Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pasja

BIESIADA

Polecane posty

Gdy w pewien słoneczny ranek szłyśmy wraz z moją dwuletnią córeczką Lisą w stronę domu, podeszły do nas dwie starsze panie. - Czy wiesz, że jesteś piękną małą dziewczynką? -powiedziała jedna z nich, uśmiechając się do Lisy. Moja córka westchnęła i oparła rączkę na biodrze. - Tak, wiem - odpowiedziała znudzonym głosem. Przeprosiłam obie panie, zawstydzona trochę próżnością Lisy, i poszłyśmy dalej. Całą drogę zastanawiałam się, jak powinnam była zachować się w tej sytuacji. -Liso - powiedziałam łagodnie, gdy dotarłyśmy do domu. - Te dwie starsze panie mówiły o pięknie, które masz w sobie. To prawda, że masz ładniutką buzię, bo taką stworzył cię Bóg. Ale każdy musi być piękny również w środku. WITAJ BIESIADO🖐️ Witaj JARZEBINKO! ___Wrocilam wczoraj bardzo pozno wieczorem.Wracalam obladowana.Zakupy swiateczne mam juz z glowy.Chyba sie jeszcze bardziej \"doprawilam\" i zazylam wyprobowana miksture.Wypocilam sie.Przed chwila wstalam.Czuje sie znacznie lepiej.Jestem jedynie zakatarzona.Miejmy nadzieje,ze jutro bedzie juz dobrze. Dedykuje Tobie i wszystkim biesiadniczkom opowiadanie o wewnetrznym pieknie,,,, WEWNETRZNE PIEKNO❤️/1/ Lisa spojrzała na mnie, nic nie rozumiejąc, więc mówiłam dalej. - Czy chcesz wiedzieć, na czym to polega? Skinęła poważnie głową. - Dobrze. Tylko od ciebie, skarbie, zależy, czy będziesz piękna wewnętrznie. Do ciebie należy wybór, czy będziesz dobra dla rodziców, brata i dzieci, z którymi się bawisz. Musisz troszczyć się o innych ludzi, kochanie. Musisz dzielić się zabawkami ze swoimi koleżankami. Musisz pomagać temu, komu jest źle, kto ma kłopoty albo potrzebuje przyjaciela. Gdy robisz te wszystkie rzeczy, jesteś piękna wewnętrznie. Rozumiesz, o czym mówię? -Tak, mamusiu. Przepraszam, ale nie wiedziałam o tym.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cz.2 Trzymając ją w ramionach, powiedziałam, że ją kocham i żeby nigdy nie zapomniała o tym, co przed chwila usłyszała. Nigdy więcej nie rozmawiałyśmy już na ten temat. Prawie dwa lata później przeprowadziliśmy się na wieś i zapisaliśmy Lisę do przedszkola. W jej grupie była dziewczynka, której mama umarła. Ojciec Jeanny ożenił się po raz drugi z ciepłą i spontaniczną kobietą. Od razu można było zauważyć, że między nią a Jeanna panują wspaniałe, pełne miłości stosunki. Pewnego dnia Lisa zapytała, czy Jeanna może przyjść do niej po południu. Umówiłam się więc z jej macochą, że następnego dnia zabiorę obie dziewczynki do domu. Gdy nazajutrz wyjeżdżałyśmy z parkingu, Jeanna zapytała, czy może pójść odwiedzić swoją mamę. Wiedziałam, że jej macocha pracuje, więc odpowiedziałam wesoło: - Oczywiście, ale czy jesteś pewna, że chcesz tam iść? Jeanna skinęła głową, że chce, więc ruszyłam, a ona wskazywała mi drogę. Dopiero po chwili zorientowałam się, że jedziemy na cmentarz. Pierwszą myślą, jaka przyszła mi do głowy, to awantura, którą zrobią mi rodzice Jeanny, gdy dowiedzą się, co zaszło. Wiedziałam, jednak, jak ważne jest dla niej to, by odwiedzić grób matki; potrzebowała tego i wierzyła, że ją tam zabiorę. Moja odmowa świadczyłaby o tym, że robi coś złego. - Jeanna, czy wiesz, gdzie jest grób twojej mamy? -zapytałam cicho. -Wiem, gdzie jest to miejsce - odparła. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cz.3 Zaparkowałam tam, gdzie mi wskazała, a potem zaczęłyśmy rozglądać się dookoła. W końcu dostrzegłam tabliczkę z nazwiskiem matki Jeanny. Dwie małe dziewczyki usiadły obok siebie po jednej stronie grobu, a ja przycupnęłam po drugiej. Potem Jeanna zaczęła opowiadać, jak było w jej domu, zanim mama umarła, i o tym, co zdarzyło się w dzień jej śmierci. Jeanna mówiła, a Lisa z twarzą mokrą od łez obejmowała ją czule i głaskała. - Och, Jeanna - mówiła co chwilę. - Tak mi przykro. Tak mi przykro, że twoja mama umarła. W końcu Jeanna spojrzała na mnie i powiedziała: -Wie pani, ciągle kocham moją mamę i nową mamę też kocham. Głęboko w sercu poczułam, że to właśnie jest powód, dla którego tutaj przyszłyśmy. -Wiesz, Jeanna - powiedziałam, uśmiechając się uspokajająco. - Tak właśnie jest z miłością. Nie musisz zabierać jej jednej osobie, by dać ją następnej. Jest jej wokół zawsze tak dużo, że można się nią dzielić. Miłość jest jak ogromna gumowa taśma, która rozciąga się, opasując wszystkich ludzi, których kochasz. To wspaniałe, że kochasz obie mamusie. Jestem pewna, że twoja prawdziwa mama cieszy się, że masz drugą mamę, która cię kocha i troszczy się o ciebie i twoje siostry. Jeanna uśmiechnęła się, najwyraźniej zadowolona z tego, co usłyszała. Siedziałyśmy jeszcze przez chwilę w milczeniu, a potem pojechałyśmy do domu. Dziewczynki bawiły się wesoło, dopóki po Jeannę nie przyjechała jej macocha. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cz.4 Opowiedziałam jej krótko o tym, co zdarzyło się po południu i dlaczego tak postąpiłam. Ku mojej wielkiej uldze, zrozumiała to i podziękowała mi. Gdy wyszły, podniosłam Lisę, posadziłam ją na krześle i pocałowałam w policzek. - Lisa, jestem z ciebie dumna - powiedziałam. - Byłaś dzisiaj dla Jeanny wspaniałą przyjaciółką. Wiem, że twoje zrozumienie i smutek, który razem z nią przeżywałaś, miały dla niej wielkie znaczenie. Śliczne brązowe oczy spojrzały z powagą w moje własne, a Lisa zapytała: - Mamusiu, czy byłam piękna wewnętrznie? Pamela J. deRoy Tłumaczenie - M.P. Hermanowscy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kolęda👄❤️👄 Nasza mama kocha muzykę i my także muzykę kochamy, więc na gwiazdkę myśmy kupili płytę dla naszej mamy. Potem była wigilia, choinka, pierwsza gwiazdka błysnęła z nieba, myśmy wszyscy siedzieli przy stole i ta płyta zaczęła śpiewać. Złotą świeczką mrugnęło drzewko, zatańczyły na ścianie cienie, - Dobry wieczór... - szepnęła mama - dobry wieczór, panie Chopinie. Płyta grała scherzo z kolędą, rozśpiewały się pięknie klawisze i tak było, jakby naprawdę Chopin do nas, do domu, przyszedł. Wanda Chotomska

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Modlitwa Wigilijna Maryjo czysta, błogosław tej, Co w miłosierdzie nie wierzy. Niech jasna twoja strudzona dłoń Smutki jej wszystkie uśmierzy. Pod twoją ręką niechaj płacze lżej. Na wigilijny ześlij jej stół Zielone drzewko magiczne, Niech, gdy go dotknie, słyszy gwar pszczół, Niech jabłka sypią się śliczne. A zamiast świec daj gwiazdę mroźnych pól. Przyprowadź blisko pochód białych gór, Niechaj w jej okno świecą. Astrologowie z Chaldei, z Ur, Pamięć złych lat niech uleczą. Zmarli poeci niechaj dotkną strun Samotnej zanucą kolędę. Cz. Miłosz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pewnego roku na Boże Narodzenie ,,,,,/1/ Pewnego roku na Boże Narodzenie otrzymałem niewiele kart z życzeniami. Któregoś paskudnego lutowego popołudnia z zakamarków pamięci, które są źródłem niepotrzebnych informacji, wypełzła ta myśl. Pewno potrzebowałem jakiegoś powodu, żeby uzasadnić swój podły nastrój, no i znalazł się. Ale nic nikomu nie powiedziałem na ten temat. Potrafię to znieść. Jestem człowiekiem twardym. Nie będę się skarżyć, kiedy moi kiepscy przyjaciele nie mogą sobie nawet zadać trudu, żeby mi przysłać na Boże Narodzenie głupią kartkę. Obejdzie się bez ich życzliwości. Koniec, kropka. W sierpniu tego samego roku usiłowałem zrobić porządek na strychu i wśród ozdób na choinkę znalazłem całe pudło nie otwartych kopert z ubiegłorocznymi kartami świątecznymi. Sam wrzuciłem je do tego pudła, żeby w wolnej chwili przeczytać, a potem wpadłem w wir tradycyjnych świątecznych zajęć, i tak znalazły się w stosie rzeczy na strychu, które mieliśmy uporządkować kiedyś tam w przyszłym roku. Staszczyłem pudło na dół i wyobraźcie sobie, w gorący sierpniowy dzień, w kąpielówkach, w czarnych okularach usiadłem na tarasie w turystycznym fotelu, mając pod ręką szklankę mrożonej herbaty, i pełen zdumienia zacząłem otwierać koperty tych bożonarodzeniowych kart. Żeby mi to lepiej szło, na przenośnym magnetofonie puściłem taśmę z kolędami. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cz.2 Wszystko było, jak trzeba: aniołowie, śnieg, Trzej Królowie, świeczki i gałęzie świerk, konie i saneczki, Święta Rodzina i święty Mikołaj. Wydrukowane piękne życzenia miłości, radości, spokoju. I jakby tego nie było dosyć, jeszcze pisane ręcznie wyrazy uczuć moich kiepskich przyjaciół, którzy przysłali je akurat na święta. Rozpłakałem się. Rzadko kiedy czułem się jednocześnie tak źle i tak dobrze. Tak cudownie podły, elegancko smutny, melancholiczny i nostalgiczny, i w ogóle. Huśtawka nastroju. Jak to zwykle bywa, w tym momencie zastała mnie sąsiadka, która usłyszała kolędy, Śmiała się. Pokazałem jej karty. Zaczęła płakać. I tak przeżywaliśmy wspólnie te niezwykłe bożonarodzeniowe doświadczenia, siedząc na tarasie w turystycznych fotelach w pewien sierpniowy dzień i śpiewając razem z mormońskim chórem aż do ostatniej nuty: \"Święta noc, cicha noc...\" i \"Paaaadnij na kollllanaaa, słysząc anielskie pieniaaaa...\" Co mogę więcej powiedzieć? Myślę, że nabożny szacunek, zdumienie i radość kryją się gdzieś na strychu umysłu każdego człowieka i nie trzeba wiele wysiłku, żeby je odkryć. I często Boże Narodzenie zaskakuje nas, czy przychodzi do nas w grudniu, czy pod koniec sierpnia. Robert Fulghum

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Spotkanie z Monika,,,,,, ❤️❤️❤️ Kasia znów wybrała numer Moniki. Domowy nie odpowiadał. Komórka też. - Do diabła! - zaklęła. - Co ona wyprawia?! Zaczęła się rozbierać, szykując się do spania. Przerwała w połowie, zła sama na siebie. “I tak nie zasnę, bo będę się martwiła o tę wariatkę! Lepiej sprawdzę co z nią”. Parkując samochód zauważyła, że w oknach Moniki pali się światło. “Nie śpi. Pewnie znów pije i płacze. W alkoholizm wpadnie przez tego Iwo!” Nacisnęła dzwonek przy drzwiach - nikt nie odpowiadał. Wyjęła klucze z torebki, otworzyła drzwi. - Monika?! - zawołała i zajrzała do sypialni. - Jasna cholera! - krzyknęła. - Monika?! - potrząsała nieprzytomną przyjaciółką. - Coś ty zrobiła?! Na stoliku obok łóżka stała prawie opróżniona butelka koniaku, na łóżku walały się fiolki po środkach uspokajających. Wszędzie porozrzucane były zdjęcia jej i Iwo. Uśmiechniętych, szczęśliwych, przytulonych. - No, nie - szepnęła. - No nie. Chwyciła telefon i już miała wykręcić numer pogotowia ratunkowego, kiedy przypomniała sobie o czymś. Szybko przekartkowała notes. - Panie doktorze, pan się ogłasza - alkoholowe odtrucia i tym podobne. Natychmiast potrzebuję pana pomocy. - Koniak i środki uspokajające. Nie wiem, ile wzięła. Jest nieprzytomna - odpowiadała krótko na pytania lekarza. - Nie, nie chcę pogotowia. Za ile może pan tu być? Dziesięć minut? Czekam. Dobrze, będę wlewać w nią tyle wody, ile mi się uda. - Monika! - Kasia wlewała w przyjaciółkę wodę i biła ją po twarzy. - Monika! Obudź się, na rany boskie! Nie rób mi tego. Doktor przyjechał razem z pielęgniarką. - Niech pani stąd wyjdzie - poprosił. - To nie będzie miły widok. Drżącą ręką trzymała szklankę z wodą. “Zwariowała, ona zupełnie zwariowała. Żaden facet nie jest tego wart - rozmyślała wściekła na siebie, że nie przyjechała wcześniej. - Powinnam była się domyśleć. Boże, co ze mnie za przyjaciółka!” - Pani, przepraszam, to jej rodzina? - lekarz wyrwał ją z ponurych rozmyślań. - Najbliższa. Co z nią? - Będzie dobrze. Wygląda na to, że nie upłynęło dużo czasu odkąd połknęła te środki. Śpi, dostanie kroplówkę. Wie pani, gdzie ona ma czystą pościel? - Oczywiście, już daję. - Pielęgniarka się tym zajmie. Proszę jej tylko pokazać gdzie co jest - zarządził. - Czy pacjentka miała jakieś problemy z sercem? Bierze jakieś leki? - Tak naprawdę to ona ma serce złamane - poinformwoała z goryczą. - O innych problemach nic nie wiem. Nie, ogólnie zawsze była w dobrej formie, żadnych leków też nie bierze. Nie wiem skąd ona wzięła te środki. - Z czarnego rynku, proszę pani, od naszych wschodnich przyjaciół. To już trzecia próba samobójcza w tym tygodniu, z jaką mam do czynienia. I wszystkie trzy to samotne kobiety po czterdziestce - wyjaśnił. - Powinna ją pani namówić na wizytę u psychiatry. Są dwie najbardziej podatne grupy na samobójstwa. Nastolatki i właśnie kobiety w jej wieku. Zostawię pani wizytówkę kolegi. Jest świetnym specjalistą od tych spraw. - Myśli pan, że nic jej grozi? - Teraz? Nie sądzę. Na wszelki wypadek zostawię pielęgniarkę do rana. cdn

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kruki trzymają się razem, orzeł szybuje sam. — Atto Melani

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Po prostu niewiarygodne! A jednak możliwe, bo człowiek może wytrzymać tydzień bez picia, dwa tygodnie bez jedzenia, całe lata bez dachu nad głową, ale nie może znieść samotności. To najgorsza udręka, najcięższa tortura. Tym mężczyznom i wszystkim ludziom, których spotkała, samotność dotkliwie dawała się we znaki. I oni mieli poczucie, że nie liczą się dla nikogo. — Paulo Coelho

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane biesiadniczki! Pozdrawiam WAS bardzo serdecznie!👄 Zycze milej niedzieli :D Pozdrowienie kwiatami🌻 Kwiatami, które uszczknąłem, Pozdrowień przyjmij tysiące! Ach! ileż razy sie zgiąłem, Gdy je zbierałem na łące, I do serca przycisnąłem Nie raz, a razy tysiące!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczor biesiado :) Zagladam do was a tu nikogo juz nie ma...Sa cudowne posty i nastraja mnie bardzo swiatecznie.Swieta za pasem :) W swiatecznie udekorowanych sklepach wielki ruch. Wrocilismy troszke umordowani,ale kupilismy prawie wszystko. Jodelko 👄 Jarzebinko👄 Wiazku👄 Wierzbko👄 Drzewko oliwne👄 Przykro jest,ze Monika pomyslala o takim smutnym rozstaniu. Mam nadzieje,ze wyciagnie wniosek,ze nigdy wiecej. Trzeba miec wladze nad swoja psychika i udac sie po pomoc. Jestem ciekawa dalszego ciagu... 🖐️🌻👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DOBRY 🖐️ WIECZOR BIESIADO! Tak sie rano do Was spieszylam , teraz dopiero widze moje nie dokonczone DZIEN 🖐️ DOBRY ! :D Jodelko! Grabku! Wiazku! Wierzbko! Drzewo oliwne! ❤️ 👄 Choc tak daleko nam do siebie, To jednak chyba blisko. Ty jestes tam, ja zas tu, A wiemy o sobie wszystko. Kilometry to dla nas zadna przeszkoda. Deszcz, snieg, czy wielka trwoga. My razem wszystko przejdziemy, w gorach, jeziorach, czy tez nad morzem..... My zawsze sie gdzies znajdziemy... 🌻👄🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie GRABKU i JARZEBINKO🖐️ GRABKU___________jak to nikogo nie ma? Z JARZEBINKA na chwile oddalilysmy sie,zeby nasypac karmy do karmnikow.Widzialysmy CIEBIE i nawet wolalysmy hihi. JARZEBINKO___________przeczytalam o choince.Dziekuje za ciekawy link i piekny wiersz. Dzisiaj kupilam CD z utworami tanecznymi lat 30-tych i 40 -tych. Piekne nagrania,chociazby \"Wspominalem ten dzien\" Druga CD____to wspomnien czar\",a trzecia____\"BIESIADA\".____a na niej ,,,,przy kominku,uplywa szybko zycie itd. Slucham tych nagran z lezka w oku. Pozniej ide na urodziny mojej kolezaki Jasi?Dzanet/ Ale za nim wybiore sie,czestuje keksem :D zostawiam przepis na ,,,,KEKS SKŁADNIKI 25 dag mąki pszennej, 25 dag masła lub margaryny, 25 dag cukru pudru, 5 jaj, łyżka proszku do pieczenia, łyżka spirytusu, 100 dag bakalii ( orzechy, migdały, rodzynki, suszone owoce jak śliwki, papaja, awokado, ananas i smażona skórka pomarańczowa). Przygotować bakalie: orzechy i migdały wsypać i rozdrobnić w blenderze. Rodzynki namoczyć w ciepłej wodzie i jak będą miękkie odsączyć. Owoce suszone pokroić. Wszystko wrzucić do jednego naczynia i dosypać trochę mąki, aby bakalie były lekko oprószone mąką. Wówczas mamy gwarancję, że równomiernie ułożą nam się w całym cieście. Mikserem utrzeć margarynę, dodać żółtka, następnie cukier puder i spirytus. Jak składniki połączą się w jednolitą masę dodać mąkę wymieszaną z proszkiem do pieczenia oraz pianę ubitą z białek, najwygodniej zrobić to końcówka blendera do białek. Na końcu dodajemy bakalie i delikatnie mieszamy. Wlewamy ciasto do wąskich foremek, posmarowanych tłuszczem i obsypanych bułka tartą lub kaszka manną. Piec w temperaturze 170 stopni około 50 min. Keks można oblać czekoladą i posypać wiórkami kokosowymi lub płatkami migdałów. SMACZNEGO! Pozdrawiam bardzo serdecznie🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mizerna, cicha ... Mizerna, cicha, stajenka licha, Pełna niebieskiej chwały. Oto leżący, na sianku śpiący W promieniach Jezus mały. Nad nim anieli w locie stanęli I pochyleni klęczą Z włosy złotymi, z skrzydłami białymi, Pod malowaną tęczą. I oto mnodzy, ludzie ubodzy Radzi oglądać Pana, Pełni natchnienia, pełni zdziwienia Upadli na kolana. Oto Maryja, czysta lilija, Przy niej staruszek drżący Stoją przed nami, przed pastuszkami Tacy uśmiechający.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Julian Tuwim Choinka Ziemio, ziemiątko, Nocą nad łóżkiem Świecisz i krążysz Różowym jabłuszkiem. Sny wyogromniały, Ziemio, zieminko, Wszechświat stał w pokoju Świąteczną choinką. Ziemio, ziemeczko, Dróżki gwiaździste Po gałązkach błyskały Mlekiem wieczystem. Trzaskały świeczki, Świerkowe świerszcze, Anioł zaniemówił Najpiękniejszym wierszem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zanim,,,,dopiero teraz dojrzalam,,,,sorry WIAZKU__________zwolnij,,,,odpocznij i wpadnij do nas :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Chetnie bym jeszcze tu posiedziala,ale ,ale.Uciekam juz,,,,na urodzinki :D Pa,pa

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam i pozdrawiam :) Caluski dla wszystkich biesiadniczek👄 wraz z koleda ❤️ Betlejem święte, miasteczko wsławione 1. Betlejem święte, miasteczko wsławione Tyś przez proroków z dawna ogłoszone, Według proroctwa Micheaszowego, Z ciebie miał wynijść wódz ludu Bożego. 2. To się już dzisiaj spełniło na tobie, posiadasz Boga w maluczkiej osobie. O, jakże wdzięcznie brzmią anielskie pienia, wyśpiewując hymny uwielbienia. 3. Tych więc Aniołów i my naśladujmy, uczcijmy z nimi, z nimi się radujmy, wołając: Witaj, o, Panie nad pany, przez Twych proroków z dawna obiecany. 🖐️🌻👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochanym rodzicom :) Tak latwo przychodzi Gdy dziecie malenkie Na ten swiat sie rodzi. Oddaj im teraz chociaz czesc tej milosci Zaborczo czerpanej od wczesnej mlodosci Choc te czesc niewielka gdzies w sercu schowana Te czesc cieplych uczuc wypielegnowana Tak trudno nam mlodym Milosc swa okazac Rodzicom zmartwionym Cien z twarzy wymazac Nie bój sie kochania swiatu pokazywac Uczucia rzecz ludzka trzeba je nazywac Trzeba sie spieszyc kochac jak mówi Twardowski Bo tak szybko odchodza zostawiajac troski. Roman

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
WITAJ BIESIADO🖐️ Kochany GRABKU____witaj.Nie moge za Toba nadazyc.Dziekuje:D Przepraszam,,,ale wybija mi GG:D Dla Ciebie i naszym kochanym,podazajacym na BIESIADE__________biesiadniczkom __________opowiadanie,,,,,, \"Nie dasz - pożałujesz\"/1/ Było to pewnego niedzielnego popołudnia, kilka dni przed Bożym narodzeniem. Padało, wiał wiatr, było zimno. Grudniowa ponurość. Spis rzeczy do załatwienia był bardzo długi i rósł jak ciasto dzieży. Nastrój: podły. Wskaźniki biologiczne: negatywne. Horoskop zalecał ostrożność. W niedzielnej gazecie pisano o dolarach, śmierci i destrukcji jak o codziennej litanii. Gdzie jesteście, wieści dobrego samopoczucia i radości!!! Ta święta godzina dnia Pańskiego została zmącona waleniem do drzwi. I co teraz? Głębokie westchnienie. Poddać się, otworzyć i przyjąć te zapewne złe wiadomości? Jestem w kropce. Otwieram. Mała postać w taniej masce świętego Mikołaja wyciąga w moim kierunku wielką, brązową, papierową torbę wołając: \"NIE DASZ - POŻAŁUJESZ!\" Co takiego? \"NIE DASZ - POŻAŁUJESZ!\" - woła znowu maska świętego Mikołaja. Nie mogąc wyksztusić słowa, patrzę na tę dziwną zjawę. Potrząsa torbą, a ja zdumiony wyciągam portfel i wrzucam dolara do torby. Maska się unosi i mam przed sobą uśmiechniętą twarz małego Azjaty. - Czy pan chce, żebym zaśpiewał kolędy? - pyta melodyjną angielszczyzną. Poznaję go teraz. Należy do rodziny, która dzięki kwakrom w zeszłym roku zamieszkała

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cz.2 Poznaję go teraz. Należy do rodziny, która dzięki kwakrom w zeszłym roku zamieszkała w sąsiedztwie. Wietnamczycy chyba. Ludzie żyjący na łodziach. Uciekinierzy. Był u nas z siostrami i braćmi w wigilię Wszystkich Świętych i napełniłem wtedy ich torby słodyczami. Nazywa się Hong Duc, może ma osiem lat. Pierwszym razem w płaszczu kąpielowym, z głową owiązaną ścierką kuchenną wyglądał jak jeden z Trzech Króli. - Czy chce pan posłuchać kolęd? Skinąłem głową, wyobrażając sobie oktet małych uciekinierów, kryjących się w krzakach, którzy przyłączą się do swego wodza i razem zaśpiewają. - Tak, oczywiście, a gdzie jest chór? - Ja jestem chór - odparł. I niezwykle szybko, ile sił w płucach, zaczął śpiewać: \"Biją dzwony, biją...\" A potem z równym entuzjazmem odśpiewał coś, co brzmiało jak: \"Słuchajcie, śpiewają anioły...\" Następnie z szacunkiem odśpiewana \"Cicha noc\". Odrzuciwszy głowę do tyłu, z zamkniętymi oczami, z głębi serca dobywał ostatnie tony kolędy \"Śpij w niebieskim spokoju\", które ulatywały w zapadającą ciemność. Z wilgotnymi oczami, oniemiały tym przedstawieniem, wyciągnąłem pięć dolarów z portfela i wrzuciłem do papierowej torby. W zamian za to wyciągnął z kieszeni napoczęta paczkę dropsów i uroczyście mi ją wręczył. Z uśmiechem za dziesięć dolarów zbiegł ze schodów wołając: \"NIECH PANA BÓG BŁOGOSŁAWI!\" i \"NIE DASZ - POŻAŁUJESZ!\" i zniknął. Kim był ten zamaskowany chłopiec? Hong Duc, jednoosobowy chór, od drzwi do drzwi śpiewający kolędy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cz.3 Wyznam, że zwykle niezbyt przejmuję się Bożym Narodzeniem. Nigdy nie miało dla mnie większego znaczenia. Jest po prostu nierealne. Od kiedy mi powiedziano o świętym Mikołaju, w głębi serca byłem cynikiem. Śpiewać o tym jeżdżeniu w otwartych saneczkach zaprzężonych w renifery było śmieszne. Nigdy nie widziałem takich saneczek ani nie jeździłem nimi. Nigdy nie piekłem kasztanów w ogniu. Gdybym nawet je miał, to nie wiedziałbym, jak to robić, i słyszałem, że nie są smaczne. Wędrujący Trzej Królowie zawsze budzili moją podejrzliwość, a pasterze, którzy całe życie nic nie robią, tylko pasą owce, są dla mnie co najmniej dziwni. Nigdy tez nie widziałem anioła, a moje doświadczenia z dziewicami są raczej ograniczone. Objawienie się nowo narodzonego króla nie interesuje mnie, wolałbym raczej jakiegoś prezydenta. Małe dzieci i renifery brzydko pachną. Wiem, bo miałem z nimi do czynienia. Betlejem to po prostu grota, tak przynajmniej słyszałem od tych, którzy tam byli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cz.4 Śpiewać o rzeczach, których nigdy nie widziałem ani nie robiłem, marzyć o białym Bożym Narodzeniu, narodzinach, przy których nie uczestniczyłem, nie bardzo ma sens. A jednak, a jednak... jestem za stary, żeby w to wierzyć, a zbyt młody, żeby z tego zrezygnować. Zbyt cyniczny, żeby tym się przejmować, ale zbyt jest mi to potrzebne, żeby z tego zrezygnować. NIE DASZ - POŻAŁUJESZ! Kiedy zamknąłem drzwi, omal nie dostałem ataku histerii - śmiech i łzy, i to śmieszne uczucie, jakie się ma, że znowu nadeszło dla ciebie Boże Narodzenie. Kominem mego skromnego domu przybył do mnie święty Hong Duc. Podobnie jak ja niezbyt dobrze zna szczegóły, ale doskonale wyczuwa nastrój tego okresu. Oto mamy wymówkę, żeby całą duszą oddać się świątecznemu nastrojowi, gdziekolwiek jesteśmy. \"Ja jestem świętem\" - powiada ten mały chłopiec. \"Gdzie jest Boże Narodzenie?\" - zadaję sobie pytanie. \"Ja nim jestem\" - odpowiada echo. Z głową odchyloną do tyłu, z oczyma zamkniętymi, głośno śpiewam każda kolędę, na jaką starczy mi odwagi, żeby ja zaśpiewać. Podobno Bóg którejś rozgwieżdżonej nocy zesłał Dziecko, po to, by świat poznał nadzieję i radość. Nie jestem pewien, czy całkowicie w to wierzę albo czy wierzę w cały bagaż, jaki przez dwa tysiące lat narósł wokół tej historii. Ale jestem pewien, że wierzę w Hong Duca, ten jednoosobowy chór, wołający: \"NIE DASZ - POŻAŁUJESZ!\" od drzwi do drzwi. Ale wiem, że dzięki kaprysowi psotnego losu przyłączyłem się do chóru, który śpiewa z radości i nadziei, i że dzięki małemu chłopcu uległem magii Bożego Narodzenia. Robert Fulghum

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochany WIAZKU_____________ buuuuuuuuuu :❤️ Czekamy na Ciebie z nicierpliwoscia.Badz cierpliwa! Dziekuje za informacje na GG Pa,pa 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam :D🖐️ :D:D:D:D:D Teraz,gdy rozumiemy nieco lepiej moc,ktora dysponujemy, zastanowmy sie,co powstrzymuje nas od jej wykorzystania. Mysle,ze wiekszosc z nas posiada roznego rodzaju bariery. Nawet wowczas,gdy wiele nad soba pracujemy i pozbywamy sie blokad,stare uwarunkowania ciagle daja o sobie znac. :D:D:D:D:D Ludzie na ogol widza w sobie tyle brakow,ze uwazaja sie za niedoskonalych i sadza,ze nigdy nie zdolaja sie zmienic. Jesli zas sami uwazamy sie za niedoskonalych, wskazujemy tendencje do wykrywania wad u innych. :D:D:D:D:D Jezeli ciagle jeszcze mowimy,,,nie moge tego zrobic,poniewaz moja mam powiedziala,,,moj ojciec powiedzial,,,,moj maz powiedzial,,, znaczy to,ze wciaz nie doroslismy. Moze teraz zablysnie ci nowa mysl? Czy mozesz sobie wyobrazic,jak wspaniala rzecza byloby uczenie sie codziennie czegos nowego,czegos,co pomogloby ci zapomniec o przeszlosci i stworzyc nowe,harmonijne zycie? :D:D:D:D:D Jezeli bedziesz wykorzystywala swoja energie na zdobywanie wiedzy o sobie,po pewnym czasie zrozumiesz, jakie problemy i zagadnienia wymagaja rozwiazania. Pozdrawiam🖐️🖐️🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×