Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość POMOC DORAZNA

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.2

Polecane posty

Gość BuszujacaWzbozu
SILNA KOBIETO Dziekuje,juz Ci wiele razy pisalam,ze podziwiam Cie za determinacje i wiare w lepsza przyszlosc i sile.... Ta historia,jak siedzialas zmarznieta w domu,w tych wszystkich czapkach i swetrach rozwalila mi serce,czytalam to ze 3 razy i nie moglam uwierzyc,ze mozna tak sie wobec kogokolwiek( nie mowiac o ukochanej osobie) zachowac.... Zapamietalam rowniez Twoja wypowiedz odnosnie samotnosci,ze nigdy nie bylas taka samotna w zyciu jak tam....wiem o czym mowisz,ja od 3 lat marze,by ktos zadzwonil do mnie domofonem...heh,jak juz ktos dzwoni to wlasciciel raz w miesiacu po czynsz.... Silna Kobieto...napisz,jak Ty pokonalas lek przed przyszloscia? przed tym,ze juz go byc moze nigdy nie zobaczysz?Czy czujesz sie silna?Czy czujesz sie atrakcyjna kobieta? Przytulam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny! ❤️🌻Anna66, ❤️🌻Buszujaca I inne pozwalajace sobie na tyranie Dziewczyny Jak Was czytam,to podnosi mi sie poziom adrenaliny.Gdybym ja mogla byc na Waszym miejscu...Po prostu NIE POZWOLILABYM SOBIE!!!!! Wiecie,co ja robilam,co mowilam?Rozne rzeczy,duuuuuuuuuuuuuuuuuuzo,teraz wszystkiego nie pamietam.Sprobuje co pamietam i co bylo skuteczne,bo moja corke tez uczylam.Potem sobie radzila chwilami lepiej ode mnie.Chwilami mam wrazenie,ze Wy nie wiecie,co powiedziec,co zrobic,jak zareagowac,nie chcecie ranic.Ale to,co oni wyprawiaja,to jest walka:-( ,a WY SIE NIE BRONICIE,WY NA KAZDYM KROKU ULEGACIE,PODDAJECIE SIE.A ONI-SWIADOMIE,CZY NIESWIADOMIE DO TEGO DAZA-PODPORZADKOWANIA SOBIE WAS,BO TO SA TYRANII.CZY WY DO TEGO ZMIERZACIE???????DO TEGO,ZEBY DAC SIE PODPORZADKOWAC,ULEC,PODDAC SIE,DAC ZROBIC Z WASZYMI EMOCJAMI,PSYCHIKA,TO,CO CHCA?????????? :-) Przede wszystkim trzeba sie odezwac,zastopowac takie zachowania skutecznym jednym lub paroma spokojnymi,stanowczymi zdaniami.Macie prawo nawet krzyknac w obronie,ale zwykle skuteczny jest spokojny,pelen sily,stanowczy ton.Np.Ja nie bede w ten sposob rozmawiac,o ile to rozmowa(ale miejcie glebokie przekonanie,bo tak jest-WY MACIE PRAWO TAK NIE ROZMAWIAC),ALBO:Ja nie bede tego sluchac,ja nie bede takiego tonu sluchac,ja nie bede krzykow sluchac.Bo co?Bo mam takie prawo,bo nie mam takiego obowiazku.I BADZCIE KONSEKWENTNE.NIE SLUCHAJCIE.JEZELI NIE POMOZE-WYJDZCIE(wychodzac mowcie-ide sie uspokoic,jezeli Was nie beda chcieli puscic-to:mam prawo,nie masz prawa mnie zatrzymywac,kazdy czlowiek ma zagwarantowana wolnosc,mam prawo sie uspokoiclamiesz podstawowe prawa,to jest karalne),DZWONCIE PO POLICJE.Oni sie boja wychodzenia,ze sie nie wroci,wiec moga zatrzymywac,straszyc,ze nie wpuszcza,ze sobie cos zrobia.Mowcie-to jest Twoj wybor-jesli chodzi o straszenie,ze sobie cos zrobia,mowcie-nie masz prawa mnie nie wpuscic(LUB WYPUSCIC).Zawsze mozecie wejsc z policja.Tak naprawde tyranii wydaja sie tylko mocni."Mocni" sa tylko wobec slabszych,a Wy na kazdym kroku pokazujecie te slabosc.Oni sie boja-policji,innych ludzi.Mozecie mowic:UWAZAM,ZE SIE NA MNIE WYZYWASZ,ZADEN CZLOWIEK NIE ZASLUZYL NA TAKIE TRAKTOWANIE,NAWET RZECZY SIE TAK NIE TRAKTUJE.jAKIE TY MASZ PRAWO DO TAKIEGO ZACHOWANIA WOBEC MNIE?!Im trzeba zdawac sprawe z tego,co robia,np.To,co robisz to jest znecanie sie psychiczne,molestowanie psychiczne.Nie straszcie.Badzcie spokojne.Pamietajcie,ze cokolwiek powiecie,zrobicie-macie byc konsekwentne,nie goloslowne.Np.jezeli powiecie,ze albo przestaniesz,albo wychodze,to jezeli nie przestanie-wyjdzcie,a jezeli Was nie pusci-broncie sie slowami-nie masz prawa,zabierasz mi wolnosc,mam prawo wyjsc,ty nie masz prawa mnie zatrzymywac,mam prawo sie uspokoic..ONI MUSZA ZOBACZYC,USLYSZEC,ZE NIE ZGADZACIE SIE NA TE ICH ZACHOWANIA.NAUCZCIE SIE ROZMAWIAC"PSYCHOLOGICZNIE".Zobaczycie,ze beda bezradni wobec waszej wiedzy.Oni wg mnie wpadaja w takie "nieludzkie"stany,nie czuja wtedy swoich i innych ludzi uczuc-z nerwow.A odpowiednio przeprowadzona rozmowa,dawanie im wiedzy na ich temat-spokojnie,grzecznie,stanowczo,bez pokazywania waszego strachu-duzo daje.Ja np.mowilam-czuje sie zmuszana(DO CZEGOS TAM,NP.DO ROZMOWY PO PIJANEMU),nikt nie ma prawa zmuszac NIKOGO DO NICZEGO. Dziewczyny-Wy duzo wiecie-jakie macie prawa,czego mu nie wolno,co jest prawnie zabronione-WYKORZYSTAJCIE TO-IM TO NIE ZASZKODZI,WRECZ POMOZE WCZESNIEJ,CZY POZNIEJ,BO NIE OD RAZU WSZYSTKO DO NICH DOTRZE,A WAM POMOZE ROWNIEZ-OBRONICIE SIE.Po prostu to mowcie.Uczcie sie tylko rozmawiac coraz spokojniej,nie pozwolcie na to,zeby dac sie poniesc nerwom,dopoki na to nie pozwolicie,jestescie wygrane.Bedziecie sie denerwowac,ale i tak sie denerwujecie,wiec dlaczego nie zaczac rozmawiac inaczej,tak aby sytuacja sie zmienila?Mowilam np.Czy zdajesz sobie sprawe,ze gdybym nie miala wlasciwego poczucia wartosci,to to,co mowisz obnizaloby moje poczucie wartosci?Skarzyl sie ludziom,ze ma psychologa na kazdym kroku(A WCALE TO NIE BYLO NA KAZDYM KROKU),ale dawalo mu to do myslenia.Sytuacja sie zmieniala.Myslicie,ze do nich tak naprawde dociera,to,co robia?NIE-IM,UWAZAM TO TRZEBA POWIEDZIEC.TRZEBA NAZWAC,TRZEBA POWIEDZEC STANOWCZO,CZASAMI TWARDO O SWOICH PRAWACH,o tym,co robia,ze sie na to nie zgadzam,ze mi sie to nie podoba,ze tego nie lubie,ze nie maja do tego prawa,ze na jakiej podstawie przyznali sobie prawo do czegos tam(przeciez tego nie wolno)Kilka razy zdarzylo sie,ze zaczal krzyczec na mnie przez telefon.Myslicie,ze tego sluchalam?Nie.pRZYCISNELAM CZERWONA SLUCHAWKE.Jak spytal mi sie dlaczego,to powiedzialam,ze nie mam obowiazku sluchac jego krzykow.Po paru takich razach-przestal.A gdyby mi powiedzial,ze mi nie wolno,to bym stwierdzila,ze wolno,bo nikt nie ma prawa na mnie krzyczec.Gdyby mi powiedzial,ze ma,to bym mu powiedziala,zeby mi pokazal to napisane,ale w jakims dokumencie panstwowym,bo jego wymyslone prawa wobec mnie mnie nie interesuja,bo nie ma podstawy do ich tworzenia.Gdyby po moim stwierdzeniu,ze ja czegos nie lubie,powiedzial mi,ze go to nie obchodzi,to powiedzialabym,ze to jest jego problem,ale mnie obchodzi i to jest dla mnie istotne.Kiedys mu powiedzialam,ze nie pozwole i nie uda mu sie wykonczyc mnie psychicznie. Sorry,ale wg.mnie Wy macie to,na co sobie pozwalacie.Ja Was rozumiem,z jakiegos powodu sobie na to pozwalacie...Z jakiego? Dlaczego sobie pozwalacie? Boicie sie konfliktow?Nie wiecie,co zrobic,co powiedziec? Moje mowienie w ten sposob zakonczylo agresje po 4,5 roku-calkowicie.Najpierw sie poprawialo stopniowo.Agresja sie zmniejszala.Trzeba im tez nazywac to,co sie z nimi dzieje-ze to agresja,ze to wiecej niz zlosc.Nie uderzajcie w czlowieka tym mowieniem,tylko w zachowanie-twoje zachowanie jest agresywne,agresja jest niedopuszczalna.Potem,jak beda w stanie sluchac,co czujecie w zwiazku z takimi zachowaniami-mowcie.Mozece mowic-na jakiej podstawie sobie na to pozwalasz?Kto Cie tego uczyl,od kogo sie nauczyles? NNauczcie sie,ze nie wolno Wam pokazac swojej slabosci.Bo oni walcza,wykorzystuja wszystkie Wasze slabe strony,moze swiadomie,moze podswiadomie. Koncze,ide cos zalatwic,a potem na 4 dni do pracy,bez komp. Trzymajcie sie.W moim przypadku to byl bardzo skuteczny sposob.Nie zakonczylo to od razu agresji,ale widzialam na biezaco poprawe sytuacji.Zreszta on mowil,ze nie chce mnie krzywdzic,ale podswiadomosc nim kierowala,jak sie zdenerwowal.Czasami po takiej rozmowie nie odzywal sie przez 4 dni,potem tylko do rana,bo nazwalam to,co robil,ze to gniew,ze od matki sie pewnie nauczyl,bo mnie proponowala takie zachowania-specjalnie-wobec dzieci,bo jej ojciec tak robil i to pomagalo(co za bzdura-dla mnie,bo ja inaczej wychowuje) Zdarzylo sie tez,ze nie wozil mnie do pracy przez 2 tygodnie i jezdzenie autobusem i dochodzenie do niego-tu,w USA,przystanki sa daleko,zajmowalo mi bardzo duzo czasu i sily,ale dopiero po 2-ch tygodniach doszlam do wniosku,ze on chyba nie rozumie,co robi,jakie sa tego konsekwencje,bo on nigdy autobusem nie jezdzi i spytalam sie go,czy zdaje sobie sprawe,co robi i jakie ja ponosze konsekwencje.Czy to robi na zlosc,czy to msciwosc,czy sobie nie zdaje sprawy.Potem bylo OK.Potem przestalam sie przejmowac jego gniewami,jegonieodzywaniami,zylam sobie wlasnym zyciem.To byl jego wybor.Ale o gniewie rozmawialam kilka razy z nim.Poradzil sobie z tym. Niektore dziewczyny moga sie odezwac,ze to jego problem-tak,wiem,ale jezeli zamierza sie z kims byc,a wiadomo,ze ten ktos nigdzie nie pojdzie,to co zrobic? Mozecie im wspomniec,ze nie tylko oni maja problem z agresja,ze sa terapie.Moze po jakims czasie sie wybiora.Moj m.jest oczytany,gdzies tam chodzil,bo go kiedys skierowano.W Polsce moze tez sa mozliwosci zlozenia sprawy o przymusowe leczenie agresji-dowiedzcie sie. I- przestancie im pozwalac,bo tylko sobie szkodzicie,a im tez to szkodzi,jezeli ucza sie od Was,ze agresja jest dopuszczalna,choc nie jest. PAMIETAJCIE-KAZDE WASZE NIEODEZWANIE SIE,KAZDY BRAK REAKCJI,OBRONY,TO JEST NASTEPNE PRZYZWOLENIE NA AGRESJE,ZNECANIE SIE NAD WAMI.BOJCIE SIE I DZIALAJCIE. Wszystko,co napisalam,to oczywiscie moje zdanie,ale w moim przypadku i przypadku mojej przyjaciolki-pomaga. Pozdrawiam Was cieplutko🌻❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🌻❤️Paulinko36-dzieki,ale kazdy z nas jest wyjatkowy,ja na pewno nie jestem bardziej,niz inni.Ja tylko zaczelam wczesniej,niz niektore osoby pracowac nad soba,bo akurat w mlodosci mialam kumpla psychologa i zdalam sobie sprawe,ze to moje wychowanie nie bylo calkiem takie"wychowujace",tylko tresujace,ze mam jakies problemy.Ale zaczelam intensywnie pracowac nad soba jakies 6,7 lat pozniej,gdy juz wiedzialam jak i przekonalam sie,ze pomaga.Probowalam porozmawiac z psychologami,ale wtedy bylam bardzo zamknieta w sobie i nie moglismy sie dogadac.Poza tym,niektorzy psychologowie,to uwazam,mineli sie z powolaniem,poszli tam moze-na te studia,zeby zalatwic swoje problemy,a nie dlatego,ze chca,czy umieja naprawde pomoc. Wiem,ze oni tez maja czasami kupe problemow-swoich. Pozdrawiam Cie cieplutko.🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oczywiście yeez 🌼 Tobie również dziękuję za te słowa : czesto jest tak, ze osoby ktore jako dzieci doswiadczyly przemocy psychicznej , zlosci na sobie bpoja sie stac takie jak ich gnebiciele i chowaja w sobie to uczucie by sie nieupodpbnic,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eutenia... 🖐️ ;) A druga strona medalu... To fakt... że częsć osób pragnie tą złośc wyrzucac i okazywac na każdym kroku. Mogą to robic kulturalnie... i bez emocji. Żeby zaznaczyć swoją niezalezność. Patologiczne dzieciństwo działa bardzo różnie, w zależności od rodzaju osobowości na która wpływa. Nie kazdy ma potrzebę odradzania siebie (wychodzenie z jakiejkolwiek niewoli) poprzez aktywacje w sobie złości, tak jak nie każdy ma w sobie potrzebę odradzania siebie poprzez okazywanie empati i głębokiego współodczuwania. To bardzo indywidualna i bardzo delikatna sfera ludzkiego jestestwa. Tak więc... niech każdy znajdzie to co jest dla niego wazne...i co go samego nie raniąć, ani nie przeciążając odczuwaniem uczuć, które są zbyt trudne do wzbudzenia.... doprowadzi do ulżenia własnemu położeniu. , , Odnajdzie swój najlepszy czas, swoją najlepszą droge i swoje najlepsze cechy i potrzeby najwłaściwsze sobie 🖐️ Nie ma jednej drogi... nie ma jednego schematu i nie ma jednego mechanizmu. Dlatego świat jest taki piękny... 🌻 Począwszy od ziaren piasku, poprzez mnogość kwiatów, niezliczoną ilość gatunków fauny a kończąc na górskich szczytach... a w zasadzie kończąc na potędze galaktycznej przestrzeni i energii, której istnieniu zaprzeczać dzis juz nie można... ona jest i oddziaływuje na każdego z nas ❤️ Trzymajcie się dziewczyny!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Śilna kobieta
BuszujacaWzbozu Po wypowiedzi Maji1962 nasunęło mi się takie pytanie do Ciebie: Co chcesz osiągnąć? Czy Ty chcesz odejść, czy Ty chcesz z nim być ale umieć sobie radzić z jego agresją????? Zgadzam się z metodami Maji1962, takie zachowanie, i te wszystkie teksty które Maja wymieniła pomagają, przede wszystkim stawiać granice. Tylko, taka prawda, nie zmienią kata w ciepłego, łagodnego człowieka. Ja sie nad tym już zastanawiałam, zwalczyłam w sobie potrzebę akceptacji ze strony m, jum mnie jego słowa nie ranią. I owszem mogłabym tak żyć, ale czy chciałabym... życie z nim wiąże się z ciągłą gotowością, nie mogę sobie pozwolić choćby na najmniejsze okazanie słabości, choćby na chwilowe opuszczenie "broni", to mi się takie życie nie podoba. Bo kochane osoby są od tego żeby wspierać, akceptować nawet jak mam gorszy dzień, nawet jak zrobię jakiś błąd, jak mi coś nie wyjdzie. Jestem tylko człowiekiem, czasem zbiję szklankę, czasem zupę przesolę, czasem o czymś zapomnę- żadne z powyższych nie powinno wywoływać u mnie panicznego strachu że czeka mnie za to straaaszana awantura. Normalny człowiek rozumie, bo przecież każdemu się takie rzeczy zdarzają. A mój m twierdzi że ja mu powinnam na kolanach dziękować za tą jego ciągłą krytykę, bo to konstruktywna krytyka która ma mnie do doskonałości doprowadzić (oczywiście do takiej doskonałości jakiej on by sobie życzył) Odnośnie twoich pytń: Ty pokonalas lek przed przyszloscia? Mój m długo mi wmawiał że ja sobie sama rady nie dam, że po studiach pracy nie znajdę, no chyba że taką za 600zł. A ja uwierzyłam, myślałam że muszę się go kurczowo trzymać bo inaczej marny mój los. oczywiście nikogo lepszego niż on też nie znajdę bo kto by mnie chciał... Teraz wiem że to g*wno prawda, takie miał mi luksusy zapewnić a ja całą zimę w zimnym mieszkaniu siedziałam, uważam że jestem zdolna, ambitna, nigdy nie chciałam być kurą domową a on właśnie to ze mnie zrobił i za to też mam do niego pretensje. ze juz go byc moze nigdy nie zobaczysz? Kiedyś jak sobie myślałam że nie chcę z nim całego życia spędzić, jak sobie wyobrażałam że jestem z kimś innym to i tak w tych moich wyobrażeniach czułam potrzebę gdzieś blisko go umieścić, tak jakby ten ktoś inny to i tak był on, no bo co z nim?? jak mogłoby go nie być. Ale teraz ja już go nie kocham, to po co mi on. Jeszcze mam takie myśli, że co ja poczuję jak go zobaczę po jakimś czasie jak już odejdę. Ale to tak naprawdę ode mnie zależy co poczuję, a chcę poczuć nic! Czy czujesz sie atrakcyjna kobieta? Tak. Ale z tym to nigdy nie miałam problemu :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Maja podpisuję się pod tą "litanią", którą tu napisałaś. Święte słowa:) Mnie to również pomogło i to zaledwie w niecałe 2 tygodnie. To jest właśnie owo stawianie granic. Dodałabym do tego jeszcze: "Chcesz, to idź do innej", kiedy będzie straszył jak np. Buszującą. To naprawdę działa. Można jeszcze powiedzieć: "W którą walizkę się spakujesz?". Na bardziej opornych, którzy robią to profesjonalnie i cichutko lub kiedy chce się osiągnąć szybko cel działa wręczenie partnerowi wizytówki "mojego" prawnika. Ja właśnie połączyłam oba sposoby i się sprawdziły. Już nie pamiętam, kiedy czułam się taka spokojna. M. chodzi jak na szpilkach, parzy herbatkę, myje okna i pyta się, czy zrobić mi masaż na ból kręgosłupa:). Paradoksem jest, że ta jego przemiana uświadomiła mi, że go już nie kocham. Dlaczego teraz, a nie kiedy był moim koszmarem? Nie wiem, dużo jeszcze nie wiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Śilna kobieta
Paulina36 Gratulacje dla Ciebie!!! że się tak z m uporałaś. A powiedz mi czy Ty chcesz ze swoim m być?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja Droga Buszująca:))) Ja wiem, że jest Ci bardzo ciężko. Ja też miałam taki moment, że kręciłam się w kółko jak wąż i kąsałam swój własny ogon. Ja to wszystko przeszłam. Ale gdybym wtedy, jak Ty teraz znała mechanizmy tej patologii, to nie byłoby mnie dziś na tym wątku. Dlatego Ty musisz teraz już działać. Bo Ty już wszystko rozumiesz. Maja dała dziś konkretny i bardzo pomocny wykład. Zastosuj to w swoim życiu! Albo inną metodę, jeśli uznasz, że nie ta. Ale Ty powinnaś już coś robić, bo zataczasz koło grozy wokół siebie. Jesteś DDA. Ja też jestem DDA. Tu prawie każda z nas jest współuzależniona. Ale to nie oznacza, że mamy na całe życie grać rolę męczennicy. Buziaki i trzymaj się dzielnie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Silna.. Dzięki. I ja Tobie bardzo mocno gratuluję! Czytając Twoje posty czuję, że świetnie sobie radzisz. Jesteś naprawdę SILNA i aż miło Cię poczytać. Super z Ciebie dziewczyna! Nie, nie chcę z m. być. Jestem jeszcze ale tylko dla własnej wygody. Gdybym nie uzyskała tego upragnionego spokoju tak szybko, to zwiałabym gdzie pieprz rośnie:). Odkładam kasę, żeby zabezpieczyć swoją przyszłość. Otaczam się fajnymi ludźmi. A m. zupełnie nie wie, co go czeka i dlatego tak się stara. Taka niepewność pewnie daje mu do myślenia. Nie sądziłam nawet, że mogę mieć kiedykolwiek przewagę psychiczną nad nim. W moim związku dochodzą jeszcze inne jego problemy, których żadna terapia nie załatwi. Dlatego też szykuję się do rozstania, chociaż zdaję sobie sprawę, że dziecko bardzo go kocha i będzie to bolesna sprawa dla naszej całej rodziny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BuszujacaWzbozu
MAJU! Nie wiem jak mam Ci dziekowac...podzielilas sie ze mna tyloma radami,tyloma spostrzezeniami...piszesz,ze przekazalas to rowniez corce....Wydrukowalam to co napisalas i wlozylam do torebki,zeby nosisc ze soba i zawsze do tego wracac w chwilach watpliwosci( a te chwile watpliwoci nachodza mnie srednio co 2 godziny;-)...Mam nadzieje,ze naucze sie stawiac granice,rozmawiac spokojnie i nie wpadac w bezsensowna panike.Dziekuje Ci z calego pokancerowanego serca...i tu bym chciala wstawic kwiatek,taki jak Dziewczyny wysylaja,ale nie umiem. Paulina36 W jednym z postow napisalas,ze 2 m-e temu szukalas sposobu na popelnienie samobojstwa w internecie...moja Kochana Kobieto,czy Ty wiesz jaka jestes madra,ze jestes na obecnym etapie rozwoju,dla mnie to nieprawdopdobne....jestes dla mnie wzorem Silna Kobieto Ja poszlam tym samym schematem co Ty,tez mi wmowil,ze te swoje studia to moge sobie w d.....wsadzic i pracowac za 700 zl.i tez sie uczepilam swego wybawiciela....i tez teraz wiem,ze to wszystko bzdura.Ja wiem,ze nie moge z nim zostac,bo skoro nie zmienil sie pod wplywem ogromu milosci z mojej strony,to juz nigdy sie nie zmieni, nie chce cale zycie plakac...musze zatem odejsc. Rany....barszcz mi kipi,wroce do Was jeszcze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Śilna kobieta
Paulina36 Ah... to jeszcze lepiej dla Ciebie:-) jak tak. Mój m też zupełnie nie zdaje sobie sprawy, aż czasem się dziwię skąd w nim ta pewność że ja zawsze będę, zero refleksji nad własnym chamskim zachowaniem. Jeszcze niedawno miałam wyrzuty sumienia że tak kombinuję za jego plecami, że to nie w porządku, ale już mi przeszło. Sumienie to jego powinno ruszyć, a nie rusza to co ja się będę przejmować, dostanie to na co zasłużył. Ale mam świadomość że w cale nie będzie mi tak łatwo i kolorowo, że pewnie będę się czuła źle, nie z tęsknoty za nim broń Borze! raczej z poczucia porażki, no i podejrzewam że rozwód to nic przyjemnego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Silna pamiętaj, że Twoja decyzja jest słuszna. Jesteś w o tyle w dobrej sytuacji, że nie macie dzieci. W takim przypadku rozwód to podobno tylko formalność i kończy się po jednej sprawie, o ile oczywiście obie strony są zgodne. Czytałam w wątku po rozwodzie tego typu historie. Nie bój się rozwodu. Bać się jeszcze zdążysz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość BuszujacaWzbozu
IdzNie weekend a na mnie skora cierpnie,ze nadchodzi kolejna bonanza,musze przyswoic szybko ,to co Maja napisala i wcielic w zycie...ciekawe jak zacznie sie ubierac i pakowac,a ja powiem; OK,ktora ci dac walizke?jak myslicie co sie wtedy stanie?czy faktycznie tacy odchodza,czy zostaja,bo sa w szoku? moj Syn kiedys powiedzial; mama,nie przejmuj sie,ktory to juz raz,a ty zawsze wierzysz,ze on pojdzie.... Ja piernicze,Dziewczyny,jak mi wstyd przed Synem,ze to wszystko ogladal....przed Wami i przed sama soba. Totalnie nieatrakcyjny facet ,wazacy 130 kg,pelen agresji i nienawisci,wyrosl w moich oczach na ideal,chodzaca doskonalosc,nieomylnego i cudownego Wybawce,ktoremu nie jestem godna stop calowac...i zawsze myslalam,ze wszyskie kobiety chca tego wspanialego mi odebrac.....heh,to skoro on taki cudowny,to czemu sie z taka patologia zwiazal...Ej,Dziewczyny,humor mi wraca. Maju,Paulino,Anno,Silna Kobieto,Eutenio,Yeez,Wierna Czytelniczko i wszystkie Dziewczyny ztego topiku....dziekuje Wam,ze bylyscie dzis ze mna i przysieglam sobie dzis,ze jak juz z tego wyjde,to pomoge bezinteresownie komus,tak ja Wy pomoglyscie mnie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Buszująca Dzięki! Ja też jestem z siebie dumna. Po pensji lecę po bukiet tulipanów dla siebie:) Tak. To prawda. Szukałam dla siebie takiego właśnie "skutecznego" rozwiązania, bo nie widziałam przed sobą innego. No cóż, głupota ludzka nie zna granic:). ............................... Ja widzę, że Ty też powoli dojrzewasz, widzę małe postępy. Wiesz już, że też możesz mieć wpływ na swoje życie? Poczułaś to w sobie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Buszująca minęłyśmy się postami:) Super jesteś dziewczyna! Wiedziałam, wiedziałam, wiedziałam:)))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Śilna kobieta
BuszujacaWzbozu /"Totalnie nieatrakcyjny facet ,wazacy 130 kg,pelen agresji i nienawisci,wyrosl w moich oczach na ideal,chodzaca doskonalosc,nieomylnego i cudownego Wybawce,ktoremu nie jestem godna stop calowac...i zawsze myslalam,ze wszyskie kobiety chca tego wspanialego mi odebrac.'/ Ten ideał to ty sobie wymyśliłaś i przykleiłaś temu wymyślonemu twarz swojego m. A teraz musisz ją odkleić. Poparz na niego jaki on faktycznie jest. Bądź dzielna, dla Siebie i dla syna i pisz tu do Nas cały czas. Paulina36 Ja najchętniej załatwiłabym ten rozwód bez jego udziału, on tylko na chwilę do Polski przyjeżdża a tak to siedzi za granicą. Czytałam że jest możliwe dostać rozwód zaocznie, to nie musiałabym go oglądać i wysłuchiwać co by na pewno było lepsze dla mojego zdrowia psychicznego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziekuje ze jestescie
Buszująca brawo ,mam nadzieję ,że naprawde się nie gniewasz za wczesniejsze słowa ,ale niestety w takich związkach często nasza rola sprowadza sie do bycia takimi niewolnicami miłóści a syna masz mądrego ,czasem warto posłuchać ,dasz radę dziewczyno wyjechałas ,znalazłaś prace mozesz byc dumna z siebie do dziewczyny która pytała o rozwód zeby sie nie stawiac na rozprawe poszukaj w necie rozwód per procura

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przypadkowa... pamiętam o Twojej rozmowie jutro. Jakkolwiek postanowisz, pamiętaj, że możesz tu zawsze wpaść. Trzymam mocno za Ciebie!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Buszująca..........❤️🌻 ja innej odpowiedzi nie spodziewałam się usłyszeć............gratuluję szczerości mimo wszystko................bo mimo obaw powiedziałaś to jak naprawdę jest..........albo jak wydaje Ci się że jest .......... wykazałaś się OGROMNĄ ODWAGĄ ,nie każdego na to stać.........my ludzie często uciekamy przed samym sobą i sami sobie kłamiemy..............bo tak np jest wygodniej albo bo to chce usłyszeć świat...........znajduję w Tobie niewinność dziecka.............to rzadko zdarza się spotkać.......... to jest piękne. To co czujesz... dwie skrajności.....znam te stany nazbyt dobrze... TO NORMALNE......TY JESTEŚ NORMALNA. I nie miej w tej materii żadnej wątpliwości. Zobacz jak wiele Dziewczyn tu do Ciebie napisało,czy my wszystkie się mylimy??? Widzisz, opisałaś sytuację z tym koncertem.............przeczytaj sama swoją wypowiedź......przeczytaj........zobacz co on robi.................jemu chodziło tylko o to by Cię zranić............i tylko o to!! On się tym karmi ,żywi,jeśli tylko możesz nie dostarczaj mu tego pokarmu............tu możesz pisać do woli, ale jemu nie dawaj tej satysfakcji. Nie pokazuj mu jak Cię rani,nie reaguj,z czasem tak zgłupieje że sam zatraci się w swojej głupocie. Im mocniej Ty reagujesz tym on będzie wredniejszy. Rozumiesz?? "Takich tekstow bylo miliony...i pomysl,jaka musze byc chora,ze mam poczucie winy i przede wszystkim poczucie wielkiej straty....co on ze mna zrobil" Jakbym czytała samą siebie.............wiem o czym mówisz.wiem..........a poczucie straty jest najbardziej bolesnym odczuciem...........miesza się to z wyrzutami sumienia i poczuciem winy,prawda?? To najgorsza mieszanka. poczucie straty..........to odbiera wszystkie siły...........ale Ty nie straciłaś jego ,jego już dawno nie miałaś (zresztą jak można posiadać drugiego człowieka??) Ty opłakujesz swoje stracone nadzieje,marzenia.....lecz zadam Ci jedno pytanie............o czym marzyłaś za nim poznałaś jego ??? Nie śpiesz się z odpowiedzią i nie musisz mnie odpowiadać...... Do mnie dopiero po dwóch latach zaczęło docierać czego pragnęłam ,ja jako ja...............to proces..........to nie dzieje się jednego dnia tygodnia...........podaruj sobie cierpliwość .........do siebie samej.......... Pozdrawiam ciepło i przytulam :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich 😍 Dawno się nie odzywałam, ale czasami podczytuję. Podpisuję się pod slowami Maji, bo i ja jestem tego idealnym przykładem. Chyba agresja w moim zwiazku wynikała niestety także z mojej winy, z notorycznie przyjmowanej postawy OFIARY. No i totalnym brakiem wyznaczania granic. To wynik mojego dzieciństwa i wychowania. Bardzo pomocna w wyznaczaniu granic jest książka "Toksyczne slowa" Tam podane są wprost przykłady zdań, ktorymi można się wprost posługiwać przy wyznaczaniu granic. Pamiętam, że ja zaczęłam od zdania "To nie jest moja wina" "To masz problem" Pamiętam, jak stałam na schodach i pierwszy raz to powiedziałam. I zdziwienie w jego oczach, konsternację. Ale oczywiście samo to nie zmieniło wiele. Ale za tym poszła zmiana mojej osobowości, chodzenie na Al-Anon, rożne terapie psychologiczne, rozliczanie się ze swoją przeszłością, traumami. Po iluś tam latach zaczęło się to przekładać na większą siłę we mnie, na coraz lepsze wyznaczanie granic. Znalazłam też siły na podjęcie akcji rozwód. To był przełom. Potem zaczęło się wspólne chodzenie do psychologa, byliśmy też razem na ustawieniach Hellingera. Dzisiaj mój związek jest nie mniej toksyczny niż przeciętne malżeństwo, bo że nie jest toksyczny jeszcze trudno mi napisać. A mój mąż to według mnie był lekki borderline ( z wiekiem to wygasa) jest agresywny, choć teraz dużo mniej. I tak naprawdę to ja tego dokonałam. Z roli OFIARY weszłam w rolę GRACZA. Weszłam na boisko mojego życia. I okazało się, że jak wzięłam sprawy w swoje ręce to jest dużo lepiej. Ale to praca na lata, bo zwiazana jest ze zmianą sposobu myślenia, postrzegania siebie i świata. Ja postrzegam to jako DROGĘ po ktorej stale kroczę. Jak spojrzę do tyłu, to czuję strach, jak mogłam swoje życie, to co mam najcenniejszego, oddać w ręce innych ludzi? Ale też czuję w sobie siłę, bo mam poczucie, że ja sobie poradzę, że nie pozwolę siebie skrzywdzić. I nie ma to nic wspólnego z agresją. Raczej z asertywnością. I dużo mam także do zawdzięczenia temu forum, za co Wam wszystim bardzo dziękuję 😍

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, stanowczo nasze wszystkie kłopoty wynikają z poczucia bezradności. Niby cóż my możemy...Inni mogą więcej, innym należy się więcej... Nie nam. Chwileczkę... A dlaczego? Na dodatek to nieprawda. Możemy góry przenosić, jeśli tylko w siebie wierzymy. Ale to musi być prawdziwa, stała wiara. Nie jakieś chwile wiary w SIEBIE. Nawet dni. Brak pewności siebie, nieumiejętność trzymania granic... Inni to błyskawicznie wyczują i raczej wykorzystają :( Niekoniecznie musi to być m. Czasem jest to nawet obcy, ktoś, kto chce sobie poprawic humor czyimś kosztem. Praca na lata? Na pewno. Ja już pracuję :) Polecam :) Życzę pracowitego dzionka :) W załączeniu Felicita- Romina & Albano http://www.youtube.com/watch?v=Q0wZQbK938Y&feature=player_embedded

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
renta 🌼🖐️ Kope lat !! :-) consekfencjo ❤️Czy jest taka mozliwość abym mogła do Ciebie napisać na m@ila ? czy nie bardzo ? :-s

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zbirku :) strasznie dziękuję za muzę..........jak ja lubię tą piosenkę:) :) Jeśli chodzi o zmiany siebie ..itd.......wiedza ,wiedza jest kluczem...........im więcej wiemy tym łatwiej nam się wypowiadać,walczyć o swoje i wtedy też pojawia się miejsce na asertywność .....każda maleńka wygrana bitewka nie tylko z emami :):) powoduje że wzrasta w nas poczucie wartości i i siła............mnie się wydaje że najfajniej jest wtedy gdy możemy już wybierać jak się zachowamy....jak powiemy w jaki sposób.......zanika działanie na zasadzie muszę tak działać mówić,myśleć.....bo nie znam innych rozwiązań......to mi się najbardziej podoba.....możliwość wyboru........bo możliwość wyboru to jeden z elementów wolności ......ale to też jeszcze daleka droga przede mną Pozdrawiam wszystkie Kobiety 🌻

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×