Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość lulu2008

NIEPŁODNOŚC???-nieudane starania o dziecko!

Polecane posty

HAHAHAHAHA ..... :) Para zakochanych spaceruje po parku: - Kochany, pocaluj mnie jak Romeo piekną Julie... - To znaczy? Hmm... a moze przytul jak Abelard swą Heloize... Czyli jak? - Jak, jak, jak,..., Srak kurwa! Czytales cos w ogole kiedys? - Tak! Naszą Szkape. Ugryźć Cię w dupę?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szef do pracownika: - Miarka się przebrała, zwalniam pana! - Zwalniam? Jestem naprawdę mile zaskoczony szefie, bo zawsze myślałem, że niewolników się sprzedaje!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dyrektor pewnej francuskiej firmy zebrał swoich pracowników: - Zbliża się jubileusz naszej firmy. Trzeba go zorganizować tak, żeby cały Paryż o nim mówił. Jednocześnie należy zredukować koszty do minimum. Trzeba też pamiętać, że jubileusz wam, pracownikom, musi przynieść wiele radości. Są jakieś pomysły? - Tak! - słychać głos gdzieś z tyłu - Musi pan, prezesie, skoczyć z Wieży Eiffla. Cały Paryż się o tym dowie, koszt będzie niewielki... A co do zadowolenia pracowników...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Daisy ten mi sie nie podoba .... bo ja jestem czepialska o szzcegoly a przeciez nie da sie skoczyc z wiezy eiffla bo jest zabezpieczena przez chetnymi bo podobno bylo ich wielu z calego swiata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widzę, że demotywatory rządzą:) też uwielbiam tam wpaść:) kurcze Daisy ale się zgrałyśmy:) Fajny kawał z tym zwolnieniem:) w ogóle fajnie tu i wesoło:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lucy Ty na pewno test na spostrzegawczość zdajesz w pierwszej sekundzie:) Ja mogę jechać metrem w piżamie i zorientuję się dopiero jak wyjdę na powierzchnię i wiatr mi po nerach pociągnie, że to jednak nie podmuch od pędu pociągu :D Albo wejdę do domu z gównem na podeszwie i po godzinie się orientuję, że to jednak nie z zewnątrz kanalizacją wali :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Daisy, uff ze u nas nie ma metra, inaczej stalabys sie szybko rozpoznawalna jezeli nie w miescie to w dzielnicy :) myslisz ze w tramwaju mozesz zachowac sie podobnie ;-) ?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lucy metro to była przenośnia efekt pracy mojej bujnej wyobraźni :)- raz zdarzyło mi się wyjść bez spodni w rajstopach jedynie, ale już na klatce schodowej się zorientowałam:) Natomiast drugi przypadek to autentyk :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Daisy ja wiele razy w kapciach poza domem :) Ale tez w miarę szybko wracałam bo lipa by była..Jeszcze w lato bół biedy ale gorzej bo to w zimę i różnica większa ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
e to ja mam inaczej:D ja sie musze rozgladac na przytankach czy przypadkiem czegos nie zostawilam:d bo mam tendencje:D az moj maz sie lapie czasem za glowe:d

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Katarina, no ja wtedy w zimie więc zawiało mi po nerach na maksa:) Od razu się obudziłam:) Ale u nas to rodzinne-roztargnienie-moja mama kiedyś wyprasowała Tacie koszulki i włożyła je do zamrażarki (mieliśmy wtedy jeszcze taką lodówkę z zamrażarką na górze).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
grr, strajkuje mi moja nowa wypasna klawiatura i wzielam sie za jej czyszczenie jak bylam zalogowana :D no walsnie i to jest dla mnie typowe robie wiele rzeczy zanim jeszcze pomysle ze je robie i min. tak jak tralala piszesz, czesto gubie i zostawiam rozne rzeczy w roznych miejscach. rekawiczki, teczki, parasole, okulary sloneczne ...a to tylko poczatek listy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to ja mam tak, że robię wiele rzeczy niedbale, zamyślę się, zagapię w okno i lodówki nie domknę a potem na podłodze kałuża na hipopotama. Albo piekę ciatso i zamiast rękawiczkę założyć pakuję łapę prosto w grzałkę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
za czasow singielskich bieglam na jakas rande, ostroilam sie ladnie bo mi sie kolo podobal, ale ze wieczor byl to narzucilam na bluzeczke sweterek. na randce zorientowalam sie ze nie mam sweterka, bo mi sie chlodno zrobilo wiecie co zrobilam: szlam do tramwaju i zdjelam go bo bylo mi za cieplo . i zwyczajnie pieprznelam na chodnik :) pare lat pozniej zrobilam tak z rekawiczkami, K szedl za mna i konczyl sie ze smiechu, bo mowi ze fajnie to wygladalo ze nagle zamaszystym ruchem zdjelam obie i wyrzucialam na ulice :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:D dobre Lucy, uśmiałam się :) mój kolejny z rekordów to kiedyś miałam na 7.30 do pracy, więc wstałam zakręcona, jeszcze śpiąca w sumie, szybki prysznic, i malowanie na oczy kreska, cienie na nos nieco pudru jako, że się świecił jak psu klejnoty i w dorgę na autobus. Dotarłam do pracy za dwie w pół do ósmej poszłam do kibelka patrzę w lustro, o żesz ku.... nie pomalowałam rzęs. Mam jasną cerę i włosy, więc z tym połowicznym oczu makijażem wyglądałam jak ofiara przemocy domowej, wpadłam w panikę. Tym bardziej, że nie należę do kobiet przezornych, które noszą zestaw do makijażu w torebce. Ja mam jeden w łązience i to często w kawałkach, pod pralką. za szafką itp. Uratowała mnie kumpela choc wiadomo, że tuszu się nie pożycza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Daisy :D tusz to pol biedy ale w lecie zapomniec sie wysmarowac antyperspirantem??? biegalam co pol godz. do kibla sie obmyc w miejscach strategicznych :D na serio, ja to mistrz roztzrepania jestem aaa, jak sie juz chwale wlasna glupota to dodam jeszcze ze minimum raz w tygodniu jestem uszkodza, zwykle hukne sie w leb albo w kolano, albo w lokiec. albo w palerc u nogi, czesto tez zacinam sie roznymi pzredmiotami ktorymi pzrecietnemu czlowiekowi ciezko sie zaciac ... K ma ze mna ciezki zywot bo on mowie ze z dzieckiem mialby mniej do roboty sie okaze ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lucy o ja nie mogę :) Toż my od jednej matki chyba ;) Ja non stop przywalam w przedmioty (nikt mnie w dzieciństwie nie bił ;) ) M się śmieje, że kompletnie nie mam koordynacji ruchów, np odstawiam szklankę na stół gapiąc się w tv i szklanka ląduje na podłodze. A kiedyś jak pisałam pracę mgr to zamknęłam się w domu z wagonem fajek i pisałam pisałam, czasem opróżniając popielniczkę a któregoś razu chcę zgasić kiepa a tu pełno popiołu na biurku-popielniczki zero :D Wyniosłam i zapomniałam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hłe, hłe, hłe :)))) a ze z matki jednej to nie wiem, ale imiona maja chyba takie same o ile dobrze zapamietalam z priva. kiedy masz te dwie rozmowy? w H bedziesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj, nie pamiętam :) z imionami... Z H się jeszcze (?) nie odezwali, napiszę Ci co i jak mu jak mi się uda przed wyjazdem :) Żeby te torby bezwłasnożyciowe z mojej pracy nieały za wiele do czytania :D Ale gdybym nie zdążyła, to trzymaj kciuki mocno cały dzień :) Dam znać jak poszło:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hehehe lucy ale mnie rozbawilas:D Ja keidys gdzies spiwor zostawilam:d parasolke gdzies :D:D A najleopsze jest to jak sobie w autobusie cos na kolana klade i jak wstaje to to spada mi na podloge:D:D:D i ciagle patrze czy przypadkiem niczego nie zostsawilm:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mogę spokojnie wam podać rękę w kwestii roztargnienia na szeroką skalę :) Najczęściej mi się zdarza kładzenie rzeczy na dachu samochodu i notoryczne z nimi odjeżdżanie. Ale najdziwniejsze jest to, że kładę coś na dachu, wpatruje sie w tą rzecz i powtarzam na głos: "nie zapomnij, nie zapomnij.." A potem jest czarna dziura (nadmienię, że trwa to może wszystko z 5 sekund) i odjeżdżam z pozostawionymi rzeczami na dachu, które oczywiście spadaja. Najfajniejsza sytuacja z tej serii była kiedy zostawiłam torebkę na dachu i odjechałam. Ujechałam z 10km i chciałam zadzwonić, wtedy zorientowałam się ocokaman. Wróciłam do miejsca gdzie wsiadałam do auta i torebka leżała na środku ulicy (na szczęście mało uczęszczanej) w kałuży po kostki. Straty były średnie. Jakiś samochód po niej przejechał i chyba puder albo tusz został zmiażdżony. Telefon przeżył. Nieraz to taka lipa, bo żegnam się przykładowo z klientem, wsiadam, odpalam mojego bolida, naciskam gaz, z głową uniesioną i dumą odjeżdżam z piskiem a tu się okazuje, że muszę potulnie zawrócić spokojnie na miejsce bo właśnie z dachu spadły telefony albo dokumenty..ale obciach.. Mogłabym was zanudzić takimi przypadkami bo miałam ich wiele. jestem zakręcona jak baranie rogi, znajomi mieli ze mnie przez lata polewkę. Np. jak zgubiłam auto albo poszłam do apteki po bilobil na pamięć i zapomniałam go kupić. Albo jak za czasów repertuaru Jenifer Lopez koleżanka poprosila, żebym CD przełączyła na piosenkę "Play" to ja stałam przez magnetowidem i przez 2 minuty naciskałam guzik Play, jakaś piosenka cały cas leciała a ja naciskałam i naciskałam zastanawiając się o co jej chodzi. Przerwałam jak zobaczyłam jak się dusi ze śmiechu i oczywiście kapnęłam się o co chodzi dużo dużo później..:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A ostatnio pojechaliśmy do Centrum H. mój zaparkował auto i kazał iść stanąć w kolejce do Burger Kinga. To weszłam, zlokalizowałam "wzrocznie" bar i stanęłam w kolejce. Wpatruje się i wpatruje w to menu i nie widzę żadnych hamburgerów ale stoje. I się rozglądam i myślę, dlaczego nie ma ich na tablicy. Trwało to dobre kilka minut i nie kapnęłam się że to wogóle inny bar jest. A Burger był obok- dosłownie ze 3 metry odemnie...hehe Mój się ze mnie ciągle śmieje, że ślepota jestem..:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiecie co, ale my się dobrałyśmy:) wszystkie zakręcone jak słoiki, ja też oczywiście:) i też miliony tego u mnie jest :) Też mogę się pochwalić zostawianiem na dachu samochodu i troszkę się pilnuję od kiedy jechałam z kotletami w ceramicznej ciężkiej misce w reklamowce i na dachu, jak jechałam to miska ze mną ale jak zahamowałam z piskiem to ta miska z kotletami mi przez całą maskę pod nogi przechodniowi... no mało go nie zabiłam... albo jak chodziłam ze skarpetką po mieście wystającą z buta, a że była chlapa, to się wyciągnęła i tak za mną szła, odwracali się za mną ale nikt nic nie powiedział:).... i normą jest, że jak się uświnię jedzeniem na mieście i mój ma ubaw po pachy jak się ludzie na mnie patrzą:) na studiach mieliśmy manie robienia jaj sobie...fajnie było jak umalowaliśmy wieczorem mojego tuszem do rzęs i ten rano się zerwał umył zęby ochlapał, wytarł i bez patrzenia poleciał prowadzić zajęcia w gajerku... wrócił a na twarzy panda i czaicie, że żaden z kursantów mu nie zwrócił przez 4 godziny uwagi:) bo to że pójdę do urzędu z projektem i nie wezmę podpisanego wniosku to norma:) i że się wpycham do nie swojego samochodu to już tak nagminne, że kiedyś mnie koleś opierdzielił, że mu się włamuje do samochodu, a to tylko kolor miał podobny, a marka inna od mojego, a ja z kluczykiem majstruje przy samochodzie i nie pika... oj codziennie coś... wiecznie coś się przydarza... kiedyś na studiach nie mogłam znaleźć swojej kurtki, okazało się, że przyszłam w płaszczu, szukałam godzinę i zaangażowałam wszystkie znajome osoby.. w końcu koleżanka zaskoczyła, że ja żadnej kurtki nie miałam i wtedy rozpoznałam swój płaszcz jak sobie wisiał... i tez wszystko kładę na kolanach, wstaję i gubię, właśnie dzisiaj wspominałam taką fajną czapkę jak tak zgubiłam... a ja się bardzo przyzwyczajam do rzeczy a one tak szybko ode mnie odchodzą:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×