Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Zlota jesien

Magia czterech por roku dojrzalych kobiet

Polecane posty

Gość Sniezna panienka
Krotkie opowiadani o Mikolaju Wczoraj odwiedził mnie Święty Mikołaj. Nie taki zwykły, z długą brodą i w czerwonym płaszczu, ale nowoczesny, idący z duchem czasu. Nie musiał nosić ze sobą worka z prezentami, ponieważ potrafił je wyczarować. Tylko, że z moimi coś nie wyszło... Ale opowiem wszystko od początku. Przyjrzałem mu się uważnie: był młody, ubrany w czarną suknię i białą koronkową halkę. Nie wiadomo dlaczego założył je w odwrotnej kolejności. Cóż, kwestia gustu. Wkroczył do mieszkania, rozejrzał się po nim krytycznie i bezzwłocznie zajął się sprawą prezentów. W skupieniu szeptał magiczne zaklęcia — czasami słowo, lub dwa wtrącali terminatorzy, którzy przybyli wraz z nim. W pewnym momencie zaczął chlapać wodą za pomocą wielkiego pędzla. Śmigus-dyngus? W zimie? Ale nie chcąc pozostać mu dłużnym pobiegłem po wiadro. Spóźniłem się! Kiedy wróciłem z łazienki już nie chlapał. Usłyszałem chóralne „amen” i na chwilę zapadła cisza. Terminatorzy wyszli, Mikołaj rozsiadł się na fotelu. Przycupnąłem niepewnie na brzegu kanapy. — Nooo — powiedział tubalnym głosem. Spuściłem głowę i z zainteresowaniem zacząłem oglądać kolorowe kwiatki na dywanie. — Czy uczęszczasz na katechizację? Po dłuższym czasie zorientowałem się, że pytanie było skierowane do mnie. — Właściwie to... — A gdzie twój zeszyt? — najwyraźniej zadowolony z odpowiedzi pytał dalej. Zabrałem się do gorączkowego przetrząsania szafki. Po upływie dobrego kwadransa doznałem olśnienia. Podniosłem głowę znad sterty książek i rzuciłem niewinnie: — A który? Machnął ręką, jakby chciał mnie pozdrowić. Ja również do niego pomachałem. — Taak — szybko grzebał w swojej aktówce. — Nazwisko takie a takie, numer mieszkania taki to a taki. No, to byłoby wszystko. Podrapałem się po głowie. — A prezent? Jego twarz rozpromieniła się w oka mgnieniu. Zaczął oglądać stół pod różnymi kątami. Nagle zmarszczył czoło. Zmieszany pochyliłem się nad obrusem. Był nieskazitelnie czysty, ani jednej plamki. Odetchnąłem z ulgą. — Przepraszam, ale nigdzie nie widzę — powiedział i uśmiechnął się życzliwie. — Nic dziwnego, niedawno wyprany — odparłem dumnie, nie bardzo rozumiejąc, czemu zwykły obrus stał się nagle przedmiotem ogólnego zaciekawienia. — Ja mówię o... — nakreślił w powietrzu prostokąt. — Aa — stęknąłem. Wiedziałem o co mu chodzi. Za chwilę na stole pojawi się prezent. Czekałem z uroczystą, radosną miną. Staliśmy tak w milczeniu. Zniecierpliwiony przestępowałem z nogi na nogę. — To ja już pójdę — powiedział oschle. Zdziwiłem się — stół nadal był pusty. — Ale... — próbowałem protestować. — Szczęść Boże! — warknął i wyszedł trzasnąwszy drzwiami. Coś we mnie drgnęło. Święty Mikołaj nie mówi „szczęść Boże”, zazwyczaj wita się i żegna wołając „ho, ho — ho, ho”! Usiadłem zrezygnowany. Ktoś okropnie ze mnie zadrwił. Żeby podszywać się pod Mikołaja? Perfidia! Otarłem łzę rąbkiem chusteczki. Może za rok przyjdzie prawdziwy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Andrzeju, Andrzeju, nasz dobrodzieju dobrą wróżbę daj! :-D Wigilia świętego Andrzeja, przypadająca 29 listopada, to tradycyjny wieczór wróżb. Tego wieczora wróżby orzekały o losie, nie o zwykłym losie ale tym związanym z zamążpójściem. Wróżby andrzejkowe były rozpowszechnione w całej chrześcijańskiej Europie. Święty Andrzej uznany jest za patrona panien chcących szybko zmienić stan cywilny. Miał on pomóc dziewczętom w odkrywaniu przyszłości. Chciały dowiedzieć się, kiedy wyjdą za mąż; poznać imię i charakter przyszłego małżonka. Chłopcy gromadzili się na podobne wróżby w wigilię świętej Katarzyny ,24 listopada. Jednak katarzynki były mniej atrakcyjne od dziewczęcych andrzejek i z czasem uległy zapomnieniu. Obecnie oba obrzędy zostały połączone i są obchodzone jako andrzejki.Jest wtedy okazja, by z przyjaciółmi poznać andrzejkowe wróżby, przesądy i zaklęcia. :-D Ja tylko przypominam , ze mamy jednego samotnego ANDRZEJA:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, kochane dziewczynki! Buzuje w kominku, kawa śwież o zzaparzona pachnie na cala oazę ....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A my sobie z zaśpiewamy piosenkę na nowy dzień optymistyczna piosenkę.... Od rana mam dobry humor na ulicy do przechodniów śmieje się i choćby deszcz z nieba lunął........la la la la la a

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Już jaskółki odleciały i skowronki. Jesień w drogę je wysłała, w ślad za słonkiem. Sama także się szykuje do odlotu, nim wichura jej rozkradnie resztki złota, nim na polach mróz ze szronu dywan utka i pogasi wszystkie kwiaty po ogródkach. Tak by chciała u nas pobyć dłużej jeszcze, więc jej smutno i odchodząc płacze deszczem. Apolinary Nosalski

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Samotny60
Witam WBW! Przedszkole. Po zajęciach przedszkolanka pomaga założyć botki jednej z dziewczynek. Męczy się, bo botki są ciasne ale w końu - weszły. Spocona siada na ławce obok a dziewczynka mówi: - A butki są na złych nóżkach! Rzeczywiście, lewy na prawy. Ściąga je więc, zakłada znowu, morduje się sapie... wreszcie! - A to nie są moje buciki... - mówi nagle dziewczynka. Przedszkolanka zaciska zęby, sciaga botki, ociera pot z czoła... - ... to są buciki mojego brata, ale mama kazała mi je nosić. Pani zaciska pięści, liczy do dziesięciu... Wciąga botki znowu na nogi dziewczynki. Uspokaja oddech. Zakłada jej płaszczyk, czapeczkę... - Masz rękawiczki? - pyta dziewczynkę. - Mam, schowane w butkach!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna kobieta
Witam ! pozdrawiam! Bardzo milo spędziłam w oazie czas, poczytałam , wszystko bardzo ciekawe i podoba mi się bardzo!!! Jesteście wszyscy :classic_cool:

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam i pozdrawiam WBW! Swieta BOZEGO NARODZENIA zawsze kojarzylam z mikolajem i prezentaim, bo to takie naturalne kiedy sie jest mala dziewczynka... W naszej rodzinie wtedy prezetami obdarowywal mikolaj, na ktorego dlugo z rodzenstwrm wyczekiwalismy , a kiedy mial juz przyjsc chowalam sie za spodniczke mamusi zapominajac jezyka w gebie Ale przedtem oczywiscie duza frajde sprawialo mi wspolne dekorowanie choinki... Dziekuje Bogu, ze dorastalam w domu pelnym ciepla i milosci.. .Z chwila dorastania zrozumialam , ze wlasnie Swieta Bożego Narodzenia to najbardziej uroczyste swieta w naszej tradycji, swieta, na ktore wszyscy czekamy z utęsknieniem. Wtedy to poświęcamy więcej czasu i ciepła swojej rodzinie, bliskim czy nieznajomym. Teraz tradycie mojej babci i mamy zaczelam skrzenie pielegnowac i pielegnuje po dzien dzisiejszy... Mysle ze wielu z nas chetnie powraca do wspomien z dziecinstwa,bo wtedy nie my , ale nasi rodzice borykali sie z z przeciwnosciami losu by zapewnic nam to ciepelko rodzinne....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alisario👄 mialas piekne i zawsze radosne swieta:) Czytajac twoj piekny wpis zazdroscilam ci bardzo... Ja czegos takiego niestety napisac nie moge.....:( Napisze wam o tym innym razem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DOROTA55
Tradycje rodzinne, których jestem spadkobierczynią Moja rodzina od wielu lat była rodziną wielopokoleniową. Moja babcia Kasia wychowywała się w domu, w którym mieszkała jej babcia. Mamę wychowywała babcia, prababcia i oczywiście mama. W domu mojej prababci i babci, zgodnie z tradycją, żony nie pracowały. Głową rodziny był ojciec i mąż. Ja także wychowuję się w domu, w którym mieszka babcia, dziadek, a na początku i prababcia. Prababcię niestety słabo pamiętam. Zmieniła się jednak tradycja niepracującej matki i żony, ponieważ moja mama pracuje. Opisując tradycje mojej rodziny postanowiłam zacząć od domu. Dom dla naszej rodziny to nie tylko schronienie, ale miejsce, gdzie spotykają się pokolenia. Na progu jest przybita podkowa symbolizująca szczęście. Kilka lat temu dobudowaliśmy jedno piętro. Wykorzystaliśmy cegły ze starego domu babci. Nie są one otynkowane i dokładnie je widać. Te cegły przypominają rodzinną siedzibę moich przodków. Przez całe wieki najważniejszym miejscem w domu była kuchnia. I u nas w domu także tak jest. To tu spotykamy się przy wspólnych posiłkach. Co prawda, kilka lat temu do obiadu siadało sześć osób, razem z prababcią i dziadkami. Teraz prababcia nie żyje, a tata pracuje w Warszawie. Jednak w dni wolne od pracy wszystkie posiłki zjadamy razem. W moim domu można znaleźć dużo rzeczy, które pochodzą z dawnych czasów. Mamy stare meble, porcelanę, nawet stare obrusy. Najstarsze, zrobione przez moją prababcie, używamy tylko w święta. Tradycja to także wspólne świętowanie. Kiedy zbliżają się święta, wielu spośród nas wpada w podniecenie i rozpoczyna gorączkowe przygotowania: gruntowne porządki, gotowanie, wysyłanie życzeń, kupowanie prezentów. Zwyczaje świąteczne w Polsce stanowią połączenie dawnej obrzędowości ludowej z liturgia kościoła katolickiego. W mojej rodzinie jest bardzo dużo tradycji, kultywowanych od pokoleń. Zastanawiałam się, od czego zacząć i postanowiłam, że zwyczaje mojej rodziny pokażę zgodnie z porami roku. Zacznę od zimy. Zima to czas uśpienia przyrody, kiedy ustają wszelkie prace. Wydaje się, że jest to czas smutku, ale pojawiają się również wesołe momenty. Przykładem tego jest wieczór moim domu wieczór św. Andrzeja, tzw. andrzejki. Co prawda, żaden mężczyzna nie ma u nas na imię Andrzej, ale to nie przeszkadza bawić się w lanie wosku i inne wróżby. Kiedyś pokazałam moim koleżankom wróżby na urodzinach i odtąd zawsze ta zabawa jest obecna na moim przyjęciu (ale to już moja mała tradycja). Naszą tradycją jest także pamiętanie o Adwencie i zapalanie świeczek adwentowych. Te świeczki zawsze w niedziele zapalam u babci. Oczywiście bardzo lubię tradycję Mikołajek, kiedy dostaję prezent. Prezenty dostają także moi rodzice, bo przecież to jeszcze dzieci. Dawniej moja prababcia, a teraz babcia (wiem to z opowiadań), porządki świąteczne rozpoczynała 13 grudnia, czyli w dzień św. Łucji. Znam przysłowie odnoszące się do tej daty: ”Święta Łucja dnia przyrzuca”. Od 13 grudnia do Wigilii jest dwanaście dni. Każdy dzień, według przepowiedni, symbolizuje jeden miesiąc. Moja Babcia i prababcia zapisywały, jaka jest pogoda każdego dnia i w ten sposób przewidywały pogodę na najbliższy rok. My z rodzicami także notujemy obserwacje, choć nie do końca wierzymy w te przepowiednie. Grudzień to także święta Bożego Narodzenia i oczywiście Wigilia. Ten dzień rozpoczynamy od ubrania choinki, a właściwie choinek. Drzewko u mojej babci jest ubrane w tradycyjne ozdoby, bardzo kolorowe. U mnie w pokoju na choince wiszą wykonane przeze mnie. Będąc małym dzieckiem już na początku grudnia siadałam z mamą, lepiłam łańcuchy i inne zabawki świąteczne. Mama robiła to samo, gdy była mała. Wszystkie prace świąteczne zawsze kończymy wraz z ukazaniem się pierwszej gwiazdki. Wtedy siadamy do kolacji wigilijnej. Na stole obowiązkowo kładziemy sianko i zostawiamy jedno wole nakrycie dla wędrowca. Moim zadaniem jest przygotowanie zastawy. Wieczerzę rozpoczynamy od dzielenia się opłatkiem. W mojej rodzinie opłatek podaje najstarsza kobieta. Obecnie rolę taką pełni moja babcia. Następnie podawane są śledzie i gotowane ziemniaki, a potem pozostałe potrawy - zawsze parzysta liczba, najczęściej dwanaście. Na deser jest makowiec, ciasto drożdżowe i piernik według przepisu mojej prababci. W ten szczególny dzień, według tradycji ludowej, gospodarze pamiętali o zwierzętach. Mama opowiadała, że po Wigilii jej dziadek szedł do obory i dawał im opłatek. Ja daję opłatek mojemu psu i kotu. Czasem próbuję podsłuchać, czy zaczną mówić ludzkim głosem, ale nigdy ich nie słyszałam. Po świętach zaczyna się karnawał. W tym czasie w domu pieczemy pączki i faworki (chruściki), to także nasza tradycja rodzinna. Koniec karnawału zwiastuje odejście zimy i początek wiosny. Przed Niedzielą Palmową idziemy zrywać bazie i wspólnie robimy palmy. W niedzielę cała rodzina idzie do kościoła z własnoręcznie zrobioną palemką. Zwyczaj robienia palm jest rzadki, ponieważ piękne palmy można kupić. Wielki Tydzień jest w naszej rodzinie wyjątkowy. To oczywiście przygotowanie do świat, ale i porządki oraz wielkie oczekiwanie na prawdziwą wiosnę. U mojej prababci w starym domy malowano wapnem ściany zewnętrzne i grabiono podwórko. Teraz sprzątamy ogródek, zamiatamy przed domem, sadzimy kwiaty. W Wielką Sobotę przygotowujemy koszyczek ze święconką, który wszyscy zanosimy do kościoła. W koszyczku są tradycyjne pokarmy. Bardzo ważne jest to, że do malowania używamy tylko łupinek od cebuli, tak jak robiono to u mojej praprababci i prababci. Na śniadanie wielkanocne przychodzimy odświętnie ubrani. Podobnie, jak w Wigilię, święcone jajka podaje wszystkim moja babcia. Na stole są borówki, jajka i oczywiście tradycyjne potrawy takie, jak: żurek, biała kiełbasa, chrzan, mazurki i inne ciasta. Tradycją naszej rodziny są specjalnie przygotowane mazurki. Nigdzie nie jadłam takich, jak nasze. W lany poniedziałek oczywiście polewamy się wodą, ale z umiarem. W święta zawsze chodzimy do kilku kościołów, po to by się pomodlić, ale również, by oglądać pusty grób Jezusa. Tydzień po świętach są tzw. przewody – „na przewody wylej resztę wody”. Przygotowujemy wtedy świąteczne śniadanie, na którym nie może zabraknąć malowanych jajek. O tym zwyczaju mało, kto pamięta i raczej rzadko jest kultywowany. W naszej rodzinie jest kilka przepowiedni związanych z ptakami: jeśli usłyszymy po raz pierwszy kukułkę i nie mamy przy sobie pieniędzy, to cały rok będzie biedny; jeśli zobaczymy bociana chodzącego po łące, to cały rok będzie leniwy. W lato także mamy swoje zwyczaje. Najważniejszym jest dzień św. Jana. Mój dziadek ma na imię Jan. Ale nie to jest tradycją rodzinną. Tradycją jest chodzenie do naszego ogrodu i oglądanie robaczków świętojańskich. Kiedyś pokazałam te owady swoim koleżankom. Były bardzo zdziwione i zaskoczone, że one świecą. Zabierają się do pisanie nawet nie myślałam, że w mojej rodzinie jest tyle zwyczajów i tradycji. autor... nieznany

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Romans Jesienny Wiatr już w kolory gra na połoninie Liście odwraca i usypia trawy I melancholię roztacza dokoła Ostatnie z latem załatwiając sprawy Zobacz miła jak piękne są Bieszczady Kiedy do snu już się tulą połoniny Coś za serce dziwnie chwyta, nie ma rady Znowu do nich razem z wiosną powrócimy Jesień pieści swym oddechem wszystkie drzewa I kolory rzuca na nie szczodrą dłonią W mgieł oparach przytula je do siebie Aż się buki rozczochrane płonią Zobacz miła jak piękne są Bieszczady Kiedy do snu już się tulą połoniny Coś za serce dziwnie chwyta, nie ma rady Znowu do nich razem z wiosną powrócimy Wspomnienia letnie strumień wziął ze sobą I zamyślony po kamieniach pląsa Nad nim leszczyna z wyzłoconą głową Na pożegnanie kroplę rosy strząsa Zobacz miła jak piękne są Bieszczady Kiedy do snu już się tulą połoniny Coś za serce dziwnie chwyta, nie ma rady Znowu do nich razem z wiosną powrócimy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj złota ja tez jestem [zly😠😠😠😠😠😠😠😠 Co to się ostatnio dzieje , ze niemożna sie do kafeterii dostać.. Ja chętnie bym wam tez opisała swoje wspomnienia świąteczne, ale się boje , ze mnie to licho nie wpuści... I teraz nie jestem tego pewna:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cześć ! Witam Pozdrawiam, ciesze się ze was widzę przyniosłam do oazy choinkę może przecież stac już na podwórzu!:-D Zaraz ja tu wniosę:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kawiarenkowa kolezanka
Ale tu fajowo!!!! Naprawdę jestescie :classic_cool: I te wasze pomysły :-D Granatku👄:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kawiarenkowa kolezanka
Dlaczego jest święto Bożego Narodzenia? Dlaczego jest święto Bożego Narodzenia? Dlaczego wpatrujemy się w gwiazdę na niebie? Dlaczego śpiewamy kolędy? Dlatego, żeby się uczyć miłości do Pana Jezusa. Dlatego, żeby podawać sobie ręce. Dlatego, żeby się uśmiechać do siebie. Dlatego, żeby sobie przebaczać. ks. Jan Twardowski

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kawiarenkowa kolezanka
Święty Mikołaj Za oknem śnieg prószy i prószy Nagle dźwięk, który zawsze wzruszy Może to sąsiad idzie sprzedać butelki A może u sań dzwonią srebrne dzyndzelki. Przyjdź do nas, przyjdź, święty Mikołaju Obdaruj, wszystkich obdaruj Przyjdź do nas, przyjdź i zostań z nami Bo ciężko jest żyć samymi ideami. Przyjdź do nas, przyjdź, święty Mikołaju Z dóbr materialnych klęską urodzaju Kochamy cię, choć kojarzysz się z chłodem I jak klasycy masz siwą brodę. Zamiast wolnego rynku są wolne żarty Więc nie brak nam codziennych zmartwień Czeka robotnik i czeka emeryt Pewnie ty masz numer czterdzieści i cztery. Przyjdź do nas, przyjdź, święty Mikołaju Obdaruj, wszystkich obdaruj Przyjdź do nas, przyjdź i zostań z nami Bo ciężko jest żyć samymi ideami. Przyjdź do nas, przyjdź, święty Mikołaju Z dóbr materialnych klęską urodzaju Wybacz błędy i nie bądź surowy Jak ten Fundusz Walutowy. Przyjdź do nas, przyjdź, święty Mikołaju Obdaruj, wszystkich obdaruj Przyjdź do nas, przyjdź i zostań z nami Bo ciężko jest żyć samymi ideami. Przyjdź do nas, przyjdź, święty Mikołaju Z dóbr materialnych klęską urodzaju Nadzieję daj, gdy przygniecie życia proza Że więcej nie będzie Dziadka Mroza. tekst Kabaretu OT.TO

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Patrzyłam czy mnie pan topik wpuści! Bo coś nie skory na nasze wpisy:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A podana jest gdzieś ulica (lecz jak tam dojść? którędy?), ulica zdradzonego dzieciństwa, ulica Wielkiej Kolędy. Na ulicy tej taki znajomy w kurzu z węgla, nie w rajskim ogrodzie, stoi dom jak inne domy, dom, w którym żeś się urodził. Ten sam stróż stoi przy bramie. Przed bramą ten sam kamień. Pyta stróż: \"Gdzieś pan był tyle lat?\" \"Wędrowałem przez głupi świat \". Więc na górę szybko po schodach. Wchodzisz. Matka wciąż taka młoda. Przy niej ojciec z czarnymi wąsami. I dziadkowie. Wszyscy ci sami. I brat, co miał okarynę. Potem umarł na szkarlatynę. Właśnie ojciec kiwa na matkę, Że czas się dzielić opłatkiem, więc wszyscy podchodzą do siebie i serca drżą uroczyście jak na drzewie przy liściach liście. Jest cicho. Choinka płonie. Na szczycie cherubin fruwa. Na oknach pelargonie blask świeczek złotem zasnuwa, a z kąta, z ust brata, płynie kolęda na okarynie: Lulajże, Jezuniu, moja perełko, Lulajże, Jezuniu, me pieścidełko. K. I. Gałczyński

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam WBW http://images28.fotosik.pl/118/a0a22a427fe44c6emed.jpg 🌼 Wchodzi facet do domu i niesie 3 półlitrówki. Żona go pyta: - Skąd to masz? A on na to: - Spotkałem złotą rybkę 🌼 Jasnowidz mówi do mężczyzny: - Jest pan ojcem dwójki dzieci. - Tak pan myśli? - zaśmiał się mężczyzna i sprostował: - Ja jestem ojcem trójki dzieci. - To pan tak myśli? - zaśmiał się jasnowidz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×