Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość pewna trzydziecha

problem z koteczkiem - czyli jak sobie poradzic

Polecane posty

Gość pewna trzydziecha
Napisalam, ze z braku innego okreslenia bede nazywac go partnerem, a wiec i to, co nas laczy, zwiazkiem. Co do wyksztalcenia, juz to wyjasnilam. Napisalam o tym raz i z pewnoscia go nie wytykalam. Watek wyksztalcenia pociagneli dalej Tobie podobni.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słowem dorastasz
"Mysle, ze gdybym kochala, myslalabym, ze "milosc wszystko zwyciezy", a przede wszystkim miala pewnosc, ze chce z nim byc." To tylko kolejna bujda rodem z oper mydlanych. Tak się myśli o miłości w wieku lat -nastu, potem należałoby dorosnąć. Dojrzali ludzie WIEDZĄ, że istnieją różnice nie do przejścia i odróżniają je od tych mniej istotnych (skoro żyjesz sobie z nim i obojgu Wam jest w sumie dobrze, to chyba drastycznych rozbieżności nie ma). Dojrzali ludzie wiedzą też, że wątpliwości są rzeczą normalną, związek ewoluuje, partnerzy i kontekst się zmieniają - wątpliwości nie ma tylko ten, co w ogóle nad niczym się nie zastanawia. Mnie się też zdaje, że być może z jakichś względów nie jesteś ze sobą szczera i boisz się zaangażować. Lęk nie powinien jednak decydować za Ciebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pewna trzydziecha
Boje sie na pewno. Ale jesli masz watpliwosci, jak rozrozniasz milosc od jej braku? Od nie-milosci?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pewna trzydziecha
Trudno tez powiedziec, ze "zyje z nim" - nie mieszkam z nim, widujemy sie pare razy w tygodniu,

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość słowem dorastasz
Wiesz, to chyba nie jest czarno-białe: albo 100% miłość, albo 100% nie-miłość. Żeby to rozróżnić, trzeba sobie to pojęcie najpierw samemu zdefiniować. Ale patrzyłabym raczej na wzorce typu szczęśliwe małżeństwa z 40-letnim stażem (jak to osiągnęli), a nie "Titanic" itp. :O

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pewna trzydziecha
A jak oceniasz, kto jest szczesliwym malzenstwem z tak dlugim stazem? Moj znajomy i jego zona, przykladowo, uchodza za szczesliwe od kilku lat malzenstwo, tym niemniej on przy roznych okazjach usiluje mnie poderwac, mimo, iz ma kilka lat mlodsza zone. Trudno brac Titanic za wzorzec jakiejkolwiek milosci - chyba niespelnionej, a do takiej nikt zdrowy na umysle nie dazy :P Harlequinow tez nie czytuje. Wiec?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciekawa historiaaaaa
Ciekawa historia, choc przeczytalam tylko pierwsza strone postanowilam sie wypowiedziec.Otoz: Wiem, co czuje zraniona i oszukana kobieta, po dlugim zwiazku, czy nawet kilku. Sama to przezylam. Zwykle konczy sie tragicznie, rzekomym singielstwem. Wstyd sie przyznac, ze szuka sie kogos na stale i prawdziwego, wiec zamyka sie w skorupie i wpada w dziwne reacje, ktorych nie wiadomo jak nazwac, wiec najczesciej jest to "spotykanie sie". Mialam o tyle szczescia, ze po roku takiego "spotykania sie" ze wspanialym czlowiekiem, ktory mial ten sam problem, co ja, czyli byl poraniony i udawal, ze jest mu lepiej samemu, zaliczylismy WPADKE. Zabrzmi to absurdalnie, ale to uratowalo nam zycie. Postanowilismy zbudowac zycie razem i teraz jestem mega szczesliwa kobieta. Oczywiscie to nie recepta, tutaj zadecydowal przypadek, ale to tytulem wstepu. Problemem w Twoim przypadku jest zbyt duza pewnosc siebie i zbyt duza pewnosc jego milosci. Gdybys go w jakis sposob stracila, jestem pewna, ze za jakis czas napisala bys na kafeterii: mialam wspanialego faceta i glupia bylam, ze go nie chcialam. Tak to jest, ze miedzy kobieta a mezczyzna na poczatku wszystko jest gra: gdy ktos wykaze zbyt duze zainteresowanie, jest na troche spalonej pozycji. Po drugie: wiem, ze trudno jest takim osobom jak Ty, z wygorowanym odrobinie mniemaniem o sobie i poczuciem wartosci, i nie pisze tego zlosliwie. Z reszta sama taka bylam. Gdy sie jest poranionym i wpada w singielskie zycie wydaje sie caly czas ze juz nikt nie spelnia oczekiwan. Mysle ze zalozylas ten temat po to, by sie usprawiedliwic, wiesz ze postepujesz zle, z wygodnictwa dorwalas faceta, ktory jest przy Tobie i trwa, a Ty wysysasz z niego wszystko, sama sie nie angazujac. Wiedzac to wszystko, musisz napisac pare slow typu: rzucilabym go, zeby bylo mu lepiej, ale sama mam potrzeby.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nie kochasz go
zostaw tego chłopaka :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pewna trzydziecha
Kiedy tu przyszlam, zastanawialam sie, czy komus udal sie zwiazek z tak zwanego rozsadku, bez poczatkowej milosci. Ale Wy radzicie mi go zostawic. Nie "udaje , ze mi lepiej samej" - ten stan znam i jest bezpieczny. Ciesze sie, ze trafila tu osoba, ktora przezyla sytuacje podobna, mam nadzieje, ze trafi sie ktos, kto czul tak samo. To znaczy nie kochal i udawal, ze nie kocha "bo wstyd sie przyznac", tylko czul, ze nie moze odwzajemnic czyjegos uczucia. Mam nadzieje, ze znajda sie osoby, ktore postanowily zostac, ale i takie, ktore zdecydowaly odejsc. Jak to sie skonczylo? W 1szym wypadku - czy dlugo sie docieraliscie? W 2im - czy dlugo cierpial? Zalowalas swej decyzji? Ciekawa historio, dlugo jestescie razem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciekawa historiaaaaa
Znamy sie wiele lat. Spotykalismy sie rok. Ja bylam, jak to mowisz, "koteczkiem", kochalam go, ale w sumie balam sie przyznac, on pewnie zidentyfikowalby sie ze wszystkim, co piszesz o sobie. Wydaje mi sie, ze chcial mnie wtedy zostawic, ale nie dal rady. Na pewno nie czul, ze mnie kocha. Bylam jego powiernikiem,a on moim. Potem zaszlam w ciaze. Nie wiedzialam,co zrobi, czy zostanie, czy ucieknie gdzies za ocean, raczej stawialam na to drugie. Zabrzmi to dziwnie ale zaczelismy od niepewnosci, co bedzie, skonczylismy szalejac na swoim punkcie. Ja juz nie szuakalm euforii ani burzy hormonow, on tez nie, bo oboje wiedzielismy, jak szybko to mija. Weszlismy we wspolne zycie z wielkim lekiem patrzac na otaczajacy nas swiat, rozpadajace sie zwiazki i na to, co sami przeszlismy. Bardzo szybko pobralismy sie, zdala od ludzi wzielismy cichy slub, szczesliwi, chociaz caly czas asekurujacy sie myslami, ze to moze sie skonczyc. Jestesmy małżenstwem 4 lata. On jest moim przyjacielem i kims najprawdziwszym na swiecie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pewna trzydziecha
Ale przeszkadzalo Ci cos w nim czy tylko ta niepewnosc...?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciekawa historiaaaaa
Tak na prawde, to nigdy bym sie z rozsadku nie zwiazala z takim facetem. Nie wiem jaka sila mnie trzymala przy nim, a jego przy mnie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Posłuchaj wcale nie musisz
myśleć za kogoś innego. Rozumiem, że Twój kochanek ma co najmniej 35 lat, Ty mniej. Jest dorosły i dokonał takiego wyboru, jakiego pragnął. Jesteś egoistką? A czy i on nie myśli o własnym dobru, mając nadzieję, że Cię "wychodzi"?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pewna trzydziecha
Z jakim facetem?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciekawa historiaaaaa
W czasie, gdy sie spotykalismy, on nie mial pracy, byl nieporadny, nie potrafil sie ogarnac, nie wiedzial co zrobic z zyciem i powoli wpadal w depresje. Roztargniony jest do dzis, nawet nie ogarnia komputera:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciekawa historiaaaaa
jesli chodzi o wyksztalcenie to tez nie jestesmy na tym samym poziomie. Tylko, ze nadajemy na tych samych falach emocjonalnie, a mysle, ze to sie sprawdza na dluzsza mete, bo nadal gadamy godzinami.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pewna trzydziecha
Hm, mam takiego kolege, nie moze pozbierac sie po zdradzie zony, tez nie ma pracy... mam nadzieje, ze i on znajdzie kogos takiego, jak Ty...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pewna trzydziecha
Nie chodzi mi o wyksztalcenie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pewna trzydziecha
A jak skonczylo sie to dla nich? I daczego zostawilas?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeden znalazł sobie kolejną kobietę, a drugi związał się z pracą. :-) Zostawiłam, bo nie wyobrażałam sobie siebie przy ich boku za kilka, kilkanaście lat. Będąc z nimi nie byłam ze sobą szczera, dlatego tak Ci doradzam - spójrz prawdzie w oczy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pewna trzydziecha
Chyba nie wyobrazam sobie siebie przy niczyim boku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ciekawa historiaaaaa
A moze przydala by Ci sie czasowa izolacja od tego mezczyzny. Tak na parwde nie wiadomo co on dla Ciebie znaczy, kim dla Ciebie jest

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pewna trzydziecha
Moze...? Choc chyba we wszystkich przypadkach, o ktorym slyszalam, musze sie zastanowic nad naszym zwiazkiem = odchodze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
To jeszcze zależy od psychicznej konstrukcji - ja mam zero tolerancji dla relacji powierzchownych, coś w stylu wszystko albo nic. Nie wiem, czy to dobrze, czy źle, ale taka jestem. A uwierz, że zainteresowanych było wielu. No ale cóż, widać mam jakiś problem, tylko nie wiem, jaki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość pewna trzydziecha
Czy jesli kogos nie kochasz, zaraz relacje musza byc powierzchowne?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość polon i rad
czasem odpowiedz mozna uzyskac, gdy czlowiekowi sie wydaje, ze to juz koniec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
cóż moge powiedzieć... nie zawsze jest tak jakbysmy tego chcieli. jedynym wyjściem z tej sytuacji jest rozmowa z Nim. Szczera rozmowa. Nie musisz mu mówic, że do tej pory nic do niego chyba nie czułaś. Tylko powiedz, że przyszedł taki moment gdy musisz się zastanowić co dalej. Jesli jest dojrzałym facetem - a wnioskuję że tak - zrozumie. I da Ci troche czasu a izolacje, zeby przemyśleć sobie to i owo.. Z dystansu wszystko wygląda inaczej. Być może faktycznie nie jest Ci potrzebny emocjonalnie tylko fizycznie. a Może gdy jest cały czas przy Tobie nie masz czasu odczuć że może Ci go jednak brakować.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×