Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

konwalia f

Jedzenie kompulsywne - komu jeszcze marnuje zycie?

Polecane posty

Gość AŻ
Anonimowi zarlocy wierza, ze kompulsywne jedzenie jest uzależnieniem, postepujaca choroba, ktora tak jak alkoholizm i inne uzależnienia moze byc powstrzymana. www.anonimowizarlocy.org

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość glodna komorka
Kompulsywne jedzenie to nic innego jak glodna komorka. W poszukiwaniu prawdziwej wiedzy o zyciu, zdrowiu i tego co nasz organizm moze jesc aby byc zdrowym natrafilam na ksiazki Tombaka, Siemionowej, Alalna Carr o odchudzaniu i ostatnio na Poradnik żywieniowy człowieka w XXI wieku. Najbardziej jednak interesujace sa wnioski a mianowicie. Pozywienie musi byc pozywieniem czyli tego co chce komorka i to do czego przez miljony lat przystosowala nas ewolucja. Jesli komorka nie dostaje odpowiedniego pozywienia jest ciagle glodna. Dwa NIEKONTROLOWANY glod A WLASCIWIE JEGO NAPADY jest spowodowany jedzeniem weglowodanow ktore szybko podnosza cukier we krwi, wtedy do dzialania przystepuje insulina w celu obnizenia cukru gdzie nadmiar zamienia na komrorki tluszczowe(otylosc, nadwaga). Efektem ubocznym jest obnizenie poziomu cukru we krwi do poziomu nizszego od wyjsciowego czyli przed posilkiem. Wtedy nastepuje napad glodu. W dalszej perspektywie takiego odzywiania nastepuje cukrzyca. Takze przypisywanie niekontrolowanego glodu problemom psychicznym jest kolejnym bledem. We wspolczesnym swiecie ludzie jedza mase niedobrego bezwartosciowego wysoko przetworzonego jedzenia, sa zmeczeni chorzy i ciagle glodni. Nie rozumieja ze my ludzie pochodzimy od natury i musimy jesc to co naturalne aby zachowac zdrowie, swietne samopoczucie i ladna sylwetke. Sama sie o tym przekonalam, te wszystkie sprzeczne informacjie, ciagle podwazanie coraz to nowszych teori, poszukiwanie odpowiedzi na pytania ktore sa juz dawno znane . Odpowiedzia jest naturalne pozywienie, reszta to smieci ktorymi organizm moglby w ostatecznosci zywic sie w przypadku braku innego naturalnego pozywienia ale tylko przez krotki czas, w dluzszej perspektywie to to co dzis obserwujemy, rak i choroby przewlekle, niska odpornosc organizmu. Najwieksza jednak szkoda jest to ze o tym sie nie mowi, nie uczy dzieci w szkole a przede wszystkim ze za sprawa bardzo glupich ludzi chemikalia zostaly dopuszczone na rynek aby truc ludzi. Jaka wartosc odzywcza moze miec produkt ktory moze dlugo lezec, wezcie sobie to pod uwage zanim nastepnym razem siegniecie po nastepny smiec w postaci np. batonika,ciasteczka, napojow z farbkami czy oszukanych sokow, jogurtow zaprawionych chemia smakowa itp. Mieso nasprycowane antybiotykami od zwierzecia ktore nie widzialo slonca i oddycha wlasnymi odchodami. Czy to jest pozywienie czy smieci degradujace komorki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aż słyszałam sporo o tym, byłam kiedyś na tej stronie tak, to zdecydowanie jest uzależnienie wyszłam z tego, ale to zawsze wraca głodna komórka bardzo mądrze napisane, dziękuje ci za ten post, coś mi uświadomiłaś coś do mnie dotarło, ale ciekawe na jak długo pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość glodna komorka
Jest na to pewnien sposob, uswiadomienie sobie co chce sie zjesc, co to jest za jedzenie, skad pochodzi i jaka wartosc odzywcza posiada. Naprawde zachecam was do przeczytania tych ksiazek autorow kore podalam w poscie wczesniej. Ja mialam ten sam problem, ciagle glodna , jakas pustka we mnie. No i jesc a czym wiecej jadlam tym bylam bardziej glodna. I tak w pewnym momecie doszlam do wniosku ze jestem uzalezniona od ciaglego jedzenia. I znow zwrot, odchudzanie dieta i cwiczenia, ciagly glod chamowany psychika bo przeciez w lustro nie mozna spojrzec. I znow jedzenie i tak w kolko. Trzeba po prostu wiedziec co chce sie zjesc, zapewniam na 100 % ze jezeli dowiecie sie co jest w rzekomo ulubionych produktach odczujecie ogromny wstret a nie ochote. Dzis jestem osoba wyzwolona, nie mam napadow glodu i nie przejadam sie. Ale jem to co dala nam natura, chodze najedzona i nie mam ochoty na zadne smieciowe jedzenie . Ale trzeba najpierw sie samemu przekonac, wszak jestesmy wyrazonym przekonaniem, w tym pomoga ksiazki otworza oczy . Niestety wspolczesna chemia moze oszukac nasze kupki smakowe ale ciala oszukac sie nie da. Lubimy slodkie bo nasi przodkowie jedli slodkie owoce i o ile owoce sa smaczne i zdrowe o tyle slodka wyprodukowana i wymyslona zywnosc przez czlowieka jest zabojcza dla naszych organizmow. Wedliny to mieszanka chemicznych substancji z dodatkiem trupa zwierzecego, organizm nie radzi sobie dobrze z trawieniem tego organy sa przeciazone, stad celulitis i wypryski skorne. O miesie juz napisalam wczesniej. Pokochajcie siebie a nie bedziecie pacjetami szpitali gdzie nikt wam nie powie co powinniscie jesc, dostaniecie kolejna chemie w tabletkach a wasze dolegliwosci zmienia sie w przewlekle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziś rano obudziłam się o 5:04 i zastanawiałam się co zjem na śniadanie, wczoraj już sobie ustaliłam co, ale dziś rano miałam ochotę na tysiąc innych rzeczy i tak się zastanawiałam czy warto zmieniać swój plan, skazana na jedzenie skorzystałam z twojego pomysłu i wsiadłam na rowerek stacjonarny, w pewnym momencie chciałam z niego zejść i biec do kuchni, rano jestem sama w domu, właściwie mnóstwo czasu spędzam sama, to mi wcale nie ułatwia panowania nad sobą glodna komórka pamiętam, że był taki czas kiedy skończyłam z kompulsami i pomogła mi w tym książka pod tytułem "toksyczni rodzice" chociaż piszesz, że to nie jest kwestia psychiczna... też tak uważam, ale wtedy jakoś mi tak ta książka pomogła.... miłego dnia kompulsywne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Skazana_na_jedzenie
Aspirance cieszę się, że skorzystałaś z mojego sposobu. Mam nadzieje, iż trochę Ci pomógł. Jak możesz to napisz czy ten sposób coś Ci dał . :) Pisałaś o tej sytuacji ze śniadaniem. Jak to czytałam czułam się jak bym to ja napisała. Tylko, że ja zazwyczaj jak nie mogę zasnąć to myślę o tym co zjem na śniadanie. Mam 100 pomysłów, aż w końcu wybieram jeden. Często następnego dnia i tak zmieniam plan xD. Co do płakania podczas PMS ja też często tak mam albo na wszystkich się wyżywam. Chyba każda z nas tak się zachowuje. Pisałaś,iż dużo ćwiczę. Zgadzam się z Tobą, ale to już u mnie jest nawyk. Po prostu gdy wstanę, zjem śniadanie to nawet, gdy staram się oglądać tv lub czytać książkę to nie umiem usiedzieć na miejscu. No i zaczynam ćwiczyć. U mnie jest jeszcze tak, że mimowolnie myślę ile zjadłam i, że mogę przytyć. Więc siadam na rower i spalam to co pochłonęłam. Głodna komórko zgadzam się z Tobą, ze powinno się jeśc to co naturalne a nie przetworzonę. Wiem, iż wtedy ludzie byliby zdrowsi i dłużej żyli. Jednak realia dzisiejszych czasów są inne. Wszyscy idą na łatwiznę i mało kto zastanawia się nad tym co je. Dużą rolę ma też to gdzie się mieszka. W małych/ średnich miastach trudno jest znaleźc miejsce, w którym są sprzedawane naturalne produkty, a poza tym nie każdego na nie stać. Np. ja u siebie nie znam takiego miejsca. Więc jem owoce, warzywa z supermarketu. Wiem doskonale, iż były one niejednokrotnie zraszane pestycydami, ale wydaje mi się, ze lepsze to niż nic. Oprócz tego czasami mam taka ochotę na czekoladę i nic mi nie jest w stanie wybić jej z głowy. Nic w 100% naturalnego mi jej nie zastąpi. Jeżeli Ty nigdy nie jesz przetworzonych produktów to ja Cię podziwiam, gdyż ja osobiście przyznaję się, ze nie umiem jeść tylko naturalnego jedzenia. Chcę jeszcze napisać, ze wszystko zależy od kuchni danego kraju. Nasza Polskie przyzwyczajenia to pieczywo (zazwyczaj białe), ziemniaki i makaron. Wszystko to produkty mączne. Oprócz tego dużo czerwonego mięsa, zaś mniej warzyw, no i jeszcze fast food-y, które przybyły z USA. Wystarczy spojrzeć na Azjatów (np. Japończyków). U nich mało kiedy można spotkać człowieka z nadwaga, a jeszcze rzadziej otyłego. Większość ich populacji jest szczupła, no i żyją dłużnej niż np. Amerykanie. To właśnie przyczyna ich diety. Oni zamiast ziemniaków i pieczywa jedzą ryż, a oprócz tego celebrują każdy posiłek, jedzą wolno i spożywają dużo ryb. Przecież każdy głupek wie, iż ryba jest bardzo zdrowa. Oprócz tego spożywają wodorosty i warzywa. To właśnie powoduje, ze są zdrowi i szczupli. Dlatego radze Wam drogie kompulsowiczki, żebyście zamieniły czerwone mięso na rybę, a także ziemniaki oraz makaron na ryż (zwłaszcza brązowy, bo jest zdrowszy). Albo przynajmniej stosujcie te produkty zamiennie. Pozdrawiam :*

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wczoraj też mimo iż byłam padnięta jeździłam na rowerku ponad godzinę, ale w poniedziałek do tego szpitala, więc nie będe mogła kontynuować nie jemy ryżu, bo ma dużo kalorii, ale wiadomo, że mniej się od niego tyje niż od ziemniaków gdziekolwiek nie pójdzie się do restauracji to od razu coś niezdrowego serwują, ostatnio byłam na wycieczce z moim chłopakiem i jego rodzicami, nie chciałam nic mówić na temat jedzenia i jadłam to co oni wszyscy (potem zrobiłam lewatywe) każdy bez zająknięcia je różne świństwa, a potem mówią, że tyją z powietrza gdy mam możliwość decydowania o tym co jem to tylko owoce... no i, żeby nie było tak do końca pięknie piję czekoladę na gorąco, nawet w te upały, to jednak mój nałóg nie do pokonania

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aklak
Ech, od początku czerwca nie mam napadu. Powinnam się cieszyć, że ostatnio spotkałam mamę mojej koleżanki, która nie wiedziała mnie wieki (gdy ostatnio mnie widziała byłam na wakacjach z podstawówki do gimnazjum :P) i powiedziała, że TAAK przytyłam. Ech, wiem, że wtedy wyglądałam jak szczypiorek, a teraz bardziej przypominam dużą szafę, ale jakoś mi się przykro zrobiło. A potem okazało się, że moja bluzka jest za ciasna w ramionach (tzn. założyć ją mogę, ale rękaw jest zbyt ciasny...). I kupiłam sobie za ciasną spódnicę, muszę mieć motywację. I nie mam wagi, boję się, że jak kupię to będę się ciągle ważyła, ale nawet nie wiem, ile ważę (aż strach myśleć).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość charlotte..
od początku czerwca? czyli to już 1,5 miesiąca! gratuluję : -) wiem, jak to jest jak ktoś wyskoczy z takim tekstem. moja mama od czasu do czasu mi czymś takim dowali. tyle, że nie jest aż tak bezpośrednia, to raczej aluzje, żeby dać znać córce, że znowu przytyła. tak jakbym nie wiedziała, jak wyglądam. czy to tak trudno zrozumieć, jaką przykrość potrafią sprawić takie słowa.. u mnie raz lepiej, raz gorzej. częściej gorzej. przez jakiś czas siedziałam sama w domu, więc jak zwykle było planowanie.. co na obiad, śniadanie itd. nikogo nie ma, więc można się spokojnie najeść. zawsze mi się włącza takie myślenie, jak siedzę sama w domu. byłam niedawno na imprezie. było świetnie. co z tego, że alkohol i śmieciowe jedzenie, więc pełno kalorii. już nie pamiętam kiedy się tak śmiałam i czułam się tak.. po prostu dobrze. impreza była z okazji obrony licencjatu. przez te 3 lata studiów tyle raz się wykręcałam, żeby nigdzie nie wychodzić, bo uważałam, że jestem za gruba i wszyscy będą oceniać mój wygląd. ale było fajnie. chociaż jak zobaczyłam później zdjęcia to się przeraziłam. nie widziałam wcześniej albo nie chciałam widzieć, że mam drugi podbródek. teraz co jakiś czas przeglądam się w lustrze i sprawdzam, jak bardzo go widać. teraz jadę na trochę do domu na wakacje. zjechała się rodzina, której nie widziałam od roku. boję się. wiem, że nie powiedzą "ale przytyłaś!!", ale i tak będę się zastanawiała, co myślą.. muszę się teraz pozbierać, bo potem czeka mnie przeprowadzka, szukanie pracy, egzamin na studia, czyli mega stres, a to zawsze kończy się jedzeniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Absolutnie Absurdalna
tydzien temu byłam na 5 dniowym zlocie młodziezowym i schudlam z 3 kilo i bylam z siebie taka zadowolona bo bluzki zaczynaly wygladac na mnie ładnie i kształtnie... Zdazylam niestety nadrobic calos w jakies 4 dni ... jadlam bez kontroli jakies 3500 kcal dziennie choc nie byly to kompulsy ... W dodatku te teksty matk i "Zachowuj kontrole bo bedziesz pucia , bo wpadniesz w depresje bo twoje kolezanki beda duzo szczuplejsze..." O.O a pozniej do ojca kiedy ja rzekomo mialam nie slyszeć... " Je jak głupia... jest gruba jak na swoj wiek..." co robic... z jendnej strony trzeba stosowac jakas diete bo bedzie jeszcze gorzej... a jak nawet nie to nie chce być TAKA jaka jestem z rugiej strony co mi po jakies diecie skro po tygodniu wróce znowu do tego samego... do czego prowadzi moje zycie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aklak
Ja w ogóle nie wiem, jaki jest sens, żebym np. mniej jadła i w ogóle pilnowała się na każdym kroku, żeby czasem nie zjeść za dużo albo unikać wszelkich zapalników. W kwietniu szło mi tak dobrze, a teraz ważę więcej. I nie wiem, jak to działa, bo w kwietniu miałam dość regularnie kompulsy, a teraz nie mam już dłuższy czas. Zastanawiam się nad dietą Herbalife. Trochę mi szkoda pieniędzy, bo musiałabym porządnie zacisnąć pas, żeby ją kupić. Po diecie Cambridge moja kuzynka schudła ok. 20kg. Ja mam teraz w planach 13kg. Ale Herbalife jest trochę tańsze, chociaż i tak ceny mają kosmiczne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak czytam czytam wasze wypowiedzi i nawet nie wiecie jak dużo z siebie i ze swoich trosk w nich odnajduję. Najgorsze moim zdaniem jest to ciągłe myślenie o jedzeniu. Kiedy mam napady myślę o tym co by tu jeszcze zjeść. Kiedy mi dobrze idzie (ostatnio nie idzie mi najlepiej) to myślę o tym czego by tu nie zjeść. Cały dzień skupia się na jedzeniu, mam wrażenie że ono mnie atakuje ze wszystkich stron. Widzę, że szczupli ludzie nie przywiązują do tego takiej wagi, no i mam taki problem, że jak już zacznę jeść to apetyt mi się raczej pobudza, we wszystkie dobre rady, zeby jeść śniadania, patrzę z niedowierzaniem, bo wiem że jak zacznę od śniadania, to tylko cały dzień będę myślała o jedzeniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aklak
Hej dziewczyny, U mnie znów bez kompulsów :). Ale za to zważyłam się. Jest gorzej, niż myślałam. W ciągu roku przytyłam 12 kg. Wszystko przez komplusy... Chciałabym zrzucić tak z 13-15 kg. Zaczęłam dziś dietę Odchudzanie na Zawołanie. Nie można jeść pieczywa ani ziemniaków. A ja tak uwielbiam bułki :(. Nie mówię już o tym, że zachciało mi się cappuccino i pączków. Nawet nie chcę mi się myśleć o tym, czy uda mi się schudnąć i czy nie będę miała napadu. Jestem gruba :(.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość No więc i ja mam ten problem
Byłam szczupłym dzieckiem, było trzeba mnie gonić do jedzenia. W pierwszej klasie szkoły podstawowej zaczęłam tyć. Bardzo dużo przybrałam przez zimę. Pamiętam te komentarze rodziny, zdziwioną minę mamy kiedy nie mieściłam się w niedawno zakupione ubrania, wstyd podczas mierzenia alb do pierwszej komunii. Od czwartej klasy rozpoczął się proces "wyciągania" i w szóstej klasie byłam już w miarę szczupłą dziewczyną jednak wciąż krytycznie przyglądałam się sobie. Na początku gimnazjum został ogłoszony konkurs o żywieniu. Chcąc się do niego przygotować szperałam po internecie i trafiłam na pewną stronę. Spodobały mi się różne grupy, pamiętniki i sama założyłam takowy. W ciągu 3/4 miesięcy zeszłam z 52kg do 46kg (przy wzroście 164cm). Wydaje się nie tak dużo, ale początki w zasadzie odchudzania wielkiego nie przypominały bo zdarzało mi się nawet kilka razy w tygodniu ciasteczko czy batonik. Potem nastąpił kryzys. Jedna porcja musli za dużo wywołała we mnie wielką wściekłość i... zaczęło się. Poszłam zwymiotować. Nie poszło mi to za dobrze, więcej się nawysilałam niż to warte było, popękały mi naczynka na twarzy. Obiecałam sobie wtedy, że już nigdy więcej. Jak nietrudno się domyślić następnego dnia powtórzyłam manewr. I tak kilka miesięcy. Napady, głodówki, godziny ćwiczeń. Dzięki temu trzymałam się w okolicach 50kg. Przestałam wymiotować, jednak jadłam dalej. Pierwszego września ważyłam 54kg. Znów zaczęłam odchudzanie. Szło dobrze, zdrowo. Prędko ważyłam 51kg, chciałam zejść do 49. Przy 50 popłynęłam. W następne wakacje po powrocie z gór, gdzie karmiono mnie aż nadto zobaczyłam 59,9kg. Prawie się popłakałam. Nigdy tyle nie ważyłam. Od tego czasu moja waga wiecznie się buja, jednak poza 57kg nie wchodzę. Raz jest 55kg, raz 53kg. tydzień diety, dni obżarstwa. Ciężko mi z tym żyć. Płakać mi się chce gdy ludzie mówią "Ty to kurde masz wszystko co w życiu potrzeba". Nikt nie wie, że jest jeszcze coś poza świetną uczennicą, recytatorem, śpiewakiem, siatkarką, lekkoatletką. Mój chłopak wiedział tylko o bulimii, jednak trafił na czas "po" więc ma świadomość tego epizodu z mojego życia, ale nie wie jak to jest żyć z taką osobą. Wstydzę się jeść przy innych. W towarzystwie wszyscy tylko pytają "A czemu Ty tak mało jesz?". Rodzice chłopaka są wręcz przekonani, że żyją powietrzem. Gdyby wiedzieli w jakim są błędzie... Nie wiem już jak sobie z tym poradzić. Odnowa duchowa pomagała na krótko, silna wola starcza na kilka dni. Kiedy się najem nie mam ochoty na nic, marnotrawię swój czas. Chyba wakacje są dla mnie najgorszym czasem. Mam wtedy zbyt dużo wolnego czasu, zbyt wiele czasu na jedzenie, myślenie o nim. W trakcie roku szkolnego jest lepiej, chociaż stres jest większy więc i rośnie ciśnienie, by go rozładować. Na dodatek jestem bardzo ambitną osobą i często małe, nieznaczące wydarzenia przybierają u mnie postać tragedii. Przez to mam także nawroty bezsenności. Od września idę do liceum, jest ono daleko od mojego domu więc będę mieszkała na stancji. Chciałabym wierzyć, że to może być nowy, inny etap mego życia. Patrząc jednak wstecz i na teraźniejszość trudno tę wiarę podtrzymywać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość minia22
Jeśli ktoś zna dobrą Panią psycholog od tych problemów na NFZ, to prosiłabym o podanie na maila adresu z góry dziękuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wptka
minia 22 - skąd jesteś? Mogę Ci polecić w W-wie dobrych specjalistów i dobre miejsce do leczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
DZIEWCZYNY! Dużo z was pisze, ze mie pófdzie do psychologa, bo się ich boi, albo ze są głupi itp...sama kiedys wylądowalam u psychologa i niegdy tam nie wróciłam. ale na studiach mam oprócz masy róznych przedmiotów także psychologię i trochę się moje mniemanie o niej zmieniło... skoro nie chcecie iść do psychologa (wiem jak to wygląda, koles siedzi przed tobą i gada óżne rzeczy nie zwracając w ogóle uwagi na to co TY mówisz) to powiem wam coś co może komuś pomoże zrozumieć mechanizmy działań kompulsywnych, a co było omawiane na zajęciach z psychologi. większość zaburzeń kompulsywnych ma podłoże psychologiczne i jest zazwyczaj NIEŚWIADOME. nie oznacza to, że jesteście chore psychicznie czy coś takiego, ale po prostu macie problem same z sobą. O co chodzi z tą nieświadomością. Po prostu zapewne macie za sobą jakieś cieżkie przezycia (każdy ma), traumy itd. Aby sobie z tym poradzić umysł ludzki często je wypiera. Po prostu nie pamiętamy, że coś miało miejsce, ale to i tak siedzi w nas i daje ujście w róznych dziwnych zachowaniach. To może być nawet coś co przezyliśmy jako dzieci, co teraz wydawałoby nam się smieszne, ale wtedy było dla nas czymś przerażającym. zazwyczaj potrzebny jest jakiś impuls aby uruchomić tego typu zachowania. coś co nam przypomni o przezytej traumie (oczywiscie sobie jej od razu nie przypomnimy, tylko wlasnie wystapią jakieś zaburzenia. taki znak ostrzegawczy : uwaga! to już było, już to kiedyś przerabiałam. Nie chodzi tu może tak dokładnie o powtórkę sytuacji, a o to jak się czujemy. powiedzmy, że ktoś się jako dziecko się zgubił, przez ajkis czas był sam, bez rodziców, wśród obcych ludzi. dziecko się boi, czuje się opuszczone, chce wrócić do domu, do rodziców, gdzieś gdzie jest bezpieczne. Człowiek wypiera to wspomnienie, ale później w jakieś sytuacji czuje się podobnie. Jets sam, boi się, nie ma poczucia bezpieczeństwa to jakeigo jest przwyczajone... duzo osob pisalo o przeprowadzce do innego kraju. Impuls jak znalazł. nowa sytuacja życiowa zwiazana z stresem i poczuciem odosobnienia. Przykłady można mnożyć. Moze wiec warto zastanowić się nad tym KIEDY to się zaczęło? rozebrać życie na czynniki pierwsze (to bolesne, ale skuteczne, sprawdziłam na sobie) i dojś do tego co nas dręczy i spróbować jakoś to naprawić? jest jeszcze takie coś jak stan katatoniczny. W tym stanie człowiek potrafi sobie wytworzyć fałszywe wspomnienia ( a prawdziwe oczywiście próbują się przebić do świadomości, pojawia się konflikt i uruchamiają się zachowania). ale to już pojawia się w skrajnych przypadkach zazwyczaj u świadków zbrodnii, lub u ludzi, którzy popełnili zbrodnię (raczej sie ich nie skazuje, uznaje sie to za chwilową niepoczytalność)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aklak
nulka90 - jest coś w tym co napisałaś...ja ogólnie nie miałam najszczęśliwszego dzieciństwa, bo jestem wpadką :/. Fantastycznie czułam się, gdy moja mama mi o tym powiedziała. Poza tym ona też ma zaburzenia odżywiania (anoreksję), jest DDA i nie potrafiła utworzyć normalnego domu. Przez długi czas nie potrafiłam nikomu o tym powiedzieć, ale w końcu otworzyłam się i powiedziałam mojej przyjaciółce o tym dlaczego np. nikogo nie zapraszam do domu albo dlaczego właściwie nie utrzymuję kontaktów z moją mamą. W tym roku już w ogóle nie potrafiłam sobie poradzić z kompulsami, przytyłam prawie 15kg w ciągu roku, nie wchodziłam w nic z mojej szafy :/. Zaczęłam się odchudzać i nie miałam już kompulsów od czerwca, w sierpniu byłam dwa razy w psychologa, nie za bardzo pomogło, ale daję sobie radę. Teraz mamy 4 września, a ja od 2 sierpnia jestem na diecie, schudłam już 6kg, chciałabym jeszcze 5kg. Mam nadzieję, że uda mi się normalnie żyć, zacząć wszystko od nowa....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość antonia sz.
Bardzo proszę o namiary dobrych lekarzy- specjalistów-psychologów od kompulsów w WARSZAWIE. Po wakacjach zaczyna znowu byc niedobrze ze mną :( Pozdrawiam wszystkie Kompulsowiczki ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość niebiańska pokusaaaa
jest tu ktoś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość j11
Hej ja mam to samo przed wszystkimi zachowuje pozory i jem normalnie ale kiedy jestem sama obzeram sie do nieprzytomnosci, w dzien malo jem ale gdy wieczorem wracam dom pustego domu żucam sie na wszystko a potem mam okropne wyrzuty sumienia próbowałam wszystkiego i nic, w nocy zawsze musie sie najesc potem nie moge życ spac cały czas myle o jedzeniu, najpierw ze jestem głodna potm co zjem jak wóce z uczelni do domu a potem jak już sie nawzeram wszystkiego co było - ze za duzo zjadłam i tak w koło.Probowałam już wszystkiegoi nic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mkaraa
Kompulsywne objadanie się to chyba też mój problem. Męczę się z tym już jakieś 1,5 roku. Tylko jestem jakimś dziwnym przypadkiem, bo podczas kompulsu jem zwykle owoce, musli, jogurty naturalne, kisiel z soku owocowego i skrobii ziemniaczenej i gęstą owsiankę z orzechami, siemieniem lnianym, suszonymi owocami, czasem chrupkie pieczywo z serkiem naturalnym i powidłami. Podczas napadu jestem nerwowa, wszystko robię szybko(tzn. gotuję, przygotowuję, biegam z każdym jedzeniem do komputera), trzęsą mi się ręce, przyspiesza puls, za to jem powoli dokładnie gryząc nawet płynne rzeczy i idę gotować dalej i tak cały dzień. Przed każdą porcją obiecuję sobie, że to będzie ostatnia, ale już w trakcie jedzenia wiem, że pójdę sobie znów dogotować. Jem tak długo, aż nie mogę się wyprostować ani wziąć głębokiego oddechu przez ból żołądka i powiększony brzuch. Za to na inne rzeczy mam blokadę, nie zjem w czasie kompulsu normalnych słodyczy, niczego tłustego, normalnego obiadowego dania typu mięso, warzywa, zupa, ryż czy kanapki, mam w głowie tylko owsiankę i owoce, no i jeszcze dżemy, miód. Kiedy jestem w ciągu, na niczym nie mogę się skupić, myślę tylko o jedzeniu, o tym, że nie powinnam, planuję dietę, a jednocześnie się objadam, przy tym nie chcę z nikim się widzieć, rozmawiać, nigdzie nie wychodzę, jeśli nie muszę, nie sprzątam, najważniejsze jest jedzenie, kiedy przestaję jeść odczuwam lęk, pustkę, myślę tylko o tym jaka będę gruba, za to kiedy jem nie myślę o niczym, skupiam się na smaku i samej czynności jedzenia. W przewach od jedzenia żuję gumę, gryząc ją tak mocno, że boli mnie szczęka i zęby. Muszę koniecznie mieć coś w ustach i przeżuwać, gryźć. W takim ciągu potrafię przytyć 3kg na tydzień, najczęściej jednak opanowuję się po jednym dniu, wracam do mojego codziennego sposobu odżywiania, waga spada i przez jakiś czas jest ok, aż znowu zaczynam chodzić zdenerwowana, mam sny, w których się obżeram, odwlekam napad tak długo, jak mogę, ale on i tak zawsze nadejdzie. Nie mam siły już z tym walczyć. Boję się, że rozwalę sobie całkiem zdrowie, już zaczęły się dolegliwości, które, wydaje mi się, są skutkiem tych napadów- mam refluks(chyba tak to się nazywa, chodzi mi o wylewanie się jedzenia z żołądka i kwas w gardle, nawet po małej porcji lub herbacie), zgagę, bóle żołądka, problemy z trawieniem. Do tego po napadzie mam podwyższoną temperaturę(powyżej 37), nie mogę zasnąć w nocy, a rano budzę się cała mokra od potu. Nikt nie wie o moim problemie, wstydzę się o tym komukolwiek powiedzieć, wstydzę się nawet o tym pisać i zdaję sobie sprawę z tego jak to wszystko głupio brzmi. Nikt z mojego otoczenia nie podejrzewałby mnie o taki problem, od zawsze odżywiam się w miarę zdrowo i na codzień jem niedużo, mam teoretycznie niedowagę(bo wcale na to nie wyglądam), a jednak chociaż od kilku lat nie miałam w ustach przekąsek typu chipsy, paluszki, nigdy nie jadłam kebaba, hamburgera, nienawidzę fastfoodów, nie wiem, jak smakuje nutella czy większość batoników, ciastek, to chyba kompulsywne objadanie się też mnie dotyczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość disintelia
najgorsze jest w nim to, ze tak latwo znow sie pograzyc. chwila slabosci z powodu stresu, klopotow, zly dzien czy macie jakis sposob na takie chwile? co robic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość namakita
Mkaraa jestem podobnie jak Ty na skraju wytrzymalosci, tyle ze ja naprawde za duzo waze i mam widocznych kilka zbednych kilogramów. Moj problem musi sie skads brac, bo mam obsesje na swoim wygladzie. Zwlaszcza na punkcie swojej figury. Od dziecka bylam pulchna, nie otyla, ale zawsze zdrowo wygladalam, wysoka, nabita, nie gardzilam nigdy jedzeniem. W gimnazjum czulam sie juz taka wieksza dziewczyna, mimo ze nie mialam faldow na brzuchu i bylam w normie, czulam ze moglabym byc szczuplejsza, jednak nie odchudzalam sie w tamtym czasie, pamietam ze kupowalam sobie mase slodyczy siadalam i jadlam wszystko po kolei, bo uwielbialam sie przesladzac, czuc w ustach najslodsze smakolyki i sie nimi relaxowac, a i chipsami na zmiane. Moglam nie jesc kolacji obiadu, mogly to byc non stop slodycze, przekaski ulubione. Dopiero po urodzeniu mojej ksiezniczki, zrozumialam, ze cale zycie nie podobam sie sobie, mimo ze nie narzekam na powodzenie, ze ja sie ludziom podobam, wszedzie gdzie wychodze czuje zainteresowanie z ich strony, jednak cos mi przeszkadza, nie czuje sie w swojej skorze dobrze, podjelam walke z dietami, i schudlam 10 kg, ale potem czyli do teraz uwazam ze to za malo. Nadal jestem kawal baby, mimo ze wygladam juz dobrze, zazdroszcze tym szczuplym drobnym kobietkom. Nie wiem czy sie kiedykolwiek z tym pogodze, czy zawsze bede zazdroscila tym co nosza rozmiar 34, ja nosze teraz 38-40. Wiem ze to daloby sie zrobic by przeskoczyc na 36 chociaż, ale to jest takie trudne, byc na diecie i utrzymac wage. Moze wyda wam sie moj problem blachy i bezsensu ale mam problem z odzywianiem sie o ktorym malo napisalam. Kiedy sie odchudzam nie jem prawie nic, a kiedy sobie odpuszczam, jem wszystko i non stop, i tak w kolko, juz nie mam sil, naprawde. Potrafie nie wychodzic z domu, byc nie mila dla meza, klocic sie, a tak napawde w mojej glowie siedzi jedno. Jestem za gruba, 66 kg to zdecydowanie za duzo, beznsu a dla mnie wciaz jest to wielki problem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja tez mam ten problem :(
jak ktos tu jeszcze zaglada bardzo prosilabym o nr gg chetnie pogadam jestem w stanie podjac walke... duzo osob przeze mnie cierpi juz 4 lata :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja tu zaglądam: to mój mail:magnolka19871987@op.pl jak chcesz to napisz, bo ja też mam ten problem z którym nie mogę sobie dać rady :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość migotkaamam
najgorzej jest jak brakuje konkretnych zajec... gdyby ktos sie dowiedzial ze mam taki problem chyba bym umarla za wstydu. nie wiem co zrobic zeby wyzbyc sie tych atakow. najgorsze ze jem wtedy tylko slodyce, nawet caly słoik np nutelli! okropne

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość neko-neko26
niestety, tez mam z tym probelm. jestem kompulsywnym zarlokiem. potrafie podczas ataku pochlonac do 8000 kcal i wciaz mi malo :(:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×