Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

konwalia f

Jedzenie kompulsywne - komu jeszcze marnuje zycie?

Polecane posty

Gość Absolutnie Absurdalna
ojej no to ja mam identycznie , już nawet nie próbuje sie wyrzygac jak mam napad bo i tak wiem że usune jedynie 1/10 tego wsyztskiego i tez załamywalam sie tym że jestem taka beznadziejna że nawet to mi nie wychodzi... Tragiczne... to wszystko jest tragiczne... w dodatku to jest chyba jedyny problem w moim życiu, przynajmniej takie odnosze wrażenie , moze coś mam jakiś podswiadomy problem...? chetnie poddałabym sie jakies hipnozie ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PaniN
Ja nie wymiotuję, chociaż próbowałam, ale sytuacja taka sama jak u Was, zwymiotuje ledwo co, piecze mnie gardło od tych soków i jeszcze bardziej sie denerwuję. Czasami chętnie bym z siebie wszystko wypompowała, żeby była we mnie pustka, żeby mnie ssało od środka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chorowalam tez na to kiedysss
hej! ja tez mialam kompulsy, kiedys bardzo czesto! a teraz juz nie mam ich!! pozbylam sie tego dziadostwa!! chociaz z tym sie bedzie zylo juz cale zycie-wiem o tym! W moim przypadku wyleczylam sie z nich jak zamieszkalam z chlopakiem. Nie powiem,ze nie ciagnie mnie, bo ciagnie bardzo, nie raz mam ochote zjesc duuuzo rzeczy na raz, chipsy, litr lodow, oreszki, pizza cala ech wymieniac bym mogla.Ale teraz juz bardziej dbam o siebie i nie moge sobie pozwolic na takie kompulsy,po drugie jem 5 posilkow dziennie i mysle,ze to dzieki temu tez nie mam juz napadow. A do tego wstyd przez chlopakiem. Caly czas jestem z nim,ze nawet nie mialabym mozliwosci na napad-i dobrze! Jestem nieszczesliwa, bo wiem,ze musze sie juz do konca zycia pilnowac,bo naleze do tych osob, co tyja od powietrza:( a ja kocham jesc!! uwielbiam... A kiedys kompulsy mialam bardzo czesto-i tak naprawde byly one z nudow!! Nudzilo mi sie samej w domu i juz w szkole planowalam sobie co kupie do domu i co bede caly wieczor jadla. Wtedy kupowalam -najczesciej w biedronce- lody, chipsy itp, duuzo zarla i jadlam cale popoludnie i wieczor. A jak przyszlo do spania to bylo mi tak niedobrze, tak bylam obzarta, ze spac nie moglam:( echh Mowie Wam dziewczyny, dobrym sposobem jest znalezc sobie zajecie, zamieszkac z chlopakiem itp. Mi to pomoglo.Wiem,ze mowi sie latwo. Ja rozumiem te osoby, ktore choruja na kompulsy. Ale da sie wyjsc z tego jesli sie tylko chce!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chorowalam tez na to kiedysss
hej! ja tez mialam kompulsy, kiedys bardzo czesto! a teraz juz nie mam ich!! pozbylam sie tego dziadostwa!! chociaz z tym sie bedzie zylo juz cale zycie-wiem o tym! W moim przypadku wyleczylam sie z nich jak zamieszkalam z chlopakiem. Nie powiem,ze nie ciagnie mnie, bo ciagnie bardzo, nie raz mam ochote zjesc duuuzo rzeczy na raz, chipsy, litr lodow, oreszki, pizza cala ech wymieniac bym mogla.Ale teraz juz bardziej dbam o siebie i nie moge sobie pozwolic na takie kompulsy,po drugie jem 5 posilkow dziennie i mysle,ze to dzieki temu tez nie mam juz napadow. A do tego wstyd przez chlopakiem. Caly czas jestem z nim,ze nawet nie mialabym mozliwosci na napad-i dobrze! Jestem nieszczesliwa, bo wiem,ze musze sie juz do konca zycia pilnowac,bo naleze do tych osob, co tyja od powietrza:( a ja kocham jesc!! uwielbiam... A kiedys kompulsy mialam bardzo czesto-i tak naprawde byly one z nudow!! Nudzilo mi sie samej w domu i juz w szkole planowalam sobie co kupie do domu i co bede caly wieczor jadla. Wtedy kupowalam -najczesciej w biedronce- lody, chipsy itp, duuzo zarla i jadlam cale popoludnie i wieczor. A jak przyszlo do spania to bylo mi tak niedobrze, tak bylam obzarta, ze spac nie moglam:( echh Mowie Wam dziewczyny, dobrym sposobem jest znalezc sobie zajecie, zamieszkac z chlopakiem itp. Mi to pomoglo.Wiem,ze mowi sie latwo. Ja rozumiem te osoby, ktore choruja na kompulsy. Ale da sie wyjsc z tego jesli sie tylko chce!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oleczka20
Apropo tego, że to może być jakiś podświadomy problem.. ja też się ostatnio często nad tym zastanawiam, bo z tego co czytam o kompulsach to właśnie w tym powinna leżeć przyczyna tego wszystkiego. Ale u mnie chodzi chyba raczej generalnie o emocje... najczęściej dopada mnie, kiedy czuję się samotna, zła na siebie i na innych i w ogóle traktuje jedzenie jak najlepszego pocieszyciela. A czasami zupełnie bez powodu, ot tak bo "mam smaka". Dobija mnie ten paradoks, patrzę w lustro i widzę brzydkiego grubasa, reakcja- idę się najeść i w efekcie jestem jeszcze większym grubasem. Ostatnio przeraża mnie to jak wielką przyjemność sprawia mi nawet samo planowanie napadu. Wypisuję wszystko na karteczce, wybieram dzień kiedy jestem pewna, że będę przez większość dnia sama w domu i podekscytowana biegnę na zakupy nie mogąc się już doczekać uczty. Rany.. no przecież to już jest naprawdę przykre i żałosne, bo nie potrafię znaleźć innych słów dla swojego zachowania.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość charlotte.....
mam dokładnie to samo! tyle, że listę układam w głowie i nie zapisuję;] czasami już kilka dni wcześniej przed tym, jak mam zostać sama w domu. na szczęście współlokatorzy praktycznie cały czas są w mieszkaniu. nigdy nie próbowałam wymiotować. nawet jak mam mdłości i wrażenie, że zaraz pęknę. nie wiem, wydaje mi się, że jak wyląduję z głową nad kiblem to to już będzie koniec. i jak się już zacznie to może się na jednym razie nie skończyć. a bulimia jako walka z kompulsami to nie jest rozwiązanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aklak
Znów miałam napad, chociaż w miarę lekki. Powstrzymałam się przed zjedzeniem jeszcze kilku rzeczy... Podobnie, jak oleczka20 myślę, że u mnie kompulsy pojawiają się przy problemach z emocjami i w stresujących sytuacjach (jakieś zobowiązania, szkoła itp.). Kilka razy próbowałam wywoływać wymioty, ale nie mogę...Zamiast tego zdarza mi się przyjmować środki przeczyszczające...Mam za sobą kilka głodówek. Parę razy zwymiotowałam z przejedzenia. Czuję się okropnie :/. Od przyszłego tygodnia planuję rozpocząć dietę z jakiejś książki. Boję się, że nie dam rady, ale z drugiej strony mam motywację. W tamtym roku prawie całe wakacje udało mi się wytrzymać bez napadów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Absolutnie Absurdalna
Do oleczka20: Mi tez wydaje sie że u mnie nie chodzi o jakis podswiadomy problem choć kto wie , a bardziej o własciwy sposób pozbywania sie emocji i tych negatywnych i tych pozaytywnych albo raczej jego brak . Cały czas obmyślam idealną dla siebie metode na wyrzuceniu na zewnątrz euforri , smutku , podniecenia , zdenerwowania. A niewiele trzeba żeby mnie doprowadzić do tych stanów. W dodatku jestem osobą która często tłumi w sobie emocje.Nie zawsze co prawda ,ale czesto umiem doskonale maskować żal , złośc , smutek i to robie.. W mojej głowie rozgrywa sie burza , ale osoba stojąca koło mnie widzi tylko usmiech i wcale nie dostrzega całej jego sztuczności . Umiem kłamać jak z nut i robie to nałogowo.Czasami sprawia mi nawet przyjemność wymyslania wymóweki wciskanie ludziom kitu < który nie krzywdzi jakoś innych> .Wszyscy je kupują bo jestem ogólnie uwazana za osobe wiarygodną. Gdy jestem smutna i wkurzona ,nikt tego dostrzega.Gdy czuje że mam dobry dzień pytają - Coś sie stało? jestes jakas smutna dzisiaj.... Ostatnio czułam sie wspaniale a kolezanka stwierdziła ze wygladam jakby mnie czołg przejechał... == Zupełny bez sens Zauważyłam że jak przejde sie na basen wymęcze ciało to pózniej nie myśle o tym żeby sie rzucić na jedzenie a pozatym wtedy szkoda mi nadrabiać to co spalilam ;d No alee na basen chodze raz w tygodniu... i nie stać mnie na to żeby chodzic codziennie a i czasu nie mam. Potrzebuje sposobu który bede mogła wykorzystać w każdej chwili....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oleczka20
Ja marzę o tym żeby pójść na basen... uwielbiam pływać i to dziwne ale uwielbiam to uczucie zmęczenia po wyjściu z wody :) ale niestety dzięki mojej fobii przed publicznym pokazywaniem się w stroju kąpielowym, na basenie nie byłam już... od 6 lat! Dzisiaj wstałam i od samego rana myślę o słodyczach! I tylko co chwila zmieniam zdanie, raz myślę: "no dobra, jeszcze dzisiaj sobie pozwolę", dosłownie po minucie "nie , uda ci się wytrzymać", a za 10 min już się zastanawiam o której by się w końcu wybrać do tego sklepu. Nie wiem jak to się w końcu skończy dzisiaj, ale jednego jestem pewna - mój umysł jest maksymalnie pokręcony !

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Absolutnie Absurdalna
płacze... jestem zła , jest bardzo bardzo zła... Po tym trzydniowym ataku który miałam niedawno przxybrałam na wadze 3 kg. Nadrobiłam 2 kilo które udało mi sie schudnąc i jeszcze sobie dołożylam , widac to po mnie i spodniach które sie ledwo dopinają a miesiąc temu były jak ulał i zbyt kragłych bioderkach które widze po podniesieniu bluzki. Ojciec rzucił dzis dwa razy tekstem " Niech sie przejedzie po tą gazete dobrze jej to zrobi " a matka " no dobrze mówisz , dobrze jej to zrobi" ja byłam na górze ale oczywiscie wszystko słyszałam .Pobiegłam do lustra żeby sie sobie poprzyglądać i sie rozpłakałam .... A potem ojciec nasmiewał sie żebym poprzezucała wegiel łopata i myslał że jest przezabawny... matka mnie zawołała i stwierdziła , " JESZ STANWCZO ZA DUŻO , ROZDZIEL SOBIE TO NA MAŁE PORCJE...TYLE NARAZ WSZYSTKIEGO JEDZ NORMALNIE BO ZROBISZ SIE KAPCIA..." " hmmm " " MÓWIE CI JEDZ MNIEJ BO BEDZIESZ PUCIA !" noż K URWA MAĆ!!! Teraz nagle odkryła ze coś ze mną nie w porzadku:??? Przez cały ostatni rok na to zlewała i pozwalała mi niszczyć sie psychicznie i fizycznie a teraz wylatuje mi z "pucią"???!!! Skoro już zaczyna mnie komentować to musi byc naprawde niedobrze... "JEDZ MNIEJ" Myslałam ze sie przy niej porycze , że jej wygarne jaką jest skończoną idiotką! "Mamo ja mam zaburzenia żywienia Jesteś tak głupia ze tego nie widzisz???? myslisz że powiedzienie anorektyczce żeby "Jadła wiecej" coś da????!!!! ale ja tak nie zrobila... to nie ja... ja pobiegłam do domu i rozpłakałam sie w łózku i chciałam zmiazdzyc paczki które kupili gołymi rękami i wyrzucić je za okno, chociaz wcale mnie nie kusiły . Denerwował mnie sam fakt że są jedzeniem moim narzedziem zbrodni... Boże... dlaczego mi to robisz... ja już nie chce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Absolutnie Absurdalna
Obiecałam sobie teraz... tydzień chodzenia na basen codziennie , tysiąc kalorii na dzień ,,, zero słodyczy... Okej da sie zrobic . Ale co bedzie za tydzień ??? Bedzie to samo... a moze bedzie gorzej. Nie chce mi sie żyć Na jutro umówiłam sie z chłopakiem ...bardzo fajnym chłopakiem... chciałabym sie z nim zobaczyc porozmawiać , a zarazem nie chce żeby on zobaczył mnie... ;/ chciałabym wyglądac tak jak rok temu. Szczupła , wrecz chuda dziewczyna. Każdy ciuch świetnie sie na niej prezentował. Miała chłopaka któremu skakała na barana bo była tak lekka że bez problemu ją unosił.Miała władze nad swoim ciałem ,nad tym co jem i cieszyła sie z tej władzy i silnej woli , myslała wtedy , "Jedzenie to taka przyziemna rzecz nie rozumiem rodziców których mega problemem jest co przygotujemy jutro na obiad , nie rozumiałam tych dziewczyn które pisaly na jakiś forach dla nastolatek,JESTEM GRUBA CO ROBIĆ !? debilki... ćwiczyć, mniej żreć i już.... " ... Doigrałam się... Tak chciałabym do tego wrócić. Chciałabym napisać POMÓŻCIE CO MAM ROBIC!!! ALE to nie miałoby najmneijszego sensu bo wy nie jestescie w stanie mi pomóc ... bo tylko ja moge sobie pomóc . Nie umiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamania
walczę jeszcze, nadal walczę, jak na razie od 10 dni mi sie udaje, tylko w niedziele jak bylam u tesciow to było ciasto do kawy i placuszki drozdzowe, obiecalam ze zjem tylko 1 kawalek ciasta ale sie nie udalo zjadlam chyba z 3 kawalki i 2 placuszki, ale sie nie zrazam, robi sie cieplej i trzeba sie wziac za siebie, trzeba koniecznie, staram sie stosowac diete dukana, podobno fajna choc juz wiem ze nie dla mnie bo na poczatku w pierwszej fazie zero owocow i warzyw, ale powiedzialam sobie ze te pierwsza faze musze przejsc, to tylko 5 dni, a pozniej przejde na jakas inna, bede jadla mniej ale zeby choc czasem jakies warzywa i owoce... mam wieeeeeeeeeelka ochote najesc sie, ale jak na razie jakos sie trzymam, boze mam nadzieje ze tym razem sie uda........ ja osobiscie mam jedna kolezanke z ktora o tym gadam, ona chudziutka, wszystko moze jesc, ale wspiera mnie, wiec jest ok...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aklak
Ostatnio czytałam trochę o dietach i właśnie dużo osób pisało, że dieta Dukana jest dobra po kompulsach. Ja planuję rozpocząć dietę "odchudzanie na zawołanie" za jakiś czas. Na razie czuję się okropnie, wszystko mnie przytłacza. Jestem z rodziny dysfunkcyjnej i nie mam w nikim wsparcia, a jestem właśnie w trudnym momencie. Chciałabym mieć kogoś, komu mogłabym się wypłakać. Chociaż chyba bardziej potrzebuję solidnego "kopa", żeby się ogarnąć i opamiętać... Dzisiaj wygrałam z pokusą zjedzenia czegoś słodkiego i w sklepie wybrałam wodę niegazowaną. Byłam na długim spacerze, jest śliczna pogoda, ale i tak czuję, że wpadam w depresyjny nastrój...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aklak
Ostatnio czytałam trochę o dietach i właśnie dużo osób pisało, że dieta Dukana jest dobra po kompulsach. Ja planuję rozpocząć dietę "odchudzanie na zawołanie" za jakiś czas. Na razie czuję się okropnie, wszystko mnie przytłacza. Jestem z rodziny dysfunkcyjnej i nie mam w nikim wsparcia, a jestem właśnie w trudnym momencie. Chciałabym mieć kogoś, komu mogłabym się wypłakać. Chociaż chyba bardziej potrzebuję solidnego "kopa", żeby się ogarnąć i opamiętać... Dzisiaj wygrałam z pokusą zjedzenia czegoś słodkiego i w sklepie wybrałam wodę niegazowaną. Byłam na długim spacerze, jest śliczna pogoda, ale i tak czuję, że wpadam w depresyjny nastrój...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PaniN
Poszłabym teraz chętnie do sklepu i kupiła ze dwie napoleonki, ale takie konkretne, zrobiła sobie kawy i zeżarła. Bo mojego jedzenia nie można nazwać jedzeniem tylko pożeraniem, połykaniem, pochłanianiem lub jak tylko ktoś uważa. Jakieś 4 lata temu, gdy wazyłam 84 kg schudłam 20kg i nie zauważyłam tego nawet. Nie doceniłam, nie nacieszyłam się...a teraz jestem słonicą afrykańską lub wielorybem bądz kaszalotem i nie chce mi się patrzeć w lustro bo boję się, że je zarzygam...Siedzę w swoim pokoju, próbuję pisać pracę dyplomową i użalam się nad sobą, czytając o alli i innych cudach medycyny. A i tak wiem, że mi to nie pomoże, jeśli sama nie dojdę do dorosłej i odpowiedzialnej decyzji pod tytułem: Koniec tego dobrego! Mam 21 lat, powtarzam 21, a boli mnie kręgosłup, tłuszcz na brzuchu tak mi podskakuje, jak galareta..Obwisłe łapska, nie dopinam się w żadnen ciuch, nie wiem w czym pójdę na obronę pracy, czy egzaminy, chyba w dresie, bo aktualnie w to się mieszczę. Wiem, że dopóki ktoś jest szczupły, nie rozumie takich problemów jak moje czy wasze. Jedzenie, moja waga, a co za tym idzie, mój wygląd, zdominowały moje życie. Kiedys cieszyłam się z wiosny, dziś jej NIENAWIDZĘ. Z prostej przyczyny: wtedy nie schowam się pod płaszcz czy ogromną kurtkę, tylko ewentualnie sweter, ale w lipcu to i sweter za ciepły...Chyba wyjadę na Biegun Pn tego lata, ubiorę się w kombinezon i dam pożreć się niedzwiedziom...Już nawet nie proszę o pomoc, bo i tak jej nie otrzymam..Dziewczyny powiedzcie czy wasza nadwaga jest znaczna? Czy po prostu macie problem z jedzeniem ale nie wazycie az tak wiele. Ja dzis byłam u kolezanki, zwazylam sie i mam 86kg. Tyję już od powietrza, bo ostatnio się hamuję..A najgorsze, że jej waga ma pamięć i jak moja koleżanka będzie się ważyła to zobaczy ile mam na liczniku. I jak tu się cieszyć z czegokolwiek? Całuję Was N.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aklak
Ostatnio czytałam trochę o dietach i właśnie dużo osób pisało, że dieta Dukana jest dobra po kompulsach. Ja planuję rozpocząć dietę "odchudzanie na zawołanie" za jakiś czas. Na razie czuję się okropnie, wszystko mnie przytłacza. Jestem z rodziny dysfunkcyjnej i nie mam w nikim wsparcia, a jestem właśnie w trudnym momencie. Chciałabym mieć kogoś, komu mogłabym się wypłakać. Chociaż chyba bardziej potrzebuję solidnego "kopa", żeby się ogarnąć i opamiętać... Dzisiaj wygrałam z pokusą zjedzenia czegoś słodkiego i w sklepie wybrałam wodę niegazowaną. Byłam na długim spacerze, jest śliczna pogoda, ale i tak czuję, że wpadam w depresyjny nastrój...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oleczka20
do absurdalnie absurdalna szczerze Ci powiem, że czytając twój post zrobiło mi się strasznie przykro... sama zaczełam sobie przypominać wszystkie uwagi na mój temat ze strony bliskich. Niby niewinne "ola, czy ty przypadkiem nie miałaś się odchudzać?", lub uwaga taty, który wchodzi do kuchni, gdzie jadłam kolacje " ty jeszcze coś jesz?", poprzez wszystkie podsłuchiwane rozmowy ciotek (gdy byłam młodsza), gdzie co chwilę padało hasło "no tak, bo ona jest grubej kości". I wiele innych, o wiele bardziej upokarzających uwag, których nie chcę odgrzebywać.. Bo to jest tak, że niby człowiek zdaje sobie sprawę, że jest gruby, ale kiedy słyszy to prosto w twarz od kogoś innego... Cóż, tego uczucia chyba nie da się opisać. PaniN wspomniałaś, że nienawidzisz wiosny, u mnie dokładnie to samo. Uwielbiam jesień i zimę, kiedy można schować się pod kurtką, lub założyć luźniejszy sweter... a wiosna, lato? zaraz się zacznie era krótkich spodenek, i koszulek pod którymi nic się nie ukryje... w ogóle fakt, że niedługo trzeba będzie ruszyć do sklepu, po letnią garderobę mnie przeraża. Zbyt dobrze to znam, idę do sklepu, nic na mnie nie pasuje,a nawet jeśli to i tak wyglądam okropnie, bo chociażby nie wiem jak luźna koszulka nie ukryje wystającego brzucha...tak, a potem powrót do domu, złość, frustracja, płacz i oczywiście napad.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Absolutnie Absurdalna
Do Pani N No Ja naprzykład nie mam nadwagi, wyglądam raczej hmmm "koniowato" Jestem co prawda wysoka 1,70 ale uda mam szerokie , łydki w żadnych butach nie wyglądają zgrabnie , brzuch w miare płaski co jest dość dziwne bo ponoć to własnie on najszybciej grubnie, zato jest szeroki bo na biodrach sie tłuszcz odłozył i o jakichś przylegajacych koszulkach można zapomnieć ... Ciągle praktycznie chodze w T shertach luźnych i dwuletnich jeansach które już sie prawie rozlatuja, ale w nich wydaje mi sie że wygladam jakoś tak " przyzwoicie".... ale ... jeśli z tym nie skończe to niedługo kilka zbędnych kilogramów może zamienić się w poważną nadwagę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Absolutnie Absurdalna
Wiecie... aż trudnow to uwierzyc ale znów odzyskałam optymizm... ;) ) i od dzisiaj zaczynam na nowo , OD DZISIAJ ... NIE OD JUTRA... ,tym razem musi sie udać !, A zrobie to dla tych pieknych dni w których czuje że żyje w których dobrze mi w własnym ciele , spróbuje sie zmienić dla tych chwil kiedy patrzysz w lustro usmiechasz sie do siebie i mówisz -No no..... ;) Dla sklepów i ciuchów które mierzysz w przymierzalni i cieszysz sie że na tobie wcale nie wygląda gorzej niż na wieszaku. Dla moich rodziców... ale zrobie coś przeciwnego , to by była kara wymierzona samej sobie. Dla tego chłopaka o którym wspominałam , żebym mogła się na niego rzucić bez obawy że zrobie mu krzywde...Tak... dla neigo też. i Dla tych koleżaneczek ,które w kazdy piątek na hali mierzą moje ciało niewidzialnym metrem wzdłuż i wszerz. I wkoncu dla siebie ... żebym znów czuła że podobam sie sobie. bo ja znam to uczucie i tęsknie z za nim. Zacznijcie ze mną ... dzisiaj. Nie zaczynajcie od jutra . Zacznijcie dzis. ; ) Dam znać za jakiś czas czy daję rade ;) narazie dziekuje wam bardzo ,zostawie to forum na tydzien czy dwa . Będe sie za was modlić , za siebie też . http://www.youtube.com/watch?v=D9fywZ6Z3ro HEY - PRAWDA... "Bo największa zbrodnia to na samym sobie gwałt..."

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Absolutnie Absurdalna
ucieło Dla moich rodziców choc bardziej miałabym ochote po tych ich uwagach rzucić sie na jedzenie i jeśc jak opętana na złość im , żeby pokazać ze mam gdzies ich teksty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PaniN
Absolutnie Absurdalna Trzymam za Ciebie kciuki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aklak
Ja też trzymam kciuki! :) Niestety mam nadal nie najlepszy nastrój... Znowu miałam napad i to taki porządny...Jutro jestem umówiona na jedzenie na mieście, ech. Ale potem naprawdę muszę się wziąć za siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oleczka20
Dzisiaj 3 dzień "czystości"... Z jednej jestem z siebie całkiem dumna. Ostatnio uświadomiłam sobie, że takimi małymi sukcesami, jak chociażby właśnie 3 dni też trzeba się cieszyć. To daje motywacje. Ale z drugiej strony, jest mi strasznie ciężko.. każdy dzień to 24 godziny zmagań z samym sobą. I zastanawiam się, czy tak już będzie zawsze? Czy naprawdę całe moje życie będzie obsesją dotyczącą jedzenia? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Absolutnie Absurdalna
Dobra postanowiłam do was wrócić mimo wszystko ;) Ja też już w zasadzie "4 dzień czystosći" . hmmm nie jest aż tak źle...s . Wydaję mi się że z czasem będzie coraz łatwiej , wkońcu to swego rodzaju nałóg prawda? , bardzo zły nawyk wywołany na tle emocjonalnym , myślę że nasz mózg ,nasza psychika musi się przestawić , a na to trzeba chęci , siły wewnętrznej którą każdy musi odnaleźć i trochę czasu. Oleczka... myśle że za jakis czas bedzie już tylko lżej , a może kiedyś te napady będą tylko twoim mglistym wspomnieniem o którym bedziesz mogła mówić tak swobodnie jak o pogodzie. ;/ Gdzies czytałam że żeby sprawdzić czy faktycznie mamy napady kompulsywne nalezy kupić paczke np naszych ulubionych czekoladek i powinno ich być dokładnie 30 < tyle ile dni ma miesiąc> codziennie możemy zjeśc jedną nie więcej... To ma sprawdzić czy umiesz nad sobą zapanować . Myślicie ze potrafiłybyscie gdybyscie bardzo chciały?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oleczka20
Gdyby ktoś mnie tak z boku poobserwował to bez wątpienia mógłby stwierdzić, że zachowuje się jak nienormalna. Istna huśtawka nastrojów, raz jestem zła i smutna, że nie mogę się teraz nażreć, a to przecież byłoby takie przyjemne... drugiego dnia z kolei jestem cała szczęśliwa, i chodzę cały czas uśmiechnięta, ot tak - bo się lżej czuję, bo waga leci w dół, bo to miło mieć raz na jakiś czas autentycznie kontrolę nad swoim życiem... Dzisiaj akurat mam dzień pt. "don't worry, be happy" i mi z tym cholernie dobrze :) a co do tej paczki ciastek.. niestety bez szans :P tzn narazie zmagam się z etapem, żeby nie pójść do sklepu i i nakupować masy rzeczy do jedzenia - to, że mi się to narazie udaje uważam za sukces. Ale jeżeli ta paczka ciastek by już przede mną stała, a co gorsza zrobiłabym ten pierwszy krok i skusiła się na jedno.. no cóż, to ruszyłaby cała lawina ;/ Ale to chyba dobrze, że zdaję sobie z tego sprawę. Przynajmniej już nie mogę się okłamywać, mówiąc po cichu: "ok, tylko jedno i koniec", bo mam pełną świadomość, że na tym jednym się nie skończy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oleczka20
* muszę się poprawić, była mowa o paczce czekoladek, a nie ciastek ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oleczka20
ale wstyd... tyle się napisałam, o tym że już jakoś idzie, a tutaj wpadka... no ale komu się przyznać, jeżeli nie tutaj na forum? nawet nie wiem jak to się dzisiaj stało! nie było żadnego planowania, ani nawet ochoty na jedzenie.. stałam sobie w kuchni, robiłam herbatkę, nie byłam nawet głodna, aż tu nagle.. to był impuls, dosłownie kwestia sekund. No i poszło 4 kawałki ciasta plus serek. razem ok 1400 kcal :( (bo znalazłam informację, że kawałek sernika to 305 kcal! szok!) . Niby w porównaniu z takim normalnym, pełnym zwyczajowym atakiem, który zazwyczaj sięga nawet do 4 000 kcal to nie aż tak dużo... ale po takim czasie "czystości", nawet przez 1400 kcal czuję się fatalnie.. a mówiąc wprost, czuję się po prostu jak świnia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Absolutnie Absurdalna
to spróbuj chociaz do końca dnia się ograniczać i nie podłamywać tym "wyskokiem " nie podjadac dalej usprawiedliwiając sie faktem że i tak dzień już jest stracony ; D Ja zjadłam dzisiaj jakies 3500 kcal , z tym że to nie był napad a raczej zwykłe obzarstowo , normalne posiłki jadłam śniadanie , obiad , jakies owoce a teraz przyszła do mnie kumpela oglądać film i poszły ciastka , duża paczka chrupek cini mini i po kilka sheików waniliowych. Też nie jestem z siebie dumna... ;/ Mam pytanie , które chyba powinnam zadac dużo dużo wczesniej , ale jakoś patrzyłam na to kompulsywne obżarstwo jako problem natury psychicznej , zaburzenia osobowości jakies problemy emocjolnane , których jako tak nie można leczyć tak jak inne choroby , no ale teraz tak sobie myśle ,,, a może jednak? Wiecie coś na temat LEKÓW... takich specalnych na zaburzenia tego typu ??? do wykupienia w aptece , najelpeiej bez recepty... wiem wiem , rychło wczas no ale lepiej pózno niż wcale. Jestem zdania że lepiej nie faszerować się jakimś paskudztwem tylko spróbować zapanowac nad sobą , no ale taki suplement mógłby sie przydać mimo wszystko i mógłby ułatwić życie... No i jeżeli któras z was była na psychoterapii , leczyła się na to u specjalisty... niech sie pochwali i opowie mniej wiecej jak takie leczenie wygląda? czy pomaga? Czy wogóle TO COŚ da się wyleczyć? Bo ciagle czytam posty osób które wylewają tu żale ale ani jednego pozatywnego , który by mowił że z tego da sie wyjsc i jak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość charlotte...
bo jak już ktoś z tego wyszedł, to nie ma ochoty tu zaglądać i czytać naszych żalów ;] ten weekend to była masakra. a właściwie nadal jest. nie mam już siły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Będzie to mój pierwszy post w tym temacie w ogóle. Tak jak i Wy jestem już baardzo zmęczona kompulsywnym obżarstwem. Dzisiaj po 2 tygodniach starań znowu "popłynęłam". Zjadłam tak ogromną ilość jedzenia, że wolę nie podawać szczegółów a do tego nie byłam głodna. Zmagam się z tym problemem od paru lat na przemian z nadmiernym odchudzaniem. Już nie pamiętam kiedy jadłam normalnie... mam albo niedowagę i to znaczną albo tyję w straszliwym tempie. W ciągu tygodnia potrafię tak się objeść, że przybywa mi 6 kg. Czuję się wówczas fatalnie fizycznie i psychicznie. Wiem, że powinnam przejść się z tym do specjalisty, ale na razie nie mam takiej możliwości. W każdym razie pomyślałam sobie, że może łatwiej będzie "trzymać się", jeśli będę w kontakcie z innymi osobami z takim problemem. Czy jest ktoś chętny na wspólne wspieranie się? Moim najbliższym celem jest miesiąc bez obżarstwa i bez głodzenia. Niby tylko miesiąc a jednak dla mnie to bardzo dużo i jeśli udałoby mi się byłby to dla mnie naprawdę duży sukces. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×