Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość dominisia21313

Szukam 30latek

Polecane posty

czesc kobietki po weekendzie, ja dzis w b.kiepskim nastroju wiec sie nie rozpisuje .. jednak temat tesciowej to chyba jak u wiekszosci - godzinami by pisac ;-) na poczatku bylo ok, z czasem sie psuje ... jednak wiem ze inni maja gorzej. aha, i nadal mowie do niej per \"pani\" jakos nie potrafie sie przemoc zeby zwracac sie jakos inaczej ... a \"mamo\" to juz nie moge sobie kompletnie wyobrazic . no a jak Twoja Gollumica? Da sie przezyc? Bialo-czarna: zgadzam sie, bo co za duzo to niezdrowo, zgadzam sie, ze odleglosci min 20 km od tesciow jest wskazana ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To moja właśnie w takiej stosownej odległości :P Moja teściowa to starsza Pani, zupełnie inaczej niż moja mama….jest między nimi 15 lat różnicy. A co za tym idzie moja teściowa jest ode mnie starsza o 32 lata, a mój W. ma teściową starszą od siebie tylko o 14 lat ;) To brzmi prawie jak zadanie matematyczne hehehe, wystarczy, że zadać pytanie o ile mój W. jest starszy ode mnie ….albo w jakim wieku urodziły nas nasze matki hehehehee

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cześć Babeczki! Lucy - a co tam u Ciebie się narobiło? Mam nadzieję, że nic przykrego? Moja Teściowa... hmmm.... widziałyśmy się trzy razy.... I przy spotkaniach pełen \"wersal i kurtuazja\" przetykany potknięciami (zupełnie nieświadomymi przecież ;) ) z Jej strony. Wiem, że mnie nie lubi. To się czuje. Wiem że miała ogromne problemy z zaakceptowaniem faktu, że Jej Syn wogóle się ożenił... sama Mu to powiedziała, natomiast jak mniemam problem tkwi również we mnie. Jej Syn, niezbyt mocno angażujący się w związki nagle zakochał się na zabój, wyprowadził się dla mnie 300 km od Niej do innego miasta (w swoim rodzinnym całe życie spędził - podstawówka, liceum, studia, praca), stoi za mną murem i mówi ze mną \"jednym głosem\". Zamanifestowała swoje \"niepełne zadowolenie\" dzwoniąc do nas 2 dni przed cywilnym, że będą tylko na ślubie i potem na krótkim obiedzie w restauracji i muszą wracać (wieczorem było małe przyjęcie z Rodzicami i Świadkami u moich Rodziców), bo Teśc ma wyjazd służbowy (o którym i ja i Mąż wiedzieliśmy że odbyć się nie musi, bo to Teściowa decydowała czy Teśc ma jechać czy nie). Mówię do Niej \"Mamo\", ale tylko i wyłącznie przez szacunek do mojego Męża. Nie czeka mnie od Niej raczej nic co ma związek ze słowem \"życzliwy\" czy \"serdeczny\", ale.... damy radę :) Dobrze, że daleko mieszka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej, hej, dzis juz lepiej ... Golllumica, no wlasnie w tym rzecz ze chyba nic sie nie narobilo :( spozniam sie o kilka dni, czuje makabrycznie zle, i juz mialam nadzieje, ze tym razem nam sie udalo ... ale na tescie wczoraj rano wyszla jedna gruba krecha i ani widu ani slychu drugiej :( wiem, ze nie trzeba sie nastawiac ale ... latwo powiedziec trudniej wykonac. a co do tesciowek :) Bialo - czarna nie zla roznica wieku, jezeli dobrze wykonuje Twoje zadanie matematyczne (ale zaznaczam ze to zawsze w szkole byla moja pieta Achillesowa) to wyszlo mi ze tesciowka ma 68 a Twoja mama 53, Ty 36? ale chyba cos jednak pokrecilam ... bo wiek przyszlego szczesliwca wychodzi mi \"nietypowy\". i jak mi poszlo? ;-) Gollumica: kurcze, to u mnie nie jest az tak zle. Powiem Ci ze bardzo brzydko sie zachowala po Waszym cywilu. Ciekawe jak to bedzie po slubie koscielnym? Planujecie wesele ? Ale i Ty masz tesciowke w odpowiedniej odleglosci, wiec chyba nie daje Ci sie tak bardzo we znaki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
tak myslalam, ze cos pokrecilam ;-) w sumie to ciezko odpowiedziec na Twoje pytanie, bo odstawilismy zabezpieczenia w grudniu 2008, ale zaraz potem ja znow zaczelam chorowac (taka moja uroda, ze "babskie sprawy" mnie zawodza) wiec mielismy przerwe na pare m-cy. teraz to 2 cykl. nie spodziewalismy sie ze od razu sie powiedzie, tym bardziej ze jak ognia (na razie) unikamy tych wszystkich "cyrkow" z mierzeniem temp., obserwacja sluzu, testami owulacyjnymi wiec na razie to tzw."zywiol" :) ale rozczarowanie wczorajsze mocno mnie przybilo ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
....a my jeszcze o dziecko się nie staramy, a mierzenie temperatury rozpoczęłam :P z tym badaniem śluzu gorzej ...powiedzmy, ze w kratkę go sobie badam. Zaczęłam zaraz po poradni rodzinnej,tak dla orientacji i nauczenia się trochę swego ciała nie wiem kiedy zaczniemy starania...zbyt długo napewno zwlekać nie będziemy :P Mam nadzięję, że uda się nam dość szybko, zanim zaczniemy fiksować .....bratowa W. trzy lata się starała....mam nadzieję, że takie długie czekanie nas ominie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bialo - czarna, ja tez mam nadzieje,ze wam szybko pojdzie, tym bardziej, ze jak piszesz, juz teraz zaczynasz obserwowac organizm i poznawac pewne swoje reakcje :) Moj K. tez mnie namawial do mierzenia i obserwacji jeszcze przed slubem, ale jak wspominalam, u mnie to ciezko byloby polegac na "wynikach", w zwiazku z problamami kobiecymi. zdecydowalismy ze po tej @,zaczynamy juz liczyc i obserwowac. a napialasm "cyrki" bo jakos tak zakodowalam w lepetynie, ze cale starania polaczone w celowaniem w dzien owu, itp. to odbiora zblizeniom cala spontanicznosc, wiec i radosc, ze z czasem zamienimy sie w dwa robociki majace 1 cel ... jak to widze co po niektorych ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szczerze? To ja też przeraźliwie się boję takich starań „robimy dziś bo dziś jest ten dzień” ….albo „nie dziś, bo dziś i tak nie mam owulacji” ….ale tak się chyba ma po naprawdę długich staraniach. A co do owulacji to warto wiedzieć kiedy ona wypada, bo kochając się w dni niepłodne, owszem może być przyjemnie….ale dziecka z tego nie będzie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
masz racje ... ja jednak nawet (jak pokazala wczorajsza sytuacja) bez tych obserwacji i celowania w "te dni", niezle juz wariuje. wiec strach sie bac co bedzie potem ;-) ale wiem, ze teraz to szaleja we mnie hormony przedokresowe wiec i moja rownowaga jest mocno zachwiana. mam nadzieje, ze jak przyjdzie @ to jakos mi sie wszystko na spokojnie w glowie pouklada. dzis na poprawe nastroju (bo pewnie nie bedzie wieczorem najlepszy ... odwiedzinki u tesciowki z okazji DM) juz postanowilam poogladac sobie albumy slubne :D:D:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziewczyny Kochane - witajcie. Przeczytałam Waszą rozmowę i powiem tak - życzę z całego serca różowiutkich słodkich bobasów i pewnie tak się stanie - trzymam kciuki, ale chciałam przekazać Wam jedna prawde zasłyszaną od staruszki - ta historie opowiedziała mi koleżanka (czasem takie starsze Panie naprawdę cos mądrego potrafia doradzić). Dziewczyna żaliła się, że nie może zajść w ciążę i staruszka powiedziała Jej: "Przestańcie starac sie o dziecko, a zacznijcie się kochac". Wiecie co mam na myśli? Może za dużo o tym myslicie? Może za bardzo się staracie? Ja tylko dzielę sie tym co usłyszalam. Ta dziewczyna z historii którą usłyszałam, podobno wyjechała z Mężem w góry na romantyczna wycieczkę i... udało się! Wam tez tego życzę. A jeszcze jedno - w razie niepoowdzeń radzę przebadac się w kierunku dolegliwości tarczycowych. Takie podstawowe badania można zrobić w kazdym laboratorium indywidualnie. My tez chcemy miec dzidziusia, jednak... (dziewczyny, tylko nie atakujcie mnie, proszę) mamy jeszcze jedno marzenie i właśnie nad nim pracujemy... adopcja. Chcemy miec dwoje dzieci (oboje marzymy o dziewuchach, ale to zobaczymy :)) i jedno z dzieciątek to na pewno będzie nasza urodzona adopcyjnie dziewuszka :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Golumica – dlaczego miałybyśmy Cię atakować??? A ta staruszka to życiową mądrość powiedziała…. Właśnie w kobietach jest coś takiego, że jak za bardzo chcą być matkami, to w mózgu powstaje jakaś blokada i wszelkie starania spoczywają na panewce :O Lekarze często w takich sytuacjach mówią „proszę odpuścić na pół roku, wyjechać na wakacje, zająć się czymś innym, kupić pieska itp” i gdy głowa zaczyna myśleć o czymś innym niż zajście w ciąże to wtedy się udaje :D Mam nadzieję, że zajdę w ciążę zanim zacznę się o to tak naprawdę starać :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a propos tesciowej: wczoraj zadzwonilismy do mamy M, zyczenia, gadka szmatka itd, w koncu mowie ze musze konczyc bo idziemy z M pobiegac, na co moja przyszla tesciowa 'biegaj biegaj, do sukienki musisz byc szczupla' :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Golllumica: staruszka ma racje, zreszta to czesto mozna przeczytac na roznych forach. Tyle ze my jeszcze nie zaczelismy nawet liczenia, mierzenia, itp. a ja juz wariuje. najgorsze jest to czekanie ... latwo jest powiedziec \"wyluzuj\" jezeli czlowiek caly soba na cos bardzo czeka. Ale wiem ze i Ty i Bialo-czarna macie racje ... bo z nerwow to jeszcze nigdy nic dobrego sie nie urodzilo ;-) nie wiem czemu mialybysmy na Ciebie najezdzac. Ja osobiscie uwazam, ze to wspaniale, choc sama nie wiem czy zdecydowalabym sie na takie rozwiazanie... tak szczerze to nie rozmawialismy nawet o takiej opcji. Gollumica, jezeli to nie zbyt osobiste: to napisz dlaczego zalezy Wam tak mocno na adopcji? achajka: heheh, no i co odpowiedzialas tesciowce? zreszta - co to za pomysl, jak juz masz suknie, to chyba dopasowana do obecnej fugury ... jak polecisz na wadze to trzeba bedzie zwezac duzo, i wtedy nerw od razu zeby nie stracila fasonu ... nasz wieczor u tesciow wczoraj byl zaskakujaco udany i az zaczelam sie zastanawiac czy aby to ja nie mam zlego podejscia do niej ... musze to na spokojnie przeanalizowac ;-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lucy: slub za rok, wiec suknie to mam poki co w planach:) ogolnie jej chodzilo o to, ze przydaloby mi sie schudnac. Ja sobie tez zdaje sprawe z tego ze mam pare kg za duzo, suknie lepiej sie prezentuja w rozmiarze 38 niz w 42 i staram sie schudnac nie tylko ze wzgledu na ten slub no ale niekoniecznie lubie jak mi sie to mowi w oczy. Nic jej nie powiedzialam bo wole myslec ze nie powiedziala tego zlosliwie a palnela co akurat pomyslala, nawet w dobrej wierze zeby mnie zmotywowac. Bezposrednia kobieta z niej, przy drugiej wizycie zapytala sie ile zarabiam:D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
achajka: no bardzo bezposrednia, nawet bym powiedziala ;-) powiedzialas jej prawde z zarobkami czy podciagnelas o 1000, hehe? a tak na serio to ja tez wierze (przynajmniej sie staram) ze moja po prostu jest bezposrednia i ze jak czasem cos palnie to nie wynika to ze zlosliwosci. a co do rozmiaru: byla tu na kafe kiedys dyskusja na temat odchudzania sie "pod suknie". mnie sie wydaje, ze jezeli sama siebie akceptujesz w rozmarze 42 i narzeczony rowniez, to nie ma co na sile "odchudzac sie na ten dzien". piekna panna mloda, to usmiechnieta, szczesliwa kobieta a nie taka co z glodu zemdleje przed oltarzem ;-) jezeli czujesz potrzebe zmiany figury to super, ale nie ma co ulegac stereotypom i zmuszac sie co czegos wbrew sobie ... a jezeli po prostu "wzielas sie za siebie" to moje gratulacje i trzymam kciuki!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
lucy: ze mnie jest prawdomowna dziewczynka;) powiedzialam sama prawde i tylko prawde, na to przyszla tesciowa: \'o, to wiecej niz M czy jego brat\', na co im obu sie glupio zrobilo, ze juz nie wspomne o bezrobotnej zonie brata M.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
A moja przyszła teściowa przeżyła szok jak W. Mi się oświadczył :P W lipcu pierwszy raz pokazał mnie rodzinie a w sierpmiu przywiózł juz jako narzeczoną ...ale słowa komentarza nie było! W. mówił, że nigdy do jego związków się nie wtrącała a na pytania \"i jak moja dziewczyna? fajna?\" odpowiadała \"a to ja z nią żyć będę?\"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
achajka ale zakladam ze jej mina byla nagroda dla CIebie :) Bialo-czarna widzisz, to moja rowniez tylko czasem wtraca sie w nasze sprawy ;-) nie wiem czy moj K pytal matke o zdanie odnosnie mojej skromnej osoby, ale wiem ze na pewno cos tam rozmawiali. pamietam jak ktoregos dnia, jakos chyba zaraz po zareczynach, rozmawialismy o rodzinkach ... bo przyznam ze moj K tez mial ciezkie przeprawy z moimi rodzicami. na moja sugestie, ze jego mama chyba wymarzyla sobie troche inna synowa niz mnie, K. odparl cyt. \" ona tylko uwaza, ze jestes zbyt spieta jak na nasza rodzine, i nie lapiesz naszego poczucia humoru\". duzo by tlumaczyc tlo historii, ale sprowadza sie do tego ze ja niekoniecznie preferuje styl zabawy i bycia, jaki ona uwaza za \"fajny\". coz ... wazne ze moj K stoi murem za mna, zawsze powtarzajac, ze rodzina jest dla niego wazna, ale teraz to my tworzymy nowa rodzine i ja jestem zawsze na 1.miejscu. a jak dziewczyny Wasi narzeczeni/mezowie zostali przyjecie przez Wasze rodzinki?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No to tak…. Moja mama pragnęła, żebym w końcu sobie kogoś znalazła. Nieraz zachęcała mnie do tego. A mojego W. w sumie znała, bo był moim kolegą wiele lat, więc nawet parę razy był u nas w domu. Jak wszystko tak się poprzewracało, że zaczęliśmy z W. się spotykać i w efekcie zostaliśmy parą to mama przyjęła zięcia z otwartymi ramionami. On da się lubić….

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moi rodzice bardzo M polubili od razu, zreszta sa bardzo otwarci. Na poczatku bylo smiesznie bo M sie krepowal nocowac u nas w domu i zawsze wracal do siebie, a mial kawal drogi. rodzice go namawiali zeby przenocowal on twardo nie:D raz musialam mu schowac kluczyki do auta, przelamal sie i juz pozniej zostawal. i to 30 letni facet, zaden wstydliwy nastolatek:D Ostatnio mial okazje poznac reszte rodziny i bardzo im sie spodobal. tylko moja babcia czasem przy mnie z zalem wspomina mojego eksa, (tego, ktory sie zeni) bo strasznie go lubila.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witajcie Dziewczyny :) Nie było mnie trochę (Mąż do domu wrócił na kilka dni :)) - wybaczcie. Przeczytałam wszystko co napisałyście podczas mojej nieobecności i postaram sie \"dotrzymac Wam kroku\" :). Lucy ---> najpierw odpowiem na Twoje pytanie odnośnie adopcji. Nie, to nie jest tajemnica. Wiesz, ja myślę, ze do takiej decyzji po prostu niektórzy wewnętrznie dojrzewają, tak jak dojrzewa sie aby być Mamą biologiczną. Ja jeszcze lata temu poczułam w sobie cos kiedy jako nastolatka mieszkalam w internacie i tam przychodziły do nas dzieciatka z zaprzyjaźnionego Domu Dziecka (np. na Mikołajki). Ale wtedy myślalam, że może to po prostu taki odruch cgwilowy, może współczucie. Ale przez lata to we mnie dojrzewało i to pragnienie było coraz mocniejsze. Dziś mam 36 lat i kiedy mam już swojego Ukochanego, to posiadanie Dzieci (jedno urodzone z adopcji, drugie biologicznie) to już moje jedyne marzenie. Mąż na szczęscie mówi ze mną jednym głosem i wtej kwestii myśli jak ja :) I tak zrobimy :) Achajka ---> ja nie mam problemów z wyobraźnią i Twoja historia z chowaniem kluczyków ogromnie mnie rozbawiła :) Faktycznie nieźle to musiało wyglądać, kiedy 30 letni zawstydza się jak nastolatek. Jednak widzisz - porządni faceci tak mają - ta szlachetność, aby swojej Pani nie uchybić, wstydu nie daj Boże nie narobić :) Bialo-Czarna ---> moja Teściowa zobaczyła mnie raz, a potem za dwa miesiące jechała na nasz ślub! Niestety u nas bez komentarzy się nie obyło - zazdroszczę. A jesli chodzi o \"przyjęcie\" mojego A. w mojej Rodzinie... najpierw byli przerażeni, ze On się w ogóle nie odzywa. A mój Mąz tak ma - jak kogoś pozna to najpierw \"obserwuje\" ;). A później to już... z górki! Dziś Go uwielbiają, On potrafi rozbawić moją Mamę jak mało kto, a Ona dla Niego specjalnie np. klei pierogi i mrozi, żeby A. mógł przy każdej wizycie u Nich zabrać je do domu. Jest naprawdę fajnie i ja jestem z tego powodu szczęśliwa, że nie musze zmuszać Męża do jeżdżenia do Rodziców. Wręcz przeciwnie. A jak rozwiązujecie sprawę Świąt?Bo to kłopotliwe trochę, nie sądzicie? Więc jak? Raz TU raz TU? czy raczej w swoim domu? My chcemy zacząc robić Święta u siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ooo moja mama też dogadza zięciowi …a może to lubi, a może to by chciał….itp. ;) A święta? Trochę tu trochę tam…. Dwie wigilie obskoczyliśmy …a Wielkanoc podobnie, śniadanie tu, obiad tam. Jakoś tak wychodzi, że częściej (więcej) jesteśmy w mojej rodzinie, może dlatego, że mamy ją pod ręką? I nie zawsze samochodem musimy jechać….a u nas kierowcą tylko W. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mam 30 lat w lipcu
a we wrzesniu biore slub, wlasciwie dopiero teraz jakos czuje sie dojrzala do tego nastepnego kroku w naszym zwiazku ,jakos nie wyobrazam sobie jak moglabym wyjsc za maz majac ponizej np 25 lat... wiec teraz jestem zadowolona;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
juz piateczek!!!! i dwa dni laby :) u nas dzis potwornie zimno, brr, 12 st.C. mam nadzieje, ze weekend bedzie ladniejszy i jakies rowerki uskutecznimy. Gollumica: a zaczeliscie juz moze starania o adopcje? zalezy Wam na konkretnym wieku dziewuszki (dobrze pamietam, ze pisalas ze chcielibyscie dwie coreczki )? Bialo-czarna: pisalas ze mierzysz i liczysz. masz moze jakas stronke w temacie? jakbys podala bylabym wdzieczna ;-) no a teraz temat rodzinki cd: u nas to nie bylo tak rozowo, bo choc rodzice nie mieli nic przeciwko mojemu K (choc i on jak Twoj Gollumica, zanim sie nie rozkreci to raczej do milczacych nalezy i obserwujacych :) ) to mieli b.przeciwko ze razem mieszkamy bez slubu. uwierzycie? a oboje juz mielismy pod 30stke :) nie akceptowali naszego wyboru i nawet tego nie ukrywali. skonczylo sie na tym, ze na pewien czas ograniczylam kontakty z nimi to niezbednego minimum. no ale bylo ... minelo ... a co do Swiat: my pochodzimy oboje z jednego miasta wiec nie ma problemu w stylu \" u kogo tym razem\" , bo zwykle wszystko mamy podwojnie, w sensie wigilie jemy dwie (ufffff), a dni Bozego Narodzenia spedzamy na zmiane u tesciow albo u moich rodzicow. Podobnie z Wielka Noca: sniadania jemy podwojne (uffffff), a potem \"dzielimy dni\".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
U nas piąteczek o tyle był "supersiejszy", ze Mąz ma wolne a ja wzięłam dzień "na żądanie" :). Jutro jedziemy do Rodziców wieczorem bo w niedzielę będą ostatnie nasze zapowiedzi w parafii Rodziców i jedziemy wysłuchać. To juz unikat chyba bo czyta się zapowiedzi juz tylko po takich małych parafiach, w dużych miastach wywiesza się je - a szkoda... dla mnie zapowiedzi maja swój urok... a jak u Was? tez na tablicy, czy raczej czytane? Świeta... no tak jak mówiłam, planujemy robić Święta u siebie. Zeby uniknąć dyskusji "wybierania", ale nie ukrywam, ze również Świąt u Teściowej, która nnie umie kultywować Świąt. Dla mnie to profanacja. Jak sie dowiedzialam, że na Świeta B.N. stoi tylko mała choineczka na segmencie (już gotowa - ubrana), to mało się nie przewróciłam. Ale wiecie - nie trezba igieł sprzątac.. Ja nie chcę takich Świąt. Święta muszą być ciepłe, Rodzinne, z tradycjami. Postanowiliśmy więc, ze Święta będą u nas. Będziemy zapraszać i Rodziców i Teściów, jak będą chcieli - przyjadą. Lucy_in_the_sky ---> jeśli chodzi o adopcje - starań konkretnych jeszcze nie rozpoczęliśmy, ale po ślubie umówiłę sie do Domu Małego Dziecka (z koleżanką zresztą, która ma adoptowanego synka i chce mi pomóc :)), aby dowiedzieć się jakie mamy szanse i czy da sie przyspieszyć nieco cały proces (bo wg. ustalonych przepisów powinniśmy mieć 4 lata stażu małżeńskiego). Od tego zależy również wiek dziecka. Bo np. jak już przekroczę 40-kę to noworodka już nie dostaniemy. Jesli nie da się skrócić tego czasu to też nie robimy tragedii, bo dziewczynka (tak - dobrze pamiętasz - chcemy miec dwie córeczki :)), która będzie w wieku 1,2,3 latka też będzie dla nas szczęsciem :). Ze starszymi dziećmi jest troszkę gorzej. Wiele juz pamiętają co sie wydarzyło, charakter mają juz nieco wykształcony - ja boje sie czy sobie poradzę. Boję się że nie będę umiała do takiego dziecka dotrzeć, a nie chciałabym zrobić Jej krzywdy. Wiele będę musiała robić sama, bo Męża przy Jego pracy często nie ma w domu. Dlatego mamy takie założenia. Ale jak bedzie - czas i życie pokaże :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gollumica zazdroszcze tego piateczku ... my praktycznie nie mamy dla siebie czasu :( a co do adopcji, no wlasnie, tak gdzies kiedys czytalam, ze trzeba miec m.in odpowiedni staz malzenski. wiesz, ostatnio z kolezanka dosc duzo wlasnie na ten temat rozmawialsymy, u mnie w otoczeniu jedna para adoptowala dzieci - rodzenstwo, ale nie wiem dokladnie w jakim wieku. para ta raczej juz nie bedzie miala biologicznych dzieci, ale zastanawialysmy sie np. czy ludzie nie maja strachu ze jezeli na swiat jedak przyszlo by dziecko biologiczne, to czy czlowiek kocha jedno i drugie dziecko tak samo? no w kazdym razie ja podziwiam, i trzymam kciuki! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Lucy ---> bardzo Ci Kochana dziękuję :) My jeszcze nie rozpowszechniamy tej wiadomości - wiesz, nie chcemy opowieści na temat, że jak "Ciocia Zenia adoptowała to...." i tu kwiecista, przykra opowieść, nie chcemy odwodzenia od decyzji, ani komentarzy. Jesli chodzi o Miłość do dziecka urodzonego adopcyjnie i tego urodzonego biologicznie, to jest to chyba też kwestia pewności wewnetrznej i emocjonalnego przygotowania. Ja wątpliwości nie mam - Mąż podobnie. Ta koleżanka, która ma adoptowanego synka o której opowiadałam utrzymuje kontakt z innymi rodzinami adopcyjnymi i są równiez tacy, którzy drugie dziecko mają biologiczne i Ona równiez mi mówiła o doświadczeniach tych Rodzin - że jednak oboje dzieci kochają tak samo. Więc tu odczucia mnie nie mylą :) skoro są tacy ludzie którzy czują jak ja, to myślę że czuję prawidłowo :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×