Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Opiszę tu emocje podstawowe i ich najczęstsze źródła (tłumione uczucia): I. Lęki, przerażenie, niepokój, nerwowość, nadpobudliwość: tłumione naturalne uczucie braku bezpieczeństwa, niedosyt uczuć, bezbronnosć, tłumiona niechęć do chorób, bólu, tłumiony lęk przed śmiercią II. Gniew (aż do agresji), pogarda, bezsilnosć, niemoc: tłumione lub nierealizowane pragnienie zmiany sytuacji, hamowanie działania, poczucie podlegania, manipulacji, wykorzystaniu, przymusowi, brak akceptacji uczucia zmęczenia, tłumiona zależność III. Zawód, pożądanie, upokorzenie: tłumione pragnienie bliskości, tłumienie seksualności, niechęć do własnego ciała IV. Kompulsywny głód jedzenia, lekarstw, używek, głód emocjonalny: odczuwanie braku miłości matki, blokowanie procesu życia, tłumione żądania w stosunku do otoczenia, tłumiony głód wszelkiego rodzaju (zamiennie emocjonalny na fizyczny) V. Pustka, brak poczucia własnej wartości, zazdrość, gniew, samoodrzucenie: odrzucanie dotychczasowych wartości i strach przed przejęciem własnych (przy odczuwaniu pustki), poczucie bycia gorszym, mniej ważnym, porażka, słabość, brak ojca, pogardzenie otoczeniem, lekceważenie, konformizm VI. Samotność, tęsknota, zranienie, posesywność, wstyd, zazdroś c, zawód miłosny, wyrzuty sumienia, zażenowanie: poczucie odrzucenia (zwykle wynikające z dzieciństwa), strach przed byciem samemu, obojętnosć na uczucia, strach przed zdradą, nienawiść, wyizolowanie, tłumienie naturalnego uczucia samotności VII. Znudzenie, otępienie, zablokowanie ekspresji: duszenie w sobie i niewypowiadanie własnego zdania, poczucie bycia ignorowanym, zamknięcie na własną niedoskonałosć, zablokowana chęć bycia \"lepszym\", strach przed porażką VIII. Brak kontaktu z rzeczywistością i ludźmi, zwątpienie: kompulsywna potrzeba łączności ze światem zewnętrznym, rozumowanie zamiast odczuwania (tłumaczenie uczuć), tłumione poczucie bycia lekceważonym IX. Samokrytyka: blokowanie kreatywności, konformizm X. Izolacja, rozpacz, brak spełnienia, egoizm, depresja: tłumiony egocentryzm, brak akceptacji naturalnego chaosu, pomieszanie wartości, miłosć zależna, brak akceptacji wyobcowania ********* Czuję sie zmeczona tym wszystkim, tego jest naprawde tak duzo...musze chyba a raczej powinnam odpocząć sobie... i na dodatek to o tym byciu niechcianym....dzieckiem....o czuciu w sobie ze wlasnie jest sie takim dzieckiem, i było takie dochodzenie do prawdy, szukanie w sobie , upewnianie sie , czy ja miałam wogóle zyc?? ja mam narazie dosc tego....ja chciałabym sie umocnić w sobie juz tak na sto procent i nie chce juz niczego szukac w sobie ...chce juz życ normalnie jak wiele osób, cieszyc sie zyciem, samym swoim istnieniem, kochac, odczuwac radosc ...dawac radosc i miłosc innym...umocnic sie w tych wszystkich przekonaniach i mądrosci zdobytej tutaj...bo wiem ze odnalazłam tutaj prawde i chciałam sie uratowac ipomoc sobie.. Wczoraj póznym wieczorem rozmawiałam ze swoją wewnętrzną dziewczynką i czułam się szczesliwa ze z nia mogłam byc tak ją kocham....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Siódemko 😍 Wiem, że ta dyskusja mogła byc mocno obciążająca dla innych. Ale jest też pozytywne tego przesłanie. Ja już to przeszałam. Już to mam za sobą. Czyli można przejść i takie rzeczy. :D Nie jest możliwe sie tego pozbyć w całości. Nie ma zresztą takiej potrzeby. Ja wiem jedno. Przynajmnijej 3 pokolenia kobie w mojej rodzinie (babcia, mama, ja) powtarzało ten sam schemat odrzucenia. Cieszę się, że ja żyłam w takich czasach. Ze dana mi była wiedza, że mogłam zrobić z niej użytek. Ze jest internet z wiedzą np. na temat ocalonych od aborcji, że jest to forum i wsparcie. Kiedyś tego nie było. To wszystko spowodowało, że ja mogłam rozliczyc ten temat. Ze mogłam wyjąć z mojej podświadomości wszystkie te emocje i je przetworzyć. Po to, by je rozładować, by otworzyć w sobie energię. Bo ja przez wiele lat nie miałam energii do życia. I wiedziałam o tym. Czyli, że mogłam sobie dać wolność :D No i jeszcze ważniejsza rzecz. Ja mam corkę, bardzo podobną do mnie. I bałam się bardzo o nią. Zeby ona też nie powtarzała tej historii. Co prawda moja córka dostała w dzieciństwie to, czego nie dostała ani moja babcia, ani prawdopodobnie mama, ani na pewno ja. Ja nie miałam wsparcia w nikim. Całe dzieciństwo byłam sama. Nawet rok starszy brat był też sam. Ja sama i on też sam. Dwoje samotnych dzieci. Szkoda, że nie potrafiliśmy wspierać się razem. No, ale trudno. Ale moja córka dostała wsparcie w dzieciństwie. Po pierwsze jej ojciec. Zawsze za nią stal i bardzo ją wspierał. No i ja nauczyłam sie okazywac uczucia. Teraz umiem też ją wspierać. I czuję, że to robię. i że jest dobrze. Czyli prawdopodobnie ocaliłam też swoją córkę, a przynajmniej mam taka nadzieję. Nawet jeśli odezwie sie jakieś \"przeznaczenie\" to ja będę umiała jej pomóc. I to jest cud :D Ale ja też byłam zmęczona książkami i tym wszystkim. I dlatego pewnie zrobiłam koło. Bo można czytać i zdobywać wiedzę. Ale najważniejsze jest jednak żyć i czuć. Dlatego np. \"Uzdrowienie emocjonalne\" Ruskana to książka, do ktorej wrociłam po latach, bo ona nie rozwodzi się dlaczego i nie rozbiera na czynniki pierwsze. Ona daje praktyczne wskazówki, jak wyjąć z podświadomości za pomocą kierowania oddechu w odpowiednie czakry wszystkie emocje, jak pozwolić im wyjść, jak skierować potem oddech w czakrę \"trzecie oko\", by uruchomić Obserwatora. A potem spływa takie ciepło , szczęście i opieka. Czyli jak praktycznie załatwić ten temat bez niepotrzebnych analiz i umysłu. Choć jednak trzeba jednak pamiętać. Bo to wszystko stale wraca i może będzie wracać do końca życia. I o.k. Oneill 😍 Przytulam. Swiadomość to wielka rzecz

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pięknie Dziewczyny piszecie... tak mądrze, z sercem, z miłością, z zaangażowaniem. Jest w Was skarbnica wiedzy i mądrości... biorę z tego całymi garściami, ile się da :D Sama nie umiem tak ładnie pisać, ale jak już to zawsze szczerze i też od serca. Przytulam Was Kochane ❤️ i dziękuję Mój ex przyparła na mnie \"atak\"... sam mnie zostawił, sam odszedł...padło tyle gorzkich słów, tyle złych emocji, a teraz... Czego on chce ode mnie? Po co mi to robi? Dlaczego nie zostawi mnie w spokoju? Jak ktoś tak strasznie kocha nad życie, jak mi zaczął znowu pisać...nie rani drugiego, nie poniża, nie stawia warunków, nie wszczyna awantur, nie wyzywa... i nie robi tych wszytskich złych rzeczy, które on robił mnie. Napisałam już tutaj, że jestem daleko i nie mam zamiaru wracać...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziewczyny przepraszam, że będę pisać o sobie, ale z dwóch wzgledów...po pierwsze renta, oneill, consekfencja piszą tak ciepło i tak mądrze, ze nie dodam nic odkrywczego i mądrzejszego:(, PO drugie czuje potrzebę gadania o sobie, skoro już w to weszłam. Nie wiem na ile to w tej chwili PMS, a na ile coś co boli, o czym pisałam wczoraj... consekfencja, Ewa dziękuję za ciepłe słowa, któe do mnei napisałyście. Zastanowiłam się w tym momencie nad tym jak bardzo potrzebuję czyjejś uwagi, zeby się dobrze czuć. Zawsze chciałąm być lubiana, być akceptowana...przecież wydaje się, że to miałam....a teraz co mam...metlik w głowie...ciągle chce m sie płakać..i to nie chyba przedokresowe emocje...bo przed okresem zwykle bywam jeszcze bardziej wściekła niż w inne dni. W ogóle bardoz dużo we mnie złości:( Dlaczego...od dawna o tmy wiem i nie wiem jak sobei z tmy poradzić...ona jest we mnie skumulowana i mocno mi daje popalić.... czytam co piszecie o aborcji...popłakałam się, bo nei chciałam mojego syna, ale nie pomyślałam o tym, żeby go usunąć...ale to prawie to samo....byłam załamana całą ciąże, nie otrzymał ode mnie wystarczająco miłości...a z drugiej strony jak sie urodził, pomimo ogromnego beby blues, jak leżał również z żółtaczką na oddziale noworodkowym, to biegałam do niego co 2,5-3 godziny ze swoim mlekiem. Całą dobę. Panie opiekujące się tymi maleństwami jak przychodziłam w nocy, to się ze mnie śmiały, ale tak miło...nei wiem dlaczego to robiłam, nie czułam miłości do niego, ale może to była miłość, a może zakodowane poczucie obowiazku, że jak się dziecko urodzi, to należy się nim zająć. Trudno mi pisać, te słowa, pomaga mi fakt, że jestem tu w zasadzie anonimowa, ale czuję ból i wyrzuty sumienia, bo ja tak naprawdę ni kochałam swojego syna:(:(:( tak naprawde to od niedawna dopeiro czuję do niego miłośc i wiem, ze to jest miłość. Na ile pozostanie to dla niego traumatyczne, to czego mu nie dałam jak był malutki...nadal jest mały...CZY TO JEST DO NADROBIENIA????? Być może otrzymam od Was krytyczne słowa, choć nie jestem na nie gotowa, bo i tak mam w sobie teraz dużo bólu....i wyrzutów sumienia...to wszsytko się obudziło teraz przy tych dyskusjach tutaj w których często brałam udział tylko czytająco...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo blekitne... Musisz czytac to co on Ci pisze? Fundujesz sobie tym tylko karuzele emocjonalna. Jeżeli zdecydowalas sie na odejscie, to czy to co on pisze ma jakies znaczenie? Czy masz w sobie przymus czytania? tesknienia? zaspokajania ciekawosci co u niego? Chcesz byc spokojniejsza? .... nie czytaj! to trudne ale wykonalne W ciagu dnia ile razy myslisz o sobie?.... A ile myslisz o nim?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aagaa 🌻 Już coraz mnie o nim myślę, odkąd wzięłam się za siebie mogę z czystym sumieniem powiedzieć, że uwalniam sie i jest coraz lepiej w temacie. Najbardziej się cieszę, że przestałam mieć napady paniki...to było straszne. Masz rację, że jak mi się wyświetla jego mail powinnam kasować... ale jeszcze tego nie umiem, jeszcze nie potrafię siebie do tego zmusić, jeszcze to dla mnie za świeże, za trudne... Ale będę nad sobą pracowała, będę tutaj... wyzdrowieję :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość corobisz
niebo🌻 kawał dobrej roboty odwalasz:) przytulam ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość taka jedna co czyta
Niebo , kochana wyobrazam, jak trudno to wszystko ze soba pogodzic, zaszlas tak daleko i znow nawolywanie do zwrotu , do poczatku tego wszystkiego, ale ty juz jestes silniejsza, jestes wzmocniona wiedza o sobie i wiedza, co ten czlowiek zrobil, kiedy Ty wlasnie najbardziej go potrzebowalas, Ty wszystko doskonale rozumiesz, tylko jeszcze gdzies podswiadomie tli sie odrobinka nadzieji, ze moze on wreszcie w ktoryms z tych email napisze, ze wszystko zrozumial, ze nie stawia zadnych warunkow i tp...ty sama jeszcze trzymasz te drzwi przymkniete, ale nie zamkniete do konca....ale ja czytajac wszystkie towje posty widze jaka zmiana zaszla w Tobie, nawet emocjonalne zabarwienie tego , co piszesz calkiem sie zmienilo Ty juz jestes na tyle silna w swojej wiedzy, ze zostalo tylko pokonac ta jedyna slabosc, i ja wierze, ze Ty to zrobisz, nie wrocisz, nie bedziesz sie miotac, wysluchiwac i przystosowywac sie do jego chorych wymagan...nie wiem dlaczego, ale na mnie z Twoich wypowiedzi najwieksze wrazenie zrobily dwa fakty, ten o jego wypowiedziach o Twoim synie i ten moment, kiedy wiozl Ciebie zawrocil i wysadzil...to tak, jak by bylo teraz w Twoim zyciu, gdyby uwierzylas mu, znow z polowy przerobionej drogi, on sam Cie by zawiozl i kazal wysiadac w punkci poczatkowym... bardzo serdecznie Cie przytulam, ja w Ciebie wierze ....musi byc dobrze, bedzie dobrze, co ja mowie...juz jest dobrze, tylko trzeba bardzo w to wierzyc:) ❤️ Mia, mam nadzieje, ze u Ciebie wszystko Ok Paolka, moze juz nie taka smutna 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo... czasami do czegos trzeba sie zmusic, zeby zadzialalo. :) :) :) Wykasuj maila i zobaczysz ze nic sie nie stanie :) Albo zrob sobie \"urlop\" od odbierania poczty.... Albo zmien sobie adres pocztowy... Jest kilka metod, zeby ta nasz glowe troche oszukac :) Zobacz czy bedziesz spokojniejsza po takim tygodniu abstynencji? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam ❤️ tak się zbierałam, żeby coś napisać, ale... Wasza dyskusja odnośnie rodziców-dzieci, bycia dzieckiem niechcianym itd. wywarła na mnie duże wrażenie, nie wiem dlaczego, ale była w jakiś sposób hmm obciążająca, nie wiem nawet jak to ująć. Ja dzieci nie mam, ani potencjalnego tatusia ;) więc można powiedzieć, że mnie to nie dotyczy, a jednak poczułam pewnego rodzaju solidarność ze wszystkimi kobietami, a zwłaszcza tymi, które w pewnym momencie swojego życia zostały postawione przed dylematem \"rodzić- nie rodzić\", \"chcieć- nie chcieć\" i tym co później wpłynęło na dalsze losy ich samych i ich potomstwa. Wybaczcie, źle się dzisiaj czuję i jakoś nie mam dzisiaj swobody wyrażania swoich myśli (a może tylko mi się wydaje, że czasami takową posiadam ;) ) Niebo... skąd ja to znam :) ja zachowuje z nim iluzoryczny kontakt poprzez przechowywanie go na liście znajomych w pewnym komunikatorze, chociaż on do mnie nie pisze. Zgadzam się z tym, że najlepiej jest się zmusić i nie czytać/nie odpowiadać i nie robić sobie tym samym krzywdy. Przytulam Was wszystkie ❤️ 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jejku ... jak miło, że mnie pamiętasz pomarańczko ❤️ ... cieplej na serduchu się robi. Pozdrawiam cieplutko 🌻 Niebo kochana ... kilka faktów z mojego życia Tobie ku przestrodze ... od mojego toksyka wyprowadziłam się prawie dwa lata temu ta moja wyprowadzka była raczej ucieczką bo i pracę musiałam zostawić, zmienić miasto i zdać się na pomoc moich najbliższych byłam chora z tego uzaleznienia, które wtedy nazywałam miłością jednak prawie pół roku nie odezwałam się do niego ... on do mnie też nie ... byłam pewna, że już tak zostanie, było mi coraz łatwiej ... w końcu sms od niego, potem telefon, w końcu spotkanie ... wciąż słowa o miłości bez granic ... patos w każdym calu zupełnie runęło wszystko ... gotowa byłam na powtórkę ... na szczęście szybko wszystko wróciło do \"normy\" ... toksyk wciąż był tym samym toksykiem ... tym razem bolało już mocniej a ja byłam słabsza ostatni raz widzieliśmy się w maju zeszłego roku ... jakoś w sierpniu tu do Was trafiłam ... cały czas mieliśmy kontakt telefoniczny ... szarpanina okrutna ... w końcu chyba we wrześniu psychiatra, lekarstwa ... w mojej głowie nastał spokój ... zaczęłam nas sobą pracować ... wciąż jednak bałam się trzasnąć tą cholerną furtką ... karmiłam się jego sms-ami, że nie potrafi żyć beze mnie ... na początku listopada powiedziałam wyraźnie, że zamierzam ułożyć sobie życie ... bałam się tego momentu jak diabli, jednak gdy to zrobiłam poczułam spokój ... wiedziałam, że to już koniec nastała cisza ... ja naprawdę poukładałam sobie wszystko ... w ten piątek atak ... po prawie trzech miesiącach ... sms za sms-em ... telefon za telefonem ... w końcu odebrałam, wiedziałam, że nie odpuści ... wył dosłownie, że nie potrafi beze mnie zyć ... że nie da rady dłużej ... że jest gotowy na wszystko, czego tylko od niego zażądam ... Powtórzyłam - nie zaufam, nie zaryzykuję ... jestem z kimś, jestem szczęsliwa ... co było potem nie napiszę, bo moderatorzy by pewnie usunęli mój post za wulgaryzmy ... w kazdym razie zakończył, że już jestem martwa ... Zobacz Niebo ... ile czasu pozwoliłam sobie zabrać ... I Twój i mój ex są bardzo do siebie podobni ... zadziwiająco podobni ... nie wierz w żadne zmiany ... Nie pozwól zabrać sobie więcej czasu i zdrowia ... nie pozwól kolejny raz się skrzywdzić ... Przytulam Cię ❤️ Dla wszystkich moc serdeczności 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po raz kolejny Montia
Witajcie siedziałam cicho , przezywałam traumę w samotności znowu szarpanina emocjonalna byłam bliska obłędu, nawet myslałam ,że zwariowałam znowu rozmowa o przyszłosci , bo zaproponował ze musimy zacząc myslec o przyszłosci wspolnie więc ta rozmowa skonczyła sie kolejna kłótnią bo powiedział mi tak przykre rzeczy ,że ja aż dostałam ataku paniki o poczuciu bezpieczeństwa nie mówiąc poczułam że on jest moim wrogiem że już dawno przestał być przyjacielem i po tej kłótni wyszedł, rzucił kluczem kolejny raz i nie było go na 2 noce, szalałam i wariowałam psychicznie wczoraj myslał ,że wróci normalnie do domu wieczorem po swojej nieobecnosci i zaczął dzwonic i pisac , wyznawac miłosc , gdzie jeszcze w dzien był niedobry przez telefon mowił :" masz byc pokorna, teraz bedzie tak jak ja chcę " i ciągle ze to moja wina i moja i tak w kółko aż w to uwierzyłam wieczorem napisał: "kochanie moze ja wrócę juz do domku" i wyznania miłosci i wydzwanianie a ja sie nie odzywalam tylko napisalam smsa zeby zabral swoje ubrania o 20 dzisiaj to tylko mi napisał ze go ponizyłam , ja go ponizyłam tym ze go nie przyjełam po kolejnej nieobecnosci nocnej koszmar dzisiaj tylko napisał ze chce deske do prasowania i czy mu wszystko oddam , napisalam ze tak i zeby mnie wiecej nie zadreczał koniec kropka niech idzie w świat jest mi strasznie cięzko , ale chce emocjonalnie sie podnieśc , wyleczyc rany, mam nadzieje ze sie nie złamię , nie jest łatwo moja młodsza córcia bardzo go kocha i bedzie teskniła ale ja chce zdrowej rodziny i nie chce zwariować prosze trzymajcie kciuki zrobiłam 1 krok ale serce boli jeszcze , umysł jakby lżejszy pozdrawiam Was bardzo gorąco

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane Dziewczyny.... ❤️ Przecież ta moja walka i małe zwycięstwa krok po kroku to i Wasza zasługa, że jesteście, że wspieracie, że pomagacie, że otwieracie oczy, że dajecie gotowe niemalże rozwiązania. Jestem Wam wszystkim szczerze wdzięczna. Moja pani psycholog to kropla w morzu tego wszystkiego co jest tutaj... Mam nadzieję, że nawet te Kobietki, które są cichymi bywalczyniami tego topiku znajdują tutaj pomoc i wsparcie i czerpią z naszych doświadczeń. I na zdrowie :D Miaa77 ❤️ wiem Kochana jak było, wszytsko o Tobie pamiętam i też Twoje słowa były dla mnie podpowiedzia i drogowskazem. Widzisz jak oni dzialają z zaskoczenia... po tylu miesiącach... Ja też czuję, że mój nie odpuści, że to wszytsko za łatwe...On ma teraz kryzys z pracą, nie ma przyjaciół.... Wiem, że mu cięzko, ale.... on nie myslał o mnie kiedy byłąm tak ciężko chora. Kasia3000 jesteś taka młodziutka... ❤️ chyba nawet w wieku mojego syna....Tyle jeszcze przed Tobą. Dobrze, że tutaj trafiłas tak wcześniej...skoro już Ci to było dane. Jesteś na poczatku swojego dorosłego życia, a spotkania tutaj pozwolą Ci odnaleźć, odzyskać siebie samą... abyś mogła dokonywać świadomych i mądrych i najwazniejsze najlepszych dla Ciebie wyborów. Mój też siedzi cały czas na komunikatorze, na którym mam swoją skrzynkę pocztową, chociaż wczesniej tego nie robił. Jakby mi chciał powiedzieć...jestem i czekam, ale co mnie to teraz obchodzi? To se nevrati :P taka jedna...Pomarańczko ❤️... nie często się odzywasz, ale widzę, że naprawdę jesteś wierną bywalczynią :D Wszytsko co piszesz o mnie to sama prawda... Boże jakie to dziwne uczucie, pisze osoba której wcale nie znam, a która jest mi tak bardzo bliska...Często to mam tutaj, włąsnie uczucie bliskości i niemal ciepła domowego, to bardzo miłe. Bardzo się cieszę, że wierzysz we mnie. Jak tutaj weszłam w ogóle w siebie nie wierzyłam, teraz może już troszkę.... ALe taka wiara innych we mnie bardzo pomaga... siebie tak łatwo zawieść, ale innych nie można :D Dziękuję Ci za ciepłe słowa 🌻 Aagaa...❤️ no włąsnie przejżałam pocztę i mogę zablokować jego adres, aby nie przychodziła od niego poczta....jest wyjście, jakieś zawsze się zanjduje :D co robić ❤️consekfencja ❤️ Renta 11 ❤️ oneill ❤️ siódemka7 ❤️ ja 1972 ❤️ cztery umowy ❤️ Autodetox ❤️ yezz ❤️ Oktavia ❤️ oprys ❤️ Ewo z Raju ❤️❤️❤️❤️ też mam tyle miłości w sobie, że mogłabym ją rozdawać w ilościach dowolnych ❤️ :D Montia ❤️ trzymam kciuki i przytulam. Walcz!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yeez po raz pierwszy dziś nie rozzłościłam się Twoją wypowiedzią. Nie odczułam tez ataku w niej. Może go nie było, bo Ty napisałaś inaczej, a może we mnie coś pękło...na pewno uświadomiłam sobie jakis czas temu sytuację z moim synem. A uświadomiłam ją sobie to kiedy komuś powieidząłm, ze ja go tak naprawde dopeiro teraz zaczynam lubić. Wczesniej to były obowiązki, obowiązki, obowiązki...na swoje usprawiedliwienie chcę dodać, że ciągle szukałam pomocy dla niego, szarpałam się w związku, zmeczona łaziłam do pracy, nie robiłam nic dla siebie, a to nei sprzyja byciu dobrym dla siebie. I to nei postawa cierpiętnicy mną kierowała, tlkyo chęc za wszelką cenę bycia z ojcem moejgo syna. Jakis czas temu też zrozumiałam, ze to nei ma sensu, nic na siłę, jeśli będize chciał ze mna byc to popracuje nad swoimi zachowaniami, jeśli się z tym nei upora, to ja na to nic nie poradzę. Teraz jest mi powoli jakos lżej . Poza tym oprócz złości poczułam ból....a to może juz krok ku radości.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a tak apropos' wysiłku fizycznego, to ja uwielbiam się solidnie zmeczyć. DOpeiro w tym roku w wakacje po 3 latach wróciłam do roweru, czasem rolki. Zima narty obowiazkowe. Teraz zamierzałam zacząć od pocztku lutego regularną gimanstykę, ale przesunęlam to ze wzgledu na półtoratygodniową terapie syna. DLaczego nie było wysiłku - poddawałam się partnerowi, który dawał mi chory wybór...w postaci jednego zdania " jak chciałaś o siebie dbać, to po co zakłądałaś rodzine, po co rodziłąś dziecko" Nie umiałąmsię temu przeciwstawić. Teraz wyszło jakos samo. Mam nadzieję, ze pójdzie wszystko do przodu....że koniec zastoju..choć myśle, ze w sumie to jednak nie był zastuj, ze moje mysłenie i drobne dizałania, kroczki przynosza mi teraz korzyści....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
corobic... ❤️ Milosc jest uczuciem tak jak zlosc czy bol .... albo ja czujemy albo nie .... jesli nie czulas takiej ogromnej milosci do syna jakabys chciala czuc to jest to bardzo smutne, ale nie mozesz sie obwiniac w nieskonczonosc.... nie mozna sie zmusic do uczuc, ale mozna nad nimi popracowac.. Masz szczescie, ze to w sobie odkrywasz i wierze, ze znajdziesz sposob na ta cala sytuacje .... Pokochasz siebie ... wyrzucisz zlosc ... pokochasz syna ... Ty, twoj partner i twoje dziecko jestescie wazniejsi niz wysprzatane na wysoki polysk mieszkanie... Lepiej byc szczesliwym w balaganie, niz byc strzepkiem nerwow w pedantycznym porzadku... Powodzenia corobic...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
corobić ❤️ ja miałam 19 lat jak zaszłam w ciążę...też miałam różne myśli. Koleżanki podpowiadały różne scenariusze... nie wiedziałam sama co robić. Nawet raz byłam umówina do lekarza.... :O nie poszłam. Myslę, że nie ma co "katować" się takimi przemyśleniami...szczególnie co do dzieci, bo co to nam albo im da. Trzeba być, kochać, wspierać i samej zdrwieć :D No i zadawać takie mądre pytanka: W czym Ci Skarbie mogę pomóc ? Atodetox 🌻 Miałam bardzo ciężki poród...straszny, traumatyczny. Syncio trafił na oddział septyczny. Też byłam taką zagubioną młodą mamą. Koleżanki nie rodziły jeszcze, mama w ogóle nie rozmawiała ze mną na takie tematy, mąż równie młody i zielony jak ja.... Niczego nie wiedziałam, nawet tego jak naprawdę kochać moje dziecko, ale wszystko przyszło z czasem... Choć było bardzo ciężko. corobić ❤️ byłaś, może jeszcze jesteś zagubiona, nie poukładałaś siebie samej. Wiem, że kochasz syncia baaardzo! :❤️ :D I tej wersji się będę trzymała.... Owszem wyglądają do nas może i duchy przeszłości, ale i tak najważniejsze jest tu i teraz.... :D To my kreujemy teraźniejszość i przyszłość, co złe już za nami...teraz mamy świadomość i obyśmy z niej korzystały jak najwięcej. Buziolki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Teraz juz syna kocham, to wiem. Ale od niedawna. Consekfencja, mo partner przestał być dla mnie tak ważny jak był, a był najważniejszy, był ważniejszy niż ja, niż mój syn. Miotałam się w tej miłości, czy też uzależnieniu. Teraz on musi stawić temu czoło, czy bedize chciał i będzie na to do końca gotów...czas pokaże...po mojej od jakiegos czasu zmianie postawy zaprzestał słownej agresji, w niewerbalnej zniża loty, bo ja przestałam się nią aż tak bardzo przejmować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yeez🌼 Poczułam to, co napisałaś do Od wczoraj , czuje się rozbita.Docieram coraz głebiej, rozumie coraz lepiej.To powoduje, ze czuje sie jakby kolejna skorupa opadła.Roztrzaskala się na drobny mak, dlatego czuje sie troche zmeczona, bezwolna. To nie jest tak, ze obwiniam rodziców, mam troche zal do ojca,ale to głebszy temat, nie mam siły dzisiaj go rostąrzsać. Zrozumiałam, skad moja potrzeba akceptacji, zainteresowania moja osoba, skąd poczucie nizszosci, brak wiary w siebie i we własne siły. Jest na to jedno lekarstwo- miłosc do siebie. Jestem na dobrej drodze. Czytam od dawna ten topik, ale dopiero teraz zaczynam go czuc, całą sobą . Nawet pisanie tutaj mi pomaga, bo mam odwage pisac,bo ucze sie ,ze nie musze byc zauwazana i moje problemy nie są najwazniesze dla innych.(co nie znaczy,ze jestem gorasza, tak kiedys myslłam)...ale są najwazniejsze dla mnie i ode mnie zalezy co bedzie dalej...moge pomóc sobie sama, korzystajac z narzedzi i porad innych. Wszytkim za to bardzo dziękuje❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość zatruta
Witam się z Wszytskimi....jak mi tu dobrze...spokojnie...czuć zrozumienie ...tak pięknie piszecie... ...Dziękuję 4 UMOWY... po Twoich słowach pierwszy raz staram się spojrzeć na siebie z zewnątrz...spojrzeć zdrowo, jak na koleżankę..i taką pierwszą myślą było natychmiastowe podanie ręki i wołanie: Kobieto UCIEKAJ !!!!! chę Ci pomóc..... ...Dziękuję Błękitnemu Niebu...tak bardzo chcę wytrwać w tej swojej decyzji...ciągle mi bębni w głowie, że ten paskudny proces rozstania już się zaczął, już trwa....zaczyna mijać...narazie dla mnie to jest maleńka droga jaka ubyła...postawione już pierwsze kroczki, które mi dają nadzieję że im dalej tym będą one się stawały szybkim marszem aż wkońcu będę sobie swobodnie chodzić i nawet podskakiwać z radości.... ...wcześniej już go zablokowałam na moich komunikatorach ale pozostawała jescze ta nieszczęsna komórka.... więc ...dziś mały kroczek dalej ku wolności...zmiana nr telefonu.... .... bo wierzę , że Bóg zesłał go ****(...) abym siebie szanowała, ceniła i pokochała.. Przytulańce Wszystim!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aleście natworzyły, wieczór cały mi zejdzie na poczytanie tego. A teraz buziakuję Was, przytulam i...odezwę się wieczór.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po raz kolejny Montia
siedzę jak sparalizowana nie mogę prawie sie ruszać tak mi cięzko o 20 jego ubrania musza byc przed drzwiami w workach a ja tak boje sie je pakowac czesc jest spakowana i wiem ile mnie to kosztowało kazda jadna rzecz pełna jest wspomnien ciężko mi tak strasznie cięzko i jeszcze kolezanka przed chwila pyta o rade co ma kupic swojemu narzeczonemu na Walentynki ehh samo zycie aż ściska w sercu źle mi tak bardzo źle nie wiem kiedy skoncze zadawac sobie pytanie dlaczego tak to sie potoczyło on sie nie odzywa , pewnie sobie wije nowe gniazdko to tez przykre to tak jakby czekał na moja decyzje o rozejsciu sie od dawna nie wiem jak to wszystko rozumiec nie mam odpowiedzi na milion pytań ktore krażą w głowie skad mam tyle siły zebrac zeby stawic czoła temu wszystkiemu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po raz kolejny Montia
do tej pory sie nie zastanawiałam nad tym co nim kierowało ze sie tak zmienił dziwne to dla mnie totalnie przestał liczyc sie z moimi uczuciami a dzisiaj kolezanka mnie zapytala czy czasem on kogos nie poznał wiecie co to jest mozliwe on zrobił sie dla mnie potworem a ja w to brnełam coraz głębiej bo myslalam ze przeciez to nie mozliwe zeby on taki był dla mnie a jednak mozliwe nie wiem co myslec mętlik w głowie mam ochote połozyc sie i zasnac obudzic sie bez tych mysli ale nie moge musze go spakowac

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Montia... ❤️ tak szczerze Cię przytulam, bo wiem co czujesz, co przechodzisz. Dzisiaj moje słowa... \"to wszystko minie\", odbijają się od Ciebie, w ogóle nie docierają. Podjęłaś decyzję, przyszłaś tutaj...zrobiłaś pierwszy i najważniejszy krok, teraz....WYTRWAJ. Ja naprawdę wiem jakie to ciężkie, ile teraz potrzebujesz wsparcia. Przychodź tutaj....my jesteśmy, zawsze ktoś będzie kto poda rękę... potrzebujesz tej dłoni. Nie myśl o nim, myśl o sobie.... będzie spokojnie i pięknie. Odzyskasz siebie, uwierz mi.... 🌻 Oddaj mu rzeczy, najlepiej, żebyś w ogóle się z nim nie widziała...wystaw worki za drzwi, niech je zabierze i zniknie. Dobrze by było, abyś miała kogoś obok siebie, ktoś z rodziny? Koleżanka? Pozwól sobie odbyć żałobę jeśli tego potrzebujesz... ale nie zawracaj z tej drogi, proszę... Trzymam kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
chciałam tylko zapytać- czy któraś z Was, może polecić jakąś dobrą panią psycholog/ psychoterapeutkę z Warszawy (która na dodatek nie pozbawi człowieka ostatniego grosza ;) ). Byłabym wdzięczna, po prostu wiem, że tego potrzebuję. Pozdrawiam ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość po raz kolejny Montia
Niebo dziękuję chciałabym Ci wkleić obrazek, jakiegoś kwiatuszka ale nie umiem niestety wiem ,że muszę wytrwać zaraz przyjedzie mój brat , wspiera mnie bratowa tez musze dac rade własnie mi wypisuje ze nie rozumie jak moglismy zepsuc tak wielka miłosc bierze mnie kolejny raz na swoja grę a ja jestem tym zmęczona cały weekend sama bo dzieci jada do taty swojego i juz mnie przeraża wizja samotnosci nigdzie nie chce isc na zadne balety nie jestem w nastroju ale ciezko mi jest i bedzie to na pewno buziaki wielkie przesyłam ps. dam znac jak sie rozegrała sprawa o 20

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×