Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Salix

Pogaduszki samotnych czterdziestolatków...

Polecane posty

Dobrze mi z nia, bo nikt mi glowy nie zawraca, moge robic, co chce, nie musze sie umawiac co do planu dnia, czy przejecia jakichs obowiazków z kims innym. Wiem, co mam na jakim etapie :-D do tego dochodzi, ze pracuje samoodpowiedzialnie i sama- czyli dzien i noc jestem samotna ;-) Kontakty miedzyludzkie to znajomi, wypady, wycieczki, czy jak ktos wpadnie na kawe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vitare
Byli, poszli. Gapiszon, zajrzyj wieczorkiem. Nie zniechęcaj się, czasem ktoś nie pisze, bo nie ma czasu albo pracuje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Poszli i przyszli! :-) Witam gapiszona! Idę trochę ogarnąć mieszkanie, bo zaczynam się potykać o różne rzeczy ;-) Ale będę zaglądać z doskoku.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
erzulie - na drugie mam Czekolada, witam w klubie :) egipcjanka gapiszon pikok - nasza stolica może i mała ale za to ładna. Wypiłam trzecią kawę i tak się zastanawiam nad dzisiejszym tematem numer jeden, co MUSZĘ? Zarabiać - no czynsz niestety trzeba zapłacić bo inaczej można wylądować pod mostem. Wszystko inne to już kwestia wyboru. To przywilej singli. Taka prozaiczna czynność jak sprzątanie mieszkania, zmora kobiet. Ileż nieporozumień na tym tle w związku partnerskim. Zauważyłam, że kiedy mam czas i ochotę sprzątać to ta czynność wcale nie jest taka zła. Odstresowuje mnie prasowanie, układanie na półkach. Mam wtedy złudne wrażenie, że panuję jakoś nad tym chaosem jakim jest życie. Gdybym robiła to z przymusu, kosztem ciekawszych zajęć, aby partner był zadowolony, prace domowe powoli stałyby się koszmarem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Właśnie o to chodzi. Ja na szczęście nie mam juz z tym problemów. Nawet jak zdarza mi się powiedzieć, ze muszę coś zrobić to mój partner mówi , nie musisz - jesteś zmęczona , daj sobie spokój, nie ucieknie. W taki sposób to nawet lubię coś czasem upichcić - bo generalnie to w kuchnie toleruję tylko czajnik :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Taki partner to prawdziwy skarb. Zdarzają się takie osobniki w przyrodzie bo moje koleżanki mają fajnych facetów i u nich przysłowiowo "naczynia same się zmywają" nawet bez zmywarki :))

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
spokojnie, ten mój skarb ma też wady :) Ale mamy jeszcze trochę życia przed sobą , trochę do zwiedzenia i dlatego dba o mnie i mój kręgosłup bo by został sam jak palec :) On ma w tym interes :D U mnie też okna brudne :) ale to nie moja działka - mi nie wolno bo za bardzo potem cierpię , więc - nie przeszkadzają mi, kiedyś tam się umyją.:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Też mogłam mieć takiego fajnego faceta u boku. Przez głupotę i gonitwę za mrzonkami nie mam :( Czasem się zastanawiam czy nie powinnam bardziej żałować, bo tak naprawdę to żałuję tylko w chwilach największych dołów.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czyli spotkało się dwóch samotników? Fajny układ. Po cichu marzy mi się coś takiego, lecz najlepiej bez zobowiązań (czytaj bez miłości).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Salix - szkoda życia na żałowanie. Nigdy nie masz pewności, czy gdybyś podjęła inną decyzję - byłoby dobrze. Pewnie - zawsze warto zaryzykować, ale ty zaryzykowałaś w drugą stronę. Ja też mam czego żałować - pewnej niedawnej mojej decyzji - i jeszcze jakieś resztki tego żalu tlą się we mnie. Od czasu do czasu się odzywają. Bo była to moja pierwsza, najważniejsza decyzja życiowa, która mogła zmienić wszystko, jakby to powiedzieć....hmm.... Znalazłam się wtedy w takim momencie, o jakim marzyłam całe życie - i zaprzepaściłam to. Ale tak naprawdę - jaką miałam gwarancję, że tak będzie lepiej? Żadnej. Może czas jeszcze pokaże, że rezygnacja z tamtego - była jedyną słuszną decyzją? Czasem miałam takie momenty - że chciałam usiąść i płakać z tego powodu. Ale już minęło. Wierzę, że całe dobro, jakie ma mnie spotkać - i tak mnie znajdzie, gdziekolwiek będę (tamta decyzja wiązała się z wyjazdem), a przed złem - może uda się uciec? :-) Nie mam fazy na sprzątanie - głowa mnie boli paskudnie, tak na mnie wpływa zmiana pogody.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
erzulie - nigdy nie ma gwarancji. Nikt jej nie da. Czyż podejmowane przez nas decyzje nie są jakimś tam ryzykiem? To tylko w młodości fajnie sie marzy i wierzy , że to juz na całe życie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
No właśnie. Tylko wiesz, jak ktoś nagle z dnia na dzień może być wolny, bogaty i robić co tylko zechce - i sam zrezygnuje z tego - to wątpliwości pozostają. Chociaż wiadomo - to wszystko nie trwałoby wiecznie i szara-kolorowa rzeczywistość pewnie też mocno by mną potrząsnęła. Fajne zdanie padło teraz w "Domu" (filmie) "dlaczego kobiety nie lubią poprzedniczek? Bo wydaje im się, że wszystkie przysięgi zostały już powiedziane i dla nich nic nie zostało" :-) Też tak myślałam, jak zostawałam trzecią żoną swojego męża, ale okazało się, że to nieprawda :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
dobiegła upragnina 17,00 ewakuuję się. Ale zajrzę wieczorem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vitare
Salix, jesteś moim alter ego. :) Ja też kiedyś stanęłam przed wyborem i dokonałam najlepiej jak wtedy umiałam. Czas pokazał,że wybór był błędny, ale wtedy tego nie wiedziałam i przewidzieć nie mogłam. Teraz żałuję, choć wiem,że nie powinnam, bo nikt nie mógl przewidzieć, jak zycie dalej mi się potoczy. Teraz , no cóż, też marzyłby mi się, jak salix, związek bez zobowiązań, oparty na przyjaźni, wzajemnej trosce, ale na pewno bez miłości. Skrzywdzić nas mogą tylko ci, których kochamy. Ja trochę zazdroszczę pikok, że jest ktoś, komu na niej zależy. To musi być fajne , mimo wszystko, mimo tego,że pikok też się czuje samotna czasami. Ale jest ktoś, do kogo można zadzwonić, ktoś z kim można pogadać, a może i wybeczeć się w mankiet czasami. I to jest w samotności najgorsze, to jest to, czego nie przeskoczymy - nie ma męskiego, silnego ramienia, na którym możnaby się oprzeć. Ja jestem samodzielną i bardzo niezależną kobietą, ale jestem też człowiekiem, z wszystkimi ułomnościami i wadami , z wszystkimi babskimi lękami. Też chciałbym,że by czasem byl ktoś , kto za mnie podejmie decyzję. Pamiętasz pikok, jak wczoraj o tym pisałaś? W kontekście twojej pani lekarz z Mosznej? Że czułaś ulgę, bo ktos podjął za ciebie decyzję? Bo ty wreszcie nic " nie musiałałaś" ? Uderzyło mnie to jak obuchem. Ja zawsze muszę być dzielna, zawsze ja musze decydować. Cholera, czasami nie chcę!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vitare
Strasznie dużo tych papierosów, Zuzka. :D Mnie pasuje, bo palę. Nawet, mówiąc szczerze z tego wszystkiego zostawiłabym tylko papierosy. :D Ładnie napisane. Twoje, czy cytat?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vitare
Jak przyślesz, to będzie. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vitare
Fajne było, bardzo poetyckie. Oglądałam teraz na Polsacie "Wojnę państwa Rose", ale nie dałam rady do końca (jeszcze leci). Kiedyś juz oglądałam ten film. Najlepsza anatomia małżeństwa. Przerażający film i niestety bardzo prawdziwy. Juz wtedy, jak oglądałam pierwszy raz podobał mi się, dobre10-15 lat temu,ale nie wiedziałasm jeszcze, że przyjdzie mi doświadczyć czegos podobnego. No, może nie aż tak ekstremalnie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vitare
O, jesteś, to dobrze, bo myslałam,że sama tu tkwię. A co ty sądzisz o tym filmie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vitare
Tzn. jeszcze się nie skończył, poczekaj na koniec, jest ciekawy, zwłaszcza ostatnie 5 sekund. Potem napisz. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bluesky*
Mam cztery dychy, samotnie wychowuję dziecko, nadaję się do ekipy?:-D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vitare
Bluesky, ja juz nikogo nie zapraszam, bo co nie zaproszę, to nikt dalej nie pisze. :D Violę zaprosiłam - nie pisze. Inne zaprosiłam - też nie piszą. W związku z tym nie zapraszam, jak chcesz, to wproś sie na siłę. :D A pasować, to pasujesz, tylko poczytaj troche postów, zobacz, czy atmosfera ci pasuje, bo my tu dośc specyficzni jesteśmy. :) Ale jest ciekawie. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vitare
Zuzka, no własnie, jak ten fil był reklamowany jako komedia, to mnie wściekłośc zalewała. Jaka komedia?! Straszny, bolesny film, może lżej opowiedziany, ale z komedią to on się nawet przez ścianę nie macał.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vitare
No i popatrz Zuzka, bluesky tez wymiekła... Ja chyba pecha przynoszę. :) Chociaż ty weszłaś przebojem i bez problemów. :) Może powinnam odejść z topiku. Zastanowię się....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vitare
Masz agamę? Coraz bardziej mnie zaskakujesz. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość vitare
Kocham zwierzęta, ale przy moim wyjazdowym trybie życia nie mogę mieć żadnego. Przy zwiarzakach człowiekm jest mniej samotny i jest do kogo się przytulić. Zawsze marzyłam o ciepłym domu pełnym zwierząt najrozmaitszych i nawet kilka miałam, odeszły ze starości po wielu latach. Teraz nie mogę brać na siebie odpowiedzialności za zwierzę, bo nie wiem, jak długo będę w Polsce. A gdybym miała wybór, to wzięłabym największą biedę ze schroniska - kota lub psa bez żadnych szans na adopcję ze strony innych osób, nawet chorego, nawet kalekiego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×