Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Gość Śilna kobieta
Zakochana 11 3 miesiące to jeszcze nie tak długo, lepiej znajdź w sobie siły skończyć to teraz bo potem będzie coraz trudniej. Teraz jesteś zauroczona, wierzysz że dla Ciebie się zmieni, my wszystkie tak myślałyśmy, kawał życia poświęciłyśmy na nadskakiwanie "księciuniowi" żeby się czół kochany i wspaniały co miało go skłonić do zmian a jak widzisz efekt jest zawsze tragiczny dla nas. Teraz pewnie rośnie w tobie bunt, jak my może tak mówić, że my przecież nic o Twoim m nie wiemy.... Tak tak, też taki bunt miałam jak mi ludzie doradzali ze szczerego serca.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BuszujacaWzbozu
SILNA KOBIETA. Serdecznie Cie pozdrawiam,hehhe,ciagle tu zagladam i nie idzie mi dzis zadna praca.... Zdebialam czytajac co napisalas...mam tak samo,dokladnie tak samo mowi moj m, tylko Twoj uzywa slowa ; racjonalny, a moj logiczny...no, przeciez wszystko jest takie proste,przeciez to takie latwe go zadowolic,tylko jestem wg niego za duza debilka na to,niewazne,ze go kochalam nad zycie( tak jak Ty swojego),niewazne,ze kompletnie zapomnialam o sobie i oddalam jemu 100% milosci i uwagi,TO ZA MALO.SILNA KOBIETA,to nie nasza wina,oni sa nieprzewidywalni....im bardziej sie starasz tym jest gorzej,a mowiac tak jak moja Babcia kochana; JAK JEST DUPA TO SIE I KIJ ZNAJDZIE;-),... a...jeszcze mi sie przypomnialo,ze jak go czasem pytalam np.czy chcialby wyjsc do restauracji,albo odpoczac,albo co,to darl sie,ze to jest PROSTYTUCJA...bo jakbym byla dobra kobieta,to bym sie glupio nie pytala,tylko wiedziala,czego on oczekuje. Lubie czytac to co piszesz...podobalo mi sie o zdegustowaniu w oczach Twego m....i tutaj mam podobnie.Ostatnio mi wywalil,ze jestem seksualnie niedorozwinieta;-) Facet przed ktorym sie otworzylam jak przed nikim w tej materii...no i oczywiscie,zawsze powinnam byc chetna,gotowa,miec sexy fryzure,makijaz,lehehehe SILNA KOBIETO...glowa do gory...podobno jest siedem lat chudych a potem powinno byc siedem tlustych,jeszcze bedzie przepieknie.... Napisz do mnie,prosze,ja juz koncze prace,ale obiecuje napisac do Ciebie wieczorem.Ktora u Ciebie godzina? Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość duze dziecko
Ja nadal tkwie w chorym związku.Mam niby wieksza świadomosc i dystans a jednak nie potrafię odejsc.Stwierdzono u mnie osobowosc borderline a jednym z symptomów jest szukanie zwiazków,ktore sa burzliwe i trudne.Sama czasami nie wierze ze pozwalam tak sie traktowac,tzn słuchac ze nic nie umiem,ze moja praca to sama przyjemnosc i nic nierobienie,ze jestem nadopiekuncza wobec dziecka i to zakonczy sie wielką porazka,ze za duzo czasu poswiecam dziecku,ze mowienie dziecku ze sie je kocha jest smieszne.Zawsze tak wszystko obróci ze wychodzi na to ze ja sie czepiam,ze wszystkie związki tak wyglądają a jak chcę księcia na białym koniu to on zyczy mi szczescia.Mam przeszło 30 lat,dziecko,jestem wykształcona,posiadam swiadomosc tego w czym tkwie a jednak tkwie.Czasami czuje sie silna i mówię dosyc,nie pozwolę sie tak dłuzej traktowac,ale jak on sie tylko nie odezwie,to ja szukam kontaktu.I dopoki go nie znajdę nie mam spokoju.Dziewczyny poradzcie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Śilna kobieta
duze dziecko Dobrze że masz świadomość że to chory związek, to już dużo. Jeszcze musisz w sobie zwalczyć tą potrzebę kontaktu z nim. Jak on lubi się obrażać to jego sprawa, Ty się jego humorami przejmować nie musisz bo tak na prawdę nie masz na nie wpływu. Ja jak dostałam pierwszy raz w twarz, spakowałam się powiedziałam że koniec, ale płakał przepraszał , uwierzyłam zostałam. Powiedziałam sobie, ten raz wybaczę ale jeszcze raz i koniec. Dostałam drugi raz- powiedziałam sobie- jeszcze raz i koniec, dostałam trzeci raz- i znów sobie powiedziałam jeszcze raz i koniec. Dostałam 4 raz- i myślę- no i co i pewnie zaraz sobie powiesz że jeszcze raz i koniec i tak w nieskończoność. Ooooo nie moja droga, czas wreszcie dotrzymywać obietnic samej sobie danych. Dopiero wtedy klapki mi spadły. Zaczęłam wszystko oceniać tak jakby z boku, co ja bym pomyślała jakby to jakiejś innej kobiecie się przydarzyło, co bym jej doradziła. Przestałam sobie wmawiać że go kocham, bo to nie miłość. Po trzech miesiącach takiego chłodnego podejścia do tego, hamowania samej siebie za każdym razem jak chciałam biec za nim, przepraszać, prosić żeby się nie gniewał - już wiem że go nie kocham, oczywiście jest jakieś przywiązanie bo przecież mieszkamy razem, wiele rzeczy nas łączy, ale już nie potrzebuję jego czułości, ciepłych słów, zainteresowania. Świetnie się czuję sama ze sobą. A jak sama sobie nie poradzisz to może warto zasięgnąć pomocy u psychologa. Ja kiedyś chodziłam, pani psycholog dawała mi niezwykłą siłę, potrafiłam jasno określić czego chcę, postawić granice. Myślę że powinnam pochodzić do niej dłużej, wtedy zmiany by się we mnie utrwaliły. Ale oczywiście mojemu m było to nie rękę, wyśmiewał mnie ciągle. Słyszałam że skoro chodzę do psychologa to jestem chora umysłowo i to ze mną jest coś nie w porządku, bo on przecież z psychologa nie korzysta. I że pieniądze marnuję zamiast posłuchać jego dobrych rad, bo on przecież może mi to samo co psycholog powiedzieć.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Alicjaaaa To wspaniały gest z Twojej strony:) Sądzę, że zadziała jak autoterapia. A jak sobie teraz radzisz na obczyźnie? Jak sobie układasz życie? Może napiszesz, jak sobie z tym wszystkim poradziłaś.. Mocno Cię pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zakochana11 Daj sobie czas na decyzję o ślubie. Poznajcie się dobrze, żebyś nie musiała powielać historii niekoniecznie szczęśliwych kobiet. Pamiętaj, że wszystko jest w Twoich rękach. Wyznaczaj już teraz granice. Poczekaj aż spadną różowe okulary i wtedy podejmuj racjonalne decyzje. Pamiętaj, że formalny związek to duże zobowiązania finansowe ale również dzieci. Słuchasz swojej intuicji, dlatego jesteś na tym wątku forum. Pomyśl, dlaczego przywiodła Cię tu intuicja. Powodzenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Buszująca "Wiem, że nic nie wiem" to siedmiomilowy krok w rozwoju. Jesteś na dobrej drodze. Cieszę się:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość duze dziecko
Śliczna Kobieto,dziekuję za odzew.Boze,gdy przeczytałam ostatni fragment Twojej wypowiedzi to jakbym czytała o sobie.ja chodzę do psychologa i słyszę od niego,po co?nie masz na co pieniędzy wydawac?posłuchaj moich dobrych rad.Bo oczywiscie to są dobre rady,kyórych ja nie umiem uszanowac,a on to robi zeby mnie uchronic przed błedami.Jesli gdzies ide z dzieckiem to słysze ze znowu łaze,ze pewnie wszyscy juz nas maja dosc i ze jestem łajza.Weekendy najlepiej w domu,a jeszcze lepiej z drinkiem,Zadnej inicjatywy z jego strony,to jego zdaniem kobieta ma zabiegac i pokazywac ze jej zalezy.On o tym nie mowi,nie okazuje a ja mam to wiedziec.No a moj podstawowy jego zdaniem błąd to to,że ulegam dziecku,ze kupuje mu za duzo,ze jestem smieszna w swej miłosci do dziecka.tak nie jest bo nie jestem nadopiekuncza tylko chce dac dziecku tyle czasu i serca ile moge.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Karolajn fakt, to życie - nie kiełbasa:) Jak joga? Jaki rodzaj? Chodziłam kiedyś na Hathajogę ale zostawiłam z braku czasu, ale fajna sprawa.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Śilna kobieta
BuszujacaWzborzu U mnie 6 godzin wcześniej niż w Polsce... Tak sobie myślę, że same się skazałyśmy na łaskę i niełaskę "pana". Zostawiłyśmy wszystko i wyjechałyśmy za nimi jakby już innych fiu*ów w okół nie było. A oni tym bardziej poczuli się mocni. W Polsce miałyśmy ludzi którzy nas wspierali, przez to byłyśmy silniejsze. Im to na rękę, że jesteśmy takie uzależnione, bo wiedzą że cokolwiek zrobią i tak nie mamy gdzie iść, to znaczy nie tak już zaraz, że zajęłoby nam to czas, a oni w tym czasie by urządzili ten swój pokaz łez i skruchy. Źle jest myśleć że nie ma wyjścia, wyjście zawsze jest. Czasem tylko zbyt nas przeraża, wydaje się niezwykle trudne. Strach ma wielkie oczy, również ten przed zmianami. Bo lepsze znane zło iż nie znane... Zacznij znów marzyć, to takie ważne. Pomyśl że chcesz się znów śmiać, tańczyć, budzić się radosna, zasypiać spokojna, spotykać z ludźmi i mieć im do opowiedzenia same dobre rzeczy. Przypomnij sobie jak to było jak czułaś się wolna- nie wiem jak Ty, ale ja czuję się teraz jak niewolnik- tęsknię za sobą z przed tego związku. Mamy tylko jedno życie, szkoda go marnować na płacze. Ja już tyle czasu przepłakałam, jak sparaliżowana, czułam się nie zdolna do żadnej decyzji, do żadnej akcji. Co do seksu... Na początku mojemu m bardzo zależało na mojej satysfakcji, bardziej niż na jego. Twierdził że to dla niego jak nagroda jak mi jest dobrze. Z czasem mu się odmieniło... teraz to jemu ma być dobrze, ja mam się dwoić i troić, robić wszystko co tylko możliwe żeby mu dogodzić (często zmuszałam się do czegoś co mi wcale przyjemności nie sprawiało i czego nie chciałam, myślę że to poskutkowało tym że teraz nie czuję żadnych potrzeb, przynajmniej nie z nim, już wolę sama się sobą zająć;-)) Od paru miesięcy mój m głosi pogląd że orgazm u kobiety to jakiś wymysł, czegoś takiego nie ma i szkoda jego czasu i energii żeby się moimi przyjemnościami zajmować. Może jakbym tak przez tydzień codziennie stawała na głowie spełniała wszystkie jego fantazje to on by mógł rozważyć raz zajęcie się mną... Ale ja to pier*lę, wolę żeby mnie nie dotykał...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dziekuję ,że jesteście.. Nieśmiałość, to Twoja zaleta. Pielęgnuj ją , bo wyróżnia Cię w świecie, gdzie hałaśliwe osoby są na topie. Jesteś dzięki temu inna i dzięki temu zyskujesz na atrakcyjności. Doceń to w sobie i wtedy ktoś inny to doceni. Trzymaj się.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Śilna kobieta
duze dziecko "posłuchaj moich dobrych rad.Bo oczywiscie to są dobre rady,kyórych ja nie umiem uszanowac,a on to robi zeby mnie uchronic przed błedami." Ależ się uśmiałam, no dokładnie tak jak u mnie, jakbym mojego m słyszała... Mój też nie uznaje znajomych, najlepiej przed telewizorem i niech mu wszyscy dadzą spokój. Ja bardzo lubię spotykać się z ludźmi. Potrzebuję znajomych i rodziny i dużo kontaktu z nimi. Za co jestem ciągle wyśmiewana, że ktokolwiek zadzwoni to ja lecę, a powinnam o wszystkich zapomnieć i ciągle być w jego pobliżu a nóż będzie trzeba mu coś podać, jedzonko zrobić a ja śmiem się z koleżanką umówić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tortilla29 Ja książki nie czytałam, ale dziękuję za linka do stronki:) Jesteś DDA? Jeśli tak, to może czas na terapię. Ja właśnie dojrzałam do niej i szukam ośrodka. Pozdrawiam:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Paulina 36 Jestem DDA, też myślę o takiej profesjonalnej terapii, ale w mojej pipidówie nie ma ośrodka, muszę dojeżdżać prawie 30 km, a mam małe dziecko, więc kłopot ... Kiedyś jeździłam indywidualnie do psychologa, ale zostawiałam tam sporo kasy i przerwałam. Wolałabym jednak terapię grupową.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z szacunków wynika, że w Polsce żyje około 1,5 miliona dzieci alkoholików. Dorosłe Dzieci Alkoholików (DDA) stanowią około 40 proc. dorosłej populacji Polaków. Z najnowszych badań wynika, że cechy do tej pory przypisywane DDA są również charakterystyczne dla osób pochodzących z rodzin dysfunkcjonalnych. Kiedy dorosną, ich życie ułoży się w różne scenariusze: część z nich zacznie pić, część zwiąże się z osobami uzależnionymi, a pozostałe będą starannie unikać myślenia o tym, co wydarzyło się w ich dzieciństwie. Możemy wyróżnić kilka typów Dorosłych Dzieci Alkoholików/Dorosłych Dzieci pochodzących z rodzin Dysfunkcjonalnych: wyobcowani, smutni, skrzywdzeni, uzależnieni, współuzależnieni, odnoszący sukcesy, z poczuciem niższości. Wyobcowani - przeważnie nie zdają sobie sprawy, że to, co przeżyli w domu rodzinnym, ma nadal wpływ na ich życie. Czują się inni, bardziej skomplikowani lub poplątani wewnętrznie. Zazdroszczą innym słabszych napięć wewnętrznych, mniejszych wewnętrznych obciążeń, o wiele rzadziej pojawiającego się poczucia smutku i osamotnienia. W kontakcie z innymi bardzo silnie kontrolują się. Mają poczucie, że ludzie z pewnością ich oceniają niekorzystnie. Wielu DDA/DDD leczy się z powodu depresji - to smutni. Biorą kolejne leki, które nie przynoszą ulgi ani nie zmniejszają przygnębienia. Spotkania z psychologiem zwykle kończą na pierwszej wizycie. Boją się ruszyć to, co jakoś przyschło, przycichło. Ich wspomnienia pełne są doświadczeń utraty. Mówią o braku uwagi i braku fizycznego bezpieczeństwa, o głodzie czy opuszczeniu. Dramaty z dzieciństwa są źródłem niewypowiedzianego bólu i smutku, których nie ukoi tabletka. Są również DDA/DDD uświadamiający sobie, jak bardzo zostali skrzywdzeni, gdy byli dziećmi. Noszą w sobie żal, rozgoryczenie, złość, a nawet nienawiść: do tego z rodziców, który pił lub tego, który choć nie pił, także krzywdził. Czują się pokrzywdzeni i przez pryzmat swojej krzywdy postrzegają świat i ludzi. Istnieje grupa takich DDA/DDD, którzy sami zaczęli pić nałogowo (uzależnieni). Sięgnęli po alkohol, bo na przykład próbowali poradzić sobie z trudnościami. Choć boleśnie pamiętają dzieciństwo podporządkowane rytmom picia i niepicia, dorosłe życie układają tak samo. Teraz to oni są najważniejsi, a życie rodzinne toczy się wokół ich picia i niepicia. Niektóre Dorosłe Dzieci Alkoholików/Dorosłe Dzieci z rodzin Dysfunkcjonalnych, przyzwyczajone w dzieciństwie do zajmowania się innymi i pomagania najbliższym, wikłają się w związki z osobami, którymi trzeba się opiekować (np. z osobami uzależnionymi, z głębokimi problemami) to współuzależnieni. Życie z partnerem, który nie wymaga opieki czy poświęcenia, uważają za nudne i poukładane. Wielu DDA/DDD pracuje na odpowiedzialnych, dobrze wynagradzanych stanowiskach i odnosi sukcesy zawodowe. Potrafią pracować równie efektywnie za wynagrodzenie jak i za „dobre słowo. Zaskakująco dobrze rozwiązują trudne zadania w sytuacji stresu i pod presją. Nie mają problemów z wywiązywaniem się ze swoich obowiązków. Nie boją się trudnych zadań ani ryzyka. Są odpowiedzialni. W efekcie są zwykle bardzo dobrymi i mało wymagającymi pracownikami. Świetnie potrafią radzić sobie z publicznymi prezentacjami - ludzie podziwiają ich opanowanie i spokój zewnętrzny, nie zdając sobie sprawy z tego, jak sprzeczne jest to, co widzą, z tym, co dzieje się „w środku tych ludzi. Poczucie niższości i niekompetencji towarzyszące Dorosłym Dzieciom Alkoholików/Dorosłym Dzieciom z rodzin Dysfunkcjonalnych zazwyczaj odzywa się w kontakcie z innymi osobami. Składa się na nie kilka czynników: kiepski obraz siebie wyniesiony z dzieciństwa, brak pozytywnych doświadczeń w bliskich kontaktach z ludźmi i brak podstawowych umiejętności interpersonalnych (rozmawianie, nawiązywanie bliskich relacji, rozwiązywanie konfliktów czy nieporozumień). Rzadko za poczuciem niższości stoi brak wykształcenia czy niezaradność. Ponad połowa osób zgłaszających się na terapię ma wykształcenie średnie, a 40 proc. wyższe. Dramatem DDA/DDD jest to, że otoczenie najczęściej postrzega ich jako ludzi dobrze radzących sobie w życiu, bez większych problemów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
duze dziecko A czy leczysz borderline p.? Czy sama chcesz sobie poradzić, bo to dość trudna jednostka do leczenia, w sensie czasu, jaki zajmuje terapia oraz niecierpliwości i postawy "ja wiem i tak swoje" pacjenta. Okazywanie werbalne miłości dziecku jest zdrowym objawem. Obawiam sie, że jej nieokazywanie może dziecku zaszkodzić. Jedyna zasada, jaka powinna wtedy obowiązywać, to mówienie dziecku "kocham" bez powodu, a nie kiedy coś "fajnego" zrobi czyli mówienie "kocham" bez "zasłużenia" na to. Osobiście, jako dziecko alkoholika i agresywnej oraz wspóuzależnionej matki, mogę powiedzieć, że bardzo brakowało mi słowa "kocham" w dzieciństwie. Jako dorosła osoba szukałam go u dorosłych osób, Moim zdaniem postępujesz w tej kwestii właściwie. Pozdrawiam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziekuje że jesteście
Paulina dziekuje za dobre słowo ,ja to wiem jestem nieco inna ale ja akurat lubie siebie taką, a co do samego tematu ,dziewczyny wszystkie przechodziłyśmy podobne drogi od frustracji,rozczarowania ,upokorzeń ,utraty wiary w siebie,prób naprawy rozbitych dzbanków ,poszukiwania w sobie przyczyn niepowodzeń,nadskakiwania ,spełniania kolejnych "warunków" ,Po 1 euforii uwolnienia sie od psychola przychodzi czas załatwiania spraw formalnych ,wywalczenia alimentów , itp itd, o ile nie spotkamy pomocnych osób moze byc naprawdę trudno ,ale warto to przetrwać.Ja nieraz płaczę jak nie mam co do gara włożyć ale jak sobie pomyślę ,że mam spokój ,moge wyjśc nawet w nocy na spacer jak mi się zachce,ze wariat nie lata mi po mieszkaniu i nie grozi to jestem taka szczęsliwa jak nie wiem:) a co do dziewczyn które sie wahaja czy odejść , u mnie praca ponad siły po 14 ha plus uroczy partner skonczyłą sie ogólnym wyniszczeniem organizmu i zapaścią ,cudem mnie wyciagneli z tego i wtedy uswiadomiłam sobie ,że zycie mam jedno tylko jedno i jest bardzo kruche ,i uwierzcie mi nie warto tkwic w czyms takim,psychola nie będzie obchodzic czy sie czołgacie czy ledwo chodzicie pretekst do niszczenia znajdzie sie zawsze ,uciekajcie dopóki macie siłe i zdrowie ,i uwierzcie ,ze możecie przenieśc góry :) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
duze dziecko Silna Przypadkowa Jeśli chodzi o chodzenia do psychologa, to obowiązuje Was tajemnica przed partnerem. Przed toksycznym partnerem - dla ścisłości. Zdrowy partner zrozumie bez tłumaczenia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tortilla29 rozumiem Cię doskonale. dziecko+kwestie logistyczne to istotny problem. Mogę na początek polecić Ci książkę "Czas uzdrowić swoje życie". Jeśli nie znajdziesz jej nigdzie, to Ci zeskanuję i wyślę mailem. Daj tylko znać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻❤️Eutenia-dzieki za zrozumienie.Ze wzruszenia lzy mi stanely w oczach. ;-) Mozesz to "cos"w sobie nazywac chaosem,ale moze to jest po prostu chwilowy balagan,moze nawet chaos,ale chwilowy.Ja jak zmieniam czasami cos w sobie,to najpierw niechcacy doprowadzam do balaganu,w pewnym momencie nic juz z tego nie rozumiem,a potem-ROZUMIEM,WIEM,balagan mija. Jak zmienialam iles rzeczy naraz,to chyba moglabym to nazwac chaosem w sobie.Bo chaos,to chyba taki olbrzymi balagan?Ale bez myslenia-bardzo pomaga,wiele spraw mozna zobaczyc inaczej,z innej strony,zrozumiec.Przeszkadzalo mi tez czasami nazywanie.Zostawialam nazwy i patrzylam sie na to cos w sobie ze zrozumieniem,miloscia-do siebie.Czasami potrzebowalam nazwac to krotko,zwiezle i tresciwie-po swojemu.Czasami pomagaly mi nazwy psychologow. 🌻❤️Eutenio-rozumiem Cie,ale moze troszke spokojniej,moze troszke zwolnij,a tak naprawde bedzie szybciej.Masz cala reszte zycia przed soba.Moze za szybko chcialabys zbyt wiele zmienic?Chwali Ci sie-jestes chyba w okresie m.in.uswiadomionej niewiedzy-o sobie.Zdazysz.Spiesz sie spokojnie.Moze sie myle,ale moze to o to chodzi. :-)Mistrzowie zenu nauczaja-utrzymuj umysl"nie wiem".Mysle,ze to ma zwiazek z niemysleniem,tylko uzywaniem wtedy zmyslow bez myslenia.Ja,jak czegos w sobie,lub sytuacji,nie rozumiem,przestaje czasami myslec,tylko slucham,patrze,czuje,obserwuje,po prostu pomaga mi zamkniecie na chwile myslenia,a otwarcie zmyslow.Wtedy szybciej widze PRAWDE,ktora mi jest w danym momencie potrzebna,szybciej rozumiem.Myslenie czasami mi przeszkadza,a juz rozmyslanie zbyt dlugo,pograzanie sie w mysleniu,na pewno. 🌻❤️ Buszujaca w zbozu-jesli chodzi o zwiekszenie bycia,a zmniejszenie myslenia,to nie pierwszy raz w moim zyciu tak robie.Co jakis czas mam dosc pisania,czytania,przemysliwania.Mowie sobie-co mi przyjdzie tylko z czytania,myslenia,teraz trzeba te wiedze i rozumienie wcielic w zycie,bo przeciez ja juz wiem co i jak.Mowie sobie-nie zamierzam zamienic sie w naukowca na temat siebie,zycia, zamierzam po prostu zyc.Tak siebie motywuje.Co nie znaczy,ze raz na jakis czas tylko siedze,mysle,czytam,pisze i nic wiecej nie robie.Zyje tez,ale przemysliwuje,czytam,zdobywam wiedze-nowa na swoj temat,tylko czasami w tym przesadzam.Uwazam,ze dalabym rade mniej,krocej.Pracuje nad tym.Nie zamierzam tez przez dlugi czas mniej myslec,niz mi to jest potrzebne,.Pracuje nad tym od lat.Troche mi sie juz udalo to zharmonizowac,ale zmierzam do duzo wiekszej harmonii.Zamierzam zyc i byc-troche pomyslec,troche poczytac,troche popisac,byc ze soba troche,troche z rodzina,troche z przyjaciolmi,pochodzic do DDA,troche gdzies wyjechac,troche zrobic w domu,pobyc z natura,z Bogiem,troche potanczyc,troche pograc(na gitarze),troche pospiewac,troche-na miare moich sil,czasu i mozliwosci-komus pomoc,pojsc do pracy i wystarczajaco zarobic,troche sie pouczyc tego,co mi potrzebne. Mam juz dosc popadania nieswiadomie ze skrajnosci w skrajnosc. Ale dosc o mnie. Eutenio🌻-"jakby w innym zyciu - a piekny był widok - cudowna łaka , spokojny świat i ludzie wokół piękni i życzliwi,bez strachu,bez zagrozenia,spokoj duszy i serca lecz ciało obolałe,kroki niepewne, wszystko wokół - nowe i radosne - stabilne - bez dodatkowych uniesień - normalnie piękny prawdziwy świat , zycie, wokół mnie a ja w nim - niby osobno ale razem, wspolnie - nie potrafie wytłumaczyc ,troche trudne, .... i te pierwsze kroki,niesmiałe ...:-D pamietam , zdarzyło mi sie obrocic za siebie,na ulicy, nie wiem czego szukałam? nie zebym czuła strach i obawe o siebie ...nie...tylko...to było tak silne moje przebudzenie - moj Boze, to był cud na który czekałam - ... i doczekałam sie....sama juz nie wiem jak to nazwę - przebudzenie -odrodzenie? nie wiem, w kazdym badz razie , 'przezyłam na własnej skorze " Taki stan,o jakim piszesz miewam,gdy zamkne myslenie,a otworze zmysly,gdy jestem ta calkiem otwarta ja. Kiedys uslyszalam,na poczatku mojej bardziej swiadomej drogi-ciezko sie zyje,jak sie czlowiek otworzy?Ja wtedy mialam problem z robieniem czegos w domu,bylo to dla mnie w ogole niewazne,nie moglam sie skupic,bylam rozkojarzona,zaczynalam iles rzeczy w domu i nic nie konczylam,swiadomie,otwarta,nie umialam zyc(!),tzn.umialam,ale nie wszystko.W pracy musialam siebie po kilka razy sprawdzac,ale Bog mi pomagal.Nie umialam sprzatac otwarta,nie umialam utrzymac porzadku.Balagan robil sie sam,a ja sie tym wcale nie przejmowalam.Robilam tyle,ile dalam rade.Uczylam sie byc otwarta i zyc otwarta.Cale dziecinstwo sie zamykalam,uciekalam w ksiazki,zeby nie zwariowac w domu,jak sie na kilka dni otwieralam,to slyszalam za kazdym razem-bo Ty tylko kilka dni potrafisz byc normalna,po awanturze.Ale motywacja ze strony rodzicow...:-).Mnie to nie motywowalo do otwartosci.Zreszta nie zdawalam sobie sprawy z tego,ze sie zamykam.Samo mi sie robilo-nieswiadomie,bo czulam wtedy bardziej,wiecej,szybciej mozna mnie bylo zranic.A rodzice ranili,do glebi mnie.Mialam wiec swoj schemat obronny.Teraz juz nie mozna mnie szybko zranic,gdy jestem otwarta.Teraz mam swoje sposoby,bez zlosci,agresji,nawet z miloscia(do siebie i innych),zeby nie pozwolic. Eutenio-doskonale Cie rozumiem,choc jestem inna,moje doswiadczenia tez byly inne,przynajmniej troche. Specjalnie dla Ciebie🌻,❤️:-) Mysle,ze jestes caly czas na dobrej drodze,tylko troche tego duzo... Wierze w to,ze szybko sobie z tym poradzisz,szybciej,niz Ci sie wydaje...Tak trzymaj!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość duze dziecko
Kochane dziekuje za słowa wsparcia,w moim przypadku działa moja osobowosc,oczywiscie to zadne tłumaczenie,ale ja tak boje sie odrzucenia,ze jestem w stanie wiele zrobic.Ja po prostu nie wiem dlaczego w tym tkwie.Sa momenty ze wyobrazam sobie jak sama decyduje o sobie,o swoim wolnym czasie,sama z dzieckiem jade na wakacje.A potem on cos stwierdza i ja sie podporzadkowuje.Ja chyba cały czas zyje marzeniami o tym jaki on powinien byc i ze sie zmieni.Ale chyba najwyzszy czas przyjac do wiadomosci ze on sie nie zmieni.To ja mam sie zmienic i byc taka jak on chce,bez wzgledu na to czego ja chce.A ja nie chce tłumaczyc sie ze poszłam tam czy tam,ze byłam na placu zabaw,ze poszłam z dzieckiem do kina.Nie chce denerwowac sie przed powrotem od fryzjera,zeby nie byc skrytykowaną,nie bac sie isc do kosmetyczki.No bo przeciez powinnam takie rzeczy robic sama.Niechce ciagłej krytyki pod pozorem troski.Działam jednak jak zaprogramowana,gdy on sie nie odzywa to ja szukam winy w sobie,no bo na pewno zrobiłam cos nie tak.To odbiera mi radosc zycia.Bywaja fajne momenty ale jest ich tak mało w stosunku do czasu gdy zle sie czuje,gdy płacze.A najgorsza ta jego manipulacja,zawsze tak wszystko okreci,ze to ja zle zrobiłam,zle powiedziałam,zle zrozumiałam.Czasem mysle,a moze on ma racje?moze ja zachowuje sie jak dziwaczka?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻Eutenio-jeszcze jedno,te ponad 20 lat to polowa mojego zycia tez,ale tylko 2 lub 3 lata to byla intensywna praca.Potem powoli zaczynalo byc zabawa.:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość przypadkowa k
Paulina 36 Poza ogromem doświadczeń i wiedzy posiadasz także świetną intuicję. Tak , wciąż tu zaglądam, czytam każdą wypowiedź i już wiem, że ten topik w dużej mierze podnosi mnie z kolejnych upadków. Mój m wyjechał na na kilka dni służbowo, wraca jutro wieczorem. Kiedy zamykał drzwi za sobą o 5-tej rano w poniedziałek, od razu wstałam, by nie zmarnować ani jednej minuty z darowanego mi czasu. Przy kawce zrobilam sobie plan zajęć, chociaż w obecnym stanie psychicznym (leki antydepresyjne też dają znać o sobie) nie było to łatwe. Napierw udałam się do lekarza. Okazało się, że rzeczywiście mam źle dobrane leki, po których czułam się bardzo źle. Wczoraj przyjęłam nowy zestaw i jest na tyle znośniej, że z większą koncentracją moglam zaplanować dalsze 2 dni. Umówilam się do fryzjera, 2 godz. posiadówki w salonie uczyniło cuda. Odkąd pamiętam fryzura zawsze była ważnym elementem w moim wizerunku. Po powrocie zerknęłam w lustro, rozejrzałam się wokół i ta cisza, ta upragniona cisza i wizja długich jeszcze dwóch dni bez presji i lęku, wprowadziły mnie w stan jakże odmienny od ostatnich miesięcy. Czułam się jak naćpana, choć dzialanie narkotyków znam tylko z opisu;) Wiem, że już jutro euforia minie, zacznie się lęk przed powrotem m. Przed wyjazdem m oznajmił, że kiedy wróci musimy poważnie porozmawiać. Nie mam ochoty, wiem czym skończy się ta rozmowa, znów mnie upodli, rzuci na kolana,obwini i z tryumfem zostawi w emocjonalnej rozsypce. Ja się po prostu jego boję. Koniec takiej dyskusji, to jak podpsianie protokołu przesłuchania z moim stwierdzeniem 'tak, jestem winna' veto12 Napisałaś, że odnosisz wrażenie, że nic nie robię albo odpuściłam. Masz rację. Cokolwiek przez te wszystkie lata robilam, to było cofanie na zasadzie krok do przodu, dwa do tyłu. Taki układ kroków doprowadzil mnie na samo dno i tak jak napisała w którymś z postów Paulina 36, chyba każdy musi osiągnąć takie swoje osobiste dno, by móc potem się odbić. Od kiedy napisalam na tym forum swój pierwszy post zaczęłam wędrówkę na powierzchnię. Dziś już wiem, że zmiany są konieczne i nie mogę czekać z tym w nieskończoność. Długo rozmawiałam z córką na temat mojego problemu. Stwierdziłyśmy jednomyslnie, że nie ma tu miejsca dla mnie, muszę zniknąć z jego oczu (tak, ja bo on tego nigdy nie uczyni) ale najpierw zadbać o swój stan psychiczny, wydobyć z siebie siłę, pokonać strach. W maju lub lipcu, w zależności od miejsc w danym turnusie, zaczynam psychoterapię, to powinno mnie wzmocnić. Do tego czasu mam Was i nie spocznę aż na którejś ze stron, może to być nawet 2-tysięczna, napiszę o swojej wolności. Buszująca w zbożu, duze dziecko, silna kobieta, karlajn i inne piszące, a przede wszystkim Paulina36, czytam Was, uczę się i rozumiem. Pozdrawiam i dziękuję za każde słowo.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
❤️Przypadkowa K-GNEBICIELE Z REGULY NIE POKAZUJA NA ZEWNATRZ,ZE GNEBIA.Takie sprawy dzieja sie zwykle w 4-ech scianach "domu"(bo czy to jest DOM?):-(.Jak dla mnie wskazuje to na to,ze swiadomie lub nieswiadomie uwazaja,ze zle robia,ukrywaja to.cZY JEZELI KTOS UWAZA,ZE COS ROBI DOBRZE,TO UKRYWA TO? A WIESZ,CZEGO SIE CHYBA BOJA NAJBARDZIEJ-WYJSCIA Z TYM NA ZEWNATRZ,TYLKO,ZE TO MOZE SPRAWIAC INNE WRAZENIE,bo ze strachu gnebia jeszcze bardziej niektorzy,lub czasami. Ale taki "zastraszacz"uwazam,ze powinien wlasnie wiedziec,ze nie jestes sama,jesli ma Ci kto pomoc faktycznie i skutecznie w realu.Uwazam,ze to powinien byc ktos,kogo "zastraszacz" sie boi i na pewno ktos,kto jego sie nie boi. Znam to z autopsji,przezylam to niejeden raz,m.in.pomagalam zastraszonym w realu,pomagalam sobie. Trzymaj sie,gratuluje odwagi,ale mysle,ze wlasnie odwaga pomoze Ci z tego wyjsc,tylko trzeba zadzialac skutecznie.Pamietaj tez,ze to jest facet,a oni od dziecka szkola sie w walce,nawet w ich grach jest walka.Napisalam to nie po to,zebys sie wystraszyla,tylko moze drugi facet,ktory by Ci pomogl faktycznie,bylby skuteczny?Np.kumpel,przyjaciel.Sa tez faceci,ktorzy boja sie.Ci nie sa skuteczni.Zdaj sobie tez sprawe,ze zaden facet nie powinien walczyc z kobieta,bo czesto wystepuje z pozycji sily.A czemu nie stanie w szranki z rownym sobie w walce?Bo byc moze takich sie boi.Nie znam go,ale Ty tak.Moze pomogloby wniesienie paru spraw-o rozwod,o znecanie sie psychiczne,fizyczne,ale potrzeba dowodow,swiadkow,obdukcji,wezwan policji,policji dobrze mowic prawde-ze sie go boisz,boicie(jesli ktos jeszcze)Trzeba sie do tego przygotowac. To tyle na razie. Trzymaj sie,na pewno sobie poradzisz skutecznie,wyjdziesz z tego.Wierze w Ciebie. 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻TakaCoPrzeszlaSwoje-wg.mnie przeciwienstwem milosci jest nienawisc,ale obojetnosc jest gorsza od nienawisci.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przypadkowa.. czekałam tu na Ciebie. Czułam aż do szpiku Twoją obecność. Jaką nadzieją napawają Twoje wypowiedzi. Jaka jesteś dzielna, jak działasz, jaka jesteś już świadoma. Może to zabrzmi zanadto patetycznie, ale łza mi popłynęła.. Bardzo, bardzo bądź z siebie dumna. Przygotuj się do rozmowy zarówno psychicznie jak i merytorycznie. Weź pod uwagę, że rozmawiasz z osobą, która jest nieświadoma swojej choroby (wyobraź sobie przed sobą osobę, która ma schizofrenię i do niej nie docierają niektóre informacje albo docierają lub nie w zależności od fazy, w jakiej znajduje się choroba). Ta osoba nieświadomie nie będzie uzasadniała wypowiedzi argumentami tylko będzie "rzucać" nieuzasadnionymi pretensjami, dewagacjami, konfubulacjami, insynuacjami a wszystko przybierze formę destrukcyjną. Generalnie przybierze to formę agresji i próbą narzucenia Ci swojego zdania. Ty - jako osoba dorosła, myśląca, inteligentna musisz dać temu opór. Ale uwaga - nie agresją i nie płaczem. Tylko spokojnie. Spokój tylko zadziała. Do tego stopnia, ze musisz udawać , ze się zgadzasz na wszystko co on mówi ale bez zbytniego upokarzania. Nie płacz, nie mów: "tak, to moja wina". Spokojnie mów do niego (nie wiem jaki bedzie kontekst, tylko się domyslam się): "Oczywiscie, teraz będzie inaczej, czas na zmiany, trzeba będzie coś z tym zrobić". Czyli bardzo neutralnie wypowiadaj się na poruszany temat. Przygotuj się do tego jak do egzaminu. To bardzo ważny etap w Twoim rozwoju, w Twoim dalszym życiu. Nie daj się sprowokować, bo wiesz jak się to kończy. Udawaj, że rozumiesz, ale bez upokarzania, bardzo neutralnie, bez emocji. Czy szukasz pracy? Jesteś zarejestrowana w PUP? Rozglądałaś sie za jakimkolwiek zajęciem dla siebie? Są programy unijne dla kobiet bezrobotnych... Jestem z Tobą i jak zwykle ściskam Cię mocno!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:-)Eutenio-dzieki za wiecej wiedzy na temat DDA,DDD.Jeszcze mi to potrzebne do czegos. Dzieki przede wszystkim za to,ze jestes.🌻❤️ Cieplutkie i usmiechniete pozdrowionka-przesylam. Cieplutkie,usmiechniete i pelne sympatii pozdrowionka-przesylam rowniez Wszystkim Wam. 🌻❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maja korzystałaś z terapii? Znawcy tematu polecają dość starą pozycję do samodzielnej terapii pt. "Czas uzdrowić swoje życie". W razie czego mogę ją zeskanować i Ci przesłać. Jeszcze jej nie przerabiałam, więc nie mam wyrobionej opinii.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Śilna kobieta
duze dziecko "A najgorsza ta jego manipulacja,zawsze tak wszystko okreci,ze to ja zle zrobiłam,zle powiedziałam,zle zrozumiałam.Czasem mysle,a moze on ma racje?moze ja zachowuje sie jak dziwaczka?" Z takim dyskusji nie wygrasz, bo on powie wszystko aby tylko CIę rzucić na kolana. Ja długo próbowałam tłumaczyć, bronić swoich racji, swojego zdania. Ale taki jak nawet wie że sie myli to się nigdy do tego nie przyzna bo by jego ego ucierpiało. No więc już się w dyskusję nie wdaję, mówię raz co myślę i mówię że on może sobie mówić co chce a to i tak mojego zdania nie zmieni. A jak w odpowiedzi słyszę dalej że to moja wina, że to ja źle zrobiłam, że to ja jestem głupia, to po prostu przestaję go słuchać i się zastanawiać nad jego słowami. Najważniejsze że ja wiem swoje, i choćby mnie wyzywał, szarpał uderzył i tak będę wiedziała swoje... przypadkowa k Ściskam Cię mocno, życzę Ci żebyś odnalazła w sobie siły do walki o swoje szczęście. Paulina36 Jestem znów pod wrażeniem. Zawsze masz dla nas nie tylko słowa otuchy ale też praktyczne rady, co zrobić żeby sobie pomóc. Dobrze że Cię mamy, bo samym użalaniem się nie wygramy, trzeba też zacząć działać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×