Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość citroneka

Przeżywalność z alkoholową marskością wątroby.

Polecane posty

Gość bezimienna dziewczyna
mnie się udało- podziwiam Cię za to, że wyrwałeś się z nałogu. Nawet sobie nie wyobrażasz jak ja zawsze czekałam i wierzyłam, że mój ojciec też to zrobi. Dla nas, dla rodziny-która trwała przy nim. Na nasze prośby i błagania odpowiedzią były wyzwiska i kopniaki...:O Po osiągnięciu dojrzałości, ja i moje rodzeństwo -uciekliśmy z domu. Nasze dzieciństwo wspominamy jako koszmar. Próbowaliśmy też wyrwać z niego mamę...Niestety, ona nie potrafi zostawić swojego oprawcy...Nie pomogły rozmowy z psychologiem i w domu siostry wytrzymała tylko miesiąc. Ojciec przyjechał, wziął ją na litość i wróciła z nim. Tyle, że z obiecanego pójścia na odwyk już się wycofał...Wszystko wróciło do "normy"...:O Mama mówi, że go nienawidzi, że patrzeć na niego nie może ale...go nie zostawi, bo on bez niej zginie (kto mu da jeść? upierze?posprząta wymiociny? przywlecze z klatki schodowej?). To trwa ponad 40 lat! W każdej chwili mógł zgodzić się na odwyk i cała rodzina stanęłaby przy nim! Choćby ze względu na mamę, która niczym nie zasłużyła na taki los!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezimienna dziewczyna
Gonia i Goga - choć nie mogę wybaczyć ojcu tego, że zatracił resztki człowieczeństwa, nie mogę też zarzekać się, że go zostawiłabym gdyby leżał ciężko chory...Nie byłam w takiej sytuacji, więc nie mogę powiedzieć. Jak na razie mój ojciec wszelkie choroby leczy-owszem-u lekarza, potem wykupuje recepty i - popija lekarstwa piwem! Wszystko to miesza i nic mu nie jest! Absolutnie Was nie oceniam, być może Wasi bliscy nie zgotowali Wam, aż takiego koszmaru i macie też jakieś dobre wspomnienia z nimi związane...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bezimienna dziewczyno- nie mi oceniać, ale Twoja mama musi bardzo kochać Twojego ojca. Skoro nie chce go zostawić, jest z nim, martwi się o to, jak on sobie by bez niej poradzi...Mój ojciec mieszka ze swoja matką, też ma z nim piekło. Ale wiesz co? Ona sobie na to trochę zasłużyła. Gdy byłam mała a ojciec mieszkał ze mną i mamą i bratem, babcia mieszkała pare domów dalej, i gdy moja mama wyganiała ojca, bo nie chciała dać mu na picie, on bił ją, rozbijał wszystko, co miał pod ręką i wychodził. Wychodził do babci, ona dawała mu piwko i wyganiała do rodziny. On wracał pijany i rozwscieczony...Babcia miała spokój a my cóż...Miała na sumieniu trzy życia...Teraz ojciec mieszka z nią. Ona się zastanawia, czym sobie zasłużyła, na takie życie. Teraz chociaż wie, co my przeżywaliśmy. Kiedy ojciec mógł się opamiętać, ona zamiasta twardo wygnać go do rodziny bez alkoholu, robiła to, co on chciał, aby tylko mieć święty spokój...Jak widać los się odwrócił. Teraz to ona cierpi, ale też nie wyobraża sobie jak ojciec poradzi sobie bez niej...Jednak to matka, nie zostawi syna samego z nałogiem...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goga77
ja mam same wspaniałe wspomnienia...i o to mi cały czas chodzi-nie chciałam nikogo urazić, ale nie wszyscy alkoholicy są tacy sami... trzymajcie się!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bezimienna, mylisz się, nie mam dobrych wspomnień z ojcem, raczej sam koszmar. Nawet nie wiesz jak bardzo zazdrościłam koleżankom normalnych rodzin, spacerów niedzielnych, lodów, wyjazdów. My nawet samochodu nie mieliśmy, bo wiadomo czemu. Spędzaliśmy dnie po koleżankach, na dworzu, aby tylko nie wracać do domu. Mimo tego wszystkiego staram sie nie pamiętać tego, co było. Może ojciec żałuje tego, co było i dlatego choć trochę się opamiętał. Wspieram go choć dobrym słowem, tyle narazie mogę mu pomóc.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goga77
nikt nie zasłużył, na to, by być źle traktowanym przez drugiego, zwlaszcza ojca, alkohol wkradł się na miejsce miłości, to taka odwieczna walka dobra ze złem, zależy, jak kto na to patrzy...wspólczuję wszystkim bitym, kopanym i poniżanym, nie zasłużyliście na to!!!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Goga, nie wiem, czy jest jakaś pomoc dla Twojej siostry, ale mój ojciec faszeruje się lekami na wątrobę, wszystkimi możliwymi i widzę, że jego stan sie poprawił. Był żółty cały, drapał się, nie jadł, miał gruby brzuch, nie poznawał mnie, babci, majaczył i nie mógł utrzymać nic w rekach, to co śnił wydawało mu się, że dzieje się na prawdę, nie mógł chodzić. Po wyjściu ze szpitala je te leki i jest lepiej. Tylko mój ojciec jest zdrowy jak byk, tylko wątrobę ma do wyrzucenia, reszta jest zdrowiutka, tylko torbiel ma na trzustce...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość bezimienna dziewczyna
Gonia - pewnie moja mama kocha (na swój sposób) ojca ale co to za miłość...Ofiary do oprawcy? Psycholog twierdził, że to nie miłość a silne współuzależnienie. Mama(podobnie jak Twoja babcia) nie pozwala ojcu stoczyć się na samo dno. Wiem, to brzmi jak absurd, bo na tym dnie już przecież leży od dawna... Wtedy, gdy do niego wróciła-zrobiła wielki błąd! Powinna wytrzymać jeszcze trochę, by się złamał i poszedł na leczenie. Jednak, gdy go zobaczyła - natychmiast wróciła...:O Tłumaczyła nam, że ojciec już nie wytrzyma; straszył ją, że się powiesi...Bała się, że się udusi dymem, bo spalił wszystkie garnki...Nie dała sobie nikomu przetłumaczyć, że wrócić można dopiero po leczeniu.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Moja babcia też się boi, że spali dom. Chciałam, żeby zamieszkała ze mną, ojca zostawiła samego sobie, albo się podniesie, albo spadnie na samo dno i zapije się na śmierć.Może to współuzależnienie, ale uczucie w tym też musi byc jakieś skoro się o nich martwią...Babcia wiele przede mna ukrywa, mówi, że ojciec nie pije , a pije. Oszukuje nie tylko mnie, ale chyba też samą siebie :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goga77
gonia, dzięki za zainteresowanie! moja siostra też jest zdrowa, tylko ta wątroba...tylko i AŻ!!!nie wiem, co mam myśleć, ale to już zostawiam woli Bożej...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goga77
moja siostra też jest zdrowa, tylko ta wątroba...tylko i aż..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goga77
moja siostra też jest zdrowa, tylko ta wątroba...tylko i aż..

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goga77
moja siostra też jest zdrowa, tylko ta wątroba, tylko i AŻ!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Goga nie chcę podawać nazwy tych leków, bo nie wiem czy wolno na forum, ale to te które reklamują w tv, są drogie i tata bierze ich dużo ponad dawkę zalecaną. Jeśli Twoja siostra nie pije niech spróbuje nic nie szkodzi, a może pomoże?Tonący brzytwy się chwyta...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goga77
gonia, dzięki za zainetersowanie...to tak łatwo chyba nie będzie...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Jeśli chcesz to dowiem się więcej konkretnie jakie bierze i może podam Ci na maila?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kurcze, jeśli to tylko wątroba, to może się zregeneruje, chyba, że mózg już zaatakowało :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kgoals
ale jak watroba moze bolec? Podobno to fizycznie niemozliwe? tylko dieta i ruch moze nas uzdrowic

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość kgoals
i od kiedy nie mozna podawac nazw lekow he? Sorry a co to wiezienie?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość nika0404
Witam Dawno nie pisałam, nawet nie spodziewałam się, że znajdę tu tyle wpisów po tych kilku miesiącach. Mój tata zmarł w styczniu niedługo święto zmarłych, pierwsze po Jego śmierci, szóste od śmierci mamy. Moja rodzina była dotknięta chorobą mamy, alkoholizmem taty i biedą. Jest nas czworo rodzeństwa, każde z jakimś talentem, którego nikt nie oszlifował, ale wszyscy wyszliśmy na ludzi, bo trzymamy się razem. Mamy mężów i żony, którzy nie mogą się nadziwić, że potrafimy wszystko zostawić by gonić do siostry, czy brata bo Ona lub On ma problem. Kochamy nasze nowe rodziny i siebie nawzajem, mamy domy zdobyte ciężką pracą, nasze dzieci(moje w drodze bo jestem najmłodsza ) mają ciocie i wujków, którzy pamiętają o nich codziennie, a dwadzieścia lat temu nazywano nas patologią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nika, czasem bieda uczy miłości, pokory, szacunku do innych i siebie samych, radowania się z małych rzeczy...Patologia zawsze kojarzy mi się nie z biedą, ale raczej ze znęcaniem się nad dziećmi...nie wiem czemu, może się mylę, ale nie zawsze dom, w którym po prostu nie ma kasy jest zły. Jesteś cudnym przykładem, że mimo biedy, problemów można wyjść na ludzi, tak trzymaj, bądź wzorem dla innych, nie tylko biednych, ale i bogatych, którzy nie znają tego, co Ty przeżyłaś, a nie potrafią cieszyć się z błahostek, tylko non stop narzekają, jak mało mają...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goga77
odszedł mój anioł stróż...dziś zmarła Ania, moja siostra...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goga77
trzymajcie sie, i nigdy nie pozwólcie by zawstydzać alkoholików-oni i tak wystarczająco cierpią...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Goga, bądź dzielna. twój Anioł nie odszedł. Twoja siostra juz nie cierpi na Raka Duszy.........

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Goga nie wiem co Ci napisać, tak mi przykro... Byłaś dzielna, a Twoi bliscy mieli wielkie szczęście, że mieli Ci przy sobie. Tulę Ci z całego serca...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość goga77
dzięki dziewczyny, dziękuję gonia84...nawet nie wiecie, ile te słowa znaczą...trzymajcie się i każdego dnia walczcie o swoich...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. Trafiłam na to forum przypadkiem, szukałam informacji na temat alkoholowej marskości wątroby. Mam chorego męża, który był w bardzo kiepskim stanie, żółtaczka, wodobrzusze, niewydolność nerek, cukrzyca.Po roku leczenia jakimś cudem doszedł do siebie. Niestety pije dalej po kryjomu i nie może zrozumieć, że dalej jest chory, że ma problem, a było i jest naprawdę dobrze, nawet cukrzyca się cofnęła. Nie wiem ile jeszcze czasu będzie się tak dobrze czuł. Czasami zastanawiam się jak to możliwe, że człowiek który jest chory i tyle przeszedł da radę wypić w ciągu jednego dnia tyle alkoholu. Czy ktoś zna taki przypadek? Napiszcie proszę.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Justa mój tata też miał ze trzy razy żółtaczkę ostatnio w maju wylądował w szpitalu właśnie z marskością, ale choroba nie naruszyła żadnych organów...Wyszedł z tego teraz zdrowo się odżywia, spaceruje ale i popija...Nie wiem ile ten "super" stan będzie trwał, na razie ma się dobrze i na nic nie narzeka.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×