Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

o dzięki consekwencjo :D ale chyba nie doczytałaś... ja pisałam na bieżąco na podstawie kolejnych postów nie czytając ostatniego :D Ale niech ci będzie. Tak czy siak załużyłam. Zasłużyłam na opieprz taki jaki sama sobie dałam. Ja też się uczę :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Natalu, rzeczywiście skrzywdziłaś siebie przede wszystkim. Pamiętaj jednak, że wszystko można naprawić. Jeśli czujesz tak, jak piszesz, że w związku z mężem zgorzkniejesz, zabraknie Ci siebie, że jesteś osaczona - złóż pozew jeszcze raz. Tysiące par przy pierwszej próbie rozwodu, nie potrafi się uwolnić, wycofują pozwy, albo właśnie wybiegają z sądu. Nie dawaj się nikomu tłamsić, podjęłaś decyzję pod wpływem własnego strachu, że rodzina się odsunie, że nie będą Cię akceptować. Trudno jest odizolować się od tego nieśmiertelnego :\"a co ludzie powiedzą\". Daj sobie odrobinkę czasu i zawalcz o siebie. Zwróć uwagę co napisała Niebo - czy chcesz żeby Twoje dzieci wychowały się w patologicznej rodzinie. Nie myl patologii z nałogami, patologią największą jest brak miłości i spokoju, a co za tym idzie blokada rozwoju każdego członka rodziny. Przeanalizuj spokojnie i bez wyrzutów pod własnym adresem wszystko co się stało , przeanalizuj przede wszystkim co się stało i dzieje z Tobą a potem podejmij jakieś decyzje. Nie jesteś zła, nie jesteś latawicą, nie jesteś wyrodną matką. Nie myśl o sobie w takich kategoriach. A oni, inni, niech myślą co chcą, ważne jest co myślisz o sobie Ty sama...a najlepiej znasz prawdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
natalu - Ty sama wiesz, ze nie o porade Ci chodzilo, ale wlasnie o mozliwosc wygadania sie; napisalas juz po sprawie rozwodowej, w czasie ktorej wycofalas sie z podjetej decyzji; ja wlasnie dlatego, ze nie bylam pewna, ze dotrzymam postanowienia nigdy dotychczas sprawy nie wnioslam, z obawy wlasnie, ze sie wycofam - a to za sprawa presji rodziny, \"pieprzonej opinii publicznej\", litosci, wspolczucia, odpowiedzialnosci i roznych innych \"zmiekczaczy\"; ja tez sie \"poswiecilam\" dla syna i tym oto sposobem dobrnelam do stazu 20-letniego; moja \"wytrzymalosc\" dobiega konca, ja przygotowuje sie do podjecia decyzji, choc wiem, ze nie bedzie to jutro ani za tydzien; troche jeszcze czasu uplynie, ale to troche to juz nic w porownaniu z tym co za mna; ja doskonale rozumiem co czujesz i choc nie chce Ci zadac bolu, to jednak uprzedze - bedziesz cierpiala, bedziesz \"rozdarta\", zagubiona, samotna, udreczona myslami, a z Twojego malzenstwa i tak juz nic nie bedzie; nie ludz sie nawet; osmielam sie tak pisac do Ciebie, bo przezylam to samo i moze majac na uwadze doswiadczenia innych - postapisz inaczej; tego Ci zycze😍 Dziewczynki😘 - a ja chcac zademonstrowc moje uczucia patriotyczne wybieram sie dzis na parade 3-majowa zorganizowana w centrum Chicago; poza parada bedzie cala masa atrakcji; zamierzam sie dobrze bawic; Milego dnia wszystkim;

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
siodemka.. ❤️ 😘 Wiem co czujesz, ja lecze te same rany ... Ale w koncu wszystko bedzie dobrze.. Zobaczysz. 😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość sylwiaem
witam wsystkie kobietki po dlugiej przerwie...moje zycie wywrocilo sie do gory nogami...3 miesiace temu pisalam tutaj ze nie wiem co mam zrobic ....ze nie mam pracy ..ze nie dam rady.... Kochane! kobieta w sprawach dotyczacych zycia jej i ejj dzieci pod wplywem desperacji wszytko zniesie i da rade...zalazlam prace...pracuje juz dwa miesiace...jestem sama z dziewczynami..moj eks -umowilam sie z nim na 1500 zlotych a kiedy kupil dzieciom buty zrobil stary nimer...dliczyl sobie wszystkie prezenty i przyslal 1100...ale powiedzialm ze dam rade i dalam rade...pracuje 20m od domu...i niektorzy dziwia sie jak mogl ode mnie odejsc maz...przeciez jestem niby taka ladna i atrakcyjna...mam 38 lat ..i znam swoja wartosc...mam nadzieje ze znajde jeszcze sobie kogos wartosciowego... Natalu-moze bedzie dziwne dla Ciebie to co napiszze...ale ..badz egoistka ...zadbaj o siebie...nie mysl o mezu jak o ojcu TYwoch dzieci ..jesli na to nie zaslugiwal ..jesli nie traktowal cie jak trzeba to jest tylko reproduktorem ... ja w tej chwili szanuje siebie i dzieci...kazda wolna chwile od pracy spedzam albo z nimi albo spedzam je ze soba ...po pracy jzdze sie na trawke opalac...relaksuje sie ..dbam ..i jestem szczesliwa sama z dziecmi..nikt mnie nie bije ..nie popycha ..nie ubliza..robie to na co mam ochote... a wszystkim Kobietkom z tego forum dziekuje za duze wsparcie...dzieki Wam przejrzalam na oczy...cos zrobilam dla siebie... acha...jeszcze co do eks...tak mnie wymaltretowal przez 18 lat malzenstwa ze nie zalowalam ani przez minute tego kroku jaki powzielam ...zdeptal we mnie milosc do siebie bardzo trwale ...mam nadzieje ze nie zabil jej dla innych ...bo chcialabym jeszcze......

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sylwiaem :D:D:D:D Za każdym razem, kiedy widzę tu dziewczynę juz po, spokojną, mówiącą, że się da, że można, że lepiej, cieszę się. Oznacza to przecież, że dla wszystkich jest nadzieja. Trzeba tylko się obudzić z chorego snu. A ja sobie z niecierpliwością czekam aż będę już na swoim. Reaguje okropnie nerwowo, kiedy teść przychodzi do mieszkania o różnych porach, zasiada na pół dnia przed kompem, grzebie mi po szafkach, bo szuka jakichś swoich płyt. Dziś nie wytrzymałam i spokojnie powiedziałam, że nie zyczę sobie szperania po moich rzeczach. Usłyszałam, że ze mną się nie da żyć, on nie grzebie , on tylko patrzy. Jasna cholera, chłopie, ale wypadałoby coś powiedzieć, a nie na chama... Grrrrr wkurwia mnie ten facet nieziemsko, boję się, że w którymś momencie wybuchnę. Zresztą, mam w ogóle dość jego podejścia do moich dzieci. We czwartek skurwował malutkiego , bo wymyslił, że mały zesikał dywan. Opiekunka dostała wysokiego ciśnienia. Po domu szalał teść, miotał w kierunku dziecka oskarżenia przeplatane przecinkami. Dywan był do wykręcania. Stwiedziła, że nawet gdyby we dwoje z synkiem wypili po pół beczki piwa i razem sikali przez dobę, to takiego efektu by nie uzyskali. Teść wypadł z domu, nie dociekwszy dalej co się stało. Mały wył przez pół godziny, lamentował i po swojemu ryczał :nie jestem winny. Okazało się , że to nie mały, tylko akwarium się gdzieś rozszczelniło. Ja o wszystkim dowiedziałam się od opiekunki. Kiedy przyszłam do domu usłyszałam od teścia opowiadanko w formie żartu: \"pomyliliśmy się, hahaha, to nie mały, hahaha\". Pięści mi się same zacisnęły, ale nie skomentowałam, bo tego typu ludzie są niereformowalni. Mały teraz na każdym kroku chodzi, i jeśli coś się przydarzy - zrzuci talerz, upuści zabawkę, patrzy ze strachem, woła :przepraszam, to nie moja wina. Ja nigdy nie wrzeszczę po dzieciach, nie szykanuję, nie ubliżam im. Wypadki się zdarzają. Boże, oby szybciej być już u siebie. Niech już będzie całkowicie spokojnie i normalnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość smutneNIEBIESKIEoczy
miałam pracę,radość i wolność.moja młodość i łatwowierność zgubiły mnie...zaufałam zbyt wcześnie!!! później rybka połknęła haczyk a rekin korzystał...długo miałam klapki oczach i z upływem czasu narastający ból w sercu, złość,nienawiść,miłość :(. gdy pojawiło się dziecko ( za które "szanownemu panu tatusiowi" dziękuję), moj WŁADCA, uzależnil mnie od siebie finansowo...i psychicznie. wszystko o co prosiłam dziwnym trafem nie było możliwe do spełnienia...wspólny film, przytulenie, czy położenie się w czystą pościel bez kąpieli po całym dniu pracy na budowie....dokończe nast razem moją smutną historię teraz idę spać. sama wychowuję dziecko..czekam na wezwanie do sądu..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bylo kapitalnie; ciesze sie, ze mialam swoj \"wklad\" w ten polonijny marsz; najgorzej, ze nie uzylam kremu z filtrem na twarz i wygladam troche \"buraczano\"; ale nic to, warto bylo:) Ewuniu - pozwole sobie przypomniec Ci porzekadlo: mowa jest srebrem, milczenie - zlotem:); odsylam do postu oneill - tego z doopa;) i tak w ogole😍; ja wlasnie wybieram sie na Wielka Majowke przy slynnej tutaj bazylice \"na Jackowie\";

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo błekitne ❤️🖐️ A teraz przyjeżdża do mnie do domu i robi fochy, zrzędzi, szarogęsi się, zagląda po kątkach. Nienawidzę tego. jak ma przyjechać już czuję stres... U mnie to samo , az sie \"przerażiłam \' i zaskoczyłas mnie , że Ty i wiele osób innych tez ( niestety) tak ma :-( yeez ❤️🖐️ ze cos jest nie tak gdy mialam 4-5 lat, wtedy juz czulam opor wobec mamy gdy bylam nastolatka zdalam sobie sprawe ze czuje rowniez poczucie winy za swoje uczucia do niej ale po kolejnej krzywdzie, niesprawiedliwej i bolesnej- odcielam sie stanowczo yeez , ja też sie odciełam od mojej i stało sie to bardzo wcześnie ale nie pamiętam dokładnie ile miałam lat , pamietam jak z nienawiscią i złoscia pomazałam ją na zdjeciu na którym byłysmy obie , ale zrobiłam to jak byłam dzieckiem , nie teraz. Ja nie chce miec żadnego żalu do nich , mysle że nie mam w sobie do nich nienawisci , jest tylko pozostał taki żal i ból we mnie i tak jak oneill ❤️ mi pisała że to chyba juz tylko musze pokonac tą zmorę przeszłosci z dzieciństwa , która musi zostać we mnie \" przerobiona\" , pozostawiona za mna, tam gdzie jej miejsce. I ze nie bedzie mnie juz nawiedzac, straszyc, nie bedzie mna zawiadywac. consekfencja ❤️🖐️👄 Ciebie również to \"spotkało \" (?) :-( Dzieki conskfencja , tak mnie uspokoiłas twoimi słowami , mam nadzieje że minie to szybko i będzie wszystko dobrze a my silniejsze , oczyszczone z bólu poznamy lepiej siebie , pokochamy siebie mocniej i świat iżycie!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny !! Skuscie sie na ten film !! Oglądam go teraz ale w częściach na Youtube. Wkleję wam i oczywiście juz podaję tytuł \" Wszystko za życie \" http://www.youtube.com/watch?v=NZ81neBFKYY http://www.youtube.com/watch?v=5WYn0cQQWUM Ja mam już kawke przygotowaną i ide oglądać :-D a wam wszystkim miłej i spokojnej niedzieli zyczę !! 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczynyyyyyyyyyyyyyy !! oglądam teraz 4 część tego filmu , proszę zobaczcie go !!!!!!!!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Luk 🌻 Zaimponowałeś mi. Bo dosyć szybko wziąłeś na siebie odpowiedzialność za swoje działanie. Pierwsze wpisy były emocjonalne, ale potem... już tylko dobrze. Nie było zaprzeczania. :D To dobrze rokuje na przyszłość. Nie wiem, jak będzie z Twoim małżeństwem. Ale z tej sytuacji możesz wynieść wiele dla SIEBIE. Dziewczyny fajnie Ci radzą. Byś przy tej okazji spojrzał na siebie, zastanowił się kim jesteś? czego chcesz? jak powinno wyglądać Twoje małżeństwo? Pomysł z psychologiem wydaje mi się bardzo dobry. On może ci uzyskać odpowiedzi na te pytania. To dobry moment na zatrzymanie sie i przyjrzenie sie swojemu życiu. A dopiero potem możecie ewentualnie podjąć decyzję, czy np. chcecie podjąć trud i udac sie na wspólną terapię małżeńską. Po wpisach Twojej żony widzę, że jest rozedrgana emocjonalnie. Nie wiem z czego to wynika. Ale niewątpliwie mógłbys jej pomóc, uspokoić ją. Powiedzieć, że Ty idziesz do psychologa ze swoimi problemami i poprosic ją, by ona poszła do psychologa ze swoimi problemami. Każde z Was może zająć się najpierw sobą. I swoimi problemami. A pojakims uspokojeniu i nabraniu sił, może zechcecie i będziecie mieli siły na to, by zająć się Wami i Waszymi problemami. Czego Wam serdecznie życzę. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam, Was świątecznie i majowo. Bywałam na Waszym topiku, kiedy zakończyłam swój toksyczny związek. Bywalam, by czerpać siły i natchnienie na przebycie wszystkich kryzysów, odegnanie złych myśli, by znaleźć odpowiedzi na wciąż zadawane pytania. Nie pisalam tylko czytałam. Minęło prawie trzy lata. Próby powrotu, tęsknota, próby dogadania się ale raczej to były nakazy z jego strony a ja miałam się dostosować, zaakceptować bo on przecież we wszystkim miał rację tylko ja się myliłam. Mimo cierpienia obserwowałam co się u niego dzieje, powodowała mną chęć zemsty i cieszyła jego samotność. Miałam cichą nadzieję, że kogoś spotkam, ktoś mnie wesprze ale nie robiłam nic w tym kierunku. Moje poczucie własnej wartości sięgnęło dna mimo że nie mam powodu narzekać na to co mam jeśli pominąć samotność. Myśli się tłoczą, jest mi źle, chcę porozmawiać ale kiedy jest ktoś z kim mogę czuć się swobodnie to albo wpadam w skrajność narzekania i użalania się nad przeszłością albo zamykam się i nie potrafię ust otworzyć. Brakuje mi spokoju wewnętrznego i nie wiem jak go osiągnąć. Czuję się bardzo zagubiona...... Nie jestem atrakcyjna i cokolwiek robię żeby to zmienić wydaje mi się nieudolną próbą, rezygnuję i ręce mi opadają z niemocy. Nie potrafię odnaleźć się w swojej samotności....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Siódemko 😍 Mnie sie wydaje, że samo wyrzucenie emocji związanych z dzieciństwem może nie wystarczyć. Bo u Ciebie było tego szczególnie dużo. Mnie bardzo pomogło to, że zobaczyłam siebie z boku jako Obserwator na ustawieniach Hellingerowskich. Było to dla mnie traumatyczne przeżycie. Niby nie byłam tym zdziwiona, ale jednak byłam. Bo głównie zobaczyłam strasznie samotną osobę i taką "zamrożoną". Strasznie przy tym płakałam. Zobaczyłam, jak radziłam sobie bez miłości bez wsparcia. Strasznie żal mi było tej dziewczynki, i tej nastolatki. Myślę, że jednak jest różnica między tym, by wiedzieć, a zobaczyć. Dla mnie była. Teraz powoli odchodzi to do przeszłości. Tak ze spokojem. Ja Ciebie widzę jako trochę rozedrgana emocjonalnie. To nic złego. Znam Twoja przeszłość z Twoich wpisów, była straszna. Dużo gorsza od mojej. Radzisz sobie i tak świetnie.Myślę, że czas ma tu znaczenie. By rozedrganie było coraz mniejsze, i spokoju coraz więcej. Takiego zwykłego spokoju, bez euforii.Może własnie ustawienia, ktore chyba dały mi dystans i spojrzenie na siebie z boku, tak jak mogły mnie widzieć osoby z zewnątrz, mi najwięcej dały?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Glicynia...🌻 To przepiękna roślina, mam ją w ogrodzie. Jest niezwykle silna, ma cudne ogromne kwiaty, niczym grona winogron...moje są fioletowe, ale jest i odmiana biała. Glicynia choć silna potrzebuje podpory, aby móc się piąć, sama nie dałaby rady... Nie wiem czy zmierzony był wybór nicku...ale może coś w tym jest. A to takie moje ogrodnicze skrzywienie... jesli nie trafione, przepraszam. Nie wiem co Ci bardziej ciąży psychika w związku z brakiem atrakcyjności jak sama uważasz, czy bardziej brak atrakcyjności, a co za tym idzie problem z psychiką. Myślę, że chodzi przede wszytskim o akceptację samej siebie... Jedno z drugim sie przeplata, ale ważne jest, aby określić z czym się rozprawić najpierw.... Nie wiem czy oglądasz Goka z programu \"jak pięknie wyglądać nago\" :D To mistrz.... on wydobywa z kobiet kobiecość, atrakcyjność, ale i akceptacje. W kilka tygodni odmienia życie kobiet, motywuje i uświadamia, że piękno jest w nas, trzeba je tylko wydobyć. I robi to!!!!!! Potrzebujesz tylko motywacji kogoś takiego, przyjaciółki, kogoś z rodziny. A może psycholog? Próbowałaś? Samemu jest bardzo trudno, ale Ty pokazałaś już, że jesteś odważna i silna...zerwałaś toksyczny związek. Wiele z nas walczy z tym latami... Tobie się udało. Pozdrawiam ciepło

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Podzielam zdanie Renty - mnie tez ustawienia wiele pomogly w kwestii rozprawienia sie z dziecieca samotnoscia, opuszczeniem i brakiem wsparcia a takze brakiem \"korzeni\". Wiem ze byla to dobra i \"akuratna\" decyzja - wziecie udzialu w ustawieniach, zadzialalam intuicyjnie. Pomimo calego swojego sceptycyzmu. Moze to nie kazdemu i nie w kazdej sytuacji pomaga - moze sa przypadki kiedy ustawienia moga zaszkodzic. Mysle jednak ze na naszym etapie wewnetrznej swiadomosci dopuszczajac do glosu intuicje - wiemy co dla nas dobre. Pisalam kiedys o zdolnosciach samoleczenia organizmu ktore w nas zanikly bo z biegiem cywilizacji nauczylismy sie liczyc na innych i nasz instynkt ulegl czesciowemu \"uspieniu\". Tak samo posiadamy zdolnosci przywracania rownowagi psychicznej - one w nas sa i byc moze ich rzecznikiem jest wlasnie intuicja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo 🌼, dziękuję, wybór nicku był przypadkowy, nie wiedziałam nic o tej roślinie. Dziękuję za rady, ale do psychologa nie pójdę, nie podoba mi się ten styl radzenia sobie ze sobą. Nie chcę żadnego fachowca tego typu fachowca. Piszesz o jakimś programie, niestety, nie mam telewizji ani satelitarnej ani kablowej. Dręczą mnie wspomnienia, mój eks wystarczająco mocno wbił mnie w poczucie winy za niepowodzenie związku i niepowodzenie tego co się potem stało. W zmianach dotyczących swojego wyglądu mam słomiany zapał, szybko się zniechęcam, mam świadomość, że w tym wieku niewiele zmienię - cera zaniedbana przez lata przeżyte w płaczu, stresie, nerwach, sylwetka sflaczała, brak motywacji do systematycznych ćwiczeń, zmiany trybu życia - praca i zmęczenie, jakiś zryw do ćwiczeń, spacerów a potem znów rozleniwienie i brak pozytywnego myślenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cztery umowy 😍 Ale ruszyłaś z kopyta. :D Fajnie się Ciebie teraz czyta. Nie miałam dla Ciebie cierpliwości, ale teraz bardzo się cieszę. :D Oneill 😍 A ja podzielam Twoje zdanie w kwestii, że zaraz i tak zginiemy w zupie. Nie widzę sensu w rozbieraniu czyjejś wypowiedzi na czynniki pierwsze i udowadnianiu, że ktoś tam nie miał racji w tym, czy w tamtym. Każdy pisze jak pisze, raz lepiej , raz gorzej. Ale ten, kto czyta, dokonuje wyboru, co i ile weżmie z tego. I tyle. Doceniam Ewę za to, że szczególnie tym najbardziej porozwalanym, daje ogromne wsparcie i akceptację. Często sie przeslizguje nad jej wypowiedziami, bo nie są z mojej bajki. Ale jak coś mnie zainteresuje, to czytam. Yezz cenię za wiedzę psychologiczną, doświadczenie i celne rady. Jest czasami zbyt niecierpliwa i ostra, tak jak i ja zresztą.Ale wiem, że pomoga, bo zmusza do myślenia. Jest tu miejsce dla każdej z nas. Każda ma inne doświadczenia, wiedzę, intuicje i empatię. A pomóc możemy sobie WZAJEMNIE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Renta 🖐️❤️ Pozwole sobie na przeżycie i wydostanie sie bołu który gdzieś zawsze upychałam nie chcąc go czuć ale wracał jak zmora. Nie chcę ustawień.Pozwolę odejśc temu wszystkiemu w sposób naturalny.Bo to nie będzie dla mnie tak bardzo bolesne do odczucia jak wszystko to co tak wrednego i strasznego mnie spotkało w mojej przeszłości.Dam czas czasowi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
yeez ❤️🖐️ :-) Rozumiem. W tym wszystkim najpiekniejsze jst to ze jednak możliwe jest uwolnienie sie od traum z przeszłosci, towarzyszy temu ból , jednak kazda rana goi sie i moja równiez sie zagoi. Cieszy mnie to że u oneill i u ciebie juz sie zagoiła.Kosztowało was to naprawde wiele, bo musiał nastapić powrót do tego czego chciałoby sie juz nie pamiętac o co wogóle na nowo czuć ból aale to musiało nastąpić , u mnie to samo, nie uciekam juz przed tym, mam tego świadomośc, zaakceptowałam że to wszystko jednak sie wydarzyło, ja będe sama do siebie ustawieniem, i pozbędę sie tego cholerstwa, bo jestem otwarta na zycie, na piękno , na sama siebie, doceniam każdy dzień , widze piekne chmury , kolor nieba , ciesze sie blaskiem słońca , cieszy mnie widok bawiących sie dzieci , obserwuję ptaki , słyszę jak spiewają , do mnie przyszło zycie , albo na odwrót :-D ja przyszłam do niego. Dwa lata temu też patrzyłam ale nie widziałam, też słuchałam ale nie słyszałam , kochałam zycie ale nie tak jak dzisiaj , dzisiaj czuję pełnię tej miłosci, czasem na jakiś krótszy moment \" tracę ją \" po czym znowu do mnie wraca. Wiem, że kiedyś zostanie na zawsze. P.S. Dajcie znać która z was skusiła sie na ten film który wam tu zachwalałam , bo naprawdę jest wart obejrzenia 🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktosssss
ja obejrzalam film i ....co ...znów dotarly do mnie głosy z przeszóosci...odezwala sie samotnosc w drodze do osiegniecia celu... Christofer nie podzielił sie szcześciem bo nie zdażył...umarl... a skoro ja nie mam z kim dzielic swojego szczescia ,choviaz go mało w zyciu tzn,ze umarlam...tez tak mi sie wlasnie wydaje...chociaz myslalam ,ze juz wszystko za mna ...,ze dąlm rade,ze zapomne,ze zaczne isc znow swoja droga bez ogladania sie ,ale nie jezcze nie jak długo?????penie długo ,bo samotnośc zawsze mi towarzysyła i dlatego nie nawidze jej,i nie pomoga mi ksiazki,rady ,ze mam zając sie soba ,nie myslec ,zrobic cos dla siebie,,,,lae jak długo mozna w taki sposob zastepowac samotnośc,nawet droga do osiagania celow gdy jest samotna nic naprawde nie znaczy,,,,Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Renta 🖐️. Wiesz jak to jest z osłami, są uparte i czasem brak do nich cierpliwości, ale każdy osioł wreszcie kiedyś rusza z kopyta:) Ktosss. Co do samotności, wydaje mi się, że trzeba ją oswoić. To tak jak w Małym Księciu. Tak jak przyjaciela się oswaja i za przyjaźń ponosi się pewną odpowiedzialność, bo to niezwykłe uczucie. Tak też i samotność można oswoić i zaprzyjaźnić się z nią. Inaczej jeszcze. Samotność to oswojenie siebie samego. Samotność można rozumieć jako przyjaźń ze samą sobą. Uczucia są trudne. Wymagają cierpliwości, szacunku i akceptacji. Najtrudniej zaprzyjaźnić się ze sobą. To zrozumiałam dziś. Tak mi się właśnie nasunęła taka myśl. Samotność jest straszna do momentu, kiedy odbieramy ją jako dopust boży. Kiedy popatrzeć na nią jak na czas dany sobie samej, można ją odbierać inaczej. I to właśnie powoli zaczynam wcielać w życie. Oswajanie samej siebie, przyjaźń. Przecież bardziej lojalnego i oddanego przyjaciela nie znajdę nigdzie. Jeśli tylko będę ze sobą szczera, jeśli nie będę siebie ranić, zdradzać siebie samej, cudowniejszego kompana nie znajdę. I to jest właśnie to:D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A jak tego czasu jest dość, jest go tak dużo, że masz już dość siebie samej bo tylko ty i ty i ty i nikt więcej? Mam sobie powtarzać, że ja jestem dla siebie najlepszą przyjacółką - przecież to oczywiste, przecież to wiem, ale od życia oczekuję czegoś więcej - dawania i brania, wymiany!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Glicynio...teoretycznie Ty to wiesz, z praktyką gorzej. Ja też się uczę i też czasem wydaje mi się, że tego czasu dla siebie za dużo. Choć w moim przypadku są jeszcze dzieci :D:D:D więc hmmm. Niemniej jednak bywa, że wieczór , kiedy już śpią mam wrażenie, że czas się dłuży. Kwestia zagospodarowania go. Miast siedzieć i rozpamiętywać czas dla siebie przeznaczam na inne miłe czynności. Coś dla siebie. Książka, film, rozmowa z przyjacielem, z koleżanką, z kimś bliskim. Czasem jest to gra komputerowa. Czasem szydełko, a czasem kąpiel. Chyba najważniejszą sprawą w tym wszystkim jest totalne zaakceptowanie siebie, wtedy nie nudzisz się ze sobą. Nie oczekujesz, że ktoś coś Ci da i od kogoś coś weźmiesz. U mnie o tyle jest dobrze, że są dzieci. Gdybym była kompletnie sama , pewnie byłoby mi trudniej. Ale nie oznacza, że byłoby to niewykonalne. Cierpliwości. Nie od razu Kraków zbudowano. Dzis masz wrażenie pustki, kolejne dni, tygodnie , jesli tylko przeżyjesz w zgodzie ze sobą, pokażą Ci, że wcale nie jest nudno. Jest inaczej. I tak jak napisała yeez. Przyjdzie taki czas, kiedy będziesz gotowa i samotność nie będzie Cię przerażać. A może przyjdzie i taki czas, że już nie będziesz samotna, że będziesz gotowa na zdrowe przyjęcie kogoś w swoim życiu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może właśnie niepowodzenia w znalezieniu kogoś pomału obniżały moją samoakceptację, Widocznie muszę się zmienić by ktoś mnie zechciał? Bo bez zmian jestem do niczego jak pokazuje doświadczenie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję wszystkim dziewczynom, ktore dały mi tu wsparcie. Jak widzę każda z nas ma ciężkie problemy i musimy sobie z tym radzić dlatego dobrze jest mieć oparcie w kimś innym. Nie wiem jeszcze jak potoczy się moje zycie ale napewno dam wam znać:) Pozdrawiam wszystkich cieplutko i zyczę samych pogodnych dni :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktosssss
Glicynia jak ja Ciebie rozumie...a ja mam dośc juz bycia tylko i ja i ja ,sama ze soba....juz nie chce konczyc kolejntch studiów tylko po to ,zeby w weekendy nie być samej....juz pogodzilam się ,ze moja mama nie umie mnie pochwalić za nic ,,,własnie mnie ,braci tak ,,,zersztą zawsze tak było....ale trudno ...mimo ,że był czas kiedy siebie lubilam i dobrze mi było ze soba ,nie spotkałm nikogo z kim mogłam dzielic zycie....do momentu az pojawil sie on.....,ktory sprawił ,ze znów czuje sie gorsza bo wybral inną,ale nie o to chodzi ,chodzi o fat jka mnie potraktowal przez ostanie miesiace,kidy juz byl z inna a mnie okłamywał....ok stram sie zapomnieć i wybaczyć....ale znów czuje sie gorsza ,jak w dziecieństwie ,znów powraca to ,ze jestem DDA ,juz myslalm ok ,pogodziłam się ,zapomniałam...ale nie ...najgorsze jest to ,ze przez te ostatnie 10 lat ,zawsze kiedy mnie "porzucano"czyli wybierano kogos lepszego czulam sie gorsza,,,,teraz tez tak jest....i chyba tak bedzie ,nie pomoze ,ze mysle o sobie ,dbam,rozwijam ,ale nie daje mi to zadnej radosci zycia ,bo nawet nie ma o tym komu powiedziec...i w takie dni jak dziś ,wczoraj ,kiedy zostaje sama bo jedna kolezanka juz wyjezdża ,druga zajeta ,,odzywa sie samotnośc i patrz z przrażeniem co bedzie za 10 ,20 lat jak bede juz stara naprawde....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny samo założenie , które czynicie wobec siebie jest błędne. Ktosss - mnie były mąż zostawiał wiele razy dla kogoś innego. Latami myślałam utartymi ścieżkami - zostawił, bo pewnie tamta jest lepsza. Moja samoocena zjeżdżała do poziomu nawet nie zerowego, to był poziom poniżej zera. Za każdym razem wchodziłam w te jego nowe znajomości, uświadamiałam kolejne panie, kto zacz. Uciekały gdzie pieprz rośnie. A ja dumna zostawałam na placu boju i chwilowo się cieszyłam. Proszę -wygrałam, jestem lepsza. On znów wrócił. Błędne założenie w moim i Waszym przypadku polega na tym, że używamy wobec siebie słów :jestem gorsza. To nie jest prawda. Prawdą jest za to określenie : jestem inna. Ta prawda rodzi w konsekwencji kolejną prawdę. On nie odszedł, bo ja jestem gorsza, on odszedł, bo jestem inna. Kieruję się innymi wartościami niż on. I kolejny krok w myśleniu o sobie. I dochodzenie do kolejnych prawd. Uświadomienie sonbie, że skoro kierujemy się innymi wartościami, to i tak, czy on by wrócił, czy nie, czy ja bym szalała i próbowała kolejną kobietę odstraszać, i tak nie bylibyśmy razem. To właśnie wyszło u mnie. Ostatni raz, kiedy ex znalazł sobie kolejną panią, zostawiłam to. Już nie chciałam okazać się tą lepszą. Na początku było trudno, uporczywie wracały myśli, że skoro nie opamietał się, znaczy rzeczywiście jestem zerem. Ale w miarę uświadamiania sobie siebie samej, w miarę zwrócenia uwagi na siebie, nie na niego, doszłam do punktu, kiedy juz wiem, ze to nie moja wina. Nie jestem zerem. Jestem wartościową kobietą, a to, że ktoś mnie nie pokochał, to nie jest moja wina. Ten ktoś kieruje się innymi zasadami w życiu. I ja mówię mu do widzenia. Tyle. Walka u mnie trwała jakieś siedem lat. Ale wreszcie nie mam poczucia winy, wobec siebie, że jestem dla niego nie dość dobra. Ważne,. że dla siebie jestem. To mi wystarcza. I coraz mniej boję się bycia ze sobą samą. To nie jest egoizm. To jest spokój i zdrowienie. Nie jesteście gorsze. Jesteście inne. Jesli nauczycie się żyć ze swoimi wartościami, akceptować je, zapewne życie będzie spokojne.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość ktośśśśśśśśśśśśśśśśś
Dziewczyny jak ja Wam zazdroszczę Waszej mądrosci życiowej....ja pewnie jestem starsza od niejednej z Was ,ale moje emocje,uczucia sa na etapie dziewczynki kilkuletniej.Doradzać umię każdej koleżnce ,,,ale sobie nie....tak wiem ,ze jestem inna i mam swoje wartości co wiele razy kazało mi rezygnować z uczuc do kogoś...takie życie...ale skoro jestesmy inne to dlaczego trafiamy na takich "popaprańców???"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×