Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

greta78

----LISTOPAD 2009----

Polecane posty

Gość _nowa_
Majówka... jeśli będą jakieś pieniądze, to wyskoczymy na dwa dni gdzieś na pojezierze kaszubskie. Ale to wątpliwe. Właśnie dziś dowiedziałam się że szefostwo w konspiracji przez pracownikami (też nie wiem dlaczego) wyjechali na kilka tygodnie i nie wiadomo jak będzie z wypłatami. Spodziewam się "obsuw" w płatnościach bo zawsze w takiej sytuacji udają że nie żyją.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vemena
To byla faktycznie gleboka woda, ale podtopic sie nei dalam. Przeczuwalam juz wczesniej, ze chyba zostalam "poblogoslawiona", ale jak to sie mowi, dopoki czarno na bialym nie zostalo mi pokazane, ze faktycznie jesttak jak przypuszczalam, to "dryfowalam" sobie w soiwm "czwesciowo nieswiadomym" polswiatku powtarzajac sobie, " a moze jednak ejszcze nie to?". Z testem ciazowym lazilam w torebce chyba przez tydzien i sie za nic przemoc nie moglam, by go zobic. Blokada na maksa. Zeby bylo smiesnniej niczym nie uzasadniona, no ale ja nagle wszystko widzialam w czarnych barwach, a juz najbardziej to sie balam reakcji mojego narzeczonego (kolejny moj wyimaginowany strach, bo jego reakcja byla niezwykla, odpowiedzialna i zdecydowanie meska i wcale sie nie zmartwil nic a nic) i pamietam ze jechalam na to pierwsze badanie, stalismy w korkach a ja mojemu biedakowi wylam tam na tym przednims iedzeniu jak bobr :))hehe on ciahle powtarzal, ze przeciez bedzie co ma byc i nic sie takeigo nei stanie, jak Panda bedzie, a ja swoje wycie i inne dzwieki:) Za to jak opuscilam juz wreszcie gabinet "uswiadomiona przez gina, to czulam ze odlece z radosci - jakby mi tam zamiast USG zabieg doczepianai skrzydel zrobil :):):):) No i teraz nie oddalabym mojej Fasolki za nic i mama nadzieje ze z nia wszystko ok - cieakwe ile razy jeszcze to napisze. I wiecie co? Najwazniejsze to w tym naszym "ociezalym" stanie jest wsparcie najblizszych. Dla mnie radosc bliskich osob, z powodu zafasolkowania, jest czyms niesamowitym i pieknym. Mam nadzieje, ze i Wy wszystkie, kazda z Was z osobna, tez to wsparcie na wlasnej skorze odczuwacie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień doberek :) _nowa_ to świetnie ze jest ok:) chciałabym to samo móc powiedziec:( ale niestety.......... Martysiu no własnie widze 3 dni odchyłu he he bo ja miałam 19.02 i na dodatek usg mamy tego samego dnia maja :P Ejmi no wiesz ja najchętniej lemoniade domowej roboty ale ostatnio zaczełam pic wody smakowe gazowane :( .......... ajć muszem z tym skończyc Vemena fajnie ,ze tak się wspaniale czujesz i że masz wsparcie i tą radośc. Ja niestety mam problemy z rodzicami i jakoś nie czue tego :(:( wręcz śa dni kiedy jest mi bardzo przykro:(:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam ja też ma dziś wizytę dokładnie za godzinę i chyba jajko wysiedzę. jeśli chodzi weekend majowy to mamy w planach pierwsze spotkanie rodziców. bo pomimo tego, że jesteśmy razem 3 lata i mieszkamy w tym samym mieście to nasi się jeszcze nie poznali. najwyższa pora bo głupio byłoby dopiero np. na chrzcie :) ja też miałam wrażenie, że wszyscy na około bardziej się cieszyli niż ja u mnie dominowało jedno wielkie pytanie I CO TERAZ ???!!! ale już jest dobrze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z tym wsparciem rodziny, to u mnie jest roznie. Moja mama strasznie sie cieszy. Szleje po sklepach dla niemowlat i wyszukuje okazje :D Natomiast dla przyszlej tesciowki to tragedia zyciowa. Ostatnio doszlam do wniosku, ze kobita przechodzi menopauze i jeszcze to, ze zostaje babcia to ja dobilo :) Majowka zapowiada nam sie pracowicie. Przyszly tatus organizuje 3.05 dosyc duza impreze sportowa - bieg nordic walking ze Stadionu Śląskiego do Spodka. Jak bede dobrze sie czula, to tez wezme w nim udzial, a jak nie to bede robila za fotografa :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do wsparcia, to u mnie ze strony rodzinki jest jak najbardziej. Zresztą nic dziwnego, w końcu wszyscy czekali na tego malucha tyle czasu :D Ale powiem Wam, ze czasem ta radość przybiera kuriozalną wręcz postać... Jak teściówka się dowiedziała, to zaraz rozgromiła całej rodzince (czego chciała jeszcze jakiś czas uniknąć, ale z tej radości nie mogła się powstrzymać). Chyba tydzień później zmarł męża dziadek (teściowej ojciec) i na pogrzebie, gdzie atmosfera raczej powinna być poważna wszyscy na około nam gratulowali... Jak dla mnie taka lekka groteska, ale co zrobić :/ Miska nie wiem czy ten bieg to najlepsze rozwiązanie... nawet przy dobrym samopoczuciu ... Chyba rola fotografa będzie dla Ciebie bardziej odpowiednia :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Vemena - oj to miałaś przejścia. Całe szczęście jak sobie człowiek wszystko w głowie poukłada, przyzwyczai się do pewnym myśli to wszystko zaczyna się układać. Zawsze ta pierwsza wiadomość jest największym szokiem :) U mnie sytuacja była trochę inna bo u nas dziecię jest wyczekane. Najtrudniejsze były pierwsze wieści od lekarza o niepłodności, potem badania i czekanie na wyniki a już samo in vitro to też kosmos:O Bardzo dużo nerwów stresu i nie wiem...tak jakby poczucia krzywdy. No ale dnia kiedy zrobiłam test nie zapomnę do końca życia, robiłam go o 5 rano i trzęsły mi się ręce, nawet nie potrafiłam porządnie pobrać moczu do testu ;) A jak zobaczyłam 2 kreski to czułam się jakbym była zawieszona w jakiejś przestrzeni kosmicznej. Wyrazu twarzy męża też nigdy nie zapomnę jak mu powiedziałam że test pozytywny :) No a potem wszyscy się dookoła cieszyli, jak słyszałam te wszystkie radosne głosy w słuchawce to aż mi było dziwnie, bo ja jakoś jednak to na spokojnie przyjęłam :) chyba bardziej mi ulżyło niż czułam radość :) Moja familia się cieszy ale u nas w rodzinie dziecko to żadna nowość, mam 3 rodzeństwa i moi rodzice mają już 5-cioro wnucząt, więc na moje owszem czekają ale bez większej ekscytacji ;) Ze strony męża jest trochę inaczej bo tam jest tylko jedno dziecko w rodzinie i chyba bardziej będą się ekscytować. Ale i tak to wszystko minie....bo mieszkamy daleko od jednej i drugiej rodziny:O My na majówkę chyba pryśniemy do rodziców, nie ma co siedzieć w domu bezczynnie, a tak to się pewnie jakiegoś grila zmiksuje :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _nowa_
Tyllkaaa, a co, jakieś osłabienie cię dopadło? Vemena, ja też przekonałam się że reakcje innych na wieść o mojej ciąży, potrafią dodać mi optymizmu i ogólnie pozytywnie nastroić. Ja sama zorientowawszy się że jestem w ciąży najpierw się zaśmiałam i zaraz rozpłakałam ale potem było już tylko lepiej. I narzeczony zareagował super, i rodzina (spodziewałam się że mama się będzie martwić, bo akurat mi się nie układało a tu nic z tych rzeczy, cieszyła się niesamowicie i zapewniała że wszystko się poukłada), i znajomi... Jestem wszystkim niewyrażalnie wdzięczna za samą życzliwość. Bo na odwrót, niepokój bliskich o mnie chyba by mnie dobił. (Muszę wyjaśnić że o ciąży dowiedziałam się wkrótce po utracie pracy przez narzeczonego i po tym jak moja firma, podupadając coraz bardziej, wypłacała mi wynagrodzenie ze straszną zwłoką i spodziewałam się upadku pracodawcy; na dodatek nasze - narzeczonego i moje - zabezpieczenia socjalne były znikome i oszczędności żadnych).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ejmi widzę, że przechodziłyśmy to samo.. stres, nerwy, pewnie czasem zniechęcenie... Juz nawet wolę nie wspominać o uczuciach na wieści koleżanek o ciążach... niby sie cieszysz a w środku coś Cię zżera :( Na szczęście mamy to już za sobą i mam nadzieje, ze w listopadzie zostaniemy pełnoetatowymi szczęśliwymi mamuśkami :D Nowa, na pewno sie wszystko poukłada, czasem wydaje sie ze życie zmierza całkiem w dół, a potem nagle następuje odmiana... Może to Maleństwo będzie właśnie początkiem takiej odmiany :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _nowa_
"Chyba tydzień później zmarł męża dziadek (teściowej ojciec) i na pogrzebie, gdzie atmosfera raczej powinna być poważna wszyscy na około nam gratulowali... Jak dla mnie taka lekka groteska, ale co zrobić :/" A ja myślę że to piękne gdy coś się kończy, naturalną śmiercią i pożegnaniem, a coś zaczyna, przy radości wszystkich wokół i oba te zjawiska tak naturalnie, harmonijnie się łączą.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _nowa_
Madzialińska, dzięki! U mnie rzeczywiście maleństwo zapoczątkowało tak jakby tendencję zwyżkową. Wprawdzie zaczęłam od samego dołu (jakbyśmy znów startowali bez pracy i z niczym) ale bardzo powolutku i stopniowo dzieje się minimalnie lepiej niż się spodziewam, i to już dobrze.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witajcie... ejmi trzymam mooocno kciuki- napewno bedzie wszytko dobrze! zobaczysz! nie zamartwiaj sie żeby Twoje stresy nie zaszkodziły malenstwu! my sie wczoraj przemogliśmy no i powiedzieliśmy rodzicom... i było hmm... wbrew moim przeczuciom super... ucieszyli sie oboje szczegolnie moj tato bo on to tak po cichu chyba chciał byc dziadkiem... mowili ze mysleli ze troszke to bedzie pozniej jak juz dom bedzie gotoqwy no ale sie cieszą i najwazniejsze zdrowie maleństwa... no i wznieslismy toast winkiem :) uff... juz to za nami...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Madzialińska - a no widzisz to tylko zrozumie ta osoba, która to przeszła..inni sobie mogą tylko delikatnie wyobrazić jak to jest. Ja wolę już nie rozpamiętywać tamtych chwil, wiem że mam bardzo dużo szczęścia ze jednak się udało, w końcu in vitro to tylko 40 % szans. I też pewnie większość osób nie będzie rozumiało dlaczego tak martwię się o tą ciąże:O Nowa - mi kiedyś ktoś powiedział, że zazwyczaj dziecko przychodzi w naj korzystnym czasie, że wtedy zawsze coś się zwala na łeb. Tylko czasami jest tak, że to dziecko to jest właśnie sposób na rozwiązanie pewnych problemów i to jest dar od opatrzności :) Uważam, że wszystko w życiu ma swój cel i nic nie dzieje się bez przyczyny :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
najmniej korzystnym momencie - miało być :) Calineczko - no widzisz...czasami życie potrafi zaskoczyć :) Ja póki co przestałam się zamartwiać, będzie stres przy następnym usg :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny: stara, ale jara prawda: co Cie nie zabije to Cie wzmocni. U mnie ta ciaza konczy piecioletnie pasmo klopotow i malych dramatow. Kilka razy wydawalo sie, ze jestem w sytuacji bez wyscia, a jednak udawalo mi sie jakos z nich wyjsc i to zazwyczaj z jakas korzyscia dla siebie :) A na dziecko, to albo nie ma dobrego czasu albo czas dobry jest, tylko dzidzius jakos z nadejsciem sie nie spieszy :D A skoro wspomnialyscie jak to okropnie jest slyszec o kolejnych kolezankach, ktore zaciazyly... Ja jestem w sytuacji, ze to ja zaciazylam, a moje najlepsze przyjaciolki staraja sie od dluzszego czasu i nic. I powiem Wam szczerze, ze nie umiem tak sie cieszyc z tej mojej ciazy do konca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vemena
Ojejejejej tylkaaa, a o co chodzi rodzicom - jesli to nie jest zbyt bezposrednie pytanie, pewnie ich troska wynika z obawy o Ciebie jak zawsze, a niestety niektorzy rodzice okazuja ta troske w bardzo negatywnie odczuwalny spsosob michaaa koniecznie napisz jak wizyta... moja zbliza sie wielkimi krokami juz miska 1803 u mnie wszyscy zdaja sie radowac. Wszyscy najbardziej obawiali sie reakcji mego przyszlego tescia, a wyszlo na to, ze on w najwieksza wpadl euforie :) Zaraz rozwale wszystkie komputery w pracy tak sie miotam przed ginowym USG abuuu... ucalowanki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vemena
No tak no, ja sobie mysle, ze tak naprawde to na ciaze, gdyby sie tak zastamnowic, zawsze czas moze byc nie ten - bo jeszcze przeciez tyyyyle rzeczy pozostalo do zrobienia ukonczenia i zalatwienia. Ja jak sie dowiedziaalm, to wpadlam co chwile z euforii w rozpacz. Strach mnie oblecial straszny, bo my na dodatek od poltora roku jestesmy za granica.... poczulam sie w tej sytuacji dodatkowo osamotniona i zagubiona i nie wiedziaalm tak naparwde od czego zaczac. A spraw tyle na glowie, praca jest ale na zasadzie, ze nie wiem co bedzie jutro ale staram sie myslec pozytywnie. Wiemy juz na pewno, ze chcemy wrocic do Polski. Jakos sobie nie wyobrazam nas tutaj........................... na razie jednak moje mysli nadal zaprzata usgowe badanie i inne morfologie. Nie martwcie sie dziewczyny damy sobbie jakos ze wzystkim rade, inaczje byc nie moze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
widze że prawie każda obawiała się reakcji rodzinki. Dobrze że narzeczony był odważniejszy i zakomunikował \"jesteśmy w ciąży\" rodzicom moim i jego bo ja to od razu się poryczałam jak dzieciak. Chyba ze strachu bo niby zaręczeni, 8 lat związku no ale bez ślubu. A tu proszę - radość, ogromna! I tym lepiej dla mnie. Wiecie jak od razu skrzydeł dostałam. Wszystkie troski i niepokoje minęły od razu :) I chyba wtedy poryczałam się jeszcze bardziej - ze wzruszenia, jak rodzice (jedni i drudzy) przytulili i ucałowali. Jak mała dziewczynkę. A chwila z odczytywaniem wyniku testu niesamowita. W sumie tak myslałam że będzie pozytywny bo juz po tych szalonych nocach sobie zdawałam sprawę że może.... :)) ale jak spojrzałam na test...usmiech, niedowierzanie, a oczy to chyba jak 5zł miałam. Aż koledzy w pracy pytali co mam taka mine dziwną. Chciałabym to przeżyć jeszcze raz :) hihi

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vemena
kropcia. - a ja to sie tak balam zrobic test....... ze go nie zrobilam tylko po 4 tyg bez okresu poszlam do lekarza, majac juz pewnosc w sumie, co uslysze - jednak moj umysl chyba zdziczal, bo nie wiem czemu uznal, ze skoro nic jeszcze na 100% nie zostalo powiedziane, to moze w ciagu tych 4 tyg okres jakos tam sie znow pojawi. No ale sie nie pojawil. Za to test zrobilam sobie, zaraz po wizycie u gina i wtedy az go normlanie sfotografowalam z kazdej strony

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _nowa_
"Ja jestem w sytuacji, ze to ja zaciazylam, a moje najlepsze przyjaciolki staraja sie od dluzszego czasu i nic. I powiem Wam szczerze, ze nie umiem tak sie cieszyc z tej mojej ciazy do konca..." Ja też czasami nawet nie wiem jak się zachować bo nieomal wkręca mi się poczucie winy, że jestem w ciąży choć tyle mówiłam że jeszcze nie chcę, a koleżanki które od lat się starają, nie osiągają w tych staraniach powodzenia. Przed jedną znajomą wręcz ukrywam jeszcze fakt ciąży (bo dopiero co wyżaliła mi się jak bardzo pragnie dziecka i jak jest zrozpaczona bo wszystko wskazuje na to że jej mąż jest bezpłodny) a z drugą omijamy temat mojej ciąży, jakby był tabu (dla niej jest drażliwy bo też coś jej nie wychodzi, co jednak wiem od jej znajomych a nie od niej samej).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No ja też fotki testowi zrobiłam i to o 5 rano z trzęsącymi się rękoma :D A potem chodziłam z telefonem i cały czas na nie patrzyłam ;) Za wszystkie Panie które mają w najbliższym czasie USG trzymam mocno paluszki!!!!!🌻 I czekamy na relacje Vemena - damy sobie radę ze wszystkim, wszystkie razem i każda z osobna :) Kurka a ja nie mam apetytu. Wczoraj nie wiele mogłam przełknąć bo wiadomo - nerwy mną szargały, ale dziś też mi nic nie podchodzi. Obiadu nei ugotowałam bo nic mi nie przyszło do głowy co mogłabym zrobić :O Podjadam jedynie owoce, zjadłam trochę makaronu no i czarna dziura...kompletnie na nic nie mam ochoty :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość _nowa_
Wyłączam komp bo i tak już przekroczyłam te cztery godziny, ile maksymalnie ciężarna powinna pracować przy takim źródle promieniowania i znikam. Trzeba trochę zadbać o młode. Miłego popołudnia i do jutra!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
🖐️ Tak piszecie o swoich staraniach i testach, więc i ja wtrące słówko! ta moja ciąża też jest bardzo wyczekana i wytęskniona! staralismy się o nią (jezeli tak podliczyć wszystkie miesiące to prawie 2 lata, a tak na poważnie to około roku). wcześniej 2x poroniłam, więc teraz od samego początku towarzyszył mi strach czy ciąża rozwija się prawidłowo! nigdy nie zapomnę jak wyszłam z ganinetu, wsiadłam do auta i zaczęłam płakać! mój biedny mąż się bardzo wystraszył, że znów źle, a ja płakałam ze szczęścia! że jest zarodek, że bije sreduszko (w poprzednich ciążach nie doczekałam tego momentu), potem godzinami patrzylismy na pierwsze zdjęcie naszego Skorpionka (tak go nazywamy). oczywiście zdjęcie testu ciążowego też mam, ale tak mi się trzęsły ręce, że jest zamazane! ja test nie robiłam z porannego moczu. @ spóxniał mi się chyba ze 2 dni, nie chciałam testować, bo miałam dość nieregularne cykle, ale koleżanki z innego forum mnie namówiły. przyszłam o 16 z pracy, po drodze kupiłam test, zrobiłam go i ukazał się ta druga klreseczka! byłam w szoku, ale szczęśliwa :) A co do weekendu majowego to my planujemy przeprowadzkę do nowego mieszkania! nareszcie! bo remontujemy je od stycznia i wreszcie jest koniec! jeżeli znajdziemy chętnych do pomocy w przenoszeniu szafy i komody (bo reszta mebli już tam jest) to będziemy się przeprowadzać :) i już się nie mogę doczekać :D Pozdrowionka 😘

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
heheh może uznacie mnie za wiariatkę i może to troche niehigieniczne, ale...trzymam swoje 3 (!) testy w pudełeczku na pamiątkę. Jakoś nie moge ich wyrzucić. A 3 aż bo nie mogłam uwierzyć, no i tak zrobiłam w piątek rano, w piątek po południu i sobotę rano :) heh nawiedzona jestem :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Ciężaróweczki :) Kropcia... mój mężulek też je trzyma ;) Juz mu mówiłam, żeby je wywalił, ale nie chce słuchać... chyba ja muszę to zrobić :) Fajnie, że to piąteczek i weekendzik :D Będzie można pospać dłużej i sie polenić jak na przyszłe mamuśki przystało ;) Miłego dzionka !!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam ja już po wizycie i dalej nic nie wiem tzn wiem że jestem w ciąży to potwierdzone tylko jest problem z tygodniami tak jak u calineczki 22 według daty ostatniej @ wychodzi już 11 tydzień a wedłyg badania 8 może 9 dlatego we wtorek mam umówione USG i będzie wiadomo dokładnie ja wiem na pewno kiedy było zapłodnienie i wiem że tego miesiąca owulacja spóźniła mi się o ponad tydzień i dlatego mam tę przyjemność pisania na tym topiku :) pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
michaa nic sie nie przejmuj mi na ostatniej wizycie na usg wyszedł 8 tydzien a wg @ to 10 tc wiec lekarz tam sobie zanotowal ze to 8 tc i ze maleństwo ma 13 mm i bije mu juz serduszko...:) ja nie znam daty zaplodnienia ale wiem ze bylo to napewno pozno- tez sie musiało wszystko poprzestawiac...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vemena
Dziewczynki Witam Was! No i poszlismy wczoraj na USG... 11 tydzien bez 2 dni i Pan doktor orzekl, iz jak na ten moment, moze stwierdzic, ze wszystko jest ok. Dopatrzyl sie dwoch raczek, nozek, paluszkow i stopki - ja widzialam zamiast tego same plamy :):) Mam zdjeica na pamiatke i wszystkim rozsylam i sie ciesze ze dzidzia ma sie dobrze:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oh, gawit! Az mi sie lezka zakrecila w oku :) Mnie nie dane bylo planowac dzidziusia... Jak mialam 20 lat to sie dowiedzialam, ze z powodow hormonalnych bardzo trudno bedzie mi zajsc w ciaze. Z poprzednim chlopakiem staralam sie pond rok i nic. A po trzydziestce wiadomo - szanse na zaplodnienie spadaja do 30-40% i maleja z kazdym rokiem, wiec jakos tak sie pogodzilam, ze dzieci nie bede miala. A tu prosze! Chyba po prostu trafilam na tego odpowiedniego :) Buziaki na dobry poczatek dnia!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Acha! Wczoraj zakupilam sobie gazetke M jak mama (ze wzgledu na plytke z cwiczeniami :) ) i jest w niej artykul dotyczacy badania USG w pierwszym trymestrze - czyli o tym badaniu, ktore my na forum nazywamy genetycznym. Mysle, ze zainteresuje Was kilka informacji, bo ciagle o tym dyskutujemy: Jest to ocena tzw. przeziornosci karkowej płodu (NT), czyli zbiorniczka płynu na karku płodu oraz uwzględnieniu obecności lub braku kości nosowej. Na podstawie tego badania moza określić ryzyko wystapienia wad genetycznych płodu (zespołu Downa, Edwardsa czy Patau). Badanie to wykonuje sie między 11 a 14 tc (dokładnie do 13tc i 6 dni). Badanie przeprowadzone wcześniej lub później jest niewiarygodne. Powinno być przeprowadzone przez odpowiednio przeszkolonych lekarzy i na wysokiej klasy sprzęcie - poniewaz pomiary muszą być przeprowadzone z dokładnością do 0,1mm. cdn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×