Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

konwalia f

Jedzenie kompulsywne - komu jeszcze marnuje zycie?

Polecane posty

Gość załamania
i znów mialam przerwe...przerwe w pisaniu i przerwe od silnej woli, zaczelo sie od kompulsu o ktorym pisałam dwa tygodnie temu i tak to trwalo az do wtorku. teraz znow zaczynam diete, staram sie ruszac choc troszke, dzisiaj mam plan spacerowac, oby tylko mi pogoda pozwolila na to, bo jak spaceruje to raz ze nie ma mnie w domu i nie mysle o ciaglym jedzeniu, no a poza tym jest jakis ruch... musze cos ze soba zrobic bo lato sie zbliza a ja wygladam jak slon..jak sie cos nie zmieni to nie mam sie w co ubrac a nie chce kupowac sobie nowych ciuchow bo caly czas mam nadzieje ze uda mi sie schudnac... o jeny meega ciezkie to........ja juz nie mam sil brak mi slow i samozaparcia, juz nie wiem co mam ze soba robic...jestm juz tak gruba jak chyba nigdy. ostatnio poszlam na solarium i tam bylo takie duuze lustro i jak zobaczylam w swietle dziennym jak ja wygladam to myslalam ze padne, to jest to prostu straszne....straszne ze moglam znow sie doprowadzic do tal strasznego wygladu a juz bylo tak dobrze w zeszle wakacje...ryczec mi sie chce......... wiem niektorzy powiedsza ze nie powinnam tak patrzec na wage i w ogole ze powinnam skupic sie na zdrowiu na tym ze kompulsami rujnuje sobie zdrowie, ale ja tak nie potrafie bo zalamuje mnie ze wygladam jak slon........ czekam dalej co przyniesie kolejny dzien....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość novally
Hej dziewczyny;D widzę, że tutaj dyskusja ani na moment nie słabnie;)wróciłam po świętach pełna zacięcia i chęci na zmianę swojego podejścia do jedzenia i zdecydowałam, że biorę się za siebie. Spisałam sobie powody dla których chcę się zmniejszyć i wyszło ich 11, z czego większość jest związana ze zdrowiem!! "o nie, bierzesz się za siebie bo Ty się najzwyczajniej w świecie zabijasz dziewczyno" - tak pomyslałam, przeraziłam się tym i przystępuję do walki z ciemnymi mocami;D a w ogóle to tak już na koniec....ja mam nadzieję, że choć parę z Was ma naprawdę trochę kg do zrzucenia, bo dziewczyny sorry, ale z 5kg robić aż taki dramat i uważać się za meeega big mummy, to lekki nietakt w stosunku do takich babek jak ja np. które mają do zrzucenia min.15kg... ale ponieważ łączą nas kompulsy to aż tak bardzo się na Was nie gniewam;P pozdrawiam Was i trzymam kciuki za nasz sukces;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hejka! No wiesz novally, nie zawsze problemem jest waga. Ja np. wiem, że wyczaiłam mój problem z kompulsami stosunkowo wcześnie i dlatego nie zdążyłam jeszcze przytyć zbyt dużo. Nie zawsze kompulsy pojawiają się z powodu diety odchudzającej, i nie zawsze chodzi o chęć zrzucenia zbędnych kilogramów. U mnie kompulsy pojawiły się po diecie oczyszczającej mającej na celu poprawę zdrowia, a szczególnie cery której stan ma wiele do życzenia. Oczyszczanie mi (prawie) nic nie dało i po nim jak się rzuciłam na żarcie to aż się kurzyło, i tak przypomniałam sobie co oznaczają kompulsy.Pierwsze kompulsy miałam parę lat temu z jeszcze innych przyczyn. Pozdrawiam Was wszystkie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kbdckjbckjsbdcjsb
hej dziewczyny, kiedys juz sie zalilam w tym watku na kompulsy. Pomyslalam ze teraz napisze, bo od poltora miesiaca na mialam ataku:) Wlasnie poltora miecha temu postanowilam sie wziac za siebie - karnet na silownie i fitness, cwicze prawie codzienni i jem co 3 godziny, wszytsko co lubie ale zoladek mi sie zmniejszyl przez co nie jestem w stanie zjesc na raz duzo,a o 3 godziny wpycham cos w siebie nawet wtedy,kiedy nie jestem glodna i mysle ze to dzieki temu nie mialam kompulsu,bo nie mialam miejsca w zoladku ani nie bylam glodna:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kbdckjbckjsbdcjsb
a no i schudlam 8 kilo:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość charlotte...
wow, gratuluję :) a znacie jakieś fajne ćwiczenia, które można samemu wykonać w domu bez żadnego sprzętu? coś na nogi, pośladki, brzuch.. w necie jest pełno różnych zestawów i filmów, ale może ktoś już coś sprawdził?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aklak
Hej dziewczyny. Od kilku lat w bardziej stresujących momentach tracę kontrolę nad jedzeniem. Potrafię zjeść duuużo jedzenia o każdej porze i nie przeszkadza mi, że jem np. ciasto, a potem tłusty obiad i potem znowu coś słodkiego. Odchudzam się cały czas. Ostatnio szło mi dobrze, zrzuciłam dwa kilogramy i od jakiegoś czasu nie miałam żadnych napadów. Teraz czuję, że znowu to się zbliża. Korci mnie, żeby zjeść np. jogurt albo galaretkę, ale wiem, że potem sięgnę po coś kolejnego i w końcu znowu przytyję. Co dziwne w ogóle nie odczuwam głosu, ale jem, bo .. no właśnie nie wiem dlaczego :(. Nie wiem czy to BED, ale staram się ratować. Przez zimę przytyłam kilka kg, teraz jest lepiej, czuję luz w spodniach i znowu zaczyna się bardziej stresujący okres więc zaczynam wcinać wszystko, co mam pod ręką. Takie błędne koło...Dodam, że są lepsze okresy, kiedy jem w miarę normalnie. Ale i tak próbuję się odchudzać....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Absolutnie Absurdalna
Do Novally . Mi na przykład wcale nie chodzi o to że według mnie waże 5 kilo za dużo , sęk w tym dlaczego . Mój główny problem to kompulsy. Trzymam się już 2 tygodnie bez napadu. ;D Miałam z tego jakieś 2 dni kiedy przegiełam ilość kalorii ale jadłam w odstepach czasu i w "cywilizowany sposób" wiecie oco mi kaman... No i jakoś chęć na coś słodkiego przychodzi coraz rzadziej. ; )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aklak
Dziewczyny, a jak reaguje na to Wasz chłopak, znajomi czy rodzina? Nie potrafię się przyznać nikomu do tego...Chciałam kiedyś powiedzieć o tym mojej przyjaciółce, ale nie potrafiłam. Chłopaka nie mam, bo boję się, że dowiedziałby się, że coś ze mną nie tak... Czuję się okropnie gruba kiedy patrzę na wysokie i chude dziewczyny, które się odchudzają jeszcze. Ważę teraz już w normie, ale mam za gruba uda. Udało mi się zrzucić 3 cm prawie, ale mam wrażenie, że tego w ogóle nie widać...I w tym momencie zaczynam znowu się obżerać. Zwłaszcza wieczorami. Dlatego zaczynam pić wieczorami duuużo herbaty, żeby trochę oszukać żołądek. Chociaż najchętniej bym zamówiła pizzę albo tortillę...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość charlotte...
u mnie też nikt nie wie. chłopaka nie mam. z rodziny nie mam z kim porozmawiać. kiedyś myślałam o mamie, ale w sumie nie mam z nią jakiegoś super kontaktu i nigdy się jej nie zwierzałam. mam wrażenie, że by nie zrozumiała.. sama jest szczupła, ale ciągle mówi o dietach i odchudzaniu, komentuje wygląd grubych osób. przyjaciół, takich prawdziwych przyjaciół też nie mam. są dobre koleżanki, ale nie wiem czy potrafiłabym im powiedzieć. boję się oceniania, niezrozumienia. po prostu mi wstyd. i chyba też nie dopuszczam do siebie bliżej ludzi, bo boję się, że ktoś się dowie. u mnie nadal bez napadu. w miarę regularnie i słodycze w bardzo małych ilościach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Absolutnie Absurdalna
U mnie nikt nie wiedział. Matka widziała że potrafie zjesc bardzo dużo naraz . Trudno było nie zauważyć znikania takiej ilości jedzienia z lodówki... ale nie traktowała tego powaznie. Starałam się jej wytłumaczyć że coś ze mną nie tak . Ona stwierdziła tylko "Jedz mniej i już" Nic nie zrozumiała... może nie chciała ;/ Taka jest prawda że nie zrozumie tego nikt kto tak naprawde przez to nie przeszedł.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamania
znów zaczynam... walkę z wagą z kompulsami i z samą sobą... chyba udało mi się przez 3 dni już, tak mi się wydaję. mam nadzieję, że uda mi się w końcu. u mnie prawie nikt nie wie, bo mi wstyd strasznie, zresztą zawsze jak mam napad to jem tak, żeby nikt nie widział, nikt nie wie tak na prawdę ile jestem w stanie zjeść w trakcie........i chyba nigdy nikomu się nie przyznam... walczę dalej teraz czytam na necie o diecie dukana... trzymam za wszystkich kciuki i proszę o to samo....przecież w końcu musi się udać....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aklak
Kurczę, coś w tym jest. Bo z moją mamą w ogóle nie mam kontaktu. Odkąd pamiętam była bardzo szczupła, ale cały czas była na diecie. Nie jadła kolacji, nie jadła wielu rzeczy. Gadała o odchudzaniu, dietach wyszczuplających balsamach itp. Poza tym jako dziecko byłam chuda i moja mama zawsze wciskała we mnie tony jedzenia, w podstawówce byłam po prostu gruba. Nie było niby tak źle, ale postanowiłam, że będę się odchudzała. Nikomu nic nie powiedziałam, ale po 3-4 miesiącach wszyscy zauważyli, że ubyło mi trochę kg. Wszyscy mówili, że lepiej wyglądam nawet nauczycielki. Z kolei moja mama się wściekła na mnie. Potem kazała mi ubierać za duże ubrania. Zawsze dostawałam za duże o 2 rozmiary ciuchy. Dziwne to było. Chyba też miała jakieś zaburzenia odżywiania. Właśnie przez takie akcje zdecydowałam się zerwać z nią kontakty. Jest mi przykro, ale nie była dobrą matką. Potrafiła tylko mną pomiatać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no_pain_no_game
hejk czy jestem w dobrym miejscu? Mam 30 lat i od 16 roku życia bulimia dezorganizuje mi skutecznie całe moje życie - niszczy wszystko i zatacza coraz to większe kręgi - POMOCY - potrzebuję wsparcia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość novally
Witajcie;D może od razu zwrócę się do "no pain no game"...jeśli o wsparcie chodzi to trafiłaś dobrze, bo tutaj naprawdę można znaleźć siłę do walki, ale z tego co piszesz to myślę, że najwłaściwszym dla Ciebie miejscem byłby jednak jakiś ośrodek leczenia zaburzeń żywieniowych czy coś takiego, bo jeśli bulimia męczy Cię już 14lat, to nie można sobie wmawiać, że "sama sobie z tym poradzę". Większość z nas tutaj, ma problem z żażeraniem emocji, ale myślę, że mimo wszystko możemy nad tym same zapanować, z mega dużym wysiłkiem, ale jednak. A jeśli o bulimię chodzi to to już chyba nie jest tylko kwestia silnej woli...nigdy nawet mi się nie udało wymusić wymiotów (choć przyznaję się,że próbowalam), ale wydaje mi się, że w późniejszym stadium choroby już nawet nasze ciało nie toleruje pokarmu, mimo iż bardzo chciałoby się zjeść bułkę i ją przetrawić do końca. Dlatego też, Ty potrzebujesz pomocy specjalistów, ale wygadać się tutaj jak najbardziej możesz;) daj znać co postanowiłaś;) A teraz do Was "żarłoki";D Mam przepis na zwiększenie szans wygranej z kompulsami;D od tygodnia jem 4-5 posiłków, w lodówce właściwie przewaga warzyw i owoców, zero słodyczy w szafkach i nawet mnie nie kusi, żeby iść do sklepu po te czekoladowe gówno;D mam więcej energii, pozytywniej patrzę na świat, a co za tym idzie nie mam poczucia jakieś "pustki", którą musiałabym zapełnić;) No i te słooooońce!!aż chce się żyć;D więc do boju dziewczyny, czy macie 2kg, czy 20kg więcej, każda z Nas jest w stanie ujarzmić tego maniaka jedzenia, który gdzieś tam w nas siedzi;D Ameryki nie odkryłam, bo już wcześniej chyba o tym wspominano, ale sprawdziłam i dziala;) a, i dodatkowo wypisałam sobie na kartce, dlaczego chcę zmienić podejście do jedzenia, bo jednak inaczej przemawia słowo pisane niż tylko takie snucie postanowień po cichu, w głowie;) No, to trzymam kciuki i udanych zakupów na bazarkach warzywnych;)Jest na nich teraz tak kolorowo, że nawet nie kuszą te opatrzone opakowania słodkości;) Trzymajcie się ciepło;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość no_pain_no_game
Cze Novally, fajnie, że zareagowałaś, bo przynajmniej pewna jestem, że to nie jest jakieś "martwe forum". Od kilku lat chodzę na terapię indywidualną, byłam też 3 miesiące na grupowej, od dwóch tygodni biorę seronil - z reguły 60 mg/dzień. Nie jestem zatwardziałym kibicem: "Jak będę chciała, to z tym skończę" albo "Dam sobie radę sama" - wręcz odwrotnie. Nie jestem też fanką ruchu pro-mia i sądzę, że jest to bardziej chore niż sama bulimia. Już nie wiem, co mogłabym jeszcze zrobić, żeby tylko nie musieć wymiotować. Domyślam się, że jesteś w temacie i nie doradzisz mi nic w stylu: "To PO PROSTU przestań żygać, bo chcieć to móc"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość aklak
novally - ja też staram się jeść regularnie posiłki, ale kończy się tak jak przed chwilą - zjedzeniem całej paczki ciastek...Nie wiem sama, co jest moim błędem. Słaba wola czy po prostu jakieś cholerne przyzwyczajenie... no_pain_no_game - nie potrafię Ci nic doradzić niestety, ale rozumiem, jak się czujesz :(. Trzymaj się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Absolutnie Absurdalna
No i trzymałam sie dwa tygodnie a teraz znowu ... ;/ nie był to jakis mega atak ,stać mnie na dużo wiecej , zjadłam jakieś 2500 kcal w ciągu dwóch godzin , 4 pączki bułka z serem i kabanoem i jakies podsmażane kiałbaski z kethupem ... myslałam że już z tego wyszłam ... widac to wcale nie takie proste ;( A powodem tego nagłego kompulsu były nagromadzone emocje z całego tygodnia... problemy i dylematy które zaprztają mi głowe . Jestem zła na siebie ;/ Mam nadzieje że ten jeden atak aż tak wiele nie zmieni , postaram sie zapomnieć o tym razie . Przez te dwa tygodnie zdrowego racjonalnego żywienia zrzuciłam 2 kilo i wogóle czułam sie jak nowo narodzona. Do wszystkich sie smiałam i cieszyłam życiem . hm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość teen
Witam wszystkich! Moim problemem tak jak i wielu innych dziewczyn w moim wieku jest obżarstwo. Chodzę o II klasy liceum, ważę 67kg i z każdym dniem to się zwiększa. Przy 175cm wzrostu to tak jakby prawidłowa waga natomiast sama po sobie widzę, że strasznie przytyłam (ok. 12 kg od ostatnich wakacji). Znajomi i rodzina, którzy przez dłuższy czas mnie nie widzieli zawsze wypowiadają te słowa: "Ale Ty przytyłaś" luz zadają mi te pytanie: "Przytyłaś czy mi się wydaje?". Dzisiaj robiłam małe porządki w szafie i zaciekawiły mnie spodenki, które w tamtym roku nosiłam w lato. Chciałam sprawdzić jak będą teraz na mnie leżały i przymierzyłam je. Po tym jak je wcisnęłam na siebie za chiny nie mogłam ich zapiąć. Okropnie się poczułam, bo nie chcę stać się grubą kobietą. Przerażają mnie myśli, że kiedyś mogę bardzo dużo przytyć a później już będzie coraz ciężej to zrzucić. Próbowałam nawet robić cykl ćwiczeniowy aerobicznej 6 Weidera, ale poprzestałam na 17 dniu. Potrafię opychać się jedzeniem po godzinie 22 a słodyczom nie mogę się oprzeć. Codziennie muszę zjeść coś słodkiego. Zbierając to w całość jest ich ok. 3kg tygodniowo. Powiedzcie mi jak pozbyć się tych okropnych nawyków obżarstwa i zrzucić zbędne kilogramy mojego ciała? Z góry dziękuję za pomoc i życzę wszystkiego dobrego!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość novally
Hej dziewczyny;D no_pain_no_game, owszem, temat diet, zaburzeń odżywiania itd. nie jest mi obcy, bo już trochę swojego życia przeznaczyłam na czytanie o tym,a wszelkie programy związane z odżywianiem są chyba moim uzależnieniem;D Ale jest to wiedza raczej hm...hobbystyczna, że tak to ujmę, a Twój problem wymaga duużo większej wiedzy. Według mnie zaburzenia odzywiania to pole do poisu głównie dla psychologa, bo te choroby tkwią w psychice. Zresztą, już nie raz o tym tu pisałyśmy;) więc może poszukać dobrego psychologa, ale takiego który specjalizuje się w zaburzeniach odżywiania no i wsparcie najbliższych też pewnie mogłoby dużo zdziałać...nie wiem, może pozostałe dziewczyny mają jakieś mądrzejsze rady? Teraz do aklak;) nie łam się, paczka ciastek to nie jest aż taka tragedia w porównaniu do tego co potrafimy w siebie wrzucić;) mam nadzieję, że nie rozpamietywałaś tej paczki przez następny tydzień, bo pamietaj, każdy dzień to nowy rozdział, więc nawet gdy zjemy za dużo jednego dnia, następnego już o tym nie pamietajmy, tak jakby nic się nie stało, może tym sposobem uciekniesz przed tym błędnym kołem :obżarstwo - poczucie winy - obżarstwo - poczucie winy itd;) a z Absolutnie Absurdalną zgadzam się w 100%, bo też odkąd jem racjonalnie, świat wydaje mi się piekniejszy, mam na wszystko więcej energii i jest wspaniale;D a miałam nawet ostatnio mały kryzys, ale zadzwoniłam do mamy, pogadałyśmy dwie godziny, wyrzuciłam z siebie negatywne emocje i po rozmowie juz nie czułam tego "parcia na żarcie";) trzeba się straasznie pilnować i nie ładować się negatywna energią, ale dziewczyny, można nad tym zapanować, ja w to wierzę;) 3majcie się wszystkie i nie dajcie sobą rządzić jedzeniu;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Absolutnie Absurdalna
Hmmm przynajmniej teraz już wiem co jest przyczyną tych kompulsów...zauwazyłam pewną zaleznosć miedzy wystepowaniem kompulsów a moim stanem emocjonalnym. Mam kompuls zawsze wtedy gdy coś sie wydarzy lub cos ma sie wydarzyć... np stanie sie coś bardzo smutnego ,ktoś mnie ochrzani , ktoś mi powie cos przykrego... albo jestem bardzo czymś ucieszona...tak nienormalnie bardzo należe do tych osób dośc emocjonalnych ... Dzisiaj jestem po koncercie i wogóle było tak fajnie że chodziłam wesoła i nabuzowana dzisiaj cały dzień a jak jeszcze weszlam na last fm i dowiedziałam się że w sierpniu na Coke live przyjezdza mój ulubiony zespół to wogóle zaczełam sie aż trzepac z wrażenia i mialam radoche nie z tej ziemi... Po pół godziny zaczał mi sie kompuls, zjadłam paczke ciastek , patelnie z warzywami ,kiąłbaska z kethupem, 4 kanapki z serkiem topionym szynką i kupą sałatki na szczyt.... ;/ To jest straszne... Może jak teraz sie troche zrozumiałam i może wy zrozumiałyscie w czym tkwi u mnie problem poradzicie mi co powinnam robić żeby w dniach jakichś naglych uniesień nie dopadł mnie kompuls?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Absolutnie Absurdalna
Jeszcze coś powiem... przez dwa tygodnie bardzo pomocny był mi .... pewien chłopak ; ) Wiem że to tylko od nas zalezy czy przestaniemy sie niszczyć czy nie, ale mimo wszystko umawiając sie z nim dość czesto nie myślałam wogóle o jedzeniu ... a jak bylismy gdzies na jakiejś pizzy dajmy to wcale nie mialam ochoty zjesc jej całej sama ; ) Pozatym... miałam motywacje zeby ładnie wyglądac...i sie podobać ; D mysle że coś w tym jest...zresztą to tylko mój subiektywny punkt widzenia na pewno inne powiedzą ze jedno nie ma z drugim nic do rzeczy i one mają chłopaka a obżerają sie u kryją sie z tym przed nim nie wiedząc jak powiedziec. Wszystkie cierpimy na to samo a jednak nie można nas wrzucić do jednego worka bo każda jest indywidualnym przypadkiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Absolutnie Absurdalna
dlatego też nie ma uniwersalnego środka .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PaniN
Bardzo się cieszę, że znalazłam taki wątek. Jedzenie zawsze było w moim otoczeniu, zawsze kusiło. Aktualnie jem w każdym momencie, gdy jestem najedzona, gdy jestem nienajedzona, gdy jestem smutna i szczęśliwa. Płaczę mamie w rękaw i mówię, że nic nie mogę zrobić, słyszę: jedz mniej, częściej, k...., nie potrafię wcielić tego w życie. Udaje mi się 1 dzień, po czym idę na grilla i zmiatam wszystko ze stołu. Mam w te wakacje 3 wesela, potwierdziłam już swoją obecność, ale teraz czuję, że muszę się z tego wycofać. Wstydzę się wyjść z domu. Nikt nie może mnie zrozumieć. Mało osób rozumie, że ja nie mogę zapanować nad tym jedzeniem. Nie mam umiaru, czuję, że nie panuję nad swoim życiem. Rok temu o tej porze ważyłam 73kg, dziś 85 i uwierzcie mi, że jestem w depresji. Nie mogę z nikim o tym porozmawiać, bo się najzwyczajniej wstydzę. Nie kupuję ubrań bo wyglądam jak słoń. Mam do siebie żal o to co robię. Nie potrafię wyjść na dwór i biegać bo się boję, że ktoś mnie zobaczy. Nie wychodzę ze znajomymi, bo nie chcę się pokazywać w takim stanie. Jestem w opłakanym momencie mojego życia. Być może nikt tego nie przeczyta, ale przynajmniej jest mi lżej, że uwolniłam te myśli. Te napady obżarstwa rujnują mi całe życie. Nie mam już prawie żadnych znajomych, narzeczony jest na mnie ciągle podenerwowany, kłócę się z kim się da, zamykam się w swojej norze i wegetuję. Dodam, że mam 21 lat i czuję jakby moje życie już się kończyło. Może to nazbyt złożony przypadek, nie chcę was męczyć dziewczyny. Pocieszcie się swoimi przypadkami, może nie są takie jak mój. Chętnie jednak porozmawiać, jeśli któraś z was wyrazi taką chęć. Jeśli ktokolwiek chciałby mi podpowiedzieć jak mam zmienić swoje życie to błagam o to, bo męczy mnie każda godzina mojego życia:( Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość charlotte...
PaniN, niestety chyba wiem co czujesz. też nie mogę już na siebie patrzeć. chyba nawet nie przytyłam ostatnio, ale i tak z moją samooceną jest coraz gorzej. pracuję w sklepie z ciuchami i lustra jak można omijam szerokim łukiem. biegać też zamierzałam zacząć, ale się wstydzę. na siłownie miałam niedawno iść. nie poszłam, bo się wstydzę. dzisiaj łaziłam po sklepach i kiedy prawie się popłakałam, kiedy zaczęłam przymierzać ciuchy. wczoraj miałam mały napad, ale jeśli chodzi o ilość jedzenia to jest lepiej.. ale co z tego? już myślałam o tym, co zjem jak współlokatorzy pojadą na weekend do domu. nie jadę z koleżanką tramwajem, ale sama autobusem, żeby kupić batonik musli i zjeść go w samotności. chyba wariuję! na dodatek chyba mam nerwice natręctw albo coś podobnego.. znalazłam jakąś poradnię psychologiczną. na stronie mają nawet podane, że jedzeniem kompulsywnym też się zajmuję. napisałam maila. odpisali - wizyta 50 min - 110 zł :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PaniN
Charlotte..."wiem co czujesz, ja czuję to samo..."Bardzo się cieszę, że ktoś mnie rozumie. Każde moje wyjście do galerii handlowej kończy się identycznie. Stoję wśród luster w przymierzalni, patrzę na siebie w tych za ciasnych ciuchach i płaczę. Później wychodzę po 20 minutach ( to chyba dlatego sprzedawczynie sie tak dziwnie na mnie patrzą:P). Mam wstręt do kupowania czegokolwiek, zaniedbałam się. Momentami nie zależy mi na wyglądzie bo uważam, że skoro jestem grubasem, to po co się meczyc, prostowac włosy, malowac sie, i tak nic ze mnie nie bedzie. Mam problemy w łóżku z chlopakiem. Ten cały problem zdominował moje życie i czuje sie jak w klatce. Z każdym kęsem pogrążam się coraz bardziej. Nie ciesze sie z wiosny, z fajnego samochodu który sobie kupiłam. Jest mi za to wstyd, bo skupiam się na sobie. Jednak moj problem przysłania mi wszystkie inne, otaczające mnie problemy. Stałam się autoagresywna, czasami zdarza się, że uderzę sie w twarz ze złości. To może wydawac sie dla niektorych głupie, ale to błędne koło. Doprowadzam sie do takiego stanu, że prawie wymiotuję tym jedzeniem i wtedy tak bardzo sie nienawidze. Stosowałam rózne kuracje dorazne, typu meridia. Ale byłam wtedy przymulona, waliło mi serce jak opętane. Schudłam 10 kg, żeby później przybrać 14... Najgorsze jest to, że nie umiem podźwignąć się z upadku. Tkwię w tym, wiem że musze cos zrobic, ale nie robię tego. Jestem leniwa, spalam się na starcie, wiem ze mi nie wyjdzie z założenia. Co ja mam robić?.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oleczka20
Witam dziewczyny, mam nadzieję, że mogę się dołączyć. Od dłuższego czasu czytam wypowiedzi na forach o kompulsach. W zasadzie nie wiem dlaczego... możę świadomość, że nie jestem sama trochę pomaga. PaniN dokładnie wiem co czujesz. Mam 20 lat i czuję, że marnuję sobie życie. Nigdzie nie wychodzę bo się wstydzę, wolę siedzieć w domu i użalać się nad sobą (oczywiście jednocześnie się opychając). Zabawne, że to co uważam za pocieszenie i jedyną przyjemność , czyli jedzenie, tak naprawdę niszczy mnie i pozbawia szczęscia... Kiedyś, i był to jeden jedyny raz, chciałąm porozmawiać o swoim problemie z "przyjaciółką", i zanim doszłąm do sedna to już zdążyłam usłyszeć, żę się nad sobą użalam. I wiem, zapewne tak jest, ale wiecie co? co ja mam do cholery innego robić ? zdaję sobie sprawę z tego, że jestem żałosna, ale nie potrafię się za siebie zabrać. Za dużo prób, za dużo ciągłych porażek... Czasami już nie mam siły kompletnie na nic. Tylko zwijam się w kłębek i leżę przez cały dzień..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość PaniN
Nie mam przyjaciółek, miałam ale ostatnia odsunęła się po tym jak dowiedziałam się, że prowadzę nudne życie. Może rzeczywiście. Raczej nie wychodzę na żadne imprezy w klubach, tańce itd. Ostatnim razem gdy byłam z przyjaciółką, wszyscy faceci chceli się z nią bawić, a ja siedziałam sama przy barze, upokorzona całym zajściem. Wiem, że jestem żałosna. Staram się nie skarżyć, ale momentami potrzebuje tego, żeby w koncu ktoś usiadł, popatrzył mi w oczy i powiedział ze mnie rozumie. Może mnie nawet nie rozumiec, ale niech sklamie. Może nie czułabym sie taka samotna. Nienawidze siebie za to co sobie robię. Wiem, że wielu ludzi osoby takie jak ja nazywa obżartuchami itd. Dla mnie to jest choroba i tylko osoby o takim samym problemie wiedza, jak bardzo to boli. Chciałabym pocieszyć dziewczyny z tymi problemami, ale sama tego potrzebuję. Dziś prawie nie zjadłam śniadania, a na kolację dwadzieścia pięć rzeczy...już mnie kur... bierze. dobrej nocy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Absolutnie Absurdalna
Czy próbowałyście po takim kompulsie uzywać środków przeczyszczających lub prowokować wymioty? nie chodzi mi o to że chciałabym zacząc , mam to już za soba , to pytanie bardziej do was. Z ciekawosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oleczka20
U mnie jest tak, że nawet jeśli uda mi się zwymiotować, to tylko trochę, niewielką część tego co zjadłam. W efekcie jestem na siebie wściekła, że nawet tego nie potrafię zrobić porządnie, i na ogół potem ponownie rzucam się na jedzenie ( w moim przypadku chodzi zwłaszcza o słodycze) i pochłaniam jeszcze większą ilość niż przed wymiotowaniem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×