Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zaciekawionaaaaa

praca w domu dziecka

Polecane posty

Witam Rok temu pytałam o poradę na rozmowę kwalifikacyjną - udało się byłam najszczęśliwsza na świecie - wymarzona praca. Moje wyobrażenie? Biedne dzieciaczki, bede płakać! I płakałam często z żalu nad ich losem i niesprawiedliwością ale jeszcze częściej z bezradności. jakiś czas temu trwało to kilka miesięcy dzieci dały nam nieźle popalić, był to czas kiedy do placówki przychodziły nowe dzieci. Chamstwo, wulgaryzmy bójki między wychowankami, ciągłe pretensje, palenie w oknach, wagary, ucieczki, grupa w wieku 12-17 lat, alkohol, dopalacze - policja bardzo często, praca wlaściwie jak w poprawczaku wychowankowie doskonale znani policji aż dziw że trafili do DD W tej chwili od kilku miesięcy pracuje nam się juz lepiej - najbardziej zdemoralizowani są już w MOW-ie lub w MOS-ie. W tej chwili też zdarza się nam usłyszeć przykre słowa, ale juz zdecydowanie rzadziej, czesto sami mówią, że u nas są szczęśliwi, że tu jest ich dom. W tej chwili nie wyobrażam sobie innej pracy. jeśli zrezygnowałabym pól roku temu nie wiedziałabym jak bardzo może się zmienić. to prawda, że obowiązków jest sporo, ciągła walka o odrabianie lekcji, wykonywanie dyżurów. Najgorsze są papierzyska, zabierają czas który można by poświęcić choćby na pogaduchy. ważne jest z kim pracujemy ja mam szczęście mieć dobrych współpracowników i bardzo dobrą Dyrektor która nas wspiera i mobilizuje, rozumie i dodaje sił. to ważne. Trochę sie rozpisałam, ale wiem, że chciałabym napisać jeszcze wiele. Kochani wychowawcy dajmy szanse na zmianę tym dzieciakom warto było poczekać żeby zobaczyc ile zmian może sie w nich dokonać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość adam z pucka
jestem o 3 latach teologi studia wyższe zawodowe pracowałem 2 lata w szkole podstawowej i gimnazjum teraz pracuje z dzieciakami jako pracownik samorządowy , z licealistami , niewazne gdzie ale chce wam przede wszystkim podziękować ze są tacy wspaniali ludzie jak wy sam chcę pracowac w domu dziecka powiedzcie mi jeśli mozecie jak mężczyżni odnajdują sie w tej roli czy tez zajmuja sie tymi kobiecymi obowiązkami piorąc i zmywając ??? co z przekazem wiary takim dzieciakom czy jest możliwość? czy jest to zakazane??? kończe teraz akademie morską co na przykład z otwarciem kółka zainteresowań dla dzieciaków np marynistycznego czy przejawiaja zainteresowanie i czy wogóle można?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ta z domu dziecka
Witaj, Adamie. W "moim" domu dziecka pracuje obecnie dwóch mężczyzn - wychowawców. jeden od 18 lat, drugi od trzech. Wcześniej przewinęło sie ich też około 10, z czego 2 wspominam jako wspaniałych facetów, swietnie odnajdujacych sie w tej pracy. To, ze trzeba czasem z dziećmi coś uprać, ugotować, pozywać czy sprzątnąć - nie jest chyba dla nich żadnym problemem. W końcu w swoim własnym domu, z własnymi dziećmi też sie przecież robi takie rzeczy. Co do krzewienia wiary - też nie widzę problemu. Dzieci chodzą przecież do kościoła, na lekcje religii w szkole, są przygotowywane do sakramentów Komunii, Bierzmowania. Kółka zainteresowań, jak najbardziej pożądane. Największym wrogiem dzieci jest nuda, bo z niej biorą sie głupie zachowania. Własne pasje wychowawcy, którymi chce i potrafi zarazić wychowanków, na pewno są atutem w tej pracy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda-P
Witam, ja też pracuję w domu dziecka, jestem psychologiem :) Chętnie pogadam z innymi osobami zatrudnionymi w tego typu placówkach!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cze__kolada
Witam wszystkich! Ciekawe wypowiedzi, jeszcze ciekawsze doświadczenia..., a wszystko uzależnione od osobowości jaką się posiada, jedni narzekają (i pewnie mają racje) a drudzy są zadowoleni (chociaż im też jest zapewne ciężko). hmmm... a ja wybieram się na wolontariat a później na etet. To moja pierwsza praca w zawodzie, zależy mi na niej. Chciałabym się sprawdzić w DD, wypracować swój styl pracy, zdobyć zaufanie dzieciaków, chociaż w drobnym stopniu wpłynąć na to, by było im lepiej. Nikt nie pisze o swoim systemie pracy, o sposobie na trudne sytuacje, o nagradzaniu i karaniu... Fajnie byłoby poczytać jeszcze o tym :) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość paw72
Kochani koleżanki i koledzy zatrudnieni na podst Karty Nauczyciela. Rządzący nami gnoje zmieniają nam formę zatrudnienia staniemy się pracownikami samorządowymi. Szukam osób nie godzących się z tym stanem rzeczy i mających jakiś pomysł co robić. Proszę o kontakt na pryw oraz wyrażanie opinii na forum

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Magda-P
cze-kolado, rozumiem, że zamierzasz pracować jako wychowawca? A w jakim domu dziecka? Tzn. wiek dzieci. Nie ma uniwersalnej metody pracy. W moim miejscu pracy przebywa głównie młodzież i tam obserwuję, że stażyści dobrze wychodzą na początkowym pokazaniu się bardziej jako stanowczy (oczywiście bez chorej przesady i bez niepotrzebnego jątrzenia), spokojni i sprawiedliwi niż współczujący i miłosierni. Tę drugą stronę warto zachować na później, gdy już wypracujesz sobie pewną dozę szacunku u podopiecznych i gdy ich lepiej poznasz; gdy będą wiedzieli, że masz pewne niezmienne zasady postępowania i nie da się wejść ci na głowę. Pamiętaj, że będąc wychowawcą stanowisz dla nich wzór, model. A ważne jest, by im pokazać, że w społeczeństwie podstawowe sprawy typu uczciwość, punktualność itp. nie są przeszkodą, tylko zdrową koniecznością. Jak już się lepiej nawzajem poznacie, przyjdzie czas, że młodzi otworzą się przed tobą i może nawet powierzą swoje sekrety. Na to potrzeba jednak czasu. Być może łatwiej im będzie rozmawiać z tobą podczas wolontariatu niż wtedy, gdy zostaniesz już wychowawczynią i będziesz rozliczać ich z wyników szkolnych, zachowania itd. Siłą rzeczy tworzy się wtedy zupełnie inna relacja. O wiele trudniejsza. Nie wiem jak w odniesieniu do młodszych dzieci-- pewnie zupełnie inaczej, bo w końcu inne potrzeby, zupełnie inne emocje po obu stronach, no i "pani" często z miejsca, przez sam fakt bycia wychowawczynią, jest doceniana i lubiana. Pozdrawiam i powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaisa13
Witam wszystkich. Jestem magistrem pedagogiki (licencjat z resocjalizacji, magister z ped. penitencjarno-sądowej). Doświadczenie? - wolontariat w DD, członek koła naukowego twórczej resocjalizacji, projekty w zakładach karnych, praktyki przy kuratorze sądowym, w schronisku dla nieletnich, kursy etc. Obecnie poszukuję pracy w DD w Warszawie. Będę wdzięczna za każdą informację. Pozdrawiam wszystkich walczących o marzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaisa13
Witam wszystkich. Jestem magistrem pedagogiki (licencjat z resocjalizacji, magister z ped. penitencjarno-sądowej). Doświadczenie? - wolontariat w DD, członek koła naukowego twórczej resocjalizacji, projekty w zakładach karnych, praktyki przy kuratorze sądowym, w schronisku dla nieletnich, kursy etc. Obecnie poszukuję pracy w DD w Warszawie. Będę wdzięczna za każdą informację. Pozdrawiam wszystkich walczących o marzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaisa13
Witam. Jestem magistrem pedagogiki (licencjat z resocjalizacji, magister z ped, penitencjarno-sądowej). Doświadczenie? - wolontariat w DD, członek koła naukowego twórczej resocjalizacji, kursy, praktyki przy kuratorze sądowym, w schronisku dla nieletnich. Obecnie poszukuję pracy w DD. Będę wdzięczna za każdą informację. Pozdrawiam wszystkich walczących o marzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 5432112345
Witam:) Mam 27 lat, kilka lat temu skończyłam studia na kierunku techniczno-przyrodniczym. Teraz mam taki okres w życiu, że będę szukać nowej pracy ( przenoszę się o kilkaset km. do swojego chłopaka) i w związku z tym podejrzewam, że przez jakiś okres (zanim nie znajdę sobie jakiegoś etatu) będę miała dużo wolnego czasu. Pomyślałam więc sobie, że żeby mieć jakąś odskocznię od jakże niewdzięcznego zadania pt "znajdź pracę" mogłabym zacząć udzielać się jako wolontariusz w domu dziecka (to też z powodu powoli budzących się we mnie instynktów macierzyńskich i póki co niezbyt dużej możności ich realizacji poprzez posiadanie własnego potomka). Poczytałam sobie na ten temat w internecie i mam powiem szczerze mieszane uczucia. Właściwie nie za bardzo wiem jak konkretnie mógłby wyglądać mój wolontariat; a) zajmowanie się 1 dzieckiem czy grupą dzieci? ( osobiście wolałabym zajmować się jakimś jednym (max 2), niż jak przeczytałam gdzieś w sieci, że się dostaje się jakąś całą grupę(???) Czytałam, że to nie jest dobre, jak 1 dzieckiem zajmuje się 1 opiekun, czy tak jest naprawdę? b) zajmowanie się małymi dziećmi czy tymi starszymi (ja np. bardziej preferowałabym kontakt z dziećmi tymi młodszymi - czyli max. do 2-3 klasy podstawówki) c) co właściwie taki wolontariusz robi? (pewnie pomaga odrabiać lekcje, chodzi na spacery, rozmawia, bawi się, czy można robić jedzenie, picie wtedy gdy np. nie ma godziny posiłku) Tak to sobie przynajmniej wyobrażam. Nigdy nie byłam tak jak tutaj wszyscy piszą - osobą z silnym parciem do udzielania się społecznie. Jeśli chodzi o praktykę w opiece nad dziećmi to jako najstarsza zajmowałam się trójką swojego rodzeństwa, trochę matkowałam młodszemu o 11 lat bratu i tyle tego było. No czasem oprowadzałam w pracy też wycieczki dzieci, ale ja tam tylko opowiadałam, a de facto zajmowały się nimi wychowawczynie. Nie wiem więc czy tak bardzo się nadaję. Jeśli chodzi o moje pasje, którymi mogłabym się podzielić to są one związane głównie z botaniką i ornitologią. Chociaż myślę, że takim dzieciom bardziej przydałby się ktoś z zainteresowaniami zw. z matematyką i językiem polskim;p Myślałam o tym, że mogłabym w tygodniu poświęcać temu trzy popołudnia po 4 godziny (tj 12 godz tygodniowo - powiedzmy że poniedziałek, środę i piątek) kiedy będę bezrobotna. Kiedy znajdę pracę to pewnie mniej (ew. poświęcić na to sobotę i kilka godzin w tygodniu) Proszę, powiedzcie mi, czy to w ogóle dobry pomysł dla kogoś kto nie czuje jakiejś szczególnej potrzeby uszczęśliwiania świata, a tylko po prostu dopadają go biologiczne potrzeby przebywania z dziećmi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wychowanka/ wychowawczyni
-Jako wolontariuszka zajmujesz się całą grupą. Jeśli trafisz do fajnej placówki ktoś ci w tym pomoże jeśli nie cóż dostaniesz na głowę 7 lub więcej dzieciaków często w różnym wieku i masz się nimi zająć (wszystkim co napisałaś naraz tzn pranie, sprzątanie, odrabianie zadań zabawa, uspokajanie itp. ) -Jeśli chodzi o poprzedni post ciężko ci będzie znaleźć pracę w D Dz bo jest to szczelnie zamknięte środowisko. Jak by nie było jest to państwowa posadka i choć mało płatna przy dużej dawce relanium nie bardzo męcząca. Wiem bo sama staram się o takową choć mam doświadczenie zawsze znajdzie się ktoś kto ma lepsze kwalifikacje i doświadczenie ode mnie ( choć mam naprawdę spore). Pozdrawiam i życzę powodzenia w dążeniu do celu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość MYSZKA.!
Mam pytanie, czy można sobie wybrać jakimi dziećmi sie chce opiekowac w tym domu dziecka, chodzi wiekowo. ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość GośkaR1980_1111
Jasne, że można!!!! W tym miejscu pozwolę sobie złożyć apel w sprawie pomocy dla tych dzieciaczków!!!!!!!!! Wiek 0-3 lata jest kluczowym czasem dla rozwoju emocjonalnego każdego dziecka. Jeśli dziecko nie dowie się wtedy, co to miłość, będzie emocjonalną kaleką. Sama mam malucha w domu i dlatego aktualnie nie mogę sobie pozwolić na jakiekolwiek inne zajęcia poza opieką nad bobasem- brak opiekunki:-(((( Dlatego proszę wszystkich o odwiedzanie tych dzieciaczków. Odwiedzanie i przytulanie, przytulanie i jeszcze raz przytulanie tych dzieciaczków! Każdy kto ma wolną chwilę, może ją wspaniale spożytkować i dać odrobinę miłości tym dzieciaczkom. W naszych rękach przyszłość naszego świata. Czy świat będzie pełen samotnych, skrzywdzonych duszyczek czy też te dzieciaczki będą miały jakieś maleńkie wspomnienie dotyku, czułości i miłości ze swojego dzieciństwa!!!! Błagam Was o pomoc dla tych dzieciaczków! Już nie mówiąc jak wspaniale byłoby zostać taką dożywotnią ciocią/wujkiem dla nich! Być przy jednym, wybranym robaczku do końca swoich dni!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kaisa79
Witajcie. Udało się! W poniedziałek czeka mnie pierwszy dzień pracy. Nie powiem, było ciężko (w porównaniu z wymaganiami sprzed kilku lat, nawet bardzo ciężko). Po pierwsze liczba rozmów kwalifikacyjnych - odbyłam trzy... Najpierw z kierownikiem DD, potem z p. kierownik i jedną z wychowawczyń, na koniec z panią dyrektor (ale oczywiście nie jest to reguła, każdy DD przeprowadza rekrutację inaczej). Obecnie, prócz wykształcenia, NIEZBĘDNE jest doświadczenie - najlepiej kilkuletnie w pracy z dziećmi ze środowisk dysfunkcyjnych. Zdobywajcie je gdzie się da, jakkolwiek - czy będzie to wolontariat czy staż (im dłuższy tym lepiej), bo bez tego będzie ciężko, a bezrobotnych absolwentów pedagogiki przybywa w zastraszającym tempie, więc konkurencja ogromna, niestety. I nie załamujcie się niepowodzeniem jednym czy drugim. Ja szukałam pracy w "zawodzie" prawie rok! W ciągu tego czasu byłam również na rozmowach w dwóch innych DD, niestety nie dostałam się, ale próbowałam dalej i się udało. Dlatego próbujcie! Pozdrawiam serdecznie wszystkich. W razie jakichkolwiek pytań służę pomocą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pracowałam, NIE POLECAM
absolutnie! Niskopłatna, wykańczająca psychicznie (teraz już nie zatrudniają na kartę nauczyciela, nie dosyć że 40h tygodniowo, co przy tej pracy jest katorgą, to jeszcze z żadnymi możliwościami zarobkowymi). Także praca za grosze, wypalająca kompletnie zawodowo, nie do wykonywania na dłuższą metę. Domy dziecka to obecnie już placówki wychowawcze, czasem nawet bym powiedziała i poprawcze, bo tak zdemoralizowane są dzieci, a możliwości wychowawców żadne - nawet takiego nie ukarzesz. Sierot naturalnych już nie ma, tylko społeczne - dzieci patologii, z którą cały czas mają kontakt (w ramach utrzymywania relacji z rodzicami - tą patologią :O ). Dzieci patologiczne, całkowicie zniszczone osobowościowo, w większości nie do uratowania. Codzienny kontakt z nimi - wykańczający psychicznie, zdemoralizowane, podłe, roszczeniowe do granic możliwości. Dziewczyny seksualnie rozbudzone, zaczynają puszczać się w wieku 13-14 lat. Jeśli dasz im rękę, odgryzą ci ją. Mógłbyś im wiele dać, ale one tego nie chcą wziąć, chcą cię tylko wykorzystać. Zranić potrafią bardzo boleśnie, bo człowiek normalny się nie spotyka za taką złośliwością i bezwzględnością na codzień. Byłam zaraz po studiach, jak tam pracowałam, raz wróciłam do domu i zaczęłam tak strasznie płakać, że myślałam, że się wykończę, taki dzień był zły. A jestem psychologiem (lekarzu, lecz się sam ;) ), ale z czymś takim nie da się poradzić na dłuższą metę, jak ktoś ma jakąkolwiek wrażliwość. Znalazłam inną pracę, tam bym nie wróciła nigdy, naprawdę polecam bardziej "kasę w biedronce", dom dziecka to rozwiązanie najgorsze, jedynie czasowe, jak nie masz sie gdzie zaczepić po studiach. Aha, wszyscy co ze mną tam pracowali z tych młodych, co się przyjęli mniej więcej razem ze mną, oczywiście juz dawno odeszli. Uważam, że nie utrzymają na dłużej nikogo młodego. I jeszcze jedno - po tym doświadczeniu zaczęłam się interesować adopcją i jej konsekwencjami. I każdemu rodzicowi adopcyjnemu bym z całą odpowiedzialnością powiedziała - dobrze się zastanów, bierzesz tykającą bombę do domu. Jak dla mnie - nie, nie i nie. Te dzieci są stracone, spustoszeń w ich osobowości, braku uczuciowości wyższej nie da się odwrócić najczęściej, nie czarujmy się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wychowawczyni_a
Jasne,jasne,jasne. Dzieci wypaczone, zdemoralizowane, nie ma co, nie pracuje w tej firmie!!! A kto ma je przytulić? My!Wychowawcy,obrażani młodzi ludzie, którzy jeszcze swoich dzieci nie mają, ale chcący dać z siebie jeszcze tę cząstkę miłości i nadziei na lepsze jutro. Ludzie!!! nam niestety takie społeczeństwo rośnie - zostawione, niechciane, niekochane...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wychowawczyni_a
Płakać mi się chce jak to czytam! Jakie stracone dzieci. Mogły być nasze!Moje!Twoje!Naprawdę różnie się dzieje w rodzinach, w rodzinach dobrych, zamożnych. Jestem zdania,że jeśli oddano takie dziecko bo sobie z nim nie radzono to nie ze względu na jego charakter ale na niewydolność wychowawcza i to ja staję na wysokości zadania aby starać się wychować czy usamodzielnić dziecko. Dziecko, które może nawet nie znajdzie pracy, nie zapracuje na swoich rodziców, ale będzie pełnoprawnym obywatelem tego świata. Niechże na coś idą te Wasze podatki! Więźniowie się resocjalizują a dzieci z Domu Dziecka dorastają i idąc dalej w świat budują nasz kraj.Mniej lub bardziej napawający optymizmem. Jednakże dajmy szansę, przytulmy, nawet pokochajmy bo sorry bardzo na czymś(nie od razu) ten Kraków zbudowano... A dla wielu to miasto miłości... Powróćcie do pierwszych postów tematu - 3 lata. Były bardziej swobodne, empatyczne. wszyscy się bali pierwszego dnia a jednak podejmowali próbę. Dzieciaki się naprawdę nie zmieniały... Wciąż czekają i oczekują wsparcia i drobnego zrozumienia ich śiata, który tak naprawdę tworzymy i psujemy my...dorośli...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wychowawczyni_a
I po trzecie.... w Biedronce dajmy pracę tym naszym pociechom! A dzięki miłości, życzliwości i szacunku będziemy mieć przemiłych ekspedientów;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skullcandy
mi by chyba serce peklo gdybym miala tam pracowac ...wielki szucunek dla was kobitki ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pracowałam, NIE POLECAM
Wychowawczyni, to płacz, ja Ci nie bronię ;) I przytulaj ile wlezie ;) A tak serio, Twoje posty są tak nawiwne, że aż słodkie. Szkoda tylko, że nieprzystajace nijak do rzeczywistości. Opowieści, że miłość jest lekiem na całe zło można między bajki włożyć. Kluczowe dla rozwoju dziecka są pierwsze lata jego życia, a dla rozwoju więzi wręcz miesiące! Jeśli dziecko wtedy nie dostanie tego ładunku, który powinno, to jego osobowość i uczuciowość zostaje na zawsze wypaczona. Do domu dziecka ono trafia za późno, jak już jest właściwie stracone. Do tego dochodzą głębokie obciążenia genetyczne rodzinne (to jest często patologia wielopokoleniowa). Do tego dochodzi niewydolny system opieki nad tymi dziećmi (kontakt cały czas z patologią: rodzinami oraz innymi zdemoralizowanymi wychowankami domu dziecka) i mamy gotowy ten klops. Do tego należy dodać uwłaczające wręcz warunki pracy w DD (mówię o nowym systemie: czyli bez karty nauczyciela, 40 h tygodniowo za takie pieniądze, że to jest WSTYD po prostu, bo mówimy tu o tysiącu złotych z groszami!). To powoduje, że przestrzegam wszystkich przed tą pracą: wypalicie się totalnie i w końcu odejdziecie. skullcandy - owszem, pękłoby Ci, ale z frustracji, wypalenia zawodowego, braku kasy do pierwszego :O CO Ty myślisz, że w DD są słodkie sierotki z pełnymi łez wielkimi oczyma, które czekają na Twą miłość? :O Takie właśnie wyobrażenia mają ludzie. I znoszą te maskotki, dary, a potem te dzieciaki się z tego śmieją, rzucają to w kąt i wiecznie narzekają, jaki "bidul" beznadziejny :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wychowawczyni_a
Żadne dziecko nie jest stracone Droga poprzedniczko...Zgadzam się z Tobą, że penych rzeczy nie cofniemy, nie jsteśmy w stanie na tym etapie rozowju i jak było wcześniej wspomniane nie oczekując podziękowania miejmy tylko nadzięję że dzieki naszemu wsparciu, trosce i miłości dziecko to ułoży sobie życie.Jetsem dowartościoaną przez rodziców osobą, którzy łożyli na moje wykształcenie więc mam zamiar może nie materialnie ale duchowo i w marę możliwości danych przez Państwo sprawić aby te dzieci coś osiąhneły na miarę ich możliwości i miały normalne warunki.Codziennie wysłuchuję jak jest im źle, wiecznie mało, niedogodnie- ale czy nie jest to spowodowane brakiem miłości? Ludzie, nie przestajcie w nią wierzyć. Ad warunków - jestem ogólnie optymistą, ale pomimo warunków - dyrekcję mam fajna, czuję respekt i to mi jak najabrdziej odpowiada, czuję się doceniona, a to ważne... Za rok karty nauczyciela w Domach Dziecka przepadną,nasze pensje mają wzrosnąć. Ad środowiska naturalnego - nie zapominajmy że naszym zadaniem jest reintegracja rodziny, a cokolwiek by się nie działo każde z nas woli być przy rodzinie biologicznej. P.S. Jestem po 24godzinnym dyżurze (z własengo wyboru) - młodzież różna, gł chłopcy dorastający, wiecie jak było fajnie????/ Nawet nie czuję zmęczenia! A dzieciaki rano mnie pytały kto ma popołudnie i nie mogły pojąć że jedna osoba wytrzyma z nimi od rana do wieczora.Dlatego z całym szacunkiem, ja jedna świata nie zmienię(jak powiedział mi ostatnio zaprzyjaźniony kurator), ale mogę sprawić, że ten świat, jednego dnia będzie inny dla wielu....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pracuję w domu dziecka
Witaj, wychowawczyni! Ja też właśnie wróciłam z dyżuru (ale zaledwie 7 - godzinnego) i też było fajnie. Dzieciaki raz grzeczne, raz nie bardzo - jak to dzieciaki. Moje w wieku od 6 do 16 lat, obojga płci.Byliśmy z młodszymi na spacerze, potem ze starszymi pogadaliśmy, posiedzieliśmy przy komputerach... Posiedziałam z chorym 7-latkiem, poczytałam mu książkę. Pomogłam się zapakować dzieciom, wyjeżdżającym jutro do internatu. Spokojna niedziela. Zaintrygował mnie twój optymizm związany z podwyższeniem pensji, gdy wyjdziemy z Karty Nauczyciela. Moim zdaniem stracimy finansowo. odejdzie nam dodatek trudnościowy i motywacyjny, a samorząd zrobi co się da, żeby nie wydać za dużo na nasze pensje. No, pożyjemy, zobaczymy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wychowawczyni_a
A chciałam się już poddać! Dzięki wielkie za wsparcie. Bardzo fajnie, w krótki sposób opisałaś realia naszych dzieci i ten nasz kilkugodzinny dyżur - chore, nadpobudliwe, przebywające w internacie, różnej płci i wieku. Tak właśnie jest u mnie!Nie pozwólmy aby nasza praca przestała wzruszać - pięknie napisane - czytanie 7-latkowi. Jest tyle akcji z tym związanych i uważam że tak naprawdę niewielu rodziców to robi, a Ty znajdziesz chwilę i w tak niespodziewany sposób pobudzasz w dziecku ciekawość świata, wzmacniasz poczucie wartości i pokazujesz jak fajne jest przebywanie ze sobą czytanie a nie np ślęczenie przy kompie... Jedna rzecz w naszej mozolnej pracy a tyle pozytywnych aspektów. Wystarczy. Ad zarobków- u nas nie ma żadnych dodatków;-)pomimo pracy z różną młodzieżą - zdemoralizowaną, upośledzoną nic nam nie przysługuje,a w związku z likwidacją kart n-la wszyscy przechodzą na 40h tygodniowo,w związku z tym znikają awanse. Życzę powodzenia!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pracuję w domu dziecka
wychowawczyni, przesyłam ci mój życzliwy uśmiech :) A jak długo pracujesz w domu dziecka, bo ja dwudziesty drugi rok? I choć czasem, po niektórych dyżurach (a jeszcze częściej akcjach z dyrekcją i niektórymi pracownikami :P )wydaje mi się, że mam dość, to jednak nie wyobrażam sobie siebie gdzie indziej. Te nasze dzieciaki (wśród nich także zdemoralizowane, upośledzone umysłowo nawet w stopniu znacznym, a wszystkie skrzywdzone i skrzywione przez życie i dorosłych) zwyczajnie po ludzku lubię. Tak jak lubię większość dorosłych, z którymi zetknął mnie los. Co nie przeszkadza, że nieraz wkurzają mnie straszliwie, doprowadzają do złości czy poczucia bezradności. Jak to ludzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pracuję w domu dziecka
A na tym wątku udzielałam się już wcześniej, opowiadając o mojej pracy w placówce op - wych. Jako pomarańcza z nickami: "pracuję w domu dziecka", "pracownik domu dziecka", "ta z domu dziecka". Jeśli masz ochotę, wychowawczyni_a, to poczytaj i porównaj z twoimi doświadczeniami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wychowawczyni_a
Więc napiszę szczerze, że dajesz mi jeszcze większe powody aby cieszyć sie praca i nie martwić wypaleniem zawodowym, bo ja dopiero 5 lat służę tej mniejszości naszej słodkiej.Kocham pracę z ludźmi, przecież z tak wieloma mamy do czynienia(wychowawcy,rodzice,nauczyciele,kuratorzy,sędziowie), ale jeszcze bardziej kocham pracę z dziećmi i ONE to czują!!! Nie oczekując miłości nieraz jesteśmy zbesztani i zrównani z błotem, ale tak jak piszesz, to tylko ludzie, do tego młodzi, pozostawieni....Złość, poczucie bezradności towarzyszy nieodmiennie(adolescencja, cóż za trudny wyraz), ale czym jest w porównaniu z wychowankiem(na dniach wyjedzie na MOW), który słuchając piosenki disco polo "Ja uwielbiam ją, ona tu jest i tańczy dla mnie..."klęka przed Tobą i (oczywiście dla śmiechu przed grupą) robi wielką inscenizację? Co mam wziąć to jako robienie tzw beki ze mnie? Nie!!!Bawię się z nim a za tym idzie cała grupa! To są szczególiki naszej pracy, w której nieważne ile ma się lat, doświadczenia i wiedzy teoretycznej, ale ile ma się chęci naprawy dzisiejszej młodzieży.Każdy ma na to swój sposób. Nie "odpykam" swojego dyżuru nigdy w życiu, bo w każdym dziecku staram się znaleźć inny pozytyw, a w każdym spotkaniu z nimi przyjemność...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość barbara_el
Wychowawc!!! oszukaj innej pracy ...uwolnij się . Ja mimo,że w molochu ,pracowałam oddanie 25 lat i od stycznia redukują grupę i won... Nawet nie wiem co czuję i nie umiem powiedzieć tego dzieciom...Boję się i czuję straszny żal do siebie ,że nie uwolniłam się w porę ,a teraz stres mnie zabijęei nie zdążę nacieszyć się byciem z rodziną i kochanym 15 letnim synem. nie bardzo wiem co dalej????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wychowawczyni_a
Czy to, że redukują grupę jest powodem aby Cię zwolnić??? Gdybym była dyrektorem i miałabym zwalniać pracownika z powołaniem i długoletnim stażem a zatrudnić nowego wybrałabym to co stabilne i pewne. może zawalcz o siebie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wychowawczyni
Pracuje w DD już3,5 roku. Idąc na dyżur, idę pod wielką prasją. zastanawiając się czy z niego wrócę. Czy nie wyląduje w kryminale. Często się zdarzją bójki wśród dzieci ale i też nałogi, ucieczki. Pod własnym adresem i adresem społeczności wysłuchuje się wulgaryzmy. Zdarzają się dzieci mocno zaburzone psychicznie gdzie tak naprawdę nie powinno ich być ponieważ zagrażają nie tylko swojemu bezpieczeństwu ale i innych. Powoli wypalam się zawodowo. Pracuje 40 godz tygodniowo. Bardzo często w weekendy (1 weekend w miesiącu wolny) za 1200zł. Cieszę się bardzo, że karta nauczyciela będzie zlikwidowana. Z całym szacunkiem Starsi wychowawcy.Jednym słowem będzie sprawiedliwie. Robicie mniej za więcej (bo wypłatke macie fajną , dlaczego nie napiszecie ile zarabiacie?)Wiele sukcesów życzę na polu zawodowym Drodzy Wychowawcy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×