Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pytanie do tych co wiedzą

Jak dbało się o urodę w czasach PRL?

Polecane posty

Gość tuli_panek
Gazetki były takie: Dla dzieci młodszych - Miś Dla troszkę starszych - Świerszczyk Dla młodzieży - Płomyczek Dla starszej młodzieży - Płomyk A dla dorosłych w czwartkowe wieczory TV nadawała Kobry - kryminalne sztuki teatralne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Anna 00000000
piło się kwas chlebowy, był podpiwek - w takich pudełkach do zrobienia, kawa Inka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość oddech stalina
wiecie co to?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matris
wczasy pod grusza - piekna rzecz, do dzis lubie :) przypomnialy mi sie prasowanki na koszulki - dostawalismy w paczkach od rodziny z francji, ale mi dzieciaki zazdroscily ha! pamietam jak mama dostala w paczce podpaski od ciotki i nie wiedziala co to jest, a ciotka sie dopytywala czy spoko, bylo tam jeszcze kolakao i szynka w puszce, czasem jakies perfumy. pamietam jeszcze jak polowa dzieciakow z podworka zostawala z jedna matka a reszta w sklepie miesnym bo "cos przyszlo" a potem sie dzielily z ta ktora zostala z dzieciakami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matris
a i jeszcze wspominam pierwszy prywatny sklep na osiedlu. pierwszy raz weszlysmy z mama a sprzedawca "dzien dobry, czym moge sluzyc" mama spalila cegle i ucieklysmy. myslala ze koles jaja sobie z niej robi ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tuli_panek
Joela, dobrze pamiętam te twarde, kminkowe suchary! Normalnie niebo w gębie! Jeszcze był chleb mleczny, posypany kminkiem. Zawsze ten kminek z całego bichenka wyjadałam. Uwielbiałam jego smak! A w prywatnej cukierni kupowałam białe, chrupiące ciasteczka anyżowe. Genialne! W państwowym sklepie spożywczym były "wafelki za złotówkę". Prostokątny, przekładany kakaową masą i oblany czekoladą. Pycha! A u rzeźnika tzw. leberka, ale tego już nie cierpiałam! Podobno duży % jej składu stanowił... zmielony papier toaletowy! Bleee...! :(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matris
a w zwiazku ze zbilizajacym sie siwetem zmarlych to pamietam wyprawy pksem na wies do rodziny - tysiace ludzi do jednego autobusu w tych futrach i czapach a kazdy ze soba po 2 doniczki chryzantem. scisk, ze szpilki by nie wsadzil. raz moj tata szczypal mojego brata po tylku zeby plakal i zeby nas ludzie przepuscili bo juz kierowca nie chcial wpuszczac. pamietam tez jak tym samym pksem wiozlysmy z mama majonezy kieleckie w neseserach na wesele mojej ciotki, a ciotka miala wesele w sadzie na deskach i orkiestre z osp

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość piiiii
w Krakowe do tej pory jest mnostwo kminku w chlebie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matris
dowcip z prlu Zwierza sie sąsiadka sąsiadce - Wie Pani co, głupia sprawa,dostalam owsiki - Tak? A gdzie pani je dostala??? - Nooo, noo.... w dupie - O ty taka i owaka!! Jak ja dostane cielecine to tez ci tak odpowiem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tuli_panek
Piiiii - i genialna MACZANKA PO KRAKOWSKU :D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość 85 roczniiiik
ja co prawda prl-u nie pamietam, ale wiem ze w latach 90 byly jeszcze pozostaloci i nalecialosci z tamtego okresu i tak sie tez wychowalam. nie mielismy komputerow ani komorek, latało sie od rana do zmroku gdzie sie chcialo i trzeba bylo sie tylko "meldowac" co godzine u rodzicow :D pamietam tez polowe lat 90 czyli niesmiertelne kreskowki yattaman i inne takie, na polonii 1 to lecialo i wszystkie dzieciaki szly o 16 do domu na yattamany i za godzine znow wracaly sie bawic na podworko, to bylo piekne :D gry w gume, w klasy, podchody (uwielbialam to), jak sie pojawily domofony to dzieciaki latały po klatkach i dzwonily tymi domofonami i uciekaly zeby ludziom na zlosc robic :D pamietam oczywiscie zapachowe gumki :D - spodnie narciarki - z paskiem pod stopami, nienawidzialam tego :D - poczatek lat 90, moj ojciec jezdzil czesto do Niemiec i mi stamtad przywozil kartony slodyczy niemieckich i furore wsrod dzieciakow robily Kinderki, czyli takie malutkie batoniki Kinder, wtedy byl szał na to u mnie w klasie, bo w PL nikt o tym nie slyszal. - mebloscianki oczywiscie, pamietamjak mialam takie lozko ktore sie otwieralo jak taki hmm..barek, czyli z gory do dolu i ono bylo polaczone z polkami i szafką, siara :D - lizaki kwiatuszki, pyszne byly, chyba 20 gr to kosztowało - byly takei wafelki w ksztalcie dlugiego trojkata w przezroczystej folii i na wierzchu naklejona zolta najlejka, nie pamietam nazwy ale to tez kosztowalo grosze Ehh to byly fajen czasy, milo wspominam dziecinstwo naprawde, nie bylo tyle rozrywek ale dzieciaki krecily z gowna bat na podworku, bawilo sie ciagle w co innego i nigdy, przenigdy nie bylo mowy o nudzie. a teraz? techno, disco, net i gg. ehhh :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość matris
to łóżko - półkotapczan - to chyba standard w poskich domach zaraz po meblach na wysoki połysk, które zreszta znow wracaja do łask, tylko design troche lepszy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tuli_panek
W stanie wojennym do sklepów spożywczych dwa razy w tygodniu (wtorki i czwartki) tzw. "drobnicę" przywozili, czyli towary "bezkartkowe". Były to np.: herbaty (Unung, Popularna, Madras, Yunan) kawa w ziarenkach (prawdziwa) kawa "Turek" (zbożowa) makarony (2-jajeczne) zapałki (często "przeciwpożarowe" bo niepalne) masło (solone) olej (śmierdzący) margaryna ("Palma") ser żółty (bez smaku). Przed sklepami ustawiały się długie kolejki. Zawsze dwie. Koleka z prawej była "normalna". Kolejka z lewej, to "kolejka bez kolejki" czyli kobiety ciężarne, matki z dzieckiem (często pożyczonym!) na ręku i inwalidzi o widocznym kalectwie. TO BYŁY CZASY...! Nasz kierownik pozwalał nam w czasie pracy na te zakupy wyskakiwać, bo po wyjściu z przychodni (po godz 15) to już nic nigdy nie było. Błagał tylko: dziewczyny, zdejmujcie przed stanięciem w kolejce białe fartuchy, żeby obciachu nie robić ! :D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
\"Za to byly cudne chinskie sukienki dla dziewczynek . Mialy piekne pastelowe kolory i wiekszosc z nich miala paseczek w pasie ,wiazany z tylu na kokarde.\" TAK!!! były śliczne, nie to co teraz - chiński badziew. ciekawe, że wtedy chińskie ubranka były ładne i nawet niezłe jakościowo... te sukieneczki miały hafciki, marszczenia, urocze kołnierzyki, bufiaste rękawki, no i jakość - w jednej sukieneczce potrafiłam ja chodzić, potem młodsza kuzynka, może potem jeszcze ktoś ją dostał. no oczywiście z gazetek zaliczyłam Misia, Świerszczyk i Płomyczek, jeszcze w latach 90-tych. a Świerszczyk to ostatnio w Empiku widziałam :D no i pamiętacie procesję na Boże Ciało? :) dziewczynki w krakowskim stroju, chłopcy w komeżkach z dzwonkami. jeszcze na pocz. lat 90-tych tak się chodziło, ale potem weszła moda na głupie białe/różowe/pastelowe \"amerykańskie\" sukienki, która wyparła stroje krakowskie :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katia30
Ale fajny topik....ile rzeczy sie przypomnialo....pamietacie takie witaminy musujace visolvit albo vibovit?...zamiast rozpuszczac w wodzie zjadalam je na sucho..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katia30
do rocznik 85...te wafelki trojkaciki nazywaly sie elitessen:) ja je kojarze juz z okresem licealnym...ale byly pyszniutkie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość myszzzz
katia 30 - ostatnio znalazłam te wafelki w jednym z supermarketów :D Kojarzą mi się z podstawówką i od razu kupiłam z 5, mimo że za słodyczami nie przepadam ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość katia30
moze mi tez uda sie gdzies je znalezc..chyba kupie z 15:) widzialam tez w sklepie klasyczne prazynki...moj przysmak z czasow kiedy o chipsach nikt nie slyszal...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciasteczko deserowe
'80 wiec dla niektorych to mlodka ;) ale pamietam chyba wiekszosc rzeczy wymienionych przez Was :D do szkoły chodziłam w znienawidzonym fartuszku z tarcza na ramieniu, miałam klej w szklanym sloiczku i takim gumowym korkiem - jezuuu jak to paskudztwo sie rozlewalo :O a jak juz zaschlo na tym korku gumowym to trzeba sie bylo znowu meczyc z przebijaniem :D i zeszyty niebieskie z pieczatką najczesciej krzywo zrobiona gdzie wpisywalo sie przedmiot i imie i nazwisko :D mialam tez te kolorowa chinska gumke, matko jak ona pachniala ! nic nia nie wycieralam !!! trzymalam ja tylko i wachalam caly czas :D no i naostrzyk do kredek, zwykla zyletke, ktora sie wymienialo jak sie stepila w takiej platikowej formie o ksztalcie gitary :D chodaki tez mialam ! ze 20 kilometrow kiedys w nich zrobilam :O nie wiedzialam,ze tyle bedziemy chodzic bo zabladzilismy gdzies w Czechach, ale o dziwo w ogole nogi mnie nie bolaly ! nie obtarlam sobie ich w ogole :D pamietam jak od babci dostalam moje pierwsze perfumy na gwiazdke - cztery maciupenkie buteleczki, wsyztskie pachnialy - a raczej smierdzialy tak samo ! :D ale kurcze to byly perfumy ! :D :D :D pamietam szampon Pollena, dopiero niedawno sie doweidzialam od jakiegos chemika, ze sklad wszystkich produktów Pollena (plyny do mycia naczyn, szampony itp) mialy ten sam sklad chemiczny :D :D :D pamietam tez jak moja starsza kuzynka kochala sie w piosenkarzu Alanie Michaelu i chcac zmazac jakies stare piosenki z kasety zeby nagrac cos radia przez cale 60 minut czy ile ta kaseta tam miala siedziala zamknieta w pokoju w totalnej ciszy bo nie szlo na naszym Kasprzaku zmazywac wiec musiala 'nagrywac' cisze :D masakra :D pamietam jak bylam mala i szlam z babcia na miasto zawsze kupowala mi wode z saturatora (ale wtedy jzu byly te plastikowe jednorazowe kubeczki ;) ) to i wode (zolta !) w woreczku uwielbialam :D moaj mama miala suszarke Farel, to byla tragedia :O byla tak goraca ze palila wlosy, trzeba bylo gdzies tak z kilometra suszyc wlosy :D mysmy opalali sie na zwykla margaryne :D a co do mokrej wloszki, wygladala jak trwala z drobnych loczkow tylko ze mokra :D nie wiem jak to robili bo moja kuzynka a potem (w zpozniejszych latach) kolezanka tez sobie zrobily i po paru dniach juz nie byly te wlosy 'mokre' tylko zwyczajna trwala :O Ja bym chciala zyc w latach 60-70 i nawet nie wazne czy tu w Polsce czy w Ameryce (jezeli tam to koniecznie w San Francisko lub NY ;) )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ciasteczko deserowe
aaaa i Vibovit pamietam !!!! tylko w aptece i chyba (a przynajmniej tak mowiono - byc moze dlatego, ze nie byl taki tani ;) ) mozna bylo go tylko raz na dzien spozyc. jadlam tylko i wylacznie 'na sucho', nigdy w postaci zadnego soczku, tylko slina palec sie zwilzalo i z tej torebeczki wyciagalo :D te kredki z misiem uszatkiem mialam i te zeszyty z papierem kolorowym :D Zawsze na swieta w szkole lancuchy z nich robilismy albo serwetki-wycinanki :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O te kredki woskowe ze slonikiem az sie plakac chce. Zwykle ,olowkowe byly z misiem Uszatkiem . Blok rysunkowy + wiekszy blok w teczce z raczkami . Gumki do mazania cudownie pachnialy. Piora chinskie . Kiedys chinskie wyroby faktycznie byly dobrej jakosc. Zbieralismy plakaty z \"Razem\" , \" Zarzewia\", \"Swiata Mlodych\" . Pozniej bylo Bravo kupowane na stadionie ,dla plakatow bo kto wtedy znal niemiecki. Komitet kolejkowy. Moja ciotka pracowala w sklepie RTV ,dostali 10 telewizorow kolorowych a kolejka na piec dni. Poluznialy kontakt w scianie i jak wlaczaly wtyczke to sie okazywalo ze telewizor \"nie dziala\" i sprzedawano go tylnymi drzwiami. Teraz Ci rodzice tacy panikarze ,dzieciaki maja komorki ,najlepiej jakby nie wylazily z domu , psikaja im lapska srodkami dezynfekujacymi ,do sznurowadel od butow maja przyczepione GPS. Paranoja. Moj rocznik (74) wychowal sie na ulicy/podworku. Wracalismy posiniaczeni ,brudni ale zadowoleni. Co chwile bylo slychac \"mamoooo , rzuc mi chleba z cukrem\" albo ciagle nawolywanie matek \" Kaaaasia , Macieeeeek do domu \".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pamiętam teżzz
Irysy Pyszne - moje ulubione (pakowane chyba w torebkach po 20 gram), do tej pory ich poszukuję. Jadłam je tonami. Pamiętam tez ryż preparowany.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość potem były kolorowe
kamyczki do jedzenia i ciagnące się tofi. Moja mama jak była na Węgrzech to przywiozła te kamyczki do jedzenia w srodku z orzeszkami ziemnymi i wtedy były modne takie węgierskie bluzki oraz komplety szalików i czapek (na czapce były jeszcze jakieś paski) - głównie kolor różowy i fiolet. Były też taki białe bluzki z deseniem we wzorki chyba w małe rombki czy zygzaczki w bladych kolorach - róż, niebieski, zielony, miały kołnierzyk i zapinane były na grzy takie guziczki. To już był koniec PRLU

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gosiiiiiik
i cukierki na wagę - takie czekoladowe małe gwiazdeczki :D i takie mini czekoladki- zapakowane jak normalna czekolada :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość potem były kolorowe
tak, takie mini czekoladki:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość lakier do paznokciiii
hihihihi kupowałam biały albo bezbarwny i wlewałam kolory z wkładów do długopisów :) to był myk granatowy lakier do paznokci - szok u wszystkich :):) rocznik 1970

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z błedami
te czapki z paseczkami u mnie nazywały sie kangurki :P to byl szał :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
melduje sie rocznik 67 :) Do tej super mieszanki wspomnień dorzucam jeszcze taki cymesik: oryginalne zagraniczne (pewnie z NRD) torby reklamówki , np. Montana, sprzedawane w moim Olsztynie przez babcie przy wiadukcie. Ależ były bajeranckie, nigdy sobie jednak takiej nie kupiłam, drogie były... :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×