Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Nikt normalny ,by tego nie wytrzymał .Tak powiedział mi syn słuchając bzdetów mojego m .Nic dodać nic ująć ,sama kwintesencja .I nad czym się tu zastanawiać ,ano nad sobą .🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wierna czytelniczko, Ewa dobrze pisze. A ode mnie - manipulacja jest wtedy, kiedy ja się na nią godzę. Kiedy chcę byc manipulowana. Bo mi tego brakuje. Co się dzieje z manipulacją, kiedy zaczynam patrzeć rzeczywiście, uzbrojona w fakty a nie moje pobożne życzenia? Manipulacja rozbija się w tysiące maleńkich kawałeczków. Bo nie mnie dotyczy. Prosty przykład. Wróciłam dziś po 4 godzinach jazdy na rolkach (zimno, szaro ponuro, ale chciałam pobyć ze sobą, zmęczyć się, poczuć wiatr w uszach i radość istnienia - mojego, taką dziką, nieposkromioną). Ex był w domu z dziećmi. Po chwili dostałam talerz gorącego rosołu. Manipulacja. Wie, że jest bardzo źle. Ja się nie ugnę, nie kontaktuję, nie wydzwaniam, nie pytam, nie sprawdzam.... Jest źle. Trzeba coś zrobić - udobruchać - no to może , skoro tyle razy narzekała, że trzeba się nią zainteresować, no, to masz kobieto - zjedz coś gorącego. Nie powiem, miłe to było, ale nienormalne u niego. Nidy się nie przejmował, kiedy zziębnięta wracałam z pracy, nigdy nie czekał, nie martwił się, kiedy w nocy wracałam z pracy. Po prostu spał jak zabity. Obiad dzieciom odgrzał, mnie tez zrobił drugie danie, nawet część garów po obiedzie pozmywał. I co? \\ To manipulacja. Ja nie jadam drugich dań i on dobrze o tym wie. Garów nigdy nie zmywał, no może w czasach narzeczeńskich i u przyjaciół, żeby było, jaki troskliwy, babę swoją wyręcza w trudach. Tylko mnie to już śmieszy, pod chwilowymi zwrotami na dobre tory widzę ogrom kłamstwa, braku prawdziwego zainteresowania zwłaszcza samym sobą! Człowieku, Ty najpierw naucz się zaspokajać swoje własne potrzeby, a to jak masz być z kimś drugim samo przyjdzie. Manipulacja, chwała Bogu widzę ją na kilometr. Powiedzcie same, czy po tygodniu niewidzenia się z dziećmi można przyjść do nich nieogolonym, niedomytym? Mnie by było wstyd... Czy można pod przykrywką wizyty u dzieci czas spędzić przed kompuyterem i przed telewizorem? Manipulacja ot co. Dlatego wierna, skoro wiesz, że ktoś Tobą manipuluje, po prostu spokojnie się temu przyjrzyj. Naucz się. A jak już się nauczysz jak ktoś Tobą manipuluje, to przestań na to pozwalać! I każdą próbę manipulacji wyczuwaj na kilometr, po sekundzie od jej fazy początkowej:D:D:D:D Swoją drogą rolki są cudowne:D:D:D:D Boli mnie wszystko, ale jestem przeszczęśliwa:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Związki z rodzicami to jedne z najistotniejszych relacji w naszym życiu. Dla dziecka rodzic jest bogiem – tylko on jest w mocy dostarczyć mu jedzenie, schronienie i miłość. Nasi rodzice są dla nas modelami – od nich uczymy się co jest dobre a co złe, poznajemy sami siebie. Nasz związek z matką i ojcem stanowi wzór, który powielamy w niemal wszystkich naszych późniejszych związkach. Co jednak dzieje się kiedy nasi rodzice są toksyczni? Toksyczni rodzice – co to znaczy? Jeśli po spotkaniu z kimś czujesz się nagle poirytowany, zmęczony albo smutny możesz przypuszczać ze spotkałeś toksycznego człowieka. Ich szkodliwy wpływ może dokonywać się na wiele różnych sposobów; mogą nas próbować zagłaskać na śmierć, kontrolować każdy nasz krok, całkowicie nas ignorować, pomniejszać nasze osiągnięcia, zrzucać na nas swoje obowiązki. Jest jedna cecha, która łączy wszystkie toksyczne osoby - można je poznać po tym, że łamią nasze prawa. Dzieci mają te same fundamentalne prawa co dorośli – mają prawo być traktowane z szacunkiem, wysłuchiwane i kochane, mają prawo do dzieciństwa. Dzieci mają prawo do rozwoju i do wychowania, które wzmocni ich poczucie własnej wartości. Wyobraź sobie, co dzieje się z małym człowiekiem, kiedy jego prawa są łamane – kiedy jest ono nadmiernie kontrolowane i nie ma szans decydować o sobie, kiedy jest obrażane, bite albo ignorowane. Dziecko w takiej sytuacji zaczyna myśleć, że zachowanie dorosłych jest normalne, że to ono zrobiło coś złego. Takie dziecko uczy się że jego opinie są nieistotne, że ono samo jest nieważne, niegodne uwagi i miłości. Dziecko, które nie ma zdrowego poczucia własnej wartości wyrośnie na dorosłego człowieka, który nie będzie umiał ustalić własnych granic i, w efekcie, pozwoli innym naruszać swoje prawa. Toksyczni rodzice mogą zostawić nas okaleczonych na cale życie, niezdolnych do wchodzenia w normalne, zdrowe relacje, pełne zaufania i gwarantujące nam poczucie bezpieczeństwa. Czcij ojca swego i matkę swoją. Toksyczni rodzice to ciągle temat tabu dla polaków. Dlaczego? Stwierdzenie, że rodzice mogą popełniać poważne wychowawcze błędy, które mogą okaleczyć osobę na całe życie uderza w polską wiarę w podstawowa jednostkę społeczną. Takie teorie uderzają w nasze świętości, w nasze religijne wierzenia. Rodziców należy szanować, a w naszej koncepcji szacunku nie mieści się żadna krytyka ich postępków. To sprawia, że wielu ludzi ma problem z powiedzeniem na głos, że czują się pokrzywdzeni przez swoich rodziców. Należy zrozumieć, że rodzice to tylko ludzie, którzy również popełniają błędy. Wiele nadopiekuńczych matek jest przekonanych, że dobrze robią kontrolując swoje dzieci na każdym kroku. Wielu ojców uważa, że ich synowie nie potrzebują tyle czułości, co ich córki. Nie każdy z nas jest tak samo podatny na fatalne działanie osób toksycznych, jako że najlepiej radzą sobie one z kimś o niskim poczuciu własnej wartości, kimś kto jest przyzwyczajony do tego ze ludzie nie szanują jego praw. Jeśli jesteś dzieckiem toksycznego rodzica, masz większe szanse stać się ofiarą. W miejscu pracy to kobiety są bardziej narażone na łamanie praw, jako, że są z reguły bardziej elastyczne i łatwiej przystosowują się do (często trudnych) sytuacji i w efekcie dłużej pozostają w krzywdzącej relacji. Dlaczego warto walczyć? Do skutków toksycznego wychowania można zaliczyć takie problemy dorosłych ludzi jak zaniżone poczucie własnej wartości, zaburzenia odżywiania, schizofrenia, wiele psychoz, problemy we wchodzenie w związki partnerskie, problemy zawodowe, depresje czy nawet wszelkiego rodzaju cielesne choroby. Tak, stres związany z przebywaniem w towarzystwie toksycznych osób powoduje problemy zdrowotne. Można jednak spytać czy jest sens rozgrzebywać bolesną przeszłość? Odpowiedź na to pytanie zależy od nas samych – od tego jak sobie radzimy z psychicznymi ranami zadanymi nam przez najbliższych. Niektórzy z nas zostali zranieni tak głęboko, że konieczna jest terapia i analiza ich wczesnych związków z rodzicami czy też opiekunami. Jeśli nie jesteś w stanie wybaczyć swoim rodzicom, nie musisz, mówi, Susan Forward, autorka bestsellera pt. Toksyczni Rodzice. Niektóre krzywdy są zbyt bolesne żeby o nich zapomnieć i czasami najlepsze co możemy dla siebie zrobić to odciąć się od swoich rodziców. To podejście jest często trudne do zrozumienia dla osób głęboko wierzących, rozdartych między wiarą a swoimi potrzebami. Czasami nie ma konieczności wracać do przeszłości – ostatecznie zmienić możemy tylko siebie, nie innych. Tak czy inaczej warto poddać refleksji nasze związki z rodzicami, i zastanowić się nad naszym własnym wychowaniem, choćby ze względu na swoje własne dzieci. To jak zostaliśmy wychowani wpłynie bezpośrednio na nasz sposób wychowywanie pociech. Dzieci toksycznych rodziców czasami muszą się nauczyć zdrowej komunikacji ze światem. Czasem wystarczy komuś powiedzieć o naszych uczuciach, żeby zmienił zachowanie, które nas dotyka. Aby sobie pomóc możemy nauczyć się rozpoznawać oraz jasno wyrażać swoje uczucia i życzenia. Jeśli coś nas rani – mówmy o tym. Możemy nauczyć się respektować swoje granice i sprawić by inni też mieli na nie wzgląd. Co to znaczy? Rozpoznawanie swoich granic polega na zrozumieniu gdzie kończę się ja, a gdzie zaczynają inni. O czym mogę decydować sam, a co nie jest moją sprawą? Ludzie wychowani przez nadopiekuńcze matki często mają trudności z powiedzeniem im: to jest moja decyzja i nie chcę twoich rad w tym względzie – jestem dorosły i sam sobie poradzę. Jeśli popełnię błąd, na pewno wiele się z tego nauczę. Jasne określenie tego, co jest naszą domeną jest konieczne, bo jak możemy sprawić by inni szanowali nasze prawa, jeśli my sami nie jesteśmy ich pewni? Budowanie zdrowej i niezależnej od opinii innych pewności siebie jest najlepszym sposobem na toksycznych ludzi. Jeśli będziemy pewni swoich praw i będziemy asertywnie występować w swojej obronie możemy być pewni, że żaden emocjonalny wampir nie zrobi nam krzywdy. Na koniec warto dodać, że to my pozwalamy tym istotnym osobom w naszym życiu irytować nas, przygnębiać i zbijać z pantałyku. Musimy wziąć odpowiedzialność za swoje zachowanie. Nasi rodzice obarczyli nas swoimi wadami, jednak teraz, jako dorośli ludzie musimy zrozumieć, że to my mamy umiejętności i możliwości żeby wyjść z tej sytuacji obronną ręką.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość załamany tatuś
a moja żona znalazła se starszego, bogatszego, mądrzejszego, przystojniejszego z lepsza pozycja społeczna ;/ zostawiła dom, dwójkę dzieci i mnie ;/ nie chce płacić alimentów ani nie dzwoni i nie pyta się o potomstwo ;( nie wiem co mam robić ;/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
siódemko 🖐️ ❤️ Bardzo ciekawy fragment a propos rodziców. Ciągle jest to dla mnie ważny temat w odniesieniu do mamy. Trochę to dziwne, bo przecież tak naprawdę piekło w domu zgotował ojciec, a ja mam największy problem z mamą. Niby nic się nie stało, a ja już nie rozmawiałam z nią ponad 3 tygodnie. Nie dzwonię z premedytacją, bo zwyczajnie źle się czuję po tych rozmowach, a adrenalina rośnie mi niemiłosiernie kiedy muszę wysłuchiwać \'mądrości\" mojej mamy. Mój M chodzi na terapię. Ja też kontynuuję swoją. Nic się nie wydarza, każde mieszka u siebie i zajmuje się swoim życiem, choć jest kontakt, nawet miły. Mój M najbardziej nie lubi słowa \"zobaczymy\", które ostatnio najczęściej ode mnie słyszy. Niczego nie przesądzam... jest jak jest. Chodzę na siłownię, odnajduję w sobie pokłady silnej woli, zaangażowania i kondycji o jakich nie miałam pojęcia :D Na wiosnę to bardzo dobrze robi. Dzisiaj jadę na kilka dni na narty, to chyba ostatni moment, bo za tydzień wiosna chyba już do nas zawita na dobre, czego Wam i sobie życzę 🌻 Ale to za tydzień :P teraz łapię się na ostatnie zjazdy.... Buziaki Wszystkim i miłego tygodnia ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochane❤️....dziękuję bardzo,bardzo❤️ Consekwencjo....zadałaś mi po raz drugi to samo pytanie nie uchylam się od odpowiedzi,zarówno do Ciebie jak i do Ewy pisałam post z odpowiedzią na poprzednie wypowiedzi,ale niestety tak się stało,że wszystko poszło w kosmos, nie potrafiłam już tego odtworzyć a potem położyło mnie na dwa dni do łóżka stąd też ta zwłoka w odpowiedzi,przepraszam. Sprawę zgłosiłam na policji początkiem stycznia,założona została \"Niebieska karta\" zgłosiłam się do Centrum Pomocy Rodzinie ja i dzieci jesteśmy pod opieką psychologa. Zakładając \"Niebieską kartę \" powinnam była założyć jednocześnie sprawę o przemoc psychiczną,ale...........sądziłam,że tylko takie działania pomogą mi i sprowadzą męża \"na ziemie\" niestety nic nie pomogły od chwili założenie \"karty\" w domu dzieje się coraz gorzej,nie osiągnęłam nic prócz nasilenia eskalacji jego zachowań,tzn. pozornie w domu zapanowała cisza...............w tej chwili ta cisza to jego kilku tygodniowe nie odzywanie się do mnie,pomimo że on już nie czepia się i jest cisza ja jednak czuję się jeszcze bardziej zgnębiona psychicznie niż wtedy gdy wypowiadał swoje chore teorie.....wtedy przynajmniej wiedziałam w jakim jest stanie psychicznym i mniej więcej wiedziałam czego się spodziewać.. Mówicie mi Kochane że wygrałam,otrzymałam tak wiele gratulacji za które dziękuję a ja mimo wszystko czuję się przegraną..........to prawda chciała żeby się wyprowadził i dążyłam do tego bo widziałam tylko takie rozwiązanie tej chorej sytuacji,jednak przyznaję się że bardziej te wszystkie działania prowadziłam w tym kierunku aby podjął próbę zmian w sobie,liczyłam na unormowanie sytuacji,wyciszenie emocji liczyłam na to że dwoje dorosłych ludzi stanie do problemu i zacznie go rozwiązywać..........jego wyprowadzka to moja przegrana...........przegrałam najważniejszą sprawę mojego życia...........jednak zaistniałe okoliczności każą mi widzeć że on woli uciec niż zrobić coś ze swoim życiem zmuszają mnie do obiektywnej oceny i weryfikacji założeń,wiem że potrzebuję czasu na zrozumienie tego,uporanie się.................w moim sercu wiem ,że to Wy macie racje,w głębi serca wiem,że to rozwiązanie jest rozwiązaniem ratującym moje życie i życie dzieci...................ale no właśnie te chwile między tym co wiem a tym wszystkim co napisała Ewa wprowadzają mnie w taki stan...............bezsensu,rozpaczy,beznadziei................zbyt długo teraz z nim przebywałam po jego powrocie zdążyłam zapomnieć jak było kiedy byłyśmy wolne...... A on nie wyprowadza się bo ja byłam silniejsza on się wyprowadza bo znalazł kolejną ofiarę.................jakie to żałosne.......nie czuję bólu w związku z istnieniem drugiej kobiety,nie.............zresztą spodziewałam się tego...........ja raczej głęboko współczuję tej kobiecie i już widzę jak ona szarpie się między światem schizy a światem realnym i zadaje sobie pytanie \"co ja takiego zrobiłam....\" ale o tym myśleć nie będę i nie mam zamiaru to nie moja sprawa! Ale bardzo boli mnie to jak traktuje dzieci...........przestały istnieć dla niego w jego świecie..................... Tak Droga Ewo zamek już przygotowany,rozbawiłaś mnie bardzo tym opisem jak stoję w drzwiach mówię żegnam i śrubokręt w ręce.........to mój dom. Dodam jeszcze tylko na koniec(nie mam czasu dłużej pisać,sorki) swoim zachowaniem mogłam stworzyć pozory że on jest panem i władcą sytuacji i on też tak się czuje(z mojej strony było to działanie raczej podświadome)........i niech tak myśli,nie będę wyprowadzać go z błędu.......i niech myśli,że czuję iż to jest kara dla mnie,niech myśli że wymierza sprawiedliwość a on jest jedynym sprawiedliwym........niech tak zostanie....... Nie wiem czy jasno wyraziłam swoje myśli,przepraszam jeśli coś napisałam mało zrozumiale ale śpieszę się bardzo i bardzo chciałam Wam odpowiedzieć dlatego tak.... Dziękuję:) Serdeczności dla wszystkich:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dobra dziewczynka
Dzieki Ewa - duzo jest prawdy w tym co napisalas :) musialam to przemyslec.. nie to co napisalas, bo to jest dla mnie oczywiste, a wlasnie to, ze pomimo ze ja o tym bardzo dobrze wiem, zawsze jestem tym zaskoczona. To tak jakby czlowiek ktory chodzi cale zycie ta sama ulica, cigle potykal sie o ten sam koci-leb i po kazdym takim potknieciu, czul sie zdziwiony ze on tam jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość prawie 40
consekwencja "Ja jestem w fazie pogodzenia... tak mysle... staram sie wyrzucic moja mame z moich zachowan... ona jest wdrukowana we mnie bardziej niz mi sie wydawalo... im bardziej sie od niej uwalniam tym spokojniejsza jestem..." czy jesteś pewna, że nie wylewasz dziecka z kąpielą? Nie możęsz wszystkiego wyrzucić... przecież nie wszystko było złe... zaakceptuj fakt że część niej będzie zawsze w Tobie A co do twoich faz ... wszystko się zgadza... Tylko nie bierzesz pod uwagę, że część dzieci przechodzi te fazy w okresie dojrzewania... Jak np. było to w moim przypadku... Jest okres buntu.., i przeważnie wtedy wszystko się dzieje.. poczucie skrzywdzenia dostrzeżenie że rodzice w pewien sposób robią źle... potem jak się ma swoje dzieci przychodzi zrozumienie, że wychowanie potomstwa nie jest łatwą sprawą. Zaczyna się rozumieć te wszystkie rodzicielskie obawy i zawiłości, próby pogodzenia tego co chce dziecko z tym czego my oczekujemy po nim... Jak rodzic jest uważny, obserwuje dziecko i przystosowuje swój styl wychowania do potrzeb dziecka.. jeśli sam ma problemy, trudno mu jest być uważnym... Problem tkwi często we właściwym doborze partnera do wychowania dzieci... a jakże wiele osób po tym świecie chodzi, która jest w jakiś sposób skrzywdzona emocjonalnie... Jak tu znaleźć odpowiedniego? Jest niewiele osób, które rozumieją tak naprawdę co się z nimi dzieje... Nawet chyba Ty nie do końca wiesz... Spróbuj się skupić na teraźniejszości... zobacz kim jesteś... Kim być może nie byłabyś gdyby nie Twoje trudne dzieciństwo... onao mimo wszystko czegoś uczy... zoabcz jakie korzyści z tego wyciągnęłaś... Nie zrozum mnie źle - to nie pochwała trudnych dzieciństw... To tylko tylko ma być próba dostrzeżenia co mogę z tych przeżyć wyciągnąć na korzyść siebie... próba dostrzeżenia pozytywów... żeby nie stracić wszystkiego... bo to dzieciństwo jednak ukształtowało twoją osobowość nie możesz jej się całkiem wyrzec.. a każda sytuacja niesie za sobą zarówno negatywne jak i pozytywne aspekty... nie zapominaj o pozytywnych .. dostrzeż je... One dadzą ci silę... również do pogodzenia się z przeszłością... Z życzliwością ❤️ Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nabylam nowe doswiadczenie - i teraz jak mi sie zachce komus radzic tak jak radzilam uprzednio to kopne sama siebie wirtualnie w dupe (inaczej, wybaczcie, nie dam rady). Jesli ktos w naszej obecnosci probuje sobie zrobic krzywde albo popelnic samobojstwo to wcale nie masz na mysli: a wez sie ku*wa zabuj debilu lzej dla ciebi i dla innych - jak to szumnie twierdzilam. Punkt widzenia zalezy od punktu siedzenia. Bylam w takiej wlasnie sytuacji ostatniej nocy - i poczulam sie za tego chorego czlowieka odpowiedzialna. Bo to jest niewatpliwie choroba psychiczna i niewatpliwie wolanie o pomoc. Moge miec do kogos zal, moge nie umiec wybaczyc/zapomniec ale to nie znaczy ze przestaje uwazac tego kogos za czlowieka. I tutaj mnie macie. Nie umiem byc bezwzgledna, powiedziec: a ch*j ci w d*pe rob co chcesz - i polozyc sie spac. Zmusilam meza do zazycia sporej dawki relanium i poszedl spac (nie dziwie sie, dostal ze 30mg). Dalej spi - i dobrze. Nie bardzo wiedzialam co robic, zadzwonilam do socjalnego czy nie zalatwilby dla syna emergency respite (nie wiem co bedzie wiec lepiej niech ze dwa trzy dni posiedzi poza domem), opowiedzialam o tym co sie zdarzylo i zapytalam co sugeruje, czy mam dzwonic na pogotowie czy gdzie - ma oddzwonic do mnie do godziny. Mnie sie wydaje ze jemu sie przyda odpoczynek a przede wszystkim prawidlowe leczenie bo z nim coraz gorzej i to nie teraz ale przez lata rozne sprawy wychodzily. I tu nie ma co spekulowac na temat jego nastawienia czy zachowania bo to jest choroba psychiczna, nie mozna traktowac tego co on robi i mowi w porownaniu z normalnym ale egoistycznym i bezdusznym czlowiekiem. Jestem zmeczona a tego odpoczynku jakos nie widac... Jeszcze musze te sprawe zalatwic, pewnie jakies zasrane papiery popodpisywac jak go wezma do szpitala bo w takim wypadku (proba samobojstwa) jest uznany za zagrozenie dla siebie i musza go leczyc. Socjalny wlasnie dzwonil ze jedzie - no zawsze to dwie osoby. Syn ma zalatwiony respite na kilka dni. Musze mu tylko zawiezc ubranie, leki i przybory toaletowe. Zawsze cos. Na razie, napisze jeszcze jak sie sprawy ulozyly...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oneil ❤️ Trzymam za ciebie kciuki. Mam nadzieje, ze twoj maz wyladuje w szpitalu. To moze byc blogoslawienstwem dla niego i dla was wszystkich.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość rgjghjrg
😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj oneil, a mnie niestety przyszło do głowy, czy to nie jego kolejna manipulacja, żeby pokazać....widzicie...widzicie jaki ja jestem biedny, a w gruncie rzeczy tak przygotował sobie to samobójstwo, żebyś go jednak uratowała. Jakby chcial naprawde je popełnić, to polazłby gdzieś, gdize nikt go nie mógłby znaleźć i mu pomóc. CO nie zmienia faktu, ze po upublicznionej próbei samobójczej na pewno odbędzie przymusowe leczenie. I dobrze dla Was. Trzymaj się ciepło.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wierna czytelniczko.... Za ciebie tez trzymam kciuki. Abys pogodzila sie z sytuacja i zobaczyla, ze to blogoslawienstwo,iz on sie sam dobrowolnie wyprowadza.. Na twoim miejscu nie wymienialabym zamkow... wymienilabym mieszkanie na takie im dalej tym lepiej.. na innym osiedlu .... lub wrecz w innym miescie.. Powodzenia. 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Consekfencja - nie widze innej opcji. Po prostu nie widze. Dla kazdego z nas. Jesli zostanie w domu to w kazdej chwili moze mu odj*bac jak wyjde po cos - a przeciez nie bede kolkiem siedziala w domu i go pilnowala zeby sobie ku*wa krzywdy ni zrobil, no bez jaj. Choc nie wierze w jakies znaczace powodzenie leczenia - tylko wyciszenie i doprowadzenie do porzadku psychicznego zeby mogl sie zajac soba i zeby mu nie odpierd*lalo ponad norme. Zeby nie stanowil zagrozenia dla siebie i otoczenia. Bo teraz jest w stanie chorobowym i widzi wszystko co sie zdarza jako chore - sam sobie scenariusze pisze, opowiada o jakichs wyimaginowanych rozmowach z wyimaginowanymi prawnikami, lekarzami ktore maja potwierdzic jego \"niewinnosc\" i to ze ja go wrobilam przez ta rozmowe we srode, ze jest juz notowany na policji, ze wszyscy wiedza i co za wstyd, jest skonczony tutaj - no duzo by o tym pisac. Nie sa to wywody czlowieka normalnego. I nie ma z nimi polemiki z zalozenia. Jest tylko bezsilnosc. Nawet jesli te proby samobojcze byly manipulacja - to tym bardziej kwalifikuje sie do zbadania i obserwacji bo normalny czlowiek tak nie robi. Wczoraj na dodatek wypil cos zanim wrocil do domu (byl chyba fest podciety, tak mi sie zdawalo) - i swirowal po pijaku. Jak mu walnelam te prochy to chodzil i powtarzal: musze z kims porozmawiac, musze z kims porozmawiac i tak w kolko - wykrecilam mu numer tel. kryzysowego i cos tam gadal, nie wiem, nie sluchalam - nie moja sprawa. Ale to go wyciszylo troche, potem znow mu dalam nastepne 15 mg i jak juz ledwie sie na nogach trzymal zaprowadzilam do pokoju i polozyl sie spac. Usmarowany, wyciorany gdzies, upackany krwia - ale wazne ze juz lezal spokojnie. K*RWA MAC! I nawet nie bylo glosno w nocy nie awanturowal sie tylko troche sie z nim szarpalam jak mu chcialam sznurek do prania zabrac bo sie wieszal. Potem sie cial nozem a ze noze mam tepe (ostrzalka niewiele zdziala) to tylko sie podrapal. Potem znow poszedl po linke do prania na dwor, ucial - i znow mu zabralam. I takie przepychanki bez sensu. Nie chcialam zeby chlopaki slyszaly, ku*wa potm tylko uraz by im zostal. Zostawil klape na strych otwarta, pizzzzzdzi jak fiks, zimno w calym domu, jak syn przyjdzie to ja zalozy bo ja nie wyjde na drabine z tym kolanem (i tak juz lepiej, tylko stluczenie). Socjalny ma przyjechac lada chwila, moze cos doradzi bo ja jestem w doopie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa w Raju :-) ❤️ Tak przeczytałam jak napisałaś.. że juz nie prosisz mamy o akceptację.. Rozumiem, ze to była taka wewnętrzna prośba wraz z oczekiwaniem... Ja juz wogóle od nikogo nie potrzebuję akceptacji , coraz lepiej mi to \" idzie\" :-D :-D :-D , przestałam \" prosić \" przestałam \" wołać \" zauważcie mnie ..bo jestem tu :-) Zaczyna się dziać to coś co daje mi siłe i moje ja mi wystarcza ! Bo ja zaczynam siebie sama akceptować i to mi wystarcza..... Czy wiecie jakie to piekne uczucie nie prosić juz o zauwazenie ? Nie izoluje się ale sama do siebie garnę i przybliżam... MNie samej dla siebie samej zawsze było za mało.... Teraz sie to zmienia ~ NARESZCIEEEEEEEEEEEEEEE !! HAHA

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
siódemka❤️ suuper dla CIebie. Ja też dopeiro dziei temu co tutaj się dizeje uświadomiłam sobei ja bardzo moje Ja było zależne od tego jak meni oceniają inni. Ale to się powoli też zmienia. Przytulam❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
\"załamany tatuś a moja żona znalazła se starszego, bogatszego, mądrzejszego, przystojniejszego z lepsza pozycja społeczna ;/ zostawiła dom, dwójkę dzieci i mnie ;/ nie chce płacić alimentów ani nie dzwoni i nie pyta się o potomstwo ;( nie wiem co mam robić ;/\" Ja tez nie wiem, co masz zrobic. O alimety mozesz zalozyc sprawe, taki proces Cie nic nie kosztuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yeez jakos wcale nie zrobilo mi sie go zal. Zal to mi sie zrobilo siebie poltora roku temu, kiedy zastanawialam sie, czy nie walnac sie z wiaduktu, bo tak mialam dosyc zawiazku i siebie z nim. I to byl pukt przelomowy. Nie pisze tego dla poklasku, po prostu fakt z zycia. A jesli maz oneil zrobil to jako "wolanie o pomoc", to te pomoc otrzyma, ale juz na leczeniu. A jesli to byla manipulacja, to tez mu wyjdzei na dobre i oneil i jej chlopakom przede wszystkim, czego z calego serca jej zycze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yeez 🖐️❤️ Dziekuje ci bardzo ze mi doradziłas. Nie wiem jak i dlaczego tak jest ale wypowiedzi twoje i consekfencji ❤️ jakby mnie łaczyły z Wami. Chcę podziękowac❤️ WSZYSTKIM❤️ tutaj obecnym na naszym forum za pomoc. :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem jak jest z przymusem leczenia psychiatrycznego w takim przypadku, czy musi wyrazic zgode czy biora go dla jego wlasnego i innych bezpieczenstwa. I do kogo sie zwrocic na poczatek? W Polsce to wiem - jest pogotowie psychiatryczne, dzwonisz, przyjezdzaja - ostatecznie samemu mozna chorego zawiezc na ostry dyzur (co raczej rzadko sie zdarza bo jak swiruje to trzeba uspokoic a nie jeszcze tramwajem wozic). A tutaj, jeszcze na wsi zabitej dechami - nie mam pojecia... Dzwonilam do takiej linii pomoc kryzysowa ale tam tez mi gowno powiedzieli - zeby sie skontaktowac z lekarzem rodzinnym. Pytam czy nie ma jakiegos pogotowia a ta ciagle z tym lekarzem, jak tlumacze ze to nagly wypadek. Bo zmienie zdanie nt pomocy w tym kraju - a mam naprawde bardzo dobre... Mysle jednak ze z tym socjalnym to dobrze zrobilam, jakies dzialanie, nie siedzialam i nie czekalam (wiedzialam ze nie moge, ze musze cos zrobic, nie bardzo wiedzialam co) - pomyslalam ze ten respite to na pierwszy rzut i przy okazji zapytam go co zrobic, moze bedzie mial jakies sugestie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
corobić 🖐️❤️:-D Ja też dopeiro dziei temu co tutaj się dizeje uświadomiłam sobei ja bardzo moje Ja było zależne od tego jak meni oceniają inni. Ale to się powoli też zmienia. Powiedz sama, jakie to piekne uczucie , zaczynam je poznawac dopiero od krótkiego czasu, a wyobrazasz sobie jak to stanie sie umacniac w nas i będzie to potem juz tak naturalne i tak łatwe , będziemy mogły korzystac z własnej siły i być w takiej pełni naszej własnej , nie zrazi nas juz byle co i jakas inna kpina lub próba oszkalowania nas :-D Pewnośc siebie ( nie mylić z pychą ) isc przed siebie z pewnoscia , bez leku i to jest mozliwe , dzięki miłosci własnej. Miłosc Milosc Milosc

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
corobic, yeez - nie, nie jestem. Ale gdyby cos sie stalo to czulabym sie (nie wazne jak irracjonalnie) czesciowo odpowiedzialna. Ze nie zareagowalam skutecznie. Niestety, tak juz jestem skonstruowana. Moze to da sie wyleczyc ale najpierw niech zalatwie te biezaca sprawe i bede myslec o sobie w kontekscie odpowiedzialnosci za reszte swiata. A poza tym sprobujcie postawic sie w sytuacji kiedy mezowi jednak sie udalo powiesic i dynda pod sufitem a synowie na to patrza. Moze mialam na to pozwolic bo nie jestem za niego odpowiedzialna? Jedyne co moge zrobic to optowac za przymusowym leczeniem jak najszybciej i za wszelka cene. Tylko pewnie sie domyslacie jak to jest z osoba psychiczna - wszyscy naokolo sie zmowili, spisek, mnie nic nie jest... Jakos nie umiem sie tak do konca na to uodpornic. I mam zle doswiadczenie, chocby po tej rozmowie we srode, jak pisalam ze obawiam sie eskalacji - no i w pewnym sensie sie sprawdzilo... Mysle tez ze to bylo konieczne bo skatalizowalo chorobe ktora toczyla go od wielu lat - czyli nie ma tego zlego... Ale szkoda, ze place za to tak wysoka cene... Dzwonil socjalny, juz jedzie ale sie zgubil...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewka... kazdy z nas ma w sobie traumy mniejsze czy wieksze .. sztuka polega na tym aby je zaleczyc i wiedziec co dalej z nimi zrobic.. Ja mam w srodku jak kazda z nas mala dziewczynke... moja juz jest zaleczona, zadbana i ja dorosla mam z niz swietny kontakt.. Pomagac lubie.. sprawia mi to frajde i dlatego wybralam zawod w ktorym pomagam ludziom.. czesto nieodplatnie... Nie masz zadnego powodu, aby sie obawiac, ze mnie wykorzystalas.. jesli moja metoda pomaga urwisowi to ten fakt daje mi mnostwo satysfakcji i jest dla mnie wystarczajaca nagroda. Byc moze moje traumy z dziecinstwa przyczynily sie do wyboru takiego a nie innego zawodu.. ale ja oprocz empatii mam swoj mozg, ktory uwielbia to co robie... Ja duzo i czasem ostro pisze o moim dziecinstwie.. czasem po to aby sprowokowac dyskusje, uswiadomoc zaleznosc pomiedzy tu i teraz a traumami z dziecinstwa.. Czasem ktos z boku moze pomyslec, ze to slowa biednej dziewczyny, ktora przesadza, a poza tym ta polska niechec rozliczania rodzicow... a ja w sumie jako jedna z nielicznych na tym forum mam porzadnie dziecinstwo przerobione i umiem o nim mowic glosno i bez obwijania w bibulke... :) Wiem, ze prawie 40 nigdy mnie nie zrozumie i nawet juz jej nie probuje tlumaczyc... my obie jestesmy na 2 roznych poziomach ewolucji... Wydawalo mi sie, ze ty mnie rozumiesz... ale przeciez ty masz rowniez nieprzerobione dziecinstwo, wiec to moj blad, ze o tym zapomnialam... W podsumowaniu : dziekuje za troske. dziekuje za rady o niewracaniu do dziecinstwa, rady jak wybaczac mojej mamie.. Na razie tylko rady yeez i octavii przemawiaja do mnie i z nich korzystam... Niemniej jednak wierze, ze Ty jak i prawie 40 chcecie doradzic mi tak jak wam serce dyktuje, tylko , ze ja z tych rad skorzystac nie moge i nie chce, bo musialabyn cofnac sie w rozwoju emocjonalnym.. Peace. 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nie napisalam niegdzei oneill, ze mialbys mu pozwolic sie powiesic, bo sama nikomu bym nie pozwolila, bo nikt normalny by nie pozwolil. Napisalam tylko, ze moim zdaniem to manipulacja i ze obmyslil to tak, zebys to wlasnie TY go znalazla. I osiagnal cel. I mam tlyko nadzieje, ze to kwalifikuje sie na przymusowe leczenie, bo na dobrowolnosc z jego strony raczej nie ma co liczyc. Z tego co sie orientuje w Polsce tak jest.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
siodemka, prawda,bardzo mile jest poznawac, ze wcale nei potrzeba drugiego czlowieka do wyniesienia CIę na wyżyny, choc we mnei to dopeiro raczkuje, ale i tak traktuję to jako ogromny swój sukces:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
corobic - nie, nie tak - ja wiem ze nikt normalny, wrazliwy, ludzki nie pozwolilby drugiemu czlowiekowi zrobic sobie krzywde. A manipulacja czy nie - taki sposob to niestety kwalifikuje do leczenia psych. Bo to swiadczy o powaznym zaburzeniu ktore uniemozliwia normalne funkcjonowanie i chorego i osob w jego otoczeniu. I mam nadzieje ze tutaj znajde zrozumienie. Mnie jest go zal jako czlowieka, juz nie jako meza ale jako czlowieka ktory wola o pomoc a nie wie jak ja uzyskac, nie wie wogole czego mu trzeba, jest zagubiony w swoim chorym umysle, sam przez siebie zaszczuty. A chce zyc i jakos tam funkcjonowac, chocby instynkt mu to sygnalizuje. No i dla samej siebie - nie chce przezywac tego co ostatniej nocy. Mam momentami takie wrazenie ze to jakis koszmar a ja sie obudze i wszystko bedzie w miare tak jak bylo... Dobrze nie bylo, fakt. Inaczej nie byloby mnie na naszym forum...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×