Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

gniazdo1

Marwasku byłeś jak Anioł zesłany z nieba...a teraz tylko ból...

Polecane posty

rockandroll, ten drugi topik mam w ulubionych :) Najbardziej trafiła do mnie opowieść o 3 drzewach, ktore połączyła osoba Jezusa. I ten morał... przepiękny i niesamowicie życiowy :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Arbuzowa pestka
mysle ze komiczne ma racje niestety... moja kumpela stwierdzila ze zajdzie w ciaze z facetem tylko po to by go przy sobie zatrzymac..on jej nie chce.. nie twierdze ze Autorka do takich kobiet nalezy ale sa na swiecie naiwniary..a potem cierpia. moj byly chlopak mowil ze nie moge byc pewna ze bedzie przy mnie zasze..mowil ze pewnego dnia moze odejsc. I zrobil to. Potem chcial wrocic ale ja juz go nie chcialam. I dobrze mi z tym,nie zaluje choc bylo ciezko..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
rockandroll ... dziekuje za zrozumienie...za to, ze widzisz prawdziwy powod mojego pisania... tak wlasnie....chec wyrzucenia z siebie tego co gniecie w niemilosierny sposob...a nie chcec by tu wszedl On i przeczytal... pisze do Niego w jakis sensie...ale wiem, ze slow mych nie odczyta... duza dawke serdecznosci dla Ciebie przesylam 🌻 :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
desert roseee rozumiem Twoj bol...az za bardzo...niestety nie potrafie Ci pomoc i dac dobrej rady na to by uratowac Twoj zwiazek...jak widzisz sama nie potrafie nawet sobie pomoc...wiele rzeczy nie zalezy tylko od nas samych i wybor innych osob ma wielki wplyw na nasze zycie...mam jednak nadzieje, ze to chwilowe wahanie ze strony Twego partnera...jestescie razem wiec probuj ratowac jesli jest taka mozliwosc...ale nic na sile bo to moze tylko pogorszyc sytuacje.. pozdrawiam Cie cieplo i wierze ze dzieci i Ty jestescie dla Niego najwazniejsi :) {kwiat] 😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a u mnie dzis dziwne zdarzenie...calkiem nieoczekiwane i niezrozumiale...dostarczono mi dzis przesylke...a w niej ksiazka ... William Wharton "Spoznieni kochankowie"...a w srodku dedykacja..."by spedzic z Toba kilka cudownycb chwil bede czekac nawet tak dlugo jak Ty czekalas na mnie"... hmmm... zaskakujace jest to, iz nie wiem od kogo ta przesylka...bez podpisu...charakter pisma mi nie jest znany...z jednej strony mysl, ze to Ty ...a z drugiej, ze to niedorzeczne...przeciez nie chcesz nas.. czy ta zagadka zostanie kiedys rozwiazna...poczekam na koleje losu..zobacze co czas przyniesie...mam jedynie nadzieje ze ktos nie zabawia sie moim kosztem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ktos mial dzis a raczej wczoraj... zyczenie, zebym sie w koncu wyspala... burza ...brak pradu...polozylam sie na chwile i zasnelam twardym snem...Tekla przy mnie...pierwszy raz odkad odszedles spalam takim silnym snem ...bez przebudzen...bez snow...potrzebne mi to bylo....burza oczyscila powietrze...a sen dal sily do kolejnych zmagan...nic nie jest bez przyczyny... a teraz weekend...kolejne dwa dni...dni czekania co przyniesie poniedzialek...to badanie...i ta niepewnosc... i starch przed nieznanym w tak waznej sprawie...zdrowie naszej corki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
gniazdo ja to czuję bo sam bardzo cierpię i walczę z tym cierpieniem każdego dnia i każdej nocy to trwa już prawie 5 miesięcy a kiedy wszedłem na twój topik z bajkami poczułem dotyk optymizmu i zarazem zadumy..... potem przeczytałem ten topik jednym tchem i zrozumiałem że nie mogę zamykać sie w sobie... Ty tak cierpisz a jednak potrafisz jednocześnie emanować takim dobrem i ciepłem serca wywołałaś uśmiech obudziłaś nadzieję... pozwoliłaś zapomnieć choć na chwilę...odpocząć.. jest w Tobie coś niesamowicie dobrego...to wielki dar od Boga a Ty umiesz go wykorzystać i sprawić radość obcym Ci ludziom.. Dlatego jestem pewien że Bóg i twój anioł Cię nie opuszczą i wszystko dobrze się ułoży...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cztery kamienie Kiedy była małą dziewczynką dziadek zabierał ją nad rzekę. Siadali razem pod wielkim dębem i układali przedziwne historie. Pewnego dnia dziadek opowiedział małej o zdarzeniu, które wydarzyło się dawno temu, kiedy był bardzo młody. Miał wtedy około 25 lat, był pełen nadziei i pozytywnych myśli. W tamtym okresie każdego dnia zadawał sobie pytanie czy istnieje człowiek idealny. Uważał, że większość nas dąży do perfekcji, więc komuś powinno się to udać. A jeśli nikt jeszcze tego nie dokonał on będzie tym pierwszym. Legenda głosiła, że kluczem do osiągnięcia doskonałości są cztery kamienie zrodzone z żywiołów. Ogień, woda, ziemia, wiatr. Każdy, kto się z nimi połączy osiągnie to, czego pragnie. Mężczyzna poddał się ciężkim próbom czterech żywiołów i przeszedł je zwycięsko. Kamienie umieścił każde w osobnym woreczku by przypadkiem nie połączyły się bez jego wiedzy i wrócił do domu. Zanim przestąpił próg domu spotkał zalaną łzami żonę. Miała sen. Ten, kto osiągnie doskonałość stanie się częścią natury, a przestanie być człowiekiem, bo właśnie niedoskonałość leży w naturze człowieka i sprawia, że istota ludzka jest taka a nie inna. Żona bardzo go kochała i nie chciała stracić. Pragnęłaby pozostał sobą, w całej swej niedoskonałości. Więc na jej prośbę cztery kamienie spoczęły w drewnianej skrzynce zakopane właśnie pod tym dębem, pod którym tak często przesiadywał wiele lat później ze swoją wnuczką. Lata mijały. Dziewczynka dorastała aż stała się młodą kobietą. Była pełna marzeń, jednak nie czerpała radości z życia. Głęboki smutek wypełniał jej serce. Nie uczyła się tak dobrze jak by chcieli tego jej rodzice. Pięknością nigdy nie była i nie zapowiadało się na to, że kiedykolwiek tak się stanie. Zamartwiała się z wielu powodów nieustannie czując, że jej życiu brakuje sensu. Kochała swoich rodziców i najbardziej bolało ją to, że ich krzywdzi. Każdego dnia czuła, że ich unieszczęśliwia i że zasłużyli na lepsze dziecko. Któregoś dnia przypomniała sobie historię dziadka. Czy była prawdziwa? Tego nie mogła być pewna jednak postanowiła spróbować. Była to jedyna możliwość, aby uwolnić się od cierpienia, jej życie nabrało sensu, znalazła cel - odnaleźć magiczne kamienie. Wiedziała gdzie dziadek je ukrył, więc jeśli naprawdę istniały znajdzie je na pewno. Historia była prawdziwa. Były tam, każde w osobnym woreczku ukryte w drewnianej skrzynce. Dziewczyna wyjęła je i położyła przed sobą. Były piękne, każde w innym kolorze, każde w innej poświacie energii. Wzięła je w dłonie i z całej siły zapragnęła się z nimi złączyć. Chciała być idealna nie dla siebie, lecz dla swoich rodziców, nie pamiętała, że doskonałość wiąże się z utratą człowieczeństwa. I stało się. Od tej pory była częścią natury, jej duszą i ciałem, myślą i uczynkiem, radością i cierpieniem. Matka dziewczyny odchodziła od zmysłów. Jej kochana córka nie wróciła do domu, nie powiedziała nawet gdzie się wybiera. Co mogło się stać? Postawiono na nogi całą policję. Liczyła się każda poszlaka i ślad. Zatroskana kobieta czuła jakby czas zaciskał jej pętle na szyi. Siadała przed domem na huśtawce. Próbowała odszukać w myślach ostatnie wydarzenia. Może zrobiła coś nie tak? Przecież tak bardzo kocha swoją córkę! Wspomnienia krążyły w jej głowie bez celu. I wtedy właśnie poczuła na policzku muśniecie letniego wiatru. Mogłaby przysiąc, że delikatnie ją pocałował. Pomyślała przez chwilę, że jej dziecko jest blisko, tylko ona nie potrafi jej odnaleźć. Kolejne dni nie przyniosły żadnych rezultatów. Rodzice zaczynali wierzyć w coraz czarniejsze scenariusze. Czas mijał a oni nie mogli nic zrobić. Dni spędzali w ogrodzie czekając na jakąkolwiek wiadomość. Lubili to miejsce, piękno bijące z niego ochładzało ich myśli, było w nim coś dziwnego, coś doskonałego. Tak, to dobre określenie, bo taka właśnie jest matka natura. Każdy dzień odbierał rodzicom cząstkę nadziei, nie zostało z niej już wiele. Jeszcze trochę a rozsypie się w pył i nie pozostanie z niej choćby najmniejszy ślad. Mama dziewczynki usiadła w fotelu próbując poukładać poszarpane myśli. Zamknęła oczy i usłyszała śpiew. Był to śpiew tańczącego płomienia świecy, który rozbijał się w tęczę na powierzchni wody w szklance. Ogień i woda - pomyślała - dwie przeciwności a jednak są jednością w tajemniczej naturze. Wszystko jest nie tak jak trzeba - myślała dziewczyna - Mówię do rodziców, staram się im przekazać jak bardzo ich kocham, ale oni mnie nie rozumieją. To wszystko, dlatego że jestem częścią natury, człowiek nie jest w stanie zrozumieć tego, co idealne, bo niedoskonałość leży w jego naturze. Teraz będę sama, niezrozumiała, chciałam przybliżyć się do tych, których kocham, a oddaliłam się od nich. Ujawniałam się w każdej cząsteczce natury. Całowałam przez wiatr, mówiłam przez ziemię, byłam pierwiastkiem wody, śpiewałam ulubioną pieśń mojej matki płomieniami ognia. Wszystko na marne. Gdyby dziewczyna wiedziała jak bardzo rodzice kochają ją za to jak jest nigdy w życiu nie szukałaby kamieni. Jednak bardzo chciała ich uszczęśliwić. Czy zrobiła wszystko, co w jej mocy? Myślę, że nie. Wystarczyłoby, że byłaby sobą. Kochajmy ludzi za to, jacy są, a nie za to, jacy byśmy chcieli żeby byli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zakrecona jestem i sie dobrze jeszcze nie obudzilam...wiec i topicki pomylilam ...ale w sumie tu tez niech bedzie to opowiadanie... bycie soba ...wyrazanie swojej osobowosci ...nawet gdyby wielu osobom sie to nie podobalo...jest zyciem zgodnie ze swoimi wartosciami i zasadami...a tego nam nikt nie moze zabronic... mozna ewoluowac bo przeciez doswiadczenia zyciowe to wlasnie sprawiaja...ale zmieniac sie pod modle trendow i nowosci ...pod dyktando innych to zatracanie samego siebie...wiec nie zmieniajmy na sile tego co w czlowieku...niech ma prawo do wyrazania siebie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie chcę wyborów właściwych i niewłaściwych...później wyrzutów lub pochwał... I kocham tę "siebie" i " nie siebie" I do anioła tęsknię gdy demonem się staje... Tylko czasem coś tracę...coś co jak i ja nie daje się zatrzymać...pochwycić, poznać... Lecz siłę mam by dalej gnać...I siłę by móc się zatrzymać... tylko czy w odpowiednim momencie potrafię wybrać...czy gnać? ...czy się zatrzymać?...A Ty potrafisz?...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"dziekuje za zrozumienie...za to, ze widzisz prawdziwy powod mojego pisania... tak wlasnie....chec wyrzucenia z siebie tego co gniecie w niemilosierny sposo\" to mnie tez mozesz podziekowac...:P bo ja rozumiem, doskonale rozumiem, po co Ty to piszesz... Twoja akurat forma odreagowania tego co czujesz, Twoje oczyszczanie umysłu z bólu, ktory toczy Twoje serce i dusze poprzez przelewanie go na ekran nie jest dla mnie niczym egzotycznym... zreszta kazdy ma inną metode, inny skuteczny sposob na takie stany jak ten, w ktorym sie znalazlas... jeden będzie chlał jak smok, inny imprezował, inny siedział w domu i patrzył w ściane a Ty piszesz... to zupełnie tak samo jak po śmierci bliskiej osoby... pamietam, jak ściąłem sie z całą prawie rodziną, gdy moj kuzyn, po smierci matki przez cały weekend balował ze znajomymi (a nie jest to zaden typ hulaki - normalny facet)... wszyscy byli oburzeni, a ja go bronilem, bo po prostu czlowiek tak odreagowywal żal i smutek - taka forma była mu potrzebna... lepsze to niz siedziec w 4 scianach i myslec... rozumiem, tez oczywiscie Twoj bol... choć jestem twardy i szybko sie podnosze to jednak moge sobie wyobrazić dość mroczne stany świadomości, w ktore popadłas, zwlaszcza parząc przez pryzmat błogoslawionego stanu, w ktorym sie znalazlas... ja nie rozumiem, nie pojmuje jednego... skąd u takich jak Ty kobiet, bierze sie ta fascynacja ewidentnymi kanaliami... jestescie powatrzalne niespelnione obietnice wyborcze, przewidywalne jak usterki w renault laguna i mozna w was czytac jak w otwartej księdze... znam przynajmniej kilka kobiet w realu, ktore zachowuja sie ideantycznie jak Ty i nawet w czasie swojego cierpienia, po tym jak zostawia je facet, ktory od samego początku mowil im prawie wprost, że to zrobi, poslugują prawie identycznym slownictwem... oczywiscie, o ironio, podobnie jak gniazdo, nie są to jakies glupie pindy, nie sa to zadne siuśmajtki, ktore ktos przelecial w dyskotykowym wc, tylko fajne, inteligentne i wydawaloby sie, dojrzale laski... miłość do faceta, do partnera nie jest do cholery miloscia bezwarunkową... dla mnie milosc to dojrzale uczucie, to emocje, ktore łączą dwoje dojrzalych ludzi i powstaja w oparciu o wzajemne zaufanie... to więź rodząca sie miedzy dwojgiem ludzi, ale ich podstawą, korzeniem z ktorego ona wyrasta, jest zasada wzajemnosci... sytuacja w ktorej jedna strona niszczy drugą a ta mimo wszystko, bez wzgledu na logike nadal ją kocha, lub tez raczej powinienem napisac \"kocha\" to namietność, bo pożądanie, to obsesja, to fascynacja, ale to nie jest miłość... ja po prostu uwazam, ze takie kobiety jak gniazdo, lubią cierpieć... moze to nie jest najepsze określenie, ale doprowadzajac sie do stanu mentalnego i emocjonalnego udręczenia, gdy ich serce jest sponiewierane, gdy ich dusza łka, gdy ich umysł traci zmysły z rozpaczy, odczuwaja stan emocjonalnego uwznioślenia... czy mi to przeszkadza? nie... kazdy ma takie życie, jakie sobie zgotuje, kazdy ma prawo do sonstruowania sobie swojego wlasnego inferna na tym padole i jesli tego pragnie, moze sprawic sobie takie piekło, o jakim sie Hieronimowi Boschowi nie śniło... ja po prostu staram sie zrozumieć, co wami kieruje... gniazdo pisala, ze nie chce porad i komentarzy... wybaczcie, ale wybierajac medium publiczne do swojego prywatnego katharsis, taka prosba jest niemozliwa do zrealizowania... niestety tak mam, ze gdy cos mnie gnębi, meczy lub oburza, musze to skomentowac, bez wzgledu na wszystko.... oczywiscie w realu bywalo, ze mialem z tego powodu problemy.... ale taka niepokorna dusza we mnie drzemie... pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Komiczne, zadziwiłeś mnie teraz :P :) Gniazdo, dziękuję. Nie jest moim zamiarem obarczać Cię myślami o moim problemie :) Chyba po prostu musiałam to nazwać po imieniu, choć nie na głos. A Ty, Gniazdo, masz swoje ogromne problemy, z którymi, jestem o tym przekonana, poradzisz sobie, wygrasz. A skąd to wiem? A stąd, że tyle dobroci zawsze jest wynagradzane, mimo, że robisz to bezinteresownie nie oczekując niczego w zamian; że tyle łez jest zawsze osuszonych; że tyle rozdarć serca jest zawsze zagojone. Bo jest Ktoś, kto Ci pomoże, On Cię nigdy nie zostawi. Kiedyś pewien mężczyzna, niezwykły człowiek, wspaniały, powiedział mi oczywistą prawdę: wszystko ma swój czas. Jedno zdanie a tyle wyjaśniło :) Nawet to co złe spotykamy na swojej drodze, też ma sens, jako nauka, próba wiary czy człowieczeństwa, prowokacja sił... Ostatnio człowiek ten powiedział mi, że każdy z nas choć raz w życiu powinien dosięgnąć \"dna\", czy to duchowego, czy emocjonalnego, czy cielesnego. Bo jedynie od \"dna\" można się bardzo wysoko odbić. Wiadomo, u każdego to \"dno\" jest inne, każdy ma inny próg wytrzymałości :) Ale On daje człowiekowi to, co człowiek może unieść na barkach, jeśli się szczerze modli i jest człowiekiem takim jak Ty, Gniazdo, pełnym bezinteresownego dobra i miłości do ludzi, do świata. Dlatego wiem, że dla Ciebie na pewno zaświeci słońce. Mam wrazenie że napisałam trochę masło maślane :D Dopiero sączę kawę, więc wybaczcie, jeśli nie jest zbyt klarownie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Komiczne, gdybym nie była już bezgranicznie i nieodwracalnie (mam nadzieję) zakochana (marginesem - w NAJNORMALNIEJSZYM facecie pod słońcem ;) ) zakochałabym się w tobie tu i teraz po twoich 2 wpisach w tym temacie. ad rem - wydaje mi się, że to socjalizacja. nie sądzę żeby kobiety same w sobie były takimi masochistkami :-o jestem zwolenniczką genderowej teorii mówiącej o tym, że kobiecość i męskość są pojęciami w dużej mierze kulturowymi. a kobieta kobieca w naszej kulturze taka właśnie jest, jak Gniazdo - cierpiąca i cierpliwa, poświęcająca się, rozumiejąca, że facet ma prawo, bo "męska rzecz być daleko, a kobieca wiernie czekać", ufająca w "siłę miłości", w to, że jest w stanie swoim uczuciem i poświęceniem "sprowadzić mężczyznę na drogę cnoty"... bo przecież to kobieta jest strażniczką domowego ogniska i relacje w rodzinie zależą od niej... więc jeśli ona się postara, będzie dobrze. facet ma za zadanie... być... ech... dzieci tylko szkoda :-o pozdro

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aha, Komiczne :) Chyba nie dowiesz się dlaczego tak jest. Każda kobieta ma takie zakamarki w sercu, o których istnieniu nie wiedziała. Każda kobieta ma w sobie siłę uczucia, której nawet nie mogła sobie wyobrazić. Nie zapomnij, że są tacy ludzie jak "wampiry energii". Nie wiem jak się zapatrujesz na tą kwestię. Osobiście zetknęłam się z takim i ledwie wyszłam na prostą, po wielu latach męki, już po rozstaniu z nim. Może te kobiety właśnie takich mężczyzn spotkały na swej drodze. A wtedy cała rozwaga, mądrość życiowa i chłodna kalkulacja biorą w łeb. Ale dlaczego kobiety im się poddają? Tego chyba nawet same zainteresowane do końca nie wiedzą...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
desert roseee jest tak, gdyż to nie kobieta wybiera takiego właśnie mężczyznę, ale mężczyzna kobietę wampir energetyczny, czy jak go zwał, obserwuje, kiedy pojawi się odpowiedni \"obiekt\" - atakuje i zdobywa kobieta musi mieć odpowiednie predyspozycje, które czynią z niej atrakcyjną osobę w oczach takiego typa w przeciwieństwie do Komicznego wiem, że można mieć te predyspozycje, a jednocześnie nauczyć się obrony (na własnych błędach) i po traumatycznych doświadczeniach unikać kontaktu z takimi oprawcami, nie wchodzić z nimi w relacje, nie zakochiwać się w nich ...itp wymaga to wysiłku i zrozumienia, co w nas jest takiego, że taki człowiek nas wybrał jest to trudne, ale nie niemożliwe 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a tak po prawdzie Tak, masz rację :) Można się obronić przed takimi ludźmi, ale już po tym doświadczeniu. Kobieta z predyspozycjami do bycia \"ofiarą\" musi zetknąć się z praktyką, bo teoria jej nie uratuje :) Chodziło mi o to, że w trakcie bycia zdobywaną przez \"wampira\", kobieta pod wpływem takiego mężczyzny nie zdaje sobie sprawy z tego, że jest zabawką, kukiełką zależną od animatora. I to jest najbardziej nieludzkie: bezwzględna manipulacja drugim człowiekiem. Gniazdo, wybacz, że nieco zboczyłam z kursu na Twoim topiku :) 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zostalam zmanipulowana
2 razy. Nie nauczylam się na błędach niczego. Dlaczego? Bo w glowie mi się nie mogla zmieścić myśl, że ktoś wiedząc dobrze przez co przeszłam zafundował mi dokladnie to samo. Bo nie może mi się zmieścić w głowie myśl, że można aż tak dbać o wlasne potrzeby kosztem innego czlowieka, nie licząc się w ogóle z jego uczuciami i życiem. I wiem, ze dam sie byc moze nabrać trzeci raz, bo wciaż mi się to w glowie nie mieści. Autodestrukcja? Owszem, dokonywana z pełną świadomoscią. Bo wciąż mam nadzieję, że trafię na normalnego czlowieka. Gniazdo, czytałam Twoje posty, także te na innych topikach na "30-latkach". Jesteś silną kobietą, wrażliwą do bólu, ale silną. Dlatego myślę, że ułoży Ci się wszystko wspaniale. Z perspektywy patrząc na to co mnie spotkało, a jestem starsza od Ciebie, to mialo to sens. Nie we wszystkim jeszcze ten sens widzę, zwłaszcza w ostatnich wydarzeniach koło mnie, ale im więcej czasu upływa, tym bardziej wszystko jest oczywiste.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak łatwo jest oszaleć, gdy myśli się o tym co ludzie myślą, nie pytając ich o to...pożerany od środka. Jak dziwnie jest odkryć, że ludzie widząc, słysząc to samo co Ty, czują coś zupełnie innego i zupełnie inaczej co do tego działają. Jak boleśnie jest słuchać niesprzyjających słów o kimś, komu sprzyja nasze serce. Jak zaskakujące jest to, że niewypowiedziane słowa mogą spowodować niepokój i strach. Jak wielkim pasożytem jest czekanie... Jak miło jest jednak odkryć, że jest ktoś na tej Ziemi, kto zrozumie bez słów i bez słów poprawi Ci nastrój. Jak dobrze jest wiedzieć, że są ludzie, którzy odbierają sprawy i radzą sobie z nimi podobnie do Ciebie. dziekuje, ze jestescie ... ze piszecie 🌻 na poczatku moim zamierzeniem bylo nie wdawac sie w dyskusje...tylko pisac to co w sercu i myslach...lecz niektore z Waszych postow pozwalaja mi zamknac oczy i spostrzec wiecej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wiesz, ze Ci nie wierze...ze tak poprostu przeminelo...serca nie da sie oszukac...brakuje Ci odwagi...i nie chodzi tu o odwage taka, ktora nie zna strachu...tylko o taka, ktora wie, iz jest cos wazniejszego niz strach... dobranoc Nieobecny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość betix
nie lubie czytac takich tasiemcow ale przyznam ze to bylo piekne. moglabym czytac i czytac....sliczne. gratulacje dle autorki!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Miłość powinna wybiegać z otwartymi ramionami na spotkanie miłości. Istotnie, w miłości idealnej dwoje ludzi, wchodzących w nią krok po kroku, z sercem bijącym niepokojem, jest jak dwoje dzieci, które wchodzą ze strachem do ciemnego pokoju. Od pierwszego wejrzenia, przechodząc od ciekawości, radości obcowania i nieśmiałości, mogą w oczach swych nawzajem czytać swe uczucia. I żadne deklaracje nie są tu potrzebne, bo tak bardzo jasne jest uczucie wspólne obojgu, że z chwilą, gdy mężczyzna pozna, co w jego sercu mieszka, pewien jest także tego, czym bije serce kobiety. pamietasz? tak bylo?...wiem , ze tak... czego wiec zabraklo? :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie-ja :) Nie wiem dokładnie o ktore 2 wpisy Ci tu chodzi, ale skoro piszesz o socjalizacji to zgadzam się w 100%. Kobiety nie są wcale romantyczne, dobre i zdolne do poswiecen, cierpienia itp bzdur podobnie jak mezczyzni nie sa silni, bezduszni i twardzi... tzn są, ale nie bardziej niz kobiety i analogicznie kobiety nie bardziej niz mezczyzni... natromiast na pewno wiele kobiet i mezczyzn takimi sie staje, bo ich po prostu tego nauczono... dziewczynka słyszy, ze ma byc romantyczna, jest od małego indoktrynowana w tym kierunku i stąd wynika efekt koncowy jaki mamy... A co do autorki... Uprawia ten swoj ekshibicjonozm emocjonalny i pomimo jej prosb, mysle, ze tak naprawde komentarze krytyczne tylko ją nakręcają... Czuje sie wtedy jeszcze bardziej niezrozumiana, odepchnięta przez maluczkich tego świata, jeszcze silnijesza w swym \"nikt-nie-wie-co-tak-naprawde-czuje\" stanie, napędza sie w ten sposob na jeszcze silniejsze egzaltacje (bo jak inaczej nazwac te ni to poetyckie, ni to bełkotliwe wyznania pisane do nikąd) stawiając sie w roli samotnej wojowniczki broniącej ostatniego bastionu miłości jedynie prawdziwej... ale jej stan wcale sie nie poprawia... Pisze troche sensowniej, podczas swojego rodzaju remisji, a potem znów ma atak i ze wszystkiego gościa tłumaczy... oczywiscie słysze znów te zaklęcia, ktore słyszałem juz w realu: \"nie wierze, że już nie kochasz, nie wierze, że odrzuciłeś miłość, boisz sie uczuć, to ja cie wystraszyłam, to ja wzbudzilam w tobie tę potrzebe odepchnięcia, spłoszyłam cie, nie wiedząc, nie rozumiejąc tego jaki jestes delikatny i jak ostrożenie powinnam traktować więź, która nas połączyła, tę ulotną nić, na którą starałam się złożyć zbyt ciężką kłódkę i tymiż okowami przygniotłam cie moj ty kochający swobodę wolny ptaku\" - wypowiedź stworzona z kilku autorkopodobnych osobniczek... one wszystkie mówią to samo... o so chodzi????? Jest moze na rynku jakiś Almanach Masochistki Psychicznej????? Albo Krótki Słownik Autodręczycielki? Odpowiedz Słońce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witaj komiczne komentarze i Wasze teorie na temat tego co tu pisze w zaden sposob mnie nie nakrecaja...nakreca mnie to co czuje i przezywam i to w jakiej sytuacji jestem...nie bedac na moim miejscu nie mozaesz wiedziec co czuje i jak to na mnie wplywa...nawet znajac podobne przypadki Twoje wywody moga byc tylko przypuszczeniami...bo kazdy ma inna psychike i nawet podobne sytuacje moga wplywac na kazdego inaczej...czytam pewne wpisy z duzym przymruzeniem oka i wiekszosc z nich nie jest nawet warta moich komentarzy ...nawet Twoj przesmiewczy styl nie robi na mnie wiekszego wrazenia ...wiec nie musisz sie wysilac ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
taksowka zamowiona...za kilka minut jade do szpitala...obawy wielkie co przyniesie badanie...ale nadzieja i wiara sa silniejsze...badz z nami M. ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Komiczne, o te dwa wpisy mi chodzi, zwłaszcza o pierwszy... 05:20 04:45 bo ludzie (o mężczyźni i kobiety) mają czasem tendencje do postrzegania związku jako hamulca, ogranicznika. i pewnie tak jest, jeśli jesteśmy z nieodpowiednią osobą. sama tak miałam. teraz, w nowym związku, mimo, że nie do końca "idealnym", czuję, że żyję! rozwijam się, idę do przodu, realizuję ambicje i marzenia tym odważniej, że mam Jego poparcie, wsparcie i pomoc. i vice versa :) bo tak to powinno wyglądać. i wiem jak to jest cierpieć za miliony ;) ale z perspektywy czasu stwierdzam, że zwyczajnie NIE WARTO.związek, miłość, ma mnie WZMACNIAĆ, nie osłabiać. ma mi DAWAĆ siłę, nie ją odbierać. ma mi dawać radość i szczęście, a nie cierpienie. jasne, może być ciężko, ale do cholery, mam czuć się ważna, kochana, zadbana, zaopiekowana, a nie kopnięta w dupę!! i z całą stanowczością mówię - facet, który zostawia kobietę w ciąży i nie daje znaku życie to SZMATA niewarta splunięcia. NIC go nie tłumaczy. może nie chcieć być z babą, może nawet nie chcieć dziecka, może mieć problemy, kłopoty, ale kurwa! DOROSŁY człowiek, UCZCIWY człowiek, KOCHAJĄCY człowiek NIE ZACHOWUJE SIĘ TAK. autorka traci czas i energię na coś, co nigdy nie istniało. albo skończyło się dawno temu. pielęgnuje w sobie uczucie do niedojrzałego gówniarza, który ma ją w dupie. po co?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"bo kazdy ma inna psychike i nawet podobne sytuacje moga wplywac na kazdego inaczej" bezzasadnie uzurpujesz sobie prawo do własnej wyjątkowości i indywidualizmu... walcze z tym strasznie, pisząc wielokrotnie, ze ludzi róznią sie gadzetami, bo generalnie jest ileś tam typów osobowosciowych i pozając dobrze którys z nich mozna z ogromnym prawdopodobienstwem przewidziec co zrobi i jak sie zachowa typ do niego podobny... jestesmy tak bolesnie powtarzalni, ze az sie czasem przykro robi... "po co?" Nie ja - bo ma piękny umysł i tak naprawde to niemozliwe, by ta miłość tak sie skonczyła... :D Są kobiety, ktore bez takich skrajnych emocji nie potrafią żyć... Tak naprawde to idealny sposob na nie - pojawiac sie i znikac... oczywiscie dorabiajac do tego odpowiednią ideologie emocjonalną, nadac odrobine tragizmu swej opowieści i laska wybacza wszystko łykajac jako wytłumaczenia zniknięcia, porwanie przez zmutowaną gumę do majtek będących własnością Arystotelesa Onasisa... Zwłaszcza kobiety w dobrej sytuacji finansowej lubia takie klimaty... brak problemów swiata materialnego, skłania je do poszukiwania ich w swiecie duchowym... "badz z nami M. ..." jest na pewno i bardzo cierpi z tego powodu, ze nie moze byc z wami :P łączmy sie z nim w bólu i rozpaczy!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dawkuje skrajne uczucia :P:P:P zainteresowanie zdrowiem przeplatam złośliwosciami i cynizmem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×