Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Zlota jesien

Magia czterech por roku dojrzalych kobiet

Polecane posty

Andrzejku dla Ciebie życzenia serdeczne mam 🌼❤️👄🌼❤️👄🌼❤️👄🌼❤️👄 zdrowia, pomyslnosci, spełnienia marzeń , a wierszem takim reszta życzeń Rozsądku w życiu, umiaru w piciu. Dobrego zdrowia, pieniędzy mrowia. Ciągłej radości, szczęścia w miłości. Wspaniałej pracy, wysokiej płacy. Pomysłów wielu, dojścia do celu. Rekordów bicia i 100 lat życia.👄👄 http://images29.fotosik.pl/119/f7626cb9dc644060med.jpg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i na wesoło troszeczkę :D Dziś są Twoje imieninki, przyjmij uśmiech swej dziewczynki. Rano uśmiech i śniadanie, a wieczorem całowanie.👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziś Twojego święta pora, Już od rana wielki ruch, Stań przed lustrem, wciągnij brzuch! Jeśli nie chcesz się stresować, Musisz ostro zabalować! :D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ALIISS...
na dobre, na niedobre i na litość boską Autor: muma Przyszła jesień. Na dobre, na niedobre i na litość boską. Przyniosła deszcz, chmury, krótkie dni i długie wieczory. Spowodowała parasole i nieprzemakalne płaszcze. Dmuchnęła w twarze wiatrem, rozwiała włosy, postrącała liście z drzew. Żółte, czerwone, brązowe, pomarańczowe. Świat poszarzał i zbladł. „Ale to tylko na jeden dzień. Na jeden.” Tego dnia nie było słońca. Było za to sporo ruchu. Pionowy (w górę i w dół), poziomy (do przodu, a potem znów w tył). Samochody, autobusy. Właśnie autobusy lubiła najbardziej. Chociaż się spóźniały, a do środka i tak wpadały krople deszczu, chociaż kierowcy nie zawsze byli mili, a niezrozumiałą przyjemność sprawiała im jazda szarpana, chociaż upudrowane starsze panie miały nieprzyjemny zwyczaj rozpychania się łokciami, a powietrze uwięzione wewnątrz szybko się psuło. Lubiła słuchać warczącego silnika i oglądać miasto przez szarą od brudu szybę. Zwłaszcza wieczorami. Kiedy zapadał już zmrok, a ulice tonęły w żółtym świetle lamp, miasto nie wydawało się takie szare, smutne, nijakie. Wręcz przeciwnie- było w nim coś metropolitalnego. Reklamy, banery, neony. Przy odrobinie wyobraźni nawet ludzie stawali się piękniejsi. Był w niej pociąg do wielkomiejskości. Być może dlatego, że nigdy jej nie doświadczyła. Tułała się tu i tam, ale nigdy nie trafiła do miejsca, w którym czułaby się przytłoczona ogromem tego wszystkiego. Nigdy nie stała sama w centrum wielkiego świata, bezradnie rozkładając ręce i otwierając usta w wyrazie zagubienia. Nigdy nie czuła się samotna. Pewnie dlatego lgnęła do każdego błysku wielkomiejskiego splendoru. Wieczorami, leżąc w łóżku, nasłuchiwała warkotu silników przejeżdżających samochodów, pisku zdartych hamulców autobusów zatrzymujących się na przystanku i tonęła w łunie ulicznego światła wpadającego do pokoju przez okno. Potrafiła wyobrazić sobie, że żyje w mieście, które nigdy nie zasypia, w mieście, w którym życie tętni przez całą dobę, a wszyscy mieszkańcy jeżdżą czarnymi BMW. Czasami jednak wydawało jej się, że mieszka- być może- w dzielnicy czerwonych świateł. I to nie byłoby już takie piękne, więc tę myśl odsuwała od siebie, chichocząc przy tym nerwowo. Teraz, w ten słotny, jesienny dzień, przemierzała główną ulicę miasta, kąpiąc się w strużkach padającego deszczu. Nie miała kurtki, nie miała płaszcza ani nawet parasola. Szła nucąc, stawiając kroki w rytmie muzyki. „Cause I’m stuck in this life until I die.” Co jakiś czas stawiała- nieuważnie!- nogę w jakąś kałużę. Niby to przypadkiem, ale tak naprawdę z pełną świadomością. Z pełną świadomością, którą jednak odsuwała od siebie, bo przecież chodzenie po kałużach jest takie niepoważne i infantylne. Odgradzanie się od rzeczy wstydliwych i nieprzyjemnych było w jej naturze głęboko zakorzenione. Dlatego też szła najbardziej ruchliwą ulicą miasta, słuchała muzyki, która powodowała u niej dreszcze, i nie zastanawiała się. Nie miała w zwyczaju rozpamiętywać, wracać do wydarzeń, uczuć, emocji, należących już- w jej przekonaniu- do przeszłości. Zresztą w odniesieniu do minionych nieprzyjemności nie używała nigdy czasu przeszłego. Nie mówiła „czułam, myślałam”. Właściwie nigdy o nich nie wspominała od momentu, w którym zaczęły należeć do tego, co już minęło. Skoro się o czymś nie mówi, zapewne tak naprawdę wcale nie miało to miejsca. Na tym właśnie polega doskonałość ludzkiego umysłu- potrafi wyrzucić z pamięci to, o czym chce się zapomnieć. I dlatego też, codziennie po przebudzeniu, nie poświęcała ani krótkiej chwili na rozmyślania. Nie roztrząsała tego, co mogła mieć, a z czego świadomie zrezygnowała. Nie żałowała swojej decyzji. Ani też- po kilku już minutach od pobudki- nawet przez sekundę nie myślała z satysfakcją, że „oho, dzisiaj już nie zaprząta mojej głowy”. Nie, nigdy. Wcale. Zamiast poświęcać czas na jałowe rozmyślania- wspominała. Wspominała ostatnie wakacje- najdziwniejsze, ale i najpiękniejsze w jej życiu. Szkoda tylko, że zaczęła doceniać je dopiero wtedy, kiedy już minęły. Zapach deszczu zmieszał się z zapachem jej perfum. Pachniała kokosem. Tak też pachniały jej wakacje. Częściowo. Bo te wakacje miały tysiące zapachów, ale kokos był jakby preludium. Trzy pierwsze tygodnie. Wtedy zdarzyło się nawet kilka słonecznych dni. A każdy z nich zaczynał się od lampki kokosowego alkoholu. Wtem w te sielankowe wspomnienia wdarł się inny zapach. Znajomy. Rozejrzała się nerwowo z nadzieją (a może to był strach?). To nic, że takich perfum używa co dziesiąty mężczyzna. To i tak zawsze będzie tylko jego zapach. Najbardziej żywe wspomnienie o nim. Ale przecież o nim nie myślała, przecież należał już do przeszłości. A ona od przeszłości odcinała się grubą kreską. Nie wracała do niej. Nigdy. Poza tym nie dała mu szansy. To ona z niego zrezygnowała. I tylko przez to naiwne rozpamiętywanie zaczynała żałować i myśleć, że być może nie powinna była, że może warto było spróbować. Zresztą skąd miała wiedzieć, że tak to będzie potem wyglądać? Jak miała przewidzieć, że będą tylko dwie drogi. Wszystko albo nic, miłość albo koniec. Rozczarował ją! Nie poświęcała mu ani sekundy, bo po co? Wcale nie był pierwszą osobą, o której myślała po przebudzeniu. Żałowała tych wakacji. Nie tylko z powodu ogromu wolnego czasu, jakim wtedy dysponowała. Wakacje to czas, w którym wszystko było proste, jasne, nieskomplikowane i niebywale przyjemne. I on też tam był. Zaczął się i skończył razem z wakacjami. Ale przecież o nim nie myślała, przecież należał już do przeszłości. Złośliwość rzeczy martwych. „I was dumb, I was wrong, I let you down. But I know how I feel about you now.” Jak można napisać piosenkę tak okrutnie prawdziwą? Ale to wszystko podświadomość. W końcu należał już do przeszłości. Tylko dlaczego ta przeszłość kładła się cieniem na jej teraźniejszości? Dlaczego wchodząc do klubu, w którym się poznali, i widząc jego znajomych, szukała wzrokiem także jego? Dlaczego smuciła się, gdy go nie dostrzegała, i irytowała, kiedy jednak tam był? To wszystko stanowiło dla niej niepojętość. Nie wiedziała, co się z nią dzieje, ani- tym bardziej- dlaczego tak jest. Już właściwie z nim nie rozmawiała. I to bolało najbardziej. To, że kontakt urwał się całkowicie. To, że- o ironio!- to on wyrzucił ją ze swojej pamięci. Chociaż „nie myśl, że o tobie zapomniałem”. „Bezczelny!” Deszcz zacinał coraz mocniej. Chciało się palić. A zresztą trzeba było gdzieś się schować przed deszczem. Przycupnęła więc na jakichś schodkach i drżącymi palcami wyciągnęła z torby papierosa. Tak właśnie działały na nią rozmyślania- powodowały drżenie rąk i narastającą frustrację. Poprawiła marynarkę, zaciągnęła się papierosem raz i drugi. „Oho, bohema.” Przejrzała się w szybie sklepu, do którego prowadziły schodki. Włosy miała zlepione od deszczu, a makijaż częściowo rozmazany. Jakby płakała. Ale nie płakała nigdy. Chociaż często miała ochotę, często słowa więzły jej w gardle, a oczy wilgotniały. Na szczęście emocje zawsze znajdowały inne ujście- krzyczała, tupała, przeklinała, przewracała oczami albo wznosiła je do nieba. Nie płakała. Wychodziła na długi spacer, obgadywała, złorzeczyła. Ale nigdy nie musiała ocierać łez- choćby ukradkiem. Niedbale zgasiła papierosa, wytarła rozmazany tusz i poprawiła włosy. Uśmiechnęła się i, nie bacząc na zacinający deszcz, ruszyła przed siebie. Taka właśnie była. Robiła dobrą minę do złej gry, a problemy maskowała uśmiechem. Wtedy łatwiej było sobie z nimi radzić. Malały, aż do momentu, w którym przestawały stwarzać problemy. „Where those winning women that’s really willin’ to take it off!” Świat potrafił czasem dać porządnego kopniaka. Rzeczywistość posiada niesamowitą zdolność znokautowania jeszcze w przedbiegach. Bywały dni, że niby jeszcze rozgrzewka, a tu nagle spadał na nią taki cios, że naprawdę wątpiła, czy kiedykolwiek uda jej się jeszcze choćby otworzyć oczy. Ale ona nie tylko je otwierała- ona wstawała, otrząsała się nieco i z bólem głowy szła dalej. Dlatego także tamtego dnia, idąc łapała w ręce krople deszczu i wskakiwała w każdą większą kałużę. Dlatego nie myślała i nie czuła nic oprócz banalnej radości. Tak było łatwiej. Przynajmniej tamtego dnia. A jutrem przecież się nie przejmowała. W końcu zawsze żyje się dalej. Na dobre, na niedobre i na litość boską.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ALIISS...
Ile godzin bije czas, Ile liści sypie las. Tyle szczęścia i słodyczy, W dniu imienin. Twoich życzy:)ALIS🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny ! Jak ja się dziś nadenerwowałam...:( Ale jak Was czytam to mi przechodzi:-D Teraz przeczytam w spokoju opowiadanie DOROTKI I ALIS:) A NET nadal mulasty :beeeeeeeeeeeeeee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
* ISKIERKA NADZIEI. * Zima zawitała do nas ze swym chłodem, skostniałe nogi wiodą nas w drogę. Wychłodzone ręce pragną już ognia, serce jednak gorące niby pochodnia. Tli się w nim nadal iskierka nadziei, wciąż się domaga by coś w nim zmienić. Wraca jak bumerang w stronę miłości, dosyć ma już smutku i samotności. Pora by dłonie nawzajem się grzały, to piękne uczucie pielęgnowały. Niech radość w naszych sercach zagości, nie pozwólmy chłodem zniszczyć miłości. Autor: nico * ISKIERKA NADZIEI. * Zima zawitała do nas ze swym chłodem, skostniałe nogi wiodą nas w drogę. Wychłodzone ręce pragną już ognia, serce jednak gorące niby pochodnia. Tli się w nim nadal iskierka nadziei, wciąż się domaga by coś w nim zmienić. Wraca jak bumerang w stronę miłości, dosyć ma już smutku i samotności. Pora by dłonie nawzajem się grzały, to piękne uczucie pielęgnowały. Niech radość w naszych sercach zagości, nie pozwólmy chłodem zniszczyć miłości. Napisany 2007.11.30 Autor: nico ............ Piękny Prawda????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OL
Strzelec jest dziewiątym znakiem zodiaku, opiekuje się nim planeta Jowisz zwana "wielkim szczęściem"- planetą ekspansji, optymizmu, sławy i majątku. Strzelec należy do trygonu Ognia. Jest znakiem podwójnym charakteryzującym się dwoistością natury. Jedna skryta i wrażliwa, druga śmiała i beztroska. Jowiszowa natura Strzelca posiada wiele zalet. To jeden z największych optymistów spośród wszystkich znaków zodiaku, znajdzie pozytywne strony w każdej sytuacji, jest chodzącą reklamą siły pozytywnego myślenia. Ma silne poczucie sprawiedliwości, wrażliwy na krzywdę innych, bystry, odpowiedzialny, utalentowany w różnych dziedzinach. Postępowy, otwarty na nowe idee, idealista, ciekawy świata i ludzi, uwielbia podróże i zmiany. Odważny w swoich działaniach nieprzekupny, głodny wiedzy i pełen pasji. Ma silne poczucie wolności i niezależności, należy do ludzi bez względu na wiek, wiecznie młodych duchem. Jest szczery, przyjacielski, oddany swojej rodzinie - zwłaszcza dzieciom. Lubi wyzwania, ma duży temperament, romantyczny, skłony do wielkich namiętności. Mimo, że dobra materialne i sukces oraz sława nie są dla niego najważniejsze, często je osiąga .Ceni prawdę i szczerość, ma filozoficzne podejście do życia. Łatwo dostosowuje się do nowych okoliczności i zmian. Jego mottem jest racjonalność, rozum, ekspansja, inspiracja ,nieograniczoność. Strzelec jest znakiem bardzo zmiennym, jego gorąca natura i temperament powoduje, że szybko do wszystkiego się zapala, ale i też szybko gaśnie. " Łapie parę srok za ogon", często jest niekonsekwentny w działaniu. Niepoprawny optymista, goni za mrzonką, zatracając się w dążeniach. Czasami fanatycznie pragmatyczny, uwielbia prawić wszędzie " kazania", szczery aż do bólu. Nie znosi jakiegokolwiek krępowania i ograniczeń w życiu . Jest emocjonalny, nadpobudliwy, nadwrażliwy, łatwo wpada w gniew. Łatwowierny i naiwny, często wykorzystywany przez innych . Doznaje rozczarowań ponieważ zbyt idealistycznie podchodzi do życia i ludzi. Może mieć kłopoty finansowe przez zbytnią rozrzutność i bliskich, którym nie potrafi odmówić pomocy. Duży temperament powoduje, że ma skłonność do romansów. Może mieć więcej niż jeden związek małżeński. Opiekuńcza planeta- Jowisz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OL
Andrzejku, nie wiem czy jestes strzelcem, ale tak na wszelki wypadek:):-D ::-D Andrzej Posiada naturę odważna, szczera, niezwykle wnikliwa. Umie nie tylko inicjować przedsięwzięcia, ale również sprawnie je przeprowadzać. Jest uzdolnionym kierownikiem, chętnie radzi innym. Założone przez niego ognisko rodzinne może uchodzić za wzór do naśladowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość OL
W dniu Twojego święta Jest ktoś kto o Tobie pamięta Pamięta o Tobie I śle Ci życzenia By spełniły się wszystkie Twoje marzenia Żyj w szczęściu i radości A uśmiech niech Ci życie uprości:-ANITA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
pozdrawiam WBW👄 Jedzie grudzień Muzyka: L. Miklaszewski, słowa: M. Łochocka Dzeń, dzeń, dzeń, dzeń, dzeń, dzeń, dzeń, dzeń, dzeń, dzeń, dzeń! Jedzie grudzień po grudzie, ale w drogę wziął sanie. Hej, pomóżcie mi ludzie, bo mi konik ustanie! Jakże jechać na płozach, gdy brak śniegu na drodze? Zaprzęgnijcie do woza, by wytrzęsło mnie srodze! Panie grudniu, wstąp do nas, na śnieg trochę poczekaj. Biała zima zamglona idzie lasem z daleka. Spędzę z wami chwil parę, niezbyt wiele mam czasu, bo podarek zielony muszę przywieźć wam z lasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wybaczcie dziewczynki , ale właśnie będę piekła świąteczne ciasteczka!!! Wpadnę później z wypiekiem:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość XL
Listeczku będę czekać ok!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×