Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość zaczynam od nowa...

Jak sobie radzicie po rozstaniu?

Polecane posty

Bezimienna1111 nawet nie potrafię sobie wyobrazić twojego bólu...Ja...nie wiem,co zrobiłabym na twoim miejscu...Domyślam się,że to dla Ciebie koszmar. Wiem,że to marne pocieszenie,ale może rzeczywiście "życie rozwiązało problem"..Może los daje ci w ten sposób znak,że patrzysz w złą stronę,że zamiast patrzeć przed siebie ciągle żyjesz przeszłością...A przed tobą jeszcze wiele cudownych chwil,wierzę w to!!Pewnie Ci ciężko w to teraz nie wierzysz,może nie uwierzysz nigdy,a poprostu pewnego razu uświadomisz sobie,że jedna z tych wspaniałych chwil właśnie trwa. Musisz się teraz od niego odciąć.Inaczej ból stanie się nie do wytrzymania...Musisz!! 180x❤️ dla Ciebie.Bo kocham Cię mocniej o te 180 dni...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna1111
wczoraj chyba był punkt kulminacyjny. dzis. pustka. doslownie w kazdym calu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bezimienna też tak miałam potem przychodzi bunt a potem mam nadzieje e już może być tylko lepiej trzymaj sie ,przecież masz jeszcze tyle przed soba:-))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
bezimienna też tak miałam potem przychodzi bunt a potem mam nadzieje e już może być tylko lepiej trzymaj sie ,przecież masz jeszcze tyle przed soba:-))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość never.ever
Tarysman czytalam tak wszystko pobieżnie, ale dlaczego dzisiaj nie otworzyłeś jej tych drzwi?? I macie się spotkac w końcu ponownie? A u mnie humor średni acz kolwiek zaczyna mi już wszystko to znowu obojętnieć..ciekawe czy tak w kolko będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość stefaniaharper
KARUT!!! Mignęłaś gdzieś mi tu niedawno ;) Zerknij na www.audioriver.pl, wybierasz się może?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
... chyba dzis caly swiat jest przeciwko mnie. albo skumulowało sie we mnie poczucie takiej cholernej złości. Wkurza mnie wszystko, trzęsę się, mam ochotę wyjechać na wszystkich i każdego z osobna. Gotuje się we mnie. Chyba wydarłam sie już na każdego kto tylko się nawinął..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ooo, Zaza, miałam to samo przez ostatnie 2 dni, a facetów to mam ochotę wymordować po prostu. Dobrze, że wszyscy na urlopach i siedzimy w biurze same z koleżanką. Szef też był tak miły i wyjechał. Ale już mi przechodzi i nawet jak dzwoniła mama, to stwierdziła, że mam pogodny głos. Bardzo się starałam, bo ma problemy ze zdrowiem i nie chciałam jej dołować. Kurczę, nie chcę stać się złośliwa i zgorzkniała... Ale mam momenty, że nienawidzę wszystkiego wokół z własnym życiem włącznie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja złość nie ma jednak nic wspolnego z tematem Exa. Chociaz... moze kumuluje się to wszystko we mnie. Drę się na wszystkich, począwszy na rodzinie kończąc na własnym psie. Koszmarne uczucie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może to skok hormonów? Lepiej przeczekać w samotności niż kogoś urazić...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
usłyszałam dziś piękne słowa, że ponoć 'wiara potrafi działać cuda'... ale mam jedno ale do tego...bo w co to ma być wiara do cholery? wierzyłam w Niego, w to, że jednak wierzy w moją miłość i w to co było pięknego między Nami - wiara okazała się byc złudną... wierzyłam więc w siebie, ze ja potrafię byc silna za dwoje, że potrafię zdziałać cuda z miłoscia- i ta była złudna... wierzyłam więc dalej w szczęście, z Nim lub bez Niego, po prostu szczęscie - ale i to nie dało mi nic.... wierzyłam więc w Boga, że jest sprawiedliwy, że ma dla mnie plan - lecz i On mnie nie słucha.... więc w co mam jeszcze wierzyc by w moim życiu zaczęły dziać się cuda? te prosto z serca, nie posiadające wartosci materialnej? bo ja juz chyba nie wierzę w nic....choć i tu ludzie mają coś do powiedzenia, że 'trudno tak nie wierzyć w nic' dla mnie dziś zbyt trudne gadanie ludzkie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Uwierz w siebie, Kochanie! W siebie i w swoje pragnienie szczęścia. Nie wierz w miłość za dwoje, w cuda nie z tego świata. Uwierz w siebie ;*!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna1111
ja mogę wierzyc za Ciebie. moge nawet nie spac. i wierzyc dalej. bo i tak wszystko juz mi jedno. co jest i co bedzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja chyba już nie chce wierzyć... a może po prostu anrazie nie potrafię. znów mi się śnił. setny raz, a moze nawet sto pięćdziesiąty. straciłam rachube. ciężki poranek, łzy kolejny raz. bioprę sie w garść. dla siebie. dla ludzi, którzy nie chcą patrzeć na smutną twarz. kolejny raz wkładam swoją maskę udawanego szczęścia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna1111
ja Ci powiem. Jesteś dla Niego jak para starych botków w nieznośny, letni upał. Postawił Cię w kącie i co jakiś czas wyciąga, żeby wypastować i przewietrzyć, co by skóra nie popękała i były zdatne do EWNTUALNEGO użytku jak znowu przyjdą mrozy. Teraz chodzi w nowych adidasach, ale nie wie, czy zima będzie wystarczająco łagodna, żeby mógł w nich przetrwać do wiosny, ani czy będzie go stać na kupno nowych zimowych butów. Tak więc trzyma Ci i konserwuje. Na wszelki wypadek, gdyby znowu chciał Cię UŻYĆ. Mała - kopa mu w d**ę na rozpęd i zacznij żyć!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja tak sobie dzisiaj leżałam w łóżku... i... jestem przerażona. ...przecież ja nie zniosę widoku Jej z Nim... Przecież nie wytrzymam, jeśli będą się przytulać, całować na moich oczach.. Nie wytrzymam...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Zaza, może wcale nie będziesz musiała tego oglądać. Nie zamartwiaj się na zapas

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna1111
zaza165 wytrzymasz. tez tak mowilam. wszystko człowiek moze wytrzymac. ja teraz wytrzymuje mysl. ze ona nosi jego dziecko. dasz rade kochanie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Macie rację. Wytrzymam. Poranny trening dobrze mi zrobił. Będę silna. Bezimienna, co dzisiaj robisz, Kochanie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Bezimienna - fajnie napisałaś o tych butach i chyba dokładnie tak jest. Dlatego lepiej nie robić sobie nadziei - a jeśli kocha - zrozumie to i wróci tak całkiem i ostatecznie. Ja dzisiaj w nocy nie mogłam spać i cały czas o nim myślałam i to tak intensywnie, że wydawało mi się że jest obok. Zaza - co trenujesz? Muszę też wziąć się za coś co mi sprawi satysfakcje i moje myśli oderwie od niego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Bezimienna1111
wlasnie zbieram sie do lekarza. a pozniej na basen. nic nie martw sie. ja juz nie czuje, ze zyje. pustka, doslowna, nie myslalam, ze czlowiek tak pusto moze czuc sie od srodka. az tak cholernie pusto. beznadziejnie. nadzieja umarla. nie było nadzieji. niczego. ona bedzie jego zona, matka jego dziecka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość jeszcze nie ędzie mi smutno
Wiecie, to nie chodzi o nadzieję, że wróci itp. Chciałabym aby to była prawda, bo naprawdę dużo nas łączyło. Po prostu nie wiem co o tym wszystkim myśleć, po co on to mówi? Dlaczego nie powie, że jest szczęśliwy? Nie jest? Jest, ale nie chce mi tego powiedzieć? W jakim celu? By nie sprawić przykrości? bo tu nie chodzi o to, że czeka czy buty przetrwają zimę. Znam go na tyle dobrze, że wiem że od jego decyzji nie ma odwrotu. Nie ważne co by się działo. Dlaczego nie jest szczęśliwy? Dlaczego nie spędza z nią kadej wolnej chwili? Dlaczego nie widać po nim tego szczęścia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
jeszcze nie będzie...wiesz bo pewnie nie jest szczęśliwy tak do końca. Może tak mu się wydawało a jednak tak nie jest. Też wolałabym żeby mój ex mi napisał, że jest mu źle i smutno beze mnie, że nie jest do końca szczęśliwy ale niestety on jest i to mnie bardziej boli. Że jednak nie zainwestował tyle siebie w ten związek ile ja.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość frappee
Moja sytuacja jest inna. Mimo, że wiele widzę wspólnego w waszych historiach to jest zupełnie inne i ja jako dwudziestoletnia osoba czuję się totalnie zmiażdżona, zabita, skrzywdzona i oszukana. nie wiem co zrobic. Strsznie mnie oszukiwał. przez pół roku żyłam w fikcji, z człowiekiem któego nie znałam. jego tożsamosc, rzekomy kraj z którego pochodzi, kultura w której się wychował... Nawet imię, tak nawet imię było fikcyjne . jestem przeszczęślia, jest dla mnie aniołem, zakochuję się. pierwszy raz w życiu. Po pół roku wyjeżdża na praktyki do innego kraju. mam w ręku bilet do niego. chcę jechac, znalezc pracę przynajmniej na jakis czas i układac sobie z nim życie. i w tym momencie, 5 dni przed odlotem dostaje maila który mnie zabija: jestem wykończony. nie wytrzymuje psychicznie, muszę powiedziec ci prawde. nie jestem tym za kogo mnie uważasz (...) wybacz. daj mi drugą szansę. kocham Cie nad życie dlatego to robię, nie chcę nigdy więcej życ w kłamstwie. (.....) poczułam jak tysiąc ton spadam na mnie prosto z nieba. no i runęło. szczęście w którym żyłam było wyimaginowane bo on cały czas klamał.. jedno kłamstwo pociągało za sobą następne.. przepłakałam parę dni.. zniszczyłam bilet.. i wszytsko co od niego dostałam.. nie odbierałam telefonów.. potem wyjechałam na tydzien zeby zapomniec. heh, 'zapomniec'. nienawisc gdzies się ulotniłą, a uczucia siedzą we mnie tak zakorzenione że bylabym w stanie spakowac sie i jechac: tak jak stoję. ale to nie jest takie proste.. jak zyc z człowiekiem, którego się nie zna? wszystko w moich rękach? rozum vs. serce? Rozum mówi: kobieto, będziesz taka nieszczęśliwa........ serce mówi: a czy teraz jestes szczęśliwa? bez niego? NIE! Ale może będę...? Kiedys...? '''The bad is that I don’t know how to be with you right now. And it scares the shit out of me, because if I’m not with you right now, I have this feeling we’ll get lost out there. It’s a big, bad world full of twists and turns, and people have a way of blinking and missing the moment– the moment that could’ve changed everything...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
jeszcze nie będzie- a co, miał powiedzieć Ci w twarz "jestem zajebiście szczęśliwy"? Może miał choć odrobinę przyzwoitości i dlatego zachował się tak, a nie inaczej. Mój zlał mnie na dzień dobry, więc wiesz ;)) Co trenuję? a różnie. Od dziecka taniec... Ale ze względu na ostatnią kontuzję najprawopodobniej nigdy już nie wyjdę na parkiet turniejowy.... Pozostała tylko rekreacja. Wiesz, tanczyłam długo z eksem na turniejach - może to i dobrze, że zmuszona jestem rzucić to wszystko... Mniej wspomnień. Mniej żalu. Tak to na codzien trenuję sobie przed lustrem taniec, potem mała areobiczna 6 weidera, tak by wypracowane przez lata mięśnie nie poszły na marne - skoro nie wolno mi już prawdziwie tańczyć, niech chociaż szóstka je utrzyma :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość
Ale dobrze, że jest coś co chce Ci się robić bo ja od rozstania to mam taki stan otępienia, że nic mi się nie chce. Musiałam wziąć zwolnienie bo w pracy skupić się nie mogłam i łzy mi same płynęły. Ale ponoć ten czas na żałobę trzeba sobie dać, na łzy na rozpacz... Dzisiaj może na rower pójdę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziś mam takiego lenia,że chyba skupię się na nicnierobieniu. Słonecznie i ciepło (od kilku dni pogoda naprawdę dopisuje) Jutro wyskoczę do miasta i załatwię kilka urzędowych spraw. Dlaczego ciągle o Nim myślę?? Gdy mówił,ja słuchałam cały czas. Ciągle mało mi było Jego słów. Wciąż patrzył na mnie tak jak jeszcze nikt. Chciałam tak wiecznie trwać, Mogłabym dla Niego tylko żyć... ... Gdy mówił nagle Mu zabrakło słów. Jego oczy już nie widziały mnie. Nie chciałam wierzyć,że to dzieje się. Szkoda,że teraz wiem Ile w jego myślach było mnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Tak, to przyzwoitość. Z jego punktu widzenia. Paredziesiąt chyba stron temu rozwialiśmy na temat uspokajania własnego sumienia. I Twój Ex chyba właśnie to robi : ). "nie pokażę jej że jest okey, nie będę taki... Niech pocieszy się chociaż tym, że mnie także nie jest łatwo" :D Aga - mnie się nie chciało baaaaardzo długo. Długo trwała moja żałoba. Ale w końcu trzasnęłam tym wszystkim i zaczęłam tańczyć. Bo wtedy wszystkie emocje ze mnie ulatują... i od tego momentu jest już tylko lepiej :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Frappeee, Ja właśnie tak miałam – on udawał kogoś innego niż w rzeczywistości. Na początku, jak zadeklarowałam, że z nim będę, napisał mi całą prawdę o sobie (rozwód, dziecko itd.). Przepłakałam sporo czasu, bo się zakochałam, on prosił o szansę. W końcu uznałam, ze nie można nikogo przekreślać za błędy z przeszłosci i dałam szansę. On zapewniał, że już ujawnił wszystkie tajemnice. Potem co jakiś czas wychodziły na jaw nowe fakty… Wszystko wybaczałam, bo widziałam zaangażowanie z jego strony. Aż w końcu po roku usłyszałam, że jeden ważny fakt zataił i nasze wszystkie plany były tylko iluzją… Jak ktoś jest nieszczery, a my zakochane, to trudno to zweryfikować na początku. Mnie moja intuicja ciągle powtarzała, że on coś ukrywa, dręczyło mnie to, ale ją zagłuszałam, bo nareszcie byłam szczęsliwa. Jeśli coś Ci mówi, że lepiej nie, posłuchaj tego głosu, bo potem, jak już się bardzo zaangażujesz i uwikłasz, będzie jeszcze trudniej…

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×