Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

:) ten moment przejścia jest cudowny! ktoś do mnie podchodzi i zaczyna rozmowę - ja widzę, że ten ktoś jest ogólnie poważanym gościem, no to chyba ma prawo mówić tak a nie inaczej, ja go słucham, podtrzymuję rozmowę i pilnuję, by go nie obrazić, nie urazić (no, kody się kłaniają) ... ktoś podchodzi do mnie i zaczyna rozmowę - ja widzę, że ten ktoś mówi coś, co mi się nie specjalnie podoba (czerwone światełko w głowie i moje spinające się ciało sygnalizują, że coś jest nie halo) - i mówię, że na t-ak-ą rozmowę nie mam ochoty bezcenne Absi, będzie dobrze :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) mi jeszcze az tak nie weszlo pieknie, ale Tobie gratuluje :) na razie ucze sie zdan na pamiec, zeby mi w ogole przeszly przez usta juz sobie postawilam granice prywatnosci ze seks jest sprawa prywatna i o nim nie bede rozmawiac jako zasada (bo nie byl, przez dlugi czas....takie niby oczywiste, co?) moje sprawy sa moimi sprawami i nikomu nic do tego i nie chce sluchac o takich rzeczach nawet chyba, ze kogos znam i ufam rzeczywiscie ooo, bede jeszcze sobie ukladac w glowie, jak powiedziec przyjaciolce, zeby nie mowila innym na moj temat, i ze doprowadzilo to do naprawde ciezkich skutkow - jak zaczac, co powiedziec

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
ja zazwyczaj mówię tak, że każdej zaprzyjaźnionej osobie udzielam kredytu zaufania, jednorazowego kredytu, ale jak nadużyje raz, to drugiej szansy już nie ma nie ma takiej opcji tak samo ze zdradą - raz mogę zrozumieć, coś partnerowi się pomieszało, zauroczył się, chciał dajmy na to przekonać się, że nic nie traci w życiu... jedna partnerka, takie tam rzeczy, potrafię zrozumieć ale za drugim razem.... no way długa jest ta droga do samostanowienia się :) ale warta wysiłków i tego całego bólu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do was wissen
"kto chciał, ten zrozumiał moje słowa" gdybys napisala logicznie to zrozumialby nie tylko ten co chcial, ale kazdy inny tez. oburzasz sie bo piszesz nie jasno i gdy pytam o wyjasnienie to myslisz, ze szukam dziury w calym. ja nie umiem czytac w twoich myslach, aby wiedziec co chcialas powiedziec, wiec pytam. "kto chce się czepiać szczegółów, będzie się czepiał a ponoc to w nich tkwi diabeł" ja nie czepiam sie, ja prosze o wyjasnienie. a szczegoly: jesli ich nie dopracujesz to bedzie siedzial w nich diabel, jesli je przemyslisz i swietnie zgrasz to bedzie siedzial w nich bog.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do was wissen itd
"bądź graczem w każdej chwili swojego życia nie musisz się dostosowywać, możesz być po prostu sobą" wyjasnienie#1 bycie sobą jest OK, tyle że świadomą siebie :D wyjasnienie #2 "slowo "gracz" nie pochodzi od wydawania siebie za kogoś kim sie nie jest, jedynie od czynnego udziału w otaczającym człowieka życiu" abssi czynnie brala udzial w otaczajacym zyciu. czynnie "cukrowala" wstretnemu facetowi, bo bala sie jego wiedzy na swoj temat. czynnie prosila kolege o pomoc. czynnie - a ty uwazasz, ze nie byla soba. a tak naprawde gracz to uczestnik gry. gracz gra po to aby wygrac. gracz nosi sztuczna maske, aby moc podejsc przeciwnika. gracz nie ma nic wspolnego z byciem soba. niektorzy podswiadomie uzywaja slow wiele mowiacych i nich samych. :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a tak naprawde gracz to uczestnik gry. gracz gra po to aby wygrac. gracz nosi sztuczna maske, aby moc podejsc przeciwnika. gracz nie ma nic wspolnego z byciem soba. Jak to mi się spodobało :-) Ja pierniczę. Dzieki.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Byc moze owo pojecie "gracz" moze miec wiele znaczen - ale my tutaj jakos dziwnie podobnie je interpretujemy. Dlamnie gracz kojarzy sie z hazardzista-ryzykantem, z twarza pokerzysty i z wiecznym czekaniem na odpowiednia okazje. Czyli nie tak do konca pozytywnie. Zalozeniem gracza jest wygrac, a nie przegrac. Tzn jesli jest dobrym graczem to wyciagnie wnioski z przegranej ale nadal nie bedzie ona jego celem. Obserwator z kolei kojarzy mi sie z biernoscia, unikaniem brania udzialu w wydarzeniach.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
a ja to odebralam jako pare przeciwienstw gracz - czynny, swiadomy uczestnik rozgrywki pionek - czyli cos, co jest przestawiane przez gracza tak jak player vs. playing piece ale to pomieszanie tutaj chyba wynika po prostu z rozncyh znaczen slowa 'grac' w jezyku polskim bo mozna grac w gre albo grac jako aktor, czyli udawac hmmm tak sobie mysle o poranku :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W życiu,WAŻNIEJSZA jest siła PSYCHICZNA, od siły FIZYCZNEJ. ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
oneill, już kopiuję twój dzisiejszy post, z godziny 08:49 i wklejam na moją pocztę. Potrzebuję takich właśnie wyjaśnień. Dziękuję.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
aaa jeszcze "abssi czynnie brala udzial w otaczajacym zyciu. czynnie "cukrowala" wstretnemu facetowi, bo bala sie jego wiedzy na swoj temat." wlasnie nie o to chodzilo, nie o 'banie sie', przynajmniej nie tylko najwazniejszym punktem tej sytuacji bylo to, ze poprzez rozmowe on jakos mnie ustawil tak, ze 'bylam po jego stronie' i nie chcialam go rozczarowac, zdenerwowac, nie chcialam zeby mu bylo przykro jesli sie okresle po innej stronie... nie chcialam sie narazic na jego dezaprobate (?) jakos tak wyszlo, ze kiedy rozmawialam z nim, automatycznie tworzyl sie front MY (ja i dupek) i ONI (reszta ekipy, zalosne glupki, ktore nie znaja sie na TYCH sprawach, maja zero kultury bo wtracaja sie w NASZA dyskusje etc) dalam sie wciagnac w jego swiat, w jego gre, w jego podzial rzeczywistosci stres, ewentualny lek przed jego 'ujawnianiem' pojawil sie dopiero pozniej, dla mnie podstawa jest ze to nie jest moja rzecz do opowiadania, jesli ktos mi mowi o swoich seksualnych sprawach - wiec oczekiwalam tej samej podstawy od innych a potem nie ucielam tego krotko, kiedy moja 'podstawa' zostala naruszona :/ glupie, co? :P brrrrrrrrrrr znowu sie brudno czuje

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Nie ma jutra nie ma wczoraj jest dzisiaj i tylko dzisiaj żyjemy istniejemy i dzisiaj możemy coś lub nie możemy czegoś tam , ale jak fajnie jest żyć jak dobrze jest żyć pomimo chorób i zmartwień ...... pamiętacie tę smutną historię młodego faceta ( w Polsce ) który chciał zdecydować się na eutanazję ? to przybity na stałe młody człowiek do łóżka z rurką w gardle, tak go zapamiętałam :-( ale nie minął jakiś czas i on już nie chciał umierać, chciał nadal żyć !.................... i żyje ... pomimo swojego wielkiego cierpienia............. albo niedawno oglądałam wieczorem taki dokument - o niewidomych w Korei - lubię takie dokumenty i film był o takim młodym małżeństwie, mąż około 40 lat niewidomy i jego żona, taka maluteńka, ale ona widziała , byli w parku, świeciło słońce, ona mu o tym powiedziała że świeci słońce, a on się ją wypytywał o szczegóły, kładł swoje ręce na pniu drzewa i dotykał jakby szukał w nim jakiejś odpowiedzi jakby chciał te drzewo przez ten dotyk zobaczyć..... Potem miał w dłoni dużo jakichś szyszek , potem rzucał nimi, przez cały czas się uśmiechał, potem był urywek nagrany w ich domu kiedy ćwiczył i zakręciło mu się w głowie i w jednym momencie nie wiedział gdzie jest, czy w tym samym pokoju co był czy w innym...pózniej w ich sypialni zepsuła się żarówka , na suficie, i on był wysoki, i cierpliwie poodkręcał każdą śrubkę z lampy aby wymienić na nową.... był bardzo wysoki, więc z łóżka mógł ją wymienić ale też to było nie lada wezwanie dla niego, bo nie widział gdzie sa te śrubki mocujące żarówkę...w końcu mu się udało i zapytał żonę - Świeci ? ona odpowiedziała że tak! obaj byli bardzo radośni, Między nimi było widać że jest miłość i spokój i zrozumienie i taka normalność. Nie oglądałam dalej bo było już pózno. Szkoda że takie dokumenty lecą tak pózno. Takie filmy powinno emitować popołudniu a nie nocą kiedy człowiekowi już się chce spać.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Abssinthe, piernicz fagasa. Takie istoty tylko szukają kogoś aby go obezwładnić. A Ty dobrze czułaś że coś jest nie halo. A natręt nie odpuszczał dlatego sam sobie zasłużył że wylądował na podłodze :P hehe Na pewno fajna kobietka z Ciebie. Nie wiń się za tamto broń Boże. I nie czuj się " brudna" To ten typ jest i był brudny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Eutku {kwiat] wiesz, czemu mnie najbardziej to ruszylo? bo ja juz tutaj siedze od szesciu lat. Nie pisalam na poczatku, ale przeczytalam calosc od pierwszej strony, jak jeszcze na pierwszej czesci bylo tylko okolo tysiaca stronic. siedze tutaj te szesc lat i sie ucze. Drania bylego olalam i sie wyprowadzilam, znalazlam fajnego faceta, zmienilam prace kilka razy, zarabiam ponad dwa razy wiecej niz wtedy. Uroslam, doroslam. A jednak cos takiego sie zdarzylo, ze nagle jakby te wszystkie lata nauki i pracy nad soba zniknely, jak banka mydlana. I musialam, musze sobie uswiadomic, ze pomimo tej calej pracy - jeszcze tyle jest do zrobienia... i boje sie bardzo, ze znowu mi sie cos takiego zdarzy pewnego dnia, a juz nigdy wiecej nie chce sie tak czuc. Chce moc na sobie polegac, a nie zamieniac sie w galaretke po kilku slowach kogos tam. przejdzie mi ta 'brudnosc' :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
...i strasznie mi sie podoba Twoj opis tego dokumentu... 🌻 (bo tamten nie wyszedl)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@abssi - napisalas cos, co przykulo moja uwage i zabrzmialo znajomo... Mianowicie (odnisnie sytuacji z upierdliwcem) - obawialas sie jego dezaprobaty? Dlaczego? Potrafisz na to odpowiedziec? Bo skoro uzylas takiego okreslenia, to chyba musi byc jakis powod? Wiesz, przez wiele lat czulam tak samo i wciaz jeszcze gdzies sa tego echa - odlegle ale sa. I jakos nie umiem sobie na to pytanie odpowiedziec do konca. Mam swiadomosc, ze jest to jakas nieprzerobiona sprawa z dziecinstwa ale nie umiem jej jeszcze zlokalizowac (zazwyczaj jest to poczatkiem uleczenia podobnych zaszlosci - gdy wiemy dlaczego czegos sie obawiamy, co spowodowalo ze tak wlasnie odczuwamy). Te leki na codzien nie daja sie nam we znaki - dopiero w sytuacjach trudnych, jak ta ktora opisalas. Albo jak sie czegos obawiamy. Czego i dlaczego?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do abssinthe
no dobrze. a gdyby ten "fagas" rozmawiajac z toba powiedzial, ze wie iz robisz seks ze swoim chlopakiem, bo panna mloda mu powiedziala. tylko tyle. tez byloby to naruszeniem prywatnosci, tez nie na miejscu temat na rozmowy z nieznajomym. czy myslisz, ze tez mialabys podobna reakcje paniki, czy bylabys duzo spokojniejsza i umialabys mu powiedziec otwarcie : ja nie sadze, ze to jest dobry temat na rozmowe w ten dzisiejszy uroczysty wieczor. a poza tym jedynym mezczyzna z ktorym rozmawiam na takie temayt jest moj narzeczony. jak myslisz jaka bylaby twoja reakcja?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Mianowicie (odnisnie sytuacji z upierdliwcem) - obawialas sie jego dezaprobaty? Dlaczego? Potrafisz na to odpowiedziec? Mysle sobie, ze obawa dezaprobaty to (w odwroceniu ) zwyczajna potrzeba akceptacji tyle, ze to dziala z automatu..... bo do czego nam tak naprawde potrzebna jest akceptacja obcego czlowieka ? to tak jakby automatyczne przeniesienie, zrozumialej potrzeby uzaleznionego od rodzicow dziecka ,na inne osoby w zyciu doroslym kiedy to sobie uswiadamiamy to ta potrzeba naychmiast wydaje nam sie zbedna a wtedy nasze reakcje gdy ktos naciska na nasze granice śa tez naturane bo naturalnie odczuwamy dezaprobate i ja wyrazamy

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kiedy my sami dajemy sobie PRAWO DO DEZAPROBATY wobec innych :) uczymy sie ja rowniez wyrazac i robimy to kiedy boimy sie cudzego gniewu sami boimy sie wyrazac swoj gniew na kogos kazdy czlowiek posiada w sobie wszyskie uczucia niektorzy "tylko" pewne uczucia slamsili w sobie tak gleboko np. mowiac sobie on na mnie wrzeszczy ja nigdy nie bede wrzeszczala na nikogo... i to blad bo wypieramy w ten sposob gniew, zlosc agresje a te uczucia cos nam mowia np. to, ze ktos przelkracza nasze granice, ze ktos wobec nas zachowuje sie w sposob raniacy i z odpowiednio dobrana reakcja mamy szanse nie pozostrawac ofiara a obronic siebie, poczuc swoja sile, dac sobie poczucie bezpieczenstwa moga nas ratowac przed wykorzystaniem

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kazdy czlowiek posiada w sobie wszyskie uczucia niektorzy "tylko" pewne uczucia slamsili w sobie tak gleboko np. mowiac sobie on na mnie wrzeszczy ja nigdy nie bede wrzeszczala na nikogo... i to blad bo wypieramy w ten sposob gniew, zlosc agresje a te uczucia cos nam mowia np. to, ze ktos przelkracza nasze granice, ze ktos wobec nas zachowuje sie w sposob raniacy yezz 🌼 nie wiem czy dobrze zrozumiałam/rozumiem Ale np. jeśli jest mężczyzna i kobieta i nagle okazuje się że ta kobieta jest o niego zazdrosna i on tego nie lubi i nie akceptuje aby ona była o niego zazdrosna i KRZYCZY NA NIĄ - czyli wyraża swój gniew - i zostawia ją np.na ulicy, czy tam gdzieś, gdzie byli razem .... Tzn że on zareagował PRAWIDŁOWO ? na dodatek mówi jej że - jej zazdrość o niego to taka reakcja jak wiele GŁUPICH kobiet. a np. nie mógł w sposób - SPOKOJNY I OPANOWANY odpowiedzieć jej - wiesz, nie będę akceptował tego że jesteś/ będziesz o mnie zazdrosna, bo ja tego nie toleruje/ nie podoba mi się.... Czyli wyrażanie gniewu to takie dobre ? Nie sądzę. Można przecież mówić do siebie ludzkim głosem a nie - krzyk, potem foch i zostawiam cię ...a ty co zrobisz, jak zareagujesz, to już twoja sprawa. yezz, nie wiem czy mnie zrozumiałaś, ale mam nadzieję że tak... Jak Ty yezz widzisz tą "sprawę " którą tu opisałam ? :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do eutenii
pewnie yeez wytlumaczy ci po swojemu. ja uwazam, ze mamy prawo do kazdej emocji i we wlasciwym czasie i w stosownych okolicznosciach mam prawo byc wscielka i nawet krzyczec. nie znaczy to, ze moja pierwsza linia obrony jest krzyk. w komunikacji z innymi najpierw probuje spokojnej rozmowy, ale kazdy ma swoj limit i jesli ktos mnie np zaczepia na ulicy i czuje sie zagrozona to krzycze. mam do tego prawo. ty opisalas sytuacje o zazdrosci i krzyku, ktory byl naduzywany, niepotrzebny. zreszta nie wiem, bo jesli ktos bez powodu jest zazdrosny i zachowuje sie glupio ( co mi sie zdarzylo ) to w koncu tez mam prawo glosno zaprotestowac. naduzywanie czegokolwiek jest niewlasciwe. naduzywanie krzykow jest zle, ale nawet glosny smiech w nadmiarze i bez powodu jest uciazliwy. milosc jest piekna , ale milowanie kogos na sile, narzucanie komus swojej milosci, czy udawanie jej aby ukryc inne "brzydkie" emocje jest niewlasciwe, zle, szkodliwe. tak to rozumiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość just love
Pierwszy raz czytam coś madrego o toksycznej miłośc.... sama Jestem jej ofiara.... i chyba Katem tez.. a mówia o mnie,że jestem silna babka i sie nie daje... jak dzisiaj powiedziałam wiloletniej koleznce jak wyglada Moj zwiazek z moim ( dla przyjaciolek) najcudownjeszym chlopakiem to nie chciala wierzyc... dopiero jak przyjechala do szpitala i lekarz powiezial ze miala stan przedzawalowy to tylko...zakrecila jej sie lza i powiedziala.. Boze dziewczyno czemu nic nie mowilas wczesniej??!! A co mialam mowic ?!! Jak patrza na niego i na mnie jak na zajwisko i mowia ehh Ty to sie nie odywajk bo masz szczescie.. a Ja co noc placz w poduszke... On zmiany nastroju co godzine , raz kocha za chwile nienawidzi, cigle o cos podejrzewa, podsluch mam w samochodzie , jak sie zdenerwuje bo cos powiedzialam nie tak jak chcial to szarpie za wlosy, uderzy itd... ale on jest taki idealny.... nie moge tego sluchac!!! ma ze trzy telefony ktore zawsze wylaczone jak jest w domu, ciagle gdzies znika i niby sluzbowo, znzlazalm zdjcia to blagal zebym nie odchodzila i tak ciagle.. a teraz ... zerwalam w piatek bo juz nie moglm z neisc podsluchow i ciaglego szarpania ..... przyjechal - blagal o rozmowe a ja powiedzialam zeby poczekal az ochlone... we wtorek napisalam smsa zebysmy rozstali sie w zgodzie pzreciez sie znamy tyle lat .. nie odpisal... zadzwonilam rano - nie opdebral... nie wiem co we mnie wstapilo ale pojechalam pod jego dom i napislam smsa ze czekam az wyjdzie zeby ze mna porozmawial.... wyszedl i o malo nie pzrejechal mnie samochcodem, nawet sie nie odezwal do mnie.... zadzwonilam to powiedzial - chcialas rozstania to masz .. a Ja jadac pomyslam ze moze on tego chce , zebym pokazala ze mam uczucia i chce jakos normalnie sie rozstac .....wsiadlam do samochcodu i wyrzucilam te wszytskir mysli i uczucia chyba w stu smsach do niego ... nie odpisal.... wylam i krzyczlam jadac autem ... nie wiem kiedy i jak znalazlam sie w domu... w oku wytlan krew i bedech - karetke i obudzialm sie w szpitalu - slysze nad soba - taka ladna dziewczyna i mloda a prawie zawal ... toksycznie go kocham i nienawidze za to co mi zrobil.. nie chcial ze mna nawet porozmawiac normalnie ani jednego zdania ... a Ja kochalam i wybaczalam - to byl moj blad !! Rozstal sie ze mna tak jak ze mna byl ...czego sie spodziewalam .. toksyczna milosc jest uzaleznieniem i ja teraz musze sie leczyc z niego jak z narkotykow.. nadala mi sie wydaje ze go kocham ale mysle to ten balagan w zyciu i w duszy ktory mi zrobil rozumiem jako milosc... te doly i gory od ktorych sie uzaleznilam.. pscycholog w szpitalu mowi ze trzeba czasu i pracy nad soba i ze teraz czeka mnie detoxs od Niego... Boze jak ja wytrzymam??!!.. ale chce wierzyc ze mi sie uda bo pzreciez ludzie wychodzqa z najgorszych nalogow prawda??!!! On opdobno nie chce mnie znac i juz sie nigdy do mnie nie odezwe.... Pani psycholog mowi ze nic lepszego nie moglo mi sie przytrafisz i ze dobrze ze mnie nienawidzi... a Ja wyje do ksiezyca zeby chociaz raz o mnie pomyslal.... 2012/02/02 19:23:00

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do just love
witaj. przejdzie ci ten bol i zapomnisz o nim. ale dobrze by bylo abys doszla do tego dlaczego wybralas takiego a nie innego mezczyzna i dlaczego tak dlugo tolerowalas owe przepychanki psychiczne i fizyczne. bez tej wiedzy masz duza szansa przyciagnac nastepnego oszoloma. a na pewno bys juz nie chciala jezdzic na tekiej karuzeli.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do do euteni :-) dziękuję. just love Psycholog dobrze powiedziała, że nic lepszego nie mogło się w tym całym waszym zamieszaniu , przytrafić, jak tylko to że on się stlenił z Twojego życia. I bez jego obecności , własnie teraz, będziesz na detoxie. Nawet sobie nie wyobrażasz ilu z nas tutaj kobietek przeszła przez ten detox. Nie bój się, to da się przetrwać. Potem już wszystko jest inne, lepsze,nowe i Ty będziesz już inna. Ale na to potrzeba czasu. Nie bój się. Dasz radę. Tylko już do niego nie wracaj i broń boże gdyby on się zjawił nie pozwól mu się omotać. Ty już wiesz o co chodzi, nie daj się wrabiać. A jesli już nie wróci do ciebie to to błogosławieństwo dla Ciebie. Bo sama ty jedna wiesz ile od niego otrzymałaś czułości, zrozumienia, bliskości, wyrozumiałości i miłości. Tylko Ty sama wiesz jak żle Cię traktował.Jakie rzeczy robił np.ten podsłuch. Kto normalny robi takie rzeczy ? masakra. Teraz JEST TWÓJ CZAS. Na zdrowienie. ❤️ Musisz jak to się mówi - przyjść do siebie po tym wszystkim. Ale będą jeszcze w tobie zakłócenia, typu, myslenie o nim i takie tam inne...ale to jest naturalne ale odejdzie z czasem. Najlepiej gdybyś miała spotkania z psychologiem. To byłoby bardzo dobre w twojej sytuacji. No i koniecznie zadbaj o swoje zdrowie, o serduszko, dzięki niemu żyjesz ❤️ Dbaj o siebie. Zasługujesz na fajnego faceta a na pewno taki gdzieś jest. Tylko wszystko spokojnie. Czas leczy wszystkie rany. I spokój. Będzie dobrze, zobaczysz. :-) Daj sobie czas - koleś miał trochę nie tak pod kopułą. I dlatego Tobie się dostało. Ile masz lat , jeśli mogę zapytać ? jeśli nie odpowiesz, nie ma sprawy. :-) Pozdrawiam cię. Nie bój się detoxu, on nie trwa wiecznie, potem wychodzi piękne duże słońce a ty będziesz się uśmiechać do niego :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witaj oneill, ciekawy topik. Otworzy niejednej osobie oczy.Poczytam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no nie ! to musze wkleić ... z tamtego topiku ... _________ Kula w plot.! Czytalaa ksiazke " Sophie's choice" ? Tam wlasnie taki jeden zciagnal w dol taka jedna. On byl po przejsciach i ona byla po przejsciach. Dwa wraki. Jeden z tych wrakow mial jednak wieksze ego i drugiego wraka wciagnal w otchlan sam tonac. Musial sie wspiac na kims aby wraz z tym kims poniesc porazke. Sam nie chcial Co to jest te ego, super ego? znowu google? a może ktoś mi normalnym ludzkim głosem to wytłumaczy, może być jak najkrócej abym zakumała...no bo nie wiem. Jeśli któraś z kobietek będzie chętna mi to wytłumaczyć, będę wdzięczna. 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Abssinthe, 🌼 Mówisz że jesteś tu już bardzo bardzo długo, to tak samo jak ja, ja od połowy 2006 z przerwami. Nie wiń się najdroższa że " masz jeszcze jakieś wpadki " ja też je mam... Wiesz co zrobiłam sobie dla siebie samej? Nad biurkiem, nad komputerem, na ścianie zawiesiłam różne mądre wypowiedzi z forum, rysunki mojej małej,nawet mały obrazek przedstawiający drzewo z korzeniami i wiatr który smaga to drzewo. Już przepisuję, co pod tym obrazkiem jest napisane: - Jeśli masz ukształtowaną tożsamość, przypominasz dobrze ukorzenione drzewo, które potrafi oprzeć się silnym burzom. :-) My Abssi chcemy być jak te drzewa, dlatego tutaj tak się " zasiedziałyśmy", wolno nam :P tyle ile będzie potrzeba. Myślę, to taka moja myśl tylko,. że te korzenie każdy człowiek ma, tylko że jednym nie wyrosły na tyle na ile powinny. A dzięki wiedzy którą tutaj było nam dane zdobyć i dzięki czasowi nasze korzenie ślicznie się rozrastają ❤️ Abssi, przytulam :-) A pozostałe kobietki pozdrawiam 🌼 :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość just love
Do Euteni i "do just love" Dziekuje wam bardzo!! nie wiecie ile te slowa dla mnie znacza i Wy rozumiecie mnie jak NIkt!! jestem ofiara jego wizerunku i wizerunku zwiazku kltory sam stworzylam zeby nikt sie nie dowidzial,ze mam takie zycie!! udawlam pzred soba o innymi ze mam szcescie i jestesm w cudownym zwiazku i z cudownym mezczyzna ... zalosne :(( teraz zaczela sie nagonkaa na mnie - on sie nie dozywa do mnie od piatku ( od Mojego nIby zerwania ) a co miala zrobic ?? czego sie spodziewal?? ile mozna wytrzymac ?? zadzwonila do mnie jego mama ( ktora zawsze twierdzila ze jestem jej przyjaciokka i mnie tak bardzo kocha :)) ehh wiedziaalam ze to sie kiedys odwroci pzreciwko mnie .. poinformowala mnie ze zerwlam w piatek z jej synem i nie wie dlaczego postanowilam go przesladowac piszac i wydzwaniajac do niego dwa ni i jadac pod jego dom ... hmm to fakt ( wiedzialam jak jechalam ze on to odwroci pzreciwko mnie jak wszytsko!!) ale jak juz pisalam to bylo silniejsze ode mnie ... rozmawial ze znajomym wczoraj i zalil sie jaka jstem najgorsza i ze mowilam na niego zle rzcezy podczas zwazku i on to wie .. jak mi 4 miesiacze temu zalozyl podsluch to nie chcial sie do tego przyznac wiec ( po konsulatcji ze jego mam ) postanowialm mu to udowodnic zeby to zlikwidowal i w koncu pzrestal klamac (zaczelam mowic jakies rzcezy na niego niby pzrez telefon ) z piec minut byl przy aucie i przepraszal ze go zalozyl - mial go wyjac ale nigdy nie mial czasu i tak zostal w aucie ( w sumie nie mam nic do ukrycia ale wkurzalo mnie tyo.. teraz wykorzystuje to pzreciwko mnie.. jego mam mi powoeizla ze sie na mnie zawiodla i ze to ja jestem winna wszystkiemu co zle w tym zwiazku ... ehhh.. juz sama nie wiem ... dostalo mi sie roniez za to ze poronilam ( powiedzial ze usuenlam ciaze bo to nie bylo jego dziecko!! _ to mnie dobilo!! poronilam bo mnie uedzyl w twarz i szarpal i wyladowalam w szpitalu !! ma Tupet!! wymyslal zawsze moejm zdrady i ajkies bajki o moim zyciu moich bylych i mojej rodzinie - non stop o to byla walka ... nie pisze tu o nastolatku tylko o 27 letnim mezczyznie ktory ma bardzo dobra pozycje zawodowa i zyciowa.. ja mam 29 lat .. i za to tez mi sie dostalo :)) ze jestem dla niego za stara i ze hormony mi szaleja :)) koleznaka mi powiedziala ze byl wczoraj widziany w restauracji ze swoaj byla wiec wnioskuje ze na rteke mu bylo to moje zerwanie i dlatego tak sie wszybko z tym pogodzil ...Kolezanka mi wczoraj pwiedzialze on swoja byla tez zdzradzal i oszukiwal !! dlaczeho mi nikt nie wpoeidzxial?!! odpwoierdziala ze oni go bardzo w sumie lubia i szanuja i mysleli ze tamta byla dla niego za mloda i ze ze mna bedzie inaczej i to jego pzreszlosc to po co mieli sie wtracac i mi mowic takie rzcezy ... wsumie moze i racja i tak bym nie uwierzyla pewnie w stanie zakochania ... Ogolnie sytuacja wyglada tak ze On sie nie odzywa i mnie nienawidzi!! jego rodxzina tez mnie nienawidzi i to wszytsko moja wina .. moze to i prawda , moze ja nie widze rzeczywistosci - ja juz nie wiem ?? jestem zalamana ....p.s On i jego rodzina nie wiedza ze bylam wszpitalu - wie tylko jedna przyjaciolka i Moja rodzina - zabronilam im mowic - nie chce zeby mowili ze jestem jakas nienormalna 9 bo jestem pewna ze tak by bylo) nie chce tez mu dac tej satysfakcji!! to jest czlowiek bez uczuc - wczoraj to zobaczylam jak stalam pzred domem a on mial puste coczy i bez slowa jechal na mnie autem ...nie wiem juz co mam myslec w sumie .. teraz doly i gory ale w inna strone ... nie wierze juz w siebie i w moja zdolnosc oceny taki mam balagam w glowie!!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rano nie mialam czasu zeby napisac do @just love - ale wlasciwie powtorzylabym to, co napisala Eutenia - m oze tylko innymi slowami... Szczescie w nieszczesciu, "blessing in disguise" - ze on odszedl. Teraz jeszcze cierpisz bo gdzies w glebi ducha albo podswiadomie wierzysz, ze on moglby sie zmienic, ze niemozliwe stanie sie mozliwe bo zaslugujesz na cud, bo chcesz byc ta jedyna, chcesz kogos uratowac (mniejsza o kwestie czy ten ktos chce byc uratowany) itp itd - ale, jak juz do kogos pisalam - zaakceptuj fakt ze on jest wlasnie taki jaki jest (wymien sobie tutaj wszystkie krzywdy jakie Cie z jego przyczyny spotkaly). Zaakceptuj go wlasnie takiego. A potem zrob z tym co chcesz. Z Twojego opisu wynika, ze to osobnik bardzo toksyczny. Bardzo. Od takiego z daleka i kijem nie tykac na 100 metrow. Co jest takiego w Tobie, ze zwiazalas sie z tym czlowiekiem? Dlaczego tyle czasu znosilas upokorzenia, jakie Ci zadawal? Ograniczenia wolnosci? W imie czego - bo milosc to na pewno nie jest... Sobie zadaj te pytania, o nim juz nie mysl tylko soba sie zajmij - najlepiej jak potrafisz. Ile potencjalu, energii stracilas zajmujac sie nim (jak wiele z nas tutaj zreszta)? Zaslugujesz na troske - na te najlepsza znajlepszych. Daj ja sobie! Zaprzyjaznij sie ze soba, zaufaj sobie. Pokochaj siebie - jestes tego warta. W przeciwienstwie do pana, za ktorym tak tesknisz... Piszesz ze chodzisz do psychologa - popros ja zeby pomogla, zeby Cie poprowadzila w tej drodze ku sobie samej. A my chetnie tez pomozemy. Poczytaj nasz topik, ma juz trzy czesci. Byc moze znajdziesz tu cos wartosciowego dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×