Skocz do zawartości
Szukaj w
  • Więcej opcji...
Znajdź wyniki, które zawierają...
Szukaj wyników w...

Zarchiwizowany

Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi.

Gość Pomoc doraźna

Czy jesteś w związku, w którym partner molestuje Cię psychicznie? cz.3

Polecane posty

Aguś- generalnie wierzę w swoj rozsadek :) choc czasami trace czujnosc i wtedy on wariuje. Mam nadzieje, ze tym razem tak nie bedzie. Nie mam zamiaru sie nakrecac, bo znowu niedotrzymane obietnice, bo tupet na maxa, bo uwierze a potem bede rozczarowana. Za duzo juz tego było, za długo to trwało. Ciesze sie, ze byłam na tyle przytomna, ze to widziałam. Mam tylko nadzieję, ze moja tesknota ( choc nie wiem za czym) nie uspi tej czujosci i da rozumikowi mojemu byc w ciaglej gotowosci :) Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Aweb... jezeli nie masz sily wurzucic jego numeru telefonu ze swojej komorki to poroponuje Ci proste skuteczne rozwiazanie na poczatek. Zastap jego imie nazwą "nieodpowiedzialny czlowiek" lub jakas podobna. Gdy dzwoni, lub gdy dostajesz od niego smsy widzisz wtedy od jakiego czlowieka przychodza. To cwiczy twoj umysl. Ale i tak najlepsza metoda to definitywne uciecie wszelkiego kontaktu. Wtedy najszybciej mozna sie uporac z tesknotami itp.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Agus- dzieki za rade, ja juz pousuwalam jego numery tf, gadu gadu, nk. Tyle ze jak on pisze czy dzwoni to niestety ten numer sie wyswietla, wiec moze na poczatek faktycznie warto nazwac to dosane jak np nieodpowiedzialny czy tupeciarz :) dzieki za rade. Widzisz, ja jak jestem wkurzona to usuwam jak leci, bedac przekonana ze tego na prawde chce, ze to koniec, dzialam pod wplywem emocji. Potem te emocje opadaja a mnie ogarnia jaks dziwna tesknota. Ale widze, ze na chwile obecna nie odbiera mi ona sil ani zdrowego umysłu. Poki co, mam nadzieje ze tak bedzie, bo mam dosc juz dawania kolejnycgh szans z ktorych i tak nic nie wynika.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Dzieki Dziewczyny. Wczoraj wieczorem przeczytalam co napisala Consekwencja i Turkus....dzis rano ze strachem tu zagladalam... Wiem,ze zasluguje na krytyke, wiem, ze zle zrobilam, bardzo zaluje i nie pisze tu,zeby sie nad soba rozczulac ani roztrzasac sie nad swoja bieda....Sama jestem sobie winna, skutek moich dzialan jest wstrzasajacy.Wdzieczna jestem za Wasza pomoc i rowniez zimna wode wylewana na moj chory leb. Nie ludze sie, ze od teraz wszystko sie ulozy i zyli dlugo i szczesliwie.Boje sie, ot co. Orange Sun! Wyslalam maila.Czy w adresie nie powinno byc; gmail zamiast ymail? Zycze Wam pieknego dnia.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Buszu 🌻 doszedl mail, wyslalam eska. Daj znak tylko! Aweb ten Twoj to taki Piotrus Pan - mile to, sympatyczne, nawet poczciwe - kawe zrobi i jablecznik upiecze tylko.... gdzie tu miejsce na partnerstwo z takim? Trzeci dzieciak, czasami sfochowany Ci sie trafil. Bardzo podoba mi sie ten pomysl, co podala Aagaaa. Zastapic imie w komorce jakas nazwa. Od razu esemes albo jakas nieodebrana rozmowa traci swoj "powazny" wydzwiek. Heh, sama skorzystam :-) Ten moj psychol, jak zalapie swoja faze, potrafi wyslac mi kilkadziesiat esemesow w ciagu jednego popoludnia :O Mimo, ze na zaden nie otrzymuje odpowiedzi. Nie kasuje. Jeszcze troche i koles podciagnie sie pod harassment czyli nekanie. Buszu, czekam na znak, ze mozesz rozmawiac!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Wolność i wewnętrzny spokój
Buszu, to tylko strach. Ustąpiłaś mu pola. Zapomniałaś może, że nie istnieje sam w sobie, a tylko wtedy gdy mu na to pozwolisz. Postaw go przed sobą, powiedz, że nie boisz się i że nic nie jest w stanie Ci zrobić. Dlaczego? Bo jesteś matką, masz dziecko, które Ciebie potrzebuje zanim się usamodzielni i na tej drodze nic, ale to absolutnie nic nie jest w stanie Ci przeszkodzić. W Tobie jest to, na co przyzwolisz by było- moc albo strach. Twój partner nie jest mocny, skoro tak łatwo ulega używkom i szuka w nich zapomnienia. Żywi się Twoim strachem, czuje się wtedy mocny. Ale gdy wyczuje opór, szybko zda pozycje. Nie bój się, strach paraliżuje. Nie jesteś sama, pamiętaj!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Witam wszystkich serdecznie. Ja również tkwię w takim związku od 5 lat. Mam dziecko z innym mężczyzną z poprzedniego związku. U mnie od początku było coś nie tak, ale tłumaczyłam sobie to tym, że musimy się dotrzeć. Mineło 5 lat a jest tylko gorzej. Nie powiem bo o niektóre rzeczy z czasem przestał się czepiać, ale za to znalazły się zawsze jakieś nowe. Mam wrażenie, że choćbym stawała na rzęsach to i tak nie jestem w stanie go zadowolić. Dawniej myślałam,że to moja wina bo on mi to wmówił. Obiecywałam, że się zmienię byle został, ale nie potrafiłam. Z każdym rokiem jest coraz gorzej. Non stop wysłuchuję,że się do niczego nie nadaje, że gdyby nie on to co ja bym zrobiła, że się nie nadaje na matkę, nie umie nic załatwić i zrobić dobrze. Nie moge wychodzić nigdzie wieczorami bo nie umię sie zachować wśród mężczyzn i pewnie go zdradzę ( choć tak naprawdę nie znam drugiej tak wiernej dziewczyny jak ja). Oczywiście on może chodzić gdzie chce i kiedy chce bo facet raz a czas powinien się odchamić. Zdarza się to raz na pare miesięcy ogólnie on nie pije. Wkurza mnie jego średniowieczny pogląd na temat kobiet, że mają siedzieć w domu, sprzatać, gotować itp i mają jeszcze to lubieć, a on nie musi bo on pracuje! Kiedyś był czas, że faktycznie siedziłałam w domu i nie pracowałam, ale oprócz tego miałam swoje pieniądze i to takie jak właśnie wypłata, ale wtedy głupio mi było mu powiedzieć,że ma coś robić bo chodził do pracy i nas utrzymywał, a prace miał nie lekką do tego czasem po pracy robił dodatkowe fuchy.Ale gdy poszłam do pracy nadal tak zostało, że ja muszę robić wszystko sama w domu a on nic. Potrafi np zostawić syf a potem powiedzieć czemu tego nie posprzątałam, a nawet nie było mnie w domu i dopiero wróciłam więc kiedy to miałam zrobić? Wg niego poza obowiązkami domowymi i pracą kobieta powinna mieć jakąś dodatkową pracę i najlepiej na własny rachunek ( teraz prowadzę biznes sama ale na jego nazwisko bo wg niego są mniejsze koszta bo już ma otwartą firmę a poza tym pracuje na umowe o pracę ), więc teraz wysłuchuję, że gdyby nie ten interes co załatwił mi to bym dalej w domu siedziała. Poza tym całymi dniami go nie ma w domu, a kiedy pytam gdzie idzie to mówi, że interesy. Uważa, że kobieta nie powinna wiedzieć za dużo bo po co. Ciągle słucham wyzwisk, ale nie wzywa mnie od jakiś kur... choć raz mu się zdarzyło. Mam wrażenie, że mówi wszystko żebym się poczuła gorsza od niego. Najśmiejszniejsze jest to, że on uważa że nie ma żadnych wad. Jakiś rok temu wymyśliłam, że pójdziemy na terapię dla par po dwóch spotkaniach stwierdził, że więcej nie pójdzie bo to ja mam problem a nie on. Szantazował mnie, że jeśli nie bedę chodzić to odejdzie, więc chodziłam ale trafiłam na beznadziejna terapeutkę i przestałam chodzić. To potem zaczął gadać, że tylko zmarnowaliśmy pieniądze. Ja i moje potrzeby wogóle się nie liczą, nie spędza z nami czasu, raz a czas wychodzimy gdzieś wspólnie , ale nie sami tylko właśnie z jakimiś parami, no i oczywiście jak jedziemy do jego rodzinki, a tak to go nie ma dla nas. Kiedy prosze go żeby mnie przytulił to odmawia, ale jeśli on ma ochotę to sobie przychodzi kiedy chce. To samo jeśli chodzi o sex, jak np śpie i odmawiam to się obraża. Co kilka miesięcy robi mi awanturę i wtedy się wyprowadza i nie ma go kilka dni, niby przychodzi do domu itp ale nie śpi w nim. Ja głupia oczywiście proszę żeby wrócił. Czuje się nieszczęśliwa w związku bo nie tak to sobie wyobrażałam, ale tkwię w nim bo chyba jestem od niego uzależniona. Wolałam cierpieć niż odejść. Ale juz nie chce tak więcej. Chcę się zmienić i nauczyć się bronić przed takim molestowaniem psychicznym. Czy jest szansa, że jeśli ja się zmienię i przestanę odgrywać rolę ofiary to jest szansa, że on się zmieni? Chciałabym jeszcze tak spróbować. Czytałam w pierwszej części tego topiku, że jedenj z Pań to się udało. Narazie zbieram informację na temat i kupiłam książkę ,, kobiety które kochają za bardzo,, mam nadzieję, że to mi pomoże zrozumiec siebie i jego. Do tego wysłałam meila do Centrum Interwencji Kryzysowej w moim mieście i jutro mam tam zadzwonić do Pani aby porozmawiać o szczegółach. Ciekawe czy tam moga mi pomóc? Ciesze się, że nie jestem sama. Patrząc wśród swoich znajomych wydawało mi się, że tylko ja tam mam źle a tu widzę że jest was sporo. Powiedzcie mi czy to jest znecanie psychiczne czy tylko mi się tak wydaje? Pozdrawiam wszystkich. Przepraszam za długość wpisu, ale to i tak tylko namiastka wszystkiego

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
kochajaca za bardzo... az nawet brak mi slow, zeby opisac, jak bardzo mi Ciebie szkoda :( wkrecilas sie w goscia, ktory Cie poniza, niszczy Twoje poczucie wlasnej wartosci, traktuje Cie jak sluzaca i robota kuchennego. na dodatek prowadzisz firme, ktora jest zapisana na jego nazwisko - czyli tak naprawde za darmo pracujesz na niego, bo jesli sie rozstaniecie, to z tej firmy najprawdopodobniej nie zobaczysz nic. Kontroluje Cie na kazdym kroku - zakaz wyjsc wieczorem (ile masz lat? czy to Twoj ojciec, matka, zeby Ci zakazywac?) , kontrolowanie Twoejgo mejla...niedopuszczalne jak dla mnie. Interwencja Kryzysowa - bardzo dobry pomysl. wybacz, musze wracac do pracy, wiec nie pisze duzo .... czytaj nasze forum, na pewno jeszcze sie ktos odezwie, przede wszystkim - pamietaj, to nie jest Twoja wyobraznia, jestes ofiara przemocy psychicznej i musisz szukac pomocy dla siebie.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@Kochajaca - sama sobie odpowiedzialas na pytanie w swoim poscie. Jak sie czujesz w tym zwiazku? Spelniona, szczesliwa, wolna, doceniana? Masz poczucie bezpieczenstwa? Ufasz mu? Z Twojej wypowiedzi wynika, ze zwiazek jest dla niego a nie dla Ciebie. Ty masz byc tylko marionetka a i tak nie bedzie zadowolony... Bo takiego typa NIGDY i NIKT nie zadowoli, nie usatysfakcjonuje i czy z Toba, czy z kims innym bedzie doszukiwal sie wad, krytykowal, ustawial, nakazywal i zakazywal. Tak widocznei zostal wychowany, takie ma wzorce i uwaza ze tak wlasnie jest OK. Tzn on jest w porzadku a reszta swiata ma sie do niego dostosowac bo jak nie to on sie obrazi i "ja wam pokaze". Manipuluje tak, zeby jego bylo na wierzchu i jego racja - na poczatku niby tlumaczy ze tak bedzie lepiej, latwiej (jak z firma ktora otworzyliscie na niego - dlaczego nie na Ciebie?) a sluzy to wylacznie zacisnieciu petli wokol Ciebie. A Ty, jak kazda zreszta uzalezniona, chcesz sie zmienic zeby on sie zmienil. A slyszalas moze o czyms takim jak akceptacja bezwarunkowa czlowieka takim, jaki jest? On sie na pewno nie zmieni, moze odrobinke jak zobaczy ze az tak sie nie boisz i az tak Ci nie zalezy na tym zwiazku, ze jestes pewniejsza siebie (ale to ciezka praca, samo sie nie zrobi) to troche siadzie na tylku i moze jakis szacunek okaze, ale nie ma gwarancji ze tak bedzie. Zreszta - chyba by Ciebie to nie urzadzalo bo kolejne ochlapy z panskiego stolu? To prawda, jest tu dziewczyna ktorej sie udalo i wraz z mezem wypracowali sobie kompromis - moze sie odezwie to opowie jak do tego doszlo. Nie napisze kto to bo nie czuje sie upowazniona - ale jest tutaj jedynym przykladem ze mozna. Takie male swiatelko w tunelu. Albo wyjatek, potwierdzajacym regule. Tylko ze Ty i Twoj partner macie niewielkie szanse na taki obrot sprawy bo on nie bedzie nad zwiazkiem pracowal, uwaza przeciez ze z jego strony wszystko jest OK. A do tego trzeba dwojga ludzi. Jedna osoba calego wozka zwanego zwiazek nie uciagnie. Ale jesli chcesz sprobowac - Twoj wybor. Moze faktycznie cos sie zmieni, moze faktycznie on jakiegos natchnienia dostapi i zacznie sie zmieniac? Osobiscie w takie cuda nie wierze ;) - ale to nie znaczy ze ich nie ma.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Co do kontroli meila to dlatego, że jest powiązane z jego kontem allegro. Ogólnie nie używam go do korespondencji. Jeśli chodzi o telefon to mi go nie sprawdza. Co do firmy po rozstaniu to tak jak mówisz to raczej zostanę z niczym, on dba żeby wszystko było na niego, ale więcej do tego nie dopuszcze. Co do wychodzenia wieczorami chodzi mi o jakieś wyjście do baru itp gdzie są inni faceci. Jeśli chodzi o mój wiek to w grudniu kończe 24 lata.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
do Oneill : Chciałabym spróbować, żeby potem mieć pewność, że zrobiłam wszystko co mogłam. Wtedy będzie mi łatwiej odejść. Już raz miałam taki związek tylko, że wtedy w gre wchodził alkohol, już jednego pijącego miałam w domu (ojca). Najpierw chciałam ratować związek dla dziecka, a potem właśnie dla niego odeszłam bo nie chiałam żeby miała tak jak ja ojca który pije. Też trochę to trwało zanim odeszłam, ale udało się. Teraz mam wrażenie że kocham jeszcze bardziej... i że będzie trudniej.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
"Też trochę to trwało zanim odeszłam, ale udało się. Teraz mam wrażenie że kocham jeszcze bardziej... i że będzie trudniej." a teraz dziecko kochasz mniej i nie obchodzi Cie, ze wzrasta w takim domu?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
@Kochajaca - Ty chcialabys miec pewnosc ze zrobilas co moglas - a co ON ZROBIL zeby zwiazek byl zgodny i satysfakcjonujacy dla Was obojga? Ty sie bedziesz faszerowala wiedza, dostosowywala tak jakby to Ywoje zachowanie doprowadzilo do rozkladu zwiazku i do jego toksycznosci. U mnie bylo podobnie na poczatku, lacznie z kupowaniem na amazonie drogich ksiazek. Dopoki sie zwyczajnie nie wkur*lam bo niby w imie czego ja sie mam wciaz dostosowywac, i tak jest zle kiedy tylko jemu odbije - i to dlaczego JA mam sie zmieniac skoro nic nie zrobilam, nikomu nie wyrzadzilam krzywdy poza zwiazaniem sie z nieodpowiednia osoba i obdarzeniu go zaufaniem na tyle, ze wprowadzilam sie do jego domu z dwojka swoich dzieci. Dziekuje opatrznosci i resztce zdrowego rozsadku ze zachowalam niezaleznosc i nie ufalam tak do konca (miedzy innymi jesli chodzi o finanse) ale mialam tez okresy totalnej samotnosci, strachu, wyobcowania. To swoiste memento dla mnie. Jestes jeszcze bardzo mloda, rany sie zabliznia a szkoda zycia na takie zwiazki niewypaly. Bo obudzisz sie po tych probach ratowania jako zgorzkniala kobieta w srednim wieku a Twoje dziecko bedzie DDD, wyniesie niewlasciwe wzorce z domu i albo uzywki, albo terapia albo kolejny niewlasciwy zwiazek. Lancuch przyczynowo skutkowy. Bo piszesz, ze Twoj ojciec pil - wiec duze prawdopodobienstwo ze jestes DDA i byc moze dlatego zwiazalas sie z toksycznym partnerem (i nadal chcesz go zmieniac, zadowalac - bo moze jak Ty cos zrobisz wlasciwie to wszystko sie odmieni). Tobie z pewnoscia przydalaby sie terapia DDA, spojrzalabys na siebie w innym swietle i zobaczylabys ile ludzi ma podobny problem. Zadbaj przede wszystkim o siebie i dziecko a Twoj partner jest dorosly, niech dba o siebie. Gdzies uslyszalam takie zdanie: jesli nie umiesz czegos uszanowac to znaczy, ze na to nie zaslugujesz. I te slowa mozna zadedykowac wszystkim tym partnerom i partnerkom, ktorzy nie szanuja najblizszych. Jest to dowodem na to, ze na nich nie zasluguja. Moze dobrze by bylo o tym pamietac.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Buszu 😍 Kochajaca za bardzo 😍 Ja sie jak zwykle powtorzę i powiem znowu, że tylko chory wybierze chorego. Zdrowy człowiek nigdy nie będzie z wariatem. Po prostu. tylko tyle i az tyle. Ja Was nie bedę namawiać do rozstania z wariatem, bo sadzę, że w tej chwili i tak nie jesteście w stanie tego zrobić. :D Ale namawiam Was tylko do jednej rzeczy. Do zajęcia sie sobą. SOBĄ i tylko sobą. Bo Wy także jesteście chore. I żeby cokolwiek zmienić w swoim zyciu - musicie tylko jedno - wykurowac się i zaleczyć. Do pełnego wyleczenia i wyzdrowienia w przypadku aż takich partnerów-toksyków potrzeba lat. Nie roku, dwoch, ale kilku czy np. 10 lat. Ale ten wysiłek wart jest tego czasu, zaangażowania i w sumie każdej ceny, jaka za to zaplacicie. Macie dwa wyjścia. 1 - dalej tkwić na tej chorej karuzeli.Nawet jeśli zmienicie partnera - to także na toksyka i wariata. Trochę mniej lub bardziej chorego od obecnego. Efekt - kolejnych wiele lat upokorzeń, łez. I w sumie zero zmian. A jeśli już - to na gorzej. Największą ceną, jaką za to zapłacicie będzie obserwowanie życia Waszych dzieci. Bo one będą żyć tak samo, jak Wy teraz. Będą dalej przenosic chore schematy i powielać błędy raczej wielu pokoleń. A Wy będziecie na to patrzeć z bólem w sercu i wielkim poczuciem winy. 2 - zacząć pracować nad sobą. Koniecznie z psychologiem, grupami wsparcia np. dla DDA, Al-Anon. To trudna droga. Ale w Was tkwi potencjal, bo właśnie Wy możecie przerwać zły schemat pokoleń i to Wy możecie uratować Wasze dzieci. TYLKO WY. Jestem taka mądra, ale to właśnie droga,która ja przeszłam. I dlatego mogę udzielać takich rad. :D Ja wiem, jak trudno jest zsciąść z tej chorej karuzeli. I ile razy można znowu nią jechać. Bo tak karuzela bardzo nakręca. Ale nie ma innej drogi. Dopiero wtedy, gdy Wy będziecie zdrowsze, to zgodnie z metodą naczyń połączonych - może to mieć, ale nie musi, wpływ na Waszego partnera. I wtedy Wy - zdrowsze, albo razem z nim będziecie zdrowieć dalej, albo kopniecie go w jego chorą dupę życząc mu dalekiej drogi :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Abssinthe - Masz rację. Zaczynam zauważać jak odbija się to w zachowaniu dziecka i boje się o jej przyszłość. Nie chce żeby miała jak ja kiedyś a nieświadomie wpakowałam Nas w to. W poprzednim związku przy rozstaniu miałam łatwiej bo miała tylko kilka miesięcy i teraz już nic z tego nie pamięta. A mojego obecnego partnera pamięta odkąd tylko sięga pamięcią. Przez te lata zdążyła pokochać go jak ojca. Ale wiem, że nie mogę na to patrzeć bo jeśli ja nie będę szczęśliwa to dziecko też nie będzie. Ogólnie stałam się bardziej nerwowa m.in. w stosuknu do dziecka. Nie mam tyle cierpliwości ile powinnam mieć. Wiem, że to przez stres w jakim żyję. Oneill - On uważa , że dużo zmienił dla mnie. No może trochę tak na początku było tylko co dalej;/ Zostało mi też takie poczucie winy troszkę, że też nie do końca jestem idealna jako partnerka ta cała sytuacja sprawia, że tracę panowanie nad sobą, wszystko mnie wkurza i czasem dostaje się bez powodu mojemu partnerowi. Na początku byłam nieznośnie zazdrosna, ale wydaje mi się, że przez to że nie dawał mi poczucia stabilizacji w związku, nie mówił mi że jestem dla niego najlepszą i najważniejszą kobietą, a w zamian używał słów które wywoływały we mnie przeciwne uczucia. Potrafił powiedzieć , że np nie nadaje się do jakiejś konkretnej rzeczy nie to co nasza koleżanka;/ Z niektórymi jego zarzutami zgadzam się, ale przecież to nie daje mu prawa żeby mnie obrażać. Ideały nie istnieją. On sam robi wiele rzeczy źle a potem wymyśla takie usprawiedliwienia że lepiej że tak się stało a nie gorzej. Teraz też jestem zazdrosna, ale już w normalny sposó staram się nie robić scen bez powodu. Co do DDA to jestem prawie pewna, że to mnie dotyczy. Przede wszystkim zacznę od jakiejś fachowej pomocy. Dobrze, że doszłam do tego co ze mną jest nie tak - od czegoś trzeba zacząć. Wcześniej wydawało mi się, że to moja wina bo nie jestem dość dobra, ale potem zrozumiałam, że wina leży zawsze po obu stronach. Ja jeszcze nie miałam takiego momentu żeby się wkur...ć i pieprznąć tym wszystkim. Trochę mnie też trzymają finanse. Jeśli zostałabym sama to do domu rodziców bym nie wróciła bo są tylko dwa pokoje . W jednym mieszka ojciec , a w drugim brat. Mam jeszcze babcię ale tam taka sama sytuacja. Tyle dobrze, że mogę liczyć też na pomoc finansową ze strony babci. Zawsze mi coś dołoży. Ale tu nie chodzi o pieniądze bo z tym dam sobie radę. Boje się jak dam sobie radę ze samą sobą:( Ze swoimi uczuciami. turkusek - kiedy jestem sama i wiem, że on jest w pracy właśnie tak robię " oddycham swoim powietrzem" i wrzucam na luz. Miłe uczucie :) Ja dopiero od niedawna troszkę uświadomiłam sobie skąd się biorą takie zachowania u mnie, wcześniej wdziałam to wszystko jakby inaczej i nie zdawałam sobie sprawy z wielu rzeczy i pewnie jeszcze minie trochę czasu zanim zdam sobie z nich sprawę. Trudno jest coś zmienić, ale wiem , że nie jest to niemożliwe.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Renta11 - chciałabym być taka silna jak nie jedna z was. Jestem jeszcze młoda i nie mam takiego doświadczenia. Co do rozstania masz rację narazie to nie jest ten czas. Do tego chyba trzeba dojść samemu. Ja napewno wybiorę opcję nr 2. Na początek zacznę zajmować się w końcu sobą i poświęcę więcej czasu dziecku. My mamy być na pierwszym miejscu a nie on. Niech to odczuje. W między czasie znajdę pomoc specjalisty. Zastanawiam się czy może zabrać też dziecko na taką rozmowę z psychologiem aby ocenił jaki to wszystko ma na nią wpływ. Może jej też jest potrzebna taka pomoc?

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochajaca 😍 Tak trzymać :D Jeśli to male dziecko( do 10 lat) to nie ma potrzeby. Bo dziecko będzie szczęśliwsze i zdrowsze, gdy Ty będziesz szczęśliwsza i zdrowsza. Specjalisci zajmują się wtedy tylko matką. Jeśli dziecko jest starsze - to warto iść z nim do specjalisty. Ale i tak - wszystko zależy od Ciebie. Twoje życie i życie Twojego dziecka. Trzymam kciuki. :D

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
renta 11 - w styczniu skończy 7 lat. Ja jestem bardzo młodą mamą. Jak będę rozmawiać z jakimś specjalistą to zapytam o nią. Mam nadzieję, że nie trafię jak kiedyś, babce chyba tylko na kasie zależało.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość Pisalam tu
Dziewczyny, ratunku! Przepraszam, że się wcinam nie na temat, ale naprawdę nie wiem co robić. Mianowicie, umarła mi pół roku temu siostra cioteczna mieszkająca w innym mieście. Nie pojechałam bo miałam mieć operację. W ostatniej chwili przełożyłam. Trzy miesiące temu umarł jej mąż. Nie pojechałam na pogrzeb bo miałam operację. Wczoraj wzięłam na tydzień kota przyjaciółki, która z siostrą wyjechała z Polski na urlop. I dziś dowiaduję się, że umarła siostra Mamy. Nikt, ale to nikt kotem się nie zaopiekuje. Te osoby to rodzina w jednym mieście.Wiem, wiem jak to brzmi, ale jestem bezradna nie wiem co mam robić i pomyślałam o Was. Przecież nie pojadę z kotem!

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Ewa w Raju : Z tym biznesem to nie tak do końca wiadomo co z tego będzie bo się dopiero rozkręca. Zawsze mogę znaleźć coś innego. Już teraz rozglądam się za czymś dodatkowym żeby sobie dorobić :) Zawsze czułam , że coś jest nie tak ale nie wiedziałam co. Nie ma nic gorszego niż ta nieświadomość. Ja nadal mam głupią nadzieję, że się ułoży właśnie z tym partnerem, ale też pomału zaczynam myśleć że lepiej byłoby jakbyśmy nie byli razem. Ciężko mi to sobie wyobrazić bo jego świat, znajomi itp stał się moim światem. Wszystko mi się z nim kojarzy.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do ewy
tu nie chodzi o to, ze Buszujaca zawiodla publicznosc, tu chodzi o to, ze ona zawiodla sama siebie i swoje dziecko. ona to juz widzi, ty jeszcze nie. kazdy ma swoja szybkosc rozumowania i swoj poziom pasywnej agresji.

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Buszu- nie mozesz siebie wiecznie katowac i oskarzac a tym bardziej sie tłumaczyc. To sa Twoje wybory, Twoje życie, Twoje konsekwencje. Posłuchaj kochana, to ze zyjesz w goownie to juz wiesz. Teraz najwazniejszym jest: 1. bardzo szybko wziac sie za parce nad sobą 2.pozbyc sie toksyka co by nie ztruwał zycia dalej 3. pozbyc sie strachu- bo pamietaj, ze on Ciebie straszy bo sam ma cholernie niskie poczucie wartosci, wiec wyzywajac sie na Tobie, widzac, ze Ty sie boisz, on sie dowarosciowuje- wiec nie pozwol mu wiecej na to!! 4. skozystaj z pomocy dziewczyn na forum 5. jesli jest Tobie smutno- wyrycz wreszcie to wszystko, tak porzadnie, tak na maxa a potem powiedz soebie: DOSC juz!! Zmieniam swoje zycie!! Jestes silna kobieta, bo przeciez udalo sie Tobie juz kiedys zakonczyc z tym panem. A pamietam, jakie wydawalo sie to trudne. Teraz masz juz doswiadczenie. Wiec do dziela kochana!!! 🌼

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Kochajace 🌼 to ze zyjesz w chorym zwiazku to juz wiesz to ze szukasz pomiocy specjalisty- bardzo dobrze!! :) to ze zaczynasz parcowac nad sama soba- super! jestem pelna podziwu dla Ciebie, ze tak mloda osoba widzi co jest nie halo. To ze wychowalas sie w domu, gdzie byl alkohol, to ze mialas meza, ktory popijal a jednak ucieklas od tego- rewelacja. Zobacz, wiesz wiele na ten temat, nie odpowiada TObie zycie w ziwaku, w ktorym jestes obecnie, jestes silna i madra kobieta, dla ktorej potrzeby dziecka i jego przyszlosc jest wazna. Jestes obrotna, nie martwisz sie o sfere finansowa. Na prawde super- podziwiam, podziwiam. Napisalas cos takiego, ze jesli Ty zaczniesz parcowac nad sobą, jesli pokazesz partnerowi, ze nie jest on pepkiem swiata i nie jest juz na pierwszym miejscu, to ze liczysz na to ze byc moze sie zmieni. Sprobuj, z tego co widze nie jestes gotowa jeszcze na usuniecie go ze swojego zycia i pewnie dlugo nie bedziesz, choc chcialabym sie mysli. Pamietaj szansa jeste zawsze, tyle tylko, ze to ta osoba musi chciec cos z tym zrobic. Ty go nie zmienisz i nawet nie probuj. Ty pracuj nad soba, a ten pan jesli jestescie dla niego wazne sam cos zrobi jw kierunku by bylo dobrze- jesli sam tego bedzie chcial. Kiedys przeczytalam cos takiego, ze proba zmiany kogos to egoizm, bo chcemy, by ta osoba byla taka jakbysmy chieli, a ona ma prawo byc soba. I albo ja aklceptujemy albo nie. To tak w skrocie. Wiec pracuj nad soba a co bedzie dalej to zobaczymy. Podstawy masz dobre, Twoja dojrzalosc jest na prawde fascynujaca. Trzymam kciuki

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do kochającej za bardzo
"Powiedzcie mi czy to jest znecanie psychiczne" Przekornie powiem, że tak, ale to ty znęcasz się nad sobą. Żyjesz w koszmarnym związku i jeszcze liczysz na to, że bedzie lepiej... Jak nie jest teraz to już nie bedzie. Przyjmij, że on jest taki jaki jest - I MA DO TEGO PRAWO. Po drugie przymij, że nie istnieje coś takiego, jak ZMIENIANIE INNYCH LUDZI. Nawet, gdy robią wszystko źle i są bardzo raniący dla najblizszych (np. jako ojciec, mąż), nawet, gdy popełniają błędy, które wydawałoby się, że byłoby tak łatwo przestać popełniać, gdyby tylko zrozumieli.... Zmienianie innych do prosta droga do własnego piekła... Trzeba odpuścić, pozwolić mu żyć zgodnie z jego wolą i zostawić takiego człowieka. Po co ci ten człowiek ????????????? Jeżeli dotąd, przez 5 lat nie był w stosunku do ciebie LUDZKI to już nigdy nie będzie. Bo on jest taki jaki jest i inny nie bedzie, BO JEST PRZEKONANY, że tak jak żyje, tak jest dobrze, i żyje w ten sposób już sporo lat na tym świecie ... Nawet, jeżeli kogoś krzywdzi, to on tego nie widzi i nie zobaczy, choćbyś przed nim płakała... Dlaczego uczepiłaś sie myśli, że on kiedyś bedzie inny, taki jak ty sobie życzysz??? Nie widzisz, że to absurdalne założenie??????????? Trzeba odważnie widzieć z jakim człowiekiem jesteś, nie przez różowe okulary własnych pragnień. Nazwać odważnie jego cechy i zapytać się siebie - czy ja Z TAKIM chcę i powinnam być???????????? I nie liczyłabym na to, że jak ja się zmienię to on może też - zbyt małe prawdopodobieństwo, trochę jak 5 w lotto, ja bym nie traciła czasu...A ten twój wg mnie zupełnie nie rokuje. Po trzecie - niezależność finansowa to podstawa, w przeciwnym razie ogarnie cię strach i paniczny lęk - i aby przetrwać znów włączysz opcję "w końcu nie jest tak źle..." Po czwarte - typowe dla kobiet kochających za bardzo jest skupianie całej swojej uwagi i energii NA NIM. Conajmniej jakby był Bogiem i od niego zależało nasze istnienie. Nawet zaniedbuje się wtedy dzieci.... ( np.emocjonalnie). Dlaczego ???? Bo to odwraca uwagę od naszego wnętrza, które boli, i od tej pustki, którą się czuje, gdy zostaje sie samej... I za to trzeba się zabrać, bo tam jest źródło naszego szczęścia w zyciu i spokoju... Ale tak jak napisała Renta - tu trzeba pomocy specjalisty - tak jest szybciej i profesjonalniej. Bo możesz też dojść sama do tego (lub nie) - życie z tym wariatem lub kolejnym/mi tak da ci w kość, że też się nauczysz. Tylko,że wtedy może mieć 48 lub 62 lata... i czuś się jak wrak... szkoda zycia... Spróbuj przenieść środek ciężkości na siebie - ty potrzebujesz pomocy, aby w sobie znaleźć spokój i szczęście i przestać w końcu o to żebrać u niego. Pozdrawiam

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Gość do kochającej za bardzo
Przypomniało mi się jak poznałam swojego byłego, to przez sekundę pomyślałam "w nim jest jakiś rodzaj siły" i przylgnęłam do niego. Teraz wiem, że wtedy rzeczywiście sama nie miałam siły, byłam słaba... Ale dostałam w kość i dostałam siłę ;-) swoją własną. Pozdrawiam :-) :-) :-)

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
Turkusek :) ten mem dotarl i do mnie na facebooku....i cholera mnie wziela jasna na niego. 1. wersja, ktora ja widzialam podaje, ze dziewczyna zostala zgwalcona w wieku 14 lat (tworca niezbyt dobrze policzyl czas ciazy i wzrostu dziecka do 1 roku zycia) 2. Statystycznie, ile osob jest otylych z powodu choroby, a ile osob jest otylych z powodu obzerania sie hamburgerami? 3. dlaczego tylko stary czlowiek mogl byc ranny na wojnie? ile wojen dzialo sie 'w obronie naszego kraju' przez ostatnie x lat? (ok, to wyjasnia dlaczego tylko stary czlowiek :) ale i tak odnosi sie tylko do bardzo waskiego kregu krajow) 4. 'nazywaja kobiete lysa' - to stwierdzenie faktu, a nie obelga czy inny bullying :/ a poza tym lyse jest piekne :) :) :) 5. "Polub to i wklej na swój profil jeżeli jesteś przeciwko zastraszaniu i ogólnym stereotypom... Ale pewnie z 95% z Was tego nie zrobi... Dziś nawet do takiego drobiazgu - potrzeba... Odwagi...!" a to juz jest straszliwa manipulacja, as follows: -jak wiaze sie wklejenie tego akurat teksciku na profil z tym, ze jestem przeciwko zastraszaniu i stereotypom? -oh, badz jednym z 5% , ktorzy to zrobia, bedziesz taki wyjatkowy -i jeszcze na dodatek odwazny, bo trzeba odwagi do tego (?????? ostatnio jak sprawdzalam, jeszcze za wklejanie nie strzelali ?????) no cholera mnie bierze no :/ alergia na manipulacje i wysypka mi wychodzi :P

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach
:) zgadzam sie, ze problem myslenia stereotypowego istnieje, z czym zreszta stykam sie sama na codzien. chcialam wkleic,jako odpowiedz, link do obrazka tez z facebooka, ale nigdzie poza face nie moglam go znalezc. zdjecie sklada sie z dwoch czesci - po lewej stronie mamy lysego, dosc dobrze zbudowanego faceta w koszulce bez rekawow i czarnych jeansach podtrzymywanych paskiem z duza metalowa klamra, pokrytego tatuazami - po drugiej stronie ten sam gosc w lekarskim kitlu. podpis ' that delinquent can save your life' :) jako osoba wygladajaca na typowa przedstawicielke gotyckiej subkultury, wlaczajac w to piercingi w twarzy i kilka tatuazy - jestem postrzegana w stereotypowy sposob, dopoki dana osoba mnie nie pozna blizej. z drugiej strony, nie za bardzo chce sie stykac z osobami, ktore nie maja czasu ni ochoty poznawac mnie blizej, bo na podstawie wygladu wytworzyly sobie taki, a nie inny obraz mojej osoby. Czyli jestem na plusie, bo przynajmniej nie przechodze zbyt czesto przez ten moment, kiedy poznajesz kogos, rozmawiacie etc - a tu nagle pojawia sie niemily zgrzyt, bo okazuje sie, ze ten osobnik ma jakies straszliwie nietolerancyjne poglady, z ktorymi sie nie zgadzam i ktore potencjalnie ustawiaja mnie na pozycji 'nie-osoby' dla rozmowcy. z drugiej strony...hmm...do pewnego stopnia mysle stereotypami, bo te stereotypy sa po to, by ulatwiac zycie w rzeczywistosci. Wazne, zeby wiedziec, kiedy uzywac stereotypow, a kiedy nie....tak mysle teraz, ze w sumie to temat na dluuuuzsza rozmowe. cala akcja z nieocenianiem, bo to zle, doprowadzila wiele z nas tutaj obecnych do zwiazania sie z nieodpowiednimi ludzmi, bo takie czy inne zachowanie zostalo 'wytlumaczone' i 'usprawiedliwione' przez zle dziecinstwo szanownego pana, albo to, ze go kobieta kiedys rzucila i on teraz inaczej nie umie :/ a manipulacja - tak, spotykamy sie z nia caly czas. tekst 'zrobisz mi herbaty?' jest manipulacja, jesli przyjmiemy zalozenie, ze manipulacja to sposob na sprawienie, by inni robili to, czego chcemy. niemniej jednak to manipulacja 'jawna', bo wiadomo, ze moim celem jest, zeby ktos mi zrobil herbate. w tym teksciku autor probuje sie uciec do manipulacji 'niejawnej', czyli lechtania naszego ego w celu popchniecia nas w wybranym przez niego kierunku. taka technika sprzedazy bezposredniej :) hmm kazdy z nas ma jakies pet-hates dla mnie to manipulacja i nachalne proby wciskania mi czegos, tak ja to widze

Udostępnij ten post


Link to postu
Udostępnij na innych stronach

×