super,ze ten temat znalazl tyle odpowiedzi :) jedno jest pewne-jak ktos nie umie (lub raczej nie doklada staran) zapanowac nad swoim dzickiem w gosciach, to niech zaprasza do siebie lub zorganizuje dzicku opiekunke lub babcie,ciocie itd. jak chce przyjsc z wizyta albo umowic sie na spacer z kolezanka i trzeba przyjac do wiadomosci fakt, ze z 2-latkiem spotkanie nie bedzie wygladalo tak spokojnie jak kiedys, czyli zachecam matki do poswiecenia czesci uwagi "diabelkowi" :), a nie radosnie swiergotac o duperaelach podczas gdy male wlazi mi do szafy w sypialni..... na poczatku czulam sie nieswojo zwracac uwage dzieciom kolezanek, ale widze,ze one w sumie sie nie obrazaja, byle zrobic to grzecznum, tlumaczacym tonem i wazne zeby nie popelniac takiego bledu:pozwolic dziecku wejsc razem z toba do sypialni, czy otworzyc szafke itd. bo za chwile bedzie to robilo same nastepnym razem bedzie czekac, az ja na chwile znikne i przyniose mu haribo, a pozniej odniose zamykajac dzwi do drugiego pokoju tak samo nie bede czula sie juz glupio zabierajac np. maskotki czy zdjecia slubne w szklanych ramkach do drugiego pokoju i zamykajac tam drzwi a mam tez cos do myslenia a'propos mojego dzicka jak bedzie mialo 2 latka. moze w gosci bedzie przychodzic ze swoimi zabawkami, aby mialo sie czym raczki zajac pozdrawiam i zapraszam do opisywania swoich doswiadczen. niektore moga byc dosyc zabawne :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zgroza dobrze ze mam normalne przyjaciółki które lubią moje bardzo żywotne 2.5 letnie dziecko i na odwrót nie mam takich problemów to przecież naturalne u dziecka ze jest ciekawe i oczywiste ze jeśli czegoś nie wolno to należy zwrócić uwagę Nie mam problemu mogę zostawić córkę pod opieką przyjaciółek i one nie mają problemu w zwróceniu uwagi jeśli czegoś nie wolno .A tym co krytykują to życzę spokojniutkich nie sprawiających problemu dzieci które w gościach siedzą trzy godziny bez ruchu ha ha

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Mama Niki
Moja córeczka ma prawie rok i dopiero od 2 m-cy samodzielnie chodzi. Tłumaczę jej, co jest dobre, a co złe, co wolno robić, a co jest kategorycznie zabronione, ale ona jest za mała, żeby to zrozumieć. Nie raz zdarzyło się, że podeszła do ławy i zaczęła ściągać na siebie filiżankę z kawą, albo talerz ciasta, który spadł na podłogę. Muszę jej non stop pilnować, ale jak spuszczę ją z oka, to mają miejsce różne sytuacje: zwali wazon, ściągnie i rozbije szklanki, zacznie wyciągać piasek z doniczki itp. Krzyki, tłumaczenia, proszenia, klapsy nic nie dają. Gdybym patrzyła na to wszystko z boku, to też powiedziałabym, że moje dziecko jest nieznośne, ale na szczęście mam wyrozumiałe koleżanki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×