Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

zielonaa

Matki, żony i kochanki- teraz koleżanki

Polecane posty

Gość nova-ja
Witam was, jestem na moment przy kompie, będę wieczorem ale muuusze napisac jak było, bo już po spotkaniu. Bez wniosków i analiz, to potem, a wy prosze napiszcie mi czy postąpiłam dobrze. Ja wiecie miało to być typowo seksowne spotkanie, potem on odwołał, a potem jednak się umówiliśmy, ale teoretycznie zawodowo. Ja przygotowaam się jak na każda możliwosc ;-) Najpierw załatwiliśmy prace, potez mnie przepraszał za ten wybuch namiętności, ze nie powinien znów nam mieszać w głowach. Powiedziałam, zeby milczał, bo ta rozmowa nie ma sensu, i tak było miło (popisać tamte wiadomosci) a zostawmy wszystko jak jest bez ustalen, bo i tak wiadomo,że wyjdzie inaczej i że się znów spotkamy. Zgodził się miałam wrażenie że mu ulżyło. Powiedziałam też zeby już darował sobie takie pisanie "nigdy" bo wie, że to nie zda egzaminu, i tak w jakiejkolwiek formie kochanków przyjaciół czy znajomych bedziemy się widywać, i przyznał mi rację, choć mówił, ze tak czy inaczej wraca podtekst erotyczny, bo tak na siebie działamy. Powiedziała mu, że ja wciaż jestem na tak, ale seks miedzy nami jest możliwy wtedy kiedy oboje będziemy na tak, a pozostawmy narazie tak jak jest. Potem pogadaliśmy o zwykłych sprawach, a potem uznali że czas kończyć, bo robi się gęsto. Przytuliliśnmy się, on chciał już się odsunąć ja go przytuliłam mocniej i on mnie wtedy też. Pocałowałam go i... odsunęłam się i poszłam. a wystarczyło przytulić jeszcze trochę mocniej, ale nie chciałam tak. Nie chcę żeby się szarpał i żałował i pisał tragiczne smsy po wszystkim. Narazie WIEM, że mnie pragnie i staram się sycić tą swiadomoscią. uzgodnilismy ze czasem popiszemy sms i niedługo sies potkamy i tyle. POWIEDZCIE PROSZE CZY POSTAPIŁAM SŁUSZNIE CZY TRZEBA BYŁO ISC DALEJ? CZY DOBRZE ZROBIŁAM WYCOFUJĄC SIĘ W PORE I ZOSTAWIAJAC NAS W TAK DOBRYCH UKLADACH?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Droga Nowa-ja Nalezy ci sie oskar 🌻 rozdalas swoje karty bardzo dobrze dalas mu szanse na trzezwe spojrzenie na wasza sytuacje ... i teraz wie ze ta wasza znajomosc jest i bedziecie w swoim zyciu jeszcze dlugo. Podejrzwam ze tylko tak dlugo jak tobie to bedzie odpowiadac ... Zakonczenie spotkania super, jestes pewna ze bedziecie utymywac kontakt i to w tej chwili bylo dla ciebie najwazniejsze. Jezeli wasz pociag fizyczny jest tak silny jak piszesz to on na pewno wroci z propozycja spotkania bardziej prywatnego niz dzisiaj ... ten wasz dzisiejszy pocalunek byl wstepem do tego zeby on ciebie jeszcze bardziej pragnal. Kto wie czy twoj k. zmrozy oko dzisiejszej nocy ;D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nova-ja
Revolucjo słowa jak miód na bolacą duszę. Czuję, ze to była właściwa decyzja, smak jego ust to i tak wiele ale tak bardzo potrzebuję utwierdzenia w niej. Nie powiem, poczucie straty też boli bo mogłam mieć tak wiele, ale co potem? Wygrałoby ciało, wyrzuty sumienia i poczucie że aby być w porządku, musimy zerwac na zawsze. Znam go i i tak wiem, że może mi coś „dziwnego napisać, ale dawno nie padło miedzy nami „do zobaczenia niedługo i uśmiech. To takie cenne dla mnie, może bardziej niż kilkadziesiąt minut kochania? Myślę, ze to kwestia czasu, że do czegos więcej dojdzie, ale chyba nie to jest najważniejsze choć ciągnie nas do siebie okropnie. Tak moim największym marzeniem jest żeby utrzymywać kontakt a to czy będę kochanką czy przyjaciółką czy znajomą, to sprawa ważna, ale drugorzędna. Na razie upajam się trzema rzeczami : „do zobaczenia, pocałunkiem i tym, ze wiem, ze jestem poządana. Dziękuję za Oscara ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszelka czarno-biala
Nova----gratulacje,zachowalas sie super i z klasa,trzeba to przyznac,nie narzucalas sie,nic nie wypominalas,tylko bardzo rozwaznie przedstawilas mu sytuacje...zobaczylas,ze nadal na siebie dzialacie i ze bedziecie kontynuowac znajomosc...rozstaliscie sie w przyjazni i on wie jaki jest Twoj stosunek do niego i czego oczekujesz..nie bylo konsumpcji;)i mysle,ze teraz on bedzie bardziej szukal z Toba kontaktu :)pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszelka czarno-biala
Nova---a gdyby on chcial z Toba byc odeszlabys od meza?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laska że hej
Melduję, że WRÓCIŁAM, nic nie czytałam na razie co u Was!!! Mila i Zielona... dałam zdjęcia na NK, pooglądajcie, na razie tylko trochę, bo nie mam czasu na więcej, później dam, buziaczki Czarownice!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nova-ja
Muszelko dzięki, wprawdzie brak konsumpcji doskwiera, mam nadzieję, ze warto było się tak poswiecić. Pytasz czy odeszłabym Strasznie trudne pytanie, ja nawet się nad tym nie zastanawiam, wolę nie myśleć. Prawdę mówiąc sądzę, że najprawdziwszą odpowiedzią jest nie wiem, bo mogę gdybać a dopiero postawiona przed tak trudną decyzją musiałabym ją podjąć. Wydaje mi się, ze nie odważyłabym się, ale żyłabym już na zawsze nieszczęśliwa, a przynajmniej na wiele wiele lat. Ale to tylko „wydaje mi się nie wiem jak bym postąpiła. Jednak jest to jeden z powodów dla których nie wypytuję go o uczucia, czy je do mnie ma, nie naciskam na nie, bo się boję. Boję, że mogłoby się coś takiego zdarzyć, że mógłby zachcieć być ze mną, a przecież nam nie wolno. Może się łudze, ze on w ogóle coś czuje, może nic. Może popadam w samouwielbienie podejrzewając, że mogłby mnie pokochać. Ale mam nadzieję, ze takiej decyzji nigdy przenigdy nie będę musiałą podjąć.. Wiecie, piszecie że skoro rozstaliśmy się w przyjaźni, jest ok. itp. to już tak będzie, on to doceni. Jednak po poprzednim spotkaniu też rozstaliśmy się w przyjaźni i miało być ok., a potem dostałam maila, że może nas łączyć tylko sprawa zawodowa, nic więcej. Fakt, że sprowokowałam tą sytuacje, bo tuz po „przełamaniu lodów wyjechałam mu z moim mailem histerycznie uczuciowym, ale Ale mój ukochany jest jak chorągiewka na wietrze i to że dziś jesteśmy przyjaciółmi, nie oznacza że będziemy nimi jutro. Niestety musze się z tym liczyć. Wiem, ze będziemy się spotykać, będziemy mieć kontakt, ale nie wolno mi się zatracić w nim i stracić czujności, bo znów dostanę smsa że nigdy wiecej i wpadne w depresję. Nie pisałam wam że kilka dni przed spotkaniem otrzymałam od niego wiadomość, że nie możemy się spotkać, musimy o sobie zapomnieć na zawsze, ze za wszystko przeprasza itd. Tylko dzięki temu, ze gdzieś w glębi serca spodziewałam się takiego obrotu sprawy, nie zwariowałam, choć jak zawsze bolało. Postanowiłam jednak nieco zmienić taktykę i odpowiedziałam że spodziewałam się tego właśnie, ze „nigdy więcej, ale po konsumpcji. A potem nieco go sklęłam, nie za to, ze mnie wystawia, ale ze mi nie ufa i że skoro mnie zaprosił i jesteśmy umówieni to jesteśmy i już, zresztą sprawy zawodowe też mieliśmy załatwić. Trochę się tłumaczył, że ktoś coś podejrzewa, że coś się podziało, nie może pisac i w ogóle, ale na spotkanie zawodowe był bardzo chętny. No i to było to dziś. On jest jak Kogutek na dachu- gdzie powieje, tam patrzy, jaka sytuacja, tak czuje i się zachowuje. Nie jest typem planisty, zdobywcy, manipulatora. Dziś chce, jutro zżera go poczucie winy a jedno i drugie szczerze autentyczne. Ta jego spontaniczność doprowadza mnie do szału, ale i roztkliwia, tym bardziej, ze w sprawach zawodowych jest oazą spokoju, trzeźwości, konsekwencji, a znam go z obu stron. Jak zaczął mi się dziś tłumaczyc, a ja mu przerwałam, nie chciałam przeprosin, taki słodki wyraz ulgi pojawił mu się na twarzy;-) A kiedy niedawno napisał mi, że „na zawsze musimy o sobie zapomnieć, prawie się popłakałam, ale nie z żalu, ale ze wzruszenia bo to takie cholernie romantyczno- patetyczne. Bo w ten sposób przyznał się do uczuc, gdyby mu nie zależało, nie musiałby zapominac, bo miałby mnie w dupie Czytam to co trochę i się uśmiecham, już całkiem oszalałam, ale jak dla mnie to wyznanie uczuć podane na tacy Mimo, ze dziś jest ok., to i tak jest cieżko. Pytanie- co dalej, co teraz? Ja już za nim tęsknię, ale wiem, ze nie zobaczę go kilka tygodni, może jakieś smsy wymienimy, a może nie? Za krótki był nasz pocałunek, ale nie mogłam dłużej, bo bym nie wyszła. Ile znów będę czekała, aby go powtórzyć? Wypracowałam z trudem chwilową przyjaźń, ale co z tego, jak serce mi chce z piersi wyskoczyć, i tak boli??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie wiem czy uda mi sie do was zajrzec jutro ... ale jak nie to z gory zycze wam dobrego weekendu ... do 'przeczytania' w poniedzialek:) Trzymajcie swoje 'miotly' w pogotowiu czarownice :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nova - no to go pięknie nakręciłaś! A siebie przy okazji też. :-)Wiem, wiem z własnego doświadczenia, że takie pozostawienie sytuacji w zawieszeniu działa na obydwie strony i tylko zaostrza apetyt. Muszelko, Revolucjo, tak się zastanawiam, dlaczego jeszcze toleruję takie zachowania mojego M., bo obiektywnie rzecz biorąc należałoby dać po dziobie i trzasnąć drzwiami już dawno temu. Doszłam do wniosku, że przyczyny są przynajmniej dwie: po pierwsze taka, że te jego chamskie zagrywki odbieram bardziej jako szczeniackie próby wkurzenia mnie - dokładnie tak samo, jak wściekły na matkę chłopczyk wykrzykuje publicznie przekleństwo i ma radochę, że udało mu się dopiec "starej". To nie jest typowa przemoc, bo ja musiałabym czuć się ofiarą, musiałabym się go bać. Przez pierwszych kilka lat znajomości w ogóle się nie kłóciliśmy i dopóki nie zaczęły się problemy z dziećmi, była prawdziwa sielanka. Więc kiedy pierwszy raz zaczął się w ten sposób zachowywać, byłam przerażona, zdruzgotana, oczywiście szukałam winy w sobie i próbowałam się "poprawić", żeby go nie prowokować. Wtedy faktycznie byłam ofiarą, a na dodatek na jego utrzymaniu, bo przez chorobę dziecka musiałam zostać w domu. Teraz jest inna sytuacja, bo już się nie boję, jestem bardziej niezależna finansowo i jestem z nim nie ze strachu, tylko dlatego, że bilans naszego wspólnego życia (jeszcze) wychodzi na plus. A druga przyczyna jest taka, że on oprócz chwil, w których jest naprawdę wstrętny, bywa też człowiekiem takim jak kiedyś, gdy go poznałam i się w nim zakochałam - to mnie przy nim trzyma i powoduje, że mam obiekcje. Taki cukierek na osłodę. Wtedy mam nadzieję, że te jego "ekscesy" to jakaś choroba, nerwica, że to nie on prawdziwy. Nie wiem, może to złudne... Nie znaczy to jednak, że te jego zachowania przechodzą bez echa i spływają po mnie jak woda po kaczce. Przeciwnie, są bardzo toksyczne, a zwłaszcza to jest niszczące, że pojawiają się wtedy, gdy potrzebuję wsparcia z jego strony w trudnych dla mnie chwilach - czy to w związku ze zdrowiem dziecka, czy w pracy. Gdy coś takiego się dzieje, to wtedy oprócz stresu związanego z sytuacją jest jeszcze stres o reakcję M. i o to, jak się przed nią bronić. Uderzyła mnie jego odpowiedź na moje pytanie, czy mógłby mnie w domu traktować tak samo miło, jak w sytuacjach publicznych. Wiecie jaka była jego odpowiedź? "A co, wolałabyś, żebym udawał i nie był szczery?" Nie, przeciwnie! Wolałabym, żeby jego uczucia wobec mnie pozwoliły szczerze okazywać mi sympatię. Widocznie ich nie ma, a nie, nie, podobno on mnie kocha a tylko ja robię problem. :-P Tak sobie porównuję sytuację moją i Mili, i doszłam do wniosku, że niewiele zmienia fakt, że u mnie M. robi sporo w domu i "pomaga mi" (uwielbiam to określenie!) przy dzieciach, zdarza mu się ugotować obiad nawet. Mimo że fizycznie jest zaangażowany, to psychicznie i tak daje mi wciąż do zrozumienia, jak to on się poświęca dla rodziny, bo... wyręcza mnie w moich (oczywistych przecież) obowiązkach, które każda porządna żona i matka wykonywać musi. Niestety - teściowa też wykonuje krecią robotę i go w tym utwierdza (mam go po cyt. "gołej dupie" całować za to, że mi TYYYLE pomaga.) :-P Takie pozorne równouprawnienie i "wojujący" feminizm z mojej strony, które niczego tak naprawdę nie zmieniają. Tyle na razie, bo idzie burza i muszę przerwać. Trzymajcie się Kochane!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszelka czarno -biala
dziewczyny,dzis mialam goracy dzien,wrazen mnostwo,ale od poczatku...rano poklocilam sie z m..chyba za bardzo chwalilam go ostatnio,w kazdym razie zdolowal mnie i szczerze mowiac jakos przeszla mi ochota na spotkanie z dawnym adoratorem...pokrzatalam sie po domu,a okolo poludnia ON zadzwonil...umowilismy sie na 13 ..przez ta godzine wspominalam go,znalismy sie tyle lat,jeszcze zanim poznalam m,bylam nim zawsze zauroczona,zreszta opisywalam ta historie na ktorejs tu ze stron,L.byl mi zawsze bliski,ale coz -zajety,potem byl moj m,ale mielismy kontakt,on czesto dzwonil,poroznil nas drobiazg....i dzis mielismy sie spotkac,chcialam go zobaczyc,zobaczyc nasze reakcje na siebie,nie liczylam na nic..po prostu na kolezenskie spotkanie.....przyjechal punktualnie,pozlismy na spacer do parku-tak sie umowilismy,rozmowie nie bylo konca,potem siedzielismy na lawce,on trzymal mnie za reke,widzialam ten blysk w jego oczach,jak kiedys...pocalowal mnie,tak delikatnie,jak nigdy,a potem calowalismy sie namietnie i nie moglismy sie od siebie oderwac...a potem uslyszalam slowa,na ktore czekalam wiele lat temu....ale sie nie doczekalam..dzis mi powiedzial"nie bylas nigdy mi obojetna i chcialabym sie z Toba spotykac...wiem,ze mamy zobowiazania,ale chcialbym Cie widziec,przytulic,calowac..ale decyzja nalezy do Ciebie..."........zgodzilam sie....nie wiem czy slusznie zrobilam,ale ile bym dala za takie wyznanie wiele lat temu?on nadal mi sie podoba ,mysle o nim teraz caly czas...nie potrafie tego logicznie wytlumaczyc,m gdzies poszedl,ja znow sama.....chyba bedzie jakis romans:),sama juz nie wiem czy wejsc w to?w sumie dalam mu twierdzaca odpowiedz,ale...?jak myslicie?doradzcie mi cos?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Muszelka ... widze ze idziesz na calego ... pamietaj jednak ze to co sie tobie przytrafilo w grudniu zeszlego roku to nie bedzie to samo z tym panem z ktorym tak milo sie calowowalas. Mam nadzieje ze nie bedziesz chciala od niego wyznan w stylu 'starego grzyba' ... Przypomnij sobie co was poroznilo ... to jest wazne ... zanim wkrecisz sie zupelnie. A propos jest po polnocy... wypilam "troszke' winka i mam ochote zadzwonic do mojego kolegi ... tak bardzo jestem ciekawa co by powiedzial... Chyba pojede wyc do ksiezyca !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszelka czarno-biala
Revolucjo powiem Ci,ze ze "starym grzybem"baaaardzo iskrzylo i bylam gotowa dla niego przewrocic caly moj swiat ,nawet kosztem rodziny:O nie chce juz o nim pamietac,bardzo bolalo rozstanie,ale chyba potrzebuje kogos by jakos funkcjonowac w swoim zwiazku i zapomniec zupelnie o tamtym:O wiem,ze moje podejscie moze byc roznie komentowane,ale ten teraz trafil mi sie jak slepej kurze ziarno....nawet jesli mielibysmy spotkac sie raz na jakis czas to ja tego chce...kiedys chcialam nad zycie,a teraz chce go widywac,chce by byl..zawsze bylismy na stopie kolezenskiej,poroznil nas drobiazg,ale wczoraj to sobie wyjasnilismy.Nie wiem jak bedzie,moze ktores z nas sie wycofa,nie ma mowy o zaangazowaniu,ale kto to wie? i jak wczoraj?zadzwonilas do kolegi?;) kiedy teraz bedziesz go widziala?tesknisz za nim? a tak z innej beczki..dziewczyny,gdzie wy spotykacie sie "na konsumpcje"ze swoimi k?pytam tak z ciekawosci,bo kto wie jak kiedys bedzie u mnie?;)z tamtym nie doszlo do konsumpcji,wiec jestem zielona w tym temacie?;)macie jakis swoj hotelik?czy inne lokum? Sliwka---trzymaj sie kochana,Twoj m i Mili chyba maja wiele wspolnego,no i tesciowej tez Ci nie zazdroszcze,moja na szczescie mieszka daleko,wiec jej nie widuje,ale w kazdym razie nie daj sie zastraszyc i nie pozwol by wobec Ciebie uzywal "mocnych"slow:) pozdrawiam..u mnie dzis od rana leje jak z cebra i nie zanosi sie na slonce,ech:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszelka czarno-biala
zadzwonil....rozmawialismy chyba pol godziny,oboje bylismy zadowoleni z wczorajszego spotkania,a dalej....czas pokaze...:)po takich chwilacha jak ta,chce sie zyc:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dokładnie muszelko, to jest ta chwila "między ustami a brzegiem pucharu" jak to określiły tu kiedyś dziewczyny. Chyba najlepszy etap ze wszystkich :-). Fajnie dać sie ponieść. Myślę, że bogatsza o poprzednie doświadczenia będziesz bardziej czujna i nie pozwolisz się wkręcić w beznadziejny związek. Życzę Ci wiele radości i dobrej beztroskiej zabawy 😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Laseczki- ja tylko na chwilę ( w rozjazdach). W piątek wróciliśmy z Ustronia a jutro ( w niedzielę) jadę w moje rodzinne strony na tydzień (hahaha, całkiem blisko Łysej Góry). Pranie zrobione, teraz nowe pakowanie i sprzątanie... przygotowanie "prowiantu" dla moich chłopców aby nie zginęli w bezsilności bez "mamusi"...... Cóż będą mieć "luz" bez nas.... Przed moim wyjazdem do Ustronia, Warszawiak napisał maila, że we wrześniu będzie w Poznani służbowo, więc pewnie się spotkamy... ha, półtora roku wcześniej, pewnie byłabym w "skowronkach"....( Fantazy... to taka mała miękka poducha!!) Gdy byłam w Ustroniu sms-owaliśmy "namiętnie!!! Mam zdjęcia ale te prześlę do dziewczyn, z którymi mam kontakt mailowy trochę później.. Mało Was czytałam ale.... Muszelka, wiem ile to dla Ciebie znaczy....życzę szczęścia... Nova- ja.... wiem, co to znaczy "aby BYŁ" rozumiem ale uwierz, On nie jest stabilny i pewnie nie zasługuje na Twoje uczucie..... sam nie wie, czego chce.... ROZUMIEM Cię i ZAWSZE będę z Tobą!!!! Pa... muszę kończyć.. nie jestem już sama Kocham Was!!!!! 👄, 🌻, ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszelka czarno-biala
dziewczyny odpowiedzcie mi na to pytanie odnosnie lokum:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak za Wami tęskniłam! Mam jeszcze chwilę. Zawsze gdy się pakuję, wydaje mi się,że czegoś nie zabiorę.... kiedyś do mamy pojechałam tylko w butach sportowych, dobrze, że mamy ten sam rozmiar, więc nie było kłopotu! Dziś w Poznaniu od rana ulewa i wiatr ( gdzieś do 13-tej) mam nadzieję, że jutro pogoda będzie sprzyjająca, gdy będę w podróży! Chcę Wam powiedzieć, ze gdy jechaliśmy nad morze, odwiedziłam w domu opieki moją ciocię- mamę A. Tak jak w ubiegłym roku było to dla mnie przeżycie traumatyczne, to teraz do tego doszedł kompletny szok! Jak to jest możliwe, że człowiek, który normalnie chodzi ( nie funkcjonuje tylko w naszym świecie umysłowo) , w ciągu roku może "skurczyć" się o połowę???!!!! Byłam z nią ( nie długo!!!) godzinę, przytulałam, karmiłam słodyczami( bardzo je lubi) i myślałam, tylko myślałam, jakim trzeba być dzieckiem aby własnej matki nie odwiedzać, tylko dlatego ,że ona nie "kontaktuje"???? Ale .....nawet to, potrafiłabym Mu wybaczyć!!! Fantazy zawsze mówię, że najpiękniejsza jest ta chwila między ustami a brzegiem pucharu, kiedy to może wszystko się zdarzyć ale nikt nie wie, co to będzie ( to słowa z tytułu książki H.Mniszkówny...ha, szmira, nie szmira ale słowa prawdziwe!) I.... może właśnie, to , nas pociąga albo inaczej.... sprawia, że chce się żyć, mimo szarości życia!!! A tak, swoją drogą, to chyba mogę powiedzieć -EUREKA!- jeśli chodzi o miękką poduchę...... bo w gruncie rzeczy i mimo wszystko.... tka prawdziwą miękką poduchą jest--- mój mąż!!!! Nie znam jednak odpowiedzi DLACZEGO, to jest, co się czasami dzieje???? Co to za siła, która nas pcha...... Mila- są różne chwile w życiu, rozumiem, że jest Ci ciężko. Facetowi, często trudno jest zrozumieć, że jak dziewczyna jest żoną, to należy w dalszym ciągu się STARAĆ!!! Więc może TO WSZYSTKO, co robimy, to dlatego, że Oni aż TAK BARDZO się nie starają????( Jak MY byśmy chciały???) Muszelka- ha, jeśli znalazłaś "uspokojenie", jeśli wiesz, czego chcesz??? Cóż mam się tu wymądrzać! Ja też jestem impulsywna, i jeśli czegoś chcę tak bardzo (ha, muszą być dwie strony.. i... chcieć!!) to... ROBIĘ TO! Więc POWODZENIA!!! Pytasz o lokum..... na pewno nic związane z Tobą i z NIM.... Ja z Adamem spotykałam się zawsze w wynajętym mieszkaniu - tym samym!( w Poznaniu to nie problem), mieliśmy dla siebie kilka godzin spędzonych komfortowo, intymnie i swobodnie, jak w domu.... Pa Czarownice, mam nadzieję, ze jeszcze w tym tygodniu się odezwę!!! 👄

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mila35
muszelko:):):) ale ty rozrabiasz!!! to jak ja się martwiłam o ciebie to ty w tym czasie byłaś nad morzem i miałaś adoratora!!!ale super!!!!! a teraz...eh..jak fajnie jest,co? sama bym chciała jeszcze raz to przeżyć:) jak by się napotkał ktoś to wchodzę w to.Taka jest prawda. Laseczko!!!! witaj!nareszcie! widziałam fotki,no super są.A ty jak wyglądasz i jaką masz figurę to....niesamowite! SUPER LASKA!!!! Zielona to czekam na zdjęcia:) baw się dobrze,ciągle gdzies wyjeżdżasz..wracasz...fajnie! ja czekam na urlop,mam za trzy tygodnie:) Nova ja-gratulacje !zachowanie pierwsza klasa!(jeśli chodzi o te spotkanie z nim,właściwie pod koniec)to było coś!ciekawe jak się potoczy dalej,życzę ci jak najlepiej kochana moja.Mój k.też się miotał z wyrzutami sumienia,potem znowu doszło do seksu potem znowu miał wyrzuty i pisał...aż się skończyło.Nie raz widzę go jak patrzy na mnie tym wzrokiem pożądania mnie,jak przechodzi koło mnie i już ma ochotę coś powiedzieć,zaczepić.Niby żarty ale ja już to znam.Tylko,że ja to ignoruje.Ale w środku mnie skręca!!!a potem myślę o tym cały czas. Jeszcze tydzień i on wraca z urlopu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszelka czarno-biala
Zielona---fajnie,ze pojawilas sie,odpoczynek napewno dobrze Ci zrobi--doda sil i naladujesz akumulatory,baw sie dobrze i nie zapominaj o nas:) Mila---dzieki za szczerosc,a Wy gdzie mieliscie lokum?ja nie chce juz pamietac bolu rozstania z tamtym i tego jak podle mnie potraktowal...chce byc po prostu szczesliwa,jak teraz ,nie wiem co bedzie,ale CHCE TEGO...ta znajomosc jest mi teraz cholernie potrzebna,moj m chodzi naburmuszony,cos znow mu sie nie podoba,nie jestem taka jakby chcial...a w oczach tamtego dostrzegam zachwyt i tak jest mi blogo na sercu jak mysle o nim i przypominam sobie nasza znajomosc sprzed lat...:)co bedzie to bedzie Laseczko---pisz jak tam po wakacjach,ciekawa jestem jak minely i co z Odkurzaczem?odzywal sie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nova-ja
Śliwko oj zaostrza, zaostrza apetyt, ja teraz kręcę się jak jakiś króliczek i miejsca sobie znaleźć nie mogę, ale nie mam pewności czy kiedyś to zaostrzenie zostanie skonsumowane. Mam za to wielką nadzieję, ze jego nosi tak samo jak mnie!!! Co do sytuacji o której piszesz z m. to nie wiem co poradzić. Ja wprawdzie staż mam na pewno mniejszy niż Ty ale u mnie sprawdzają się metody „coś za coś, tj jak mąż mi zrobi przykrość, wkurzy, zachowa się głupio to po wszystkim, jak już wraca spokój ja sobie „żądam czegoś jako zadośćuczynienie. Czasem kolacja, czasem zakupy, czasem więcej czasu wspólnego. Kiedyś ktoś mówił mi że to handel nie związek, ale ja tak nie uważam. Może nie jest to najlepszy sposób i droga do porozumienia, ale jak wiem, że w jakiejś kwestii porozumieć np. rozmowa się nie da, to przynajmniej tyle z tego mam. U mnie od lat to funkcjonuje i nawet sobie chwalę, skoro wiem, ze pewnych rzeczy w m. po prostu nie zmienię, nie ma szans. Muszelko szalejesz w wakacje ;-) Życzę Ci aby to zadziałało, aby motylki fruwały bo ja jak spotkałam się z dawnym adoratorem, pozostał niesmak, a kiedyś mnie się on owszem, podobał, a on szalał i chciał się ze mną żenić. A teraz po jednym spotkaniu zerwałam kontakt, właściwie sam się zerwał, bo nie odpisałam na wiadomość, a on więcej nie odzywał się. Widocznie aż tak mu nie zależy i dobrze, bo ja go nie chcę. Może to kwestia tego że moje sprawy z M. nie są ułożone i wciąż nie jestem gotowa zapomnieć, tzn nie byłam nawet wtedy kiedy mnie rzucił. Ale widzę, że u Ciebie kręci się romansik ;-) Ale tak całowaliście się w parku na ławce??? Odważna kobietko! Pytasz czy wejść w to pytaj serca. Jeśli tak czujesz to tak, a jeśli tylko chcesz zabić samotność, a motylków nie ma to nie. Ale chyba są ;-) Pytasz o miejsce spotkań- u nas było to w miejscu pracy M. bo akurat jego praca stwarzała możliwości do spotkania sam na sam, niestety niezbyt długiego. Zielona witaj na chwilę, ale wojujesz z tymi wyjazdami. Tak, wiem, że on nie jest stabilny i nie będzie. Wiesz, ja już przestałam się zastanawiać czy on na uczucie zasługuje czy nie, bo bez względu na odpowiedź on moje uczucia ma i nic tego na razie nie zmieni. Dziękuję za wsparcie, oj będzie potrzebne Mila dzięki, ale z tym zachowaniem moim to nie tak prosto, ale o tym później. JA bardzo jestem ciekawa jak to będzie jak Twój wróci Planujesz coś? A co u mnie. No nienajlepiej. Tzn nic się nie podziało, nie dostałam żadnego smsa ani pięknego, ani raniącego, jest cicha stagnacja, zabarwiona niespełnieniem. I po pierwsze to niespełnienie mnie zżera, trawi od wewnątrz. A po drugie ja jestem wstręny typ człowieka co im ma więcej, tym więcej chce. Pamiętam jak wam pisałam, że chcę tylko aby BYŁ, chcę mieć swiadomość, że jest gdzieś obok, mogę na niego liczyć itd. A teraz kiedy tak właśnie jest, to jest mi źle. Chcę go tulić, całować, chcę porozmawiać. Chcę go więcej i więcej. Myślę o nim bez przerwy i tęsknię a co najwyżej za dwa tygodnie może odważę się coś napisac, nie sądzę aby on zrobił jakiś krok. A ja usycham. Wokół mnie dzieje się obecnie mnóstwo dobrych rzeczy, a ja zawalam wszystko, bo myślami jestem cały czas przy nim. Nie radzę sobie z tęsknotą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszelka czarno-biala
Nova---doskonale Cie rozumiem,jestes jeszcze na tym etapie,kiedy chcesz by byl blisko,chcesz tulic i calowac...to zrozumiale,ze czekasz az napisze,zadzwoni...musisz uzbroic sie w cierpliwosc,sama wiesz jaki on jest niezdecydowany,ale daj czas czasowi i....poczekaj,niczego nie przyspieszajac:)wiesz,ten obecny facet, z ktorym sie spotykam byl kiedys dla mnie najwazniejszy na swiecie...bardzo cierpialam,bo chcialam by BYL,a on lubil ze mna rozmawiac i....to wszystko,ale jego oczy zawsze mowily wiecej niz slowa;) pamietam do dzis jak ryczalam w poduszke,gdy nie mial czasu,a ja wtedy chcialam sie spotkac po "przyjacielsku"..uwielbialam (i tak jest do dzis)jego zarty,poczucie humoru,troskliwosc o moje sprawy...powiedzial mi w parku,ze nie chcial mieszac mi w glowie i w zyciu ,bo wtedy byl zonaty(teraz tez;))a pozniej to ja juz bylam zajeta i tak to wyszlo.Nie pytalam dlaczego teraz akurat chce mnie...zobacze jak to wyjdzie,jak czesto bedziemy sie widywac i na jakich zasadach..ja nie mam doswiadczenia w kochankowaniu,po tamtym zoataly mi niemile wspomnienia i teraz bede ostrozniejsza,nie chce sie narzucac,choc korci mnie by do niego napisac...jednak nie bede powielala swoich bledow ..do tamtego raptem zadzwonilam w Wigilie z zyczeniami ,a on w ostatnim smsie napisal mi oprocz tego ze nie chce mnie znac to,zebym do niego nie dzwonila wiecej:O tak jakbym niewiadomo ile wydzwaniala:O ech...faceci sa dziwni...nie wiem co bedzie..napewno sa motyle w brzuchu,nie chcialabym kochankowac bez nich,ot tak...to bez sensu..ale wiem tez ,ze TO JA JESTEM NAJWAZNIEJSZA....i jezeli cos zacznie byc nie tak to odejde...tak chyba pisala kiedys Fantasy,ze odchodzi jak czuje,ze facet ma mnostwo innych spraw i ona jest gdzies dalej....pozdrawiam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja na razie spadam na urlop. Dzięki za wszystko! Po przyjeździe napiszę coś więcej. Trzymajcie się, buziaki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszelka czarno-biala
dziewczyny podniescie mnie na duchu bo mnie jakas chandra zlapala czy co:(ogolnie to zaczelam sie zastanawiac czy brnac w ten romans,przypomnial mi sie moj wczesniejszy niedoszly k.i zaczelam sie bac,ze ten potraktuje mnie podobnie,a wtedy nie bede juz miala sil,by sie podniesc:(nie dam rady,naszly mnie takie obawy i ogolnie zaczelam analizowac sytuacje i....troche sie boje,choc nie powiem kusi mnieby sprobowac:)dzis tez rozmawialismy przez telefon,mile slowa i dzien od razu zaczal sie przyjemnie,ale gdzies tam z tylu glowy jest niepokoj i pytanie co ja robie i czy znow nie sparze sie:(mysle o nim,ale pierwszy ex k dal mi sie tak we znaki,ze dziekuje bardzo za takie kochankowanie i obawiam sie jak to teraz bedzie...on mowi zeby dac czas czasowi i zobaczyc jak to sie rozwinie,a ja dzis nabralam obaw:(...chce go widywac,chce by byl,ale boje sie....dodajcie mi otuchy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszelka czarno-biala
m nie odzywa sie do mnie,burczy tylko cos ,bo jak zawsze cos mu nie pasuje ,a ja czuje sie nieszczesliwa i niedowartosciowana,wszystko jest wazniejsze tylko nie ja,ja zawsze gdzies tam z boku,a chcialabym byc po prostu szczesliwa:(jak z tamtym...w grudniu:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Muszelka ... pamietaj kobieto ze to sa dwaj rozni mezczyzni ... wiec przezycia beda zupelnie inne ... wez ta nowa sytuacje powolutku ... Moze ten nowy pan nie bedzie umial mowic o swoich uczuciach podobnie jak moj stary k. ... wiec nie zawroci ci w glowie w tak szalenczym tempie. A propos twojego pytania o intymne spotkania ... to my zawsze spotykalismy sie w hotelu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam czarodziejki ... weekend minal mi milusio. Mielismy gosci, bylismy w gosciach a w niedziele sobie odpoczywalismy. Muszelka ... oczywiscie ze ani do ksiezyca wylam ani do goscia nie zadzwonilam, ... nigdy z domu jak jest m. i nigdy z mojej komorki. Ale widzialam go na sobotnich uroczystosciach u znajomych ktore mialo miejsce w ich ogrodzie. Przyszli jak zwykle na samym koncu (jego praca) ... wiekszosc juz okupywala krzesla ustawione na patio cos w stylu duzego obolaga ... on swoim zwyczajem zaczal witac sie po kolei z kazda osoba podajac reke ... no i dotarl do mnie, spojrzal nachylil sie i pocalowal mnie w oba policzki ... po czym powiedzial na glos cos w stylu: jaki jestem niewychowany takie piekne kobiety na okolo a ja je pominalem ... wrocil do pierwszej pani i kazda w policzek pocalowal .... rozbawilo mnie to jego zachowanie. Pozniej bylo duzo spojrzen w moja strone... Jako ze impreza byla dluga w pewnym momencie poszlam makijarz poprawic;) a ze dolna lazienka byla zajeta uzylam ta na drugim pietrze. Juz mialam wychodzic i otworzylam drzwi ale przypomnialam sobie o nalozeniu pomadki ... a tu nagle na gore wchodzi kilku panow, szli do biura ... on na samym koncu. Jak mnie zobaczyl to skrecil w moja strone wszedl do lazienki i zaczal sobie rece myc a przy okazji zagadal do mnie i porozmawialismy o pierdolach. A po tem zdarzylo sie cos czego sie nigdy w zyciu nie spodziewalam . Kiedy juz bylam z powrotem na dworze i znalazlam sobie miejsce, on podszedl do mnie od tylu, polozyl mi rece na moich odkrytych ramionach (taka mialam bluzeczke) i zaczal mi je masowac. W pierwszej chwili zesztywnialam bo nie widzialam co zrobic [znam go od tylu lat i wiem ze on nie z tych ktorzy masuja obce kobiece ramiona] ... Co prawda nie trwalo to dlugo ale na zakonczenie jego popisu uslyszalam cos w stylu ze mi jest tak dobrze ze pewnie orgazm zaraz bede miala. No i poszedl, usiadl kolo swojej z. i sie patrzyl w moja strone, na szczescie wiekszosc towarzystwa miala dobrze wypite i mam nadzieje ze nikt nie slyszal jego komentarza. On, ja i moj m. bylismy trzezwi ale na moje szczescie moj m. byl w tym czasie w domu. Kiedy oficjalnie bylismy kochankami to na tego rodzaju imprezach unikalismy sie jak diabel swieconej wody, a teraz on stara sie wykorzystac kazdy moment zeby byc w poblizu mnie. No to widzicie ile on zrozumial z naszego nowego Przyjacielskiego ukladu ... kiedy prosilam dziada zeby mnie nie dotykal ... ja dotrzymuje slowa a on kurka wodna, jaby wogole tego nie slyszal. Dzisiaj bede do niego dzwonic i zapytam o wyjasnienie jego zachowania ... nie powiem ze nie bylo mi milo kiedy tak wodzil za mna wzrokiem, ale przez to nie daje mi szansy na wyleczenie sie z niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość laska że hej
Dziewczyny nie mam jak pisac, mąż jeszcze na urlopie. Elewacjo... wysłałam Ci maila w niedfzielę. Pozdrawiam was wszystkie, w nast tyg. będę mogła juz pisać!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mila35
laseczko ok.będziemy czekać,aż napiszesz.i po opowiadaj nam:) Revolucjo....no,no,no....kurcze jakie to musiało być super(moim zdaniem):):):)ah....trochę sobie pozwala.Ale to tak jest,że jak jest romans to w towarzystwie się unikamy.Jak koniec to wtedy sobie pozwalamy:) u mnie jest tak ,że teraz mój nowy kolega(jak go mogę tak nazwać już...lub eks.k)obejmie mnie,przytuli czasem,tak w żartach (często tak u nas ogólnie w pracy),a wcześniej jak bylismy kochankami to unikaliśmy się i pilnowaliśmy się bardzo. Nova ja- nic nie planuję jak on wróci.Odpuściłam sobie.Pogodziłam się z tym.(chyba).Na pewno mi coś przywiezie(jak zawsze).:)Nie chcę być tą złą kobietą ,żeby go kusić.Ale widzisz jak by tylko dał propozycję na spotkanie czy coś więcej pewnie bym poleciała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mila35
Muszelko!!! nie wiem kochana co Ci doradzić.Widzę,że jednak wspominasz gdzieś tam ''starego grzyba''.napisałaś,że chcesz być szczęśliwa jak byłaś np.w grudniu z tamtym...jednego w sumie przecierpiałaś to i drugiego przecierpisz.!!! w tej chwili chciałabym kogoś spotkać i zapomnieć o tym..Wtedy może pózniej cierpiałabym przez nowego k.a z eks.k bym mogła wtedy normalnie pracować!!!ah co tam wtedy nawet mógłby być moim przyjacielem:).pomieszane z poplątanym.To tak jak ja:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość muszelka czarno-biala
Revolucjo-----no,no,to mialas przyjemny weekend:)jak widac dzialasz na tego pana bardzo;)oj wydaje mi sie,ze jakbyscie sie spotkali sam na sam to byloby goraco;)chyba mam racje???;)ja i tak sie dziwie,ze nie doszlo jeszcze do takowego spotkania mimo Twoich zasad:),bo oboje dzialacie na siebie bardzo i ja bym chyba zlamala zasady:)i jak tam..zadzwonilas do niego? Mila---nie chce juz tamtego"grudniowego"k...zbyt boli jak mnie potraktowal,jak nie umial odejsc z klasa a na koniec wbil noz w plecy i wycofal sie rakiem,przeszlo mi juz,tylko czasem wspomne ,ze wtedy bylam w grudniu bardzo szczesliwa...ale czy jeszzcze taka bede?nie wiem...to juz prawie 7 miesiecy odkad z nim nie rozmawialam i naprawde nie mam checi juz go ogladac..zreszta nie widuje sie,ja teraz wypoczywam on chyba tez na urlopie(przypomnialo mi sie jak kiedys wspominal jak na przelomie lipca i sierpnia ma wolne,ale niewazne)....teraz jest ktos O KIM MYSLE CIEPLO,wiem ze jest inny,ale mimo to boje sie nieznanego,boje sie jak to bedzie,choc widze w jego oczach ten zar sprzed lat i we mnie tez wiele zostalo z tamtego zauroczenia..on jest mi teraz bardzo potrzebny,daje mi sile i radosc ,usmiecham sie,gdy o nim mysle ,latwiej mi funkcjonowac... wydaje mi sie,ze jak Twoj wroci ,to wszystko wroci i znow bedziesz sie denerwowac i zloscic:(chyba ze sie myle i juz wrzucilas na luz...musisz go zobaczyc by sie przekonac,ale Kochana....TO MY JESTESMY NAJWAZNIEJSZE:) pamietaj o tym i glowa do gory:)ja sobie to ostatnio powtarzam jak mantre;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×