Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Gość cholipa
"Obiektywnie rzecz biorąc, o ile moge byc obiektywna we własnej sprawie, to nigdy u mnie nie byłoby wskazówek, by zabrać dzieci. Gdziekolwiek. Nadal uważam, że w ekstremalnych sytuacjach, gdy rodzice nie radzą sobie z dziećmi i krzywdzą je, należy dzieci odbierać. nie koniecznie do Domu Dziecka. Są inne możliwości." ale obiektywnie stwierdzasz, ze czterem umowom dzieci sie powinno zabrac:) no no:) jak taka szybka jestes w odbieraniu to wybierz sie do domu dziecka, popracuj jako wolontariusz, wtedy zobaczysz nie tylko co tam sie dzieje, ale jak najgorszy lump, krzywdzacy nie tylko psychchicznie jest wymarzonym rodzicem. A inne mozliwosci? rodziny zastepcze haha czy moze raczkujace wioski dzieciece? to ze niektore kraje stosuja takie, pisemne formy przymusu, to zupelnie inna bajka po pierwsze bo wzamian daja olbrzymia ( w porownaniu do naszej) opieke i pomoc materialna a po drugie maja inne standardy wiezi rodzinnych, co w naszej kulturze tak szybko nie przejdzie i po ostanie ja cie jako matke nie oceniam, bo nie znam ciebie twojego domu dzieci i relacji rodzinnych zauwaz jednak ze dziecko do 3 ch lat wyksztalca w sobie wiele mechanizmow, ksztaltuje sie osobowosc i charakter a wiec twoja corka w najwazniejszym dla siebie okresie zycia byla narazona na twoja "toskycznosc", wiec moze za pare lat bedzie musial tulic ta swoja zagubiona malutka dziewczynke

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Renta ❤️ Cholipa ❤️ dziękuję Wam za odpowiedzi. Gdy to usłyszałam, coś nakazało mi się bronić. Poczułam się urażona, tak jakby ona chciała przelać na mnie odpowiedzialność za niepowodzenie tego związku, co jest no trochę niedorzeczne, bo chyba nie miała tego na myśli. A ja jestem zafiksowana na tym kto jest czemu winny, jestem zafiksowana bo to poczucie winy, momentami irracjonalnej ciągle mi towarzyszy i czuję jej ciężar. Chciałabym zrzucić z siebie ten garb, bo coś mi mówi, że bez tego nie pójdę dalej, bo od poczucia winy tylko krok do wejścia w rolę osoby przepraszającej i błagającej o powrót M. ... Zdenerwowałam się, bo jedno czego byłam świadoma, to to, że nie chciałam się poddać dominacji M. po raz kolejny, a tu mi ktoś mówi, że nie chciałam tej dominacji tak bardzo, że sama jechałam po bandzie, przekraczałam tą linię o której mówisz Rento. Ja czułam, że stawiam na swoim w słusznej sprawie, bo inaczej zginę po raz kolejny w szponach uległości. Czułam, że chcę dyskusji, czułam, że chcę żeby on skonfrontował się z krytyką jego zachowania i wyciągnął wnioski, ale nie udźwignął tego. Chciałam być chyba taka zdrowa do bólu, nie chciałam już uzależnienia, chciałam prawdziwego związku. To co mi powiedziała, wyzwoliło we mnie falę lęku i strachu, o ileż łatwiej jest przecież myśleć o sobie jako o niewinnej ofierze czyichś niecnych działań i obarczyć go odpowiedzialnością. Wyszło na to, że ja go mogłam tak samo ranić, a nie chciałam wcale tego :( Winię się za to, że od momentu kiedy do siebie wrócilismy miałam w sobie przeświadczenie, że to nie ma przyszłości. Winię się za to, że faktycznie byłam często chłodna, zamiast ciepła i kochająca, ale ja już po prostu nie miałam siły momentami...I jest mi bardzo ciężko tak o sobie myśleć. Cholipo, zaskoczyłaś mnie, nie przyszło mi do głowy odebrać tego za przekaz pozytywny i wiesz, ja boję się być świadomie silna, choć to czuję, boję się bo wiem, że mogłoby to mnie bardzo szybko wyprowadzić na drogę zdrowienia i zapomnienia o M., a obawiam się tej drogi, bo będę na niej sama i niezależna. Brzmi idiotycznie chyba, ale po prostu coś mnie przy nim nadal trzyma, ale obezwladniająca część mnie wyrywa się do przodu, ja tylko boję się tej nowej sytuacji. Wybaczcie ten kolejny elaborat, dużo myśli szumi mi w głowie... 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kasia, ja miałam te same objawy. \"Walcze\" od dwóch lat. Teraz juz tlyko z sobą, pierwszy rok z nim, bez sensu, ale to widze dopeiro teraz. Przczytaj ksążkę o której wspomniałam...może parę rzeczy Ci wyjaśni. Choć z całym szacunkiem bazujac na moich zachowoaniach, nie jestem pewna, czy juz do niej dojrzałaś. Pozdrawiam ciepło:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
to samo i mnie spotkalo trwa to juz ok 1,5 roku na codzien jestkochajacy ksiaze z bajki tylko coraz czesciej jest gorzej moja pierwsza milosc i nie zostawie go za zadne skarby pomimo tego bolo i ze nawzajem sie niszczymy czy jakas terapia moze cos zmienic?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aagaa Twoje pytanie wydaje mi sie zbedne... Dlaczego z nim jestem? z tego samego powodu dla ktorego jest tyle kobiet.. to uzaleznienie, tylko nie wiem juz sama od czego. Moze zle robie, ze tu pisze. Gdyby to bylo takie proste, powiedziec sobie, ze to nie ma sensu, to zadna z nas nie tkwila by w takim zwiazku, a moze sie myle? pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poza tym 😍 siódemko 😍 Oprócz Ruskana \"Uzdrowienia emocjonalnego\" moge polecić \"Sztukę świadomego oddychania\" Collina Sissona. I życzę miłego przebudzenia, a potem relaksacji. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie , Renta nie rozcięła wrzoda. Może i lubi, może nie , nie zastanawiam się nad tym. Zraniła mnie do bólu. Do gołej kości. Nie dlatego, że uraziła mnie jako matkę. nie. Ja nie czuję się świętą krową. Zrobiła coś, co całe lata robiła moja matka, a potem toksyk. Bez zastanowienia chlastała słowami. Oskarżała, osądzała, wydała odgórny wyrok. Poczułam się tak jak lata temu, kiedy moja matka do mnie, sześcioletniej dziewczynki wywrzeszczała: \"Lepiej byłoby gdybym cię wyskrobała!\". Poczułam się dokładnie tak samo jak 30 lat temu. Ktoś wykrzyczał, że jestem zerem, niezasługującym na nic. Na życie, na dzieci,... Ja 1972 , tak, wierzę, że mi się uda. Ja wiem, że mam w sobie wielką siłę. Znam siebie na tyle, ze wiem, że póki sama nie wygram, to nie wygram. Jestem anorektyczką. Dziś nieczynną :D Całe lata jednak nie jadłam. Wygrałam sama. Wystarczyły słowa psychiatry :\"dziecko, ja mogę dać ci leki o jakich ci się nie śniło, ale jeśli ty będziesz chciała umrzeć, to umrzesz\" . To było jedno spotkanie, nie terapia, jedno zdanie. Chciałam żyć. Ważyłam wtedy 34 kg. Jadłam raz dziennie, pół kromki chleba, bez niczego. Popijałam sokiem z czerwonych buraków, surowych. Sama z tego wyszłam. Bo chciałam. Sama wyjdę z tego uzależnienia. Jeśli tylko będę chcieć....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana cztery umowy ! Ja tez wierzę w ciebie ! Ty nawet nie wiesz chyba jeszcze do końca jaka jestes wspaniała kobietą !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bb11
Słodkie kłamstwa!!! Słyszę w Twoich wypowiedziach lekkie zachamowanie...to jest normalne. Jeszcze się łudzisz, że on sie zmieni...próbujesz oszukiwac Siebie, żeby jemu dodac piekne kolory. Tak...tak...tak jesteś naiwna, ale chyba każda z nas jest(była) naiwna mając w sobie chociaz cień nadzieji na poprawę. Ja to przechodziłam...pokłóciliśmy się, parę cichych dni i ok...dalej brnęłam w tym bagnie. Wiesz, co jest najgorsze, że zostajemy tak pokierowane przez naszych ,,idolów", że nie dostrzegamy problemu...po prostu tak musi byc...jeteśmy przyzwyczajone do takiego życia. Jak znajomi nie raz mi powtarzali: Postaw się jemu; przestań byc niewolnicą, zrób coś po swojemu...to ja wysłuchałam, przytaknęłam...i dalej robiłam co on chciał....hmmm w sumie nie mam pojęcia skąd ten brak pewności siebie. Dzisiaj jestem wściekła że pozwoliłam sobą tak pomiatac, przez całe małżeństwo oszukiwałam siebie i dzieci, nie dopuszczałam do siebie myśli (właściwie to nie byłam świadoma), że martretowanie psychiczne dotyczy też mnie. Nie myśl sobie ,że jestem jakąs terrorystką...próbowałam wielokrotnie ratowac związek...klęcząc przed nim prosząc o leczenie psychiatryczne, płaczem i namowami błagałam o spokój i wyrozumiałośc. Nawet 06.12.2005 r (mikołajki) byłam bliska oderbrania sobie życia... ...obecnie żal mi wszystkich dziewczyn i kobiet, które też przechodzą przez to piekło. Jednak w naszym przypadku jest ważne przekonanie samej siebie do podjęcia walki. Mam rację? Dalsi znajomi byli w szoku jak dowiedzieli sie że złożyłam pozew rozwodowy...co wy takie wzorowe małżeństwo. Ja odpowiadam tak: No... przestała mi odpowiadac funkcja zbędnego dodatku do dzieci, a po drugie nigdy w życiu bym sobie nie wybaczyła gdyby w przyszłości przyszła do mnie synowa i powiedziała że mój syn ją wyzwał lub poniżył. Mogłabym miec tylko pretensje do samej siebie. Trzymam za Ciebie kciuki Słodkie Kłamstwa...a sukienkę fajną sobie kupiłaś?...głowa do góry...nie poddawaj się!!! Pozdrowienia z deszczowej i burzowej Polski!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość cholipa
heh, cztery umowy, moje pytanie brzmialo, czy wiesz czego naprawde chcesz? bardzo ladnie to okreslila kasia... ze wie ze zaczyna byc silna, ale boi sie ze ta sila doporowadzi ja do skonczenia z M. kiedys pisalam do nieba, ze jednym z drastycznych ale jednach sposobow, jest fakt znaleznienia sobie przez toksyka innej ofiary jest to sposob na uwolnienie , choc niewatpliwie dodatkowo godzacy w milosc wlasna i poczucie wlasnej wartosci porzuconej:P ale jakze czesto nasz toskyczek wraca do starych sprawdzonych pieleszy albo pod bandera kolezenstwa nadal chce utrzymywac "przyjazn" kazdy swja droge ma, i niektorzy nigdy z toskycznego zwiazku nie wyjada, ich los, ich karma? moze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobry wieczór Kochane Dziewczyny :) Trzeci raz pisze ten post bo dwa razy mi wcieło :( Podczytywałam po cichutku.. poza-tym :) dziękuje za \" wywolanie do tablicy \" :) poza-tym rozumiem Cię i przytulam wiem jakie spustoszenie potrafi zrobić nasz własny strach... czesto sami hodujemy go we wlasnej głowie Zycze Ci by Twój tez taki był - tylko wyhodowany i byś jak najszybciej zastąpiła go myslami pelnymi spokoju , harmonii i poczucia bezpieczenstwa \" Jestem bezpieczna w moim swiecie \" Prawo do popelniania błedow przyznałam sobie jakiś czas temu , dzięki wam :) i to moje niezbywalne prawo przy okazji pozbywam się perfekcjonizmu ktory nie ułatwiał mi życia np sprzątanie - musiałam najdokładniej aby ani pyłka nie było ( gdzieś wyczytałam , że to cecha wspóluzależnionych i partnerek alkoholików) a teraz daję sobie luz , moge spokojnie usiąśc nawet gdy pod szafką kuchenną leży np jakaś pestka od ogryzka jabłka :) wiecie co sie stalo? zostałam zaproszona na kawe przez mlodszego i niebrzydkiego faceta ! zaproszenia nie przyjelam , bo nie mam ochoty na zadne randki damsko-meskie , uwazam ze teraz mam czas dla siebie i pracę nad sobą a po drugie ze wzgledu na toksyka- jakos czuje sie zobowiazana czy co ? mimo ze on mnie zdradza - z alkoholem co wieczor zamiast spaceru ze mna piwsko , zamiast przutulenia piwsko zamiast wielu rzeczy śmierdzace piwsko i pochowane pod poduszka fotela puste setki , ohyda , mam taką awersję , że dźwięk otwieranego piwa stawia mnie na równe nogi a smród alkoholu gorszy niż szambo dla mnie :( a zaproszenie podbudowało moje zniszczone poczucie kobiecosci - bo toksyk tyle lat dawal do zrozumienia ze niefajna kto by mnie chciał , za chuda albo za gruba , za male cycki , no beznadziejna wiec kobiecosc umierala we mnie wiecie co dzis sie stalo? zajrzałąm zalotnie do lustra i co widze ? Szczupłą , zgrabna , atrakcyjna uśmiechnięta Kobieta ! - to ja !! dawno tak w lustro nie patrzałam... przepraszam ze chaotycznie....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To nie tak. Ja renty nie olewam. Pisze jak pisze. Są rzeczy, które przyjmuję. Zgadzam się z nimi. Renta ostra, ale zmusza do myślenia. Dlatego nie olewam. Jest człowiekiem. Takim samym jak ja, jak Ty. Ma swoje wady, ma zalety. Każdego głosu7 warto wysłuchać choćby po to, żeby sie z nim nie zgodzić... A ja biorę si za siebie ostro. Wysłalam informację toksykowi, że żądam oficjalnej umoiwy na pożyczkę. Z dokładnymi datami i kwotami, które będzie mi spłacał. On doskonale wie, że z taką umową mogę w razie niespłacania iść do sądu. Koniec okradania. Dość tego. Nie pozwolę żerować ani na dzieciach ani na mnie . Równie dobrze, za te pieniądze mogłam jechać z dziećmi na kajaki, bo dostaliśmy zaproszenie....Dość... To nie jest zemsta , to jest sprawiedliwość. Pożyczyłeś, zobowiązaleś się oddać. no to oddasz. A ja czuję się dobrze. O niebo lepiej niż tydzień temu. Spokój. Cisza. Rozmowy z dziećmi. Zero huśtawek emocjonalnych. Widzę różnice. Ktoś mi napisał sms - \"Jeśli chce4sz być wierna sobie, odłóż lojalność wobec tego małżeństwa. Spisz kartkę. Ile zyskałaś, a ile straciłaś. ile zyskały , a ile straciły twoje dzieci. I czytaj ją każdego dnia\". Ja wiem, że napisała to moja przyjaciółka. Napisała też, że wierzy we mnie, bo jestem mądrą kobietą. Ja to wiem, że jestem. Miewam 5 minut głupoty. Ale każda głupota ma swój kres. Przychodzi zdrowy rozsądek, który mówi: chcę żyć! Każdej z Was, z osobna dziękuję. Consekfencjo, Kadarko, sodemko, aniania, yezz, rento, vacancy, wierna, 1972...Wszystkim bez wyjątku. Mam nadzieję się podnieść. Bo chcę. To był straszny trucht do tyłu. Świadomy. Wiedziałam z góry co mnie czeka. Przekonałam się. Nie chcę więcej. Teraz jest dobrze. może bez emocji,ale spokojnie. I dzieci spokojne. Piszecie Tuptusia. Mam nadzieję, że to już koniec Tupty, że powoli zaczyna do głosu dochodzić 4U.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cholipa , od fafnastu miesięcy to samo pytanie zadaje mój przyjaciel. i nie dostaje konkretnej odpowiedzi. Jedyne , co potrafię wyartykułować. to akt, że chcę spokoju. Mam dość jazd emocjonalnych. Chcę i siebie i miłości i nie potrafię tego jakoś powiązać. Ja napisałam tutaj jakiś czas temu, że najszczęśliwszy czas w tym małżeństwie dla mnie, to czas, kiedy byliśmy totalnie osobno. To jest punkt startowy. Zero kontaktów. Biala karta dla mnie .

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kadarka - pisze o sobie, swoich doświadczeniach, nie cytuję ksiażek, jesdynie model, w którym się odnajduję. Dzielę się tym dowiadczniem, bo nie każda ma chęć czy możliwość bycia w terapii. A jakie sa Twoje doświadczenia. Możesz się tym podzielić zamiast oceniac? Renata11 - dziękuję za podzielenie się swoim kawałkiem życia, przypomnieniem przez co przeszłaś. Ja widzę i doceniam Twój sposób wypowiedzi - mówienie od siebie, przyjmowanie konsekwencji, odwagę i świadomość.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cztery umowy :) miałam już iśc spać ale coś mi przyszło do głowy :) poza-tym napisała do mnie " daj sobie prawo do popełniania błędów" może to wyda się banalne ale daj sobie to prawo popełnilaś błąd , nie pierwszy nie ostatni - to nie powód by się ubiczować wstań , otrzep się i krocz do przodu , jakkolwiek trudne by się to nie wydawało nie zaglądaj zbyt często w przeszłośc - przemyślałaś ją pewnei już ze 100 razy - starczy , wnioski które miałas wyciągnąc juz na pewno wyciągnęłaś :) przeszłość mineła - co prawda pozostawila swój ślad , ale nie wracaj już myślami , było minęło zamknij te drzwi i otwórz następne masz teraźniejszośc - to w nej twórz , działaj , najlepiej jak potrafisz i uwierz uda sie ! skoro mnie udało się wstać z kolan jestem pewna , że uda się każdemu :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze jedna refleksja - po tym co napisała złamane.skrzydła do 4U Mnie świadomośc konsekwencji, wyostrza wzrok i mobilizuje. To też podstawowe zasady leczenia uzależnionych - dać odczuć konsekwencje. Taki był (w/g mnie) wydzwięk wpisu Renaty. Mam dziewczyne w terapi, której psychiatra powiedzila, ze jak za mieisc, po lekach jakie dostała bedzie w takim stanie jak teraz to skieruje ja na odział. I widze jak ta dziwczyna OPRZYTOMNIAŁA. 4 dni ryczała, była załamana i wściekła, ale swiadomośc konsekwencji pomogła jej. To cud? Dla mnie świadomość. Głaszcząc po głowie nie dajemy szansy, aby dorosła osoba poniosła konsekwencje swojego zachowania. Żeby nie urazić nie mówimy co jest dobre o co krzywdzące. Moda na tolerancję, powoduje przyzwonenie na krzywdzenie Nie ma we mnie na to zgody. Moje dzieci uczą się ode mnie jak wyglada małżeństwo - relacje mąż żona, tak i mama a dzieci. Wiem, ze mam na tym polu wiele do nadrobienia, bo pokazywałam im, ze mozna mnie lekceważyć, że tatusiowi nie mozna zwrócić uwagi, ze agresor i manipulant rządzi. Domy z toksykami, czy tego chcemy czy nie są DYSFUNKCYJNE. I przestańmy mydlić sobie oczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
4U - przytulam ❤️ Też wierzę, że możemy wszystko gdy tego na prawdę chcemy. Czy wiesz już czego chcesz?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dla mnie NAJLEPIEJ jest własnie teraz...sama ...sama..sama ... :D to mi pasuje, to mi odpowiada to jest coś najcenniejszego dla mnie, móc być samą ale nie czująca sie samotnie ....ja sie odnajduję w tej samotnosci...ja mam swoje towarzystwo , nie chce sie z nikim przybliżac ani łaczyć, mnie nie potrzeba teraz żadnych przeszkadzaczy ...tak jak to oneill kiedyś napisała....nie moze mi wkroczyc zaden przeszkadzacz....teraz mój teren, moj czas...mojedokonczenie układania puzzli w całosc...jeszcze szukam kilku części , one już są...tylko jeszcze w odpowiednie miejsce i będzie gotowe...cały obraz...ciesze sie dziewczyny , nie macie pojęcia jak sie cieszę ze pomiędzy wywalaniem z siebie bólu , powstaje nowe wolne miejsce które zastępuję sie nowoą siła i wiarą i radością że wiele jeszcze mogę z siebie dać....wiele mogę z zycia otrzymać...sama decyduję o swoim losie....ja mam wpływ...ale musze sie jeszcze odczarować ...mam na to czas.... ponaprawia sie w głowie w emocjach w myslach ...będzie dobrze...bo ja tak chcę i wiem ze mi sie uda... oj gdybym tylko wiedziała wiele wczesniej , kilka lat wstecz ze mam w sobie nieutulone nie ukochane niezauwazone w sobie moje wewne trzne dziecko które na mnie czekało tyle czasu przez cały czas wołało mnie a ja nie umiałam dotrzec do niej...oj gdybym to wczesniej wiedziała ze tak mozna ze to było przyczyną moich najwiekszych bolesci i ran i krzywd jakie czułam......bo ona tam biedna cały czas zyła wemnie i wołała i wołała i czekała a moze juz i nie umiała ze zmeczenia mnie wołac....wiec sie zamknęła w sobie i sie tam tak męczyła sama opuszczona, tak ja kocham, ............juz dzisiaj umiem z nią być.....moja mała dziw\\ewczynka sliczna...kochana....juz jej pomogłam,......a ona pomogła teraz mnie....ty,\\m że obie sie kochamy..... .........i mamy siebie wreszcie.... ( nawet nie pozwoliła mi sie zestarzeć ... :-P ) :-D :-D :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
złamane skrzydła :-D przy okazji pozbywam się perfekcjonizmu ktory nie ułatwiał mi życia np sprzątanie - musiałam najdokładniej aby ani pyłka nie było łojej...wiem o czym piszesz...znam to ... każda kruszeczka uprzątnięta , nierónwo firaneczka w.g wzorku , mała kropeleczka po umytej szklance tez przeszkadzała...przewalone...wiesz...ja tez sie od tego uwalniam i walczę...sama powiedz, normalnie katorgi ... pamietam taki program dokumentalny, ogladałam go kilka dobrych lat temu...wlasnie o takim sprzątaniu w pokoju..ale to juz było jak jakies natręctwo...facet sie meczył z perfekcjonizmem i musiał tak miec w pokoju wszystko równo uprzątniete ze robił ten porządek i cały rytuał z tym związany...układał poprawiał co do milimetra...wszystko równo ale tak jak on sam tego wymagał od siebie dopiero zakonczył a trwało to kilka godzin...tam w tym pokoju była kamera..on sie zgodził na to....jak to widziałam to normalnie mnie szokneło...ja pierniczę.... :-( ja jeszcze mam ten nawyk w sobie tego porządku idelnaego.....ale coraz mniej sie za to obwiniam...juz sie przyzwyczajam...ze niemusi wszystko byc w/g szablonu i idealnie... świat sie nie zawali jak nie bede wariowac na punkcie idealnego sprzątania i porządku....koniec dyktatury haha.... przybij piatke złamane skrzydła 🖐️ :-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja1972 😍 Dziękuję. Bardzo mądry wpis. A z dziećmi to jest niestety tak, ze nie przekazujemy im tego co mówimy. My przekazujemy im to, co robimy. Jeśli jest przepaść pomiędzy tym co mówimy, a tym co robimy - one wierzą w to, co robimy. Jeśli pomiędzy tym, co mówimy, a tym co robimy występuje zgodność - dzieci zdrowieją. Im zdrowsza matka, tym zdrowsze dzieci. Dlatego nie leczy się małych dzieci, lecz ich matki. To wystarczy :D A co do uzależnień. Ponoszenie konsekwencji przez uzależnionego i konfrontacja z nimi powoduje dyskomfort. Im większy dyskomfort, tym łatwiej podjąć decyzję o zdrowieniu. To właśnie jest to dno, od którego uzależniony może się odbić. Sam się odbić. Siódemko 😍 Ciesze się. Ja też czuję ogromna bliskość ze sobą. I w sobie mam oparcie. I to siebie potrzebuje najbardziej :D O tym jest moje motto. :D Byłam na imprezie, mąż jest dzisiaj w piaskownicy. Jego wybór. Mnie było dobrze ze sobą. Jeśli działam w zgodzie ze sobą, zawsze jest dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Corobic 🖐️ Milo cie widziec ponownie. Ogromnie sie ciesze, ze operacje syna udala sie i masz to juz za soba. 🌻 bb 11 🖐️ Bardzo podobal mi sie twoj ostatni post do slodkiej. Madrze to napisalas. 🌻 Cztery umowy 🖐️ Gdyby udalo ci sie wytrwac w swoim postanowieniu zerwania z twoim M i zapewnic spokoj sobie i dzieciom to pewnie sprawilabys radosc wielu ludziom, ktorzy Cie lubia, kochaja, czy ci po prostu kibicuja. ( ja jestem twiom cichym kibicem od pewnego juz czasu) :D Daj ci Panie Boze sily. Zauwaz co napisalas o twojej reakcji na ostry wpis Renty -\" nie urazila mnie jako matke. Ja nie czuje sie swieta krowa... Zrobila cos co cale lata robila moja matka... Poczulam sie jak lata temu, kiedy matka krzyczala do szescioletniej dziewczynki...\" Twoja reakcja na slowa Renty to reakcja skaleczonej dziewczynki. Twoje pozadanie ponizajacego cie mezczyzny to tez reakcja skaleczonej dziewczynki... nie udalo jej sie zmusic matki do milosci to probuje podswiadomie zmusic inna praktycznie niedostepna osobe. Apropos twojej reakcji na bol po przeczytaniu wpisu Renty... podobala mie sie. Wyraznie i glosno upomnialas sie o swoje prawa ... pomimo, ze cierpiala w tobie mala dziewczynka nie tupalas nogami jak mala histeryczka ... uczciwie nazwalas swoj bol, a potem probowalas wysluchac wszystkich i najsprawiedliwiej jak umiesz na dzien dzisiejszy ocenic sytuacje. Renta usilowala zrobic cos uzytecznego dla ciebie ( naprawde tak brutalnych metod uzywa sie czasem, aby wyrwac kogos ze szponow uzaleznienia) Najpierw zareagowala skaleczona malutka Tuptusia, potem przemyslala to Tupta i w koncu postanowila dzialac jak Cztery umowy. Mnie zaimponowalas. Gdyby ci sie chcialo i gdybys widziala sens, to tak moglabys nawiazac kontakt z mala wewnetrzna Tuptusia... przypomnij sobie ten bol gdy czytalas post Renty, to cierpi twoja mala. W myslach obejmij ja, przytul, porozmawiaj, wysluchaj jej zali. Daj jej prawo glosu. 4U jesli udalo ci sie zatrzymac anoreksje bez aktywnej pomocy psychologa - to czapki z glow dla ciebie. Moze i tym razem ci sie uda. Ale intryguje mnie ... dlaczego tak bardzo unikasz dyplomowanych terapeutow, psychologow, etc? Masz jakies zle doswiadczenia? Trzymam za ciebie kciuki i kibicuje Ci z bocznej linii boiska. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewo po prostu tak uważam i już :) Temat zamknięty. A co do Yezzz i Huny, to mnie owo porównanie zwyczajnie rozbawiło. Nie chodziło mi ani o merytorykę ani o wyjasnienie. Od jakiś 3 lat starannie omijam tan topik, bo uważam, że jest szkodliwy. Z różnych względów. W tej ocenie upewniły mnie ostatnie dni i ilośc agresji wylewanej kubłami na głowy dziewczyn. Wzajemnej agresji. Jakieś przeniesiania z reala. Udowadnianie na siłę własnych racji. Obrażania się. Klany i podgrupy. Nie czytałam Twoich wpisów przez cały ten czas. Poczytałam troszeczkę przed wczoraj. Breave wpomniała o obsesji na punkcie Ewy. Noooooooooo... Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja żartujesz??? A niby czemu nie wolno mi oceniać kogos, kto sam głównie zajmuje się ocena innych??? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uświadom mnie proszę, kogo Twoim zdaniem oceniem, bo ja tego nie zauważam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja czytaj proszę uważnie to, co pisze. Nie chodzi mi o Ciebie. Pozdrawiam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Consekfencjo 😍 Czasami zadziwia mnie Twoja usystematyzowana wiedza. :D I klarowność wypowiedzi. ja tak nie umiem. \"Twoje pożądanie poniżającego cie męzczyzny to tez reakcja skaleczonej dziewczynki... nie udało jej się zmusić matki do miłości to próbuje podświadomie zmusić inna praktycznie niedostępna osobę.\" W tym jednym zdaniu zawarłaś cały problem czyjegoś życia. cztery umowy 😍 A ja właśnie czekałam na taką Twoją analizę. Ty już jesteś na takim poziomie. Skoro rozumowo jesteś już tutaj, to może zabierz też swoje emocje? Sama sobie daj to, czego odmawiają Ci inni. Zastanów się, dlaczego TY SOBIE nie chcesz dać miłości?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam w nowym dniu :-) Lustro. Lustereczko powiedz przecie, kto jest najpiękniejszy na świecie ? Lustro prawdę powie i pokaże. Początek jest trudny...pamiętam moje zblizanie sie do lustra chyba to było przeszło rok temu... Wiele prób cięzkich prób mowienia do siebie naprzeciw lustra , jestem ładna, jestem kochana, mam piekne oczy i usta , włosy i tak kilkanascie razy...ciągle próbowałam , patrząc sobie samej w oczy w tym lustrze ...nie było to łatwe, bo była jakas mgła , która dzieliła mnie z tej strony od strony lustra , nie docierało , nie chciało dotrzeć, przeszkoda , mgła jakaś , blokada , pamiętam to dobrze...ale zmuszałam się...zmuszałam kazdego dnia...nie było wyjścia...nie mogłam moje wnętrze nie mogło tak dalej istnieć, bytować, ja nie znałam siebie takiej jaka widziałam siebie na tamten czas w lustrze....nie znałam takiej Siódemki z wyłupiastymi oczami , wystraszonej , wychudzonej , bez usmiechu , zmaltretowanej cierpiącej , koszmar, ciezkie przezycie, szok, wiedziec siebie w takim stanie...............ten ktos z drugiej strony lustra to byłam ja wewnątrz...skopana ....upodlona ....nie do opisania.......nawet w obłedzie.... i ta siódemka sprzed lustra miala za zadanie pomóc tej w lustrze.... ciezko było....ale ta cierpiaca potrzebowałaopieki i troski i odrobiny wspólczucia , na sam poczatek, odrobine współczucia....tak......własnie tak było......... wypłacze ten ból...oneill powiedziała ze trzeba sie pozbyc bólu....on musi odejsc chocby nie wiem jak długo miało to trwac ale musi odejsc ból .....łzy musza tez byc....musze to wypłakac................. Potem zaczełam robic sobie zdjęcia przez webcam...tak dla samej siebie...ale to było juz po takim dłuższym treningu z lustrem :-P ... i wiecie co....za każdym razem podobałam sie sobie coraz bardziej....do zdjec przeciez chcemy sie uśmiechać zeby ładnie wypaśc, no nie? no i własnie w ten sposób zaczynałam tez sie uśmiechac i spodobał mi sie mój uśmiech na nowo , moja twarz , mówie wam , to był wielki przełom wielka i ciezka praca ale opłacało sie, bo dzisiaj sie sobie podobam na nowo , tak jak kiedyś sie sobie podobałam :-) Mój uśmiech będzie jeszcze piękniejszy i ja stanę sie jeszcze bardziej świadoma siebie i pokocham sie jeszcze bardziej. Tam po drugiej stronie lustra patrzymy na najlepszego przyjaciela. Ten potrzebny przyjaciel to MY sami. :-D :-D 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×