Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość nowa zonka

hej nowe żony czy jesteście zazdrosne o była żonę

Polecane posty

Gość +kobieto jestes
chora na głowę:O wyobraz sobie ze w moim pierwszym małżenstwie nie było niczego fajnego. przeciez nie bede miło wspominąc kliku chwil skoro prze 15 lat było dno. nie kazda zona czy mąz ma co wspominać....a jeszcze jak porówna to zycie do obecnego udanego zwiazku to o czym tu mysleć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wcale sie nie dziwie
za to Ty wiesz czy mój mąz był czy nie był szczesliwy:D i wiesz tez czy jego była zona była szczesliwa??? hmmmmm... to wiesz wiecej niz ja;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do + kobieto jesteś
No na głowę to chyba ty jesteś chora, skoro przez 15 lat tkwiołaś w czymś, co prezentowało sobą samo dno. zapewne mocno się do tego dna przyczyniałaś. Jak to mówią, z kim sie przystaje Do wcale się jie dziwię - na pewno twój były mąż był nieszczęśliwy z taką miłośniczką brazylijskich seriali, co to kocha tylko raz więc w oczekiwaniu na wielką miłość marnuje komuś życie. Bo przecież go nie kochałaś, obecnego kochasz :-O.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wcale sie nie dziwie
alez czuje sie obrażona:D Z tego co piszesz wynika, że liczysz na to,że twoj były mąż bedac z inna kobieta i kochajac sie z nia bedzie myslał o Tobie????? pozdrawiam i

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do + kobieto jesteś
Z tego co piszesz wynika, że cierpisz na zanik mózgu. Z moim eks mężem łączy mnie już tylko dziecko. Ja mam swoje życie a on swoje. Ale jakby jakaś z jego panienek przyszła i mi powiedziała, że to co było między nami 15 lat temu to było nic, to jak nic bym jej puściła taśmę z tego "niczego", którą sobie nagraliśmy w czasie, gdy było nam ze sobą "tak strasznien źle" :-D.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bardzo bardzo nieuczciwe jest to kiedy jedna osoba żyje z kims a mysli o innej. -> a ja uważam-> zgadzam sie z Tobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość iditaaaaaaaaaaaa
zaplatany facet trzeba bylo myslec glowa a nie hujem;))a ni kochanke znalazl a tera kha ex zone - baran

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dowcip polega na tym
że jedynymi osobami, które myślą o innych jesteście wy same, drugie żony. Albo domagając się zapewnień, że jesteście jedynymi w porównaniu do byłych, albo tkwiąc w nieudanych związkach z osobami których nie kochałyście jak dwie pisujące tu wcześniej. Mężczyzna, który opisal przypadek swojej drugiej żony wcale nie twierdził, że myśli o pierwszej. Po prostu gość nie chce ulec paranoi drugiej i przyznać, że z byłą żoną NIC go NIGDY nie łączyło. Łączyło, minęło i tylko druga żona doszukuje się czegoś czego nie ma, powodując frustrację i w efekcie niezadowolenie z wyboru drugiej żony. Ja byłam w kilku związkąch, dwóch z mężczyzn z którymi byłam kochałam bardzo. Ale w życiu by mi nie przyszło do głowy myśleć o byłym, gdy kocham już innego. W życiu by mi też nie przyszło do głowy zrobić z pierwszej miłości wielkiego nic, skoro był czas, gdy jego osoba mnie uszczęśliwiała. Tylkom osoby wyjątkowo niedojrzałe emocjonalnie i zakompleksione nie potrafią odróżnić przeszłości od teraźniejszości, dopatrywać się wszędzie podstępu, zdrady - no chyba że z własnego doświadczenia - każdy sądzi według siebie :-D. Przeszłości nie da się wymazać, ona nas kształtuje. Ja np lubię swoją przeszłość, chociaż były w niej bardzo bolesne momenty. Ale nigdy np, nie wyrzuicam zdjęć - mam kolekcję fotek moich byłych chłopaków, filmy z wesela, chrzcin, zdjęcia na których całuję się z jednym chyłopakiem, drugim...mężem. To moje życie, ukształtowało mnie. A czy to oznacza, że kochając się z jednym myślę o innym? Bzdura!!!! Czy kochając jednego pogardzam byłym? Bzdura!!!! To tylko o mnie by świadczyło, gdybym tak robiła. "wcale się nie dziwię" to przykład właśnie takiej nieuczciwości - twierdzi, że kocha się tylko raz, a dwa razy wyszła za mąż - więc albo nam wciska kit albo sobie samej i jeszczenie umie odróżnić przeszłości od przyszłości wmawiając mi, że chcę czegoś od eksa co ona sobie wyobraża w swoim zakompleksionym móżdżku :-O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale dlaczego tak obrażasz inne kobiety? a gwoli tego, że facet myśli o swojej żonie byłej ....\"Przyznam się jeszcze, że często myślę o swojej pierwszej żonie i córce\" , więc czytaj uwazniej. I jak czytam to tylko z Ciebie jakis jad sie sączy. Daj juz spokój i nie opowiadaj swojego zycia. Topik jest skierowany do nowych żon.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dowcip polega na tym
topik jest skierowany do wszystkich i każdy może się wypowiadać. A dlaczego miałby nie myśleć o swojej przeszłości i o swoim dziecku? Bo druga żona sobie tego nie zyczy? To jej problem, że nie dojrzała do związku z człowiekiem po przejściach. Sama się zastanów nad sobą. To, że myśli, nie znaczy, że ma to podtekst seksualny czy nawet wiąże się z żalem. Mają wspólną przeszłość i także część wspólnej przyszłości - poprzez łączące ich dziecko - siłą rzeczy będą się widywać już zawsze. Będą wspólnie się cieszyć z narodzin wnuków. To ICh ŻYCIE. Ma wymazać z pamięci dziecko, bo druga żona sobie z tym nie radzi? Nie rozśmieszaj mnie. Jad to tu neksie toczą niedojrzałe i niepewne siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do: większość żon wcale jak może zauważyłaś, ja do tej \"większości\" wcale nie piszę :o piszę do tych, które sie oburzają, że ktos smie uważać ich byłe małżeństwo za nieudane, chociaż to one często same wniosły pozew, i że jakaś kobieta śmie uważać się za szczęśliwą z ich byłym mężem, kiedy to przecież nie możliwe, skoro im się wcześniej nie udało... a co do tego twierdzenia, że na początku było tak cudnie, ale się popsuło (co dla mnie świadczy o tym, że jednak małżeństwo nie było do końca udane - początki zazwyczaj są ok i trudno na tej podstawie oceniać całość związku)- widzisz, czasami byłe żony wierzą, że ich małżeństwo było cudne do momentu kiedy nie wyszła na jaw zdrada i wcale nie przekonuje ich fakt, że mąż od kilku lat ma kochankę i on wcale tego małzeństwa za \"cudne\" nie uważa nie zawsze było cudnie - czasem to, co dla Ciebie było walką o miłość i budowaniem uczucia, dla męża było wyłącznie męczarnią, poddaniem się, ponoszeniem konsekwencji błędnego wyboru lub innym rodzajem poświęcenia dla dobra dziecka czy dla świetego spokoju - przecież nie zawsze ludźmi kierują te same wybory i te same pędy, nawet jeśli oboje znajdą się w podobnej sytuacji, każde z nich może trwać z zupełnie innych przyczyn, prwda? bo przecież chodzi właśnie o subiektywny odbiór tego co było - skoro jeśli czyjś mąż twierdzi, że jego poprzednie małżeństwo to wileki błąd i pomyłka - co niekoniecznie przecież musi być prawdą, to tak samo kiedy jego była żona uważa, że ich małżeństwo było cudne i udane, nie znaczy wcale że tak naprawdę było, prawda? dwoje ludzi w tym samym związku może zupełnie inaczej go odbierać - jedno będzie tryskało szczęściem drugie bedzie umierać i czuć niedosyt - dlatego głupotą jest przekrzykiwanie obecnych żon, że mówia nie prawdę - ich tam nie było, one tylko powtarzają słowa waszego byłego męża, który najwyraźniej ma zupełnie inne zdanie o waszym byłym małżeństwie niż wy nic w tym chyba dziwnego, gdyby wasz były mąż uważał się w tamtym związku za tak samo szczęśliwego jak wy, wasze małżeństwo nie zakończyłoby się przecież rozwodem jeszcze jedno: piszesz: \"I czy to daje prawo drugiej żonie lub mężowi negować szczerość tego co było kiedyś?\" powtarzam jeszcze raz - osąd obecnej żony na temat waszego byłego małzeństwa bierze się WYŁĄCZNIE z tego co mówi jej o tym związku wasz były mąż...jej tam nie było, on TAK czy jeśi on ma inne zdanie niż Ty to od razu musi być \"nieszczery\"? \"Dziwne tylko, że jeśli ludzie się nie zmieniają i znie zmieniają swoich uczuć...\" dlaczego zakładasz, że \"ludzie się NIE ZMIENIAJĄ\"? przeciwnie, od wieków każdy twierdzi, że zmieniają się, dojrzewają, uczą - na tym polega życie \"... to jak możecie być z kimś to w taki ohydny sposób traktuje ważną część swojej przeszłości?\" no właśnie i tu poraz kolejny wkracza subiektywizm - to, że coś było \"ważne\" dla Ciebie, nie znaczy wcale, że było ważne dla innych być moze wcale nie było ani ważne, ani udane ani wyjątkowe może było poprostu nijakie, zwykłe i bez znaczenia i nie ma co dopisywać do tego wielkich słów

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jestem byłą
jedna z was napisała, że "Mają wspólną przeszłość i także część wspólnej przyszłości - poprzez łączące ich dziecko - siłą rzeczy będą się widywać już zawsze. Będą wspólnie się cieszyć z narodzin wnuków. To ICh ŻYCIE" B Z D U R A...BZDURA!!! sama sobei to chyba wmawiasz... łączy cię z byłym tylko dziecko, nie wasze życie... mnie z byłym nawet dziecko nei łączy, bo były ma swoją rodzinę, ma dzieci i tam się spełnia jako ojciec i mąż, jestem pewna, że nie żyje przeszłością, bo nie ma do czego wracać, tak samo jak i ja... u nas nie było nigdy wielkiej miłości - była wpadka, był ślub i tyle z małżeństwa rozwód po dwóch latach, o dziecku zapomniał - nigdy mnie nie kochał, nie kochał dziecka, przykre to, ale chyba nie dziwne "siłą rzeczy będa widywac się już zawsze" kolejna BZDURA!! piszesz o sobie a głosisz to jak prawdę powszechna - ja swojego byłego nie widziałam od 20 lat, na wnuki czekałam sama, on nawet nie wie że są - faktycznie połączeni na zawsze :D :D ja uważam ma rację, sa różne przypadki i historie, to, że u jednaj z was tak się ułożyło, nie znaczy że staje się to regułą, bo reguł nie ma, a jeśli mówić o regułach, to jednak pierwsze małżeństwa są w większości wynikiem wpadki i błędów młodości, jak u mnie i najczęsciej się te błędy jednak kończa rozwodem... :o :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podobno najszczęśliwsze są
trzecie małżeństwa. Pierwsze to wynik młodzieńczych miłości i wpadek. Drugie są budowane na zdradzie i kłamstwie _ jeszcze gorszy fundament niż przy pierwszym. Dopiero trzecie jest naprawdę efektem dojrzałej miłości, tyle, że niewiele osób ma odwagę dwa razy przyznać się do błędu i zaczynać od nowa po raz trzeci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość podszywaczko jedna
najszczesliwsze sa małzęnstawa wtedy jesli trafi sie na swoją \"drugą połowe\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dżisus
ale teoria z tym trzecim. a ja słyszałam, że czwarte: bo dopiero wtedy człowiek jest prawdziwie dojrzały i wie i czego nie chce i czego chce. :) żart to oczywiście a co do pierwszego małżeństwa: mój mąż twierdził i być może twierdzi (bo nie mamy juz kontaktu), że było wspaniałe. dla mnie było beznadziejne. mało co mam z niego fajnego do wspominania i jest dokładnie tak jak pisze \"a ja uważam\". mojego obecnego męża do tej pory boli głowa jak ma mieć kontakt ze swoją byłą żoną (a kontakt miec muszą ze względu na dziecko), z nerwów, bo kobieta zawsze, ale to zawsze ma jakieś pretensje, awantury i mój mąż mówi, że przez całe ich 2.5 letnie małżeństwo było takie piekiełko (jak to zwykle bywa w małżeństwach wymuszonych ciążą). i my tacy obydwoje z odzysku :), z recyclingu jesteśmy niebotycznie szczęśliwi od lat prawie 10 i każde z nas z ręką na sercu powie, że jesteśmy dla siebie jedyną i największą miłością w życiu ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
i może dlatego te trzecie są najszczęśliwsze - bo jest ich najmniej... no a jeśli znów coś pójdzie nie tak, to już tylko chyba nieliczne wyjątki mają odwagę zaczynać poraz czwarty ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dowcip polega na tym
do jestem była - masz rację, nie ma reguł. To, że twój eks się wypiął na dziecko i ciebie nie kochał, nie znaczy, że wszyscy tak postępują. Nawet pomimo rozwodu. Są ludzie z klasą i szalety. A ja uważam - To, że w małżęństwach się psuje to nie dowód, że jednej ze stron nie grało coś od początku. to są właśnie pobożne życzenia osób niedojrzałych - zanegować wszystko w całości. No i wreszcxie nie mogę pojąć, że tak łatwo akceptujecie to, że ktoś był kilkanaście lat w związku, który uważał za żly, starał się, by druga strona uważała go za dobry - jest więc obłudny i coś z tego miał, skoro w nim był. A wy nie oceniacie tej osoby, która oszukiwała, tylko tę osobę, która była w tym związku szczera i ostatecznie to ona najbardziej straciła - bo inwestowała czas i uczucia a ktoś to brał, wykorzystywał i jednocześnie tworzył sobie coś alternatywnego wiedząc, że i tak sobie pójdzie. Naprawdę można bez cienia wątpliwości uważać kogoś takiego za wspaniałego i go kochać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do dowcip polega na tym...cały sęk w tym, że oprócz Ciebie nikt nie ocenia:) a jesli nawet by to robił to może oceniać tak jak jemu sie podoba. Nie przyszło Ci do głowy, że ktoś tkwi w zwiazku bo jest w sepresji, bo sie boi, bo nie ma środków do zycia. jest wiele takich powodów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
u mnie tez tak było, że ja nie mam czego wspominać a mój były mąz uważa , że spedził ze mna najszczeliwsze chwile. I naprwde nie mam pojecia dlaczego tak uważa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do: dowcip polega na \"To, że w małżeństwach się psuje to nie dowód, że jednej ze stron nie grało coś od początku\" podobnie jak to, że na początku było fajnie nie jest dowodem na to, ża małżeństwo było udane :-) \"to są właśnie pobożne życzenia osób niedojrzałych - zanegować wszystko w całości\" czy Ci się to podoba czy nie, małżeństwo jednak traktowane jest jako CAŁOŚĆ, więc jeśli fajna znajomość przeradza się w piekło i kończy rozwodem, nikt normalny tego związku jako \"cudny\" nie oceni i nie będzie wychwalał tych fajnych początków, prawda? \"No i wreszcxie nie mogę pojąć, że tak łatwo akceptujecie to, że ktoś był kilkanaście lat w związku, który uważał za żly, starał się, by druga strona uważała go za dobry - jest więc obłudny i coś z tego miał, skoro w nim był\" Kochana, nie zawsze tym co trzyma partnera w małżeństwie jest miłość do żony/męża - czasami (nawet często całkiem) ludzie tkwią w beznadziejnych związkach ze względu na dzieci, majątek, opinię, rodzinę, strach przed zaczęciem od nowa, zobowiązania, chomika itp. trzeba być wyjątkowo zamkniętym na świat, żeby twierdzić, że każde małżeństwo łączy tylko wielka miłość i żadne inne rzeczy...naprawdę nie znasz takich przypadków, kiedy ludzie są ze sobą mimo że \"miłość\" dawno minęła, że nie łączy ich żadna wspólna pasja, mijają się w korytarzu i nie mają ze sobą o czym rozmawiać? NIE WIERZĘ \"A wy nie oceniacie tej osoby, która oszukiwała, tylko tę osobę, która była w tym związku szczera i ostatecznie to ona najbardziej straciła - bo inwestowała czas i uczucia a ktoś to brał, wykorzystywał i jednocześnie tworzył sobie coś alternatywnego wiedząc, że i tak sobie pójdzie\" widzisz, cały dowcip polega na tym, że nikt nikogo nie ocenia indywidualnie i temat wcale nie brzmi: \"kto był lepszym małżonkiem - on czy ona\" temat jest o zazdrości i o ważności małżeństwa jako całości i niestety, jakkolwiek by sie oboje małżonkowie w tym byłym związku nie zachowywali, to jest to wyłącznie potwierdzenie tego co napisałam wcześniej - oboje mieli inny powód tkwienia w takim małżeństwie i nie ma co strzępić sobie nerwów na udowadnianie czyj powód był bardziej szlachetny małżeństwo nie zadziałało jako całość, coś się po drodze popsuło albo było nie tak od samego początku i bez względu na ogrom popełnionych błędów i na to kto bardziej zawinił wynik jest jeden - rozwód jedyne co ja staram się pokazać, że ten rozwód nie jest skutkiem wielkiej miłości i cudnego związku, jak to niektóre z byłych żon starają się wszem i wobec udowodnić i na koniec jeszcze, dziwisz się: \"Naprawdę można bez cienia wątpliwości uważać kogoś takiego za wspaniałego i go kochać?\" ano można, dlatego, że każda żona kocha swojego męża na podstawie tego jakim on jest mężem DLA NIEJ, a nie jakim był kiedyś dla innej kobiety - to chyba najzupełniej normalne? spodziewasz się, że żona bita przez męża będzie opowiadała jaki to on dobry i delikatny, tylko dlatego, że poprzedniej/następnej żony nie uderzył ani razu? zazwyczaj ludzi oceniamy za to, jacy są dla nas i to dotyczy każdej sfery życia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ale też bywa
ale macie teorie oderwane od życia a jeśli małżeństwo jednak jest udane, w takim sensie że również ten mąż jest zadowolony i spełniony i kocha żonę , jak sam twierdzi jest szczęśliwy i nie zamierza rezygnować z tej żony i szczęścia jakie ma z nią.....a jednak dlaczego zakładacie że dla zdradzacza , zdrada i boczne życie wynika z tego że jest nieszczęśliwy w małżeństwie z żoną? Bo czy on zdradza kosztem swojego szczęścia? Ależ nie, w jego puli posiaDANEGO SZCZĘŚCIA NIC NIE UBYWA................przecież on do zasobu posiadanego szczęścia i miłości ...dodaje....dodatkową pulę szczęścia i przeżyć uzyskanych od bocznej kobiety...kochanki typowa mentalność poligamisty...nie ogranicza się do jednej kobiety...a nawet wszystkie kocha bo niekoniecznie zdradza z powodu że mu czegoś brakuje...bo nie brakuje...on tylko dodaje dodatkową porcję...nie jest niezbędna ani szczególnie do życia potrzebna....ale od nadmiaru głowa nie boli a jak go pierwsza wystawi z walizkami ...to ląduje u drugiej....a za rogiem już jest trzecia i następne...poligamista często...zbyt często bywa ...że to ZDRADA jest przyczyną kryzysu i rozpadu...a nie jest skutkiem posuwanie na boku jest w stanie rozwalić najbardziej udane i szczęśliwe małżeństwo................................................................................................................................................................................i to sobie wbijcie do głowy.........................................................że do szczęśliwego małżeństwa....też może wejść zdrada....i je zniszczyć.....................a wy jeśli stałyście się powodem takiej zdrady i w wyniku tego stałyście się tymi drugimi.....to nie wpadajcie w pychę....i nie negujcie szczęśliwości w pierwszym małżeństwie zwykle te drugie są tylko przystankiem na drodze poligamisty nie słyszałam o udanym WIELOLETNIM drugim małżeństwie zdrajcy...wszystkie mi znane są nieudane po latach...biorę pod uwagę perspektywę powyżej 20 lat...................wniosek jeden.....nie ma szczęśliwych drugich żon...po wielu latach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a to według Ciebie każde małżeństwo rozpada się przez zdradę?? :o "a jeśli małżeństwo jednak jest udane, w takim sensie że również ten mąż jest zadowolony i spełniony i kocha żonę , jak sam twierdzi jest szczęśliwy i nie zamierza rezygnować z tej żony i szczęścia jakie ma z nią" czyli według Twojej teorii pewnego pięknego dnia ten zadowolony, spełniony i kochający żonę mąż, szczęśliwy w małżeństwie, dodajmy, postanawia przelecieć koleżankę z pracy (kilka razy) jednocześnie wierząc w to, że nie wpłynie to w żaden sposób na jego małżeństwo, bo przecież on nie zamierza regygnować z owej sielanki? czyli jeśli dobrze rozumiem, to puka tę koleżankę zupełnie bez powodu, w dodatku mając dobre zamiary pozostania w swoim szczęśliwym związku małżeńskim? bosze...a ja myslałam, że to mężczyźni mają czasem pokretną logikę :o "nie słyszałam o udanym WIELOLETNIM drugim małżeństwie zdrajcy" a ja słyszałam i jeszcze moja koleżanka gdzieś słyszała i jak to się teraz ma do Twojego wniosku? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"często...zbyt często bywa ...że to ZDRADA jest przyczyną kryzysu i rozpadu...a nie jest skutkiem" ehhh...i czego tu od facetów wymagać :o

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do a ja uważam
otóż to , tak pokrętnie bywa najczęściej dodam tylko że ci zdradzający szczęśliwi mężowie..są zwykle absolutnie przekonani że ich pukanie kochanek na boku, nie ma najmniejszego ujemnego wpływu na ich małżeństwo, baaaa...nawet uwazają że ma bardzo dodatni wpływ na ich małżeństwo, ze wręcz zdrada tak pomnaża ich zasób szczęśliwości że promieniuje tym szczęściem na zonę i powiększa namiętnośc do żony....czyli sam zysk, i trzeba tylko zadbać o to aby żona nie wiedziała czyli dyskretnie (nie pytaj mnie tylko jak to można zrozumieć, bo według mnie tego nie da się zrozumieć, mimo że tak najczęściej jest w mentalności zdradzaczy) i naprawdę nie słyszałam aby jakiekolwiek drugie małżeństwo było udane po wielu latach (z wielu powodów), no może trochę udane jest znane mi małżeństwo drugie pewnego wdowca co ożenił się z kobietą w swoim wieku poznaną dziesięć lat po śmierci pierwszej żony

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość była zołza
ja zazdrosna??? ale swojej następczyni dokuczam sama swoją obecnością, nie słownie, nie umizgując się do mojego byłego... Ją szlag trafia jak ja z nim rozmawiam, choćby i telefonicznie, to sobie funduje rozmowy... Ostatni ponad godzinę rozmawialiśmy, to on do mnie zadzwonił... Na drugi dzień odebrałam od niej telefon, KAZAŁA :D mi z nim nie rozmawiać!!!! Kazałam jej się nie wtrącać do moich rozmów, jestem wolna mogę rozmawiać z kim chcę. Ten związek nawet bez mojej interwencji jest skazany na zagładę... Ja mam drugiego męża, z poprzednim 2 dzieci, czasami musimy się kontaktować...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość była i nowa żona D
gdy wypaliło się moje małżeństwo odeszłam, powiedziałam mężowi, że będzie rozwód i fakt ktoś inny był w moim życiu i spokojnie, bez stresów rozwiodłam się z mężem w chwili rozwodu syn już był pełnoletni, jakoś się w tym wszystkim odnalazł, po roku wyszłam za mąż, drugi mąż też ma syna pełnoletniego ostatnie lata perwszego małżeństwa były zimne, rutynowe, nawet czasami pytałam 1 męża czy już tak będzie zawsze między nami, on twierdził, że wcale nie jest tak źle i nic nie chciał zmieniać, więc ja zmieniłam, bo mi było źle i mimo, że ogólnie związek nie był szczęśliwy i udany, to pamiętam chwile, gdy było pięknie mój drugi mąż miał wiele problemów z rozwodem, ostatnie lata jego związku były okropne, musiał szukać żony poza granicami, zostawiła go z synem, ma orzeczenie jej winy i ograniczenie jej praw do syna i mimo wszystko potrafił mi powiedzieć, że pamięta i te piękne chwile jeżeli ktoś twierdzi, że 15 lat żył w tragicznym, nieszczęśliwym związku , to chyba daje tym świadectwo, że coś z nim nie gra, a tu widzę, że właśnie takie osoby, by poprawić swój wizerunek zwalają całe zło na jedną stronę Ci którzy znają życie przymkną oko i lekko się uśmiechną, cóż, nie wszyscy potrafią przyznać się do własnych błędów i słabości

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość otóż włąśnie to
Negowanie przeszłości małżonków to domena drugich żon, niepewnych siebie i zakompleksionych." A ja uważam " to też jedna z nich i chociaż stara się uchodzić za rozsądną to aż w oczy kłuje jak się stara udowodnić, że przeszłośc jeśli się skończyła to ZAWSZE była zła. Dorośnijcie panienki. Wiem, że jest wam łatwiej myśleć, że4 wasz mąż był z byłą żoną 15 lat i ma z nią trójkę dzieci bo: Pierwsze było z wpadki, drugie bo go zgwałciła po pijaku, trzecie bo się naćpał z rozpaczy w jakim koszmarnym związku żyje, nigdy nie wyznał jej miłości, nigdy się nie uśmiechnął głaszcząć jej brzuch, przy porodzie był bo go teściowa zmusiła a ślub brał pod wpływem środków uspokajających i nie miał świadfomości tego co mówi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość chora dyskusjaaaaaaaaaaaaa
to jest chore ,wy sobie teraz chcecie udowodnic ze 1 malzenstwo bylo szczesliwe ;)) to dlaczego byl rozwod???? A jak 2 zona pisze ze jest szczesliwa to 1 zona probuje udowodnic ze przez ..x...lat byli szczesliwi ... zal.pl

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jak nowa pisze że jest
szczęśliwa, to zapewne tak czuje nikt tego nie neguje. Oburzenie budzą teksty nowych, że jej mąż był 15 - 20 lat zonaty, ma kilkoro dzieci i nigdy, nawet przez jeden dzień nie był szczęśliwy w pierwszym małżeństwie. Otóż drogie panie, albo sobie wzięłyście za mężów gości z zaburzeniami osobowości albo same je macie. A na pewno bardzo się staracie nie przyjmować do wiadomości rzeczywistości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie zauważyłam by ktoś
udowadniał, że rozwodziły się szczęśliwi ludzie ze szczęśliwych małżeństw, tylko zwrócono uwagę i słusznie! że przeszłość ludzi nie jest ani czarna ani biała, o tym zapominają nowe żony nie jestem zazdrosna o byłą żonę mojego męża, kobieta robi karierę, nie chciała życia rodzinnego, dzieci, nie zauważyłam by próbowała mi bruździć i nawet kiedyś spotkałyśmy się u teściowej, na imieninach raczej unikamy takich sytuacji, ale korona mi wtedy z głowy nie spadła, rozmawiałyśmy normalnie, nawet pomogła mi załatwić poważną oparcję mojej mamy, byłam jej wdzięczna

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×