Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość olka_zdrada

rozwód? boję się co będzie dalej...

Polecane posty

Gość zielone___jabłuszko
ja popełniłam błąd, że nie miałam odwagi odejsć.... żałuję od lat... a teraz już przyzwyczaiłam się do życia z tym wszystkim .... ale swoje życie straciłam z nim :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uhgpiuhriunifdjkvgiytadeywe
i ????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość uhgpiuhriunifdjkvgiytadeywe
przeżyłaś :) ??????

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość autorko.............
Smutna jest Twoja historia, o tyle bardziej, że biorą w niej udział dzieci. Niełatwo podejmuje się decyzję o odejściu, niełatwo, bo nie wiadomo co przyniesie jutro. Ja wybaczałam. Wybaczałam maile, wybaczałam smsy od koleżanek (podobno przypadkowe ;)), wybaczałam zdradę fizyczną, chociaż po niej nie przemogłam się nigdy do zbliżeń. Wybaczałam kolegów, wybaczałam imprezy beze mnie, wybaczałam pijaństwo i pracę do nocy. Wybaczałam kłamstwa, że smsy to zazdrość tamtych byłych a maile to żarty kolegów... Wierzyłam, liczyłam, że po kolejnym moim przebaczeniu mąż się zmieni. Zmieniał się –na dzień, czasami na tydzień, miesiąc. Któregoś dnia wrócił z delegacji i zastał łóżko z jedna poduszką, a na szafce kilka butelek jego ulubionego wina i mój list: „pij małymi łyczkami, żeby wystarczyło Ci na każdy kolejny dzień beze mnie, nie wypij wszystkiego duszkiem, bo ja i tak już tu nie wrócę”. Wyprowadziłam się od niego z dziećmi, mieszkam kilka bloków dalej, czasami sie widujemy na codzień, co drugi weekend zabiera dzieci do siebie. Nie wiem czy skończył już to wino ;) Potem próbował coś jeszcze naprawiać, przynosił kwiaty, wysłał mi zaproszenie do kina, na kolację, chciał rozmawiać. Wszystko odrzucałam, bo wiedziałam, że to juz nie ma sensu… Odrzucałam a łzy lały się ciurkiem po policzkach…… Bolało, bo był to człowiek, którego kiedys bardzo kochałam, a po rozwodzie strasznie sie stoczył… ale ja myśle o moim szczęściu i tyle. Teraz po kilku latach już zapomniałam o tamtych łzach. Spotykam sie z kimś i myślę, że nam się ułoży…..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meski punkt widzenia
autorka dzisiaj znowu zapracowana ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a ja się rozwiodłam
A ja się rozwiodłam i wcale nie żałuję bo ile można życ w takim upodleniu, ze facet nie ma o czym rozmawaiać??? Olka_zdrada-chcesz do końca życia czuć się przy nim psychicznie wykończona starą ścierką? Możesz, bo to Twoj wybór, ale po co? Jesli z nim zostaniesz to utkwisz w takim NIC na zawsze, On Cię juz nie kocha, przecież się nawet nie stara!!! Ty jeż go nie kochasz jak sama piszesz! to widzisz dla was jeszcze jakąś przyszłosć?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość elka iiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiiii
Przestancie pisac takie glupoty. Wszystko mozna naprawic jak sie tylko bardzo chce i dac szanse drugiemu czlowiekowi! Ja dalam, powiedzialam, ze to pierwsza i ostatnia szansa. Oboje sie zmienilismy, nasze malzenstwo kwitnie jak nigdy dotad !!! Dziwne co napisze ale kochanka uratowala nam malzenstwo !!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do elkiiiiii
"kochanka uratowala nam malzenstwo" niektórym psują a niektórym ratują ;) ale może Ty kochałaś męża, moze jemu zależało, a olka_zdrada już nie kocha....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meski punkt widzenia
Olka jestes? czytasz? czy zamknęłaś wątek i uciekłaś :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a może może może
miejmy nadzieję męski, że napisze kiedys chociaż jedno zdanie jak sie skończyła jej historia...... Olka_zdrada odezwij się chociaż jednym zdaniem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olka_zdrada
Witam, mam tylko chwilkę. Wczoraj była rozmowa, powiedziałam wszystko co miałam do powiedzenia. On płakał, mówił, że kocha, sam nie wie dlaczego, ale kocha. Kiedy powiedziałam mu, że nie chcę tak i koniec, on powiedział, że mam to jeszcze raz przemysleć ... i dzisisaj dać ostateczną odpowiedz.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a może może może
jezus maria normalnie faceci i ich łzy - żałosne zgrywus i kłamczuch fuj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kasa___blanka
kazał Ci jeszcze raz przemyśleć? trzeba było postawić na swoim - sio do tamtej na kanape albo na polowe łóżko do altany na działce :D teraz ja nie mam o czym z tobą gadać bądź twarda!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a może może może
ciekawe czy teraz znowu beczy czy właśnie zalicza schody w dół :D czy udało Ci sie postawić na swoim? Olka odezwij sie od rana i napisz chociaż słóweczko ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a może może może
"poranek" to pojęcie względne... bo ja jestem w pracy od 5tej :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meski punkt widzenia
:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meski punkt widzenia
Olunia, odezwij się.... :( pogodziłaś sie z nim i nasze wsparcie nie jest Ci juz potrzebne? a moze masz jakieś problemy? czy uciekłaś na drugi koniec świata? napisz chociaż krótko, bo może nie mam potrzeby juz tu zagladać?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kwiatek-kwiatek-kwiatek
idzie weekend, wyślij go do mamusi a sama spakuj walizy i sie wynies, niech zostanie se sam i zobaczy co stracił

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meski punkt widzenia
koleżanka nas chyba opuściła :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olka_zdrada
Mam strasznie dużo pracy. Nie pogodziłam się, najchętniej uciekłabym na koniec świata, alebo jeszcze dalej. Rozmawiałam z mamą, ona cały czas mówi, że mam zrobić wszystko, żeby się jakoś ułożyło, że jak mysli o dzieciach to jej serce pęka itp. A on... brak słów cały czas mówi, że jemu zależy, że on chce ratować nasze małżeństwo, że jak chcę rozwodu to mi go da, ale to będzie moja wina, bo on o uczucia się nie będzie prosił ...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olka_zdrada
Super!!! Wszystkich zniechęciłam ;(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bajaderka z kremem
Witaj Olu, MOże jeszcze ja dorzucę swoich parę groszy... Jestem dwa lata po rozwodzie, mam pięcioletniego syna....rozwod byl najmadrzejszą rzeczą jaką dla siebie w życiu mogłam zrobić. A tak bardzo sie balam, myślałam sobie, że zostanę samotna do końca życia, że skrzywdzę swoje dziecko. Z byłym mężem byliśmy 10 lat po ślubie, wydawało mi się to tak dużo, szkoda mi było tego zbudowanego związku ale bardziej chyba było mi szkoda jeszcze tych lat przede mną!! W trakcie rozprawy mąż płakał, że mnie kocha, że chce wrócić, żeby mu uwierzyć, że on sie postara, że mu zależy, a parę minut później jak tylko zapadł wyrok wykrzyczał, że jestem tanią ździrą, szmatą, pijaczką, że jestem psychicznie chora, że mnie zniszczy, że jestem kur******szonem i takie tam… Przemiana w ciągu paru chwil... Ale ja cały czas myślałam sobie – „dwutorowo” - kobieta 30 lat, samotna matka z „czyimś” dzieckiem, nikt mnie nigdy nie pokocha! Z drugiej strony – 30 lat, jeszcze tyle przede mną... Dzisiaj jestem bardzo szcesliwą kobietą po uszy zakochaną w cudownym mężczyźnie, i z wzajemnością. Zaakceptował mojego synka a syn jego, były mąż ma z małym też dobry kontakt. Ze mną widzi się kilka minut tygodniowo jak odbiera małego. A moi kochani Panowie są szczęśliwi ze soba i ze mną... czasami czuję jakby tego mojego poprzedniego rozdziału nie było. nie boj się Ola, wszystko się ułoży i pamiętaj, że to nie jest życie Twojej mamy, ona swoje już układała, teraz czas na Ciebie, zrób to co czujesz zanim stracisz resztę poczucia kobiecości i godności w samej sobie!! Rzeczywiście dwoje dzieci to troszke „więcej” ;) serce może jej pękać, bo Twoja matka zna ból opieki nad dzieckiem – w końcu Ty nim jestes. Ale jeśli Ty będziesz szczęśliwa to szczęśliwe będą i one. Poproś mamę tylko o psychiczne wsparcie, o to żeby była zawsze przy Tobie, że może Ci być na początku trudno, że chciałabyś wiedzieć, że możesz na nią liczyć. To już Ci chyba ktoś pisał. A może wcale nie będzie Ci trudno? Może jesteś twardą dziewczyna i od razu staniesz na nogi? Po tym co przeszłam przez ostatnie lata utwierdziłam się tylko w przekonaniu, że nie należy marnować życia koło mężczyzny którego się nie kocha, bo miłość nie powróci, a on się nie zmieni. Zawsze jest druga strona tego wszystkiego i pytanie czy nie warto walczyc? Jeśli nie ma miłości to nie, bo sytuacja w jakiej jesteś urodzi się na nowo za kilka chwil. Ja na początku też walczyłam, a to tylko niepotrzebnie wydłużało nieistniejace już prawie małżeństwo. Olka, przeczytałam wszystkie Twoje wypowiedzi i wiesz co – on Cie po prostu nie kocha, skoro nie walczy czynami tylko słowami?! Po co Ci taki ktos? A czy on uklęknął w ciągu ostatnich dni na kolana chociaż jeden raz i przepraszał czy tłumaczył Ci się?? Czy wycałował Ci ręce i przyniósł bukiet róż jak na zaręczyny ;) A ostateczną decyzję podejmij bez mamy i jeszcze jedno - nigdy nie bój się swoich własnych łez, bo one są bardzo potrzebne, jeśli będziesz potrzebowała to płacz, ale sama ze sobą, na zewnątrz i przy nim pokaż tylko, ze w Tobie jest siła!! Mocno trzymam kciuki Olka :) i napisz kiedys o swojej decyzji, dodam wątek do obserwowanych :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meski punkt widzenia
czas "lanczu", nikogo nie zniecheciłaś :) fajnie że jesteś, bo zaczynałęm się martwić, że coś Ci drań zrobił ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a może może może
cze! Olka_Z, cze! męski, cze! inni ja też jestem :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość a może może może
a jaki był "motyw przewodni" Waszej rozmowy? całokształt małżeństwa czy ta zdrada? Nadal gośćiu chowa łeb w piach i nic nie komentował? ciekawi mnie jak się tłumaczył z Twoich zarzutów wobec niego..... bo zwykle gęba im się nie zamyka a jak mówiłaś mu w oczy prawde to? nie miał nic do powiedzenia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość meski punkt widzenia
no i znowu gdzieś poszła ;) ;) ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kwiatek-kwiatek-kwiatek
"A on... brak słów cały czas mówi, że jemu zależy, że on chce ratować nasze małżeństwo" a robi coś w tym kierunku? cokolwiek?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość olka_zdrada
Chwilowo musiałam zniknąć, a za chwile znikam na stałe ;) On cały czas tylko mówi jak mu zależy ... Rozmawialiśmy o całokształcie małżeństwa i generalnie w tym wszystkim się zgadzamy, nie układało nam się od dłuższego czasu i tyle. Co do teraźniejszych zarzutów to tłumaczy, że wszystko co złe na mój temat wyszło z jego ust to tylko przez złość, nerwy. Obiecuje zmianę ... To, że nie kocham - hmm to ja muszę się postarać, a nie on ma odzyskać miłość (chociaż uważam, że to mało realne) Wydawało mi się, że jestem twarda, a boję się powiedzieć NIE! KONIEC!!!! Tylko to mnie hamuje strach

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bajaderka z kremem
ja wahałam się tak jak Ty, kilka lat, teraz nie popełniłabym juz tego błędu, odeszłabym od razu. Bałam się najbardziej o to, że skrzywdzę moje dziecko, bałam się słowa koniec, bałam się, że facet nie da mi spokoju. Wiedziałąm, że ja już go nie pokocham... po prostu wiedziałąm, odrażał mnie na każdym kroku..... Jeśli wierzysz mu, że się zmieni to próbuj, jednak krzywda jaką może Ci sprawić za kilka lat będzie Cię bolała jeszcze bardziej, bo bedziesz miała wyrzuty do siebie samej, że nie odeszłaś "wtedy". Na pytanie czy potrafiłabyś go pokochać na nowo musisz sobie odpowiedzieć sama, czasami po prostu się nie da pokochac ponownie, czasami płacz do poduszki przez najbliższe lata może przesłonić Ci znowu cały świat. To, że sie boisz rozumiem bardzo dobrze, bo "na świeżo" to przeszłam, ale zrobiłabym to jeszcze tysiąc razy, powiedziałabym tysiąc razy "koniec", zeby nawet po kilku latach poczuć taka ulgę jaką czuję teraz... żeby zobaczyć w lustrze mój uśmiech i uśmiech mojego synka... Nie boj sie samotnosci, bo na pewno jestes wartosciową kobietą i zasługujesz na cudownego partnera, który da Ci poczucie bezpieczeństwa i komfortu psychicznego, da Ci wsparcie finansowe i przyjaźn. Nie bój się znajomych ani mamy. Olka - to Twoje życie i nie zmarnuj go przy facecie, ktory jak sprawny polityk tylko "gada" a i tak skończy się na niczym. to też Ci juz ktos wcześniej napisał - jeśli jesteście sobie przeznaczeni to spotkacie się kiedys na ulicy i wpadniecie sobie w ramiona, ale może każde z was ułoży sobie życie na nowo nie potrzebujac tego drugiego? Szkoda, że nie masz odwagi wyprowadzic się od niego - "dla próby", obserwować jego zachowanie, jego starania, zobaczyc czy będzie Ci go brakowało jak będziesz mieszkała sama tylko z dziećmi! A po kolejne - pozew rozwodowy zawsze można wycofac, zawsze możesz zrezygnować nawet w ostatniej chwili... Może warto byłoby złożyć pozew, wylać kubeł zimnej wody facetowi na te jego schowaną głowe i właśnie na minute przed powiedziec, że się rozmyśliłas? a może usłyszysz wtedy tak jak ja, że jestem szmatą i nikim? Przecież cały proces trwa sporo czasu.. a może tylko utwierdzisz się w tym, że go nie kochasz..... i że dasz radę sama i będziesz czekała tylko na czas żeby odetchnąć... jestem po Twojej stronie Ola, ja jestem szczęśliwa, na Twoim miejscu nie odwróciłabym się już z drogi, którą obrałaś....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×