Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Ezoteryczna

PRAWDZIWA MIŁOŚĆ NIGDY NIE MIJA TAK NAPRAWDE... raz jeszcze

Polecane posty

Gość tiny
mialam meza,dzieci,bylam szczesliwa-do czasu....dowiedzialam sie ze maz ma kochanke;tlumaczylam,krzyczalam,grozilam,plakalam,blagalam i nic nie pomoglo.po kilku latach szarpaniny nie wytrzymalam,powiedzialam dosc i kazalam mu spadac ale to sie tylko tak latwo mowi,bolalo dluuuugoooo bo chcialam go z powrotem mimo wszystko,bo kochalam,bylam w stanie wybaczyc wszystko;nie moglismy sie dogadac po ok roku odpuscilam bo za duzo mnie i dzieci to kosztowalo zdrowia,nerwow,taka szarpanina niszczy,zreszta same pewnie to wiecie staralam sie zyc dla siebie,nie myslec,nie wracac,nie rozpamietywac,zapisalam sie na zajecia z tanca,zaczelam chodzic na basen i jakos samo przeszlo i wtedy poznalam Jego przez internet zaczelo sie od maili raz na jakis czas,pozniej "rozmawialismy" coraz wiecej i czesciej,w koncu spotkalismy sie, rzeczywistosc tylko potwierdzila ze potrafimy ze soba rozmawiac,zesie nie nudzimy,rozumiemy, okazal sie cudownym,wspanialym i cieplym czlowiekiem,slyszalam jak rozmawia z mama,jak o niej mowi-zupelne przeciwienstwo mojego ex dzielila nas spora odleglosc(500 km)ale widywalismy sie kiedy tylko to bylo mozliwe,w koncu ja stara baba zakochalam sie-ze wzajemnoscia pomyslicie bajka,co ona chce? no coz,on ma zone i dziecko i od razu mowie wiedzialam od poczatku,niczego przede mna nie ukrywal,bronilismy sie przed tym uczuciem oboje,ale jak wiecie milosc nie wybiera. ustalilismy ze na razie bedzie tak jak jest,ze zobaczymy co przyniesie los,dalam mu czas na podjecie decyzji czego chce.obiecalam ze nie bede naciskac,ze nie bedzie musial wybierac i..nie dotrzymalam slowa,chcialam go miec czesciej i wiecej niz mogl i chyba wszystko zepsulam jakis czas temu powiedzial,ze nie chce mnie skrzywdzic,ze nie potarfi dac mi tago co chce-czytaj siebie-bo najwazniesze dla niego jest dziecko i nie chce mu rozwalac rodziny,mimo wszystkich innych okolicznosci poprosil zebysmy sie nie spotykali wiecej,zebym o nim zapomniala a ja nie potrafie wiem,ze mnie dalej kocha i cierpi, ja nie umiem po prostu zyc bez niego:(((

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tiny
dziekuje za mile powitanie:) dodam jeszcze ze ciezko,cholernie ciezko bylo mi otworzyc sie przed nim i po raz drugi zaufac,balam sie...i chyba mialam racje bo to tak bardzo boli po tym jak rozstalam sie z ex nie wierzylam w siebie,On to zmienil,a teraz znowu to samo nie wiem co mam robic czuje sie jakby zabral mi polowe mnie,zyje tak na pol gwizdka...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tiny: jesteś duużo ode mnie Młodsza, nie dodawaj sobie latek:-) To nie zarzut:-) Twoja historia...:-( U mnie podobnie i zarazem inaczej... Zrobiłem to, czego od swojego mężczyzny oczekiwałaś, nieproszony, bez nacisków, po prostu dlatego, że nie można inaczej (to moje zdanie), potem sam chciałem Coś przyspieszyć, wymusić...:-( Obróciło sie totalnie przeciwko mnie...:-( Walczyłem do utraty tchu wcześniej, Powiedziała mi, czego Potrzebuje, zdobyłem... A potem to stało się bez znaczenia:-(, teraz mam trudniej, niz Wtedy:-(, ale podjąłem walkę na nowo... Nie powtórzę już żadnego błędu i... MUSI SIĘ UDAĆ, DO CHOLERY! KOCHAM JĄ DO SZALEŃSTWA SZALEŃSTW!😘😍😍😍...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tiny-- ja myślę że on się wycofał bo nigdy nie chciał odejść od żony - sory ale to tak wygląda. Chciałaś czegoś więcej więc zwiał... Nie wiem co Ci poradzić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tiny
kocie chyba jednak nie tak duuzo mlodsza;)) czekajaca,ja tez tak myslalam jednak to nie ten typ czlowieka,nigdy mi nie obiecywal,ze zostawi rodzine,zawsze podkreslal ze kocha syna nad zycie i jest najwazniejszy-wazniejszy niz ja,wiedzialam ze szanuje zone i nie chce zeby dowiedziala sie o mnie i przez to zostawila go,chcial to rozegrac inaczej,potrzebowal czasu...to mialo sie toczyc swoim rytmem a ja to zepsulam:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tiny-- mój ex odszedł odemnie do innej... Dlatego myślę że gdyby Twój naprawdę Cię kochał to został by z Tobą. Mój kochał tamtą więc zostawił mnie:-(. Przepraszam ale tak myślę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zakochana: ja piszę Jej o każdym moim dniu, wiem, że Czyta...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zakochana-- od czegoś trzeba zacząć. Jak chcesz mu pokazać że się zmieniłaś skoro się nie widujecie, nie rozmawiacie ze sobą? Napisz mu co czujesz, pokaż słowami że się zmieniasz... Co masz do stracenia. Musisz go jakoś przekonać? Zobacz Kot codziennie pisze do swojej Czarodziejki i dziś dostał mms(a):-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
czekająca: nie tylko dzisiaj...:-) zakochana: Pisze, ale tak, żebym nie wiedział niczego o Niej:-(. poza Tym, Co jeszcze... Czuje... Nie mam pojęcia, co u Niej słychać:-(:-(:-(...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zakochana -ja swojemu ex od czasu do czasu pisałam sms-y z pytaniem co słychać - zawsze odpisywał. I też bałam się że nie odpisze albo każe się odczepić.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aklimatycznie
Zalana Zakochana ja też mam urodziny 29 września i tez się zastanawiam czy dostanę życzenia od eks :/ ja mu nie wysłałam hmm...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aklimatycznie
a jak on Tobie nie napisze, to i tak mu wyslesz? mój też ma po mnie :) echhh pech

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Aklimatycznie
Mój pisze do mnie jak aktualnie chce się zejść, wtedy i urodziny i imieniny. A jak ma kogoś na oku, to cisza :) Ja pisać na pewno nie będe, ale życzenia chciałabym dostać. W ogóle to jest to bardzo dobra data urodzin, zodiakalne Wagi, 11 z dnia hmmm :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Większości z Was ten tekst nie skojarzy sie chyba z Autorem (to nie ja, choć blisko mi do niego, mam nadzieje, że Moderatorki wybaczą mi to zapożyczenie od Tomka Beksińskiego), ale postanowiłaem podzielić sie nim z Wami... Fin de siecle ________________________________________ Kocia łapa, stalowy pazur Neurochirurg krzyczy nienasycony U zatrutych wrót paranoi Schizofrenik 21 wieku Trzydzieści lat temu zniekształcony głos Grega Lake'a obwieścił apokalipsę zaćpanemu światu słodko pogrążonemu w bezmiarze psychodelii. Powszechnie wiadomo, że choremu polepsza się tuż przed śmiercią. Niesamowity rozkwit artystyczny na przełomie lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych był początkiem końca. This is the end, beautiful friend - śpiewał Jim Morrison i ochoczo podążył w ślady Janis Joplin i Jimiego Hendrixa. Niespełna dziesięć jesieni później słowom tym towarzyszyła szerokoekranowa eksplozja napalmu w wietnamskiej dżungli (Apocalypse Now, directed by Francis Ford Coppola), rozpoczęła się agonia świata. Opowieści z krypty przestały być zabawne. Wiem. Jednak żyjąc w trupiarni, trudno być równie radosnym jak Ziutek Słoneczko na plakacie pt: "Poranek naszej ojczyzny" (vide Piękni dwudziestoletni Marka Hłasko). Człowiek wychodzi na miasto i co widzi? Plakaty do filmu Carrie 2. To się nazywa artystyczna nekrofilia. Gnuśnych hollywoodzkich kretynów nie stać już na wymyślenie czegoś nowego. Kręcą więc remaki i rozciągają prastare pomysły niczym kura smarki, żeby zbić trochę kasy na sprawdzonym tytule. Tylko patrzeć, aż ktoś zrobi Hamleta 2 (bo czemu nie?). Ta durna Ameryka wszystko pożre, przetrawi i wyrzyga. Zdaje się, że nawet kupili prawa do naszego Killera! Przed rokiem sprofanowali poczciwą japońską Godzillę, w dodatku przyprawiając napisy końcowe rapowaną wersją Kashmiru. Jimmi Page sprzedał dupę półgłówkom w przydużych szortach i rozsznurowanych trampkach. Podobnym smrodem jedzie z końcówki prawie każdego filmu (Event Horizon, Posse, a ostatnio Wild Wild West) - ale kretyński teledysk z udziałem aktualnej "gwiazdy" musi promować dzieło, bo szczeniaki nie pójdą do kina. W dodatku nie można nigdzie kupić płyt z właściwą muzyką filmową. Nowa moda to "music inspired by the movie", czyli zbiór koszmarnych piosenek w ogóle nie występujących w obrazie. Poza tym przemoc w przeciętnym "rozrywkowym" filmie osiągnęła apogeum. Żadnej sprawy na żadnym szczeblu nie da się załatwić bez kopania w szczękę i strzelania z pistoletów maszynowych. Nawet nowy Mesjasz rozwala komputerowych faryzeuszy, kumulując w sobie cechy Rambo i Bruce'a Lee (Matrix). W kick-boxingu chyba jedyna nadzieja na przyszłość wszechświata doczesnego i następnego: archanioły i diabły w Armii Boga też wbijają sobie wiarę do łba metodami wychowanków klasztoru Shaolin. Może w tym szaleństwie rzeczywiście jest metoda? Może warto się zapisać na kurs, żeby potem jednym kopem w skropiony tanią wodą kolońską tłusty tyłek posłać kogoś aż na Cypr? Tym czasem XX wiek dogorywa nawet nie skomląc. Nie ma już rozrywek ani sensu życia. Skończyło się kino (filmy durne i wtórne, publiczność chamska i nienażarta). W dodatku następny Bond podobno ma być Murzynem! Skończyła się telewizja (reklamy różnych elegancko opakowanych gówienek co chwila gwałcą nasze oczy i uszy). Skończyła się muzyka (łomoty, zgrzyty, bełkot). Moda przyprawia o dreszcz grozy i obrzydzenia (gwoździe w nosie). Niby-telewizyjne ekraniki podłączone do tajemniczych skrzynek nadzorują nasze życie. Całe zastępy zgarbionych i ślepnących człekokształtnych małp surfują po Internecie. Najkrótsza droga do ludzkiego serca (?) nie prowadzi już przez żołądek, ale przez komputer. Zostajemy w nim zredukowani do (dot-com) i zamknięci w cyberprzestrzeni, aż ktoś wciśnie klawisz enter, ponieważ "lubi czytać nasze listy". Nie ma już miłości. Przegrywa z techniką albo zoofilią. Skończyły się bezpieczne spacery po mieście i osiedlu (agresywne prymitywy bawią się w Stevena Seagala). Bloki mieszkalne zaczynają przypominać twierdze z domofonami i niedziałającymi zamkami cyfrowymi. Trędowaci sięgają po władze. The fate of all mankind is in the hands of fools, ostrzegł Greg Lake w Epitafium. Wygląda na to, że na zamku Karmazynowego Króla pracował wyjątkowo dobry astrolog... Nasienie śmierci, ślepa chciwość Głodujące dzieci na żer poetów Może nie liczyć na żadne spełnienie Schizofrenik 21 wieku... Cóż mogę jeszcze dodać? Spokojnie piętnowałem otaczający nas montypythonowski świat ostrzem sarkastycznej satyry, aż nagle ktoś, zwrócił mi uwagę, że Monthy Python zmienił się w taniec śmierci (Everyone I love is dead). To prawda. Za bardzo zbliżyłem się do jądra ciemności, niczym pułkownik Kurtz. Może przesadnie rozdzierałem szaty na forum swojej krypty. Może ogarnęła mnie typowa dekadencja końca stulecia. Ale niczego nie żałuję. Bywają sytuacje, w których niczym bohater opowiadania Roberta Gravesa - człowiek ma ochotę wrzasnąć. Najbardziej ze wszystkiego brzydzi mnie hipokryzja i zakłamanie. Wolę usłyszeć od kobiety brutalne "odpieprzże się" niż pokrętne teksty w rodzaju "kochanie, może byś tak sprawdził, czy cię nie ma w drugim pokoju, i został tam, bo pokój nie lubi być pusty". Wolę, żeby mój wróg nie robił na innych dobrego wrażenia, powołując się na przyjaźń, którą sam zdradził. Jeśli kogoś wkurzyłem swoim pisaniem, pewnie ma coś na sumieniu. Prawdziwa cnota kryty się nie boi. Nie ja pierwszy posłużyłem się skrawkami swojego życia w charakterze materii twórczej. Zrobił to Fish (Kayleigh, Incubus); Peter Hammill odprawił serię egzorcyzmów nad końcem pewnego związku realizując album Over, John Lennon ostro dołożył McCartneyowi w How do you sleep?; wspomniany wcześniej Fish wyrównał piosenką rachunki z dyrektorem EMI (Tongues); zaś Roger Waters wypruł sobie zgorzkniałe serce na płycie The Pros And Cons Of Hitchhiking (po co przedłużać agonię? Każdy musi umrzeć!) oraz krytycznie skomentował twórczość A.Lloyda Webbera w utworze It's A Miracle. Gdybym żył sto lat wcześniej i miał do czynienia z człowiekiem honoru, zamiast pióra wybrałbym pistolety o świcie. Choć podobno pióro tnie ostrzej od miecza... This is the end, my only friend. Opada kurtyna miłosierdzia na koniec XX wieku. Ktoś kiedyś bliski powtarzał, że zawsze może być gorzej. Mój ojciec mawia od czasów niepamiętnych, że ku gorszemu idzie. Jaką nadzieję co do przyszłości ludzkości może mieć człowiek, który weźmie pod uwagę doświadczenia ostatniego miliona lat? - zastanawiał się kiedyś Kurt Vonnegut. I od razu sobie odpowiedział: Żadnej. Zatem nie pozostaje nic innego jak odwrócić się plecami do roku 2000 i niczym Panurg odejść, pierdnąwszy z wielkim wzburzeniem. Spójrzmy więc wstecz i wspomnijmy to, dla czego warto było żyć. Kruk Edgara Allana Poe. Zamek Karmazynowego Króla. 17 minuta Ech Pink Floyd. James Bond. Nights In White Satin The Moody Blues. Adagio Albinioniego. Kobieta Wąż (The Reptile) w kwietniu 1970 roku - seans w sanockim kinie San, kiedy po raz pierwszy i ostatni bałem się na horrorze. Atom Heart Mother. Andante z Tria Es-dur Schuberta. Tom and Jerry. Coca-cola i ketchup. Rzygający grubas w Sensie życia wg Monthy Pythona. Czas apokalipsy. Drugi koncert Marillion w Gdańsku, gdy Fish śpiewał Lawendy "tylko" dla mnie i Anki. Clint Eastwood i scena z rondlem w westernie Joe Kidd. O fortuna - pierwsza pieśń z Carmina Burana Carla Orffa. Twin Peaks. Wizyta w Domu Kobiety Węża (Oakley Court pod Londynem). Wzruszenie, gdy przyszło mi zapowiedzieć koncert Petera Hammilla w Filharmonii Pomorskiej w Bydgoszczy 14.10.1995. Miłość w czasach zarazy Marqueza. Lost Highway. Noc i poranek 31 maja 1998.... Wszystkie te chwile przepadną w czasie, jak łzy w deszczu. Pora umierać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tiny
no wlasnie ja tez nie wiem,czy mam sie do niego odezwac,czy milczec tak jak prosil? kocie--czy mam rozumiec ze Ty tez byles w zwiazku i dla Niej odszedles?czy ona wrocila do swojego partnera?macie dzieci-kazde swoje oczywiscie?jesli to zbyt osobiste pytania to z gory przepraszam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tiny
tak wlasnie myslalam:( --------------------------------------------------------------------------------- a moze Ty jako facet podpowiesz mi czy warto odzywac sie do niego,napisac albo zadzwonic,czy zgodnie z jego zyczeniem zostawic i milczec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I wake up every day, to find Her back again... Screaming my name throught the asphalt town... Like all the boys in all the cities I take the Poison... She and I will soon discover, we take the pills to find each other...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nic nie znacze dla nikogo
a ja rozstałam sie Tomkiem jakies pol roku temu, tzn. ja zerwałam ale nie dlatego ze nie kochałam teraz mój facet ma dziewczyne...hm bedzie niedługo jakis miesiac..nie wiem myslałam ze mnie jeszcze kocha.. w czym ja jestem od niej gorsza? no w czym? i dlaczego tak jest? ja już nie moge zyc!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nic nie znaczę...: Tomek B. nie żyje od lat! Wiecie: może już nie będę mieć urodzin:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tiny
nic nie znacze... jesli kochalas,to czemu zerwalas? kot1--dlaczego??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nic nie znacze dla nikogo
Ale Tomek K. owszem zyje i miewa sie z tą swoja cizia bardzo dobrze ;/ chyba umre..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tiny
Ezo-czy ja bym mogla prosic Cie o zerkniecie w karty dla mnie?jesli tak,to powiedz co potrzebujesz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nic nie znacze dla nikogo
bo czesto dochodziło do kłotni sprzeczek niedomówien i bylo coraz wiecej cichych dni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tiny
nic nie znacze...a probowalas przez te pol roku cos robic,rozmawiac,wyjasnic czy po prostu zostawilas sprawe swojemu biegowi?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I jeszcze rozwiniecie końcówki, Tomek "pożyczył ja z "Blade Runnera": Widziałem rzeczy, które wam, ludziom, nawet się nie śniły. Okręty sunące ku ramionom Oriona. Oglądałem strumienie elektronów skrzące w wiecznym mroku bramy Tennhausera. Wszystkie te rzeczy przepadną w czasie jak łzy w deszczu. Pora umierać. KOCHAŁEM, KOCHAM I BĘDE KOCHAŁ JAK NIKT- JAK JA!😍😍😍😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nic nie znacze dla nikogo
zostawiłam.. yh, co sie bede oszukiwac.. odkochał sie i juz. szybko. cóż.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×