Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

WENTURA

szukam przyjaciela

Polecane posty

Gwoli ścisłości ja również nie byłem :) W przypadku chwilowej niemożności ostrzału (brak amunicji, brak wspomagania itp.) zawsze pozostaje broń ręczna. Dobrze wyszkolona obsługa może wiele nią zdziałać, nawet w niekorzystnych warunkach. Elitarne jednostki niekiedy rzucają się z przysłowiowymi zębami (czyt. językiem) na cel i penetrują go wyżej przedstawionymi metodami. Bywa, że cel okazuje się najmniej odporny właśnie na taki atak i szybko ulega :P :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale ja właśnie mówiłam o tych zbudowanych z tej samej tkanki, czyli broń ręczna i rzucanie się z zębami w tym się zawiera :P Bywają właśnie cele bardzo odporne na te rodzaje broni i właśnie co wtedy? :D Mariusz Jestem samozwańczą panią generał :D Baczność! :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Z doświadczenia Olu wiem, że to tylko kwestia czasu, no i wspomnianego wyszkolenia obsługi. Nie spotkałem jeszcze celu, który oparłby się bezpośredniemu atakowi nawet bez przygotowania artyleryjskiego. Fakt, czasem opór trwa dłużej ale koniec końców zostaje przełamany. Każdy cel ma czułe punkty i ośmielę się stwierdzić, że właśnie tylko szturmem można je zdobyć. I tu rzecz historyczna. Otóż I Polska Dywizja Pancerna zdobyła w 1944r. belgijską Gandawę właśnie bez nawały artyleryjskiej. Wyłącznie bezpośrednimi atakami w czułe miejsca oporu. Cel został szybko zdobyty, mało tego, zdobywcy zaskarbili sobie wdzięczność ludności :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Cechą wyróżniającą dobrą baterię artyleryjską jest szybkość czasu potrzebnego do osiągnięcia następnej gotowości otwarcia ognia :) Chociaż zależy to równie mocno od celu, jego odporności i zdolności uników.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czyli jednak doświadczenie, doświadczenie i raz jeszcze doświadczenie.... Dlatego uważam, że decyzja o wprowadzeniu zawodowej armii była bardzo trafna ;) Do ataku na już szturmowany uprzednio cel nie powinno się dopuszczać żółtodziobów, bo obiekt ataku może się katapultować do obozu konkurencyjnego żołnierza :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Wracając do ataków przy niemożności użycia artylerii. Tu już wchodzimy na obszar dotyczący taktyki piechoty. Szczególnie broni ręcznej i szturmów frontalnych :) W takim wypadku należy użyć broni ręcznej do rozchylenia skrzydeł obrony, a w powstałą lukę wprowadzić odwód czołowy, który nękając wrażliwe punkty celu prawdopodobnie doprowadzi do jego uległości. Broń ręczna może wspomagać te działania nękające, nie zapominając o utrzymywaniu skrzydeł rozchylonych, co pozwala czołówce na głębszą penetrację punktów oporu. Dodatkowo można chwilowo przerzucić ciężar walk na wzgórza znajdujące się na północ od głównego celu. Intensywne działania tam prowadzą często do zmiękczenia obrony głównego bastionu i pozwalając szybciej osiągnąć wynik operacyjny :P :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Bywa tak, że niewyszkolone jednostki doprowadzają do załamania się całego uderzenia, cel poddaje się bez walki innej jednostce, a niedoświadczenie skutkuje załamaniem. Dlatego też powinno zwracać się uwagę na szkolenie i to, o czym pisałem wcześniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hahahahahaahahahahahahahahahahahahaha!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! Wydaje mi się, że opisane przez Ciebie działania są prawidłowe, a wręcz z punktu widzenia celu, gwarantuję, że są ;) ... ale jesteśmy na wojnie, wiele się może zdarzyć... Tak więc, rozpoczynasz stopniowe odkrywanie najczulszych punktów wroga, wszystko idzie gładko.. aż nagle widzisz, że główny punkt strategiczny porośnięty jest dżunglą...:D Rozumiem, że czołowe spotkanie z celem byłoby ciężkim przeżyciem dla żołnierza? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Hehe, już sobie wyobrażam Basię czytającą to.... :D:D:D To taka mała samokrytyka i autoironia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Olu, dżungla? A od czego mamy Marines? :D :P Poza tym w centralnej dolinie, która jest zazwyczaj osią ataku, dżungli nie ma. To raczej podmokły teren, ale niezalesiony :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Szkolić przede wszystkim koedukacyjnie. Przeprowadzając próbne ostrzały i szukając rozwiązań uodparniających na nie. Takie zespoły "obrona-atak" działając wspólnie powodują znaczące podniesienie poziomu wyszkolenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Marines, owszem! Ale w przypadku, gdy padnie na żołnierza z innego korpusu? :D Owszem, centralna dolina zalesiona nie jest, ale właśnie intryguje mnie to przedzieranie się przez nią, gdy działa nie wypada użyć. Broń ręczna i inne uzbrojenie po zęby :D Myślę, że Basia się uśmieje :D Piter... Nie wiem czy żołnierze zgodziliby się na szkolenie koedukacyjne...? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dal wyszkolonej jednostki, nawet nie Marines, działania w każdym terenie nie powinny być problemem. W większości przypadków sukces polega na utrzymaniu skrzydeł tak, aby frontalny atak miał możliwość dotrzeć do wszystkich punktów oporu. Tak więc czy atakujemy po równym terenie, czy po zalesionym lekko, czy przez dżunglę, dla doświadczonej jednostki nie powinno to stanowić problemu. Oś ataku pozostaje ta sama. Zaś co do szkolenia... ciągniesz mnie za język Olu (werbalnie żeby nie było), ale ok. Są jednostki, którym zdarzyło się zdobywać dwa cele naraz, a nawet takie, które uczestniczyły w działaniach zespołowych :D :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Przekonałeś mnie, że dla doświadczonego żołnierza żadna przeszkoda nie stanowi problemu... Tzn jedna na pewno, ale nie będę poruszać tematu broni biologicznej :D:D:D Owszem, są takie jednostki, wiem... ale uważasz, że można puścić żółtodzioba na tak głęboką wodę? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Odnośnie broni biologicznej. Tu kłania się marynarka wojenna. Dobra jednostka to i Morze Czerwone przepłynie :P Czasem żółtodziób to nieoszlifowany diament, działający instynktownie, ale niezmiernie prawidłowo. No ale z tym się trzeba urodzić :) Trochę offtopic, ale spodobało mi się :) Student oblewa kolokwium z logiki. Mówi do profesora: to bez sensu, pan się na mnie uwziął!!! Sam pan coś z tego rozumie? Profesor: Oczywiście, wszystko - inaczej nie byłbym profesorem. Student: Skoro tak pan twierdzi, to zadam panu pytanie - jeśli pan odpowie na nie, wpisze mi pan dwóję. Ale jeśli nie będzie pan znał odpowiedzi, wpisze mi pan "celujący". Profesor: Dobrze, idę na taki układ. Student: A zatem: co jest jednocześnie legalne ale nielogiczne, nielegalne ale logiczne oraz ani logiczne ani legalne? Profesor zastanawiał się, zastanawiał i nie umiał odpowiedzieć na pytanie. Wpisał studentowi ocenę celującą i zaraz potem zadzwonił do swojego najlepszego studenta z tym samym pytaniem. Ten odpowiedział: - Pan ma 63 lata i 35-letnią żonę, jest to legalne ale nielogiczne. Pana żona ma 23-letniego kochanka - jest to co prawda logiczne, ale nielegalne. Pan wpisuje kochankowi swojej żony do indeksu "celujący", mimo że nie powinien był zaliczyć przedmiotu - i to jest ani logiczne ani legalne...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eee, mówiąc o broni biologicznej, miałam na myśli bardzo zarybiony staw :D...piraniami, oczywiście ;) Hmmm Instynkt, powiadasz... czyli jednak doświadczenie nie jest jedyną drogą do celu? :D Dobre z tym studentem! :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Oj, w przypadku piranii, czyli broni biologicznej mamy w odpowiedzi broń chemiczną :D :P Olu, bez choćby szczątkowych predyspozycji żadne szkolenie nie da rezultatu, bo pozostanie teorią.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie wiem jak Wy, ale ja sobie idę do domku. Stwierdziłem, że pójdę sobie wcześnie, a co mi tam :D Muszę zakupy jeszcze ekskluzywne zrobić, bo przyjeżdża do mnie dziś Ktoś. Wiecie Kto. Nie życzcie mi powodzenia, bo wiem że to i tak na dłuższą metę nie wypali. Ale zobaczyć kogoś po 5 miesiącach zawsze miło. Tak i Wam miłego weekendu życzę. Buźka Olu, cześć Mariuszu i Olivierze. I Wam wszystkim czytającym ten wątek pokątnie :D See Ya on monday I think.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja już sie pożegnam :) przepraszam że nie pisałem :) do zobaczenia :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ale broń chemiczną trzeba stosować dłużej i należy odłożyć atak dla wspólnego dobra :D A czy w ogóle istnieje możliwość, żeby jakiś człowiek nie miał predyspozycji do walki? Wydaje mi się, że każdy może się nauczyć odpowiednich technik :D Ps. jak to mawiał mój znajomy: głupota dobrze dup... tzn. walczy :D Na szczęście nie miałam okazji się przekonać o prawdziwości tej tezy :) Jest jeszcze jedna kwestia... nadmierne, długotrwalsze używanie działa, może prowadzić do jego chwilowej niedyspozycji :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Piter, nie życzę powodzenia wobec tego, ale nigdy nic nie wiadomo :) Miło zobaczyć, byle ran nie rozdrapać. Miłego weekendu :) Do zobaczenia. Olivier Nadrobisz jeszcze :) Do następnego :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eee tam, nie masz :D Wydaje mi się, że my wszyscy mamy teraz czasy pokoju... chyba - mówię za siebie ;) Dzisiaj prześladują mnie zakonnice...hmmm

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ja czekam na desant z zagranicy, ale kiedy on nastąpi... :O Jeszcze nie wiem. No,mówię Ci i to zawsze grupami! nawet poczułam się odrobinkę nieswojo w drodze do pracy.. wiesz, na uszach Nightfall i 3 pingwiny na dwunastej, mierzące mnie dziwnie wzrokiem ;) Podczas drogi po śniadanie do sklepu, na trzeciej dosłownie stado pingwinów. Spojrzałam teraz przez okno i znowu :D Zły znak? :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Może oddają się modłom w chłodnych świątyniach, bo po takim upale nie chciałabym chodzić na ich miejscu :O Masakra przecież! A teraz Ci powiem coś śmiesznego :D Jak byłam mała to chciałam zostać zakonnicą! Byłam zdecydowana wręcz! Hahaha, koleżanki chciały pracować w sklepie, być lekarzami etc..., a ja konsekwentnie zakonnicą :D I co ze mnie wyrosło? ;)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Szaroperłowa
Witajcie, melduję się po krótkim wyjeździe urlopowym na stanowisku (zaraziliście mnie tym wojskowym klimatem ;) ) Było fajnie, taki typowo babski, relaksujący wypad :) Brakowało mi tego bardzo i maksymalnie wypoczęłam. Uwielbiam morze; szum mnie uspokaja a słońce rozluźnia. Mariuszu, spotkanie z Tobą sprawiło mi ogromną frajdę :) Olu, Piotrze - dla mnie, nieobytej z internetem, to wciąż sztuczka magiczna, że za rządkami liter na monitorze stoi żywy człowiek.. Wróciłam, zrobiłam konieczne zakupy, pożarłam późny obiad i zgłaszam się. Piotrze, należy Ci się informacja: mój jadłospis jest już względnie normalny ;) (- za Twoją radą zaopatruję się w niezłą garmażerkę w punkcie na Ciepłej). Olivier, witaj wśród nas :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam Was w środku nocy ;) Melduję się na stanowisku pracy. Mariusz, przepraszam, że się wczoraj nie pożegnałam :( Do zakonu chciałam wstąpić w wieku około 4-6 lat. Ja już miałam plan na życie :D Wyobrażałam sobie jak w habicie odwiedzam rodziców, jak uczę religii w salce katechetycznej (pamiętamy, że w szkole nie było), jak pomagam biednym dzieciom. :D Sama w to nie wierzę, biorąc pod uwagę mój obecny stosunek do zakłamanego kościoła i kleru :O Spieszę donieść, że w drodze do domu znów spotkałam zakonnicę :D Witaj wypoczęta Basiu :)🌼 Bardzo się cieszę, że wypad się udał, a spotkanie z Mariuszem przyniosło zarówno Tobie jak i jemu wielką radość :) Świetnie, że już nie jesz "byle czego" ;) Widać, że wróciłaś do życia, a nastąpiło to szybciej niż się spodziewałam. Zuch dziewczyna! Bravo! Noo to ja pracuję do 17:30 😭

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×