Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Iduś, żebyś Ty wiedziała jak ja się z tego cieszę:D Jakoś tak pełniej mi się oddycha. Śmieszne to, niby paradoks. Znajomi wiedzą, że się rozwodzę i z podziwu wyjść nie mogą, że tak ładnie wyglądam, bo niby dla kogo, przecież rozwodzę się, nie ma komu sie podobać - podobno. A ja mówię , że jest. Sobie mam się podobać. I się sobie po raz pierwszy w życiu podobam, bo niezależnie od tego co się dzieje, jestem uśmiechnięta i zadbana. Nie chodzę zgarbiona, z podkrążonymi oczami. Bo myślę przede wszystkim o sobie, o moich odczuciach. Darowałam sobie bycie psychologiem exa. Jak go będzie chciał, to sam uda się w odpowiednie miejsce i do odpowiedniego człowieka. Luk. Życie w żadnym wypadku nie jest czarno-białe. Co do winy. Oczywiście trudno powiedzieć w jakim stopniu ktos jest winny. Choć dla mnie są sytuacje w życiu, kiedy nie można dzielić winy na dwie osoby po równo. Dlaczego moja opinia, nawet nie opinia, zauważ bowiem, pisałam, jeśli (podkreślam jeśli) uważasz, że czas odejść to odejdź, dlaczego więc mój komentarz ma zakłócać czyjkolwiek osąd. Rozumiem, chodzi Ci o decyzję jaką podjęła dżonka. Ani ja, ani żadna inna osoba na tym topiku, nie mogła zakłócić spojrzenia na pewne fakty z Waszego życia dżonki. Z prostej przyczyny - ona nie jest ubezwłasnowolniona, to ona ma rozeznanie, czy w związku jest jej dobrze i czy czuje się w nim ok ze samą sobą. Nie wiem, czy to była próba manipulacji, czy nie. Ten topik, to takie miejsce, gdzie w zasadzie z góry zakładamy, że nie przychodzą tu osoby, które mają spokojne życie, które nie mają problemu i mają ochotę zabawić się jak to robią pryszczaci podszywacze. Zakładamy, że osoby tu piszące mówią prawdę co do sytuacji w jakiej się znalazły. Zresztą gdyby postawić tu partnera lub byłego partnera każdej z nas, zapewne jego spojrzenie na sytuację w związku byłoby zgoła inne niż nasze. Ilu ludzi, tyle różnych możliwości odbioru tej samej sytuacji. Źadna z nas nie wie kim jesteś i przynajmniej ja nigdzie nie pokusiłam się o próbę oceny Twojej osoby. Zwróciłam uwagę na to samo, co consekfencja - mimo wszystko nie zwaliłeś całej winy na dżonkę. Nie przyszłoby mi do głowy powiedzieć , że rozpad związku to zawsze wina faceta. Znam wiele związków, w których to facet walczył o dobro rodziny, o szacunek i miłość. Ja sama bardzo lubię facetów - mam przyjaciela od serca, kilku dobrych kolegów. Szanuję ich i cenię.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szkoda życia. Ty nie chcesz być taka jak ja. Ty chcesz wreszcie być sobą:) Możemy pogadać - wal na mail: pyzorzyca@buziaczek.pl Teraz idę uśpić paszczorki:) Zaglądnę jak zachrapią:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Yeez teoretycznie ja to wiem. Natomiast początki bycia samej ze sobą są okropnie ciężkie:) Dlaczego? Ano bo trzeba się o sobie dużo nauczyć. Bo do tej pory własne ja spychało się na tor boczny a na główny tor wpychało się "onego", mamę, babcię, koleżankę, dzieci i wszelaki inny zastępczy asortyment. A teraz przyszedł moment, kiedy uświadamiasz sobie, ze to były zamienniki. To tak jak nałóg - zapełnia brak siebie. Jak sobie już uświadamiamy, że nie tędy droga i czas zacząć ze sobą żyć, wtedy początki są trudne. Niemniej jednak, cieszę się, że mogę pobyć ze sobą sama. Czekam z niecierpliwością na dzień, kiedy już będę u siebie, we własnym mieszkanku, kiedy nikt o najdziwniejszej porze, nie będzie śmiał do mnie zaglądnąć nieproszony z wrzaskiem, to moje mieszkanie, więc mam prawo przyjść o której chcę. No luzik, teraz tak i mogę sobie kulturalnie argumentować, że nie mam ochoty przy dorosłym facecie prezentować się w koszulce nocnej :D:D:D. Ale za trzy miesiące już nie. I będzie jeszcze większy spokój. Ja i dzieci. Wiem, że kiedy będę gotowa, będzie dobrze, bo samotność nie będzie monotonna. Ona mnie nie przeraża, ona czasem jest monotonna. Ale to już moja broszka, żeby nie była. Wszak istnieją baseny, place zabaw, mam kilkoro przyjaciół, z którymi chętnie się spotkam. Będzie dobrze. Ja to wiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobra, Wyrzucam i mija. Moze musialem napisac zeby wyszlo, a moze musialem obalic stereotyp grupy ktory byl w mojej glowie. Nie odpowiem bo ci ktorzy czytaja znaja odpowiedz. Tak, jestem rozgoryczony, i dlatego szukam usprawiedliwienai w innym miejscu. Tak, to co mowila dzonka, ja czytam to co chce, i rozumiem to co chce. Wybaczcie ale czytajac ten watek widze tylko kobiety skrzywdzone przez sadystow, i sam zaczelem sie rownac do tego towarzystwa. To nie tak i ja to rozumiem, po prostu jestem takim typem faceta co najpierw poczuje, pozniej powie, a na koncu pomysli. Trudno. Czasu nie cofne. Przepraszam ze wrzucilem Was do jednego worka, tak tez nie powinienm myslec, ale tak chcialem napisac, zeby wywalic zlosc ktora we mnie siedzi. Wiem ze to pic na wode. A zycie to nie seksmisja - chociarz nie jeden z nas by tego chcial :D. Co do histerii to masz racje. Ja oczekiwalem po mojej zonie by byla kims, kim od dawna juz nie byla. To nasz problem. Do malzenstwa nikt nie daje instrukcji obslugi. A faceci sa tacy sami jak kobiety, nie ma co polemizowac. Nie znalyscie mnie, ale zabolaly mnie niektore komentarze. Nic nie zyskam, nic nie strace, powiem co myslie i niech sie dzieje co chce. Niezly defekt myslenia co. Mojego malzenstaw juz nie ma, i nie bedzie. To byl zal jak dowiedzialem sie o tym o 2 w nocy, w dniu w ktorym mija dokladnie 8 lat od momentu kiedy sie poznalismy. Pretensje do Boga ?? Moze to i wygodne, ale to nie rozwiazanie. Co do terapii to ide w poniedzialek, ale jestem sceptycznie nastawiony. Psycholog jak kazdy lekarz. Ma uprzedzenia i kieruje sie walsnym doswiadczeniem. Nie daje recepty na zycie. Ja wiem co zepsulem. 8 lat w 4 miesiace wedlug mojej zony, dla mnie to 8 lat w 4 wyrazach ktore powiedzialem. To byly te 4 wyrazy za duzo. Sorry dla tych ktore poczuly sie urazone. Lepiej to na poczatku zrzucic na wasze barki, niz wrzucac na siebie. A przynajmniej wygodniej. L. PS. Idaliaa, masz racje, ale ja znam ludzi po 20 lat i sa moimi przyjaciolmi, ale nigdy nie odwazylbym sie powiedziec im rob tak albo tak. Dawanie rad to zabawa cudzym zyciem. Uogolnianie jest pierwszym krokiem do zaburzenia obrazu rzeczywistosci. PS 2. Cztery - widzialem to co chcialem. Widzialem grupe ktora mowi jej jak ma zyc. To nie jest prawdziwe, ale na pewno wygodne. Pods. W tej chwili oboje czujemy ulge, i nie wiem co czuc. Ona juz nie mieszka ze mna, ale ja nie jestem facetem ktory blaga na kolanach zeby zostala, nie upadlam sie i nie wmawiam sobie ze to jej wina. Mam swiadomosc kto zawinil i nie mam pretensji. No moze nie do konca. Mam pretensje ale to pewnie minie. Po prostu zal mi 8 lat bycia razem. Ona mowi ze to rozstanie na pewien czas i nie wie jaki bedzie efekt. Ja jestem pesymista i widze w tym koniec. Takie zycie. Ciezko to ciezko. Pytanie - dlaczego ja ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Luk...a rozwiązanie jest proste. niby proste, ale bardzo trudne jednocześnie. Zacznij patrzeć na siebie. Skoro doszedłeś do tego, że popełniłeś gdzieś błąd...to jest pierwszy krok. Przyjrzyj się sobie. Kim jesteś, jaki jesteś. Czego od siebie oczekujesz, co warto zmienić. Jeśli jest tak jak mówisz, że dżonka uważa, że to rozstanie na jakiś czas... To oznacza, że ma nadzieję, że w tobie coś się zmieni. I to nie może być zmiana na chwilę. To powinna być zmiana w Tobie - głęboka. Nie dla niej, ale dla siebie samego. Zobacz więc, z czym sam sobie nie radzisz, czego w sobie nie lubisz. I zmień to, dla siebie samego. Ja nie czuję się urażona przez Ciebie. Każdy ma prawo się wypowiedzieć. Każdy ma prawo do emocji. Ja też. Ty też. Nie patrz pesymistycznie na życie. Ono jest piękne, niezależnie ile batów dostajesz i ile batów komuś wymierzasz. Życie jest nauką. Może trafiłeś tu, na pewno trafiłeś tu, żeby czegoś o sobie się nauczyć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Margeuritte333
Witajcie, Czytam ten temat i jakby o sobie, jestem przerazona nie traktowaąłm wczesniej tego powaznie tlumacac sobie mam prawdo do tego i taka jestem. Jestem o 7 lat z facetem on od 5 ma zone. On chce odjesc ja go zatrzymuje wiaodmo wszystkimi metodami jakimi ise da. Nie jestem dzieciem alkoholika, jestem z dobrej bogatej rodziny a jednak okazuje sie ze nie dosc ze psychicznie maltretuje go to kocham go miloscia toksyczna i obsesyjna. Co mam zorbic? czy zawsze taka bede czy zawsze bede ciepriec bo nikt nie bedzie ze mna chcial byc a ja zawsze bede czuc niedosyt?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Margeuritte333 - powinnaś chyba zadać te pytania lekarzowi; Lukasz - \"zrób tak\", \"powiedz tak\" - to są rady; przecież tego się tu oczekuje; ale nikt nikogo nie zmusza; ja musiałam nauczyć się nie dawać rad znajomym właśnie na tej zasadzie: zrób, powiedz itd. - przez własną wygodę; aby potem nikt nie mógł w przypływie odpływu zdrowego rozsądku zarzucić mi - ty mnie do tego namówiłaś; używam zwrotów: \"ja na twoim miejscu zrobiłabym tak\" i zawsze zastrzegam na końcu \"ale ty zrób jak uważasz\"; świadome zabezpieczenie z mojej strony; i jasna informacja, że decyzję podejmuje ten ktoś, nie ja; jednak przecież to tylko zwroty, słowa - przekaz jest ten sam;ktoś pyta, ktoś radzi; na tej zasadzie napisano tysiące, miliony może poradników i nakręcono setki programów \"pomocowych\"; cztery umowy napisała, że nikt tu nie jest ubezwłasnowolniony; mamy wolną wolę i sami podejmujemy decyzję; nie odważyłbyś się nikomu powiedzieć;ale niekiedy nie trzeba nic mówić; niekiedy swoim postępowaniem dajesz komuś odpowiedź na jego wewnętrzne pytania i na podstawie twojego postępowania ktoś podejmuje taką a nie inną decyzję; tak więc - nie ma co się unosić, oskarżać, szukać czegoś czego nie ma; i nie zgadzam się do końca z dziewczynami, że słowo \"na jakiś czas\" to sygnał, że można coś naprawić kiedyś tam; to równie dobrze może być asekuracja osoby, która tu i teraz ma mętlik w głowie i tak naprawdę sama nie wie, czego tak naprawdę chce w życiu; pozdrawiam:) idalka 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cztery umowy Ja też nie opowiadam się za żadną z pan. Ja przede wszystkim nie oceniam. Ja staram się widzieć problem. \"Piszecie, że yeez chcąc pomagać, bierze na siebie czyjeś zmartwienia i problemy\" Nikt tak nie napisał ale domyślam się, że moją odpowiedź tak zinterpretowałaś. Ja pisałam o odpowiedzialności za porady, a nie o braniu odpowiedzialności za czyjeś kłopoty... po za tym to nonsens... Każdy sam za siebie ponosi odpowiedzialność. Mamy własne rozumy i korzystamy z tego co jest nam aktualnie potrzebne. Lub pogłębiamy się w emocjonalnej ucieczce. Dzieje się tak gdy na przykład uparcie się bronimy... chodzi o to by do drugiej osoby trafić nie możemy wywoływać w niej emocjonalnej ucieczki w głąb samego siebie. A tak się dzieje gdy krytyka budzi ostry sprzeciw. gdy krytykujemy kogoś za ostro gdy wystawiamy oceny. Żadne porady nie przyniosą efektu gdy się nie próbujemy wczuć w sytuację drugiego, tylko wypowiadamy prawdy nie dostosowując tonu wypowiedzi do osoby.podam wyrazisty przykład : To tak jak dzieciom prawi się morały, nie biorąc pod uwagę jego wieku i możliwości rozumienia. Nic do niego nie dotrze poza tym, że mama znów marudzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo \"Odpowiedzi na nasze pytania są w nas, trzeba ich głęboko poszukać, niektórzy potrzebują więcej czasu, a inni nigdy ich nie uzyskają, bo nie są na tyle zdeterminowani, aby żyć pięknie i nawet nie pytają. Wszyscy, którzy tutaj trafili są na dobrej drodze, bo zaczynają widzieć więcej, zaczynają poszukiwania samych siebie.\" Jestem pod wrażeniem, interesująca wypowiedź. Tak jest, ale nigdy bym nie wpadła na to by z tej strony na to spojrzeć grabula 👋 (mam koleżankę która nie pyta jak żyć lepiej) Chyba się odblokowujesz, zaczynasz widzieć z dystansem, zaczynasz znajdować odpowiedzi w sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
luk... Zanim któraś z kobiet zdecyduje się tu napisać najpierw czyta analizuje... sam fakt że szuka rozwiązań oznacza że nie znajduje tych rozwiązań w swoim małżeństwie wspólnie z mężem. I w tym momencie małżeństwo przestaje funkcjonować jak należy. Znaczy jest na żle że musi szukać na zewnątrz bo wewnątrz już nie znajduje. po za tym nikt tu na niczyje decyzje nie wpływa... Każy podejmuje je samodzielnie. Jeśli twoja żona tak jak mówisz podjęła decyzję pod wpływem topiku to znaczy że jest łatwo sterowalna czyli kompletnie niedojrzała jak dziecko... pytanie wiec dlaczego. Albo jest już emocjonalnie zgnębiona że chwyta się wszystkiego co pomoże wypłynąć na powierzchnię, albo jest osobą która po prostu nie nadaje się do związku z tak dojrzałym mężczyzną jak ty. Tak czy owak potrzebuje pomocy bo jej szuka. Odpowiedź jest prosta w każdym wypadku. A tobie widzę łatwo jest obarczyć winą cały świat tylko nie siebie Jakim cudem dowiedziałeś się że ona tu pisze? Jesteś typem lubiącym mieć wszystko pod kontrolą? Muszę cię zmartwić - jesteś toksyczny. Ponadto jak chcesz ocenić topik to go dobrze poczytaj... może znajdziesz coś co tobie coś rozjaśni w głowie może coś zrozumiesz jeśli masz choć odrobinę refleksji i samokrytycyzmu...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Łukasz... po za tym ja mam wątpliwości czy w takich wypadkach można cokolwiek rozpatrywać w kategoriach winy. Rozwiązania są inne - poradnia małżeńska, separacja - czyli danie sobie czasu na przemyślenie i odsapnięcie od siebie... są ale przede wszystkim rzeczowa rozmowa...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Błagam pomożcie mi :( Mam ogromny problem i nie wiem jak mam z tego wybrnąć. Jestem w związku z mężczyną, z ktorym nie jestem szczęsliwa - nasza 10 lat to farsa dla ludzi. Brak ciepla , miłości, rozmowy, dciągłe kłotnie i pretensje. Byłam bardzo nieszczęśliwa bo nie traktował mnie jak kobietę. Aż w koncu znalazł się ktoś kto pokazał mi inny świat, ktoś kto powiedział, że jestem piękna i miła, ktoś kto się o mnie troszczy i komu na mnie zależy i pojawiła się miłośc - potężne uczucie. Gdy to wszystko się wydało - mój partner raptownie się zmienił z lodowatego typa stał się kochającym mężem walczącym o moje wzgledy - lecz stało się to za poxno o 4-5 lat. Ale w związku tym nie wiem teraz jak mam postąpić - czy pojśc za rozsądkiem i zostać z obowiązku z nim( bo to rodzina i dzieci i ludzie wokoło i plotki i inne takie) --- czy wybrać miłośc , ciepło i kogoś kogo kocham i on mnie kocha?? Nie mogę sobie z tym poradzić:((( Błagam was pomożcie mi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
luk- poprzednie posty pisałam przed przeczytaniem tego... 21:33 moja wina mogłam się powstrzymać. Ale teraz widzę, że będą z Ciebie ludzie :D i myślę że niepotrzebnie podchodzisz do tego związku pesymistycznie.. Z taką postawą jaką zaprezentowałeś w powyższym poście o ile była szczera i nie jest manipulacją uda wam się naprawić związek tylko rozmawiajcie i uczcie się cierpliwości, nie obwiniajcie się. Zrozumcie że każde z was jest inne i ma trochę inne potrzeby, próbujcie się dogadać, budujcie mosty a nie mury. Wtedy będzie dobrze. Poczytaj trochę topik... na pewno nie zaszkodzi. Jest tu też wiele cennych cytatów z różnych artukułow może odnajdziecie wspólna drogę. A odosobnienie wam nie zaszkodzi. Wykorzystajcie je na przemyślenia i refleksję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
masz w sobie sporą dawkę autorefleksji jak wynika z tego postu, a to dobra cecha i rzadka u naszych facetów (mówię o mężach kobiet z topiku)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak widzisz Lukasz... niektore panie tutaj maja ta sama przypadlosc co Ty.... najpierw czuja, potem mowia, na koncu mysla ... :D :D :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oneill - jak zwykle iscie mistrzowska konkluzja😘; Przytocze Wam cytat z \"Listow Proroka\" P.Coelho, ktory po pierwszym przeczytaniu zaskoczyl mnie?, zdziwil?, wydal sie niezrozumialy?; po dluzszym zastanowieniu doszlam jednak do wniosku, ze jest bardzo oczywisty, wyrazisty i prawdziwy: \"\"Napelniajcie sobie nawzajem kielichy, lecz z jednego kielicha nie pijcie\". Co chce przez to wyrazic? Mysl, ze para malzonkow nie moze zyc tym samym zyciem. Wydaje nam sie, ze robimy tak w imie milosci, ale w koncu odkrywamy, ze ta droga prowadzi do nienawisci\"; Pozdrawiam wszystkich🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Natalu decyzja należy do Ciebie. Ja wiem jedno, związki z obowiązku w którymś momencie prowadzą do ran. Bo ta strona, która jest z obowiązku i z przyczyny, bo co ludzie powiedzą, w końcu nie wytrzymuje i zdradza. A to zapewne boli drugą stronę. Podobnie jak czas wykradziony rodzinie, żeby spotkać się choć na chwilę z tym drugim. Zrobisz jak uważasz. No i jeszcze druga kwestia, czy ten drugi ma rodzinę? Jeśli tak, to istnieje możliwość, że na placu boju rannych będzie więcej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Forum pt Toksyczna matka zatruwa życie Serce wali mi jak młot, popłakałam sie jak poczytałam kilka wpisów :-( osób na tym forum, musiałam przestać czytać, potem tam wróce,napisze teraz, potem moze juz nie bede chciała wracac do tego, pamietam tak troche jak za mgła bo z dzieciństwa że nastąpił jakiś przełom we mnie ze jako dziecko musiałam sie od mamy odsunąć , bo robiła coś co mnie zabolało , brakowało mi jej miłosci, czułosci , przytuleń , coś jeszcze musiało byc co spowodowało ze sie odsunęłam od niej , ale ja tego nie pamietam i szczerze - to naweet nie chce wiedziec juz. Ciezki bagaz na całe zycie...... Poradze sobie. Naucze sie byc jeszcze lepszą matką.Trzeba sie obmyć z tej chorej przeszłosci CAŁKOWICIE.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
siodemka 😍 Trzeba to sobie uswiadomic, przecierpiec, zaakceptowac i dopiero wtedy zostawic za soba. Sprawy nie przerobione wracaja do nas i robia dywersje w postaci chociazby toksycznych zwiazkow z ludzmi. Wylecz w sobie te rane 😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I miałam do mamy wielki żal w sobie go czułam , ze nie zostawiła taty alkoholika.A my moglibysmy zyc wtedy w spokoju. Bez strachu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Siodemko - czytalam ten topik i... nic nie wracalo. To juz mnie nie dotyczy. Po tylu latach nareszcie mnie nie dotyczy. Zycze i Tobie tego samego - zebys kiedys powiedziala: to przeszlosc, nie czuje zalu, zlosci, bolu. Ciesze sie ze tak to odbieram, ze choc ta czesc przeszlosci jest juz we mnie przerobiona i pozostawiona za mna, tam gdzie jej miejsce. I ze nie bedzie mnie juz nawiedzac, straszyc, nie bedzie mna zawiadywac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oneill ❤️dziekuje ci że sie odezwałas do mnie, ze własnie tu byłas w tym momencie wiec mam prawo de tego żeby czuć w sobie ten żal i wypłakac to ? cały czas lecą mi łzy , ale czuje ze ciezar opada , odchodzi, przeczytam jeszcze co napisałas do mnie i pojde sie połozyc na chwile.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
siodemko - MUSISZ to wyplakac, wycierpiec tak do glebi - do dna tego cierpienia ktore w sobie zatrzymalas od dziecinstwa bo nie moglas nic zrobic. Teraz mozesz. Masz prawo. Dla siebie samej. Placz jak mozez najglosniej, skonfrontuj sie z zalem, zaakceptuj go - masz prawo tak sie czuc. Masz prawo do smutku, zalu, pretensji. Sama odkrylam ze jak nie przerobie jakiegos zalu, czegos co trzyma mnie jak kotwica w miejscu - nie rusze dalej. Daj sobie prawo do cierpienia. Przytulam Cie, pobadz teraz sama ze swoim skrzywdzonym, wewnetrznym dzieckiem. Ono najbardziej potrzebuje Ciebie i twojej milosci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziękuję Ci bardzo \"Cztery Umowy\" ale to jest bardziej skompliokowane niz mogłoby by się wydawać. Ten, ktorego kocham nie ma rodziny na szczęście - bo napewno bym z nim nie była - juz taka jestem, że nie zranię innej kobiety. Kilka dni temu miałam rozprawę rozwodową - wszyscy na mnie krzyczeli , wszyscy naciskali zdusili we mnie wszystko dobro - że w końcu wstałam i powiedziłam ,że nie chcę tego rozwodu - choć serce mowiło mi zupełnie co innego. Postąpiłam wbrew temu czego pragnęłam aby inni byli zadowoleni - zrobiłam to dla nich . Jestem bardzo nieszczęśliwa ponieważ skrzywdziłam trzy osoby Męża, siebie i przedewszystkim kogoś kto mnie bardzo kocha:(( Wyszłam z sali a raczej wybiegłam i ucieklam od noch wszystkich - no ale i tak do domu trzeba było wrocić bo dzieciaczki czekały. Zrobiłam straszną rzecz - skrzywidziłam wszystkich chociaż nie chciałam nikogo. Nie potrafię już logicznie myśleć - jestem z mężem bo tak trzeba bo tak chcą moi rodzice , znajomi ale moje serce i myśli są zupełnie gdzie indziej. Jestem w okropnym stanie - z jednej strony mąż, ktory twierdzi ,że mnie kocha chociać przez 10 lat naszego wspolnegop zycia robił wszystko bym tak nie myslała, traktując mnie okropnie wykańczając ciętymi słowami, zimnem i obojętnością ale w końcu mam z nim 2 ślicznych dzieci -- z drugiej strony mężczyzna, ktory daje mi poczucie bezpieczeństwa, ciepło, mnostwo cieplych slow i wspaniałe wielkie uczucie - piszę tak bo mam całkowita pewnośc, że tak jest. A ja się wacham i robie tak ponieważ wszyscy wiedzą lepiej kto będzie dla mnie lepszy. Mąż pozakladał podsluchy w domu. szpieguje mnie, pozabierał telefony czuje się osaczona Mowi, że kocha ale czy to jest miłośc :( Matka się do mnie nie odzywa, ojciec krzyczy, wszyscy mowią, że to moja wina ale przecież to nieprawda - uczucie zjawiło się bo go pragnęłam potrzebowałam kogoś kto mnie przytuli, byłam taka samotna i nieszczęśliwa będąc z kimś kto zrobił ze mnie ZERO bo tak się własnie czułam. A Robert pokazał mi , siebie z tej dobrej strony - powiedziął ,że jestem piekna i kochana i miła i dobra i nosi mnie na rekach . Już mi serce peka z żalu - nie ptrafię podjąc tej decyzji. Zostając z męzem zgorzknieję do końca ale nie rozerwę rodziny. Bedąc z Robertem naraże się na kpinę otoczenia i pogardę ale będę kochana to wiem napewno. BŁAGAM POMOCY !!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
siódemko... Ja też mam to samo z dzieciństwa co TY. Strach i lęk, brak poczucia bezpieczeństwa, brak okazywanych uczuć (moi rodzice do dzisiaj nigdy mi nie powiedzieli, że mnie kochają!). A najgorsze było to, że nigdy nie było wiadomo co dzień przyniesie....zero normalności... To co pisałam ostatnio na co zwróciła uwagę enia...🖐️ było skierowane do mojej mamy. Ona nigdy sobie nie zadawała pytania...więc tym samym nie szukała odpowiedzi. Jest klasycznym przykładem osoby współuzależnionej, która NIC nie chciała i nie chce z tym zrobić. Dramat. Przez to stała się osoba toksyczną (dla mnie), osoba, która nie widziała i nie widzi problemu. Jej roszczeniowa postawa w kwestiach okazywania szacunku doprowadza mnie do szału. Jak słyszę, że ona jest matką i jej się szacunek NALEŻY to ma ochotę wywalić ją z mojego domu. W ogóle za nia nie tęsknię, nawet nie wiem czy ją kocham... Uważam, że jako osoba zdrowa, moja matka powinna coś zrobić z rodzina, ocalić dzieci, ochronić. A ona tkwiła w chorym układzie dla dobra!!!! rodziny. Goowno prawda, wygodnie jej było, nie ruszyła tyłka żeby zrobić cokolwiek. Siedziała taka bezwolna zdana na łaskę i niełaskę pijaka. A teraz przyjeżdża do mnie do domu i robi fochy, zrzędzi, szarogęsi się, zagląda po kątkach. Nienawidzę tego. jak ma przyjechać już czuję stres... A ona uważa się za matkę Teresę z Kalkuty. Wiem, że taka silan emocja jaka jest we mnie, to właśnie nieprzerobiona historia z dzieciństwa. Chciałabym mieć w doopie...co mówi, co myśli, być głucha na jej gadanie i nie mieć związanych z tym żadnych emocji. Żadnych. Wiem, że kiedyś przyjdzie taki czas.... czekam na to ciężko pracując nad sobą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Natalu.... powiem tak, rób tak aby być szczęśliwą! Bądź egoistką, w sensie zdroworozsądkowym. Myśl o sobie, oczywiście nie zapominając o dzieciach. I poczytaj co czuje dorosła kobieta ( tekst wyżej), która wzrastała w domu bez miłości, ciepła i szacunku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Niebo błękitne - dziękuje za wparcie duzo to dla mnie znaczy. Wiem ,że to ja musze podjąc ostateczna decyzję. Wiem jak smakuje zycie w toksycznym związku - bo u mnie w domciu też nie było za wesoło mama żyła z moim tatą chociaż pił i bił ją przez całe życie Mowi, że została z nim dla nas ale ja wolałabym żeby go zostawiła i żeby był spokoj w domu to dla dzieci najwazniejsze Pozdrawiam cię cieplutko:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×