Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Gość BuszujacaWzbozu
No i jeszcze jak trafilam na to forum,to pamietam jak czytalam z zapartym tchem co pisala Present,potem Cma, Oneil i wszystkie inne dziewczyny i dziwilam sie ,wzruszalam,podziwialam ich madrosc.Jakby to zebrac do kupy,to wychodzi jasno jedno; POKOCHAJ SIEBIE,NAUCZ SIE ZYC SAMA ZE SOBA, A DOPIERO POZNIEJ Z INNYMI,STAWIAJ SOBIE CELE,WYZNACZAJ GRANICE. Jak czlowiek pozwoli zatruc swoja psychike toksycznemu partnerowi,jesli zyje dla niego,jego humorami,przezywa kazda awanture o nic...staje sie slaby,tak slaby,ze wszystko wydaje sie za trudne i nieosiagalne. Kiedy bylam pewna siebie kobieta w Polsce,nie wyobrazalam sobie,ze kobieta moze sobie pozwolic na to,zeby facet ja wyzywal,kontrolowal,ponizal,zeby mowil do niej w zlosci;spier....laj na srodku ulicy,zeby jej mowil z lekcewazeniem; jestes beznadziejna,zle gotujesz,jestes lewa w lozku,znajde sobie lepsza,bo tego kwiatu to pol swiatu.... Po jakims roku zycia z moim facetem,stwierdzilam uczciwie sama przed soba,ze gdyby nawet mnie pobil,to chyba zaczelabym go przepraszac,ze go sprowokowalam i wic sie przed nim,ze zrobie wszystko,zeby ze mna byl.Wtedy tez stwierdzilam,ze jestem chora.Drugim wnioskiem bylo,ze nigdy w zyciu nie bede nikogo oceniac i wydawac opinii...bo wszystko w zyciu jest wzgledne. Pamietam taka scenke z tamtego okresu.Luby zrobil straszna awanture oczywiscie bez powodu( bo zyjac z nim przekonalam sie,ze kazdy powod dobry np.ze kupilam dziecku batona, odebralam telefon po 4 sygnalach a nie po dwoch,pojechalam metrem a nie autobusem itd.),nawrzeszczal na mnie,nawyzywal mnie od najgorszych,cale przedpoludnie siedzialam w pizamie i zanosilam sie od placzu a on sie nade mna znecal,w koncu trzasnal drzwiami i zaczal isc na parking po auto,zeby mnie zostawic,zatrzasnal mi drzwi przed nosem,a ja za nim bieglam,w pizamie,zaryczana,czerwona i rozczochrana,prosilam,zeby zostal,mijali mnie sasiedzi,dopadlam do auta i prosilam,zeby nie odjezdzal,a on i tak odjechal...i wtedy poczulam,ze nie mam juz nic; ani godnosci,ani rozumu,ani krzty milosci do siebie,ze to jest DNO.Kazdy ma swoje prywatne dno. I ja codziennie prosze Boga,by sie stad wyrwac. Czego zycze Wam i sobie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość evita selma
Ja już pisałam na forum wcześniej że odeszlam od niego i zastanawiam sie czy dobrze zrobiłam. Jestem mężatką od zeszłego roku. wyszłam za mąż z miłości i myślałam że mój wtedy przyszły maż mnie też kochał. Po ślubie z dnia na dzień zmieniłam zdanie i uważam że ożenił się ze mną z bo tak wypada żeby ludzie nie gadali ze jest starym kawalere i żeby jego \\\"mamusia\\\" miała towarzystwo i darmową służąca.Mam dosyć ciągłych kłótni o to ze za mało gadam, że powinnam być milsza dla jego matki(którą określić można tak:ja sie nie bede wtrącać ale bym chciała zeby była tak i tak.)Ciągle słysze poco ja sie z tobą ożeniłem, Bo ty mi nie ugotujesz (pracuję i dla jego obiadków zeby miał na czas podane na stole nie zwolnie sie z pracy)Ożeniłem się z Toba bo myslałem że CIE ZMIENIĘ (zawsze myslałam że jak sie kocha to takiego jakim ktoś jest)Bo ja zamało robię chociaż zawsze miał zrobione wszystko na czas.Mam dosyc ze niby jestem gospodynia tak mówi ale jak przychodzi co do czego i chce coś powiedziec to ja sie nie licze bo jestem głupia i taka jak moja rodzina. Ostatnie zdanie nalezy zawsze do teściowej .Wszystko co chciałąm zrobic było komentowane rób jak chcesz albo tego nie rób bo ty nie umiesz. A mój mąz na to ze ja jestem niezyczliwa. Ciagle mi wygadywał że nie mam nic a on ma , ze mnie nikt nie chciał. Miałam dosyc jego kłamstw które nawet jak wychodziły na jaw to sie wypierał że tak mówił. Jak mi powiedziała teściowa że jestem bez serca i mam serce z kamienia i ze jestem podła to powiedział ze miała rację. Pamiętam jak poszłam spać płaczem i z roztresionymi rekami. W ogóle spac nie mogłam. Nawet w pracy zuwazyli że cos jest ze mna nie tak i ze żle wyglądam.Jak odeszłam od niego i spakowałam tylko najwazniesze rzeczy po tym jak zrobił kolejna awanture bo ja mu nic nie dałam bo ja nie mam nic bo mnie nikt nie chciał bo ja juz go nie kocham i patrze sie na niego nie tak jak kiedyś, ze nawet seks mnie nie cieszy i go nie pociagam. nawet jak mu powiedziałam i udowodniłam ze jest na odwrót to on na to że jak bedzie chciał selksu to pójdzie na dzi..ki i zapłaci i ze on juz miał okazję do zdrady ale tego nie zrobił. Pamietam jak wiele rzeczy planowaliśmy zrobić, a jak przyszło co do czego to on wszystko robił odwrotnie i tłumaczył ze on jest mezczyzna i baby sie słuchac nie bedzie. (nie jest tak ze chciałam nim rzadzic nie zamierzałam tylko mam chore rece mam alergie na środki chemiczne nie zawsze wiec wtedy daje rade ale czasami potrzebuje zeby ktoś mi pomógł to on na to ze on moim parobkiem nie bedzie i on nie ożenił sie ze mna zeby za mnie robić) Kiedyś zrobił mi awanture że mu nie zeszłam z roweru i mu bramy nie otworzyłam( on jechał samochodem z mamusia a ja rowerem i jego matka wyszła z samochodu otworzyc brame a ja dojechałam dopiero za nimi. Po kilku dniach zrobił mi awanture i po wyzywał od księzniczek najlepsze jest to ze on nie widział swojej drugiej strony ze to on mógłby otworzyc bramę tylko bo on był kierowca. Nie wiem może jestem głupia i do niczego. Kiedy odeszłam to tak oczywi ście przyjeżdzał ale zawsze były pretensje i oskarzenia ze ja nic nie miałam ze nic nie mam i ze nie szanuje ludzi starszych ze nie chciałam pracować u niego i tak przez 1,5 miesiąc. Potem pojechałam po swoje rzeczy i niepotrzebnie wdałąm sie w rozmowe z jego siostra która jak gdyby nic przyjechała w ciągu 5 minut i od razu na mnie że jestem nie dobra ze nie szanuje związku małżeńskiego ze nie wiem co to znaczy przysięga bo ona miała też żle, bo ona sie wtrącać nie bedzie. Najbardziej mnie zaskoczyło to ze na mnie krzyczała i że jak to ona powiedziała miała prawo bo jest starsza. Dopiero jej córka jak jej powiedziała co jej wujek o mnie wygadywał to powiedziała ze takiemu to by nakopała. Niestety sa jego rodzina w nich wsparcia nie znajde. Wróciłam do domu i znowu sie zaczeło jego przyjazdy z wymówkami. Najzabawniejsze jest że wygadywał mi ze nie mam nic zadnego majątku (on ma troche ziemi i obiecane wiecej w zamian za opieke na rodzicami oczywiście nie jest to uregulowane prawnie bo to jest jeszcze na dziadka który już nie żyje) a po utracie pracy przyszedł żebym go ubezpieczyła bo w ubezp. rolniczym w krusie musiałby zapłacic dużo pieniędzy. Pomyslałam sobie ale ma tupet, ale w koncu nie chciałam miec go na sumieniu i go ubezpieczyła, a na drugi dzien teraz to ja go moge juz odbezpieczyć juz mu nie zależy. Po kilku takich spotkaniach gdzie zawse sie kłóciliśmy i on wygadywał głupoty nawet nie uszanował mojej babci która już nie żyje to go wygoniłam z domu rodziców miałam po prostu dośc nawet teraz jeszce mi sie trzesa rece na sama mysl o tym wszystkim co wygadywał. Był u mojej mamy próbował wg mnie niia manipulowac bo w końcu nawet ona sama spytała czy ma mnie namówić do powrotu, martwił sie wtedy o to co ludzie pomyslą i mówią. Przed świętami zabrałam reszte swoich rzeczy nawet nie było rozmowy dostał szału krzyczał obrażał mojego ojca że przyjechał spakowac mnie wyzywał go od cwaniaków. Nawet nie docierało do niego to że poprosiłam tate zeby ze mna pojechał nie chciałam byc tam sama nawet nie pomagał mi sie pakowac robiłam to sama. Czuje sie winna i on mnie o wszystko obwinia ze nie jestem z nim w trudnych chwilach(utrata pracy ). Wczoraj sie z nim spotkałam i znowu wygadywanie zaczał swój monolog ze jestem bez serca bez wspólczucia w ogóle zona od siedmiu bolesci i on teraz juz wie dlaczego byłam sama bo kto by ze mna wytrzymał. Skończyło sie na rozmowie o rozwodzie. A po chwili znów mnie prosił zebyśmy ratowali małżeństwo. Nie wytrzymałam i sie do niego przytuliłam. Dałam mu nadzieje której nie ma niestety. Może to nie kwalifikuje sie do molestowania psychicznego ale ja jestem wykończona nerwowo, nie lubie ludzi samolubnych i zapatrzonych w siebie a on niestety okazało sie ze taki jest. Jemu nawet sie pracy nie chce szukac bo mu sie nie opłaca. Boje sie może powinnam dac mu szanse ale tego tez sie boje. Wiem ze on sie nie zmieni ale wciąz cos do niego czuje. Niestety musze teraz podjąc ostatecna decyzję. Niby jestem twarda i uparta ale wciąz nie ma decyzji. On miestety wciąz powtarza przeciez nic sie nie stało bo nie pił i nie bił mnie. Czeka na przeprosiny za wyprowadzke chyba i za to ze go wyrzuciłam raz z domu. Albo juz sama nie wiem. Przepraszam ze znowu poruszam ten temat i ze tak sie rozpisałam ale jakos jak wyrzuce to z siebie jest mi troszke lzej na duszy. Jest cięzko staram sie unikac ludzi.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Buszująca Jest mi bardzo miło, że cokolwiek mogę Ci pomóc. Piszę tyle, na ile doświadczyłam u siebie i jak sobie daję z tym radę. Jeśli to Ci pomaga, to bardzo się cieszę Kochana:))) 1/ Płacz - wszystko to racja co piszesz. Płacz wynika z poczucia bezsilności. Ale tylko z "poczucia" a nie z faktycznej "bezsilności", czyli de facto z tego jak myślimy o danej sytuacji a nie jaka ona obiektywnie jest. Kiedyś następuje kres płaczu i się budzimy. Ten temat podsumowałabym tak: bezczynność=bezsilność plan+działanie=wyjście z dołka, spokój, radość, zadowolenie z siebie:) 2/ Dzięki za pochwały odnośnie rzucenie fajek. Nie palę dopiero 2 dni, więc nie chwalmy dnia..:) Paliłam jak Ty a nawet więcej. Miałam badania w kierunku raka i trochę się przestraszyłam, dlatego chciałam już z tym skończyć. Na wyniki jeszcze czekam. Może chociaż trochę ogranicz, będziesz lepiej oddychała. Kawę rozpuszczalną można zastąpić kawą zbożową pomieszaną z rozpuszczalną prawdziwą i jest mniej szkodliwa. Może sporóbuj. 3/ Super, że wybierasz się do kosmetyczki! zadbane stopy to piękna rzecz, zwłaszcza na wiosnę:)) I nie żałuj na siebie, nikt tego nie doceni, nikt Cię za to nie pochwali i nie powie: Ale ona jest fajne, bo jest oszczędna.. 4/ za 10 lat wyobrażam sobie siebie spokojną i więcej nie wybiegam. Myślę ty;ko z godziny na godzinę, ewentualnie z tygodnia na tydzień. Dalej nie dam rady:) Cieszę się, że na przykład doszłam do fazy, kiedy nie rozkładam przeszłości na czynniki pierwsze i nie widzę w przeszłości tylko złych rzeczy. Bo przecież były i dobre. U Ciebie też pewnie były dobre, prawda? Nie myślę już, że straciłam przez niego. Mówię raczej, że sie nie udało i myślę, ile mam pracy nad sobą do wykonania, żeby z tego wyjść. Tak jest łatwiej. Poza tym partner choćby najgroszy tez sie męczy, choćby mówił, że jest mu tak dobrze. Nie udało się na i tyle. I pora na zmiany. 5/ Co do zmian u mojego m. Zobaczysz sama:))mam nadzieję, że już niedługo. Kiedyś bym się cieszyła, że tak skacze przy mnie, mówi zdrobniale do mnie, pyta, czy zrobić herbatkę i czy chcę iść na spacer. ale mnie juz to nie interesuje. Już mam inne plany. Mogę tylko Ci powiedzieć, że warto było włożyć trochę pracy, żeby choćby w domu był spokój, żeby można było skupić się na rzeczach konstruktywnych. Bo w atmosferze awantur nic się nie dało zrobić. Zapewniam Cię, że faceci nie łapią o co chodzi, kiedy w nas następuje taka zmiana. Wiesz, ja sama byłam zaskoczona, że mój spokój tak wpłynął na jego zachowanie. Łatwe i trudne jednocześnie..:)) Też Cię ściskam i działaj Kochana, czytaj, myśl co by tu jeszcze. Niedługo wraca synek. Będzie szczęśliwy, kiedy mama będzie uśmiechnięta. Moje dziecko też zauważyło zmianę u mnie i już nie mówi jak kiedyś: mamo, Ty się nigdy nie uśmiechasz:( Zabaw się w Mikołaja i daj mu najlepszy na świecie prezent, ale nie ze sklepu:))) 3/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Buszująca.. moim zdaniem smutno i zarazem pięknie podsumowałaś siebie i swoje życie. Smutno - wiadomo z jakich powodów. Pięknie - bo widzę ogromną nadzieję w tym, że jesteś teraz świadoma, że już właśnie osiągnęłaś DNO i to jest paradoksalnie piękne. Ja też zaczynałam od DNA. Wierzę, że jesteś na dobrej drodze. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:(((((((( Dziewczyny! A co ja mam myśleć? Byłam w toksycznym gdzie facet znęcał się nade mną psychicznie. Dłuższa historia, podobna do wielu tutaj. Zaszłam w ciąże i tak mnie skatował psychicznie (zastałam go w krzakach z inną m.in.) że poroniłam....wczesne stadium co prawda, ale jednak.. Nie jstem już z nim 3 miesiące, nie tęksnię, nie kocham go już od dawna, cieszę, się że się uwolniłam ale nadal czuję się "zgnojona", nic nie warta.. Jeszcze znalazł sobie od razu nową i mi napisał, że jest miłość, cudownie się czuję, ona jest najwspanialsza na świecie i że to moja wina że tak było, bo teraz naprawdę się zakochał i zmienił. Będzie ślub, to jest to itp... Wyobrażacie sobie jak zabolało??? I może rzeczywiście to moja wina? Mi czegoś brakowało? A znalazł miłość i okazał się normalnym facetem..dziewczyny czy naprawdę to moja wina? :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
evita selma.. na 100% to jest wg mnie znęcanie psychiczne. Spytaj jakiegokolwiek psychologa. Jeśli wrócisz to wpadniesz w bagno. Zrobiłaś dla siebie bardzo dużo, że aż Ci zazdroszczę, że jesteś taka zdecydowana i dzielna. Wrócisz co marazmu i znów będziesz chciała się wyrwać, ale potem może być jeszcze gorzej, mogą być zobowiązania finansowe, dzieci ..Pomyśl o tym. Życzę Ci dużo siły.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karolajnxxl Idź kochana do psychologa, to Ci powie, czy to Twoja wina. Chyba, że mnie laikowi uwierzysz, że NIE, TO NIE TWOJA WINA, ŹLE TRAFIŁAŚ, NIE UDAŁO SIE i już! To ze pisze, że się zakochał to możesz tylko współczuć jego partnerce obecnej, jeśli to Ci przyniesie ulgę. Karola. ciesz sie życiem, jestes wolna. Zapomnij o nim. pokochaj siebie. Nie smuć sie już. Wyrwałaś sie z toksycznego związku, jesteś na wygranej pozycji! Głowa do góry! Trzymam kciuki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BuszujacaWzbozu
Wiecie Dziewczyny,tysiace razy sie zastanawialam,czy gdybym byla w Polsce to ciagle tkwilabym w tym bagnie.Wydaje mi sie,ze nie...bo po kolejnej awanturze spakowalabym rzeczy i wyszla z domu do kolezanki,moze do mamy.Wydaje mi sie,ze bardzo wazna rzecza jest miec WSPARCIE w postaci tego,ze ktos wyslucha,wesprze dobra rada i postawi do pionu w sytuacjach kryzysowych...Tutaj najgorsze bylo i jest dla mnie to,ze gdy on szalal,nie mialam gdzie odejsc,nawet na jedna noc,nie bylo takiego domu w ktorym moglibysmy sie schronic z Synem,ogrzac ludzkim cieplem i wypic z kims herbate...pisalam o przyjaciolce,ktorej moglam sie wygadac przez telefon ale ona miala tego dosc i wcale sie nie dziwie,bo ja rowniez tkwiac w tym ukladzie zaczelam byc TOKSYKIEM.Czasem dzwonilam do mamy,ale ona od poczatku byla przeciwna mojemu wyjazdowi,jest w typie matek o jakiej pisala Oneil,twierdzila,ze nie mam prawa spotykac sie juz z zadnym facetem po rozwodzie i czasem mialam wrazenie,ze czerpie z tej mojej proby rozmowy taka dziwna radosc w stylu; a nie mowilam,chcialo ci sie chlopa,to masz...Raz powiedziala mi,ze wkurza ja to,ze jestem stale smutna,i ze smutnych ludzi nikt nie lubi....Tylko ,ze ja o tym wiem,ale mam chora dusze i nie potrafie sie z tego smutku uwolnic... Czasem nie moge uwierzyc,co ten m ze mna zrobil,jak to jest mozliwe?On czesto krzyczy,ze jestem zakompleksionym klebkiem nerwow...ale nie bylam.Teraz mam problem nawet z tym,zeby patrzec rozmowcy w twarz,tak sie sobie wydaje beznadziejna,psychicznie i fizycznie. Piszecie Dziewczyny o terapiach i grupach wsparcia.Bardzo chcialabym uczestniczyc w takiej terapii,ale musialabym bardzo daleko dojezdzac, i jest to niemozliwe ze wzgledu na opieke nad dzieckiem...Nie wiem co z tym zaszczuciem robic, bo moj syn jest rowniez bardzo niesmialy a ja tak bardzo chcialabym go wychowac na pewnego siebie czlowieka...Mam jakies przeblyski w tym wszystkim kiedy czuje sie silna,ale potem znowu lek. Zorientowalam sie,ze dzieje sie ze mna cos bardzo zlego jakies 1,5 roku temu,kiedy nie potrafilam podjac nigdy zadnej decyzji, w sprawach blahych i tych wazniejszych.Nie wiedzialam co jest,az gdzies wyczytalam ,ze czesto dzieje sie tak w depresji. Mysle,ze najwazniejsze w zyciu jest poczucie bezpieczenstwa.A ja go nie mam na zadnej plaszczyznie i to mnie zabija. Dobranoc Dziewczyny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karola ❤️ wiesz tylko co on pisze, a nie jaka jest prawda. (po co to czytasz????) Czy to jest prawdomówny człowiek? Moim zdaniem to gra, żeby się zemścić na Tobie, a sobie FANTAZJĄ poprawić samopoczucie. Ludzie się aż tak nie zmieniają. Po wyjściu z fazy miodowego miesiąca laska zapłaci wysoką cenę - siebie. Chyba, że jest zdrowa i mądra. To go prędziutko pogoni, gdzie pieprz rośnie. Cokolwiek się zresztą stanie TY jesteś już wygrana. Myśl co zrobić z SOBĄ i ze SWOIM życiem. O nim im mniej wiesz tym dla Ciebie lepiej!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BuszujacaWzbozu
KarlajnXX To nie Twoja wina,ze facet jest popaprancem.Rozumiem Cie doskonale,rozumiem to co czujesz bo ten facet sprawil,ze czujesz sie nikim i w siebie nie wierzysz...ale to minie.Niech sobie siedzi z tamta laska do woli,co Ciebie to obchodzi,skoro masz to szczescie,ze go nie kochasz to dlaczego sie tym zajmujesz.Niech tresuje teraz kogo innego,a Ty z biegiem czasu dojdziesz do siebie bedziesz zadowolona,ze tak sie stalo. Czytaj forum,bo pomaga naprowadzic myslenie na zdrowe tory. Dlugo z nim bylas? Pozdrawiam i nie martw sie!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karola, ciesz sie, ze ten toksyczny zwiazek sie skonczyl. Nie czytaj smsow. Zmien sobie numer telefonu, zeby zupelnie sie odciac. Pewnych cech czlowiek w sobie nie jest w stanie zmienic, wiec nie sadze, ze ten mezczyzna teraz jest aniolem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość evita selma
Najgorsze jest to ze nadal sie czuje winna i on jeszcze o wsystko mnie obwinia ze to przezemnie, bo kto by ze mna wytrzymał. On nawet nie rozumie co robił żle bo przeciez mnie nie bił i nie pił. Jestem zgubiona i mam metlik w głowie ale jak tylko próbuje myslec inaczej ze to tylko zły okres i bedzie miedzy nami dobrze to przychodza znowu mysli co wygadywał i znowu zaczynaja mi sie rece trząsc. Pamiętam jak chodziłam do pracy z napuchniętymi oczami z płaczu. A teraz powoli wracam do form juz tyle nie płacze staram sie nie myslec na ten temat bo wtedy wariuje i znowu zbiera mi sie na płacz. Znalazłam sposób na to poprostu zajmuje sobie czymś rece i mysli jakąs prace żeby być zajętym. Na krótką chwilę pomaga a potem znowu. Nie wiem jak długo to potrwa. paulino36 nie jestem zdecydowana gdybym tamtego dnia nie szła do domu na pieszo przez snieg i gdyby on wtedy przyjechał normalnie mnie przeprosił to może bym wróciła. A tak on przez 1,5 miesiąca nie rozumiał co robi żle i nadal to samo robił. Zaczynało juz mnie to bawić bo tłumaczył że człowiek uczy sie na błędach a po chwili nowu bo ja jestem nikim bo nie mam nic:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Evita, nie wszyscy ludzie do siebie pasują. Twoj mąz ma co do Ciebie konkretne oczekiwania, ktorych Ty nie umiesz spelnic. A gdy przystosowujesz sie na sile, jest Ci po prostu zle. I pewnie nie spelnisz jego oczekiwan. Tak samo Ty masz inne oczekiwania wobec niego. Tylko, ze w takim przypadku, to trzeba szukac partnera, ktory spelnia nasze oczekiwania a nie zmieniac obecnego na sile, bo nic z tego nigdy dobrego nie bedzie. Oboje bedziecie sie meczyc w tym zwiazku. Nie rozumiecie sie wcale. On Ci mowi, ze nikt Cie nie zechce. Prawdopodobnie sie myli, po pewnie sa mezczyzni, ktorym akurat twoja osobowosc bedzie pasowala.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość evita selma
miało być jestem zagubiona. czytam komentarze wszystkie nie mam pamięci kto co napisał,bo tera ostatnio i myślę że przez to wszystko co sie wydarzyło to nie mam pamięci mylą mi nazwy Chodze jak bym była jakas nienormalna. A w duszy pustka i pytanie co dalej jak sobie poradzić. Mam pracę ale co dalej z życiem nie wiem jak mam dalej si pozbierac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
evita.. wybrałaś kiedyś tę drogę przez śnieg, bo moim zdaniem sytuacja sięgnęła apogeum, już więcej byś nie zniosła i to był początek wyznaczania Twoich granic, granic szacunku do drugiego człowieka. Zrobisz co chcesz, Twoja decyzja, Twoje życie, Twoje wybory, sama decydujesz, czy być kimś, kto mówi, że jesteś nikim dla niego czy być kiedyś z kimś, kto powie "jesteś dla mnie całym światem" albo nic nie powie, tylko będzie Cię kochał bez słów a Ty ich nie będziesz potrzebowała bo da Ci świadectwo miłości w swoich czynach.. Ściskam Cię mocno!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
evita,, jeszcze jedno. Nie podejmuj teraz pochopnych działań będąc w afekcie, bo takie decyzje drogo potem kosztują. Ja będąc na Twoim miejscu poszłabym do psychologa. Mnie bardzo pomogła zaledwie jedna wizyta.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzięki wszystkim za odpowiedzi :))) Nie jest ze mną najgorzej ale mam gorsze dni i szlag mnie trafia. Inna sprawa, że to nie do ogarnięcia. Racja że powinnam zupełnie się odciąc i nawet nie czytać tego co on pisze. Dzwoni mi w głowie że robi to po to aby jeszcze mi dokopać ..ale podobnie jak wszystko nie pojmuję tego. Jeszcze jedna rzecz, może jestem płytka ale ugodziło mnie to.. Mam 174, 58 kg, zgrabna, brunetka, no brzydka nie jestem, ale on cały czas powtarzał mi, że jestem przeciętna jak się pomaluję a bez to brzydka "na nic". Plus wyzwiska i nasmiawanie :) Teksty " jak ty wyglądasz?! zobaczysz znajde sobie modelke" I znalazł...bez obrazy dla dziewczyny bo wiem że będzie cierpiała jak i ja ..ale ona w porownaniu do mnie wizualnie się nie umywa. Gdzie ta modelka zatem ? 1,60 w kapeluszu, krzywe nogi, krzywe zęby, kiepsko utlenione włosy, niezgrabna, no niespecjalan a juz na pewno nie MODELKA. To jakim prawem i w jakim celu przez 3 lata wmawiał mi jaka to jestem beznadziejna, gruba i niezgrabna. Jak ktos nie wierzy chętnie wyśle swoje zdjęcie. A jak się słyszy 3 lata od najblizszej osoby takie rzeczy to wybaczcie ale cięzko nie zacząć w to wierzyć..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pytajaca 23latkaa
a jesli moj facet gada ze go nie kocham, ze pewnie bym nie plakala jakby umarl,albo ze umrze szybko to tez molestowanie czy szantaz emocjonalny?????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jak tylko tak gada to jak dla mnie szantaż... molestowanie to dobitne mówiąc gdy ktoś sprawia, że czujesz się jak g..... A długo z nim jesteś?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Tomuś Piękny
tak

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość evita selma
dzieki za odpowiedzi Nie chce juz plakać, nie chce juz wysłuchiwać z jego strony ze jestem do niczego ale drugiej strony rozwód nie wiem jestem jak w awieszeniu. Zebym miała w pobliżu psychologa to bym poszła juz szukałam. Choc jescze boje sie otworzyć pred obca osoba jaka jest psycholog. w tej chwili to nawet nie wiem czy chce jeszcze z nim być. On mnie obwinia a mi jest wszystko jedno. Czasami mysle i teraz coraz czesciej ze to moja winna i ze to ja epsułam wsystko i ze nie umiem życ z drugim człowiekiem. Boje sie że już do końca życia bede sama czy bedac z nim czy bez niego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inezzz32
Witam Was wszystkie:) Większość z was "znam". Czytam was od.. chyba ponad 1,5 roku, przeczytałam pierwszą część, teraz skończyłam drugą.. I chyba czas się odezwać. Kolejny raz mnie zostawił (tydzien po śmierci mojego taty), znowu przepraszał, obiecywał poprawę, walkę o mnie, o nas, "wszystko zrozumiał" itp Ale ja już od jakiegoś czasu nie wierzę w jego słowa, nie wpuszczam do domu, nie zgodziłam się,żeby spędził ze mną święta. Ale zawsze mam nadzieję.. Obserwuję czy się zmieni, czy rzeczywiście naprawi i stopniowo zaczynam mieć nadzieję, że może jednak.. kiedyś.. Nie chcę już mieć tej nadzei!! Od wczoraj dostaje dziesiątki smsów, że mnie nienawidzi, że zniszczyłam mu życie, że mam wypier.. z jego życia. Nie odzywam się. I nie odezwę. Potrafiłam ignorować te jego zaczepne smsy wiele razy. Niestety poniekąd razem pracujemy, więc jakiś kontakt musi być. I najczęściej od tego się zawsze zaczyna na nowo. Już nie chcę. Za każdym razem posuwa się dalej. Nigdy wcześniej nie używał w stosunku do mnie takich słow jak "spierd..", co najwyżej, że zmarnowałam mu 3lata, że wykorzystałam go. Ja!! Trzy lata znosiłam jego siedzenie z byłą żoną, zostawianie mnie samej na święta, zostawienie mnie po jednym dniu na wykupionych przeze mnie wakacjach i pojechanie do niej i ich dzieci. Zawsze zasłaniał się dziećmi. 3 lata nie zrobił nic, żeby zabierać dzieci, całe weekendy, święta siedzi u niej. Jestem wściekła na siebie! Mam córkę 6 letnią i czego ją uczę?! Co jej pokazałam? Że facet raz jest, raz nie ma go, że raz mieszka z nami a raz nie? Koniec z tym! Nie chcę więcej fundować mojemu dziecku dzieciństwa jakie miałam, jestem DDA. I widzę, że powielam swoje zachowania z dzieciństwa, ciągły strach o mamę, że sobie coś zrobi, też znikała na kilka dni.. Myślałam,że jak będę grzeczniejsza, lepiej się uczyła to przestanie pić.. A teraz zajmowałam się nim. Rozwiązywałam wszystkie jego problemy, załatwiałam sprawy, nie chcę liczyć ile pieniędzy utipiłam spłacając jego długi. A on i tak nigdy nie miał kasy. Ani razu nie zapłacił za czynsz. Jeszcze mu dokładałam do alimentów. Jestem współuzależniona i chcę się leczyć. W zasadzie ten proces zaczął się już jakiś czas temu. Jestem coraz silniejsza, mam "cofki", ale coraz szybciej potrafię przejrzeć na oczy. Dużo czytam. Staram się zrozumieć mechanizmy, które mną kierują, uczucia.. Duuużo pracy przede mną, wiem. Mam nadzieję, że razem z wami tym razem naprawdę mi się uda. Dzięki, że jesteście ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj, kochane, smutno Was czytać, smutno, ze tyle bólu musimy się "nachłeptać", tyle w nas wątpliwości, niepewnosci... Kazda z nas kiedys biegła zapłakana przez podwórko, krzycząc- zatrzymaj się, proszę... a on nic.. Wszystko jednak do czasu i dajemy w końcu sobie szansę... Nareszcie... nie jest lekko, ale nikt nie obiecywał, że będzie... Dziewczyny, zyczę Wam Wszystkim - wytrwałości i pewnosci, ze będzie dobrze, a na pewno lepiej... I na pewno nic o nas bez nas...TERAZ MY :) Pozdrawiam cieplutko ❤️i załączam klasyk - Dezyderata, ale z muzyczką i jako slajd :) http://www.youtube.com/watch?v=b_5A5nqtg54&feature=related

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eutenia ❤️,kwiatek] Wszyscy z forum 🖐️ 🌻 Zeb-🖐️witaj,jeszcze Cie nie znam,tzn. z tego,co przeczytalam,moze troche. Anonimowy Zbirku🌻❤️-niezbirkowaty-wlasnie mialam sie pytac,czy tu jeszcze jestes,lub bywasz,ale odezwalas sie,nim zdazylam napisac.Ciesze sie bardzo,ze jestes.Z tego,co przeczytalam(ten ostatni post),zmieniasz sie.Dlugo mnie nie bylo,bo zwiekszylam BYCIE,a zmniejszylam MYSLENIE.Pomoglo.W jednym z ostatnich moich postow przed przerwa cos takiego pisalam,ze zaczynam wiecej byc i zyc,a mniej myslec i pisac.Zrealizowalam.Czuje sie z siebie dumna.Wcale to nie bylo trudne,a jakze skuteczne.Ale czytanie,myslenie i pisanie bylo mi potrzebne do pewnego momentu.Potem zaczelam dzialac. U mnie duzo zmian,m.in.zmarl moj tato,bylam w Polsce 5 tygodni. Wracamy do Polski najpozniej do 15 sierpnia.M.nie pije.Sytuacja sie zmienia od lat,ale teraz zmiany sie przyspieszyly.;-) Z m.sie wspieramy,teraz zmienilo sie zachowanie syna-doroslego(ale-moim zdaniem,jak kazdy dorosly-zalezy pod jakim wzgledem i na ile dojrzaly,na dokladke dopiero od roku dorosly na papierze).Widze 3 mozliwe i prawdopodobne przyczyny,ale nic sie na razie nie odzywam,czekam,co on sobie uswiadomi.Zreszta jest dorosly i na dokladke facet,wiec mysle,ze niechetnie by sluchal,co moze robic.Patrze sie na siebie w tej sytuacji i kombinuje,co zmienic w swoim zachowaniu lub moze jeszcze cos znajde w sobie do zmiany,potrzebnego w tej sytuacji,zebysmy sie czesciej dogadywali.Moze to dziwnie zabrzmi,ale chwilami mam wrazenie,ze wiecej rozumial,jak byl mlodszy i bardziej prawdziwie siebie widzial.:-( Dziewczynki ogolnie OK Wszyscy jestesmy zadowoleni,ze wracamy do Polski:-),nie pasuja nam niektore szczegoly,ale to sa tylko szczegoly. Ogolnie jest OK :-) Nadal kocham zycie,swiat,ludzi,zwierzatka i roslinki.Siebie oczywiscie tez,Boga tez i coraz bardziej.Zakonnica nie zamierzam zostac,jeslibys tak pomyslala. JESTEM I ucze sie byc wiecej tu i teraz. :-)🌻❤️. Wracam do swojego spokoju sprzed poprzedniego malzenstwa,sprzed zastraszenia(najpierw jednego,potem drugiego).Mysle,ze do konca zalatwilam ten kawaleczek problemu z dziecinstwa,ktory doprowadzil do tego,ze dalam sie zastraszyc i nikomu juz na to nie pozwole. Sama wylazlam z tego zastraszenia i nikomu juz nie pozwole zniszczyc mojej pracy nad tym.:-P Dziekuje Wam wszystkim,bo bycie na tym forum,chociaz zaczelam pracowac nad soba ponad 20 lat temu,bardzo mi pomaga w rozwoju. Dzieki Wam za wiedze(bo robie to od poczatku sama,bez psychologow),za Wasze zdania,za wsparcie,za cieplo,zyczliwosc,serdecznosc,za czas mi dany przez wiele osob. Powiem Wam,ze nawet agresja,czy zlosc,lub inne negatywne czyjes uczucia ,jakie sie tu czasami pojawiaja,wcale mi nie przeszkadzaja w rozwoju.Tak tez mozna sie czegos nauczyc.Chocby tego,jakbym nie chciala sie zachowywac,bo przeciez to sa tylko ludzkie uczucia,a w zyciu wystepuja chocby czasami i nie tylko w domu.Ludzie sa ludzmi i maja prawo czuc po swojemu i wyrazac te uczucia(oczywiscie,niektore formy wyrazania sa grozne,straszne,ale m.in.dlatego tu jestesmy).Najwazniejsze przeciez jest to,jak ja wtedy reaguje.Bo tym,jaka jestem i jak sie zachowam moge zmienic sytuacje-zmiana tego w ten,czy w inny sposob.Wybor nalezy do mnie. Wyczytalam kiedys,ze czlowiek,jak sie czuje bezpiecznie,otoczony miloscia,serdecznoscia,cieplem,to zaczynaja z niego wychodzic"zalegle",tzw.negatywne emocje",np.zlosc,agresja,smutki itd.itp.Zgadzam sie z tym,bo znam to z autopsji i z zycia. Yeez;-)🌻❤️-zgadzam sie z Toba od dawna,domyslilas sie pewnie w czym,tylko potrzebowalam umiec to przekazac po swojemu i zrozumiale.Mam nadzieje,ze napisalam to moje zdanie zrozumiale.:-) Na razie.🖐️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BuszujacaWzbozu
Karlajn. Jeszcze pare slow na temat,ktory poruszylas.To naturalne,ze jak zyjesz 3 lata z facetem,ktory krytykuje Twoj wyglad to zaczynasz sie czuc totalnie nieatrakcyjna,chyba Ameryki tu nie odkrylam,ale jak zaczniesz nad soba pracowac,to zobaczysz sie w innym swietle.Paulina 36 napisala,ze aby poczuc sie atrakcyjnym trzeba zaczac pracowac nad soba, nad swoim umyslem i podnosic rowniez swoja atrakcyjnosc fizyczna,dbac o siebie...zgadzam sie.Wiesz ,powiem Ci tak,ja nie jestem moze przesadnie piekna,ale w Polsce zawsze otaczali mnie faceci...heh,bylam pewna siebie,mialam durnowate pomysly i absurdalne poczucie humoru,jesli moge uzyc slowa POWODZENIE u plci przeciwnej to je mialam w brzydkich ciuchach i bez zabiegow kosmetycznych.Teraz moj m ciagle mnie krytyukuje, na jego wyrazne zyczenie( juz o tym wspominalam) przefarbowalam si e na blond,codzien haratam wlosy prostownica,wyregulowalam brwi,mam zrobione paznokcie z zelu..i wiele innych rzeczy i sluchaj....czuje sie okropna.Moja znajoma,ktora widziala mnie pol roku temu w Polsce owiedziala,ze wygladam szaro ,smutno i jakbym sie postarzala o 15 lat...heh.A po co Ci to wszystko pisze?Zebys wiedziala,ze wyglad ma bezposredni zwiazek z samopoczuciem i z emocjami,wygladasz tak jak sie czujesz....Daj sobie spokoj z szukaniem winy u siebie. Pozdrawiam serdecznie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BuszujacaWzbozu
Paulina 36. Co u Ciebie? Jak sie sprawy maja z papieroskami? I co dobrego dzis dla siebie zrobilas? Bo ja wlasnie siedze i mysle,ze za 2 dni wraca moj Syncio i ze ja nadal nic nie zmienilam w swoim zyciu i On musi jeszcze przez jakis czas to cholerne pieklo znosic...i w nocy tez o tym myslalam,obudzil mnie jakis przepotworny lek....niewesolo mi dzisiaj cos. Ide zaraz do sklepu doladowac internet i jak zwykle bede czytac przed snem. Pozdrawiam Cie Kochana.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Inezzz32
Evita Jak ja dobrze znam to obiwinianie o wszystko. Nawet jeśli wina jest jego to i tak ja go doprowadziłam do tego :P Ciągle słyszę, że gdybym była inna... gdybym bardziej wspierała, mniej się czepiala itd.. to przecież by mnie nie oszukiwał, załatwilby sprawy z kontaktami z dziećmi, nie wyprowadzał się ode mnie co miesiąc.. Gdybym go kochała to byłabym bardziej wyrozumiała. Bla bla bla. A tak jestem egoistką, bo np chciałabym swięta albo urlop spędzić razem (tzn wszyscy razem,z jego dziecmi tez, bo nie chcę, żeby z nich rezygnował!) a nie siedzieć sama z córką gdy on całe święta spędza ze swoją ex i dziećmi. Jak oni potrafią wyprać nam mózgi! jak się słyszy non stop, że to moja wina to już głupieje. Może za dużo wymagam..? Może powinnam poczekać, być bardziej cierpliwa, kochająca.. Taa! Tak minęlo 3,5 roku i NIC się nie zmieniło! I się nie zmieni. Najwyżej na gorsze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×