Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

marta113

Clostilbegyt i bromergon - moze sie uda 2

Polecane posty

Witam Szanowne Panie, Irka ... już po Świętach. Mam nadzieję, że dzielnie wszystko znosisz i lada moment przytulisz upragnione maleństwo. Gorąco kibicuję :D Zbadałam w 3dc to co trzeba, w 9 nie mogłam (wypadły Święta) więc poszłam dziś w 11dc. Wizytę umówioną mam na 10 stycznia (będę miała gotowe wyniki i wtedy tez lekarz ma ocenić jak tam moja "rezerwa"). Wtedy tez dowiem się , co z pływakami mojego M... Powiem Wam, że ciężko mi od Wigilii. Wiem, że powinnam się cieszyć i w sumie cieszę się, ale mam nieco żal do mojego brata o sposób przekazania informacji, że z żoną spodziewają się dziecka. Wiedział dokładnie, że mamy z M... problem i oficjalnie przy stole dał rodzicom zapakowany test ciążowy (rodzice w ogóle nie wiedzieli co to) a ja siedziałam obok. Oczywiście pogratulowała - w końcu to jego 1 dziecko, ale w głębi duszy było mi z***biście przykro. Szczerze to wolałabym przez jakiś czas jeszcze nie wiedzieć, chociaż do mojej umówionej wizyty. :( Ale rzecz jasna życzę im zdrowego maluszka...a sama ... wiecie, wzięłam się za dokończenie obrazka haftem krzyżykowym (śpiące dziecko). Dość dawno, bo chyba z 4 lata temu zaczęłam wyszywać i tak się bujam...a rzuciłam kiedyś hasło "Że chyba dokąd nie skończę to się nie uda" ... i tak chociaż w gusła nie wierzę, to ... próbuje skończyć do 31 grudnia. A nóż widelec...powiedziałam zdanie w nieodpowiednim czasie...:p Nie ma to jak pocieszać się na wszelkie sposoby... Pozdrawiam serdecznie wierząc, ze ktoś tu czasem jeszcze zagląda i skrobnie kilka słów :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale ja jestem pierdoła :D. Patrzyłam na mój ostatni post i myślałam, że nikt nie odpisał, bo nie wpadłam na to, że są kolejne strony odpowiedzi ;). Irka - Ty JUŻ? Darkness, dzięki za ciepłe słowa. U nas półtora roku już. Mąż zrobił badania, wyszło, że niby jest szansa na zapłodnienie, ale plemniki mało *****iwe. Mi obniżono dawkę bromergonu do połówki - efekt jest taki, że mam 75 dzień cyklu, od 10 dni biorę duphaston (2 tabletki) i całą bromergonu, 5 negatywnych testów za mną i nie wiem, co dalej :/. @ ani widu ani słychu. Trochę załamka... :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Vldk - mam nadzieję, że jesteś pod fachowa opieką lekarską ... Tak długi cykl to nic dobrego ... no chyba, ze testy były jakieś trefne. A co do "ciepłych słów" ... doskonale wiesz, jak bardzo takie jak My potrzebujemy chociaż odrobiny wsparcia. Czasem wystarczy dosłownie jedno zdanie i już człowiekowi jakoś tak lepiej :D Przede mną teraz ciężki okres. Boję się diagnozy lekarskiej (w szczególności tego, że dowiem się iż już za późno dla mnie...to chyba jedna z najgorszych wiadomości jaką mogłabym usłyszeć). Dodatkowo każde spotkanie z bratową, czy chociażby rozmowa telefoniczna przypomina mi, że im się udało po 6 miesiącach a ja k...a walczę już 4 lata. Ostatnio nawet przytulanie przestaje sprawiać mi taką przyjemność jak kiedyś. "Psycha mi siada..." Znalazłam forum o inseminacji ... nie zdawałam sobie sprawy jak wiele jest kobiet, które maja problemy podobne do naszych. I pomyśleć, że tak wiele alkoholiczek czy innej "patologii" nie ma problemu z zajściem w ciążę. Później porzucają takie dzieci, albo zabijają i znów "zaskakują"...To barrrrdzo niesprawiedliwe. :( Oj ... znów się użalam nad sobą. A tymczasem stary roczek żegna nas tak piękną pogodą. Nie wytrzymałam i zrobiłam sobie 10km spacerek. Oczywiście pod koniec kiedy przechodziłam obok sklepu z dziecięca odzieżą...nie mogłam się opanować i weszłam. Kupiłam w przystępnej cenie body i bluzę dresową (milusia z weluru) rozmiar 62cm - urocze. Pozdrawiam kobietki życząc w przedostatnim dniu 2013 roku, aby 2014 był dla Nas o wiele łaskawszy i aby każda "czekająca" wreszcie ujrzała wymarzone kreseczki na teście ciążowym, czy też poziom beta ponad 1000mlU/ml :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie, nie użalasz się nad sobą. To jest Twój problem, Twoje zmartwienie, Twój ból i jesteś bezradna wobec tej sytuacji, nie masz na nią wpływu - masz powód do smuteczkowania i też czasem musisz to z siebie wywalić. Ja też ;). Duphaston przestałam brać chyba 3 czy 4 dni temu i nadal nic, masakra. Wyczytałam w necie, że miesiączka powinna się teraz pojawić w ciągu dwóch tygodni. Ja już chyba przestałam wierzyć w to, że zajdę w ciążę... Na dodatek ostatnio się dowiedziałam, że mój eks i jego dziewczyna (dla której zresztą mnie zostawił ileś tam lat temu ;)) będą mieli dziecko. I chociaż życzę im dobrze, to mam olbrzymi żal do całego świata, że to ona jest w ciąży a ja nie, chociaż przecież próbuję i chcę... Kiedy będziesz wiedziała, co z Tobą dalej? Koniecznie daj znać, co powiedział lekarz. Jestem z Tobą całym sercem! Tak się starałam uniknąć tego wyliczania i celowania w płodne dni - a dokładnie tak robię. I nic. Wiem, że to złe, że tak nie powinno być, a cały czas powtarzam ten sam schemat. Dziewczynki, ja też Wam życzę, sobie też, żeby 2014 był naszym rokiem, żeby się w końcu udało, żeby się spełniły nasze największe marzenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkie "czytaczki" już chyba tylko ja i Vldk zaglądamy tutaj. Nie mam żadnych nowych wiadomości o sobie...może poza tym, że odebrałam wyniki prolaktyny, tsh, fsh i estradiolu i wszystko w normie (rzecz jasna nie znam się, "moja diagnoza" oparta jest o zakresy podane na wydrukach :P ) Nie wytrzymałam, zadzwoniłam do kliniki i wizytę z 10 stycznia przełożyłam na 7...zatem już we wtorek popołudniu będę wiedziała co i jak... przynajmniej mam taką nadzieję. Szczerze to boję się, ale przecież to już pisałam... Wczoraj lekko pobolewało mnie w okolicach lewego jajnika i tak jakby mokro :P się zastanawiałam czy to może owu...? 16dc ? A mąż wczoraj pojechał do swoich rodziców i wróci jutro (ma wolne, ja musiałam zostać w domu, bo dziś do pracy :( ) Irka odezwij się ... mam nadzieję, że już przytulasz maleństwo i wszystko jest w jak najlepszym porządku :) Pozdrawiam Was serdecznie i życzę, aby 2014 przyniósł upragnione 2 kreseczki na teście ciążowym, albo poziom HCG powyżej 1000mlU/ml :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hehehe dopiero teraz zauważyła, że już podobne życzenia raz tu pisałam:) Ale co tam...dobrych życzeń nigdy za wiele :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
Witam was kochane. Ja niedługo zaczynam przygodę z Clo... Jestem wystraszona szczerze mówiąc :-( Cholernie sie boje co bedzie, mam regularne cykle co 24 dni, Clo mam brac od 2 dnia cyklu przez 5 dni, tylko martwię sie ze gin nie zapytał mnie w sumie jakie długie mam cykle i mam brac dwa razy dziennie o tej samej porze ale tez nie mówił jaki odstęp czasu miedzy jedna a druga tabletka. Nie wiem sama czy powinnam je przyjmować - tak bardzo chcemy dzidziusia :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość gość
A tak poza tym to gratulacje dla przyszłych mam:-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
szanowny "gościu" :) Jeśli lekarz kazał brać clo... a nie powiedział jak i do tego np. nie kazał przychodzić na monitoring cyklu, to radzę zmienić lekarza. Po co bez sensu faszerować się lekami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Gość AnkA
Zapomniałam wpisać nick. Miło mi, Anna:-) Właśnie nic nie wspominał o monitoringu, a czytałam ze przez to moze byc ciaza mnoga. Ale w ogóle dziwi mnie ze 2 tabletki dziennie, to chyba za dużo ?? Bede musiała troszkę poczekać , bo moja ginekolog właśnie jest na macierzyńskim , a ten ja zastępuje . Co za lekarze :-(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I już sobota ... Coraz bliżej wizyty w klinice. Mój lęk zaczyna wzrastać. Do wtorku jakoś wytrzymam, ale boję się diagnozy. Chciałabym usłyszeć, że i u mnie i u mojego M... wszystko w porządku. A najbardziej chciałabym usłyszeć bicie małego serduszka... Oj te moje marzenia... Dzisiaj miałam niezły koszmar...Śnił mi się mój M... trzymający na kolanach małego chłopca. Mąż w jednej dłoni miał kawałek jakiegoś metalu. Zapytałam co to, a on ze łzami w oczach pokazał na główkę dziecka. Z czoła malucha wystawał długopis...wyglądało to jakby wszedł z tyłu głowy i na wylot się przebił. obudziłam się wystraszona. Dodam, że pierwszy raz widziałam mojego męża we łzach. Masakra... Pozdrawiam wszystkie forumowiczki:) i proszę żebyście dały znak co u Was i jak...Szczególnie Irka ... podziel się wiadomościami...bo to chyba Twoje będą najszczęśliwsze:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U mnie dziś 82 dzień cyklu :/. Zrobiłam kolejny test - wynik jak zwykle negatywny. Niby czytam, że wyniki mogą być nieprawidłowe, ale nie wierzę w to, że po takim czasie test by się pomylił i że trafiłam na kilka(naście?) wadliwych egzemplarzy... Chyba nie ma sensu iść robić bety - bo spodziewam się, że wynik będzie negatywny. A oczywiście wkrętki już mam - niedobrze mi, spać mi się chce, bla bla bla. Nie wiem, co robić. Od końca brania duphastonu nie minęły dwa tygodnie, wyglądam jak rażona trądem - hormony szaleją, ale nie tak, jak bym chciała :/. Dark, trzymam kciuki. To jest okropne, że człowiek wie, że się nie powinien denerwować i że najlepiej w ogóle o tym nie myśleć - ale żeby to się dało zrobić ;). Jeśli chodzi o Twoją osobę, jestem dobrej myśli, Ty też nie trać nadziei. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Irka997
Hej Dziewczęta!!!! Ale ruch się zrobił na forum. :-) uprzejmie donoszę, że drugiego dnia świąt na świat przyszedł mój synek upragniony - Leoś. I już na zawsze będziemy razem! W 2014 roku życzę Wa aby spełniły się wszystkie Wasze marzenia - te duże i te małe. Będę za to trzymać kciuki! Wierzę, że się uda, tak jak mnie się udało. Całym sercem jestem z Wami. Będę zaglądać tak często jak tylko Leon mi na to pozwoli :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Irka - no nareszcie się doczekałam :D Ogromne gratulacje, niech maleństwo rośnie Ci ku radości i niech zdrówko go nie opuszcza. :) Vldk - chyba pora na zmianę lekarza. Tzn. nie chcę Cie do niczego namawiać, ale 82 dni to lekkie przegięcie. Mój najdłuższy cykl w życiu 73 dni, przed maturą (ale wtedy wiedziałam, że nie jestem w ciąży) - pokazuje to pięknie, co stres potrafi zrobić z organizmem kobiety :( Oczywiście tak jak przypuszczałam, jestem tak zestresowana, że już dzisiaj nie mogę sobie znaleźć miejsca :( Ale wiecie...skończyłam wyszywać obrazek...tak się zawzięłam, że aż M.. się ze mnie śmiał, bo nic tylko siedziałam z igłą w ręku :) Jutro jeszcze przed wizytą idę oprawić ten obrazek w ramkę i powieszę sobie na ścianie. A z ostatnim krzyżykiem rzuciłam hasło "Niniejszym zdejmuje z siebie klątwę" a później dodałam "i urok rzecz jasna również" :D takie małe ... hokus pokus czary mary... oj zeby to było takie proste :) Przesyłam pozdrowienia wraz z pięknymi promieniami słoneczka które świeci za oknem... A swoją drogą...czy zima to w ogóle będzie? U mnie zaczynają kwitnąć bazie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie wróciła od lekarza i ... zazdroszczę wszystkim które mogą podchodzić do inseminacji ... z prostej przyczyny - wyniki mojego męża są tak słabe, że lekarz wprost powiedział, że cytuję "nie miałby czego wziąć do inseminacji" ... Dodatkowo na pewno nie miałam w tym cyklu owulacji, co też nie jest pożądane. Generalnie mam zarąbistego doła ... Jedyny plus, to na podstawie badań hormonów lekarz stwierdził, że jestem "młoda" ... śmiać mi się chciało jak na początku rozmowy zapytał "To ile pani ma lat? 24?" Myślałam, że padnę...Przecież stuknęło w październiku 36 :D chyba zwyczajnie chciał być miły... Dodatkowo dowiedziałam się dziś, o kolejnej ciąży w mojej rodzinie - moja kuzynka jest w ciąży (2 dziecko) i to już przelało czarę goryczy ... dosłownie wyć mi się chce. :( Mam prośbę, jeśli któraś z Was, podawała partnerowi jakieś suplementy na poprawę jakości nasienia...podzielcie się proszę informacją. Od półtora miesiąca pijemy Prenatal ProBaby. Mam nadzieję, że to pomoże, ale może znacie coś lepszego??? Pozdrawiam uśmiechając się do Was przez łzy...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana, myślałam o Tobie cały dzień dzisiaj. No ale nie powiedział lekarz, że NIE MA ŻADNEJ MOŻLIWOŚCI. A in vitro...? Cokolwiek? Na naturalne zapłodnienie żadnych szans?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochana...póki co lekarz nie pozostawił cienia wątpliwości. Muszę walczyć z M... żeby zadbał o siebie, więcej jadł i się ruszał (a z tym jest problem, gdyż wyznaje zasadę "skoro jestem szczupły, po co mi ruch ). Dosłownie nie mam już sił. Nie rozumiem, dlaczego kobiety nadużywające alkoholu, palące papierosy, czy biorące narkotyki nie mają problemów z płodnością...to baaaardzo niesprawiedliwe :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W sumie dobrze, że taki reportaż powstanie - oby został zrobiony rzetelnie i dotarł do jak najszerszego grona. Bo bezpłodność jest problemem bardziej powszechnym niż się może wydawać, a jednocześnie niesamowicie bolesnym dla tych, których dotyka. Ciekawe, czy ktoś stąd się zgłosi. Ja osobiście nie chciałabym, żeby wszyscy dookoła się dowiedzieli, że mam taki problem. Z drugiej strony, jeśli ktoś nie ma żadnych oporów przed dzieleniem się swoją intymnością, jest zdecydowany np. na in vitro, a nie ma kasy - to może to jest dlań jakaś szansa... U mnie tymczasem w końcu @, cykl skończył się na 85 dniu. Zapisałam się do innego lekarza niż dotychczas, zobaczymy, może wymyśli coś innego niż moja pani doktór, do której najbliższy termin jest na marzec... (się zapisałam i tak - jakoś mi ta kobitka pasuje, ufam jej, nie wiem, jakoś tak intuicyjnie)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Vldk - dobrze, ze @ wreszcie się pojawiła. Problem z tym chodzeniem na rejon do lekarzy. Ja mimo iż kokosów nie zarabiam wybieram raczej ginekologa prywatnie - tym bardziej w aktualnej sytuacji Zgadzam się z Tobą. reportaż niewątpliwie się przyda. W dzisiejszych czasach problem z płodnością zaczyna powoli przekształcać się w jakąś "epidemię". Duży wpływ ma na to chemia wszechobecna w naszym życiu. Kiedy byłam na konsultacji w klinice leczenia niepłodności, usłyszałam od lekarza bardzo mądre zdanie. Kobiety bez problemów łykają tabletki antykoncepcyjne myśląc, że płodność wróci od razu po odstawieniu...problem w tym, że od hormonów na jajnikach robi się coś a'la "skorupka" i później są problemy i pęcherzyki nie chcą pękać...I zaczęłam się sama zastanawiać...czy nie sprowadziłam sama na siebie kłopotów... :( Będę teraz co miesiąc w 3 i 9 lub 11 dniu badać poziom estradiolu. Wiem już na 100%, ze nie wszystkie cykle mam z owulacją, do tego koszmarne wyniki mojego męża, więc szansa na ciążę ... malutka. Kurcze moje komórki jajowe mają już 37 lat (wiek + okres płodowy - bo przecież dziewczynkom w łonie mamy wykształcają się komórki jajowe) a swoją drogą to znów kolejna dyskryminacja...faceci mogą niemal na bieżąco (co 3 miesiące) zmienić kondycję plemników, a my jajeczek nie poprawimy...starzeją się razem z nami :( Czekam teraz na @ ... i chyba tracę ostatnie resztki nadziei gdzieś tak głęboko na dnie serca...smutno :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie dawaj się. Nadzieja umiera ostatnia. Chyba w każdym kontekście to stwierdzenie ma sens, w tym też. Wiem, że już tyle czasu czekasz i że to wszystko nie wygląda dobrze. Jest jak jest. Z drugiej strony pomyśl: te 37 lat to nie 60. Wiem, że to tak łatwo mówić - ale sama sobie w chwilach zwątpienia też się staram tak to sobie tłumaczyć.. Nie wszystko jeszcze stracone, naprawdę w to wierzę. Nie wiem, czy czytałaś ostatnio o wyznaniu Kasi Skrzyneckiej - że zanim urodziła córkę, roniła 5 razy. Niby ok, to i tak etap "dalej" niż nasz brak ciąży w ogóle, ale tak naprawdę nie wiem, co gorsze... I zobacz, babeczka skończyła 40-tkę i w końcu się doczekała swojego szczęścia. Wydaje mi się, że najważniejsze jest to, że o siebie dbamy, że się leczymy, że staramy się kontrolować nasze organizmy. Mój mąż też ma kiepskie wyniki - chyba nie jakieś dramatyczne, ale lekarz powiedział, że z takimi na zapłodnienie szansa raczej niewielka. U mnie owulacja też raz jest, raz nie - przy czym moje cykle są coraz dłuższe, więc podejrzewam, że to też nie za dobrze... Moja pani dr przyjmowała w przychodni, w której miałam wykupiony pakiet przez pracodawcę. Potem jakaś "firma" wygrała przetarg, więc pozostały mi płatne wizyty u mojej pani dr, na szczęście pokapowałam się, że na nfz ona również przyjmuje - tyle że z terminami właśnie padaka. Jutro idę do tej nowej lekarki, w nowej "pracowej" przychodni, zobaczymy, co powie. Nie chcę "sprawdzać" tej mojej dotychczasowej lekarki, bo w sumie nie mam powodów, żeby poddawać w wątpliwość jej koncepcję leczenia mnie, ale w sumie konsultacja u innego lekarza nie zaszkodzi. Zresztą, może ta babka nie wymyśli nic innego niż ta moja "stała". A do niej też mi się udało zapisać, na początek kwietnia. Zobaczymy. A dziś rano myślałam sobie, że może czas jednak zmierzyć się na poważnie z tematem adopcji. Czy na pewno nie. No i... chyba nie. Czy to złe, że chcę urodzić dziecko, ale nie chcę dziecka w rodzinie, w domu w taki sposób, poprzez adopcję...? Czy coś ze mną nie tak? Czy to się zmienia z czasem...? Czy do tego też da się dojrzeć czy jeśli teraz tego nie czuję, to nie poczuję nigdy? Dziwnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"gościu" - Pani Magdaleno Malinowska - nie chcę być nieuprzejma, ale już raz zamieściła Pani swoje ogłoszenie, kolejne posty z informacją o Pani programie to już trochę spam... Przeczytałyśmy, przyjęłyśmy do wiadomości, jak ktoś będzie chciał, to się zgłosi. Wątek dotyczy jednak czegoś innego niż programy telewizyjne, z całym szacunkiem dla Pani i sympatią dla projektu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Vldk - absolutnie nie ma nic złego w tym, że chce sama urodzić dziecko. W końcu masz do tego prawo jak każda inna kobieta. Trzymam kciuki...żeby wreszcie Ci się udało :D Długo się zbieram żeby to napisać ... Po wizycie w klinice i diagnozie (dramat - to "drugie imię" nasienia mojego M... do tego brak owulacji u mnie w niektórych cyklach)...dużo myślałam na temat tego co doktor mi powiedział. I szczerze zastanawiam się, czy czasami same sobie nie "gotujemy" tego dramatu z niemożnością zajścia w ciążę. wiem, że może niektóre z Was się obrażą za moje słowa, ale sama jestem tego przykładem. Teraz pluje sobie w brodę, bo może byłoby inaczej gdybym nie brała 4 lata tabletek anty... Lekarz prowadzący mnie wówczas zapewniał, ze płodność wróci niemal natychmiast po odstawieniu tabletek. Tymczasem mija już 5 lat od tego momentu,a dziecka nie ma smutas.gif Podczas ostatniej wizyty dowiedziałam się, że przy antykoncepcji jajnik od zewnątrz twardnieje i później jakoś to źle działa na pęcherzyki - nie chcą pękać i często zastrzyki typu ovitrelle nie pomagają. Płakać mi się chce, teraz żałuję ... ale co z tego. I jeszcze jeden wniosek do jakiego doszłam...Może mój syn to limit jaki przydzielił mi "SzeF", a może natura wie co robi i zwyczajnie nie chcę żeby an świecie pojawiło się dziecko z wadami rozwojowymi... Wiem, za dużo myślę, ale komórki jajowe które mają 37 lat ... niosą ryzyko wad... Ale mam doła :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Vldk - rzecz jasna miało być "nie ma nic złego w tym, że chcesz urodzić dziecko, a nie chcesz adopcji. Czy się zmienia? ... Nie wiem ... sama miałam taki okres w życiu, że myślałam o tym. Rozmawiałam z mężem i już byliśmy przekonani do tego, ale coś się zmieniło i doszliśmy do wniosku, że jednak to nie dla nas. Właśnie odebrała wyniki cytologii i okazało się, że mam infekcję o cechach "waginozy bakteryjnej" ... zabrzmiało poważnie, poczytałam o tym na necie i już wiem, ze muszę na 100% zrezygnować z mydła a przerzucić się na płyn do higieny intymnej. I niestety czeka mnie znów wizyta u gina :( Pewnie jakiś antybiotyk, bo nieleczone może nawet prowadzić do bezpłodności :( Oby nie było za późno :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
I nic się nie dzieje :( Dziewczyny odezwijcie się czasem... Vldk - co u Ciebie? Monika31, Irka997 jak tam wasze samopoczucie i dzieciaczki? Wczoraj leciutkie krwawienie a dziś @ rozkręciła się na dobre. cykl trwał 36 dni. Denerwujące jest to, że tym razem w ogóle nie bolały mnie piersi, za to dzisiejszy poranny ból brzucha był nie do wytrzymania. Musiałam "procha" łyknąć. Zrobiłam ostatnio cytologię i znalazłam zapis "infekcja o cechach waginozy bakteryjnej...obraz cytologiczny w granicach normy...czynniki infekcyjne, zmiana flory bakteryjnej, zmiany odczynowe związane z zapaleniem lub typową regeneracją...cechy rogowacenia, leukocyty....grupa II jak widać, żeby nie było zbyt cudownie nie do końca ze mną wszystko ok. Poczytałam w necie i znalazłam, ze nadmierna higiena może tak podziałać (w szczególności "kolorowe mydła)...a jak koleżanki mówiły o płynie do higieny intymnej, to się z nich śmiałam....chyba jednak przerzucić się na taką opcję. Do gina jestem zapisana na 27.01 (pierwszy raz od niepamiętnych czasów na kasę chorych a nie prywatnie :) szczerze miałam dość...płacę składki, a jak przychodzi co do czego, to do lekarza nie można się dostać. Dodatkowo strasznie boli mnie kręgosłup w okolicy lędźwi...dosłownie dramat. Myślę, że wszystko to sprawa stresu, jeszcze wczoraj zadzwoniła bratowa...byli na usg, widzieli malutkiego człowieczka, którego serduszko biło mocno i niby ok, ale...bratowa ma jakiś krwiak i może będzie dobrze, ale też może stracić maleństwo...przejęłam się...chcę żeby wszystko było dobrze... i znów nie można żyć w spokoju :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Kiedys Plotka Taka Rybka
Witajcie Kochane!!! Dawno mnie nie bylo. Miedzy praca na caly etat a domem i Filipkiem niewiele czasu pozostaje na cokolwiek innego :) Darkness, Widze, ze ty nadal walczysz :( Nie poddawaj sie! Czy ty pilas ziolka? Nie pamietam juz wszystkich szczegolow. Ja gleboko wierze w dzialanie tych ziol! Gdyby nie one, nie mialabym teraz mojego 16-sto miesiecznego urwisa :) Irka, Gratuluje synka i zycze wam duuuuuzo zdrowka!!! Wiecie moze co u Ilosi???

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Plotka - jaki widzisz ostatnio "sama ze sobą piszę" :( Co u Ilosi niestety nie wiem... kurację zielarską mamy z mężem za sobą (niby oczyszczająca) ... zioła zapisane przez zielarkę...strasznie się źle czuliśmy i nie pojechaliśmy do niej więcej. Aktualnie pijemy Prenatal ProBaby (ale mam wrażenie, że to tylko kolejny sposób naciągania :( ) Do tego łykamy Macę a ja jeszcze sobie serwuję Jagody Acai (mają ponoć dobry wpływ na wzrok). Szczerze, to po ostatnim badaniu nasienia...przeżyłam załamkę. Do tego mąż nie chce ze mną współpracować...kiedy prosiłam go, żeby nie przegrzewał jąder, to warknął na mnie, że ma całej sytuacji dość, a mnie się na stare lata zachciało macierzyństwa :( Dotknął mnie ten ostatni tekst do głębi i mam dość. Kilka dni temu podjęłam decyzję, że wypiję i połknę wszystko co mam w domu (rzecz jasna nie wszystkie naraz) ... wyślę męża jeszcze raz na badania i jeśli się nie polepszy to ... składam broń... Ucałuj Filipka i niech zdrowo rośnie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dark, tak sobie myślę, że to dla Was obojga, i dla Ciebie, i dla męża to jest okropna sytuacja - może odwarknął, bo też jest wobec tej sytuacji bezradny :(. Pewnie nie chciał Ci zrobić przykrości, nie przemyślał, walnął bez zastanowienia głupotę. Mój małżonek też "średnio" współpracuj*****adania wyszły kiepskie, zamiast iść do lekarza, żeby ten mu coś poradził, zapisał, przynajmniej jakoś skomentował, to on cały czas mi tłumaczy, że nie pójdzie do lekarza dopóki nie schudnie. No i ok, w sumie słusznie, bo rzeczywiście schudnięcie by pewnie poprawiło jego wyniki. Ale nie mam do niego żalu, że się nie odchudza, ja też się nie odchudzam chociaż powinna. Tylko jestem zła, że sama się leczę od tylu miesięcy, a on raz zrobił badania i teraz czeka nie wiadomo na co. Jakiż to ma sens? Już powiedziałam, że jeśli przed moją następną wizytą u gina on nie zrobi świeżych badań, to ja przestaję brać leki. To nie może tak być, że on odsuwa sprawę od siebie, a ja się stresuję. Jak mi się tylko zaczyna spóźniać okres, to on już się nawet tym chyba specjalnie nie przejmuje - chyba żadne z nas nie wierzy, że test może wyjść pozytywny. Myślałam też o tym, co pisałaś o antykoncepcji. W sumie ja też brałam piguły przez wiele lat, z zalecanymi przez lekarza przerwami. Niby nie mam żadnych dowodów na to, że pigułki były bez wpływu na to, że teraz mam problem z zajściem w ciążę, ale wydaje mi się, że to mało prawdopodobne. Zawartość hormonów w nowoczesnych pigułkach jest niska. Wydaje mi się, że w moim przypadku aktualne przypadłości to nie jest kwestia wtórna -natomiast na pewno sobie nimi niczego nie poprawiłam. Tak jak miałam nieregularne cykle 10 lat temu przed antykoncepcją hormonalną, tak samo nieregularne mam teraz, wiele miesięcy po odstawieniu antykoncepcji. Bo zamiast domagać się od lekarki skierowania na wszystkie badania przed pierwszą receptą, zaufałam i nie wpadłam na to, że mogę mieć jakieś poważniejsze zaburzenia (myślałam, że młoda jestem, więc mam nieregularne miesiączki, a "dzięki" pigułom cykle mi się, prawda, wyrównały). Swoją drogą, fajnie się czyta posty dziewczyn, którym się udało :). Jakoś tak od razu raźniej. Z drugiej strony, gdzieś tam mnie gniecie świadomość, że jednak są pary, które NAPRAWDĘ NIGDY nie będą mogły mieć dzieci i że póki co jest spora szansa, że i mnie to dotknie. Niby nie ma co dramatyzować, ale przecież nie jest dobrze. Kolejne baby wokół zachodzą w ciąże, rodzą dzieci, a wokół mnie niezręczna cisza przy pytaniu "to co, kiedy wasza kolej...?" Gdybym miała pewność, że KIEDYKOLWIEK, to by mnie takie pytania nie denerwowały. A tak... No jest jak jest..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
monika 31 - dzięki za te słowa...ale ja już naprawdę straciłam niemal całą nadzieję. Maluszek niech Ci zdrowo rośnie:) Vldk - mojego męża badania to niemal masakra...oczywiście podobnie jak Twój o lekarzu słuchać nie chce (chciałam żeby odwiedził androloga). Całe szczęście, że łyka to co mu podsuwam i pije witaminy. Co do schudnięcia...nie wiem jak wygląda Twój mąż, powiem tylko, że mój jest chudy 187cm/70kg i jak widać lipa. Natomiast mój brat 189cm/115kg i aktualnie spodziewa się z małżonka dzidziusia. Czyli nie ma reguły...Można być przy kości i "strzelać celnie" a można być szczupłym i ... To kwestia ruchu...mój brat mimo tuszy dużo biega, odwiedza siłownię, czasem basen i do tego w każdy weekend z kumplami gra w piłkę na hali. A mój mąż ... wraca "zmęczony" z pracy, gdzie przez 8 godzin siedzi przy kompie, zje obiad i siada do kompa, albo siada z książką ściskając przy tym "jajka" - ulubiona pozycja "noga na nogę" ... a jak zwrócę mu uwagę to się wkurza i wydziera na mnie. Wczoraj powiedziałam mojemu tacie, że nie mam już sił do walki z mężem, nic na siłę. Wydaje mi się, że gdyby faktycznie chciał mieć dziecko, to pomagałby mi w jakiś sposób, a nie wciąż dołował. Dodatkowo od soboty zawzięłam się i całkowicie zrezygnowałam z kawy (upośledza niby jakieś ruchy w jajowodach, dzięki którym komórka jajowa się przemieszcza do macicy), nie piję już żadnego alkoholu od 2 tyg (nawet piwo, czy lampka wina...zero - dużo pustych kalorii i myślę, że tez jakiś wpływ na płodność może mieć, również zrezygnowałam z gotowych słodyczy, czy sklepowych czy z cukierni...tylko to co sama upiekę, czy zrobią inni, ale w domu). Jak widzisz ciągle wraca temat płodność...ale te postanowienia to głównie dla mnie samej, dla poprawienia nastroju...czy raczej myślenia-zawsze będę mogła powiedzieć, że zrobiłam wszystko co mogłam :) kiepskie pocieszenie skoro efektów wciąż brak. Poszłam znów na estradiol...zobaczę, czy w tym cyklu trochę mi urośnie, czy znów bezowulacyjnie. Cytologię mam ok, chociaż zanim lekarka na NFZ mi to powiedziała, to mnie opie..... że przyszłam do niej, a nie do lekarza który wziął materiał do badania. Miałam zmiany we florze bakteryjnej i raczyła mi powiedzieć, że wystarczy łykać probiotyk i już, a później "z łaski na uciechę" po mojej kolejnej prośbie napisała 3 nazwy tych probiotyków i wyjaśniła jak brać. I po co płacić składki na ubezpieczenie zdrowotne? Miałam wrażenie, że kobieta siedzi tam za karę (to miała na twarzy wypisane)...a obiecywałam sobie, że do baby nie pójdę...no to mam co chciałam :P Vldk - jeszcze jedno...nie myśleliście o inseminacji? U nas badania męża są na tyle kiepskie, że to na razie nie wchodzi w grę. Ale może u Was nie jest aż tak źle? Cykl wtedy stymulowany...koszt procedury ok 700-1000zł. Może to jakaś alternatywa?? Trzymaj się kochana i głowa do góry:) Może i dla nas 2014 będzie łaskawy:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×