Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość czarodziejski czajniczek

Moje Własne Zaręczyny

Polecane posty

achajka, zdrowo myśląca kobieta ma właśnie takie poglądy, dlatego tak się zastanawiam czy ja jestem dojrzała. Jestem z moim facetem ponad 6 lat, gdyby sytuacja w Polsce (prawna) dla par była inna, to ślub nie byłby mi potrzebny w ogóle, ale prawnie jest różnie, więc chcemy wszystko zalegalizować, żeby w przyszłości nie było problemów, ale tylko dlatego, nie potrzebuje zapewnień przez mojego faceta w postaci obrączki czy pierścionka zaręczynowego, bo faceci to dziwne zwierzęta i czy mają kaganiec czy nie, to i tak zrobią po swojemu, nie mam żadnej pewności legalizując związek, że mnie np. nie zostawi w miesiąc po ślubie, że mnie nie zdradzi, nie oszuka czy nie okradnie. Dlatego tak trochę sceptycznie jestem nastawiona na śluby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
trelka, moja ciotka zyla z wujem na kocia lape trzydziesci pare lat, do smierci wuja i byli szczesliwa para.Slub nie byl ani jej ani jemu potrzebny do szczescia, pewnie inaczej by bylo gdyby jedno z nich jednak go chcialo. Nigdy nie bedziesz miec gwarancji ze ktos cie nie okradnie, nie oszuka czy nie zdradzi. Moim zdaniem slub daje wieksza motywacje do dbania o zwiazek - w momencie klotni czlowiek moze i wyjdzie z domu trzaskajac drzwiami, ale wie ze bedzie musial tam wrocic i rozwiazac problem, predzej czy pozniej, albo przeprowadzic rozwod. Widze po sobie ze odkad mieszkamy z M razem nauczylismy sie lepiej dogadywac - wczesniej pewne sprawy dalo sie ominac, bo kazde po spotkaniu rozchodzilo sie do siebie, wiec na pewne sprawy mozna bylo przymknac oko, teraz po klotni ktores z nas musi wyciagnac reke na zgode albo spac na kanapie;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ale właśnie tak się buduje związek, na dyskusji, kompromisach, na rozmowach i na miłości, dbam o to wszystko i tez jak się wkurzę trzasnę drzwiami, to po godzinie długiego spaceru przemyślę wszystko przyjdę i przeproszę, to samo jest z drugiej strony, dbanie o związek wcale nie musi zacząć się dopiero po ślubie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej dziewczyny! mialam dzis okazje porozmawiac na gg z moim dobrym kumplem (tylko i wylacznie kumplem), pokazal mi meski punkt widzenia na sprawe. Wklejam tutaj kawalek rozmowy, co o tym myslicie? \"2 lata to idealny moment na to zeby sie juz pobrac a nie dopiero zareczac….znaczy ze mu sie nie spieszy bo jest mu dobrze tak jak jest (…) bo jesli sie przeciez kochacie to nie ma sie nad czym zastanawiac.. albo sie czegos chce albo nie…jesli on tego nie byl pewien przez poltora roku, to dodatkowe pol roku tutaj nic nie zmieni wspominalem ci ze raz chcialem sie oswiadczyc: wiec chcialem to zrobic powiedzmy po kilku miesiacach, niech to bedzie pol roku. po co mialbym czekac 2 lata, jak to nazwalas ze to odpowiedni moment i dwa lata sie ludzic ze cos z tego bedzie a tak od razu wiem czy ona chce tego czy nie bo jesli on nie chce, ale jest mu tak wygodnie, to wiem ze po tych dwoch latach trudno ci bedzie zerwac. On na to postawi, zaryzykuje w ostatecznosci, i powie np: kochanie, potrzebuje jeszcze roku bo to dla mnie wazna decyzja, a ty naiwnie powiesz: oczywiscie kochanie, poczekajmy jesczze rok. to tak sie to w nieskonczonosc bedzie ciagnelo. nei w nieskonczonosc, dopoki on sobie \"czegos lepszego\' nie znajdzie...\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czesc dziewczynki, ale masakra z ta moja praca :( kurcze blade no. chyba po prostu jestem nienormalna. potrafie caly dzien znajdowac sobie inne rzecyz do orboty, tylko nie pisac tego glupiego ostatniego papieru. mgr pisze z literaturoznawstwa, z lit. kanadyjskiej. wszystko bylo ok, dopoki moglam tylko czytac, bo to akurat uwielbiam, ale pisanie... droga przez meke. i pomyslec, ze za mna juz 2 inne dyplomy, okupione miesiacami depresji i placzu. na cholere mi to :( trelka, ta twoja opowiesc wczorajsza o dziadku mnie wbila w podloge. staram sie tlumaczyc sobie takie zjawiska jakos logicznie, bo nigdy bym oka nie zamknela.brrrrr!... z dowcipniejszego podejscia - powiedz swojemu chlopu, ze dziadek pewnie sie wkurza, ze tak na kocia lape zyjecie ;) ;) ;) jesli chodzi o twoj lek przed zobowiazaniami jednak, to chyba gdzies to w kazdej z nas drzemie., chcemy, ale ... no sama wiesz ;) ja np. bardzo chce miec dzieci, ale jak o tym mysle czasem to jestem po prostu PRZERAZONA - ze one z bobaskow wyrastaja w takie male demony np. ;) raz na wozie, 🖐️ witeczka :) jak to sie mowi, w kupie razniej ;) achajka, to troche straszne, ale w tym, co powiedzial ci kumpel, jest duzo racji. jakos alarmujaco czesto czytam o przypadkach,kiedy to para byla razem np. 8 lat, bo facet sie nie mogl zdecydowac, rozstaja sie i w przeciagu niecalego roku on hajta sie z inna. dosc nieprzyjemna wizja... ja sobie tlumacze tego mojego, ze a. mlody jest, b. jestem jego pierwsza dziewczyna, nie mial zadnych, ale to zadnych doswiadczen zwiazkowych przede mna, wiec wszystkiego jakby uczy sie na mnie, c. przez 2 lata byl to zwiazek na odleglosc, widywalismy sie co 2tygodnie na weekendy i w wakacje czesciej... stad tez nasz 3,5 letni staz jest jakby troche zawyzony, bo zwiazki dojazdowe rozliczam inaczej ;) jest chyba jeszcze pare wymowek, jakie dla niego znajduje we wlasnej glowie... jednoczesnie mam tez swiadomosc, ze,do ciezkiej anielki, do 30tki to czekac nie chce. wierze w niego poki co na tyle, ze bedzie wiedzial, kiedy jest ten moment - i ze sie nie spozni... ps. nie mamy tv, wiec wiadomosci z gruzji docieraja tylko przez radio, na portalach nie czytam, bo mnie to przeraza. powariowali :( pps. wczoraj superowo bylo:) wrocilam pozniej niz planowalam,bo po kinie poszlismy sobie na piwko. stad brak teqili wczoraj na kafe. calusy, kobietki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jestem innego zdania, do ślubu nam wcale nie spieszno bo i po co? chciałabym znać racjonalny punkt widzenia, do czego się spieszyć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tequilka w tym samym czasie :D ja dzisiaj zmywam się na piwo o 19, właśnie wybierałam kadzidełka w magicznym sklepie na Brackiej, gdy zadzwonił do mnie telefon, przyjaciółka! no i nie miałam wyjścia, muszę iść na piwo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
trelka, no podejrzalam cie na paru topikach i faktycznie do slubu ci niespieszno ;) ale jednak cos musi byc na rzeczy, skoro trafilysmy na ten topik i marza ci sie zareczyny ;) moim zdaniem sprawa wyglada tak: *jesli facetowi zalezy na dziewczynie, ma obojetny stosunek do slubu ("do niczego nie jest mu potrzebny"), a dziewczyna z kolei chce wyjsc za maz, to jaki to dla niego wielki problem, zeby sie z nia ozenic :P skoro kocha, chce zostac razem na zawsze i takie tam...? *jesli facet nie chce sie zenic, a dziewczyna chce, to mamy powazny konflikt interesow i albo ktores z nich zmieni zdanie, albo - moim zdaniem - powinni sie rozstac, bo nie spelniaja swoich oczekiwan wzgledem 'wymarzonego partnera'. moze to troche obcesowe podejscie, ale na dluzsza mete po co sie unieszczesliwiac, jesli obie strony sa zdecydowane pozostac przy swoich opiniach?... * jesli facet chce sie zenic, ale nie potrafi sie zdecydowac, czy to juz... to powod do -powiedzmy - obawy, czy jest pewien, ze chce akurat z nami... bo moze byc i tak, ze niestety nie jest nas pewien i w takim wypadku zwiazek trwa laaataaaaa, kobieta czeka, w koncu z jakiegos powodu (moze byc i brak slubu) sie rozstaja, a on hajta sie z nastepna w przeciagu miesiaca ;) oczywiscie troche przesadzam, ale tak bywa... kolejne opcje: * facet chce i kobieta chce = slub * facet nie chce i kobieta nie chce = kocia lapka *facet nie chce a kobiecie wszystko jedno= kocia lapka * facet chce i kobieta nie chce =pewnie da sie w koncu przeblagac, albo zerwa. ot i tyle :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to nie jest takie proste, pisałam już wyżej, że mi/nam wszystko jedno, ale prawo Polskie jest takie a nie inne i kurcze w jego świetle praktycznie nic nas ze sobą nie łączy a chcemy to zmienić. oboje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
halo dziewczyny, co to za spanie? ja dzis walcze z mgr dzielnie, bo moj chlop wrocil z urlopu i mnie wspiera skutecznie, wiec uciekam od kafe :) sciskam was mocno. z tematow slubnych - narzeczona mojego brata :D wybiera sie na mierzenie sukieniek.mialysmy razem, alenie dam rady tam dojechac, bo walcze jak bledny rycerz z ta mgr. to cokolwiek pochopne wg mnie zreszta, bo nawet daty slubu nie maja ustalonej - jedynie \"dobre checi\" wyrazone przez mojego mlodszego braciszka. a dzis wieczorkiem mamy goscia an noc, wiec mnie znow nie ma. :) a jak wam dni mijaja? pozdrawiam, kobietki! 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja co mam zrobic
moj facet po ok 15 miesiacach zwiazku i pol roku mieszkania razem powiedzial mi ze chce mi sie oswiadczyc. od tamtej rozmowy minelo dwa lata... a tu zadnych deklaracji z jego strony ani nic... wtedy mi to powiedzial ale nic w tym kierunku nie zrobil. nawet drugi raz nigdy o tym nie wspomnial. nie wiem co mam robic. jakos glupio mi zaczynac temat, bo uwazam, ze ten gest nalezy do faceta, to on powinien wyjsc z inicjatywa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oj dziewczyny, nie uwierzycie, co mi sie wczoraj przydarzylo :) otoz wracalismy z M od jego rodzicow, po drodze zrobilismy zakupy,... dojezdzamy pod nasz blok i... przyczepila sie do nas kotka!!! weszla za nami do mieszkania, dala sie nakarmic z reki, wypila mleczko, ja juz szalalam z milosci :D ale zachowywala sie tak, jakby do kogos nalezala, bardzo miziasta i zero agresji, dawala sie brac na rece itd. i nawet jak sie wyrywala, to delikatnie. postanowilismy ja zatrzymac i ywiesic ogloszenia, ze znalezlismy kotka. M wyslalam po zwirek do tymczasowej kuwetki z kartonu, w ogole super hiper, okazalo sie przy okazji, ze nasza sasiadka z naprzeciwka chetnie sie zajmie kotem, jak bedziemy wyjezdzac :D niestety, przesliczna koteczka najwyrazniej byla karmiaca mamusia (powiekszone sutki itd.) i jak juz troche odpoczela zaczela sie dopominac, zeby ja wypuscic. szlam za nia kawalek, ale zniknela w krzakach na jakiejs posesji. pewnie poszla nakarmic maluszki. taka przygoda - nawet nie jednodniowa - serduszko uroslo :) poza tym jestesmy po weselu mojej kuzynki - caliem fajnie sie bawilam, M w ogole, bo ani pic nie mogl, ani tanczyc nie chcial i do tego wszystkiego bolaly go plecy, bo sie nadwyrezyl na surfingu. a jak tam u was? ps. zostal mi zwirek... czekam na wizyte kotki ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tequila, może dostaniesz małego kociaka od tej kotki? Mój kocur w weekend został zachipowany, teraz jeszcze tylko szczepienie na wściekliznę i można mu wyrabiać paszport... poza tym w Irlandii jest deszczowo i zimno, jesień się juz zaczeła, a do urlopu jeszcze 2 miesiace:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
achajko kochana, raczej watpie, chyba ze kicia sama mi podrzuci tego kotka... bo posesja, gdzie kotka sie udala, to jakas totalna speluna, dookola leza butelki po piwie itd. strach tam wchodzic. zreszta nie mam pewnosci, czy ta kotka przypadkiem nie uciekla innym sasiadom - bo tego dnia, gdy do nas przyszla, pytalam takiej starszej pani, czy nie wie przypadkiem, czy komus kicia nie zginela i ona mi powiedziala, ze owszem, sasiadom gdzies tam (pokazala w przyblizeniu reka), ale ze rudo-czarna. a moja wg mnie byla po prostu typowym szarym prazkowanym dachowcem. jednak potem, jak juz sa nia szlam (za kotka, nie za babka:P), to w sloncu mozna by sie upierac, ze jest rudo-czarna. tak wiec moze uciekla, zeby sie okocic... no zobaczymy, jak sie sytuacja rozwinie. a tak bardziej w temacie zareczyn ;-) ostatnio jak jechalismy z M samochodem (zwykle wtedy sporo sobie gadamy, miedzy innymi o takich klimatach), to zauwazylam glosno, ze mama M po weselu mojej kuzynki, na ktorym bylysmy w ten w-d, mocno go naciska, ze przygotowania do slubu to rok trwaja itd. - slowem, zeby przyspieszyl. i z tego wynikla dyskusja - niezbyt dluga - nt. motywacji mamy M (moim zdaniem ona uwaza, ze sie powinnismy pobrac, a zdaniem M - mama M uwaza, ze ja uwazam, z epowinnismy i stad do naciska) i przykro mi sie szalenie zrobilo. wiem, ze mama M mnie lubi i tak dalej, ale jakos tak mi smutno, ze przy mnie go goni do oltarza, a solo mu mowi, ze \"Synku, nie popelniaj naszego bledu, slub jak najpozniej\". juz sama nie wiem, co o tym myslec. generalnie w nosie mam ten chrzaniony slub :( jak bedzie o czym gadac, to pogadamy - w tej chwili przeciez nie jestesmy zareczeni. zreszta szczerze mowiac, to rownie dobrze moglabym isc za miesiac do urzedu, podpisac papier i miec to z glowy. kropka. z ciekawostek jeszcze dodam, ze w tym samochodzie M mi powiedzial, ze on ma jakis tam plan, kiedy powinien mi sie oswiadczyc blablabla. stad tez moje zdenerwowanie ta rozmowa - bo co mnie interesuja jego plany? \"za tydzien zaprosze cie na kawe\" :O buuuuuuuuu!!!!!!! z optymistyczniejszych wiesci - idziemy dzis do znajomych M (jego kumpla z akadmeika), ktorzy maja polrocznego synka. kupilismy zabaweczki i sie nie moge doczekac... :) caluski i nie pozwolcie, zeby topik umarl ;P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tequilka nielognieta
czesc laseczki. tak sobie mysle, ze ... kurcze, wyszlabym sobie zima za maz ;-) :-) :-) :-) ;-) :P takie ladne sukienki maja na zime... och i ach :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej! Tequila, masz jakies wiesci o kotce? Mielismy ostatnio powazna rozmowe o przyszlosci z moim mezczyzna, ustalilismy pare rzeczy... zasugerowal ze urlop w pazdzierniku to bedzie przelomowy moment dla nas.. pozyjemy zobaczymy, na razie myslimy gdzie pojechac - na wyspy kanaryjskie czy do Polski, ciezki wybor a mamy tylko 2 tygodnie wolnego. topik ostatnio podupada, ktos tu jeszcze bywa oprocz nas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej achajko, no nie wiem, czy ktos jeszcze bywa. trelka sie pewnie znudzila troche, bo w koncu akurat trelci na zareczynach nie zalezy, z tego co zrozumialam. czy tez w ogole na slubie. zazdroszcze jej... ech... :) o kotce nic nie wiem. chyba ja wczoraj widzialam, jak polowala. podkreslam _chyba_, bo po jednym spotkaniu nie jestem w stanie rozroznic. probowalam ja zaczepic, bo wczesniej reagowala na cmokanie ustami, ale wyraznie nie chciala sie rozpraszac, spojrzala na mnie (czy tez w ogole ten kot spojrzal), ale tak jakby szybko i chcac dac do zrozumienia, ze troche przeszkadzam ;) wiec ogladajac sie za siebie poszlam dalej. jesli zas chodzi o rozmowy na wiadome tematy, to wczoraj - majac PMS - zaczepilam M, ze moze bysmy sie hajtneli zima i koniec. ze ja nie oczekuje romantycznych oswiadczyn, bo to chyba juz sie mija z celem - ze w naszej sytuacji to wrecz nienaturalne i ze wg mnie rownie dobrze mozemy sie isc zarejestrowac jako malzenstwo i kropka. zwlaszcza, ze na weselu ostatnim poszla plotka, ze moj brat chce wziac cywilny zima, a ptoem latem koscielny i KURDE nic nie poradze na to, ze poczulam sie taka... taka nie na miejscu. juz wlasciwie nie wiem, czego chce. albo raczej - wiem, ale mam tez swiadomosc, ze to sie nie stanie, wiec plakac mi sie chce z zalu. wiec wczoraj z M sie poklocilismy delikatnie o to, ze ja chce slubu, albo i nie, byle po rpostu dziecko bylo ;-) i jak glupia rzucilam tekstem, ze jesli narzeczona mojego mlodszego brata bedzie wczesniej w ciazy niz ja, to go (M) zostawie. no bo kurde. chyba zaczynam panikowac, a on niestety mi nic nie ulatwia. mieszkamy razem, wszystko jest ok, niby tak jak powinno byc po slubie chyba, a trucie rodzicow (glownie jego mamy) moze zniesc na tych co-dwutygodniowych wizytach. i tylko we mnie sie cos w srodku sciska. przypomnialam M nasza rozmowe zeszloroczna, podczas ktorej ustalilismy, ze najpozniej majac 28 lat urodze mu dziecko. i teraz poprosilam, zeby sobie to policzyl, bo w styczniu koncze 27. i przemyslal. :-] i tak oto jakiekolwiek romantyczne porywy diabli wzieli. jestem rozgoryczona i zaniepokojona, a M wkurzony, ze stawiam mu jakies smieszne ultimata. :( do dupy to wszystko. a u cibeie, achajko, jak sie \"dogadaliscie\"? jakies konkrety?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mnie ostatnio zdolowal moj byly facet, ktory pochwalil mi sie ze po 7 miesiacach zwiazku na odleglosc oswiadczyl sie swojej dziewczynie. Na dodatek to jest taki typ ciapy zyciowej, co to prace od 3 lat zmienia i zmienic nie moze, a tu prosze, oswiadczyc sie potrafi. Z M ustalilismy kiedy wracamy do Polski, ze bedziemy mieszkac w Krakowie, ze on sprobuje pomyslu na wlasny biznes a ja zainwestuje moje oszczednosci w urzadzenie mieszkania. O dzieciach tez rozmawialismy, tyle ze ja niezbyt chce je miec a on i owszem... nie wiem, pewnie za ok 2-5 lat zdecyduje sie i bede liczyc na to ze odezwie sie we mnie instynkt macierzynski, nie ze wzgledu na M ale na siebie, zebym pozniej nie zalowala tej decyzji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
achajko, moj byly, ktorego zostawilam miedzy innymi dlatego, ze wydawal mi sie ciapa troche - gdzie zawialo, tam lecial - ozenil sie rok temu z nasza wspolna kumpela :) oczywiscie super, ze im sie ulozylo i tak dalej, ale laska ode mnie mlodsza o 3 lata, dorobili sie wymarzonego synka i nagle sie okazuje, ze ta niegdysiejsza ciapa jakos daje rade jako ojciec rodziny i maz. heh. tak to juz jest ;-) cale szczescie, ze ich oboje bardzo lubie, bo byl plakala chyba po nocach z zalu. z jego zona mam serdeczny kontakt, z nim w ogole - nie bede sie przeciez wpierniczac w malzesntwo. jesli chodzi o instynkt macierzynski, to mnie nachodzi ze tak powiem falami. raz mi sie sni po nocach, ze w ciazy jestem i tak dalej, a innym razem w ogole o tym nie mysle. jednak niezaleznie od fal, chetnie zagladam do wozkow i dostaje duze oczy na widok bobasow znajomych. ciezko jest o tyle, ze mam wrazenie, ze M nigdy nie dojdzie do tego momentu, kiedy powie \"bardzo chce miec dziecko. teraz.\"... ogolnie owszem, chce, ale... ale zeby zaraz, to raczej nie. a ja panikuje, bo sie boje, ze nie bede mogla zajsc w ciaze (moja przyjaciolka od 2 lat sie stara i nic... na 28dni.pl, gdzie od 3 cykli sie obserwuje, tez mnostwo kobiet z problemami z zajsciem... i jak tu beztrosko czekac na ten \"bozy dar\"? :( )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
e tam, moje 2 kolezanki zaszly w ciaze od pierwszego miesiaca staran, jedna nawet rozczarowala sie tym troche bo liczyla ze te starania sie przeciagna tak z kilka miesiecy... Im bardziej sie bedziesz nakrecac tym gorzej zajsc z tego co wiem. Mnie nigdy nie roztkliwialy dzieci, nie zachwycam sie nimi, toleruje takie komunikatywne, pod warunkiem ze same sie soba zajmuja i nie robia przy tym halasu. wiem, jestem okropna ;) Trelka pewnie juz w Japonii siedzi??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a wiesz, ze faktycznie pewnie w japonii :) kompletnie mi z glowy wylecialo, ze to przeciez niebawem... chociaz czy to nie mialo byc bardziej pod koniec miesiaca? albo wrecz we wrzesniu? nie wiem. napisze do niej, ze sie stesknilysmy ;) caluski, achajko, milego wieczorku!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dodaelektroda.
czesc laseczki. ja tez czekalam pare dobrych lat na deklaracje ze strony faceta. i sie nie doczekalam. mowil ze nie jest gotowy- albo ze nie ma kasy itp. juz z nim nie jestem, niech inna sie z nim meczy, juz mam dosyc. jesli facet nie zareczy sie w ciagu gora 2 lat to mozecie dziewczyny juz sobie odpuscic. taki nigdy nie bedzie gotowy na bycie waszym mezem, a lepiej opamietac sie wczesniej i kopnac takiego w 4 litery. byla wielka milosci, bylam najwazniejsza. ale on nie jest gotowy? do czego? do bycia z ukochana? no coz. ja szukam dalej swojego ukochanego. moja kumpela poznala mezczyzne. dlugo szukala tego jedynego.i w koncu znalazla. juz na pierwszym spotkaniu powiedzial ze widzi ja jako swoja zona. po miesiacu sie oswiadczyl.....piekne.... niektore powiedza ze to glupie, ale ja bede dalej szukac. Powodzenia dla innych czekajacych.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość emilkkkkaaa
jesli facet nie zareczy sie w ciagu gora 2 lat to mozecie dziewczyny juz sobie odpuscic. ----------------------------------------- ja jestem ze swoim 2,5 i ciiiiisza :P nawet nie ma rozmow na ten temat, jakis deklaracji typu "jak juz bedziesz moja zona to" "jak razem zamieszkamy" wszystko stoi w martwym punkcie... z tym tematem to tylko ja wyskakuje od czasu do czasu:P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×