Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nowa zonka

hej nowe żony czy jesteście zazdrosne o była żonę

Polecane posty

Gość a czasem
te drugie ,drugimi .trzecie trzecimi etc. etc buhahah :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość naprawdę wierzycie
jeśli Twój mąż obecny wział ślub koscielny z pierwsza żona, a rozwod potem tylko cywilny, to nadal jest mężem tej pierwszej, sakramentalnym jednym mezem jedynej żony, do smierci. i tak jest w 90% przypadkow, bo unieważnienia koscielnych malzenstw zdarzaja sie nader rzadko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość tak jestem zazdrosna
jest ze mna, ale trwa przy niej, mówi, że to przez dzieci ale ja wiem ze jest inaczej. Dzieci ma duże żona moze się nimi zająć ale on ciągle do nich wydzwania i jeżdzi, Nawet święta spedzał z dziećmi, a ja sama zdzieckiem siedziałam co to za mąz co zostawia zone samą w swieta Oni maja się dobrze i dziadków maja i ojca i matkę moje dziecko ma tylko mnie bo ojciec bardziej o byłe się martwi niż o nasze a dziadki nie chcą nas znać

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zwykle dziadkowie
akceptują wnuki, nawet wtedy, gdy nie akceptują kochanki (drugiej żony następnie) rozpieprzającej zycie rodzinne syna - trochę to dziwne... muszą Cię strasznie nienawidzić

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość DO NAPRAWDĘ WIERZYCIE
nie, kocnie, unieważnienia małżeństwa sa na porzadlku dziennym, wystarczy tylko trochę poczekać i zapłacić, nawet nie tak dużo :D czasem też z "pierwszą" był tylko cywilny, a z OBECNĄ koscielny, a czasem można zmienić wiarę - i co wtedy, uważasz, że w obliczu Boga facet będzie miał DWIE prawowite żony? czy jednak JEDNĄ? puknij się w czółko pusty człowieczku i zapytaj kogo uważa się w naszym państwie (państwie prawa) za żonę - obecną czy ta z która ma się rozwód? i żadne pieprzenie o pierwszych koscilenych niczego u nie zmienia, bo żona jest tylko JEDNA=OBECNA :D aha, jako była żona pamiętaj, że bierzesz na siebie grzechy byłego męża w połowie, a on teraz grzeszy codziennie z inną, ze swoją prawowitą żoną, nawet kilkarazy dziennie - nie zazdroszczę ci sądu ostatecznego :p

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ksiądz nie bóg
ksiądz udziela ślubu i ksiądz go unieważnia ksiądz=człowiek, nie Bóg! a wy robicie z tego podstawe swojej religii... proponuje poczytać Biblie, a potem pieprzyc o \"pierwszych i jedynych\" żonach skoro jednak kościół wymyślił UNIEWAŻNIENIE, to znaczy, że są takie przypadki, nawet całkiem sporo a TY \"pierwsza i najlepsza\" uważaj, bo byc może jak juz staniesz przed NAJWYŻSZYM to okaże sie, że Twoje małżeństwo tez było nie ważnie zawarte i całe życie Twoja dupa była nieczysta i żyła w grzechu :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość skoro już o biblia
to tam jest wyraźnie napisane, że zdrada współmałżonka rozwiązuje małżeństwo i koniec i kropka to jest ohyda i hańba w oczach boga i zdradzony partner może spokojnie się rozwieść i poślubić kiedyś tam inną osobę ALE! może też wybaczyć i pozostać, gdy zdradzający żałuje "grzechu" i stara się naprawić związek jeżeli wybaczy nie może tego wyciągać i gnębić tego "winnego" i wracać do tego tak robią np. świadkowie Jehowy... tylko katolicy muszą " szukać "powodów rozpadu związku, albo jego "nieważności", bo to nie jest rozwód!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kluczykdoserca
a czy może jest ktoś zazdrosny o byłą ale zmarłą żonę?? czy któraś z was doświadcza tego porównywania i jak sobie z tym radzicie??

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem drugą żoną
kochaną i rozpieszczaną zaakceptowali mnie synowie męża, polubili się z moim synem pierwsza żona męża gdzieś sobie żyje w Polsce, kiedyś wybrała alkohol i wolne życie, po wielu staraniach mąż się rozwiódł, sam wychowywał chłopców, ona ma ograniczone prawa, ale fakt, że nigdy nie szukała z nimi kontaktu, podobno raz kilka lat temu była na cmentarzu, widział ją ktoś z rodziny na grobie pierworodnego, pierwszy syn męża umarł w tym samym dniu w którym się urodził ona nie jest dla mnie zagrożeniem, mój mąż powiedział,że pierwsze lata po ślubie były całkiem udane, dopiero jej pęd do alkoholu i innych mężczyzn zniszczył związek ale pamiętam jak kiedyś pomylił się i nazwał mnie jej imieniem i mimo szczęśliwego życia coś mnie kolnęło w serce gdy zwróciłam mu uwagę, roześmiał się, że to nic wielkiego... bo niby nic... ale kolnęło...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja jestem zazdrosna
jak patrze na ich zdjęcia kiedy byli razem i kiedy mysle ze on był z nia jak rodziła dzieci:O zastanawiam sie wtedy czy bardziej kochał ja czy mnie????:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wytrych2
kluczyk do serca --- ja jestem w związku z wdowcem. Ech ... czasem to musze sie ostro w jezyk gryżć zeby czegoś nie \"wypalić\" jak słysze o zmarłej żonie. Wiem.. nie powinnam byc zazdrosna bo ona mi bezpośtrdnio nie zagraża ale ... czasem mój partner wtrąci jakieś zdanie o ich wspólnym zyciu lub tylko o niej i ... az mi sie serce sciska. Juz teraz na moje uwagi aby przestał mnie porównywać nie robi tego lecz oni byli dobrym, szczęsliwym małżeństwem, tak wynika z jego opowieści i ja czasem czuję tę cholerną zazdrość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mizi69
nie m o kogo byc zazdrosnym.............nie jest warta,nic.............nawet wspomnienia...............

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mizi
to strasznym prostakiem musi być Twój miś, jak ożenił się z byle kim:):):) Ciekawe jak Ty wyglądasz a może on gustu nie ma, a Ty lustra:):):)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do mizi
a wzięłaś co popadło, bo się bałaś być sama:):):).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do jestem drugą żoną
mój też ratował siebie i dzieci, jego piewsza żona przegrała z alkoholizmem. Rozwód z jej winy, ograniczone prawa rodzicielskie na chłopców... ale też bywało kilka razy, że pomylił imię na początku związku i bardzo bolało.I dziwię się tym pyskatkom, które tak plują na te byłe żony, przecież kiedyś ich facet je kochał, przytulał i były ważne, to się skończyło, ale powinno się pamiętać piękne chwile i nie myśleć o tym co wstrętne w przeszłości. Jeżeli Wasi mężowie tak obrabiają tyłki byłym, to po prostu zauważyli, że Wam to potrzebne do szczęścia, do bycia tą lepszą. Mój mąż powiedział o przykrych sprawach, ale też powiedział, że kiedyś ją kochał i urodziła mu dzieci, których pragnął, które planował. Teraz kocha mnie, jesteśmy szczęśliwi, jego synowie mówią do mnie mamo, ale wcale nie będę tu przysięgała, że wszystko się ułoży i już do śmierci będziemy razem, bo życie nie jest takie proste, mam tylko nadzieję, że tak będzie i staram się żyć szczęśliwie.A teściową mąż poprosił (po mojej uwadze), by schowała jego zdjęcie ślubne z pierwszą żoną, bo pokazywała na różnych imprezach rodzinnych zdjęcia tych swoich ukochanych synków (3 :D ), a w ramkach miała akurat te ślubne. Jakoś to przeżyłam, nawet żona jednego najstarszego brata zwróciła jej uwagę, ale to nie było złośliwe, teściowa to starsza pani i czasami coś tam powie, sama widzę, że mnie lubi. Pozdrawiam Cię druga żono i pozdrawiam inne drugie żony... i nie oceniajcie tak jednoznacznie tych pierwszych, pamiętajcie, że to przeszłość, ale i w tej przeszłości były chwile ważne i piękne dla Waszych mężów, przecież nie żyli wszyscy z potworami - ylko z normalnymi kobietami. A odbierając całą cześć ich pierwszym żonom odbieracie też godność swoim mężom.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do jestem drugą żoną
ujełaś to pięknie, szkoda, że mi szczęście nie dopisało i nie trafiłem na Ciebie:):). Drugie żony (moja) myśli i chce, żebym tak robił i im częściej mnie zmusza, tym mniej mam do niej szacunku i tracę go do samego siebie. Przecież to głupie czego wymagją drugie żony od nas i same niszczą to szczęście, do którego ślepo biegliśmy mając chwile słabości w naszym życiu. Moja druga żona jest zazdrosna. Nie potrafi się pogodzić z tym, że żyłem z pierwszą, że urodziła mi wspaniałą córkę, że jestem jej za to wdzięczny. Była moją zoną przez 17 lat, sam sobie ją wybrałem, kochałem ją i przeżyłem z nią wiele pięknych chwil. W zasadzie jakby nie patrzeć, przeżyłem z tą kobietą większość swojego świadomego i dorosłogo życia. Nasze drogi się rozeszły. Zostawiła w mojej głowie wiele miłych wspomnień i chwil. Przyznam się, że nasze małżeństwo rozpadło się, bo ją zdradziłem. A moja druga żona cały czas chce być zapewniana, że ona to ta jedyna. Czyli mam jej powiedzieć, że nigdy nie kochałem matki, pierwszej żony, córki, koleżanki w przedszkolu i w szkole... Taka walka na dłuższą metę jest wyczerpująca. Przyznam się jeszcze, że często myślę o swojej pierwszej żonie i córce. Ta walka i zazdrość o ex Was niszczy. One są naszą częścią życia i musicie się z tym pogodzić. Co mam powiedzieć swojej obecnej żonie żeby była zadowolona, że jak kochałem się z pierwszą i moja córka została poczęta, to już myslałem o niej!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ja też jestem drugą żoną
nie zdecydowałabym się na faceta, gdyby mówił źle o pierwszej, bo to jest płytkie, nie dowartościowałbym się tym, wręcz by mnie to odpychało. Miałam męża, którego też wspominam niekiedy, bo przecież jak piszecie coś ze swoimi byłymi się przeżywało i to jest nieuchronne, więc ja nie jestem zazdrosna jak coś on wspomina o swojej ex, lubię gdy mówi o niej dobrze, bo tylko wtedy sobie myślę, że ja chyba muszę być super, skoro mnie wybrał i zechciał być ze mną, gdyby błotem ją obrzucał to pewnie bym się brzydziła siebie, że z nim coś nie tak musiało być. Pozdrawiam wszystkie ex, a te co zostały oczerniane przez byłych niech wiedzą, że związali się z wyjątkowymi zakompleksiańcami, nic nie wartymi, którym jest to potrzebne. Każda normalna kobieta chce być i czuć się atrakcyjna, jeżeli zwiąrze się z człowiekiem a nie gadem, który wykorzystał poprzedniczkę!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wcale sie nie dziwie
17.04.2009] 21:30 [zgłoś do usunięcia] do jestem drugą żoną nie dziwie sie ze druga zona jest zazdrosna. sam zobacz co piszesz....to Ty zdradziłeś żone i przez to rozpadło sie twoje małżeństwo.....w iinym przypadku pewnie bylibyscie razem. A ta druga ma byc zastępczynia tej pierwszej? kogo chcesz oszukac? jak sie znajduje swoja miłośc w życiu to sie dba o nia całe życie. nie wierze w pare miłości w zyciu.......zawsze jest ta jedna jedyna osoba...pierwsza lub druga albo trzecia...... całe szczescie ja jestem druga żona ale jedyna miłóścia mojego męża...pomimo tego, ze z tamta ma dzieci.....Nie wiesza na niej psów, mowi tylko ze sie pomylił i było mu źle.....dziecmi sie zajmuje...... i nigdy nie pomyłił mojego imienia .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do wcale się nie dziwię
to jest twoja wiara ale nie musi byc wiarą wszystkich. Jesteś druga więc sobie tłumaczysz tak jak ci wygodniej. Ja sama kochałam szczerze dwóch mężczyzn i mam nadzieję, że jeszcze pokocham trzeciego. Negowaniem przeszłości mężźa niczego nie osiągniesz. Świadczy to tylko, że jesteś zakompleksioną, małą osóbką, która musi upodlić stare, żeby czuć się lepiej ze sobą. Twoja sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zaplatany facet
ciekawy temat, mnie rozczarował drugi zwiazek, gdybym mógł cofnąc czas ale nie moge

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wcale sie nie dziwie
ja nie neguje miłości ....po prostu pisze to co mówi mój mąż.....oczywiscie zaraz moze powiesz , ze mój mąz to kłamca. A ja wiem ze miłośc jest jedna jesli sie jej doświadczy......jesli jej nie mam to wydaje sie ze mozna kochac i 10 razy. Mozna pokochac inna osoba ale juz nie tak mocno...inaczej jestem druga ale byłam i pierwsza zona. I nigdy nie myślę o mmoim pierwszym męzu w taki sposob w jaki ktos tu mysli o swojej pierwszej zonie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inaczej nie znaczy gorzej
nie twierdzę, że twój mąż jest kłamcą, tylko, że mówi ci to, co chcesz usłyszeć, bo dajesz mu sygnały ( a może mowisz wprost) jaka wersja prawdy cię interesuje i jaka cię zadowoli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inaczej nie znaczy gorzej
mÓwiąc w skrócie - mówi, że było mu źle - bo pewnie tak było - w ostatnich dwóch latach małżeństwa. A to co było dobre przemilcza, żeby cie nie ranić - bo Cię kocha - inaczej niż pierwszą żonę, ale czy to znaczy, że lepiej lub gorzej? Tamten związek miał inne podstawy a ten inne. Trudno, żeby tak samo kochać dwie zupełnie różne osoby w zupełnie różnych okolicznościach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wcale sie nie dziwie
a co Ty mozesz wiedzieć?:) To Ty sobie budujesz jakies wyobrazenie na moj temat i temat mojego drugiego związku. wiem ze jestem ta jedyna a była żona jest matka jego dzieci i żyła z nim iles tam lat. On tego miło nie wspomina. ja sie nie wypytuję a on sam o tym mówi. nie weim dlaczego mnie atakujesz.....chyba za to że nie podoba mi sie, ze facet wyżej zyje z inna kobieta a kocha prawdopodobnie jeszcze pierwsza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inaczej nie znaczy gorzej
A dlaczego ci się to nie podoba i go atakujesz? Twoja prawda jest jedynie słuszna? Ludzie popełniaja błedy - jedni wybierając pierwszą żonę a ijeszcze większy drugą? tak trudno ci to przyjąć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość inaczej nie znaczy gorzej
a Wyobrażenie to mam na twój temat. Zachowujesz się dokładnie tak jak żona faceta którego skrytykowałaś. :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a jak to było z tobą i twoim
pierwszym mężem. Tamtego kochałaś czy tego? Bo przecież kocha sie tylko raz. Z którymś byłaś/jesteś z wyrachowania lub głupoty, bo przecież nie z miłości, prawda? Więc albo tamtemu zabrałaś kawał życia albo zabierasz temu. Bo przecież któregoś z nich nie kochasz na pewno. Ale skoro tamtemu, to chyba nie masz prawa mieć o nic pretensji ani się źle wyrażać, bo sama nie byłaś w niczym lepsza.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wcale sie nie dziwie
nic Ci do mojego zycia:) Nie jestes moim spowiedznikiem ani psychologiem, wiec nie zaspokoje twojej ciekawości:p skoro uważasz ze to ok, ze facet kocha inna a zyje z inna to Twoja sprawa. nie zalezy mi na przekonaniu Ciebie. Masz prawo tak uważać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dlaczego kiedy druga, obecna żona pisze, że jest jedyną miłością i że pierwsze małżeństwo jej męża było pomyłką to od razu podnosi się larum, że to jest \"negowanie przeszłości\"? gdyby wszystko było w życiu schematyczne i gdyby to pierwsze żony zawsze były wielką miłością, to po pierwsze nie byłoby tylu rozwodów a po drugie nie byłoby tylu szczęśliwych kolejnych małżeństw a prawda jest taka, że tak samo jak zdarzają się szczęśliwe pierwsze związki trwające do śmierci, albo mniej szczęśliwe zakończone rozwodem ale takie do kórych się wraca i miło je wspomina -tak samo zdarzają się też pomyłki życiowe, błędnie zawierane małżeństwa (również - a może przede wszystkim - te pierwsze, młodzieńcze, bez doświadczenia) oraz miłości, które przychodzą później, wraz z kolejną kobietą powody stawania na ślubnym kobiercu są tak różne i indywidualne (od ciąży i presji rodziny czy społeczeństwa do zwykłej intersowności lub desperacji staropanieńskiej/kawalersjiej), że głupotą jest wmawianie wszystkim, że WSZYSTKIE pierwsze małzeństwa to wynik wielkiej niepowtarzalnej miłości - głupotą na tyle żenującą w ustach byłej żony, że każdy kto popatrzy na zakończenie tej niepowtarzalnej miłości (zdrada, brak zaufania, ból, porzucenie=rozwód) nie widzi w tym związku żadnej wielkiej miłości - widzi uczucie, może zauroczenie, czasem \"wpadkę\" ale miłości nie dla mnie absurdalna i śmieszna jest dyskusja obecnych żon, będących w szczęśliwych wieloletnich związkach, które nie potrzebują udowadniać swojego szczęścia, bo widać je gołym okiem z kobietami, które mimo tej oczywistości każda wypowiedź podważaja i obalają, wytaczając kontrargumenty na które powązny rozmówca może reagować jedynei smeichem no bo jak tu brac poważnie wypowiedzi kobiet, których małżeństwo dawno sie rozpadło (z takiego czy innego powodu), nie przetrwało, okazało się za słabe, zabrakło w nim uczucia, które mogłoby te wszystkie problemu przezwyciężyć a one wciąż krzyczą głosno, że to ich związek był najlepszy i to ich miłośc była tą \"jedyna i najprawdziwszą\" to właśnie młodzieńcze zauroczenie, które nie przetrwało do dziś nazywacie \"wielką iłością\"? związek którego już nie ma i który okazał się na tyle słaby czy nieważny, że żadno z was nie potrafiło go uratować jest dla was \"udanym małżeństwem\", lepszym niż to które trwa? i jak tu się nie uśmiechnąć? bo o ile każdy może uwierzyć, że istnieją związki do których mimo rozwodu się jednak wraca i wspomina się je ciepło, o tyle chyba duzo trudniej jest uwierzyć, że zawsze są to te pierwsze związki jak również w to, że pierwsze związki są zawsze właśnie takie, zawierane tylko z wielkiej miłości dlaczego tak łatwo jest wszystkim byłym żonom uwierzyć, że te drugie małżeństwa są gorsze i mniej udane, skoro rzeczywistość pokazuje jednak, że to właśnie kolejne związki są bardziej świadome i dojrzałe, to one przechodzą próbę czasu, bo partnerzy dużo lepiej potrafią sobie radzić z problemami, wiedząc już czego się spodziewać - często to właśnie kolejne małżeństwa trwają do śmierci i są szczęśliwe - nie świadczy to według was o miłości właśnie? czasami zdarza się, że pierwsze małzeństwo jest tym jedynym, zawartym z prawdziwe miłosci które pomimo niedojrzałości, burz i niepowodzeń trwa do końca życia - ale nawet czytając kafeterię, widać, że nie sa to częste prrzypadki, bo wtedy raczej takie małżeństwo nie kończy się rozwodem jeśli kończy się rozwodem, w większości przypadków znaczy to jednak, że to małżeństwo wcale nie było wielką i niepowtarzalną miłością, tylko zwykłym przeciętnym związkiem, który nie był na tyle silny, żeby przetrwać i dopisywanie do tego przeciętnego związku, którego juz nie ma, do którego nikt nie wraca i o którym wszyscy starają się zapomnieć ideologii jest udowadnianiem na siłę tego w co nikt tak naprawdę nie wierzy zupełnie nie rozumiem gloryfikacji związków, których już nie ma, które nie przetrwały próby czasu, nie podołały problemom i okazały się za mało silne, za mało kochające i za mało dojrzałe zupełnie nie rozumiem postawy, kiedy pomimo tak oczywistych faktów i oczywistego końca związku, byłe żony wciąż wmawiają wszystkim dookoła, że to one były największą miłością i to ich małżeństwa były najlepsze :o przecież już samo postawienie tych dwóch oświadczeń w przeszłości przeczy samej idei prawdziwej miłości i udanego małzeństwa!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość większość byłych żon wcale
tak nie twierdzi. One tylko wiedzą doskonale, jak było zanim sie popsuło. I jak jakaś paniusia pisze, że jej mąż był z była ZAWSZE nieszczęśliwy, podczas gdy była pamięta jak na początku była między nimi dzika namiętność, wspólne pasje, dorabianie się, planowanie dzieci, czułość, walka z rodzicami nie akceptującymi związku - to trudno się dziwić, że się oburzają. Bo niby jakim prawem, koś neguje coś, co w jej życiu było wartościowe i cenne? Bo się skończyło? Wszystko kiedyś mija, także miłość. I tylko o klasie ludzi świadczy jak to się odbywa. I czy to daje prawo drugiej żonie lub mężowi negować szczerość tego co było kiedyś? A czy drugie związki są takie cudowne? Biorą z się z czystej miłoścoi? To ciekawe, bo większość znanych mi drugich związków bierze siuę właśnie ze zdrady, kłamstwa, podłości i ohydy. Werwnętrznej ohydy kobiet i mężczyzn, którzy sami są podli i w swej podłości próbują jeszcze umniejszyć tym, których skrzywdzili. To odrażające, ale skoro was uszczęśliwia, to sobie bądźcie szczęśliwi. Dziwne tylko, że jeśli ludzie się nie zmieniają i znie zmieniają swoich uczuć, to jak możecie być z kimś to w taki ohydny sposób traktuje ważną część swojej przeszłości? Bo to tylko o nim świadczy, nie o osobie, którą opisuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×