Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

Gość blog mezczyzny
Tytuł wiadomości: Uciekające chłopy... czyli o nieprzystosowanych. (Kategoria: Miłość) Dodane przez Glosator wtorek 14 wrzesień 2010 - 01:55:17 Oj narzekacie ludziska, że rzadko piszę a jak już coś napiszę, to ja czasami chęci nie widzę do komentowania. Staram się, uwijam, prowokacyjne teksty wklejam i jak napiszecie parę komentarzy, to cisza zapada. Dzisiaj w pracy miałem Meksyk. Po pracy, pożyczyłem sobie film w wypożyczalni, by się trochę odmóżdżyć i w trakcie filmu zasnąłem. Zresztą na sen poobiedni zbierało mi się od dawna. Do domu wróciłem po 19:00, obiad dietetyczny (dieta białkowa - protal) zjadłem, zdążyłem do Ukochanej zadzwonić, by dowiedzieć się czy wszystko u niej w porządku, włączyłem super film i... Obudziłem się widząc menu dvd na ekranie. Już wypoczęty nalałem sobie mleka i dokończyłem film, oglądając go jeszcze raz i już nie zasypiając na nim. Film okazał się super. A ja teraz nie mogę zasnąć.... Takie życie. Więc wykorzystuję okazję, nie marnując jej i odpisuję na zadane mi w Księdze Gości na starym Blogu (tak, tam też zaglądam by sprawdzić, czy wszystko działa jak należy) pytanie, które teraz zacytuję. „Jak zrozumieć mężczyznę, który ma już 38 lat ! I mówi, że chce być z kobietą i pragnie rodziny, jak po jakimś czasie ucieka, kontakt sie urywa a później powraca po kliku miesiącach? Boi się sie związku? Proszę doradź mi, bo już nie wiem, co mam myśleć o nim. Droga Alex jeśli mnie czytasz, to wsłuchaj się teraz proszę bardzo dokładnie bo powtarzać się nie lubię a teraz muszę. Otóż w przyrodzie, w świecie istot rozumnych, już od czasów pitekantropa i pierwszych homo sapiens istnieje coś takiego jak przekaz dwukanałowy. Albo innymi słowy komunikacja dwutorowa. Poza tzw. Przekazem werbalnym, istnieje przekaz pozawerbalny. Jeśli ktoś mówi prawdę, objawia to, co myśli w zasadzie przekaz werbalny i pozawerbalny są spójne i nie budzą wątpliwości. Oczywiście, ktoś może być dobrym łgarzem i wtedy może manipulować tymi dwoma kanałami przekazywania informacji. Ale większość ludzi nawet jak chce ukryć, co myśli, ujawnia to właśnie w zaburzeniach przekazywania wiedzy w sposób werbalny i pozawerbalny. W wielkim skrócie: Kanał werbalny to słowa i gesty. Kanał pozawerbalny to nasze czyny i mowa ciała. Jeśli więc w Waszym życiu zdarza się, że słuchając, obserwując, analizując czyjeś zachowanie widzicie pomiędzy tymi kanałami jakieś zaburzenia, w 99 przypadkach na 100 mamy do czynienia z łgarstwem. I już w czasach, gdy ginęli pierwsi, neandertale człowiek rozpoznawał szczerość intencji, przekazu patrząc czy pohukiwanie pierwszych homo sapiens współgrało z radosnym popierdywaniem, drapaniem się pod pachą a nie wymachiwaniem maczugą. Dlatego ilekroć ktoś do mnie pisze w podobny sposób, według takiego szablonu: - Glosator, On/Ona mówi to i tamto a w życiu robi coś, co tym słowom i deklaracjom zaprzecza ja w większości przypadków mówię: A wiesz Złotko? Ten, co Ci takie słodkie teksty deklamuje i intencje słowem deklaruje, to ściemnia. Bo słowa mają pokrycie w czynach. Jeśli nie mają, są generalnie wielką ściemą i zadymianiem rzeczywistości. Tak, więc jeśli kobieta Ci mówi, że Cie kocha, zaś w życiu wstydzi się do Ciebie przyznać i ukrywa Cię przed rodziną i znajomymi to pod słowem Miłość widzi ona co innego niż Ty. Jeśli Ci facet mówi, że kocha, że Ciebie pragnie a wyłącza komórkę, ginie na kilka dni, albo nie jest słowny to znaczy, że facet Cie nie kocha, ale obecnie w jego hierarchii ważności, przegrywasz z jego mamusią, pracą, szkołą, kolegami, wódzią, bzykankiem z „byłą, zaś wszystkie słowa były niczym innym jak tylko próbą zawleczenia Cię do wyrka. Jeśli ktoś mówi Ci jedno a robi drugie okłamuje Cię, a dlaczego to robi? Ja odpowiem tak: A jakie to ma do jasnej cholery znaczenie? No właśnie Alex Ty trafiłaś na takiego, co chce. No chce. No chce mieć rodzinę. Ja chcę wreszcie zarobić pierwszy milion dolarów. Tak uczciwie chce. To, co robię? Ano jutro umawiam się z moimi potencjalnymi partnerami biznesowymi i siadamy nad pewnym pomysłem. Potem składamy wniosek o dotacje unijne, by ten biznes sfinansować. Potem, jeśli uznają, że nasz biznes plan i inwestycja jest warta zachodu, dadzą nam dofinansowanie i ruszymy projekt. I w ten sposób zamierzam w przyszłym roku zarobić swój pierwszy milion złotych (nie spieszę się dolcami, których wartość spada i generalnie się nimi nie interesuję, co innego złote lub euro). Jaki jest, więc wniosek z tego? Jak np. chcę się uniezależnić od w przyszłości bankrutującego systemu emerytalnego, dzisiaj zakładam biznes i robię wszystko by ja, moja przyszła rodzina, moja Ukochana nie byli skazani na ZUS i II filar, ale na zarobione w moim biznesie pieniądze. Inni zaś próbują inwestować i oszczędzać na starość. Jeśli więc facet mówi, że chce rodzinę mieć, to znaczy, że chce tę kobietę mieć i rano i wieczorem w domu, dzieci z nią mieć, no kochać się jak te dwa aniołki codziennie, a w rzeczywistości od kobiety ucieka i po jakimś czasie wraca i do tego ma około 40-tki to oznacza jedno. Że może on i chce. Ale wołowa jest i albo się do tego nie nadaje albo po prostu chce Cię tylko przelecieć, ale wie że kobiety jak mają perspektywę zamążpójścia, to są łatwiejsze. No taka jest brutalna prawda! Ja kiedyś próbowałem nurkować. Coś miałem z przegrodami i zatokami (bo paliłem) i bolało mnie jak tylko zszedłem pół metra pod wodę. Uszy mi pękały. W tym roku podczas Wakacji z Ukochaną, kupiłem profesjonalną maskę, fajkę i zacząłem snorkować. I udało się. To, co widziałem w wodach plaż Elafonisi, Palias, Falisarna znam tylko ja i moja Ukochana, która nurkowała wraz ze mną. Jak chciałem tak mi się udało. Ale chciałem nurkować i się w końcu udało. Bo chciałem! Jak ktoś czegoś chce a się nie udaje, nie poddaje się. Jeśli się nie udaje za którymś razem próbuje dalej, aż do skutku. Jak się nie udaje dalej, poznaje przyczynę niepowodzeń, pracuje by ja usunąć i prze dalej aż do skutku. Bo jak ktoś chce to w końcu to, co chce ma. Jak ktoś tylko gada, że chce mieć rodzinę a nic w tym kierunku nie robi, to albo kłamie i nie chce, albo nie nadaje się do tego, by mógł założyć rodzinę. Tylko gada, klepie jadaczką i to wszystko! Są ludzie, którzy chcą kochać, ale nie potrafią. Są tacy, którzy chcą mieć rodziny, ale do bycia w związku trwałym, stabilnym po prostu się nie nadają. Są ludzie, którzy są okaleczenie przez życie i innych ludzi, że po prostu nic ze związków z nimi nie będzie. Jeśli taki okaleczony człowiek pracuje nad sobą, wkłada w to wszystkie siły i możliwości, by to, co uniemożliwia im tworzenie związku pokonać czasami im się to udaje. Lata terapii, psychoanaliza, terapie grupowe dzisiaj czynią cuda. Są szkółki, w których ludzi uczy się okazywać uczucia i ujawniać emocje, bo wielu ludzi po prostu wychowało się bez uczuć i emocji bez wzorców i dzisiaj trudno im założyć jakikolwiek związek. Dlatego jak Ci się trafi osoba, która bardzo chce być w związku, mieć rodzinę i się nie stara, nie robi nic albo co gorsza, bezsensownie zaczyna działać i zaprzeczać swojemu „chceniu zostaw ją i daj jej odejść, albo jeszcze lepiej, każ takiej osobie spadać. Bo Ty poświęcisz takiemu człowiekowi szmat czasu, energii, dasz z siebie wszystko, będziesz cierpieć, wierząc, że w końcu się uda, że w końcu coś z tego cholera będzie a ten lub ta na końcu i tak to brzydko mówiąc spieprzy i zwieje! Czasami naprawdę warto przyjrzeć się dokładnie takim ludziom i powiedzieć , sobie oszczędzając zawodu, starań i przykrości „Nic z tego nie będzie, spadaj!. No a na tym przypadku wyjaśnię istnienie pewnej kategorii facetów (kobitki też takie bywają, ja takie spotkałem dwie). Uciekające panny młode albo uciekające chłopy. Otóż są ludzie, którzy czasami bardzo czegoś chcą i jednocześnie bardzo się tego boją. Dotyczy to w szczególności ludzi, którzy już długo są sami. Ja taki byłem. Tylko, że ja bardzo chciałem i wiedziałem, że trzeba się przemóc. Inni tak długo są sami, że w końcu polubią tę swoja wolność w samotności. No są tacy, co bardziej od życia we dwoje i więcej, wolą swoją wolność, samotność, ten brak odpowiedzialności za drugiego. Są Panie, które reagują panicznie na myśl, że na jej toaletce pojawi się jakaś golarka, druga szczoteczka do zębów a na podłodze będą się walać męskie slipki. No wtedy pojawiają się ataki paniki i te ataki powodują, że ktoś taki zwiewa bez słowa, zapada się pod ziemię i udaje, że go w ogóle nie było i nie ma. Tacy ludzie potem wracają i udają, że byli nieprzygotowani do związku., Znowu dostają szansę i po jakimś czasie apiać, to samo. Znowu panika, znowu strach, że oto nagle skończy się to latanie na swobodzie, trzeba będzie kogoś dopuścić do naszego życia, drugi komplet kluczy do mieszkania dać, ktoś nam będzie się w domu szarogęsił, naszym azylu się poruszał, znowu trzeba będzie coś robić wspólnie a tu?... a tu tak fajnie samemu, można robić, co się chce, jutro przelecę sobie Zosię, za tydzień rzucę Małgosię, a tu jakaś Alex coś mi o rodzinie pierdzieli. Rany, przecież ja wciąż młody jestem i gdzie mi się spieszyć? Ja się ewakuuję tak myśli spora liczba ludzi, która bardzo chce i na tym chceniu się kończy. Bo jest druga grupa która bardzo chce i robi wszystko by im się udało. I w końcu im wychodzi. Oddają część wolności bez bólu, bo zyskują miłość, która nie zadusza. Oddają część swojej przestrzeni i intymności, zyskując oddanie, zmysłowość, emocje, uczucia, pieszczoty bez granic, na co dzień i na całe życie. Są ludzie, którzy nie uciekają, bo wiedzą, że do wszystkiego potrzeba czasu, że wszystko co dobre kosztuje, i jeśli chce się być szczęśliwym trzeba by się przyzwyczaić, a jak wszystko się poustawia w związku, to jest czas na wszystko i więcej się zyskuje niż traci a powiedzenie, że „związek jest więzieniem jest ściemnianiem tych, którzy nie wiedza, co dobre i co właściwe. Rozpoznać takich, co uciekają i się nie nadają jest łatwo. Trzeba ich tylko obserwować. I porównywać ich przekaz werbalny z niewerbalnych ich słowa i deklaracje z czynami. I jak cos kuleje, powiedzieć najpierw jasno sobie (i się nie łudzić) a potem im albo jesteś szczery/a albo spadaj ale nie ściemniaj. I to tyle, co miałem do powiedzenia w temacie. A teraz pozwolicie, że udam się na spoczynek, bo wstaję dokładnie za 4 godziny i 15 minut. Dobranoc Państwu Ta wiadomość pochodzi ze strony Blog Mężczyzny ( http://blog-mezczyzny.pl/news.php?extend.217 )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość blog mezczyzny cd
Oddają część wolności bez bólu, bo zyskują miłość, która nie zadusza. Oddają część swojej przestrzeni i intymności, zyskując oddanie, zmysłowość, emocje, uczucia, pieszczoty bez granic, na co dzień i na całe życie. Są ludzie, którzy nie uciekają, bo wiedzą, że do wszystkiego potrzeba czasu, że wszystko co dobre kosztuje, i jeśli chce się być szczęśliwym trzeba by się przyzwyczaić, a jak wszystko się poustawia w związku, to jest czas na wszystko i więcej się zyskuje niż traci a powiedzenie, że „związek jest więzieniem jest ściemnianiem tych, którzy nie wiedza, co dobre i co właściwe. Rozpoznać takich, co uciekają i się nie nadają jest łatwo. Trzeba ich tylko obserwować. I porównywać ich przekaz werbalny z niewerbalnych ich słowa i deklaracje z czynami. I jak cos kuleje, powiedzieć najpierw jasno sobie (i się nie łudzić) a potem im albo jesteś szczery/a albo spadaj ale nie ściemniaj. I to tyle, co miałem do powiedzenia w temacie. A teraz pozwolicie, że udam się na spoczynek, bo wstaję dokładnie za 4 godziny i 15 minut. Dobranoc Państwu Ta wiadomość pochodzi ze strony Blog Mężczyzny ( http://blog-mezczyzny.pl/news.php?extend.217 )

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystkie bywalczynie
Sorry napisalam " polecam linki do bloga faceta" coż za gafa. Glosator to mezczyzna nie facet mam nadzieje że mi wybaczy. Jeszcze raz pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystkie bywalczynie
wrzosowe pola... uderzylo mnie to: "odejść bądź na nowo wyznaczać własne granice,zacząć przenosić tę relację na poziom w którym ja chcę żyć,lecz obawiam się że w tej relacji jest to niemożliwe,to chyba nie jest człowiek który chciałby tworzyć jakiekolwiek relacje na zasadzie partnerskich relacji...to są moje wnioski, ale rozmawiając z nim słyszę coś zupełnie innego." Mam wrazenie jakbym czytala o moim eks. mowil co innego,czynil co innego. caly twoj teks przynosil mi na mysl czy to nie przypadkiem on znalazl nastepna ofiare. Oni moze nawet wierza w te swoje bajki o partnerstwie, ze sa w stanie je stworzyc. Ale nie sa w stanie temu sprostac. To ludzie zimni, musieli sie tacy stac biorac pod uwage rodziny w jakich sie wychowali. Nie pisze tego po to by ich tlumaczyc, lecz po to by powiedziec ci ze normalny zwiazek jest z nimi nie mozliwy. Ja zlapalam sie w pulapke bo mialam wytlumaczenie, bo wiedzialam jaka ma przeszlość i sadzilam ze to zmienie ze wplyne ze zrozumie itd itp. ale jak juz wyzej pisalam to groch o sciane. tlumaczylam go bardzo dlugo, sama przy tym tracac. wytrzymalam 15 lat ostatnie trzy byly nie do zniesienia. wtedy to zaczelam byc bywalczynia tego topiku... teraz juz jestem po rozwodzie i choć nie jest mi latwo, bo stracilam swe najlepsze i najpiekniejsze lata z nim, a dodatkowo rozsypalam sie doszczetnie, to i tak jestem zadowolona ze juz nie jestesmy razem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystkie bywalczynie
zaufaj wiec swemu odczuciu i daj sobie z nim spokoj

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystkie bywalczynie
pytasz "Kim chce bym się przy nim czuła? I do czego potrzebne jest jednemu człowiekowi to by ten drugi poczuł się gorszym?" on chce byc twoim opiekunem... w zwiazku z tym chce bys sie czula czyms gorszym bo on na tym tle moze poczuc sie lepszy. dlatego wzial cie pod opieke gdy bylas poturbowana i nie zalezy mu na tym bys stanela o wlasnych nogach Prawdziwy dobry wzajemny zwiazek powoduje ze oboje wzrastaja, oboje sie rozwijaja i staj sie lepsi. jesli tka nie jest - jest to toksyczny zwiazek. Zalezy ci by zaistniec w tym zwiazku- nie zaistniejesz. Ja tak samo jak ty wspieralam go pomagalam mu realizowac jego cele dawalam mu przestrzen na to, bo go kochalam. Ale tym samym z czasem ograniczalam swoja przestrzen a on zaczal sie zachowywac jak udzielny ksiaze. Ty masz to szczescie ze jestes na poczatku drogi. masz wieksze szanse by z niej zawrocic poki masz jeszcze sily. Zycze powodzenia

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
no to facet z bloga zrobił mi odkładane porzadki w głowie:) boję się dodatkowego ręcznika w lazience, dodatkowej szczoteczki i wrzucania do pralki innych niż damskie - gaci; wyszlo z tego, że z oddanej wizji miłości kurki dziabatki zamieniłam się w uciekającą już nie taką młodą pannę, w dodatku z odzysku; ale nie mam dla kogo się przełamywać czy starac to zmienić w sobie; wolni faceci w moim wieku? to jak parkingi - wolne są tylko miejsca dla niepełnosprawnych; albo rozwodnicy, których słusznie pognały byłe żony, albo zakochani synkowie swoich mamuś, albo inni niesklasyfikowani, chociaż wszyscy do siebie podobni - sami nie wiedzą czego chcą lub wiedzą i oszukują,zeby to zdobyć; wyszłam jakiś czas temu z założenia, że jeśli chcę kogoś innego, niż ci od miejsc parkingowych, to nie ma sensu szukać; jesli jest mi przeznaczony - sam się znajdzie; a ja w tym czasie mogę zyć swoim zyciem, bez nieustannego oczekiwania; ale faktycznie - wizja gaci i skarpet przy łożku - przeraża mnie lekko; to by bylo naruszenie najintymniejszych osobistych granic :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystkie bywalczynie
hehe idalia Mam to samo... dlatego tu zajrzalam ponownie choc nie bylo mnie tu juz od ponad roku... Zajrzalam bo jeszcze chyba mam coś nie przepracowane. lecz nie wiem co i postanowilam poszukac odpowiedzi. Nawet jest jeden samotny wydaje sie swietny facet, ale jak pomysle ze mam sie z nim ukladac w moim wieku... zbyt wygodnie mi teraz... ale brakuje bliskosci drugiego czlowieka. On zdaje sie tez do zwiazkow podchodzi jak do jeza (ale jest nienajgorszy bo nie zali sie na byla i stara sie trzymac fason), wiec czasem zastanawiam sie czy wogole mam jeszcze szanse do kogokolwiek sie zblizyc. Zbyt mocno pozwolilam sie poturbowac :( Nie wiem wobec tego na ile sa moje nowe granice silne nie nabralam jeszcze do siebie zaufania. A dopoki nie zaufam sobie, nie bede mogla zaufac innemu. Ale zdaje sobie sprawe ze izolacja nie jest zdrowa. Poplatane to wszystko.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość wszystkie bywalczynie
czasem sobie pomysle ze moze sprobowac tylko tak niezobowiazujaco... powiedziec ze "wiem ze ma uraz i ja mam podobnie ale zaczyna mi doskwierac samotność i chyba tobie tez. moze czas sprobowac, co o tym sadzisz" tak prosto z mostu bez owijania w bawelne. na razie sie zprzyjaznic, potem sie zobaczy. tylko boje sie ze zaczne z czasem marudzic o bylym lub on o swojej... to by bylo okropne. chyba jeszcze nie czas.chyba jestem za swieza

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
wszystkie; no własnie; jak do jeża :) chciałabym, a boję się:) zaraz po rozwodzie z EXcentrycznym poznałam faceta; wspaniałego; niemal idealnego dla mnie; nie musiałam przed nim nikogo udawac, nic ukrywać; takie same poglądy na wiele rzeczy, które budza kontrowersje; takie same upodobania; oboje z tzw. przeszłością; najpierw na drodze stanęła nam odległość; a potem ... cóż ... im dłużej go znałam, tym bardziej poznawałam; odkrywałam; tym więcej jego wad poznawałam i tym bardziej wpadłam uczuciowo:) od dłuższego czasu nie widujemy się, kontaktujemy telefonicznie; zawsze pełni emocji i róznych uczuć do siebie;ale kazde z nas wybrało drogę "bez niego/niej"; bałam i boję się podjąć wyzwanie; być z kimś;z nim; w jakikolwiek sposób; boję się, że kiedy pokocham tak już na maksa, znów zginę gdzieś na końcu życia; że wsiąknę i nie wiadomo kiedy - stracę wolność, którą tak kocham; ogromnie kocham; poza tym - to trudny człowiek; naukowiec z pociągiem do trunku, od lat mieszkający sam,ze swymi nawykami, dziwactwami; kocham to wszystkow nim,szanuję, umiem go "obslugiwać" na ten krótki czas, kiedy bywalismy razem;ale boję się, ze instrukcja obsługi stałaby się bezuzyteczna, gdyby to "razem" miało być już dniem codziennym; i on mysli podobnie; może kiedyś; może na emeryturze - jak skruszejemy :) jestem tak silna; sama wyciągnęłam się z tak toksycznych układów życiowych; męża, po częsci mamusi; innych ludzi; miałam odwagę rzucić w ciemno stałą pracę, tylko dlatego,że dyrektor przekroczył moje granice; jestem tak silna i boję się, ze uczucia do kogoś zniszczą mnie jak utrata włosów zniszczyła samsona; to jest ta druga, ciemniejsza strona medalu kobiet, które przeszły na drugą stronę tęczy:) wierzę gorąco,że mi to minie i kiedyś jeszcze zostanę pokochana przez dobrego wartościowego człowieka i sama go pokocham; a jesli nie? cóż; któż powiedział, ze spełnieniem kobiety ma być ta druga połowka:) i tak dziś zwierzaki kocham mocniej niż ludzi:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziekuje ze jestescie
Idalia mam tak samo, sama sobie radzę choć z trudem ,droga ciężka ,kamienista , i pod górke ale,,,chciałabym wreszcie osiągnąć coś sama,nikomu nie zawdzięczać .Dlaczego? Dlatego ,żeby między innymi nie wchodzić w związek pod tytułem jestem sama ,bezbronna a facet to lek na całe zło.A facetów się boję ,jak patrzę dookoła siebie to widzę sorry ale 90% facetów ,którzy nie dorośli do związków.Szuaja mamusi ,tylko jeszcze z funkcją turbo seksu.A ja mam dośyc latania dookoła jakiegoś leszcza ,który jeszcze będzie stawiał mi warunki ,że jęsli nie zrobie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziekuje ze jestescie
kurka ucieło;;; że jeśli nie zrobie jak chce to mnie RZUCI,,,, straszne normalnie.Też juz jestem przyzwyczajona do spokoju ,wolności ,takiej lekkiej radości w środku ,że nic nie muszę.MOgę ale to ja wybieram ,co ,kiedy i jak.Buszująca odezwij się.Paulina Sciskam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Turkusku w pełni popieram to co napisałaś. ja tez uwazam, ze to nie milosci nalezy sie bac, pod warunkiem ze jest sie zdrowym.W innym przypadku faktycznie miłosc ta moze byc niebezpieczna. Grunt to pokochac siebie, ze słabosciami , wadami, zaletami i siłami, po prostu takie jakie jestesmy -jestesmy najwspanialsze. Teraz tylko kwestia trafienia na odpowiedniego [artnera. Przynzma szczerze, ze kiedy poltora roku temu zaczynalam swoje nowe zycie z nowo poznanym facetem, bylam tak anty mezczyznom nastawiona, ze cokolwiek zrobiliby wbrew mojej osobie, mojemu uczuciu byłam gotowa uciac to. Stworzyłam wokol siebie jakas ochronke, a nawet ochrone- przesadzilam w dtruga stronę, ale teraz wiem, ze wzielo sie to z moich doswiadczen z ex , nie dokonca wyleczonej chorobie zwanej wspoluzaleznieniem czy jakos tak,strachu przed plcia przeciwna, bo kazdy mezczyzna moze mnie skrzywdzic. Poczatki mielismy bardzo trudne i burzliwe, ja nie chcialam sie do niczego dostosowac, bo robilabym to wbrew sobie, wiec zaden kompromis w gre nie wchodził. Od niego wymagałam zeby robil tak jak ja chce, chyli co zrobilam?? Zavhowałam sie dokladnie jak moj ex. I do mnie na szczescie w pore to dotarlo. Tez nie dopuszczalam mysli o wspolnym mieszkaniu, w zasadzie jeszcze nie dokonca dopuszczam :) ale moze tez dlatego, ze dobrze mi tez samej.Choc coraz czesciej biore pod uwage wspolne mieszkanie i nawet od czasu do czasu juz sie pojawia jego bielizna w moim kosu do prania, od pewnego czasu maszynka, pianka i szcoteczka do zebow zagoscily w mojej łazience. Ale mam poczucie swobody, przestrzeni, bo wiem, ze to jeszcze nie na stałe, ze dzisiaj powiem, ze jutro chce miec dla siebie i dzieci ty;lko i tak jest. Cieszę, sie, ze on to rozumie, szanuje, nie robi problemow.Czuje, ze mnie kocha, po raz pierwszy w zyciu czuje, ze komus tak bardzo na mnie zalezy. Akle nie daje juz z siebie wszystkiego, wiele wymagam, pomagam ile chce i nikt ode mnie niczego nie wymaga.Wiem ze w moim faceciku mam wsparcie, pomoc, ze uwiel=bia moje dzieci. I to jest dla mnie wiele, a co bedzie potem?? No coz, pozyjemy zobaczymy. Poki co jest mo dobrze jak jest i na razie niech tak pozostanie. A jesli chodzi o ex to zdzera go cos, czego nie potrafie nazwac. potrafi sie dopierdalac o wszystko co sie da.Ostatnio zagroził mi podaniem mnie do sądu, bo nie oddałam mu plakietki ktora podarowal corce. i choc ja ja w rzeczywistiosci oddałam wraz z innymi zabawkami ktore corce podarowal wmawia mi, ze tego nie zrobilam.Probuje mi rozkazywac w smsach, piszac je z wykrzyknikami, Na szczescie ja juz nie wiele sobie z tego robię, na poczatku przejmowalam sie tym, stresowalam, teraz zaczynam miec to gdzies. Nie rozumimem tylko jego podejscia.Bo niby tak bardzo na corkach mu zalezy a nie potrafi zbudowac nici porozumienia z ich matka?? wrecz sadami straszy :)(Ale mialam ubaw jak przeczytalam tego smsa:) ) Boli mnie tylko to, ze on nie chce rozmawiac, dla sdzieci tylko i wylacznie, bo ja kontaktow z nim wole unikac, jakos nie potrafie tego typa ogladac, mam w sobie starsznie duzo zalu i poczucia krzywdy. Ale dla coreczek potrafie sie przelamac, on nie. No coz, jego wybor.Glowa sie muru nie przebije, i to on traci kontakt ze starsza nie ja.To on ma w sobie tyle nienawisci do mnie, ze gniazdo szerszeni to malo. Ale sie rozpisałam... hehe ale jakos tak mnie naszlo od rana. Pozdrawiam Was wszystkie kobietki kochane i cudowne Momi deszczu 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
turkusku ja wiem tak naprawdę, czego chcę i na co stawiam; na dzień dzisiejszy nie ma nikogo, kto mógłby wkroczyć w moje życie; nie bronię się jednak przed tym, aby ten wlaściwy facet, kiedy się pojawi - został; to moja postawa i tak czuję; inna rzecz, ze będzie naprawdę miał trudno przejść przez gąszcz moich wewnętrznych weryfikacji; zebym była pewna:) nie szukam nikogo teraz, bo po prostu ani mi się chce ani nie mam zbytnio kiedy; tak jak ty turkusku, z szacunku do własnej miłości nie chcę, aby teraz ktokolwiek wkraczał w moje zycie; to są pewniki; to są rzeczy przemyslane i poukładane w mojej glowie; niekiedy serce, wytęskniona jednak za męską istotą w sensie ducha, powaznie zakłóca pracę mózgu :) to co dzieje się teraz, to po częsci gra na zwłokę; po częsci muszę uporac się z jedną rzeczą we mnie - jest to bariera nie do przekroczenia dla mnie w kontaktach damsko-męskich; czysto fizyczna sprawa :); ale w najwazniejszej częsci moja swiadoma decyzja; mam dorastającą córkę; to trudny czas dla niej samej, a co dopiero dla rodzica; stoję w rozkroku przy planach zawodowych; mam wspaniała pracę, wprawdzie nie zarabiam kokosów,ale atmosfera, komfort sa o niebo dla mnie wazniejsze; jednak zaczynam myslec o dodatkowym zajęciu; gdzie tu czas na moje zaangazowanie w jakikolwiek związek? ja wiem, dlaczego pojawił się ten budzacy zastrzeżenia mężczyzna; dał mi bardzo wiele; nauczył jak funkcjonują mężczyźni; pokazał mi niejako instrukcję obslugi do nich:) pokazał mi tez moją wartość; postawił na piedestale i pomimo tylu lat i znajomości moich wad i słabości, trwa to nadal; dzieki niemu nabrałam pewności siebie, poczucia wlasnej wartości, zalet, piękna, mądrości :) dzięki niemu nabrałam dystansu do wielu spraw, o które wczesniej darłabym szaty i traciła czas; dał mi wiele wiele cennej nauki zycia; a zastrzeżenia? cóż - ja w głębi siebie mam przeswiadczenie, ze taka jego rola - nauczyciela mojego; nie towarzysza zycia; że to, czego się w nim obawiam to lekcja dla mnie; ulegnę i czy nie; nie uległam; gdyby tak się stało, być może znów zakopałabym się w związku z wyboistą, trudną scieżką, bo człowiek to niełatwy; to wlasnie dzieki niemu ( po nim :) ) upewniłam się w tym, ze już za mną era zachwycających i ekscentrycznych mężczyzn; że dojrzałam na tyle, ze docenić potrafię w mężczyźnie inne cechy niż te powyżej; dobroc, szacunek, spokój ducha który ma tak doskonały wpływ na mnie samą:); rzetelność, uczciwośc, lojalność, odpowiedzialność, zaradność, niezależność; ale tkwi we mnie ogarek malutki nadziei i "chcenia", bo to czlowiek wyjątkowy; niemal idealnie dopasowany do mnie; mozna sobie pomarzyć, prawda :)? mój strach, lek przed przysłowiowymi skarpetkami to nie jakieś ukryte nierozwiązane sprawy; ja po prostu czuję,że to nie ten czas, nie ten etap mego zycia, w którym jest miejsce na taki związek; mój strach jest sytuacyjny, miejscowy, czasowy? - tak sobie próbuję to slownie ustalić :) ta moja wiara, ze ten okres minie - mam pisać,że to pewnik? że ja to prostu wiem? nie; czuję to, wierzę, że to minie i nastapi nowy etap mego zycia; ale dopóki to nie nastapi, nie ma pewnika; są watpliwości; i ja ta kategorią myslę i mówię; może zeby nie zapeszać przyszłości:)? twardo stąpam po ziemi; bywają przelotne związki polegające na fizycznej bliskości; nie bylo ich wiele, ale na dłuższą metę - to nie dla mnie; piszę chaotycznie; czas pracy nie sprzyja skupieniu i układaniu myśli:) a w domu widok komputera nie kusi tylko straszy:) pozdrawiam 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czesc Dziewczyny🌼 Dobrze ze jestescie Pozdrawiam i sciskam. Nie przejmuj sie tymi babami;-).Jestes taka madra,ciepla, odwazna kobieta....za 2 lub 3 tygodnie nie bedziesz musiala wiecej z nimi przebywac, wiec po co tracisz nerwy? Niech mowia nawet najgorsze rzeczy... Czytam,ale nie moge jakos pisac chwilowo, przynajmniej zbyt wiele. Zyje, staram sie organizowac wszystko na nowo, nie jest tak zle jak myslalam,ze bedzie.Nie tesknie,tylko jestem zla na siebie,ze tyle to wszystko trwalo. Czuje sie slaba fizycznie, ciagle sie cos do mnie przyczepia, ostatnio grypa z goraczka jak u niemowlat;-)Duzo spie...wzielam dodatkowo prace w niedziele,zeby mocno stanac finansowo na nogi. Syn przywiozl z Polski duzo ksiazek,wiec czytamy , na glos, tak jak kiedys...ostatnio Tango, Mrozka;-) No i filmy ogladamy.Jestem wielka fanka Al Pacino;-) Poza tym w srodku nieznosna pustka,dzis pomyslalam,ze czuje sie jak wypatroszona ryba...taka bez wnetrznosci.To minie,wiem,ze minie. Turkusek napisala,ze zobacze kolory i zapachy.... Dobrze ze jestescie napisala,ze z przyjemnoscia lata w nocy po fajeczki do sklepu;-) Idaalia pisze o milosci...Bogumil Niechcic;-) Zycze Wam wszystkim milego i spokojnego dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziekuje ze jestescie
Buszująca to uczucie wypatroszenia tez miewam ale,,nie da się zrobic tak czasem żeby 2+2=4, i tutaj juz wybieram jak to w życiu czasem między złem a dobrem ,a czasem między mniejszym złem a większym.I po początkowej euforii wolności ,też miota mną wiele uczuć.Mozę nie tęsknoty za nim ,tylko takiego poczucia straconych 15 lat, takiej dziury niespełnienia w małżenstwie jako takim.Teraz wybieram już samotność ,ale też mi przykro jak widzę rodziny gdzie ludzie się kochają ,przede wszystkim są ze sobą a nie obok.I zastanawiam się czy kiedykolwiek tego zaznam ,czy raczej jestem skazana na samotność.Mam na kursie laskę 50 letnią samotną.Zgorzkniała ,obgadująca wszystkich ,narzekająca z mentalnością wszyscy mają lepiej ja mam najgorzej.I na jej przykładzie widzę że warto inwestować w swoje pasje ,zainteresowania ,naukę ,karierę co tam komu odpowiada.I trzeba mysleć co będzie za to 5 czy 10 lat.Dlatego motywuje sie teraz zeby od lutego spróbować ze studium.Chust że nie mam pracy trudno ,ale walczyć musze bo zycie mam 1 i w dużej mierze zalezy ode mnie jak je przezyję.A co do zajęc z dnia na dzien coraz gorzej więc błagam codzień o wsparcie bo wbrew pozorom niestety jeszcze nie jestem uodporniona na wszystko.Jakas dzungla ,meksyk totalny gdzie 100 zł więcej zasiłku za kurs staje się powodem do totalnej nienawiści.Ja to juz boje sie z kimkolwiek rozmawiać taka jest atmosfera.Tyle ,że zalezy mi na papierach.więc ,,, musze wybrać to mniejsze lub większe zło.Buszująca a jak twój synek reaguje na to wszystko?Pewnie się cieszy strasznie? napisz troszke jak on sie czuje.Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Buszujaca- poczucie pustki towarzyszy kazdej z nas na poczatku nowej drogi, bo nagle po ilus tam latach Twoje zycie sie zmienia, ale tak jak moja poprzedniczka napisała, zycie jest jedno, wiec nie ogladaj sie za siebie tylko brnij do przodu.Nie ma sesnu plakac nad rozlanym mlekiem. Nie odbieraj tego jako zyciowej porazki ale jako rodzaj zwyciestwa, bo udało sie Tobie osiagnac to o czym marzyłas czyli spokoj i poczucie bezpieczenstwa. Rzeczy najwazniejsze w naszym zyciu.Wybralas tez szczescie swojego dziecka i masz teraz szanse rozpoczac nowe, normalne, pelne radosci zycie. Ja tez kiedys napisalam Tobie, ze poczujesz zapach powietrza, kwiatow, ze bedziesz chodzic po parku i sie tym uajac. Zobaczysz wreszcie piekno tego swiata i to juz nieglugo, moge to Tobie obiecac. Musisz soebie dac czas, czas na pogodzenie, na zrozumienie. Jestes silna kobieta i wierze, ze przejdziesz przez ten trudny etap predzej niz Ci sie wydaje.Uwierz w siebie, w swoje mozliwosci, fajnie ze znalazałAS DODATkowa prace, moze popoludniami zajmij sie czyms przyjemnym, moze zapisz sie na joge albo na jakies zajecia, na ktore bedziesz mogła uczeszczac ze synem?? Pomysl o czyms, co pozwoli Tobie choc na chwile nie myslec o tym wszystkim?? Zrobcie z synem cos szalonego, cos na co do tej pory nie mialas odwagi lub nie robiłas bo " tak nie ywpadało". Ja poszłam np na studia, jmialam glowe zajeta jakimis prezentacjami, poznalam nowych ludzi choc duzo ode mnie mlodszych, z dziewczynkami robilam wojny na poduszki, chodzilysmy do kina, jezdzilysmy rowerami do lasu, na grzyby, robilysmy konkurs karaoke tak glosno, ze sasiadom pewnie uszy puchly.Ale mialysmy przy tym tone smiechu. Moze sa jakies rzeczy, ktore wraz z dzieckiem mozesz robic a dadza Wam duzo frajdy?? Staraj sie nie dolowac., nie nakrecac, bo to do niczego dobrego nie prowadzi. Stalo sie tak a nie inaczej, i co z tego ze nie tak mialo to wygladac. Nie wyszlo teraz wyjdzie innym razem.Szkoda tracic czas na toksykow, szkoda energii, lepiej spozytkowac ja inaczej, przde wszystkim dla siebie. Zycze Tobie wiele szczescia, samozaparcia, usmiechu i radosci. Wieczorami pozapalaj sobie swieczuszki, wlacz jakis fajny film, muzyke, to co lubisz, od czasu do czasu lampeczke winka, dobrego papieroska i powiedz sobie- jestem pania siebie!!I niech tak zostanie!!Sciskam Ciebie mocno

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziekuje ze jestescie Nie przejmuj sie rozkapryszonymi wrednymi babami, rob swoje.Ty wybierasz sobie towarzystwo a nie towarzystwo Ciebie, pamietaj o tym. Nie masz zadnego obowiazku z nimi rozmawiac a pierdolami sie nie przejmuj, zawsze byly i zawsze beda. Niech sobie gadaja co chca, Ty znasz prawde i przed nikim tlumaczyc sie nie musisz.A te osoby, ktore Ciebie lubią, ktore sa przyjaciolmi wiedza na prawde jaka jestes, wiec tym bardziej tlumaczen nie oczekują. Skoncz terapie i glowa do gory!! Buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dobrze ze jestescie🌼 Aweb🌼 Dziekuje. Syn jest zadowolony, on juz nie mogl tego wytrzymac... Patrze na niego jaki on kochany, madry i dobry...i nie zaluje,naprawde.Przede wszystkim moze w koncu mowic,to co mysli,a nie to co m. chcial uslyszec...nie musi sie bac,co zastanie w domu po przyjsciu ze szkoly..... Odzyl....a mnie tak smutno,ze bylam taka glupia i w sumie nazwizjmy rzecz po imieniu, glucha na jego krzywde,niby obecna a ciagle smutna i myslami gdzie indziej... Zaczelam rowniez rozmawiac z matka...powiedziala,ze maly od dawna juz rozpaczal,ze chcialby mi pomoc a nie wie jak.... On naprawde jest zloty chlopak- zmienil w wieku 11 lat kraj,jezyk,otoczenie...dlugo nie mogl sie przystosowac, nie mowil po angielsku,bo sie wstydzil... Teraz w tym roku na zakonczenie , dostal w szkole dyplom z wyroznieniem za ogromny postep w nauce i jezyku. On ma SERCE...czasem sie boje,ze za dobre serce,ze go ktos skrzywdzi.... Jest pomyslowy, interesuje sie polityka... Mamy marzenie,zeby pojechac kiedys na Kube;-) A wczoraj wieczorem zrobilam zakupy,a potem gonilam go po ulicy wymachujac za nim dluga bagietka...smialismy sie jak wariaci... Chcialabym zwalczyc to uczucie pustki i przygnebienie przede wszystkim dla niego...zeby po tym co przeszedl mial normalna, wesola matke na ktora mozna liczyc.... Sciskam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dziekuje ze jestescie Zapomnialam Ci napisac,ze bardzo podobaja mi sie Twoje spostrzezenia a propos tego,ze zycie mamy jedno. Ciesze sie,ze inwestujesz w siebie, myslisz o przyszlosci. Ty Kobieto idziesz jak burza;-) Rozprawilas sie z m., teraz robisz dobre rzeczy dla siebie, rozwijasz sie.... Wogole nie watpie,ze spotkasz w zyciu prawdziwa milosc...zaslugujesz na nia... A odnosnie par na ulicy...nie wszystko zloto co sie swieci. Osobiscie wyobraznia podsuwa mi obraz wielu znajomych par jeszcze z Polski, ktorzy to co niedziela heh, on z nia pod raczke, do kosciolka, miodzio przed ludzmi a potem w domu- jatka.... Wiem,ze nie powinnam tak pisac jak stara zgorzkniala pierdusnica....;-). Gdzies tam w glebi serca wierze,ze jest MILOSC.Musi byc.....znajdziemy ja, tylko najpierw mocno pokochajmy siebie. Buziaki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Buszujaca- Ty juz odzywasz, brawo!!! Widzisz to czego nie dostrzegałas, bo Twoje mysli krazyly wokol m. Teraz juz tak nie bedzie. Juz widac zmany w Tobie, pozytywne oczywiscie. Bardzo sie ciesze z tego. Pamietaj, ze jak bedziesz uscmiechnieta i zadowolana z zycia to bedziesz przyciagac do siebie takich wlasnie ludzi, i kto wie, moze za jakis czas jak ochloniesz, pojawi sie wlasnie ten, na ktorego czekalas cale zycie?? Tak wlasnie bedzie!! Buziaczki Dla Ciebie 🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼🌼 czujesz ten zapach?? :)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość dziekuje ze jestescie
Buszująca co do tych par to wiem,Mówię o parach o których wiem że są szczęsliwe, choć mało takich.A co do smutnej mamy to jesteśmy na tym samym etapie:pChciałabym i boję się:) Mnóstwo róznych uczuć.Raz jestem szcęsliwa ,że jestem sama , raz mi smutno ,że jestem sama( nie do końca bo syn jest:))i tak to się kręci.Smutno ,że nie ma pracy ale na kursie jak widzę te polaczkowe jatki to mówie omg ja nie chciałabym pracowac w takiej atmo.A wiem ,że zachowania na kursie( nie terapii Aweb) sa przekrojem tego co jest w normalnej pracy.A ja aż takiej słoniowej pupy nie mam.Więc też mam mnóstwo uczuc jak ty do uporządkowania.A co do twojego syńcia .... cieszę się strasznie naprawdę.I masz jaja babo:)))))Po raz enty udowodniłaś sobie ,żę jesteś silna.I tak trzymaj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Buszująca Wzruszasz, kiedy tak piszesz o swoim synu. To, że jest wrażliwy i ma złote serce to Twoja zasługa. Mogę Ci tylko pogratulować. Jestem pod wrażeniem Twojej przemiany. Dokonałaś naprawdę bardzo dużo. Bądź z siebie bardzo dumna. Jesteś tutaj jedną tych z kobiet, którym się udało. Jesteś wzorem:)) Życzę Ci dużo zdrowia i równie dużo uśmiechu. I bezustannie trzymam za Ciebie kciuki! dziekuje ze jestescie Wspieram Cię duchowo jak najmocniej potrafię. Przetrzymaj to, pamiętaj o celu. I nie wszędzie w pracy musi być tak, że są tacy beznadziejni ludzie. U mnie nie ma:) Ale też dużo zależy od szefa. Chyba wg powiedzenia: jaki pan taki kram. ściskam:) Pozdrawiam Was wszystkie topikowe Dziewczyny:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z onet
Czym jest idealny związek? superego, 26 Września 2010, 13:00 Czym jest miłość? Wielu z nas zadaje sobie to pytanie. Szczególnie te osoby, które nie miały w domu, w którym się wychowały jej prawidłowego wzorca. Nie wiedząc na czym miłość polega sami tworzą jej wyimaginowany obraz oparty o własne fantazje, różne informacje, obserwacje. Nie mając wiedzy o tym, co to znaczy kochać drugą osobę szukają idealnego związku opierając się na swoim wypaczonym wyobrażeniu. Początki związków osób, których temat poruszam zaczynają się tak samo. Są zauroczeni, zafascynowani, mają wiele tematów do rozmów. Są wspaniałymi kochankami i przyjaciółmi. Posiadają więc coś niezwykłego. Twierdzą, że w końcu znaleźli to niezwykłe, wymarzone uczucie, którym jest miłość. Ci, którzy wciąż szukają upatrują w swoim otoczeniu osoby, które ich intrygują, bo wydają się być takie inne... Upatrują więc w nich swój wymarzony ideał, któremu przypisują cechy odpowiedniego partnera. Próbując zdobyć przychylność swoich wybranków spotykają się z chłodem, niedostępnością, kapryśnością ale jakże fascynujące jest zdobywanie miłości osoby, która odtrąca. Osoby, która jednego dnia chce się spotkać, drugiego nie odbiera telefonu. Obiecuje, że zadzwoni i nie dotrzymuje słowa. Jej niedostępność jest tajemnicza i pociągająca. Wyobraźmy sobie teraz związek kogoś, komu udało się zdobyć obiekt swoich marzeń i wyobrażeń. Jak wygląda ten związek? Ktoś kogo tak bardzo pragnęli nadal jest niestały, kapryśny i emocjonalnie niedostępny. Nie daje wiele, nie liczy się z potrzebami partnera, jest zmienny, niekonsekwentny, nie dotrzymuje słowa, rani. Jednak trwa u boku swojego pełnego wyrozumiałości partnera, obiecuje poprawę, płacze i mówi "kocham", doskonale wiedząc jak manipulować swoim emocjonalnie zależnym od niego niewolnikiem, który nie odróżnia miłości od litości. Kimś kto zadowala się tym, że dostaje od partnera maleńki okruszek raz na jakiś czas i nie ma odwagi prosić o więcej. "Ale ja go kocham" - odpowiada osoba uwikłana w emocjonalną pułapkę, która miała być miłością. Kocha człowieka który bije, oszukuje, nie szanuje. Siła tego wypaczenia jest większa niż zdrowego ludzkiego rozsądku. Mamiona obietnicami, że w końcu będzie dobrze nie odejdzie. Będzie tłumić uczucia, wypierać swoje potrzeby, przymykać oko na to, że partner wyrządza zło jej a nawet jej dzieciom. A co najgorsze - uzna, że to co sie dzieje jest jej przeznaczeniem, krzyżem pańskim i jest zobowiązana go nosić, bo coś przysięgała... Dlaczego wybierasz takich partnerów? Dzieje się tak ponieważ przyciągasz wzorce z dzieciństwa, które było niepewne. Rodzice, bądź jedno z nich raz było miłe a innym razem wyładowywało swoje nerwy. Brak zaspokojonych potrzeb poczucia bezpieczeństwa w dzieciństwie sprawił, że w dorosłym życiu czujesz się nieswojo z osobą, która jest stabilna i konsekwentna a niedostępna i kapryśna wydaje się normalna. Gdybyś miał/a w rodzinie zdrowe relacje pomiędzy rodzicami i dziećmi wtedy osoby, które tworzą patologiczne relacje byłyby dla ciebie po prostu niewidoczne. Żeby uzdrowić swoje życie trzeba zmienić wzorce i zrozumieć... czym jest więc miłość i zdrowy związek? Miłość nie jest biernym odczuwaniem. Nie jest czymś co się dzieje po prostu, bez naszego wpływu. Miłość jest czynnym, działaniem. To my świadomie wybieramy swoich partnerów, mówimy o swoich oczekiwaniach, szukamy kompromisów, dążymy razem do wspólnego celu. Gdy jesteśmy emocjonalnie dojrzali wiemy, że musimy umieć dawać, żeby czegoś od kogoś oczekiwać. Gdy znamy swoja wartość mamy odwagę wymagać. Nie unikniemy sprzeczek, smutku i rozczarowań bo na dobry związek trzeba zapracować. Musimy być rozsądnymi osobami, które patrzą na ludzi realnie a nie poprzez pryzmat swoich marzeń bo miłość nie przychodzi sama. To my ją tworzymy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość z onet
"Osoba uzależniona od alkoholu lub narkotyków czy od nałogowej miłości to ktoś, kto nigdy nie nauczył się zmagać ani ze światem zewnętrznym, ani wewnętrznym i dlatego szuka stabilności oraz gwarancji bezpieczeństwa w oddziaływaniu kogoś lub czegoś z zewnątrz"

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Paulinko🌼 Pozdrawiam Cie serdecznie i sciskam. Napisz prosze,co u Ciebie? Jak sie czujesz,na jakim jestes etapie? Zawsze o Tobie mysle z wielka symapatia i przesylam moc pozytywnych fluidkow;-) Pozdrowienia dla wszystkich dziewczyn🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam. Mam 35 lat i sześcioletnią córeczkę. Jakoś w życiu od samego początku mi się nie układało, najpierw niepełna rodzina, matka która wolała hulaszcze życie, potem Dom Dziecka, samobójstwo brata a teraz ta samotność...Mam dość. Jakoś nie umiem sobie ułożyć życia. Najpierw kat psychiczny i fizyczny stanął mi na drodze, teraz kłamca. tego drugiego poznałam jak jeszcze byłam z W. Był, miły, bardzo spokojny i pomocny. Był też w trakcie rozwodu. Żona go zostawiła dla innego. Walczył o nią i synka ale nie przyniosło to rezultatów.W momencie kiedy my się poznaliśmy i zaczęliśmy układać życie ona postanowiła wrócić. S. twierdził, ze mnie kocha,że nigdy by do niej wrócił, były plany etc.Przez 4 miesiące mieszkaliśmy razem, on miał problemy z pracą, wiem ja utrzymywałam dom, kupowałam prezenty dla jego synka itp. Pożyczałam pieniądze a on cały czas twierdził,że mnie kocha. Zaszłam w ciąże, niby to była nasza wspólna decyzja jednak chyba tak nie było do końca...S.wyjechał w niedzielę, nie dając znaku życia, szukałam go przez policję bo martwiłam się, ze coś mu się stało, całą noc nie spałam...dowiedziałam się od jego zony,ze wrócił do niej. Prosiła o wysłanie jego rzeczy. Twierdzi,że on jest jej i ona wygrała. Nęka mnie smsami. Już mam dość.Nie chce mi się nawet żyć. Nawet nie napisał,ze to koniec nie zapytał czy mam pieniądze tym bardziej,ze jest mi bardzo dużo winny...Po prostu zniknął. Nie odzywa. Bardzo to przeżyłam. Straciłam dziecko, on nawet o tym nie wie. Mam jego numer ale nie mam ochoty tam zadzwonić.Bo i po co? Mam żal,że tak mnie oszukał, że mówił,ze po tym co przeszłam nigdy w życiu by mi tego nie zrobił a teraz?Mam strasznego doła, zostałam sama z niezapłaconymi rachunkami i długami...chyba już sobie sama nie radzę. Czy ktoś był w podobnej sytuacji? Jak dalej żyć? Nie mam nikogo, zadnej rodziny na której wsparcie mogłabym liczyć...chciałabym wyjechać do innego miasta, zacząć wszystko od nowa ale czy dam radę? Co mam robić? dlaczego mówił,ze kocha jak nie kochał? Dlaczego mnie psychicznie wykańczał swoim gierkami? Uwolniłam się od jedno wpadłam w sidła drugiego...Jak żyć...czuję,ze wariuję...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
maxta- musisz byc sama dla siebie wsparciem jedyny jasny punkt to to ze nie chcesz dzwonic do niego nie szukasz z nim kontaktu to jak najbardziej zrozumiale, ze czujesz to co czujesz po tym co cie spotkalo utrzymywalas go robilas mu prezenty bylas jego kolem zapasowym....wiem , ze to boli dalas sie podejsc i wykorzystac, bo szukasz milosci i wsparcia stracilas instynkt samozachowawczy bo nie zaznalas zdrowej milosci pomysl... czy wyjazd do innego miasta ci naprawde pomoze ? czy nie skomplikuje ci zycia jeszcze bardziej? moze jest szansa bys rozwiazala ten problem nie narazajac dziecka na zmiane środowiska zyj rozwaznie z uwaga, wybieraj kochaj i wspieraj corke ,chron ja ,dbaj o siebie, zatroszcz sie o was obie

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
maxta Twoja historia jest jedną ze smutniejszych na tym topiku. Doznałaś wiele przykrości w życiu czego bardzo Ci współczuję. Myślę, że teraz czas zacząć nowe życie. Trudno będzie ale masz cel w życiu: wychować swoje dziecko najlepiej jak potrafisz, tak aby ono doznawało jak najwięcej miłości i szczęścia od Ciebie, od najbliższej osoby jaką ma. I niech to będzie sens Twojego życia. Natomiast na wszystkie "dlaczego" prawdopodobnie nie znajdziesz odpowiedzi i z własnego doświadczenia wiem, że nie ma sensu tego dociekać. Szkoda na to życia i Twojego zdrowia. Może postaraj się najlepiej jak potrafisz zacząć życie od czystej karty, od nowa. Postaraj się pogodzić z tym co było, nie zapomnieć, a pogodzić czyli wybaczyć tym wszystkim, którzy Cię skrzywdzili, łącznie z ostatnim partnerem. To trudne ale możliwe po jakimś czasie. Może udałoby Ci sie skorzystać z bezpłatnej porady psychologa- terapeuty, żebyś mogła wyrzucić z siebie a potem oswoić emocje. Czy masz w pobliżu jakąś koleżankę, może udałoby Ci się wygadać komuś, żeby Ci ulżyło, pójść z kimś na kawę. Są również takie miejsca, gdzie kobiety odbywają terapię uzależnień od miłości. Nie wiem w jakim mieście mieszkasz, ale na pewno w większych ośrodkach działają takie. One są za darmo, odbywają się przy udziale terapeutek. Adresy możesz znaleźć na wortalu kobie serca. Tam byłaby szansa, żebyś dostała wsparcie psychologiczne zarówno od kobiet, które przeszły lub przechodzą takie kryzysy życiowe oraz od psychologów. Byłam na takim spotkaniu dwa razy i byłam zadowolona z pomocy. Może dzięki temu byłaby szansa na poznanie nowych ludzi. Myślę, że najbardziej czego teraz Ci potrzeba to przyjaźnie nastawionych do Ciebie ludzi, którzy by Cię duchowo wsparli, żebyś nie czuła się samotna i mogła się komuś wygadać po ludzku. Skarbie, bardzo mi przykro, że Cię tak życie dotknęło, ale ja myślę, że powolutku się pozbierasz, tylko daj teraz z siebie odrobinkę woli i rób kroczki do przodu. Masz przed sobą jeszcze wiele do zrobienia, i najważniejsze masz cel: życie swojego dziecka a także swoje, bo jedno bez drugiego istnieć nie będzie jak należy. Więc główka do góry. Ja myślę, że jeszcze Dziewczyny tutaj Cię wesprą i dodadzą otuchy. Ja już myślę o Tobie ciepło, więc masz moje wsparcie duchowe. Teraz Ty pomyśl o sobie dobrze, ile jeszcze dobrego przed Tobą. Gorąco Cię pozdrawiam!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×