Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

pamelkawit

mamuśki na diecie

Polecane posty

Pamelko! Gratuluję, gratuluję! Teraz odpoczniesz psychicznie. Hej Dziewczyny! U mnie koniec weekendu i początek tygodnia pod znakiem chorób dzieciaków, znów nieprzespane noce i wizyty u medyków - horror! Mam już serdecznie dosyć! I jak tu myśleć o diecie? Cały dzień zero jedzenia, a jak się wreszcie dorwę do lodówki, to zjadam za trzy dni. Normalnie to staram się trochę poćwiczyć, a w takiej sytuacji to nie mam na to ani siły ani ochoty. Ale widzę, że u Was też z dietką nie najlepiej. Dziś imieniny szefa - najbardziej w pracy nie lubię imienin własnych i właśnie imienin szefa. Ale jakoś trzeba będzie przeżyć ten dzień. Zajrzę tu jeszcze po południu. Meldujcie się, co u Was. Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
witam Panie :) dziękuję za gratulacje :) teraz naprawdę mogę już odpocząć psychicznie...Hot mama Tobie też gratuluję zaliczonych egzaminów!!!:) byłam na podyplomówce z informacji naukowej i bibliotekoznawstwa :) brela wieczne zmartwienia i choróbska Cię dotykają bardzo mi Ciebie szkoda z jednych kłopotów w drugie....:( kiedy to się skończy?!!! Martynka zawaliłam proteinową po całości :( brak silnej woli ja już nie wiem co robić, jak się zmotywować żeby w końcu wziąć się za siebie...już słów brak....:( wszystkie noworoczne postanowienia poszły.....zła jestem niektórym tak ładnie idzie odchudzanie...Pebi 40 kg schudła...cholera jak ja bym schudła tyle to bym ważyła 47...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
brela - a gdzie pracujesz? Ja pracowalam w salonie samohodowym, a teraz byczę się na wychowawczym :P A teraz hit - od dzis jestem na diecie South Beach - bylam na niej w sierpniu i nawet schudlam 2kg ale po 2tyg moja silna wola sie skonczyla...wiec zaczynam od nowa :) Miłego dnia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Dziewczyny! Wczoraj imieniny szefa, więc i mocne postanowienie - nie przesadzać ze słodyczami - poszło w niepamięć. Miałam rano stanąć na wagę, ale się nie wyrobiłam, bo przed pracą doszły mi obowiązki podawania leków dzieciakom i robienie inhalacji. Od pobytu z maluchem w szpitalu nie spałam ciągiem w nocy nawet godziny, bo mały jest przestraszony i ciągle wędruje po łóżku, sprawdza czy jestem, płacze, a o odłożeniu do łóżeczka to nie ma nawet mowy! Jeśli chodzi o wagę to na pewno nie schudłam, boję się, że mogłam przytyć, absurdalnie jak robiłam pierwsze wpisy na tym forum moja waga była 6 kg mniej niż podczas ostatniego ważenia, chyba powinnam stworzyć forum dla kobiet, które pragną przytyć a nie schudnąć. Pamelko, ja też łapię niezłego doła. Nawet przestałam ćwiczyć a tak mi ładnie szło... Hot Mama! Ja pracuję na stanowisku sekretarza szkoły w szkole średniej /praca w administracji oświaty - nie mylić z pracą nauczyciela, my pracujemy 40godz tygodniowo i nie mamy wolnego w ferie, wakacje i w okresie świątecznym/. Dziewczyny przepraszam Was, że tak ciągle biadolę, ale nikt mnie lepiej od Was nie zrozumie, na spotkania z koleżankami nie ma czasu przy pracy i dwójce dzieci, a tutaj to nawet w pracy na chwilkę mogę zajrzeć i pobiadolić. Pozdrawiam Was cieplutko!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie mam czasu nawet Was przeczytać. Melduję się tylko,że nadal dietkuję :) Byłam wczoraj na szczepieniu z synkiem i teraz jakiś rozdrażniony i niespokojny jest więc uciekam. Na wadze 67,5 kg uuuuffff :) Miłego dnia!! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej :) Brela właśnie tu możesz się wygadać a my jesteśmy od czytania i doradzania :) ja też zaczynałam w lipcu z mniejszą wagą niż teraz.... Martynko gratuluję wagi :) super, naprawdę ta proteinowa Ci nie służyła :( teraz już będzie lepiej! musi być hot mama powodzenia na nowej diecie :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzień dobry! :) Mój zapał do odchudzania powrócił :) do wiosny mam zamiar się wylaszczyć ;) Mężuś zakupił mi...skakankę w ramach pojednania basenowego ;) hot mama, south beach jest bardzo fajną dietą. Byłam na niej kilka lat temu i całkiem przyjemnie się na niej chudło :) tak zeszczuplałam, że upolowałam mojego męża..;) powodzenia! Brela, ale Twoje dzieciaczki chorowite..:( narzekaj ile się da, jeśli chociaż troszkę Ci to pomoże. Pamelko, obiecałyśmy się wziąć za siebie więc nie biadol tylko zrezygnuj ze słodkości,nie objadaj się i jedz malutką kolację 3 godziny przed spaniem. Ja tak robię od kilku dni i chociaż się śmieci po proteinowej pozbyłam. Nie ma co się katować tylko trzeba racjonalnie podejść do odchudzania. Może tak jak hot mama wzoruj się na south beach :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeszcze Wam opowiem co wczoraj się wydarzyło.. Mąż poprosił mnie żebym sprawdziła mu maila na naszej klasie, bo miał dostać od kumpla wiadomość, zapomniał w domu sprawdzić, a w pracy nie może korzystać z internetu. No to zaglądam.. a tam poza mailem od tego kolegi wiadomość od byłej mojego męża.. Oczywiście nie czytałam ale humor miałam popsuty cały dzień. Jak mąż wrócił z pracy to przeczytał mi tą wiadomość. Nie do wiary ale ona chciała się spotkać i odświeżyć znajomość.. odpisał jej żeby sobie te podchody darowała bo ma najcudowniejszą żoneczkę na świecie :D Co ja wczoraj przeżywałam, dosłownie serce mi waliło jak przed naszym ślubem, kiedy to dostawałam listy miłosne do mojego wtedy narzeczonego na mój adres domowy. Oczywiście od tej samej.. (tu powinnam napisać jakieś niecenzuralne słowo ale sobie daruję ;) ).

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
nasz-klasa to zguba ludzkości;) Twój mąż to naprawdę spoko gość!!!!:) troszkę mi zdrowie po szwankowało...:( nie wiem co się dzieje, 3 razy w tym tyg zasłabłam :( dziś poszłam na badania...krwi mi upuścili, zobaczymy co się dzieje....na wadze znowu 88 kg. a więc ten 1 kg który zgubiłam na proteinowej wrócił szybciutko :( masakra jakaś.... Martysiu niech Ci zapał nie mija!!!!! chociaż Tobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pani Wiesława
Stalin zrywa stosunki z Polską i forsuje konfrontację. Wybiera jako pozór zbrodnię katyńską. Alianci rzucają niepotrzebnego już sojusznika głodnym wilkom. Sikorski traci rację bytu i życie. Zachowanie sojuszu z ZSRR było koniecznością, Anglia i USA walczyły o życie, musiały się podlizywać. Wiadomości z frontu były zdecydowanie pomyślne, nie tylko Niemcy dostali w skórę, ale skończyła się też ofensywa Japończyków, przeszli oni do upartej obrony. Najgorsza wiadomość to śmierć gen. Sikorskiego. Prasa niemiecka rozpisywała się na ten temat wyjątkowo obszernie, poświęcając bez porównania więcej miejsca niż angielska lub amerykańska. Może, za wyjątkiem polskich gadzinówek, żadna prasa na świecie nie poświęciła temu zdarzeniu tyle miejsca. To dlatego, że propaganda niemiecka starała się przedstawić ten wypadek jako morderstwo polityczne. Typowy przykład angielskiej perfidii, podstępny i haniebny. Jeżeli chodzi o część adresowaną do Polaków, ta kampania propagandowa nie zrobiła na nich żadnego wrażenia. Polska opinia publiczna była już tak silnie uprzedzona, że żadna propaganda niemiecka nie docierała, nawet w takich wypadkach, gdy fakty nie były przedstawione fałszywie. Zakładano z góry, że wszystko co podają Niemcy jest tak kłamliwe, że nawet nie zasługuje na krytykę, najwyżej politowanie. A przecież nie zawsze i nie w stu procentach wszystko było kłamstwem. Niemcy nie unikali prawdy, jeżeli ta prawda akurat im odpowiadała. Jednak ich tuba propagandowa do tego stopnia utraciła wiarygodność, że właściwie tracili pieniądze na darmo, bo każde słowo budziło od razu sprzeciw i niewiarę. W ten sposób, wśród bzdurnych fałszów, marnowały się także informacje pierwszej wagi. Na przykład, gdy jeszcze działali w ścisłej współpracy i w porozumieniu z ZSRR, wychwalali pod niebo swych sojuszników, pisali o nich same opinie pozytywne. Kiedy później, po podstępnej napaści na sprzymierzeńca, opisywali szczegółowo okropności totalitarnego systemu radzieckiego. To były przeważnie wiadomości kompetentne i można powiedzieć, fachowe. Po prostu dlatego, że sami tak robili, dobrze znali temat, mieli doświadczenie. Mimo różnych ideologii, różnego podejścia teoretycznego, praktyczny mechanizm działania był podobny. Ewolucja tych ustrojów przebiegała równolegle i miała zadziwiająco dużo cech wspólnych. Albo to nie była całkiem niezależna ewolucja, miała miejsce wymiana genów. Trzeba by zastanowić się, która z podobnych cech i rozwiązań została przejęta albo zapożyczona od kogo. Wiele konkretnych informacji o okropnościach systemu radzieckiego Niemcy przedstawili tak trafnie dlatego, że sami mieli znakomitych fachowców od tych spraw. Nie musieli posługiwać się fantazją, jak wielu pisarzy z innych krajów, w tym z zachodniej Europy i USA, którzy często wprost ośmieszali się wymysłami absurdalnymi, o sprawach, o których nie mieli pojęcia. Na przykład, kiedy Niemcy przedstawiali okropności obozów i więzień radzieckich, a w tym także i sprawę Katynia, wiedzieli bardzo dobrze, jak się to robi, chociaż szczegóły rozwiązań technicznych mogły nieco się różnić. Także i w wypadku katastrof lotniczych zaufanych i wielce zasłużonych osób mieli doświadczenie. Przecież jeszcze na początku 1942 r. w podobnej katastrofie zginął Fryderyk Todt. Zaraz potem, jak, można powiedzieć, cudem i za uszy wyciągnął armię niemiecką z beznadziejnego położenia w głęboko zamrożonym szambie, w jakim znalazła się ona w wyniku kompromitujących zaniedbań w zimie 1941/42 r. Czasem lepiej być dłużnikiem, niż wierzycielem. Człowieka, któremu zbyt dużo się zawdzięcza, często likwiduje się po cichu, aby nie stracić twarzy i oszczędzić sobie zaambarasowania. Przeciwnie, dłużnika, zwłaszcza dużego, lepiej podtrzymać we własnym interesie. Świat nie jest pięknym, ani sprawiedliwym miejscem. Trzeba na nim uważać, a nie kierować się dziecinnymi iluzjami. Wiadomo, że dyktator nie toleruje koło siebie nikogo, kto poprawił jego błędy, tym bardziej, jak uratował go od zguby. Sprawę Katynia nagłośniła niemiecka propaganda już prawie rok temu. W tym wypadku przedstawiła prawdziwe fakty, ale i tak nikt z Polaków w to nie wierzył. Wystarczył sam fakt, że sprawa została odkryta przez Niemców, aby automatycznie oczyścić z podejrzeń ZSRR. Stopniowo jednak, obiektywna prawda zaczęła przebijać się przez uprzedzenia. Zbrodnia miała wyjątkowo obrzydliwy charakter: z wziętych do niewoli oficerów wymordowano praktycznie wszystkich. Później okazało się, że nie przeżyło także prawie 90% zwykłych żołnierzy, chociaż to już stało się nie w Katyniu. Nawet Niemcy nie postępowali w ten sposób, aż do napaści na ZSRR. W końcu Polski Rząd Emigracyjny nie mógł już dłużej zachować milczenia, choćby dlatego, że coraz większa ilość Polaków zaczęła zachowywać się nieodpowiedzialnie, narażając w imię grobów zamordowanych (w tym czasie znaleziono ich dopiero tysiące, wyłącznie oficerów) następne setki tysięcy. Właściwie Sikorski zwrócił się do Stalina z bardzo wstrzemięźliwą propozycją przeprowadzenia wspólnego dochodzenia, albo powierzenie takiego dochodzenia komitetowi ludzi neutralnych i niezależnych, o uznanym autorytecie i opinii. Bez żadnej wątpliwości, chodziło o stworzenie jakichkolwiek pozorów, które pozwoliłyby na dalsze ignorowanie kłopotliwych faktów. Sikorski zachowywał się dyplomatycznie, może nawet przesadnie ostrożnie i był gotów przyjąć za dobrą monetę jakiekolwiek wyjaśnienie, które Stalin zechciałby złożyć. Ale Stalin nie miał takiego zamiaru. Od chwili, gdy sytuacja na frontach się poprawiła, zdecydowany był na zerwanie umów, które pod wpływem dyplomacji angielskiej zawarł z Polską w okresie, gdy sytuacja ZSRR była krytyczna. Nie odpowiadając merytorycznie wsiadł na wysokiego konia i traktując notę jako wysoce obraźliwą, zerwał stosunki dyplomatyczne z Rządem Polskim. To mniej więcej tak, jakby zbrodniarz nie poprzestając na zamordowaniu ofiar, jeszcze oskarżył ich bliskich o oszczerstwo i zażądał odszkodowania, w tym wypadku całej Polski. Opinia wolnego świata zaaprobowała to równie łatwo, jak przedtem Holokaust. Oczywiście, gdyby nie sprawa Katynia, to Stalin znalazłby inny pozór, tak czy owak zdecydowany był zerwać umowy i zagarnąć Polskę. Miał wolną drogę, sojusznicy Polaków nie mieli zamiaru mu przeszkadzać. Trzeba patrzeć na sprawy realistycznie. To nie jest tak, jak uważają niektórzy Polacy: że zostali wykorzystani, pchnięci do walki z Niemcami, żeby upuścić trochę krwi Wehrmachtowi, a zwłaszcza zyskać na czasie, inaczej to uderzenie spadłoby już w 1939 r. na Francję i Anglię. Polska była bezcennym sprzymierzeńcem, gdy zajęła Hitlerowi krytyczny rok 1939, potem liczyła się jeszcze jako jedyny konkretny sojusznik w roku 1940, gdy polscy lotnicy, tylko około 10% w stosunku do brytyjskich, w krytycznych dniach bitwy powietrznej zyskiwali do 20% zestrzeleń samolotów niemieckich, a polskie wojsko, choć nieliczne, przydało się, żeby zapełnić dziury w obronie wybrzeży u boku też nielicznych wojsk brytyjskich. Następnie jednak, chociaż przez cały czas wojny kilkaset tysięcy Polaków biło się, i to dobrze, wszędzie tam, gdzie walczyli sojusznicy brytyjscy, proporcja Polaków w stosunku do zaangażowanych sił stawała się coraz mniejsza. Polska miała coraz mniej do zaofiarowania, zeszła do roli kłopotliwego wierzyciela, który włożył wszystko co miał we wspólne przedsięwzięcie, a którego korzystniej teraz nie spłacać. Więc po wygranej wojnie, rzucono go wilkom. Jednak Polacy upraszczają sprawę mówiąc, że najpierw zapłacili nieprawdopodobną ilością ofiar za wygranie wojny, a potem po raz drugi za pokój. To prawda, ale nie cała, a tylko jej część. W rzeczywistości, Wielka Brytania nie była w stanie dotrzymać zobowiązań. Trzeba uwzględnić fakt, że w drugiej wojnie światowej ustroje totalitarne, łącznie, miały przewagę militarną nad demokracjami. W wypadku trwałego współdziałania Niemiec i ZSRR, nie mówiąc już o Japonii, cała reszta wolnego świata nie byłaby w stanie pokonać takiego bloku. Przecież w roku 1940. rząd USA liczył się poważnie z zajęciem Anglii i chciał przejąć choć flotę brytyjską, aby zorganizować obronę kontynentu amerykańskiego. Wielka Brytania, a w następnie i USA były jeszcze długo w krytycznej sytuacji. Jak wiadomo, w 1941 i jeszcze w 1942 r. Stalin gotów był do zawarcia pokoju na warunkach zapewniających hegemonię Niemiec, byle zachować chociaż część ZSRR pod swoją władzą. Ribbentrop był przez cały czas zwolennikiem takiego pokoju, a po 1942r w ogóle jakiegokolwiek pokoju. Oceniając politykę ZSRR jako czysto (czy raczej brudno) utylitarną, zapewniał słusznie, że Stalin nie będzie miał absolutnie żadnych skrupułów. Na szczęście, z tą koncepcją nie zgodził się Hitler. Dlatego dla Wielkiej Brytanii i USA najważniejszym celem było trwałe wyeliminowanie przynajmniej jednej z tych przeważających sił, która stwarzała największe bezpośrednie zagrożenie. Zakładały, że potem zdołają obronić się przed drugą. A więc zachowanie sojuszu z ZSRR było życiową koniecznością, wszystko inne, w tym również Polska, miało drugorzędne znaczenie. Wielka Brytania i USA po prostu walczyły o życie i miały szansę tylko dzięki temu szczęśliwemu zbiegowi okoliczności, że agresorzy pobili się między sobą. Lecz nawet teraz ewentualna zmiana sojuszy mogłaby okazać się zgubna. Natomiast Polska od razu na samym początku włożyła do wspólnej kasy wszystko co miała, za cenę niewyobrażalnie wielkich strat, około 20% ludności (największych ze wszystkich uczestników wojny) kupiła dla aliantów cały rok 1939 i teraz jej udział się zmniejszał. Pozostało tylko te kilkaset tysięcy walczących wciąż ludzi, coraz mniejszy ułamek w porównaniu do zaangażowanych sił. Winston S. Churchill był na pewno głównym architektem zwycięstwa i człowiekiem wielkiego formatu, a na dodatek, cokolwiek się mówi, dość przyzwoitym, jak na polityka. Jeżeli zdradził sojusznika polskiego, postąpił nieuczciwie, to tylko dlatego, że działał w stanie wyższej konieczności. Na pierwszym miejscu postawił interes swego kraju i już to samo jest mocnym argumentem, a nie można zapominać, że dziwnym przypadkiem, ten interes był wtedy zgodny z interesem ludzkości. Zdawał sobie sprawę zarówno z głębokiej niemoralności koniecznych rozwiązań praktycznych, jak i z tego, że na razie nie ma wyboru. W. Brytania musiała podlizywać się ZSRR i to coraz bardziej, gdyż znaczenie tego potwora stale rosło. Także w przyszłości Churchill nie zdołał przeforsować swego zdania - chociaż trzeba przyznać, przynajmniej usiłował. Lecz Franklin D. Roosevelt miał inny obraz pokoju i w ogóle polityki. To też wielki człowiek, ale bez wątpienia, gdyby urodził się w innym środowisku i wybrał inny zawód, mógłby z powodzeniem zostać doskonałym "capo di tutti capi" albo wybitnym szefem potężnego gangu. Nie dotyczy to poziomu moralnego, być może bez zarzutu, a tylko potencjału mózgowego. W konkretnym wypadku Roosevelt starał się skumplować ze Stalinem, wystawiając Churchilla na frajera. Trzymanie sztamy z tym pierwszym przeciw drugiemu, to była celowa rozgrywka na pokaz. Churchill może był o tym uprzedzony. jeżeli nie, to musiał się z tym pogodzić. Nie wiadomo, jak się z tym czuł, zapewne fatalnie, nawet, jeżeli to było z góry ukartowane. We wszystkich sprawach, które uważał za najważniejsze, Roosevelt przeprowadził swoje plany, poklepując Stalina po ramieniu, a podśmiewając się z Churchilla, wprost robiąc z niego durnia. To była przemyślana taktyka, która miała podbudować psychologicznie zbliżenie. Ale Stalin zyskał nadspodziewanie dużo, więcej, niż pierwotnie uważał za możliwe. Zapewne w przyszłości Roosevelt zdołałby Stalina wykołować, gdyby dożył. Często jednak tymczasowe rozwiązania okazują się trwałe, a świetne plany pozostają niezrealizowane. Odnośnie Polski Churchill po prostu nie mógł nic więcej zrobić, chociaż próbował, trzeba przyznać, starał się na miarę swoich sił. Ale nawet gdy odwołał się do honoru Anglii, Roosevelt i Stalin w pełnej komitywie radzili mu, żeby nie uciekał się do takich niepoważnych argumentów w poważnej rozmowie. Roosevelt negocjował ze Stalinem, wzorując się ściśle na metodach szefów najpotężniejszych gangów, z Churchilla robił „balona”, demonstracyjnie pomniejszał go i nawet ośmieszał. W sprawie Polski, Roosevelt nie miał żadnych zobowiązań, a USA jak dotąd spory kredyt na plus. Istotną częścią długodystansowego planu Roosevelta było podłożenie Stalinowi miny polskiej. Rosjanie już uprzednio połykali Polskę, ale nigdy nie mogli jej strawić, mieli z tego powodu same kłopoty. Roosevelt zakładał, że Stalinowi trochę niestrawności dobrze zrobi, zajęty swoją działką, będzie miał mniej czasu i możliwości do dalszej ekspansji. Fakt, że choć nie za Stalina, po długim odstępie czasu te przewidywania okazały się zadziwiająco trafne, polskie drożdże miały udział w fermentacji i rozpadzie ZSRR. Wracając do śmierci Sikorskiego, ta sprawa nie została wyjaśniona do dziś. Wielu poważnych historyków, w tym również niemieckich, lecz nie hitlerowskich (bez uprzedzeń, mowa o zupełnie innych ludziach i na wybitnym poziomie) zdecydowanie twierdzi, że katastrofa ta została zorganizowana przez tajne służby brytyjskie. Wiadomo też, że tak samo sądził De Gaulle, który za nic nie chciał skorzystać z angielskiego samolotu i do Francji wrócił wtłoczony do francuskiego myśliwca, jednoosobowego i ciasnego, w pełnej tajemnicy. Nie pozwolił uprzedzić ani angielskiej obrony przeciwlotniczej ani kontroli powietrznej, ryzykując zestrzelenie niezidentyfikowanego obiektu (podobno z komentarzem, że gdyby, on i samolot, został zidentyfikowany, ryzyko by się zwiększyło). Trudno obecnie roztrząsać tą sprawę, gdyż nadal brak informacji, ale z drugiej strony właśnie ukrywanie wszelkich danych z rutynowego śledztwa i dalsza odmowa udostępnienia archiwów nawet dla ludzi nauki stwarza niezdrową atmosferę, mnoży podejrzenia i musi nasuwać różne skojarzenia. Konkretnie, że podobnie jak w sprawie Katynia niemiecka propaganda czasem jednak posługiwała się także i prawdą. Generał Władysław Sikorski był wybitnym przywódcą antyfaszystowskim, znanym na całym świecie, jego imię stało się popularne. Po kapitulacji Francji, to on osobiście zawarł porozumienie z Churchillem, obaj mówili nawet o osobistej przyjaźni, choć trudno interpretować, czy i jakie znaczenie ma przyjaźń dla polityka. Żaden inny członek Polskiego Rządu Emigracyjnego nie miał nawet w przybliżeniu podobnego autorytetu, ani znaczenia w światowej opinii publicznej. Poza tym, tylko Sikorski mógł ze skutkiem osobiście bronić porozumienia, kiedy zostało złamane. Jedno jest pewne, gdyby żył Sikorski, nie dałoby się tak potraktować Polski. Pociągnęłoby to za sobą poważne konsekwencje w opinii publicznej, mogłoby dojść do skandalu. Inni Polacy, w większości ludzie nowi albo z tzw. drugiego garnituru nie mieli takiego znaczenia, ich głos nie miał takiej wagi. Może więc wyeliminowanie Sikorskiego z punktu widzenia brytyjskiej racji stanu stało się smutną koniecznością. Nie można wysuwać żadnych ostatecznych twierdzeń, ale jeżeli tak właśnie się stało, to zapewne Churchill musiałby zadecydować o tym osobiście, bez wątpienia niechętnie i z oporami. Mąż stanu musi czasem podjąć trudną decyzję, nawet poświęcić człowieka lub ludzi, których osobiście ceni, dla dobra kraju. Autor ma nadzieję, że te wątpliwości wyjaśnią się kiedyś w inny sposób. Ale nawet jeżeli tak się nie stanie, nie zmieni to jego stosunku do Churchilla. Podobnie jak wszyscy, którzy przeżyli drugą wojnę światową, będzie nadal podziwiał i cenił Churchilla, nawet jeżeli ten musiał podjąć tragiczną decyzję, w swoim pojęciu dla dobra swego kraju. Por: http//andrzej-anonimus.com/pl/tom2/rozdzial10.html

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pamelko, może to przez ciągłe diety, różnice w odżywianiu organizm tak reaguje? Trzymam kciuki żeby to nie było nic poważnego.. A słabnięcie u mnie występowało bardzo często na początku ciąży :D A może...? ;) Ja już sobie nie odpuszczę, obrzydzam sobie słodycze jak tylko mogę..i szykuję niespodziankę dla męża na Walentynki ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mam nadzieję że te badania coś wyjaśnią....i ciśnienie mam jakieś niskie, dziś rano miałam 100/60 Ja to myślę że po pierwsze już za długo karmię, mała w nocy znów 6 razy mnie budzi...:( dziewczyny doradźcie co mam zrobić? ona tak na tym cycu jak jestem w domu cały dzień mogła by być...nic mi nie chce jeść:( waży 10 kg a m rok i 9 miesięcy....potrafi dzień przeżyć na 1 danonku i małej paróweczce, ten tydzień jest okropny , nawet zupki nie zjada na obiad.... a po drugie te diety mnie wykańczają...katujesz się człowieku tydzień, żeby schudnąć 1 kg....i jakim kosztem ...a potem w dwa dni waga wraca :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
O rany, to mój synek ma 13 miesięcy i waży prawie 12kg. Wagę ma podobno w normie. Ale jest też wysoki, po rodzicach ;) Ja go tylko pół roku karmiłam, bo później się trochę rozchorowałam i kiepsko było z mlekiem, więc dokarmialiśmy butelką. I tak pomalutku się synek odzwyczaił. Poza tym uwielbia jeść wszystko, a zwłaszcza nam podjadać, próbować nowych smaków. Nie wiem Pamelko, co Ci doradzić :( Może jakoś córci urozmaicić jedzonko żeby było atrakcyjne wizualnie. Mój synek też chętniej je jak siedzi z nami przy stole i sam je łyżeczką (chociaż wszystko dookoła jest upaćkane jedzeniem). No i apetyt ma większy po spacerku, jak się przewietrzy i zmęczy. Co do cyca to słyszałam o jakichś maściach gorzkich czy nieprzyjemnych w smaku ale nie wiem czy to zadziała, bo pewnie córcia chce się głównie do Ciebie przytulać i to właśnie bardziej o ciepło niż jedzenie chodzi.. Spróbuj córeczce na noc dać mleko z kleikiem ryżowym, albo zupkę mleczną żeby się trochę "zapchała" to może nie będzie się tak często budziła. Nic innego nie przychodzi mi do głowy.. pewnie i tak większości tych sposobów już próbowałaś..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pamelko! Mam nadzieję, że ze zdrowiem będzie ok. Życzę Ci tego, a mój maluch ma 11 miesięcy i waży 9,6kg jest na 50 centylu. Z tym odstawieniem to ja ani z jednym ani z drugim dzieckiem nie miałam problemu, około 6 miesiąca zaczynałam wprowadzać butelkę i zupki do karmienia i oboje karmiłam coraz mniej i odstawiałam po 8 miesiącach. Nie było ani płaczu ani nic złego się nie działo. Twoje złe samopoczucie może być wywołane tym, że karmisz i stosujesz diety. Również Córcia może to odczuwać. Ale powiem Ci, że potrzebujesz mojej Teściowej do niańczenia córci i na pewno Ci ja podtuczy! Gwarancja 200%. Tak miałam ze swoją małą i tak mam teraz z maluchem, tyle ,że z małym nie siedzi ciągle tylko od czasu do czasu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Martynko , moja Klaudusia na widok butelki z mlekiem ma odruch wymiotny, za nic w świecie nie weźmie smoka do ust, jakieś pół roku temu jadła jeszcze czasami kaszkę, łyżeczką teraz nawet nie spojrzy...udrękę mam z nią :( naprawdę martwię się tym wszystkim. Parę osób doradzało mi żebym po pół roku odstawiła ją ale ja matka polka ...i teraz mam za swoje chyba muszę małej zrobić badania bo to może anemia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie skończyłam wcześniej bo przyszedł Pan z Telekomunikacji i wyłączył mi na chwile internet. Strasznie rozśmieszyła mnie PANI WIESŁAWA. Jeszcze się śmieję, nie mogę się powstrzymać od śmiechu z tym frontem....

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pamelko! Z butelka to tak jest, Moja Natalia też nie piła z butelki ani smoczka uspokajacza nie ssała, ja ją uczyłam łyżeczką, kaszkę jej robiłam gęstą a mleko też łyżeczką a później kubek niekapek. Spróbuj Córci podawać jakieś witaminki w syropku jest wybór po 1 roku życia. Natalka ma słaba odporność, bo po porodzie zainfekowana została w szpitalu, później miała zapalenie płuc i teraz ciągle łapie mi anginy i zapalenia oskrzeli. W dodatku poszła do przedszkola, a to jak wiemy wylęgarnia chorób. Myślałam, że Mały jest odporniejszy, ale przecież nie da się odseparować w domu jednego dziecka od drugiego, teraz to i on łapie. A niską wagą Córci, to się bardzo nie przejmuj, każde dziecko jest inne i ma swój rytm rozwoju, to jeszcze nie oznacza choroby, trzeba to po prostu sprawdzić. Współczuję Ci, bo teraz rozumiem co znaczy jak dziecko nie chce jeść, jak matka się martwi. Martysiu! Gratuluję Ci widocznych efektów diety, dobrze, że chociaż Tobie się udaje. Męża tez gratuluję, porządny facet!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
brela kupiłam multiwitamol , mam nadzieję że jakoś wmuszę w nią tą jedną łyżeczkę i po obserwuję czy apetyt wzrośnie, jak nie to idę do lekarza niech robią badania, szkoda mi jej kuć no ale trudno inaczej się przecież nie dowiem... Dziękuję Wam kochane za rady, nie ma to jak mamuśki :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Pamelko, ja Ciebie nie chcę straszyć, ale jak o tym danonku przeczytałam to przypomniało mi się jakie z moim bratem były cyrki. On też cały dzień na 1serku mógł przeżyć.. Mama go w końcu wzięła do lekarza i się okazało, że ma początki anemii. Pojechała z nim do szpitala dziecięcego, zrobili badania, dostawał jakieś leki i co miesiąc na kontrolę. Bez pobierania krwi się nie obyło ale strach pomyśleć co by było gdyby moja mama nie zareagowała w porę. No, ale to było 14 lat temu ;) Ja na Twoim miejscu wybrałabym się do pediatry w ramach kontrolnego badania, żeby mieć pewność że nic się nie dzieje. Nauczyła mnie tego położna, która przyjeżdżała na wizyty po urodzeniu Tomka. Zawsze mówiła, że lepiej iść nawet 2 razy i się upewnić, że wszystko jest ok, niż nie iść i później żałować, że można było coś wcześniej zdziałać. Tym sposobem mój synek miał wcześnie wykryty brak kostnienia i teraz po tych problemach nie ma śladu i się ładnie rozwija :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cholerka to ja może rzeczywiście nie będę czekała....muszę sprawę z mężem omówić pa kochane

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
martysia_86 -mój mąz ma dożywotni zakaz wspominania byłych, bo jest zwolenniczką poglądu, że "każda miłośc jest pierwsza", oczywiście zakaz działa też w drugą stronę. WCZORAJ: 1. jajecznica 2. jogurt nat. + pestki dyni 3. kefir 4. piers kurczaka + ogorek kiszony DZIŚ: 1. jajecznica 2. twaróg 3. jogurt nat. 4. pierś kurczaka + ogorek kiszony 5. SERNIK Z POLEWĄ TOFFI Generalnie jakos sie trzymam z SB, gdyby nie "babciny" sernik mojej mamy - sernik to jedna z niewielu rzeczy, ktorym nie potrafię się oprzeć ;) Dzis dostałam @ więc czuję się fatalnie, bleeeeh, w ogole zauwazylam ze moje sex życie legło w gruzach po tych nadprogramowych kilogramach - to juz nie jest to co kiedys, chociaz bardziej chodzi o moje nastawienie, a niedlugo Walentynki...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej :) odebrałam wyniki, wszystko ok, wszystko w normie....zapytałam lekarza , więc dlaczego źle się czuję? a on mi na to że on też źle się czuje....może pozostawię to bez komentarza z dietą średnio...:(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej Dziewczyny! :) Pamelko, czyli właściwie nic się nie wyjaśniło, poza tym że badania są ok? Może profilaktycznie witaminki jakieś bierz, bo przez te diety ja np. zauważyłam że włosy mi zaczęły wypadać. Jeszcze nie garściami ale lepiej zapobiegać..niż być później łysym.. Dietka u mnie może nie jakoś rewelacyjnie ale słodkości nie jem, nie objadam się i unikam pieczywa. Kolacja o 18.00, później już nic.Skaczę 10min na skakance przynajmniej raz dziennie i robię ok 50brzuszków. Jak mnie najdzie to więcej. Do tego polecam ćwiczenia w parach ;) I na wadze dziś było 67kg! :D Udanego weekendu! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
martysia_86 - gratuluję :) U mnie dzis bylo minus 15 stopni, masakra, zwlaszcza ze jestem raczej ciepłolubna ;) a moj cudowny mąż stwierdzil, ze to idealny dzien na wycieczke do salonów samochodowych w poszukiwaniu jakiegos nowego auta dla mnie, w sumie nie ma sie co dziwic bo w tygodniu jest skonany po pracy, ALE od razu zaznaczam ze osobiście wolę używane, a nie nowe (wiem ze to głupie, ale boje się że w nówce coś nie zadziala, np. pedał hamulca) i takie do max. 30tys bo przeciez mamy jeszcze kredyt hipo i nie ma co szaleć, wiec wychodzi na to, ze moj luby chcial sobie po prostu popatrzec na te wszystkie cuda, ech faceci... Poza tym chcialam napisac ze dawno nie pilam alkoholu - to do mnie nie podobne, ale po prostu nie mam ochoty, moze jutro...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mloda mamuska majka
Hej dziewczyny! Jestem mamą od pięciu miesięcy. Po ciąży, oczywiście, zostały mi zbędne kilogramy. Już przed ciążą nie byłam szczupła. Nie karmię piersią, musiałam wrócić do szkoły i nie miałam pokarmu. Moja córka, Julka, ma teraz prawie 5 miesięcy i waży 8 kg. Je za dwóch, ale to dobrze. Jest zdrowiutka i śliczna. W każdym razie chciałabym do Was dołączyć. Wiadomo, że razem raźniej. Moja dieta to po prostu mż i ruszać się. Z tym przy dziecku nie ma problemu, ale chodzi mi o jakieś konkretne ćwiczenia. wzrost: 173cm waga przed ciążą: 72kg po ciąży: 77 kg

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
hej wszystkim! witam nową mamuśkę chora jestem ledwo żyję...angina :( gardło boli jak cholera więc nie jem....pewnie to jedyny plus choroby... co tam u Was?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Melduję się. Pamelko współczuję i życzę dużo zdrowia! Dobrze, że wyniki badań w normie, może to były pierwsze objawy osłabienia przed chorobą, ja raz w życiu chorowałam na anginę, ale właśnie tak, że w niedzielę zemdlałam, we wtorek zaczęło mnie troszkę boleć gardło i byłam bardzo osłabiona - dostałam antybiotyk ale lekarz nie zdiagnozował jeszcze anginy, a w piątek wylądowałam na izbie przyjęć, karetką bo miałam 39 i 9 stopni gorączki i nie kontaktowałam - diagnoza: angina. To było w sierpniu. Więc może i u Ciebie podobnie? Witam nową koleżankę /na mój gust trochę za szczupłą do naszego towarzystwa :-) ...) U mnie dieta poległa całkiem. Choroba dzieciaków /już wychodzimy, jest dużo lepiej/ i impreza sobotnia /dużo niezdrowego kalorycznego jedzonka i trochę tańców, ale podłoga wyłożona płytkami więc bardziej jazda figurowa na lodzie, ogólnie Ok - oprócz diety oczywiście/. Martysiu Tobie też nieźle idzie! To dobrze! Ja też zaczynam od nowa ćwiczonka brzuszków i chyba kupię sobie jakiś spalacz tłuszczu, tylko nie wiem, czy z tymi moimi hormonkami można będzie zażywać. Na wiosnę mam być szczuplejsza! Pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hej :) Ale mnie w sobotę dopadł ból okropny.. Czułam się tak, jakby wszystkie kości nagle mi popękały, ruszyć się nie mogłam, łupało mnie strasznie. Najgorzej z plecami i kolanami. W nocy wyłam z bólu. Nie obyło się bez tabletek, bo po prostu miałam łzy w oczach. Całą niedzielę przeleżałam. Na szczęście dziś rano czułam się już świetnie. Nie wiem skąd coś takiego mi się przyplątało. Już myślałam, że to grypsko jakieś ale mężuś tak mi wygrzał w nocy plecki, że raz dwa wszystko przeszło :) Pamelko, chyba Brela ma rację, że te zasłabnięcia to był wstęp do choroby.. Zdrowiej szybko! :) Brela, na pewno całe żarełko spaliłaś tańcząc :) hot mama, mój mąż dla odmiany potrafi cały dzień spędzić na oglądaniu sprzętu turystycznego. Ostatnio kurtkę kupowaliśmy pół dnia, więc nie wiem co gorsze..;) A na imieniny zażyczył sobie...krzesiwo, bo stwierdził, że musi syna nauczyć jak przetrwać w skrajnych warunkach, a z rozpalaniem ognia patykiem może sobie jeszcze nie radzić. Zaznaczam, że nasz synek zaczął dopiero 14miesiąc. Myślałam, że padnę ze śmiechu :) Dziękuję wszystkim za gratulacje co do moich malutkich sukcesów dietowych, pilnuję się jak mogę bo 13lutego idziemy z mężem na bal karnawałowy :) Muszę zakręcić loki i założyć swoją cekiniastą tunikę by usłyszeć od mężulka jak za dawnych lat.."Słonko, wyglądasz jak Beyonce" hehehe :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×