Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Pasja

BIESIADA

Polecane posty

JARZEBINKO__________u mnie co rusz bombarduje NORTON ____wniosek jeden,,,,,grasuja wirusy na kafeterii. Kiedys taki sygnal zlekcewazylam i nie zostalo sladu po moim poscie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pamięć jest straszliwa. Człowiek może o czymś zapomnieć - ona nie. Po prostu odkłada rzeczy do odpowiednich przegródek. Przechowuje dla ciebie różne sprawy albo je przed tobą skrywa - i kiedy chce, to ci to przypomina. Wydaje ci się, że jesteś panem swojej pamięci, ale to odwrotnie - pamięć jest twoim panem. — John Irving

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Człowiek jest wielki nie przez to, co posiada, lecz przez to, kim jest; nie przez to, co ma, lecz przez to, czym dzieli się z innymi. — Jan Paweł II (Karol Wojtyła)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
JARZEBINKO_____________Twoje muzyczne linki chwytaja za serce! Dziekuje👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma drugiego człowieka takiego jak Ty. Jesteś jedyny w swoim rodzaju i wyjątkowy, całkowicie oryginalny i niepowtarzalny. Nie wierzysz w to, ale naprawdę nie ma żadnego drugiego takiego jak Ty. I żaden człowiek, którego kochasz, nie będzie już zwyczajnym człowiekiem. Jakaś osobliwa siła przyciągania promieniuje z niego. I Ty zmieniasz się pod jego wpływem. Jemu możesz nawet powiedzieć: \"Dla mnie nie musisz być nieomylny, bez błędów ani doskonały, bo: Ja przecież Ciebie lubię!\" — Phil Bosmans

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Och,JARZEBINKO kochana❤️ Kochać człowieka, to znaczy mieć czas, nie spieszyć się, być obecnym dla niego :D Hans Burki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cisza z nieba pełna świateł, płynie na ziemie w doliny pokryte śniegiem i szronem. A w dolinach, pod górami, pod wierchami, nad otoczą, lasy jedliny się mroczą. A tam szałas pełen blasków, pełen wonnego siana. A w szałasie tym jest Matka, co Dziecię do piersi tuli... A szałas pełen jest ptaków, pełen aniołów skrzydlatych. Rozszumiały się wszystkie potoki w górach, zahuczały wszystkie lasy na skrajach, rozsnuły się pajęczyny po chmurach... Wszystkie ptaki zaśpiewały po gajach, zagwizdały kwiczoły w jałowcach i zakwiliły orły w manowcach... (...)Wtedy miłość, co w sercach się kryje jak droga perła na dnie wód głębokich, gdy ją praca rybaka odkryje, ogarnęła ziemię i przestworza, lądy, planety i morza. Tytus Czyżewski

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana JARZEBINKO❤️.Dziekuje! Jak zawsze jestes pelna uroku,krzewisz radosc wokol siebie!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Byle się nigdy nie skończyło To wszystko, co od ciebie mam...❤️❤️❤️❤️❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja dla Ciebie pastorałka___JARZEBINKO❤️ Noc ciemna i cicha, gdzieś w dali pasterzy wołanie, I nagle wielka jasność-przychodzisz Maleńkie Ogromne Kochanie. Złożony w żłóbka kołyskę Pan panów i królów Król Lekko ocierasz z zimnych policzków Naszych łez ludzkich sól Tyś Bogiem , choć leżysz w kołysce, Która wygląda tak marnie Czekasz, kto zimną nocą Do serca Cię przygarnie A tyle jest w Tobie Miłości I Światła i Nadziei, Ze poklękali zdziwieni Święci niebiescy anieli. A potem radosną kolędę Ponieśli we wszystkie strony Że Słowo stało się Ciałem , Że Jezus narodzony. Przychodzę i ja do stajenki, By wziąć Cię w kołyskę serca I wrócić z Tobą do domu Cichą nocą -po pasterce. Niech Ci nie będzie już zimno, Niech łezki Ci z oczu nie płyną. Na zawsze zostań w mym sercu Mój Panie- Maleńka Dziecino Jeanne, 2004

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bożonarodzeniowy dar/1/ Czerwona tarcza słońca coraz szybciej chyliła się ku zachodowi. Ostatnie długie promienie przetykały łagodnie czuby najwyższych sosen, wzniecając kręgi iskier w napotkanych pojedynczych płatkach śniegu. Dobiegał końca kolejny, mroźny grudniowy dzień. Na skraju niewielkiej świerkowej polany tkwił nieruchomo samotny człowiek. Zamyślonym wzrokiem błądził po obsypanych świeżym śnieżnym pierzem drzewach, jak gdyby czegoś jeszcze poszukiwał. Tuż za nim, na starych drewnianych saneczkach, leżała ścięta przeszło godzinę temu mała choinka na święta. Nic nie mąciło przedwieczornej ciszy, nawet urwis-wiatr z rzadka tylko potrącał tę czy inną gałązkę. - Najwyższy czas wracać już do domu - pomyślał samotny człowiek. Było już naprawdę późno. Zdecydował się nie wracać tą samą drogą co zawsze, tylko wybrał mniej wygodny skrót przez sosnowy zagajnik. Dokuczało mu zmęczenie i niewiele go obchodziły pierwsze płatki śniegu, które niebawem poczęły wirować w powietrzu. Odetchnął za to z ulgą, kiedy doleciało go znajome naszczekiwanie psów, a później zamajaczyły tuż przed nim - niczym wielkie śnieżne grzyby - wtulone w grudniową noc domki rodzinnej wioski. W każdym z nich paliło się światło, rozlegały się krzyki zachwyconych dzieci, raz nawet poczuł zapach przyrządzonej świątecznej ryby. Tylko ostatni domek mocno odróżniał się od pozostałych: nienaturalnie cichy, mroczny, jakiś nieswój - nawet dróżkę prowadzącą do drzwi zdążył przysypać świeży śnieg. Był to jego dom. Dom-przyjaciel, ale również niemy świadek bolesnych wydarzeń.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cz.2 Dwa lata wcześniej przetoczyła się przez wioskę epidemia szkarlatyny. Bezlitosna choroba, drwiąc z wysiłków lekarzy, wyciągała drapieżne ręce po coraz to nowe ofiary. Zanim została pokonana, wielu ludziom nadszarpnęła zdrowie. W domu leśniczego poczyniła największe spustoszenie: najpierw straciła życie córka, a w parę dni później również młoda żona leśniczego. Usłużny i miły do tej pory człowiek zmienił się w samotnika o ponurym spojrzeniu. Ludzie zaczęli się go bać. Prawie nikt go nie odwiedzał, zresztą on sam wolał całe dnie przesiadywać w lesie, gdzie spędził też pierwsze święta po stracie rodziny. Upływający czas łagodził stopniowo ból tęsknoty za najbliższymi. Młody leśniczy stał się spokojniejszy i przestał stronić od ludzi. Nadal jednak częstym gościem na jego twarzy był bezbrzeżny smutek, zwłaszcza kiedy widział inne rodziny, szczęśliwe, rozbrzmiewające hałasem dziecięcych zabaw. On był sam i to najbardziej go gryzło. Wśród nocnej ciszy głos się rozchodzi: Wstańcie, pasterze - doleciał go w pewnej chwili donośny śpiew kolędy z domu sąsiada-piekarza. - Tak, to prawda - pomyślał leśniczy. - Ja też mam powstać i nie dać się zwyciężyć rozpaczy, chociaż straciłem najbliższe mi istoty. Może i dla mnie zajaśnieje dziś szczęśliwa gwiazda?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cz.3 Pracy w domu czekało go mnóstwo. Najpierw narąbał drew i rozpalił w piecu, gdyż w całym mieszkaniu było bardzo chłodno. Potem wziął się za sprzątanie. Wytrzepał stary chodnik, pozamiatał, poodkurzał. Przy ubieraniu choinki poczuł się nagle dziwnie radosny - po raz pierwszy w ciągu tych ostatnich ponurych lat. Przyrządzając kolację w małej kuchence, z wdzięcznością wspominał żonę, która, wykazując dużo cierpliwości, nauczyła go gotowania kilku potraw. Myślał też o niespełna siedmioletniej córeczce, często śpiewającej mu wesołe piosenki. Którąś z tych piosenek zapamiętał dosyć dobrze i nawet polubił. Nakrywając teraz do stołu, mruczał dziecięcą kolędę, z rzadka tylko fałszując. Tuż przed posiłkiem wyszedł na chwilę z domu. Lubił takie krótkie, wieczorne spacery. Pod nogami chrzęścił świeży dywan ze śniegu, wiatr ustał zupełnie i tylko niebo nad głową iskrzyło się coraz to nowymi gwiazdami. Wieczorną ciszę przerywały jedynie radosne okrzyki dzieci sąsiadów. Trójka chłopców wybiegła na dwór, by ulepić przed domem bałwana ze świeżego śniegu. Po skończeniu zabawy zmęczeni ale i szczęśliwi chłopcy pobiegli do domu cieszyć się z otrzymanych świątecznych prezentów. Wróciwszy do mieszkania, leśniczy bardziej wyczuł niż spostrzegł jakąś zmianę. Podejrzliwie obejrzał wszystkie kąty. Wszędzie panował porządek, tylko że ktoś niespostrzeżenie odwiedził jego mieszkanie i potrącił choinkę. Dolna gałąź drzewka kołysała się jeszcze, przyozdobiona wielkim sercem z piernika. - Kto go tu powiesił? - zdziwił się leśniczy, podchodząc bliżej. Delikatnie wziął piernik do ręki. Oby twoje serce było wielkie - błysnął lukrowy napis na boku czekoladowego serduszka. Ze wzruszenia mężczyzna wypuścił piernik z dłoni. - To na pewno dzieci piekarza go przyniosły - domyślił się wreszcie. - Kochane dzieciaki, pamiętały o mnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cz.4 Zasiadł do kolacji. Dopiero w tym momencie poczuł, jak bardzo był zmęczony i głodny. Barszcz z grzybami, chociaż może nie najlepiej przyrządzony, smakował mu jak rzadko kiedy. Równie szybko zniknęła z talerza ryba w galarecie. Kiedy rozpoczął deser, usłyszał pukanie do drzwi. Właściwie nie było to pukanie, tylko jedno dość silne uderzenie w drzwi. - Co się tam dzieje? Czyżby wiatr na nowo rozpoczął swe nocne harce? - pomyślał. - Nie, tym razem to nie może być wiatr. Dłuższą chwilę nasłuchiwał, ale hałas nie powtórzył się więcej. Nie mogąc dłużej powstrzymywać ciekawości, szarpnął za klamkę i gwałtownie otworzył drzwi. Zamiast wybuchnąć złością, ze zdziwienia aż otworzył usta. Na progu siedziała drobna, wynędzniała postać. Podarte, przyprószone śniegiem stare ubranie nie stanowiło wystarczającego zabezpieczenia przed kłującym zimnem, czego najlepszym dowodem był głośny kaszel dziecka. Leśniczy nie tracił czasu. Zabrał niespodziewanego przybysza do środka, ściągnął zeń podarte ubranie, polecił ogrzać się przy piecu. Dziewięcioletnia może, wystraszona dziewczynka z przyjemnością przytuliła się do ciepłego kaflowego pieca. Po dwóch kubkach gorącej herbaty zaczęła trochę nabierać rumieńców, nadal jednak kaszlała. Chciwie pochłonęła podaną jej resztę barszczu. Kiedy postawił przed nią dopiero co odgrzane drugie danie, spojrzała na niego z wdzięcznością, choć nieśmiało, i zabrała się do jedzenia. Leśniczy czuł się tak onieśmielony, że nie bardzo wiedział, jak zacząć rozmowę. W pewnym momencie jego wzrok padł na czekoladowe serduszko, wiszące teraz spokojnie na gałęzi choinki. Podszedł do drzewka, zerwał piernik i przyniósł go dziecku. W oczach dziewczynki błysnęła prawdziwa radość. Wbiła zęby w piernik i delektowała się każdym jego kęsem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
-Cz.5 Dziękuję - wykrztusiła między jednym a drugim kęsem. - Kiedy jeszcze miałam mamę, marzyłam o takich piernikach. Ale mama była biedna... Nie zamierzał pytać o nic więcej. Najprawdopodobniej matka dziewczynki wędrowała od wioski do wioski i najmowała się do każdej domowej pracy - prania, sprzątania... Co się właściwie stało z tą biedną kobietą i w jaki sposób jej córka trafiła do domku leśniczego? Odpowiedź na to pytanie leśniczy uznał za sprawę mało ważną. Być może dziewczynka sama kiedyś o tym opowie, jak nabierze więcej sił i ochoty. - Czy upieczesz mi jeszcze takie serduszko? - zapytało dziecko już śmielszym głosem. - Jeśli zostaniesz, upiekę ci całe mnóstwo czekoladowych serduszek - obiecał. Jakiś czas siedzieli jeszcze przy piecu. Później, kiedy dziewczynka zaczęła się robić senna, przeniósł ją na łóżko w sypialni, dokładnie okrył grubą kołdrą i sam też położył się spać. Kaszel minął i dziecko zapadło w zdrowy, głęboki sen. Przed zaśnięciem leśniczy jeszcze chwilę się modlił. Wspominał zmarłą żonę i córeczkę, dwa ponuro przeżyte lata i to, że dane mu było w dniu dzisiejszym wyzwolić się z ciemnej nocy duchowego załamania. Wspominał i dziękował, a jego anioł stróż z radością przedkładał tę modlitwę u tronu Najwyższego. - Boże, najbardziej Ci dziękuję, że znowu zesłałeś mi kogoś, kogo mogę kochać - wyszeptał na zakończenie leśniczy, po czym mocniej przytulił dziecko do siebie, jakby w obawie, że ten świeżo zdobyty skarb odpłynie w nieznaną dal wraz z pierwszym oddechem nowego, bożonarodzeniowego poranka. o. Franciszek Czarnowski

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dlaczego jest święto Bożego Narodzenia? Dlaczego jest święto Bożego Narodzenia? Dlaczego wpatrujemy się w gwiazdę na niebie? Dlaczego śpiewamy kolędy? Dlatego, żeby się uczyć miłości do Pana Jezusa. Dlatego, żeby podawać sobie ręce. Dlatego, żeby się uśmiechać do siebie. Dlatego, żeby sobie przebaczać. ks. Jan Twardowski

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DZIEN BIESIADO! Pozdrawiam Wszystkich i zycze milej 2 adwentowej niedzieli, ide do kosciolka. Wpadne wieczorkiem 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×