Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Marzena29

Spotkałam miłość ze studiów-po tygodniu zamieszkaliśmy razem ale jestem w ciązy

Polecane posty

Madlena - ZAWSZE się patrzy przez pryzmat swoich doświadczeń. A jeśli nie, to przez pryzmat swoich przekonań. Inaczej rozmowy wyglądałyby tak: "w sumie to wszyscy macie rację" i koniec pieśni. A nie o to w dyskusji chodzi. Nikt tu nikogo nie obraził (poza mną, gdy nazwałam laski pokroju autorki "głupimi cipami", ale mam nadzieję, że wytłumaczyłam swoje pobudki), spieramy się, mamy swoje zdanie, ale póki odnosimy sie do siebie z kulturą, nie widzę tu powodu do bicia piany i naskakiwania na którąkolwiek z interlokutorek.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość hgsfsds
ja nie rozumiem jak mozna sypiac z facetem, ktorego sie nie kocha. dla mnie ejstes zwyklą szmatą i dobrze ci tak :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
retro - ja nie musze wszystekigo zauwazac na forum, mam jeszcze pare innych spraw na glowie. no wlasnie moja droga taka jestes - jak ktos nie glaszcze po glowce, i nie mowi ze masz 150% racji, ba moze nawet 200% to tak reagujesz. a pasikonik - coz milutkie zwierzatko skadinad

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ja przeczytaj swój post raz jeszcze , i nie oskarżaj mnie o histerię bo się robi śmiesznie........:)) nie usiłuje cię w nic wcisnąć obchodze problem w wielu stron, bo ty go widzisz płasko. ja cię to przeraża, to sorry. Po prostu uważam że bardzo naiwne jest brac pod uwagę tylko to najbardziej pozytywne i optymistyczne rozwiązanie. Nie kochasz tych dzieci, no problem. ja tylko mówię że to może być przyczyną twoich problemów w przyszłości. A to że jeszcze ze sobą nie mieszkacie, a ty już ziejesz siarką na te dzieciaki, to sorry... współczuję im po trzykroć. Nie tobie, tylko własnie im. Czy ktoś w to wierzy czy nie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kinky -zgadza sie, ale spojrzec na cos inaczej, powiedziec sobie stop - to nie musi byc tak ze wszystko i zawsze jest tak samo - to jest wg mnie kwestia dojrzalosci. kiedy zycie pare razy da kopa w tylek i zupelnie zaskoczy i widzisz wtedy ze sytuacja jest inna. bo w niej sie znalazlas a inni moga tylko z boku wyciagnac jakies wnioski i nawet jesli im cos powiesz to i tak nie zrozumieja bo tego nie przezyli. po takich doswiadczeniach zaczynasz myslec zanim ocenisz ze moze byc inaczej niz myslisz i nie wydajesz kategorycznego sadu. mowisz jakie sa mozliwosci twoim zdaniem a nie jak jest na pewno.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no wlasnie moja droga taka jestes - jak ktos nie glaszcze po glowce, i nie mowi ze masz 150% racji, ba moze nawet 200% to tak reagujesz. jak?:))) masz o mnie swoje zdanie, i ok. Nie wiem po co je wyraziłaś w ferworze dyskusji o powaznych sprawach, pewnie miałaś jakiś mały biznesik w tym, jaki? ty wiesz najlepiej. Reka na zgodę, nie ma sprawy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie ja a co zrobisz jak pewnego dnia dziecko cię zapyta czy może cię nazywać mamą ? mój syn kiedyś przyszedł do mojego męża i tak zapytał i mimo że ma własnego ojca na codzień jego ojcem jest mój 2 mąż

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a poza tym mMdlena, wzmianka o mojej rzekomej nieszkodliwości... z lekka przychorawa była .....:) naprawde sądzisz że jestem tu po to żeby komuś zaszkodzić..? :) :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
retro, ale ona nie "zieje siarką". Jesteś wyczulona na pukncie dzieci, bo sama jesteś matką. Rozumiem to w całej rozciągłości. Jednakże daj jej czas, a to, że płakała z bezsilności i poczucia niesprawiedliwości - trudno, każdy ma prawo do swoich uczuć. Czasem nawet tych z gatunku mniej szlachetnych i mało racjonalnych (jako osoba po depresji, która wyniknęła z tłumienia krzywd, uczuć oraz potrzeb, wiem jakie to ważne). Nie demonizujmy faktu, że zazdrości innej kobiecie posiadania biologicznych dzieci. Dzieciaki jej faceta wcale na tym ucierpieć nie muszą i nie sądzę, by się tak działo. Ból polega raczej na tym, że ona swojemu mężczyźnie dziecka dać nie może, chociaż by bardzo chciała. Ale to psychiczny ból, który nie musi nijak rzutować na relacje rodzinne. Osobiście mi sie wydaje, że Nie-Ja to silna babka i wie, co jest dobre, a co złe. A z czasem jeszcze więcej rzeczy się ułoży. Dajmy sobie jednak prawo do popłakania czasem w poduszkę ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Retro, kurwa,.... wrrrrr, no dobra, kto użył słowa HIPERBOLA??? NIE WIESZ co ja czuję do tych dzieci, NIE MASZ BLADEGO POJĘCIA. przeczytałaś wyrywkowy tekst pokazujący, że ludzie mają MIESZANE UCZUCIA wobec NIESWOICH dzieci i na siłę starasz się udowodnić mi, że ja te dzieci to najchętniej wysłałabym w kosmos. weź na wstrzymanie, co? nie kocham tych dzieci, bo NIE MAM TAKIEGO OBOWIĄZKU. ty kochasz wszystkie dzieci swoich znajomych, przyjaciół, rodziny? KOCHASZ??? ja te dzieci LUBIĘ. chętnie spędzam z nimi czas, czuję się odpowiedzialna za ich życie, wychowanie, szczęście, itp. czy ja MUSZĘ od razu być ich matką? czy ja po kilkumiesięcznej relacji z nimi muszę je KOCHAĆ? dla ciebie optymistyczne rozwiązanie jest takie, że wskakuję w rolę ich mamusi i "kocham je jak własne"... kurwa, ale ty masz pojęcie o tym wszystkim :-o NIE, to tak NIE DZIAŁA. może, za kilka lat ciągłego przebywania z nimi, podcierania im tyłków, odrabiania z nimi lekcji, opowiadania im bajek, słuchania ich problemów i łażenia na wywiadówki powiem sobie "tak, ja te dzieci kocham" ale na razie takie stwierdzenie byłoby zwykłym kłamstwem. retro, weź sobie Kazia z ulicy i zacznij kochać jak własne dzieko, skoro tak łatwo powinno to przyjść :P potrafisz? ja widzę problem płasko? rybko, ja problemu nie widzę, ja go czuję. ale nie w tym, że te dzieci są, tylko, że nie są moje! bo ja CHCIAŁABYM żeby były MOJE z krwi i kości, jesteś w stanie ogarnąć? nie są, nie będą. muszę, a w zasadzie CHCĘ się nauczyć z nimi być. jeszcze raz, drukowanymi, bo widzę, że oporna jesteś DZIECI, in personae, NIE SĄ PROBLEMEM, problemem jest świadomość, że są częścią kogoś innego niż ja i mój facet. ale jest to problem do momentu, kiedy nie ma codziennych relacji, które budują uczucia między ludźmi, co napisałam zresztą w pierwszym poście, że negatywne emocje są DO PEWNEGO MOMENTU. i proszę cię, skończ, bo naprawdę straszne głupoty opowiadasz. nie musisz współczuć tym dzieciom, bo niczego im nie brakuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kinky ok, ale nie widzisz że Nie ja nie jest w stanie podołac temu zadaniu..? jest za słaba, nie ułozyła się w sobie jeszcze. Ona myśli że całe życie będzie się mogła chować przed dzieciakami za plecami partnera, i że uniknie ich oczekiwan. jeśłi dzieci są małe to będa chciały żeby im matkowała. jak nie będzie tego robić, to się stanie zwykła macochą, taka jak z bajki o Kopciuszku. dziwi mnie że ona juz na starcie zakłada: to nie sa moje bachory, i akceptuję je tylko ze względu na faceta. Z takim nastawieniem ona się w ogóle nie powinna za ten związek brac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
retro- ale nie ja - ma na to czas- rzeczywiście lepiej tak niż po prostu siebie i kogoś oszukiwać mój artur też się docierali z dominikiem bo nagle on miał 4 letnie dziecko to nie jest jak pstryknięcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kinky, kochana ty moja ❤️ Ike, kurcze, trudno mi powiedzieć, co będzie za x lat. Wiem, że teraz, jak Młody sie do mnie przytula, to mam świeczki w oczach :) Hipotetycznie zakładając sytuację, ze dziecko CHCE mówić do mnie "mamo"... kurde, poczułabym się strasznie dumna, bo to oznaczałoby, że spełniam swoje zadanie tak, jak powinnam...i przecież nie powiedziałabym "spadaj na drzewo, matkę już masz" ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie ja nagromadzenie słów: nie chce, nie musze, nie mogę , nie umiem, nie kocham... tylko potwierdza to co mówię. Może byś zmieniła komunikat na : chcę, muszę, mogę, umiem, kocham..? nie umiesz..? tak po prostu..? na zasadzie pozytywnego myślenia..? nawet sobie nie wyobrażasz ile będziesz tym dzieciom winna wiążąc się z ich ojcem! jestes tego świadoma?? dużo rzeczy będziesz musiała, i radzę się na to przygotowac. na razie jesteś na nie. całkowicie i totalnie. I wkurwia cię że się czujesz słaba i cię to przerasta. czemu się osobiście nie dziwię. spadam 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Retro, twoja psychologia jest gówno warta w realnym świecie. Tyle ci powiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie Retro, nie widzę tego, że Nie-Ja nie jest w stanie podołać. Mam za mało danych. Na forum ludzie nie przychodzą z poukładanym życiem, tylko z wątpliwościami. Wiemy o nich tyle, ile nam napiszą. Na podstawie jednego zdania nie mogę wystawić żadnej diagnozy. Pokochanie czyichs dzieci nie dzieje się "ot tak". Przypuszczam, że to proces i ważne jest nastawienie oraz chęci. Skoro chęci są, nie uważa tych dzieci za przeszkadzające jej bachory (a i takie panie na kafeterii przecież goszczą), to nie widzę powodu aby odmówić jej prawa do niektórych uczuć. To jest ludzkie. Ale przecież - lubi te dzieciaki, zajmuje się nimi, pewnie kiedyś je pokocha. Nie żąda od faceta zerwania z nimi kontaktów (takie kretynki na tym forum pojawiają się dość często), uczy się ich i pracuje nad nową dla siebie sytuacją. Dla mnie wysiłek jest siłą, jak pisał Leśmian. Grunt to wiedzieć o swoich wadach i nad nimi pracować. Uczyć się, nie zamykać w roszczeniowej postawie. Walczyć z niedoskonałościami i wiedzieć, co jest dobre. Ja na przykład wiem, że dobre jest wybaczenie. Ale jeszcze tego nie umiem. Jednak zdaję sobie sprawę ze swoich wad, zaciętości, hardości, butności i rozbuchanej dumy. I, powiedzmy, małymi krokami, staram się to zwalczyć. Lepsze to niz udawać, że ze mną wszystko w porządku i tkwic w wieży nienawiści.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przeczytała topik
i wiecie co-zaczynam rozumieć czemu ludzie tu tak nienawidzą retro:D:D nigdy nie czytałam jej wypowiedzi i nie rozumiałam o co tu taki krzyk-ale chyba zaczynam rozumieć:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A wydawałoby się, że to Biało-czarna ze względu na nick, jaki sobie wybrała, mogłaby mieć tendencje do bezdyskusyjnych dychotomicznych podziałów ;) A Nie-Ja mi poszła gdzieś. Pasqd.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
on dobra:) to jeszcze słowo do Nie ja, zupełnie pokojowo: ja nie znam Nie ja, dlatego zakładam wszystkie możliwe opcje, od tej że sobie nie poradzi do tej że sobie poradzi. Wyraziła się w ten sposób: dlaczego mam wychowywać geny obcej baby? to sa jej słowa. Miałam prawo nabrac co do niej podejrzeń. To że się wije i protestuje, świadczy na jej korzyść, widac że bardzo chce, i jest zdesperowana by to wszystko jakos zadziałało. ja jej zycze jak najlpeiej. Ale mam przyjaciółke w związku z facetem po rozwodzie. Zona pijaczka zostawiła go z trójka dzieci. Moja koleżanka kocha go , ale do dzieci ma stosunek AMBIWALENTNY ( SIC!), dlatego postawiła sprawe uczciwiej: nie zamieszkała z nim , bo na razie czuje że nie jest w stanie dzieciom nic dac, zależy jej tylko na facecie, na nim. Na dzieciach nie. Uważam że to bardziej uczciwe, niz wprowadzanie się do faceta w ambiwalentnymi uczuciami co do jego dzieci. Nie ja, wybacz, potraktuj tę rozmowe jak okazję do przekonania się ze ci zależy. Bo mnie przekonałaś. pa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zerwałem po zaręczynach bo dziewczyna nie była dziewicą a tu próbują zmusić faceta do związku z kobietą w ciąży.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nikt nikogo nie zmusza próbowanałam go przekonać że sobie poradzi ale tu nie chodzi o jego niewiarę w możliwości jakie mamy ale niechęć do dziecka innego mężczyzny

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nienawiść do poprzednie partnera ktorego nawet nie znał (bo uprawiał ze mną sex)ktorego nawet nie znał i jego potomstwa. I jak znam płeć przeciwną o to chodzi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość czyli decyzja podjęta

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
najważniejsza jest miłość no i do rodziców z brzuchem też nie chce wracać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A Ty nie pracujesz? Nie masz mieszkania? Nie wynajmujesz niczego? Weź nie bądź lebiegą, która wybierając "mniejsze zło" tak naprawdę ładuje się w kolejne kłopoty. Facet nie ma obowiązku akceptować dziecka, ale Ty także nie masz obowiązku podporządkowywać swojego życia obcej osobie. Zresztą - nikt od nikogo NIE MOŻE wymagać takich rzeczy jak aborcja dla własnego widzimisię. Moim zdaniem lepiej by ta Twoja mężczyzna zrobiła, gdyby Cię rzuciła. To nie jest sprawa odwagi, tylko smaku. W sumie to mi niedobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
on nie jest obcą osobą jest osobą o której myślałam codziennie przez kilka ostatnich lat i niewiele się zmienił przez te lata

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×