Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zielonaa

Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

Polecane posty

Gość zagubiona123
No dobrze eee... już nie krzycz....już mażę kilka słów hihi Jestem trzecia - dołączam do Ciebie i Elewacji - ja też nie zazdroszczę Zielonej tych emocji, a wręcz odwrotnie przechodzą mnie ciarki na myśl o tym co jeszcze może się stać. Zielona, obudź się!!!! Zobacz, że po prostu nie może być dobrze!!! Albo skończycie tę Waszą namiętną znajomość i będziesz cierpiała, albo co???? Zostawisz dla niego męża i będziecie "żyć długo i szczęśliwie??? Czy jest jakieś inne "dobrze" w Twojej sytuacji? Maile i rozmowy na niedługo Wam wystarczą, nie łudź się, jesteś tak samo kobietą jak my pozostałe i wiesz o tym doskonale. Spring nie bądź taka - napisz komu nie wierzysz, że jest już ok, nie daj się prosić... przecież wiesz, że my się nie obrażamy. Elewacja - jak ja Tobie zazdroszczę takiego wypadu!!!! Tego teraz właśnie byłoby mi trzeba, ale cóż - przyziemne realia... U mnie na razie lepiej, dni wolne dobrze na mnie wpływają - już wiem, że gdybym nie musiała być narażona na widywanie jego... jej...ich..., byłoby mi łatwiej. A tak... podjeżdżam, widzę jego auto, wręcz czuję ich oddechy... brrrr, a kysz paskudne myśli, jeszcze jest dobrze, jutro wolne, pojutrze chyba go nie będzie... Trzymajcie się dziewuszki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona123
Bibi - no taką to ja Ciebie lubię!!!! No nie, to nie znaczy, że inną nie - ale się zakręciłam! Ciekawi mnie ta Twoja działalność - co konkretnie robiłaś? Może warto wrócić do niej a nie do biura - skoro nie lubisz? Może to jest właśnie ten czas... Twój czas!!!!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Spring, Zagubiona, cieszę się, że odezwałyście się:), choć nieco mnie zmartwiła Spring swoim spadkiem nastroju. Może rzeczywiście ratunek z tabletkach coś da, choć powiem ci, że one tylko zobojętniają. Kiedyś, dawno temu kiedy moje dziecko zachorowało poważnie lekarka mi przepisała na 3 miesiące antydepresanty, które wywaliłam po miesiącu. Było mi wszystko jedno. Ja już wolę żeby bolało, naprawdę, żadnego szczęscia to nie daje, tylko totalny zwis i apatię. Nigdy więcej, choć wiem ze niektórzy muszą brać, bo są chorzy, nie działa " chemia" w ich organizmach a na ból zycia nie ma rady.. Spring, ja domyślam się, ze ta której nie dowierzasz to ja ;), no, częściowo możesz mieć rację, ale wyzwolenie przyszło. Nagle i ma doniosłe skutki. Ulga, niesamowita ulga, pogodzenie się ze sobą. Nie zależy mi na nim, nie chcę go, brakuje mi tylko euforii tamtych czasów, ale... nie chcę już być zakochaną tak bez sensu. Nie chcę i jestem pewna tego. I zaczęłam być dumna z siebie, że to przerwałam , zanim stało się upokarzające dla mnie. Cieszę się, ze za 4 dni wyjeżdżam i zamierzam tam ostatecznie dokonać dzieła pożegnania. Któregoś dnia urządziłam sobie ceremonią pożegnania , słuchałam " naszych" piosenek i nie ryczałam tylko uśmiechałam się, nie budziło to już szarpiących uczuć. Nostalgia.. tak, własnie jak to pisała eeee1. To samo czuję. Taka faza. Teraz zwalczam tylko poirytowanie, politowanie wobec niego, bo nie chcę reszty życia spędzić zażenowana, że pokochałam jakiegoś dupka. Zagubiona- ja podpisuję się pod tym co napisałaś Zielonej, ale wiem, ze nasze prośby niewiele zmienią, tu możemy być jej powierniczkami, kimś komu może wszystko powiedzieć bez narażania się na oceny. Na razie, pozdrawiam was!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
Wlasnie, Elewacja, Tobie nie dowierzam, jak nostalgia to nie poirytowanie, jak juz jestes wyzwolona, to po co sluchasz piosenek. Ja nie jestem wciaz wolna. Jest troche inaczej, bo go nie ma, czuje, ze to, co bylo, juz nie wroci, niezaleznie jak bardzo chcialabym, zeby rzeczywistosc byla inna, ona inna nie bedzie. I to wszystko polega na zaakceptowaniu tego nieszczesnego realu. Z tym mam problem. Jasne, ze chodzi o emocje, ktory mi ten dupek tak wspaniale dostarczal. I dlatego, ze to wlasnie robil on, a nie kto inny, jest mi trudno sie od niego oderwac. To wszystko, ciagle jestem czesciowo uzalezniona, jakas czesc mnie czeka, ale juz jest inaczej. Wiem, mam szczescie, ze on byl na innym kontynencie a spotkalam go tylko w internecie. W tym wypadku byc moze moje dochodzenie do siebie potrwa nawet krocej niz 8 miesiecy (jak u Bibi) - hurrrrra!!! Dostalam dzis od lekarki antydepresant, zgodzila sie ze mna w calej rozciaglosci, ze mi sie to bardzo przyda. A wczoraj zlapalam mandat za przekroczenie szybkosci - i nie mialam okurarow (nigdy ich nie zakladam, ale w prawku jest napisane, ze maja byc), wiec same widzicie, rzeczywistosc mnie dopada. A ja jeszcze ciagle staram sie ja zaakceptowac, jeszcze jej nie czuje. Aha, policjantowi powiedzialam, ze mam kontakty. Zreszta mandat nie byl strasznie duzy. Elewacja, zycze Ci udanego wypadu - wez ze soba Jedz Modl sie Kochaj Elizabeth Gilbert, jesli jeszcze nie czytalas. Pozdrawiam Was. Aha, eeee to wierze, ze ona tylko z nostalgia wspomina, hahaha, jak sie ma takie emocje w domu, to po co szukac na zewnatrz (hihi :-)) - to zart, eeee, nie obrazaj sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
zagubiona- spring CHYBA mnie nie wierzy...no trudno ale ja jestem wieczną optymistką mimo, że czasami fakty są inne.... Dziewczyny...ale mnie zaatakowałyście...choć wiem, że macie dobre intencje. Nie...nie chcę, nie odejdę od męża i nie będę \"żyła z NIM długo i szczęśliwie\", w tej chwili...NIE wiem co będzie, i tak, nie wiem czy dobrze robię ale....tak trudno się oprzeć temu wszystkiemu..... Myślę, że GO dobrze oceniam...chyba nawet WIEM to...w końcu tyle lat, jest starszy ode mnie i...jak to zagubiona napisała ten afrodyzjak - inteligencja...... Szkoda, że nie możecie skosztować przepysznych \"rogali marcińskich\" z białym makiem.....\" niebo w gębie\"....to coś pozytywnego...po południu wybieram się na ulicę \"Święty Marcin\" tam będzie dziś wielka impreza w Poznaniu no.....szkoda, że bez NIEGO.... Pa CZAROWNICE.....jestem przecież jedną z WAS.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Zielonaa, znam te rogale, smacznego i dobrej zabawy !:) Wiem , że dziwnie tak słuchać ostrzeżeń, kiedy jest tak pięknie. Trudno być czarownicą, która wieszczy nieszczęście, wiedząc jak co czujesz, ale dla porządku napisać trzeba było. Sprig, przepracowałam sprawę, jak to mówią fachowcy od psychologii, kiedy już minęły emocje urządziłam pożegnanie. "Ceremonia" odbyła się wcześniej, dużo wcześniej i było to symbolicznym pogrzebem. Nie doradzam ci tego, bo nie każdy ma taką potrzebę. No i zaraz potem w moim życiu zjawiły się fajne osoby, goście, listy, telefony, zaproszenia, wystawy, propozycje zawodowe,poważny zakup i teraz ten wyjazd, do którego muszę przygotować się ( opieka dla dzieci itd) Od jakiegoś tygodnia czuję, że on odpadł ode mnie, jak strup, co nie znaczy, że jestem stabilna. Pod tym strupem jest różowa, delikatna skóra mówiąc obrazowo. No, ale trudno opisać swoje uczucia, więc nie będę się nad nimi pastwić. Teraz życzę ci Spirng żebyś potem coś z tego cierpienia miała, ja nie wierzę, ze cierpimy na próżno. Coś to nam mówi, daje jakieś znaki, ale wybaczcie, ze nie będę się rozwodzić nad tym, bo wyjadę na jakąś natchnioną :) Miłego weekendu!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
Elewacja, a ja uwazam, ze cierpienie JEST BEZ SENSU. Na dowod mojej tezy moglabym przytoczyc przyklady globalnych cierpien bez sensu, wojen bez sensu, zadawania cierpienia bez sensu itd itp. Wiec ja mam jednak postawe bardzo pacyfistyczna i pro-szczesliwa. Uwazam, ze to, co mi sie przydarzylo, jest w najwyzszej mierze bez sensu, zadnej nauki nie potrafie z tego wyciagnac poza tym, ze ufam ludziom - czyli, ze - prawdopodobnie - jestem naiwna. Ale nie uwazam, ze jest fair, ze mi sie to wszystko zdarzylo tylko po to, zeby potwierdzic te moja ceche charakteru. Ktos mnie zranil i zawsze bede to uwazac za bez sensu. Ja tez mam duzo zajec Elewacja, ale wciaz - gdy tylko mam chwile "spokoju" (tj. gdy jestem sama, niezaleznie, czy w moim pokoju w pracy, czy w samochodzie, czy na zakupach) dopada mnie smutek i zal, dopada mnie ogromne przygnebienie... i wcale nie widze w tym zadnego sensu. Wreszcie dopada mnie wscieklosc, ze nic juz nie moge zmienic, zeby jakis sens sie pojawil. I tyle.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
krotko mowiac, nie chce, zeby mi ktos wciskal kit o sensie cierpienia... do tego wszystkiego jestem raczej kims, kto jednak walczy z besensownym cierpieniem, i to mnie jakos pociesza (na razie tzn. w tej chwili - bardzo malo). I nigdy nie bede wdzieczna losowi, za to, ze stawia na mojej sciezce te dziwne postacie, ktore rujnuja moj spokoj i moje szczescie - w dodatku robia to za wszelka cene. Uwazam to raczej za pokute, moze cos kiedys komus zrobilam nie tak i to sie msci. Ale sensu temu nie bede nadawac, raczej bede z tym walczyc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Spring, przykro mi, nie chciałam cię wkurzać. Myślę, że każdy ma własną opowieść, wymagającą szacunku. Trzymaj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona123
Sens cierpienia.... no właśnie.... mówi się, że ono uszlachetnia, chociaż ja podobnie do Spring bardzo chciałabym, żeby po prostu go nie było. Ten ból nie do zniesienia, strach, że postradam zmysły i wyczekiwanie kiedy minie. Jednak z drugiej strony, gdyby nie było cierpienia, to chyba tego co nas spotyka nie traktowałybyśmy jako doświadczenie, coś z czego możemy wyciągnąć wnioski na przyszłość, inne spojrzenie na świat. To co mnie spotkało dało mi ogromnie wiele - wiem jacy potrafią być ludzie, świat, jak łatwo zniszczyć coś wartościowego (piszę np. o rodzinie) dla iluzji. Nagle bańka mydlana pęka i pozostaje oszołomienie... pustka... żal...ból. Wiem, jestem w mniejszości, nie potrafię dobrze wspominać tych wspólnych chwil i chyba nigdy nie będę umiała, to stracony czas, który przyniósł wiele złego. Oddałam całą siebie. Za to na pewno doświadczenie ogromne, czuje się jakbym widziała świat zupełnie innymi oczami, widzę jak byłam naiwna i to mnie wkurza. Zachłannie nadrabiam tracony czas - wyjazdy rodzinne, basen, kino, szaleństwo kuchenne, dokształcanie, wszystko na raz!!!!! Chcę sobie, im zrewanżować, odkupić się, jakbym nie potrafiła zrozumieć, że czasu nie cofnę!!!! A tak wewnątrz ciągle okropna pustka...., on wyżarł ze mnie wszystko. Zastanawiałam się ostatnio, dlaczego właśnie w tym czasie zaczęły się te moje "prorocze sny", ostatnio znowu jeden się spełnił - tym razem w rodzinie. Wróżka napisała mi, że aby człowiek doznał takich zdolności musi mieć czyste serce i przeżyć ogromny ból. Z tym bólem - zgoda, ale co do dobrego serca... już siebie widzę - ja i gołębie serce ha ha, jak to się ma do tego co robiłam???? No i wyrzuciłam trochę znowu z siebie. Mam!!!! Znalazłam jeden pozytyw - gdyby nie moje przeżycia nie poznałabym Was - po prostu nie zajrzałabym na topik, a teraz dzień bez Was czarownice to dzień stracony, pa! Trzymajcie się mioteł!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zagubiona123
Jeszcze tylko takie podsumowanie - jestem "mądrzejsza" życiowo, ale gdzieś daleko uleciały: spontaniczność, radość życia i spokój wewnętrzny. Obiema rękoma podpisuję się pod słowami piosenki, które brzmią jakoś tak "tylko broń mnie Panie Boże od tzw życiowych mądrości", czego i Wam życzę. Uczmy się lepiej na błędach innych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
Spring kochanie nie chcę Cie załamywac ale u mnie własnie leci 11sty miesiąc od najwiekszego kopa w tyłek jaki dostałam ..a ja wcale nie zapomniałam......powiedziałabym raczej że nauczyłam sie z tym żyć na tyle żeby funkcjonowac w miarę normalnie. On mi to ułatwia, wiem że mnie unika jak diabeł wody świeconej i wzajemnie..ja jego tez. Widok jego samochodu to dla mnie kilkugodzinne dochodzenie do siebie wiec robię co mogę by sie na niego nie natknąć.....nie mam zwyczajnie już siły na takie emocje..... Najgorsze sa wieczory kiedy wiem że są w domu , tak blisko. Nie umiem dalej miło wspominać, kiedy tylko pojawi sie odrobina nostalgii zastepuje to wściekłość na te 11 miesiecy ciagłego poniżenia, tego wstydu bo wiem że wiekszośc osób z mojego otoczenia wie. Własnie dzisiaj się wydało że kiedy sie spotykalismy moja córka pożaliła sie na zbyt częste jego przebywanie u nas kuzynce, ta przekazała dalej braciom mego męża a dalej teściowa. Widze jak brat mojego męża mnie traktuje, jak powietrze, omija mnie wzrokiem jakbym była powietrzem...Nawet nie wiecie jaki to wstyd, oni wiedzą, udają że mnie tolerują dla mojego męża. WW imę miłości jestem wiele znieść ....no własnie ..w imię miłości.....ale on mnie nie kochał, wykorzystał i zostawił , pozostawił ...a teraz jestem sama ze swoim wstydem, swoim upokorzeniem, swoją głupotą, naiwnością....To jeszcze wcale nie koniec Spring, ciagle z czymś musze sobie radzić, co rusz to z innymi uczuciami, ale z czaaem człowiek robi się twardy...boję sie tej TWARDOŚCI bo to tak troche jakbym sie właśnie zamieniała w głaz....A jeszcze i to..... "nie martw sie..głowa do góry..masz nas..i to się liczy....mnie i dzieci...kocham cię i chcę z tobą być....i myśl o tym myśl o nas" tak mi napisał dzisiaj mój mąż kiedy sie poskarżyłam że źle mi z tym że wszyscy wiedzą.Poryczałam się jak mi to napisał....chyba nie musze pisac dlaczego.....Trzymajcie się wszystkie. Co do tabletek, nie sa takie złe, też brałam kiedy już nie dawałam rady , kiedy byłam zbyt słaba żeby wytrzymac ból.Owszem otępiają ale można odpoczącć od bólu , nabrać sił do dalszej walki. Pa kochane , jutro coś wiecej nabazgram

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
no nie no.....czy zawsze jak ja coś napisze to potem tydzień przerwy macie!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Bibi, kochana, trzymaj się. Czy możesz inaczej spojrzeć na swoją przeszłość bez poczucia winy i krzywdy? Na pewno to wymaga czasu, bo wyjątkowo podle zostałaś potraktowana i czujesz społeczne potępienie, ale ja radzę Ci stanąć ponad to, tym bardziej że masz wparcie męża. Wywal to poczucie winy, bo jeszcze nic dobrego to nikomu nie dało. Ja nie mam poczucia winy i nie czuję sie gorsza z tego powodu co przeżyłam, choć mi ( wiem wiem) łatwo mówić, gdyż nie doszło do katastrofy. Ot, mała życiowa nauczka, ze nie można rzucać się na to, co niemożliwe. O czym wiedziałam. Pomyśl że przeżyłaś coś niesamowitego, nawet jeśli to okazało się niewarte funta kłaków. Zawsze są jakieś zyski, ja ciągle uważam, że cierpienie, takie jednostkowe, wynikające z naszych błędów ma sens. Nie mówię o ludzkości i wojnach, chorobach i katastrofach. To inna kategoria cierpień które może mają sens w ogólnym wymiarze, niekórzy mówią, ze w boskim planie. Nasze osobiste katastrofy powinny nas wzmacniać. Ja mam dziś ciężki dzień, dużo pracy, mało myślenia, zmęczenie które zaraz mnie powali do łóżka, ale jeszcze pozdrawiam i życzę Ci żebyś nie zadręczała się i wszystkim tego życzę!!! Co do mnie to już jestem na dobrej ścieżce. Dobre myśli i życzenia szczęścia na drogę (dla niego) Obietnica pamięci, szczerej, wolnej od małostkowości. Wszystko to co świadczy o tym, że miłość zmieniła coś na lepsze. Uff, teraz mogę wyjechać spokojna, pogodzona, cieszę się, ale obiecuję po powrocie do was zajrzeć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elewacja
Zgubiona, nadejdzie dzień że zaczniesz się cieszyć, wierzę w to:) Tylko nie naprawiaj gorączkowo, bo znów za tym stoi... poczucie winy. To bardzo zły doradca i niezbyt dobry "budowniczy". Nie wiem czemu nasza cała kultura tak ceni sobie poczucie winy. Zauważcie - całe nasze wychowanie, normy moralne, poczucie szczęścia i własnej wartości są związane z przymusem odczuwania winy, uznaje się winę za coś, co powinnyśmy czuć, więc czujemy żeby czuć sie w porządku. Pora wyzwolić się z tego, Oooo!! Pa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
Bibi, oczywiscie jestem z Toba. Rozumiem, co czujesz, choc wydaje sie to niemozliwe. Wiem, jak musisz cierpiec, bo nie masz wplywu na to, ze szczescie przeslo Ci kolo nosa. Wspolczuje. Nie wiem, jaki jest sposob, zeby to zakonczyc w Twoim przypadku. Wiem, ze separacja pomaga, ale wy nie mozecie sie stamtad wyprowadzic (?) Wiem tez, jak sie czujesz, gdy maz mowi, ze masz jego. Tak samo jak ja, gdy plakalam po, a moj maz mi wspolczul, pytal dlaczego i chcial przytulac. I podejrzewam, ze gdybym powiedziala dlaczego, to... ale nie wiem, moze nie. Mam dylemat, napisal do mnie e-mail. Wreszcie tzn. od tamtej pory, gdy ja do niego wyslalam i powiedzialam Wam o tym. Obiecywalam sobie przez te wszystkie dni czekania, ze napisze ostatni i ostateczny e-mail, zeby wiecej juz nie pisal. Co wiecej, pisalam ciagle te e-maile, prawie codziennie. A gdy juz napisal... - usiadlam i znow napisalam kolejny e-mail, ze to wszystko mi nie odpowiada itd i nie chce, zebysmy sie kontaktowali. Tak, napisalam, ale nie wyslalam, nie mam odwagi. Sama przed soba nie mam odwagi. To straszne, co? Na co ja moge liczyc? Tesknilam za nim, wyobrazam sobie to i owo, ale naprawde, on jest - sama juz nie wiem. Czesto wydaje mi sie taki prosty i nieskomplikowany, a przydaje mu cechy jakiegos bostwa z innej bajki. Prosty facet, a ja wymyslam... A zreszta nie wiem, do cholery, sama juz nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
Tak obowiazek odczuwania poczucia winy jest nam wpajany od momentu poczęcia. Z tego co widzę, to wiekszośc z nas jakos powoli zaczyna sobie z tym radzić, zyc na nowo , jedne wolniej drugie szybciej ...i bardzo dobrze. Doswiadczenia sa ponoć bezcenne, to sie okarze z czasem czy się do czegos przydały czy nie. Spring na 100% przypisałaś mu cechy których nie posiada, każda z nas tak zrobiła, stworzyła sobie księcia z bajki , Tobie jeszcze trudniej bo nie możesz ocenić go w rzeczywistości. Ja w tej chwili na każdego faceta patrze podejrzliwie, każdy jes dla mnie taka hieną cmentarną.... Kiedys znalazłam takie powiedzonko:"Bywa, że marzenia o rycerzu i białym koniu przekreśla romans ze stajennym". Uwielbiam je.....tak z nami jest , marzymy o księciu ...znajdujemy faceta przypisujac mu wszystkie najlepsze cechy jakie jestesmy w stanie wymyslić, a po jakims czasie co się okzuje? że to nie był książę..... Spring wiesz że jak zaczniesz znów z nim pisać to znów wpadniesz , ale co ja ci ...i tak zrobisz jak ci szalone serce karze....nie wiem co ci doradzić na ta chwilę

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Bibi, rozbawiłaś mnie tym "stajennym", moja wyobraźnia pogalopowała i ujrzałam... siebie rok temu.I stajennego w poznaniaku. Jednak mój mąż nie okazał się ani księciem ani stajennym. Ot, prosty z Niego chłop. hihihi Spring, czy Ty trochę nie przesadzasz? Ja rozumiem wszystko to co piszesz o swoich uczuciach, ale wydaje mi się, że to wszystko wyolbrzymiasz. Przecież jesteś mądrą kobiętą, więc się obudź z tego koszmaru. NIe może by tak, że jakiś dupek z innego końca świata niszczy Ci Twój świat. Twoje życie. No i najgorsze, również zdrowie. Ja jestem przeciwniczką wszelkich prochów, to jest jedno wielkie bagno, które wciąga coraz bardziej i naprawdę trzeba miec wiele sił, żeby się z tego wydostac. Zielona, nik tu na Ciebie nie naskakuje, jesteśmy z Tobą i możesz na nas liczyc. Miłego dnia, szkoda, że nie możemy wypi wspólnej kawki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
Możemy wypić wspólna kawkę wszystkie , wirtualnie o konkretnej godzince...... Tak mnie "stajenny" też bardzo rozbawia. Zielonaa nasza w świecie basni właśnie jest, więc trudno ją sciagnąć nawet na ta wirtualna kawkę. Ja w każdym będź razie własnie sobie ja robię....kto ma ten pije

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tyle się napisałam i wszystko mi \"coś\" zżarło!!! eeee1- wiem, że chcecie dobrze...a ja powinnam wiedzieć, co mnie ewentualnie może czekać i ...zdaję sobie z tego sprawę ale.....wiecie też, że to nic nie da, żadne argumenty do mnie nie trafią....bo taki slogan \" ON jest inny\", no, no śmieszne hahaha. Pisałam Wam, że kiedyś Mu napisałam aby sobie mną nie zawracał głowy- dzwonił, piękny mail..\" ...moje uczucie to nie zaracanie głowy, to coś, co mnie wypełnia i pozwala żyć...\" Być może zapęlniał jakąś wielką pustkę w JEGO życiu...kocha.. Bibi- ja nie żyję w swiecie baśni, tylko jak do tej pory wirtualnym i mam nadzieję na coś innego... Kawka zawsze ja piję 0 11-tej- przyłączam się. Spring- elewacja ma rację i.... nie marudź...spójrz na to wszystko INACZEJ, weź to, co najlesze i do wspomnień- uwierz- można się uśmiechać... tak jak ja do wspomnień z zielonym....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
Zielonaa kochana szalej, nikt cie nie potepia, tylko powiem Ci że jestem cholernie, ale to cholernie ciekawa co on by zrobił jakbys mu napisała np. że mąż cos podejrzewa , albo lepiej że czegos sie tam dowiedział, a najlepiej że wiem że to on konkretnie. Nawet nie wiesz jak mnie ciekawi jego reakcja na taka wiadomość. Bo że Ty jakąś pustke w jego zyciu wypełniasz to ja watpliwosci nie mam żadnych,tylko szalenie mnie zżera ciekawośc jak ten by zareagował jakby mu sie grunt pod nogami by zapalił....rozumiecie, w tedy wyjdzie ta jego inność albo jego pospolitość ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bibi76
..ale ja po chińsku dzisiaj pisze, ale chyba rozumiecie co....... bo to tak prawdziwie wychodzi przy tym palącym się gruncie pod nogami czy on książe czy jednak stajenny....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bibi- On wie , że mąż coś podejrzewał...przecież mąż \" grzebał\" w moim telefonie kom. , ba nawet znalazł Jego numer i wydzwaniał- było tak już! Przepraszałam GO za moją nieuwagę... odpowiedział, żebym się nie martwiła o NIEGO, bo sobie poradzi, choć trudno z kimś dyskutować ( z mim mężem) jak ktoś postępuje na \" poziomie \" piaskownicy\".....bo mąż dzwonił i wyłączł się i...... potem wiedział kto dzwoni i nie odbierał ale....zawsze był ze mną ...może jeszcze bardziej, pocieszał.... Mąż po inicjałach trochę się domyślał kto to może być ale na 100% nie wiedział........i nie zdecydował się \"strzelać\" w ciemno. A ON jeszcze bardziej mnie upewniał, że jest ze mną a ON sobie z tym problemem dzwonienia poradzi, bo my razem musimy być poad to wszystko.....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Bo Ci nasi mężowie zawsze się domyślają, zresztą trudno się nie domyślic, skoro nagle żona staje się promieniująca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
No wiecie co? Jak można tak milcze? Szybko, dziewczynki piszcie co u Was słycha?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
eeee1- witam....rano strasznie lało ale teraz słońce....niestety, bo ja jesienią lubię brak słońca, mgłę i deszczyk.... A poza tym ok! On jest poza Warszawą więc przez weekend mogliśmy dłużej pogadać przez telefon, a dziś rano w pracy....też mnie przywitał rozmową telefoniczną. Jest wyjątkowy, czuły i taki kochany... Co u Ciebie z A i ..... A bibi mi nie odpowiedziała czy ON stajenny czy książe???? Dziewczyny czytałam, stan zakochania utrzymuje się prze 2,5 roku...także bibi, trochę czasu jeszcze przed Tobą NIESTETY....u mnie jakoś to poszło szybciej być może dlatego, że zakochanie zamieniłam na , powiedzmy, przyjaźń, koleżeństwo..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość spring chicken
A ja czuje, ze mi dobrze robi terapia lekami, wprawdzie jestem troche skolowana, ale to nie psychotropy tylko antydepresanty, a wlasciwie podnoszenie poziomu serotoniny, wiec nie martwcie sie, nie bede roslinka. I mysle, ze moze zdarzy sie cos, czego chcialam ----- zemsta???? Hmm... moze, bo ten dupek napisal - co za idiota - nie wazne, ale widac, ze znow mnie "bada". Co za debil. Postanowilam nie odpisywac. Niech i ja bede gora, tym bardziej, ze podnosze sie na gore proszkami. A propos, wiecie jacy faceci sa glupi. Mam takiego znajomego, oczywiscie ojciec dwojki uroczych dziewczynek i maz takiej laski, ze mi wszystko odpada. Wiec ten smieszny facecik zaprosil mnie raz na kawe i spedzilismy ze soba kilka godzin, a teraz idziemy do kina. Poprosil, zebym przyszla z mezem, bo on idzie z zona, a w dodatku po raz kolejny mnie prosi, zebym jej nic nie mowila, ze sie wtedy spotkalismy i ze w ogole do siebie czasem mailujemy. Powiedzcie, co mam mu odpowiedziec. Nie za bardzo moge byc niegrzeczna, bo poznalam go w pracy, wiec kontakt sam w sobie moze sie przydac. Ale chcetnie bym go opieprzyla. Gdy powiedzialam o tym mojemu mezowi, to on powiedzial "to jak takie ceregiele, to ja w ogole nie ide". Moze ja powinnam powiedziec tak samo temu typkowi? A swoja droga moj maz jeszcze raz mnie zaskoczyl swoim zdrowym i w sumie blyskotliwym podejsciem do sprawy. Zeby jeszcze byl bardziej sexy, hehehe....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość eeee1
Zielona, Spring dobrze, że chociaż Wy się odezwałyście, bo to AŻ wstyd, żeby nic nie pisac... wiecie do kogo mówię, więc się wstydźcie hihihih. Mój "A" pisze czasem jakiegoś słodkiego esemesika i ja mów odpisuję, ale to wszystko jest takie sobie. Nie kręci mnie, bo wiem, że to nie ma sensu. Niestety nie mogę uciec z Polski w styczniu, wiec się nie spotkamy. Wczoraj naszły mnie sentymenty, wiecie do kogo. Tak więc Bibi, nie przejmuj się, widocznie ONI lubią o sobie przypominac. Ja, wczoraj najpierw się wyryczałam (oczywiście w samochodzie), potem zrobiłam awanturę mężowi (profilaktycznie) i mi przeszło. W nocy stało się coś dziwnego, zadzwoniła moja komórka, o 24 z minutami, gdy odebrałam nikt się nie odzywał a potem męski głos powtórzył kilka razy halo. Nie wiem, może się mylę, ale wydaje mi się, że to poznaniak. Byłam zaspana, głos był lekko pijany i trochę chyba już nie pamiętam Jego głosu. Ale jak usłyszałam pierwsze halo to serce tak mi przyspieszyło, że chyba to było On. Może serce Go poznało, bo uszy to raczej nie. Mam jakieś przeczucie, że to był On. Dzwonił z anonimowego. Dzisiaj jestem w dobrym nastroju, nawet dosyc bojowym. Niech tylko spróbuje zadzwonic!!! Miłej dobrej kawki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane Czarownice, wszystkie chcemy kochać, tęsknić, czuć motylki...ŻYĆ. I coż, że bywają i łzy ale gdy kochamy to przecież świat jest cudowny, śmiejemy się, czujemy radość i ...jak tu siebie tego wszystkiego pozbawiać???? NIE MOŻNA!!! Oj, oj, eeee1- nostalgia i tęsknota Cię ogarnia- uważaj ( i kto to mówi, prawda?) być może serduszko prawidłowo Ci podpowiada ale nie poganiaj losu tylko zdaj się na niego bo zawsze gdy czegoś bardzo pragniemy w końcu się spełnia.... Spring- Ty buntowniczko, czasami jest mi trudno Cię zrozumieć ale...Ty sama wiesz najlepiej co robisz.. Bibi- nie odpowiedziałaś----ale ja wiem, książę ....choć lepiej dżentelmen...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×