Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

Gość Jesienna Roza
Sama wsrod Ludzi - Nie wiemy czy to prawda, ze on chce sie zabic czy nie, czy tylko chce wzbudzic litosc i osiagnac to, zebys zmienila decyzje. W kazdym razie to jest podly szantaz. Nie jest to dziwne, ze latwiej mu sie zabic niz zmienic swoje postepowanie, zebys Ty byla szczesliwa z nim???? Powiem moze na zimno i dosc brutalnie, lecz prosto w oczy jezeli nawet by sie tak stalo, w co watpie, to nie bylaby to Twoja wina. Nie trzyma sie kogos na sile, gnebiac go i grozac samobojstwem. Obrzydliwe! Ty masz siedziec z nim i cierpiec bo on tak chce. Przeciez taka grozba to jeszcze jedno gnebienie. Takie jest moje zdanie. I Twoja nazwa tez nie jest calkiem prawdziwa, bo jak jestes wsrod ludzi, to nie jestes sama. Chyba, ze sama sie od tych ludzi wyizolujesz i trzymasz tylko jednego takiego, co nie potrafi inaczej tylko gnebic, a jak ktos ma tego dosyc to zniza sie do takiego dennego manewru. Nie daj sie zmanipulowac. Jak chce sobie cos zrobic, to niech sie leczy u psychiatry, bo widac z tego ma jakis problem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sama wsrod ludzi...
Witaj Jesienna. Dziekuje za odpowiedz.Moj wieczor wyglada dzisiaj tak ,ze mecze sie z gnojkiem i to jeszcze w dodatku przez internet. Po raz kolejny jako szantazu po moim rozlaczeniu uzyl telefonow do domu mojego brata nawet cala noc. Dzieczyna mojego brata w reakcji wysyla mi sms-y z pogrozkami. Dostalam od niego pozegnalny list, zdjecie z pistoletem przy glowie, opisy ze jego krew jest na moich rekachi oczywiscie znikniecie z lini kiedy sie przestraszylam i probowalam czegos dowiedziec. Nawet probowal wymusic na mnie polaczenie na sky, bo jak pozniej stwierdzil chciual sobie strzelic w glowe na moich oczach,ale skoro nie chcialam to napewno wysle mi film,abym przez cale zycie o tym pamietala. Chce sie uwolnic i wplynac jakos na brata aby zminili numer telefonu,aby odebrac mu argument chociaz podejtzrwam ,ze znajdzie sobie kolejny - przeciez mam jeszcze rodzicow w Polsce... PS Nick taki poniewaz jestem od 2 m-cy w Irlandi, a po awanturze szwagierki zostalam tutaj praktycznie sama.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozo Czy ja powinnam tego indyka nasmarowac ziolami i przyprawami na noc i wlozyc do lodowki... czy dopiero jutro rano? Bo do tej pory to polewalam indyka Burbonem ( pol butelki ) na wieczor, okladalam gaza namoczona w Burbonie i zostawialam w chlodnym miejscu na cala noc, aby sie przegryzl czy tez skruszal. A jak Ty to robisz? A moze tradycyjnie zalac biedaka wytrawnym trunkiem na noc, a rano przyprawic wg twojego przepisu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Sama wsrod ludzi 🖐️ Wysle ci film jak strzela sobie w leb? :D :D :D To znaczy, ze chlopina z gory zaklada iz strzal bedzie niecelny. :D Bo inaczej, wierz mi byloby mu raczej trudno isc na poczte i poslac ci cokolwiek. Przeciez to parodia jest, kabaret jakis, a ty to bierzesz na serio. Czy dobrze pamietam, ze ten twoj ex jest psychologiem? Nam nadzieje, ze cos zle przeczytalam ... sprawdze. Kochana... jesli naprawde zerwalas z facetem , szczegolnie gdy jest to osoba kalibru twojego exa, to moja rada ... nie baw sie w odbieranie jakichkolwiek informacji od niego. Brat rowniez moze nie odbierac jego telefonow. Zignorowany totalnie szantazysta emocjonalny straci swa widownie i cala sytuacje przestanie go podniecac. Wtedy cie odpusci. Powodzenia, trzymaj sie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Samotna wsrod ludzi - consekfencja dobrze Ci radzi a ja dodam jeszcze, ze najlepszym lekarstwem na takiego truciciela jest odciac kontakty. Calkowicie! A Ty popelniasz blad bo dajesz mu nadzieje przez podtrzymywanie kontaktu. A potem narzekasz ze Cie szantazuje. Ty nie dajesz mu (jego zdaniem) tylko mozliwosci kontaktowania sie - Ty mu dajesz szanse na powrot. On moze (i ma prawo) tak sobie to interpretowac. Zmiana numeru nie kosztuje majatek i zamiast nagadywac na Ciebie to brat z zona mogliby to zrobic. I mielimy spokoj (no, chyba ze Ty dalabys mu ten nowy numer ponownie, wtedy nie narzekaj ze Cie nagabuje bo sama go do tego zachecasz). Po co wchodzisz na skype czy gg czy innego irca - pogadac z nim o pogodzie? Skoro od niego odeszlas to chyba nie ma po co utrzymywac kontakt? Moja rada - zmien wszystkie numery, loginy itp. Badz konsekwentna - jesli mowisz: odchodze to to zrob. A co do owego "samobojstwa" to zalosny jest gosc i zabawny zarazem. Jesli sobie winszuje to droga wolna - wiecej powietrza dla innych. Kazdy dorosly sam wybiera a skoro on wybral wywazanie otwartych drzwi - no to juz nie Twoja sprawa. Tacy manipulanci chca dla siebie ugrac i nie obchodzi ich co Ty czujesz (tzn obchodzi, o ile jest to na ich korzysc). Niech on sobie bedzie po 100 fakultetach z psychologii ale z zachowania wynika ze jest palant do kwadratu. Odetnij kontakty. Wszystkie. A moze to Ty chcesz go "skruszyc" i spowodowac zmiane w nim poprzez wyjazd i dystans? Tez mieszkam w irlandii wiec mozesz napisac na maila, powinien byc w profilu, jak nie to podaje: glassempire@eircom.net nie obiecuje ze od razu odpowiem, mam sama teraz troche spraw na karku

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
sama w srod ludzi męczysz sie z nim na wlasne zyczenie gg, skaypa i inne komunikatory mozna wylaczyc nr tel. mozna zmienic mozna nie odbierac gdy dzwoni ulegasz gdy on cie szantazuje.... dlaczego ? co z tego masz ? pomysl jestes odpowiedzialna za siebie, za swoje uczucie, za swoje reakcje , za swoje wybory, za to z kim rozmawiasz, za to czego chcesz, za to na co sie godzisz,za to jak siebie chronisz, za to ze siebie nie chronisz :( I on tez on chce odpowiedzialnosc za siebie przerzucic na ciebie i ty sie na to lapiesz... dlaczego ? powiedz sobie ze od dzis zadbasz o siebie i pozwolisz by on sam dbal o siebie consekfencja :) twoj indyk juz jest na rauszu

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sama wsrod ludzi...
Macie racje dziewczyny te kontakty byly mi potrzebne, mialam jeszcze nadzieje, ze moze cos ulegnie zmianie, ze cos zrozumie. Caly czas powtarzal mi ,ze byl zlym czlowiekiem,ale chce sie zmienic - dla mnie, bo pokochal pierwszy raz. Wczorajsza sytuacja wyzwolila juz cos we mnie, czuje ze bede umiala powiedziec sobie stop i dac szanse na spokoj w zyciu. Pierwszy raz powiedzialam glosno ,ze mam z nim problem ,a nie ze jest cudowny ,a miewa poprostu gorsze dni... Mam nadzieje tylko ,ze sie nie zlamie i nie powroce do starych nawykow czekania na jego przemiane. Dzisiaj robie sobie dzien dla siebie na mala regeneracje sil :) Przy okazji wyjscia po cos wyskokowego zmienie numer telefonu i bede sie cieszyc cisza w nim. A powiedzcie mi jak Wy sobie poradzilyscie kiedy zdecydowalyscie sie odejsc? Bo sam krok to dobry poczatek,ale jeszcze dluga droga do powrotu do zycia. Dziekuje Wam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sama wsrod ludzi...
Oneil napisze napewno tylko dopiero z pracy wrocilam.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Consekfencja - Dopiero teraz po wielce pracowitym dniu zasiadlam do komputera i zobaczylam Twoje pytania odnosnie indyka. Obawiam sie, ze juz za pozno, zeby wpisac dodatkowe instrukcje i Twoj indyk jest juz moze zjedzony. Ale mimo to odpowiem chetnie. Otoz nie marynuje i nie mocze w zadnych alkoholach indyka ani dnia poprzedniego ani nastepnego. On robi sie kruchy samoistnie, albo dzieki wszystkim dodatkom. Obsypuje go ziolami tuz przed wstawieniem do piekarnika i w ogole wszystko z nim robie tuz przed pieczeniem. Jedna mala poprawka, temperatura raczej powinna byc 325 stopni F, bo przy wyzszej nieco sie spieka. Wazne jest czeste polewanie sosem zebranym z dna brytwanny. Moj indyk wyszedl znakomicie, goscie chwalili, a rowniez zurawine. Sama wsrod ludzi - Ciesze sie, ze nie tylko ja napisalam Ci, zebys sie nie przestraszyla pogrozek Twojego pana, ale i Consekfencja i O'Neill Ci to radza. To jest zwykly paskudny szantazysta. I jeszcze to zdjecie z pistoletem przy glowie. Ten czlowiek to jest wyjatkowy sadysta. Uciekaj od niego gdzie pieprz rosnie, bo jak sie przy nim zatrzymasz, to nastepnym razem Tobie przylozy pistolet do glowy. Facet jest niebezpieczny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Czlowiek, ktory naprawde kocha - nie dreczy. Kochac znaczy troszczyc sie. Ochraniac. Jesli ktos, krzywdzac, mowi: robie tak bo cie kocham - klamie i manipuluje. Nie ma zla i cierpienia w imie milosci. Milosc to zjawisko niosace ze soba poczucie bezpieczenstwa i ufnosc - a nie strach i obawe. Czlowiek moze sie zmienic tylko i wylacznie gdy sam tego chce i gdy sam tak postanowi bo widzi zasadnosc zmian, bo rozumie ze swoim zachowaniem niszczy i siebie i innych - a nie ze wzgledu na jakies tam spelnione warunki zewnetrzne (np gdybys ty byla taka to ja bym tak sie nie zachowywal), to zwykla wymowka i przepustka do krzywdzenia. Dreczyciel nie rozumie, nie widzi racji drugiej strony; nie jest z natury zdolny empatii i refleksji nad czyimis uczuciami. Widzi wylacznie przez pryzmat siebie samego. Jesli on odczuwa frustracje - musi to odczuwac caly swiat. Jesli on tak mysli - mysla tak inni. A jesli okazuje sie ze nie - to albo sa jego wrogami albo cos z nimi nie halo. Widzialam akcje, w ktorej toksyczna osoba byla smiertelnie przekonana, ze inni podzialaja jej poglad i racje, do tego stopnia, ze zaczela dzialac przeciwko sobie. Po zgloszeniu do wlasciwych sluzb znecania sie nad rodzina - partner-nekacz... poszedl na policje zeby zglosic ze jego partnerka doniosla na niego ze jest agresywny a jemu tylko puscily nerwy bo... jest kryzys. To moze brzmi smiesznie ale zareczam ze dla tej osoby smieszne nie bylo. Zyc z kims patologicznie przekonanym ze wszystko co robi ma swoje uzasadnienie, wlacznie z agresja domowa, to jest koszmar. Tyle na razie bo musze leciec. ❤️

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość optym5
Sama wśród ludzi 🌻 Czytając Twojego posta zaobserwowałam u sibie ciekawe reakcje. Pierwsze - przypomniałam sobie podobne akcje mojego ex. Przypomniałam sobie co czułam, jak bardzo mnie to uderzału, osłabiało. Ale z radością muszę stwierdzić, że NIE POCZUŁAM tego strachu tylko coś w rodzaju "ale facet cyrk urządza" Ale pisze głównie, żeby dać Ci radę, która u mnie zadziałała w 100%. Zadzwoniłam na policję i powiedziałam, że pan taki i taki grozi samobójstwem. Martwię się o niego ale nie umiem mu pomóc. Odeszłam od niego bo stosował przemoc i nie wrócę. Policja ma obowiązek sprawdzić gościa, pojechali z psychologiem i on ... zbaraniał. Od tamtej pory pogróżki się skończyły, ponieważ zapowiedziałam, że za każdym razem będę zgłaszać na policję. Rozumiem, że masz jego słowa w sms, albo komputerze? Tak na wszelki wypadek, żeby pokazać policji. Chociaż u mnie on zaprzeczył, powiedział, że głupia bab wymyśla, ale oni i tak nic nie sprawdzali. Jeżeli chodzi o Twoją bratową to bardzo mi przykro. Od rodziny przydałaby Ci się pomoc :( Powiedz jej, że TY nie odpowiadasz za jego zachowania. Pretensje powinna mieć do niego. Niech zgłosi nękanie na policje! Powiedz, że potrzebujesz pomocy, żeby się wyrwać bo i tak jest Ci ciężko. Chciałaby Cię widzieć pobitą przez psychola??? Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mysterio
Niedawno zerwałam z facetem. Kiedyś wszystko było super, ale od jakiegoś roku wszystko się pochrzaniło. Zaczął mnie okłamywać, ukrywać pewne sytuacje. W końcu coś we nie pękło. Powiedziałam, że już nie dam rady, mimo, że strasznie mocno go kocham. Byliśmy zaręczeni. On zagroził mi, że skoczy z okna. Ściągnęłam go z parapetu trzęsąc się z przerażenia. Wtedy rozbił szybę w drzwiach do pokoju, skaleczył rękę, a ja biegałam za nim po mieszkaniu, pilnując żeby nie zrobił sobie nic więcej. Po dosłownie 10 minutach się opanował, położył się i zasnął. ano jak gdyby nigdy nic. Nic mi nie próbował nawet tłumaczyć. Jego zdaniem to moja wina bo to ja go nie kocham. Myslałam, że o tym zapomnimy i będzie jak dawniej, ale strasznie sie pomyliłam. Było coraz gorzej, a straszenie mnie samobójstwem stało się notoryczne. Raz nóż, raz wieszanie się na drzewie... W sumie do 5 razu byłam z nim. Najgorsze jest to, że jest mundurowym. Powinien sam ze sobą pójść do lekarza, bo chłopak ma straszny problem, ale nie zrobi tego, bo "będzie miał to w papierach". Doszłam do wniosku, że ja już mu nie mogę pomóc, to za głębokie i odeszłam. Przyjechał do mnie, poprzewracał meble, pobił szklanki, wyzwał mnie od najgorszych puszczalskich, zerwał ze mnie ciuchy, popchnął mnie kilka razy tak, że poobijałam sobie nogi i plecy. Zagroziłam że zadzwonię na policję. Powiedziałam żeby się wynosił. To koniec mojej wieloletniej miłości. Jest mi bardzo ciężko, ale muszę wierzyć w to, że to najlepsza decyzja jaką mogłam podjąć ze względu na samą siebie. Dziewczyny, my musimy dbać o swoje bezpieczeństwo przedewszystkim. Chciałabym mieć już ten cały ból za sobą, ale wiem, że potrzeba czasu. Facet który raz podniósł rękę, będzie to robił... i z razu na raz będzie bił mocniej. Przykro mi, bo przez ten ostatni rok przestałam w siebie wierzyć. Zapomniałam że mogę być szczęśliwa. Coś mi się ubzdurało, że miłość wiąże się z bólem... Chciałabym żeby ktoś się mną zaopiekował, ale boję się mężczyzn.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
mysterio - podjelas bardzo sluszna decyzje. I zaopiekowalas sie soba. Czyli masz juz tego kogos - jestes nim Ty sama. A jesli potrafisz opiekowac sie, troszczyc o siebie, jesli umiesz sobie ufac i byc swoim najlepszym przyjacielem - to kiedys spotkasz podobnego czlowieka i razem stworzycie partnerski zwiazek. A nie z takimi nieudacznikami-slabeuszami co to tylko potrafia szantazowac i podnosic reke. Facet ktory stosuje takie metody to karykatura mezczyzny.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Optym5 - bardzo madrze zrobilas, wspaniala rada. Mysterio - zycze Ci wytrwania, spokoju, z czasem wszystko bedzie dobrze, nabierzesz dystansu do przeszlosci. Zawsze po czasie czlowiek mysli: gdzie ja mialam oczy? Kazda oczekuje milosci od drugiej osoby, a co dostaje od takiego toksyka? Bol i cierpienie. Szkoda zycia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
podeslala mi ten watek osoba z forum psychologicznego, powoli postaram sie przeczytac go w calosci poki co postanowilam po krotce opisac moja historie z nadzieja ze to pomoze mi w drodze do wolnosci ;) oto ona ... bylismy ze soba ponad 7 lat, kilka lat wczesniej wiedzialam ze nie jestem z nim szczesliwa i ze wykanczam sama siebie tkwiac w tej relacji, mimo to uzaleznienie bylo silne i skutecznie pozbawialo mnie sil do postawienie jakis stanowczych krokow ... ponad 4 lata temu wyladowalam u psychiatry, diagnoza depresja - leki, wizyty, rozmowy ... po ponad roku nagle slysze z ust lekarki ze tkwie w toksycznym zwiazku i to on ponosi wine za moja depresje a nie jak wczesniej sadzilam praca. Zbuntowalam sie bo przeciez jak mozna takie bzdury gadac, w ciagu jednego dnia odstawilam leki i wizyty u lekarki, zaczelam zyc sama starajac sie utrzymac na "rownych nogach". Rok temu w wakacje pojechalismy do Rumunii, za duzo wypilam, film mi sie urwal ... tu dlugo by opowiadac co sie dzialo i jak przebiegala cala akcja, powiem tylko o skutku moj facet wywalil mnie z rzeczami z pokoju i kazal sie wynosic, sama tysiace kilometrow od domu myslalam ze zwariuje, bylam pod wplywem silnych emocji i pewnie alkoholu tez - dowiedzialam sie pozniej z rozmow z nim ze podobno calowalam sie z jakims gosciem w knajpie, wogole jednak tego nie pamietam ... do kraju wrocilam sama za posrednictwem ambasady (bogu dziekuje za rodzicow ktorzy mnie wsparli i przelali pieniadze aby mi ten powrot umozliwic) mowie o tym bo waznym dla mnie punktem jest chwila gdy w pokoju hotelowym wzielam prysznic, ogarnelam sie, polozylam na wielkim lozku i pomyslal jak cudownie sie czuje z mysla ze moge teraz robic co chce, kupic sobie ciuchy takie jakie mi sie podobaja, urzadzic mieszkanie tak jak ja chce, robic, myslec i chodzic wszedzie tam gdzie ja bede miec ochote ... nie plakalam bylam zdezorientowana ale dziwnie spokojna i moze nawet szczesliwa ... ostatnie poltorej roku to koszmar ktory nadal sie nie konczy, powroty, rozstania, klotnie, wypominania, wyzwiska ... probowalam odejsc, odciac sie ale za kazdym telefonem, kazdym slowem mieklam i znowu ulegalam, pozwalalam by przychodzil, by byl ... przez trzy miesiace w wiosne nie bylismy razem, nie mielismy kontaktu tylko dlatego ze rozstalismy sie po kolejnej mega awanturze, blagalam go o szanse on jednak powiedzial nie i koniec, zaparlam sie w sobie, unikalam telefonu, staralam sie o nim nie myslec ... zmienilam sie, usmiechalam sie, bylam mniej zdenerwowana, nie krzyczalam jak opetana z byle powodu, nie narzekalam ciagle na wszystko ... naprawde sie zmienilam ... niestety on w czerwcu postanowil mnie odzyskac, przez dwa tygodnie gral kogos kim nie jest, uwierzylam mu ... teraz jest tak jak bylo przez ostatnie poltorej roku, ciagle klotnie, wypominania, do wrzesnia walczylam, staralam sie uwolnic z tej chorej relacji, za wszelka cene walczylam by odejsc by odzyskac ten usmiech, ten spokoj, we wrzesniu braklo mi sil, pogodzilam sie z tym ze jest jak jest, nauczylam sie regulek zachowan "co robic zeby on byl szczesliwy" przy kazdej klotni pytam go "to po co ze mna jestes skoro nie potrafisz wybacz" ale nigdy nie powiem "mam juz dosc chce byc sama" choc bardzo chcialabym to powiedziec ... jestem zmeczona, slaba, braklo we mnie zycia, wszystko stracilo sens ... wrocilam do jezdziectwa z nadzieja ze to pozwoli mi sie poczuc wartosciowa osoba w tej malej dziedzinie mojego zycia ze dzieki temu choc troche stane sie silniejsza ale poki co nie ma efektu a ja zmuszam sie zeby jechac na stadninie bo najchetniej schowalabym sie w swoim malym mieszkanku i nosa z niego nie wystawiala, nie chce mi sie zyc, nie chce mi sie jesc, ubierac, kapac, wszystko jest dla mnie mega wysilkiem ... kiedys jeszcze rozmawialam z kolezankami w pracy, z przyjaciolka teraz nawet tego nie robie, zaczynam sie coraz bardziej od wszystkich izolowac, nie mam juz sil do walki, ten rok wykonczyl mnie ... ciagle musze uwazac na to co mowie, jak w telewizji w filmie jest scena zdrady to cala dretwieje ze strachu czy aby jemu nie wroci i znow nie zacznie wypominac i wyzywac ... najbardziej boje sie ze jesli teraz tego nie zmienie to nie zmienie tego juz nigdy i bede tkwic w tym ukladzie az ktoregos dnia zabraknie mi sil by zyc i postanowie odejsc ... tego boje sie najbardziej ... chodzilam od marca do terapeutki ale ona tylko powtarza musi pani od niego odejsc, to nie ma sensu, tylko ze ja to wiem sama doskonale, ale wiem tez ze nie potrafie tego zrobic poprostu nie potrafie ... probowalam i poprostu nie mam juz sil ... z checia porozmawiam z dziewczynami/kobietami ktore maja taki sam problem jak ja wiec jesli tylko macie ochote piszcie na gg ... moze rozmowa z kims kto zrozumie jak to jest i dlaczego nie tak latwo podjac ten krok mi pomoze, moze dzieki temu odzyskac choc czesc wiary w sama siebie dodam tylko ze od marca chodze na terapie, poki co nie pomoglo mi to na tyle zeby zrobic ten jeden decydujacy krok, ostatnio mocno nasilily mi sie objawy stanu depresyjnego dlatego postanowilam wspomoc sie lekami z nadzieja ze pomoze mi to zapanowac nad emocjami ktorych nie koniecznie udaje mi sie utrzymywac na wodzy ... wiary w wygranie tej walki nie mam ale wiem ze jesli nie bede o siebie walczyc to zmarnuje sobie reszte zycia ... nie oczekuje od was slow wspolczucia tylko konkretnych rad co robic zeby zdystansowac sie do niego, zeby wypracowac podloze ktore pozwoli mi wykonywac kolejne kroki ku wolnosci, co zrobic zeby zwalczyc jego wplyw na mnie i to jak mna manipuluje ... wiem ze wiekszosc z was napisze musisz od niego odejsc! ja to wiem, od wielu lat jestem tego swiadoma tylko co z tego skoro za kazdym razem gdy wizja rozpadu zwiazku jest niemal namacalna ja wycofuje sie i robie wszystko zeby go ratowac potem czujac do siebie odraze za to ze znow uleglam, nie moge patrzec na siebie w lustrze, nie moge zniesc samej siebie za to :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
W tym tygodniu składam pozew.Mam tak dość,że zahaczam chyba o zakład dla psychicznie chorych.Mój mąż na przemian straszy smsami ,telefonami w nocy albo udaje skrzywdzonego ,zbitego psa.Jak przejdę to wszystko to będę żyć.Boję się co się zacznie ,gdy dostanie pozew i przeczyta co napisałam w uzasadnieniu.I tak jest lepiej bo niedawno bałam się wszystkiego ,teraz już mniej,już oddycham nieco lżej.Tak jak mówiłyście należało poprostu od niego odejść.Żal czasem tych sprzętów,mebli ,dobytku tym bardziej ,że on straszy ,że nie da mi nic.Ale spokój jest cenniejszy.A ja kiedyś go będę miała.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sama wsrod ludzi...
Alisha79 podaj gg jezeli chcesz pogadac. Nie chodze do lekarza, nie bralam udzialu w terapi ,ale czuje ze wszystko jest nie tak. Jem, bo wiem ze trzeba, wychodze do pracy, bo wiem ,ze musze na siebie zarobic, siedze w domu, bo tutaj czuje sie bezpiecznie, nawet wyjscie do sklepu musze przemyslec. Jak doczytalas wczesniej ja odeszlam, a przynajmniej jestem daleko od niego...Tyle, ze poza poczuciem bezpieczenstwa nic sie nie zminilo... Rozmawiam z przyjaciolka, ale nie pomaga. Juz nawet glupio mi jest caly czas jej zrzucac na barki moje problemy, ktorych ona nie rozumie do konca. Ludzie mnie o cos pytaja...usmiecham sie, grzecznie odpowiadam nawet zartuje, ale w srodku jestem pusta. Jestem jedna ja dla innych i inna ja dla siebie w samotnosci. Wiem ,ze podjelam dobra decyzje, ze tak trzeba, ze nie mialoby to przyszlosci, ze on sie nie zmieni, ale jednak czuje sie winna tej decyzji...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
moj numer gg 5263195, zawsze jesli go nie ma jestem dostepna, przy nim wogole nie odpalam gadulca bo i po co skoro i tak swobodnie nie moglabym pogadac :(

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Sama Wsrod Ludzi - Nie powinnas sie czuc winna podjecia decyzji odejscia od czlowieka, ktory Cie gnebil i ranil, bo to sluszna decyzja. Z czasem poczujesz sie lepiej, narazie to jestes cos jakby w okresie zaloby, tylko zastanow sie - po kim ta zaloba? Po kims niedobrym? Przemysl wszystko logicznie. Masz spokoj, a spokoj, to polowa szczescia. Wszystko inne przyjdzie. Tylko musisz tego chciec. Trzeba czasem to szczescie do siebie przyciagnac: nie odsuwac sie od ludzi, nie zamykac, nie izolowac. Nie masz powodu do smutku, odeszlas od zlego. To szczescie. A ze jeszcze nie calkiem pelne, to badz cierpliwa, ale musi sie szczesciu pomoc, wyjsc naprzeciw. Nawet czasem na sile. Po pewnym czasie bedzies sie usmiechac tak szczerze i naprawde. Zycze Ci tego.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Rozo 🌻 Thanksgiving udal nam sie bardzo ladnie. Indyk byl pyszny, chociaz moj zostal zalany Burbonem i byl na rauszu, jakslusznie zauwazyla Yeez 🌻, a rano doprawilam go wedlug twojej receptury. No a teraz zaczal sie okres bozonarodzeniowy i znowu wariacje na temat choinki... znajomi namawiaja nas aby jechac na farme i samemu sobie zciac swieza choinke... az sie boje. :D No i oczywiscie odwieczny problem co komu kupic pod choinke. Usciski i usmiechy przesylam dla wszystkich. I zapewniam... kazdy ciezki okres sie konczy. A po nocy przychodzi dzien, a po burzy spokoj.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Consekfencja - Ciesze sie bardzo, ze Twoj indyk wedlug mojego przepisu byl dobry i Thanksgiving sie swietnie udal. U nas to samo. Z jakiego jestes miasta, jesli moge zapytac i mozesz odpowiedziec. Ja z Chicago. Wlasnie, dobrze piszesz, ze jak nie jest dobrze, to bedzie lepiej i po burzy jest slonce. Po burzy tez wychodzi piekna tecza. Trzeba zawsze miec nadzieje na lepsze jutro, ale czasem trzeba tej nadziei dopomoc. Chocby nawet trzeba bylo to okupic cierpieniem, ale czyz zycie z gnebicielem nie jest ciaglym pasmem udrek? Co moze byc gorszego? Prawdopodobnie rozstanie mozna porownac do rozstania sie alkoholika z alkoholem, wiadomo, ze alkohol szkodzi, ale nagla abstynencja powoduje szok i zle samopoczucie. I tu i tu trzeba sie leczyc z uzaleznienia, a samemu to jest ciezko, wiec trzeba skorzystac z pomocy specjalistow. Wiesz, przypomnialo mi sie, oczywiscie poniewczasie, ze do nadzienia indyka dodaje sie jeszcze pokruszony chleb Pumpernikiel. Ja upieklam za to indyka z dokladka, bo po wyjeciu z pieca odkrylismy, ze w srodku jest pakunek z podrobami w papierze. Ale nic to! Ludzie i kucharze popelniaja bledy. Ha ha ha!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sama wsrod ludzi...
Dzisiaj nie wytrzymalam...:/ Slaba ta moja konsekwencja. Prosil w mailach o ostania rozmowe, wiec zalozylam nowy numer gg na chwile i dalam mu tyle. I co uslyszalam? Ze to ja go terroryzowalam przez ten okres, ze zyl w ciaglym napieciu czy ja nie bede miala mu czegos za zle, ze ciagle mowilam ze to koniec (a mowilam czesto i naprawde chcialam, a pozniej dawalam nam kolejna szanse...). Ze on czuje, ze to nie moze sie tak skonczyc, ze cale zycie mi podporzadkowal, a ja mu teraz taki numer wycinam, ze to ja powinnam isc do lekarza, bo to ze mna jest problem... Ale wiecie co? Dzisiaj naprawde obudzilam sie z dobrym nastawieniem i czuje, ze moge wszystko, powolutku ,a bedzie dobrze. Moge wziac ksiazke i poczytac do woli, a nie sluchac ,ze jak zwykle nie interesuje sie nim tylko soba. Moge wyjsc z domu bez tlumaczenia sie gdzie, na jak dlugo i po co. I przede wszytskim nie nekaja mnie zadne telefony co 20 min. A pamietam ,ze jak czasem zdarzylo mi sie zostac w pracy 20 min dluzej zeby z dziewczynami pogadac to byly fochy i pretensje, ze mi nie zalezy, ze go nie kocham, ze nie spiesze sie do niego...

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Ela po przejściach
Chcę się podzielić moimi przeżyciami w toksycznej rodzinie. Nadmienię jednak, że po 5 lat pracowałam nad sobą (w tym terapia) aby zdobyć się na odwagę porzucenia kochanego męża- alkoholika. Bardzo byłam szczęsliwa kilka miesięcy, odpoczywałam po traumie. Później jednak popadłam w depresję po wiadomości o nowej kobiecie byłego i ich dzidziusiu. Został ojcem w wieku 52 lat. Mamy również wspólną córkę, którą sie w ogole nie interesuje. Nie wiem czy ktos jest w stanie zrozumieć moją rozpacz, bo przecież kochałam męża, choć trudno było już dłużej z nim żyć. Po trzech latach samotności poznałam mojego Wiktora i szczęście się do mnie uśmiechnęło. Mam nadzieję, że kiedyś całkowicie wyleczę się z zazdrości o nowego synka byłego (jest już coraz więcej chwil zapomnienia). Nie mogę zrozumieć co się ze mną dzieje, że nie umiem się od tego uwolnić. Mam obraz jego sielankowego życia przed oczami, choć nie znam prawdy. W moim nowym związku (nie mamy ślubu) bywa różnie, ale czuje się kochana i wspieramy się wspólnie, pomagamy naszym dzieciom. brakuje jednak żaru, wielkiej gorącej miłości. Wszystko przebiega spokojnie i normuje się. Czy to właśnie o to chodzi? czy to zwiastuje rozsądny i zdrowy związek? Z byłym kochaliśmy się żarliwie, było stale wiele emocji, jego picie, przeprosiny i "miesiąc miodowy". Czy tego mi brakuje i okreslam moje życie spokojnym i stabilnym? czy któraś z was ma podobne doświadczenia?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Ela po Przejsciach - Staraj sie byc konsekwentna. Jesli podjelas decyzje odejscia od meza, z ktorym mialas taka emocjonalna hustawke zyciowa, to widac nie chcialas miec takiego zycia jakie Ci oferowal. Takie skoki w gore i w dol, to wcale nie jest "zarliwa milosc", tylko jakies niezdrowe emocje, adrenalina, cos jak skoki na linie w dol, albo przeskakiwanie przez Wielki Kanion, takie ekstremalne sporty. Ja nie wiem, moze w mlodym wieku takie cos komus odpowiada, ale sadzac po mnie, to ja szukam juz spokoju i stabilizacji. Emocje mozna sobie zrobic w takim spokojnym zwiazku rowniez: robic sobie mile niespodzianki, wyjsc gdzies na jakies tance, czy zrobic uroczysta kolacje z kwiatami itp. A takie wariacje jak picie, obelgi, przepraszanie i tzw. "miodowy miesiac" po tym i po miesiacu znowu dziadostwo, to.....dziekuje bardzo. Jesli ten czlowiek taki byl przez 52 lata, to nie bedzie inny w drugim zwiazku. Moze teraz ma ten swoj "miesiac miodowy", po miodowym bedzie "dziegciowy". Nie musisz byc zazdrosna o jego nowe dziecko. Moj byly maz tez ma syna, niech ma.... Po mnie juz ma ktoras z kolei kobiete i tez nie jest dobrze. Nie masz czego i kogo zalowac. Ciesz sie, ze masz spokojne zycie bez takiej "zarliwosci".

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość mimozaa
🖐️ dziewczyny Kiedys u was pisalam ale od tamtej pory widze duzo sie zmienilo, natrzaskalyscie duzo stronnic. Ciesze, sie tym ktorym sie udalo mam nadzieje, ze bol wkrotce ustanie❤️ Ja w koncu uwolnilam sie od niego, zaraz minie rok...Zmienilam miejsce zamieszkania,tel, gg, skypa, tylko na nk i fc wypisuje ale co chwile go blokuje, jednak zaklada inne konta i dalej pisze, ja na zadna wiadomsc nie odp, moze w koncu mu sie znudzi... Pozostaje tylko sprawa dziecka, mam nadzieje, ze w koncu uda mi sie pozbawic go wladzy rodzicielskiej choc idzie to jak po grudzie:O Sama wsrod ludzi🌻 ja tez jestem w Irl, ciekawe z jakich stron jestes ??:)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Jesienna Roza
Mimozaa - gratulacje.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Sama wsrod ludzi...
Z Galway dokladnie :) Piekne miasteczko i uroczy ludzie. Bylam dzisiaj pierwszy dzien na sprzataniu u pewnej kobiety, a potraktowala mnie jak krolowa angielska ;) Biegala za mna z soczkami, herbatkami, mowila zebym odpoczela bo caly czas pracuje odkad przyszlam, a na koniec odwiozla do domu, bo stwierdzila, ze za zimno na powroty autobusem :)) A co do gorszych aspektow, to jedyne czego nie zminilam to mail i oczywiscie gnojek korzysta z tego...Nie odpisuje juz, bo co mam odpisac na takie wiadomosci, ze chce komputer spowrotem, bo nie jest mi do niczego potrzebny, a dostalam od niego (a dodam ,ze sam mi go przywiozl po moim wyjezdzie), ze dostaje maile iz kogos sobie znalazlam i pozaluje tego, ze nie spocznie dopoki sie nie zemsci i co najwazniejsze ,ze podobno jest tutaj..... Na moje nieszczescie jak jeszcze rozmawialismy poznal chlopaka na gg stad, a podwojny pech juz dlatego ,ze jego zona pracuje w tym sklepie w ktorym i ja. Jezeli faktycznie jest tutaj to az strach wychodzic rano z domu :/

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Śilnsa kobieta
Witam!!!! Nie zaglądałam na forum już pewnie ze 3 miesiące, jak się macie kochane? Ja chciałam się pochwalić i swoją opowieścią dodać otuchy tym co są dopiero na początku drogi. Dla mnie to były decydujące 3 miesiące.2 tygodnie temu miałam rozprawę rozwodową :-) za tydzień wyrok się uprawomocni i będę szczęśliwą rozwódką. Nie było tak źle jak sobie wyobrażałam, oczywiście w pozwie musiałam opisać co mąż wyprawiał, czyli wyzwiska, bicie, traktowanie jak śmiecia... Bardzo wiele dla mnie znaczyło że czułam iż sędzia i cała reszta jest po mojej stronie. Chciałam rozwód bez orzekania o winie, żeby mieć to jak najszybciej za sobą i właściwie tępo było ekspresowe. Pierwszy raz odwiedziłam mojego prawnika pod koniec września, a za niecałe dwa miesiące już była rozprawa:-) Pełnomocnik męża oczywiście oświadczył że to kłamstwa i chciał to udowadniać przesłuchując jego rodziców.... Zaczął mi zadawać jakieś bezsensowne pytania, ale sędzia szybko to urwał. Teraz oczywiście szanowny były mąż nie może sobie poradzić z urażoną dumą, straszy mnie że to dopiero początek bo on sprawiedliwości będzie szukał za moje kłamliwe zeznania. Wiecie, chwilami się boję, ale częściej myślę że najgorsze już za mną, a jeszcze częściej czuję się jakbym była najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Odzyskałam swoje życie, mam teraz taki spokój, samych życzliwych ludzi wokoło. Nie zastanawiajcie się kochane, na początku jest ciężko, ale jak już się raz obierze kurs to jest coraz lżej, aby się tylko trzymać swoich postanowień i nie dać nabrać jak psychopata nagle zacznie płakać i opowiadać że go olśniło i już jest innym człowiekiem.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Silna kobieto - gratulacje! To taka historia ku pokrzepieniu serc i dla dodania odwagi tym ktore sie wahaja, tez z obawy przed tym co bedzie, bo skoro byl zdolny do takich podlosci w czasie zwiazku to na co jeszcze go stac? Takie osobniki sie nie zmieniaja, tylko jak kameleon przybieraja inne barwy dla zmylenia ofiary. Za jakis czas jest znow to samo, stary i dobry znany status quo... Dzisiaj w centrum handlowym w Limerick stal namiot i rozdawali biale wstazki - symbol walki z przemoca domowa. Powinno mi sie zrobic milo - a zrobilo mi sie smutno jakos. Wlaczyl mi sie chyba jakis wewnetrzny radar bo wyczuwam osobe ze sklonnosciami do agresji, przemocy. I tych ludzi jest potencjalnie bardzo wiele. Od warunkow zalezy czy ich agresywne cechy sie uzewnetrznia. Mialam niedawno okolicznosc z taka osoba - do dzis czuje niesmak.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×